Zdrada czy odwet?
Dodane przez margie dnia 18.01.2013 15:33
Witam wszystkich!
Jestem nowa na tym portalu, i tak naprawdę nie wiem co mam napisać i czego oczekuję... chyba po prostu nie mam się komu wyżalić i z kim pogadać o tym co mnie boli.
więc..zostałam zdradzona, tak jak większość ludzi na tym portalu,dowiedziałam się 2 stycznia tego roku,i to był szok!!
No ale może najpierw opiszę całą sytuację bo nie było tak kolorowo wcześniej!!
Jesteśmy małżeństwem od 20 lat wcześniej też się znaliśmy od podstawówki.. wielka miłość (której już za grosz nie pamiętam) wczesny ślub, dzieci, problemy, samo życie.
już jakiś niedługi czas po ślubie coś się popsuło, mąż mnie w pewnym sensie zaniedbywał, tylko praca problemy, brak ochoty na sex itp., poszłam do pracy po urodzeniu dwójki dzieci, i tam poznałam chłopaka w którym sie zakochałam, był to typowy podrywacz, ale straciłam dla niego głowę, po prostu potrafił mnie docenic, ale do niczego nie doszło, pozostało tylko uczucie z którym walczyłam, później nasze drogi się rozeszły i starałam sie dalej życ z mężem , rodziną, starałam się być dobrą żoną, i wydawało mi się że tak jest, ale sytuacja pogarszała się latami, było w koncu tak, że praktycznie z mężem nie mieliśmy o czym rozmawiac, byliśmy razem a jednak osobno, tak jakby uczucie wygasło, on też był w stosunku do mnie oschły.. i wtedy stało się po 14-tu latach spotkałam tego faceta w którym sie wtedy zakochałam, oczywiście zaczął od razu o mnie zabiegac, mówić że przez te wszystkie lata o mnie tylko myślał, a trafił na taki okres w moim życiu że nie dosyć że moje uczucie do niego powróciło, to jeszcze o wzmożonej sile, i tym razem wyobrażałam sobie już tylko życie z nim a nie z mężem, po 4miesiącach ukrywania się powiedziałam mężowi, ze chcę od niego odejść, że kocham innego, chciałam nawet wszystko mu zostawic (w kwestii majątkowej) taka byłam zaślepiona swoja miłością!!
No i się zaczęło
Mąż się załamał albo tylko tak udawał, nie wiem do tej pory, wiem i teraz rozumiem jak go strasznie bolało, siłą właściwie zatrzymał mnie przy sobie, mówiąc- grożąc że jak go zostawię to on sobie coś zrobi - zabije się,rodzina także wywierała na mnie straszną presję, mąż płakał, opowiadał wszystkim jak to mu ciężko,było mi go bardzo szkoda, bałam się o jego życie, uwierzyłam mu w jego załamanie, doszło do zbliżenia, no i mąż tak zrobił, że zaszłam w ciążę, postanowiłam że z nim zostanę, ale był to straszny okres w moim życiu, płakałam całe dnie, że muszę zostawic osobę którą tak pokochałam, i wydawało mi sie wtedy że świata poza nim nie widzę, całe moje plany uległy zburzeniu!!
najpierw było strasznie ciężko, póżniej urodziłam synka, całą moją miłość przelałam na niego, z mężem zyliśmy tak jak po ślubie, czyli obok siebie, właściwie nic sie nie zmieniło, mąż nie zabiegał o mnie ani ja o niego, a jeszcze do tego co chwilę słyszałam wymówki i docinki pod kontem mojego kochanka!!! to nie pozwalało mi o nim zapomniec, nie mogłam się z mężem kochac ani całowac, czułam się strasznie jak mnie dotykał, jak to robiłam to tylko z musu, nie wiem dlaczego tak było to trwało, aż w końcu miłości do tamtego mi w pewnym sense przeszła, i chciałam bys lepsza, nie zdradzałam juz męża, starałam się mu jakoś to wynagrodzić, ale nie mogłam sie przełamac, pod względem sexu, wciąż nie mogłam go nawet pocałować,
chciałam aby nasz związek sie ułożył, nie pragnełam już nikogo innego wiedziałam,że mogę pozostac w domu całą sobą, ale nie wiedziałam jak mam sama sprawic żeby mój mąż znów mnie pociągał ( może to sie komus wydawać dziwne, ale nawet zaczęłam chodzic do kościoła, prosiłam boga o łaskę aby pozwolił mi znów pokochac mojego męża) no i wyprosiłam ...
od jakiegos ponad pół roku zauważyłam, że dziwnie mąż już nic ode mnie nie chciał, w sensie sexu bo nic innego zadnego przytulania czy jakiś komplementów to nigdy z jego strony nie było, ale nawet mi tak z tym było wygodnie nie musiałam sie zmuszac zeby udawac, i tak zyliśmy dalej praca dzieci, praca dzieci, mąż późno wracał, mówił że to w pracy tak długo jest a ja mu wierzyłam, cały czas miałam nadzieje że nam się ułoży, miałam do siebie ogromny żal, że nie moge mu okazywac miłości nienawidziłam siebie za to, poszliśmy na sylwestra razem ze znajomymi, no i zamiast ja dla męża byc królową balu to znalazła się laska młodsza która się do niego przystawiała, a on nie reagował, po prostu na to pozwalał na moich oczach, wkurzyłam się, cały dzień płakałam sama nie wiem dlaczego, chyba dlatego że poczułam sie strasznie samotna i zawiedziona że nie jestem już dla męża ta piękną, jedyną!!!!
poza tym podejrzewałam ze wziął od tej dziewczyny numer, zaraz 2 poleciałam wyciągnąć bilingi z jego telefony, i zamiast dowiedziec sie o tym czy ma numer do tej kobiety ..dowiedziałam się, że ma romans !!! (od pół roku - co z niego później wyciągnęła) zagroziłam,że jak mi nie powie kto to jest ta druga to robi wypad z domu)najpierw ściemniał,że to tylko smsy że nic ich nie łączy że tylko jakies jej pożyczył pieniądze - hehe smsy po 5 razy dziennie i rozmowy po pół godziny--- za pożyczenie pieniędzy do tej pory mąż się nie przyznaje że do czegoś doszło, powiedział mi tylko, że się spotykali tak 2 razy w tyg, przytulali rozmawiali ,że się w niej zakochał, ale mu przeszło, i właściwie sam nie wiedział jak to zakończyc, myślę że poczuł sie przez nią oszukany bo ona kogoś miała, a on o tym nie wiedział, zaczął coś podejrzewać bo jakiś facet ciągle dzwonił jak się spotykali,
okazało się że moją rywalką jest 26 letnia masażystka!!- osobą którą pobieżnie znałam ponieważ kilka lat temu siedziała z nami na jakiejś imprezie i wtedy już robiła podchody do mojego męża byłam o nią zazdrosna miała wtedy może 20 lat
Strasznie mnie ta zdrada zabolała, oczywiście cały czas pamiętałam o tym co ja mu zrobiłam... więc postanowiłam wybaczyc i spróbować zacząc wszystko od nowa, i ku swojemu zaskoczeniu , chciałam się z nim kochac chciałam go całować, byłam zarazem szczęśliwa, załamana, zła - sama nie wiem co czułam, ale najważniejsze chciałam mojego męża, poczułam,że może byc to dla nas druga szansa, że może się jakoś pozbieramy, skoro on mówił, że do niej nic nie czuje, 3 dni było ok, on przepraszał, ja jego przepraszałam,przytulaliśmy sie kochaliśmy, aż nagle na czwarty dzien, zauważyłam że on nie chce sie ze mną całowac, póżniej nie chciał sexu 1 dzien , drugi, mimo zabiegań z mojej strony, tłumaczył się, że jest zmęczony, znów zaczęłam myśleć, że on pewnie ją jeszcze kocha, że mnie nie chce, że jestem starsza, gorsza, że pewnie pamięta jak ją dotykał, i nie może mnie dotykac, myślałam, na początku mu było mnie żal bo płakałam, a teraz!!!
minęło 2 tygodnie, powtarzam mężowi, że jeżeli chcemy dalej życ to musimy naprawic to co było nie tak, musimy zacząć ze sobą rozmawiac, zacząc pisac do siebie smsy, mówię mu, że musi mnie przytulac, dac mi odczuc że mnie kocha ( bo twierdzi że mnie kocha) ja ze swojej strony tez robie co mogę, ale to jest tylko z mojej strony, a on mam wrażenie , że mnie słucha, i myśli sobie kiedy skończę, wrócił do tego co było przed zdradą, po prostu przychodzi do domu siadamy oglądamy z dzieckiem bajkę, jego pytanie do mnie to jedynie "i jak tam w pracy" chciałam wyjechac z nim na weekend, najpierw jak chcieli jechac znajomi to też chciał, a jak zrezygnowali, to już zaczyna wymyślac, że mu nie pasuje, czyli co?.. wnioskuje, że ze mna nie chce jechac.
Nie wiem jak mam dalej postępowac, chciałabym aby to od początku naprawic, aby go w sobie rozkochac, schudłam przez te 2 tyg i to dużo, staram sie lepiej wyglądac, ale jak na razie to tylko widzę w jego oczach jakies niewiem zmęczenie czy coś???Chciałam abyśmy poszli do psychologa razem, ale on twierdzi że nie ma sensu, bo tylko stracimy pieniądze
nie wiem czy on chce to naprawić, czy po prostu wrócił do życia z przed zdrady i uważa , że sprawa załatwiona, a mnie to nie wystarcza, muszę czuc że ktoś mnie kocha, że mnie potrzebuję...........
Może ktoś przeżył coś podobnego, i potrafi mi coś doradzić..