Malinka
Dodane przez wiki66 dnia 10.07.2012 14:15
Swoją zdradę opisywałam już ok. 2 lat temu, ostatnio zaktualizowałam mój wątek - "opakowania po gumkach", bo wiele się od tamtego czasu zmieniło, a ja chciałam poznać Wasze opinie i uzyskać bezcenne rady, gdyż chyba dorosłam do decyzji o zakończeniu związku (co na pewno nie nastąpiłoby od razu - jesteśmy małżeństwem 5 lat, ale mogę już przecież zacząć zbierać po cichu dowody). I dlatego znów chciałam wiedzieć, co sądzicie o tym, co ostatnio zaobserwowałam, a co wydaje mi się znów nie być tylko i wyłącznie moją paranoją... Tak jak ostatnio napisałam w jednym ze swoich wątków, mój mąż pojechał w minioną sobotę sam na jeden dzień z nocowaniem do teściów, oficjalnie, by zabrać stamtąd parę naszych rzeczy i "pogrzebać" przy aucie. Mówił, że wróci "tak po obiedzie", kiedy dzwoniłam do niego ok. g. 14, stwierdził, że "już niedługo wyjeżdża", a przybył do nas dopiero po 18... Od razu zaznaczając, że mamy się z synkiem ubierać szybko, bo on chciałby zaraz, abyśmy wszyscy poszli na spacer. I podczas tego naszego szykowania się, a jego wypakowywania rzeczy, zauważyłam, bo ściągnął swoją koszulkę, że na prawym ramieniu jest jakby mocno podrapany - najpierw przyszła myśl, że to może od torby, albo sam sobie to zrobił drapiąc się, ale nie wiem dlaczego od razu doznałam jakiegoś przeczucia, że to... od panny lekkich obyczajów (o kontakty z takowymi podejrzewam go nie od dzisiaj, mając tylko poszlakowe dowody, ale dzisiaj jestem juz niemal pewna, sadzilam tylko ze juz z tym skończył...). Gdy wyszliśmy już na wspomniany spacer, w połowie drogi zauważyłam z kolei, że na lewej stronie szyi ma malinkę, zaczerwienienie małe, na którym widnieje jakby ślad od błyszczyka - a wiem, jak taki ślad wygląda, bo często stosuję ten kosmetyk, tyle, ze tamtego dnia nie, bo był upał, wyciągnelam od niego też, że nie odwiedzał nikogo ze znajomych podczas pobytu u teściów, a sama tesciowa, nawet gdyby pocałowała go w szyję (tylko jakim cudem ;P), to nie używa szminek, ani błyszczyków. I to jego zachowanie wtedy - taki był słodki, cały czas mnie przytulał, aż za bardzo, zabrał jescze ze sobą aparat fot., by koniecznie porobić zdjęcia rodzinki, co też odczułam jako dziwne dla niego, że tak po prostu, ma silną, natychmiatową potrzebę uwiecznienia nas razem, przytulających się. Po powrocie do domu, oczywiście cały czas nie mówiłam mu o swoich myślach, nic nie dałam po sobie poznać, kiedy mały zasnął, W. znowu zaczął się do mnie kleić, widziałam, że ma łzy w oczach (to u niego było częste w kontekscie tego, o co go podejrzewałam zawsze). Co o tym sadzicie, jak mam zbierać te dowody, moze znacie sposoby...