Zdradzony online - pomocy
Dodane przez kmarek dnia 08.05.2012 11:22
Witam Was chce się podzielić. Szukam porady. Jestem w tej chwili w piekle tej sytuacji. 13 lat razem, syn. Moja żona depresyjna, chorobliwie nieśmiała, siedzi znudzona w domu, nie potrafi ruszyć ze swoim życiem, ja pracuje. Próbowałem wszystkiego, żeby ja wyrwać z tego stanu. Bez skutku. Zacząłem uciekać w pracę, tak to teraz widzę. Oddalaliśmy się od siebie, chociaż pozornie nie tak daleko. Ja ciągle, czegoś próbując, ciągle z nadzieja, że możne w końcu coś się zmieni, że to jakoś przepracujemy, że może tym razem, że może praca fizyczna razem da nam, da jej coś, skoro rozmowa nie pomaga. Zabrakło psychologa, chodziłem sam dość dawno, jakiś czas bo tez coraz bardziej dostawałem od tego do głowy, chciałem jej pokazać, przetrzeć szlak, chwila ulgi dla mnie, ale to JA nie ona. Ona się zamykała, ja kotowałem tym, ze nie potrafię jej pomoc. 2 tygodnie temu poinformowała mnie, że poznała kogoś online(inny kraj) i, że to taki flircik. Nie wiem czy chciała przyzwolenia? Być może. Kilka dni wytrzymałem w domu widząc jak w stosunku do mnie staje się, jak to ktoś tutaj trafnie określił, jak zombie. Próbowałem coś tłumaczyć, wściekałem się okrutnie. Dostałem w odpowiedzi, że wszystko to moja wina, a ona jest zakochana. Nie wytrzymałem, wyprowadziłem się, nie zatrzymywała mnie. Syn został z nią, wiem, że to źle ale nie miałem siły go odrywać. Ona brnie teraz dalej w ten chory związek z nim. Widzę z jej strony jakieś cienie wyrzutu sumienia, ale miota się miedzy nimi a ta chora ułudą, którą sobie sprawiła w tle jeszcze depresja. Wiem, że kilka razy próbowała z nim zerwać ale wraca. Mam wrażenie, ze szuka w nim pocieszyciela i przyjaciela, on wiadomo ma jeden, nadrzędny i podstawowy cel (rzygać mi się chce jak to pisze). Z uwagi na odległość fizycznej zdrady nie było ale on robi grunt pod to. Psychiczne zdradziła mnie już po tysiąc-kroć. To się dzieje teraz, w tej chwili. Nie wiem co robić, próbować to ciąć czy czekać? Jak? Czytam ile mogę. Szaleje i jestem w psychicznym piekle. Wiem, ze każda moja okazana słabość to będzie jej siła. Wiem, że mojej żony już nie ma, jest ktoś inny, chociaż łudzę się. O jak bardzo, jeszcze się łudzę. Cholernie JĄ kocham, tylko kogo kocham? Jestem z tych o których mówią, dobry chłopak i "kochasz ja za bardzo, zagłaskujesz" dopiero to do mnie dociera. Zgodziła się na wizytę u psychologa idziemy za kilka dni. Ja chce o to walczyć, chociaż wiem, że samemu, nie ma o co.