ZDRADZONY!!! ZDEPTANY!!! PONIZONY!!!
Dodane przez pkp79 dnia 25.12.2011 01:16
Zona zawsze byla dla mnie najwazniejsza ok 1 rok temu po 9 latach malzenstwa zaczelo sie cos psuc ja widzac to pytalem o co chodzi ale ona zawsze odpowiadala zeby jej dac spokoj bo wszystko jest w porzadku. Pozniej jakies 2 miesiace temu tate jej zmarl po smierci tescia jeszcze bardziej sie ode mnie odsunela nie pomagaly moje pytania o co chodzi ja myslalem ze to depresja po stracie taty wiec nie chcialem naciskac aby mogla przezyc te strate na swoj sposob po 2 tygodniach od smierci tescia powiedziala ze chce sie wyprowadzic do przyjaciolki aby przemyslec wszystko bo stracila sens zycia i nie chce mnie ranic bo jak twierdzila zasluguje na kogos lepszego wiec przystalem na to aby jej dac czas na przemyslenie. Przez pierwszy okres kiedy sie wyprowadzila czesto przyjezdzala i mowila ze mnie bardzo kocha i ze jestem dla niej najwazniejszy. Po okolo 2 tyg od wyprowadzenia chcialem sie z nia skontaktowac poniewaz miala zadzwonic wieczorem ale tego nie zrobila ale nie odbierala telefonu wiec sie bardzo wystraszylem bo myslalem ze sie cos stalo, wiec pojechalem na policje i zglosilem zeginiecie po czym pol nocy jezdzilem i szukalem jej samochodu, myslalem o najgorszym, wrocilem do domu chcialem spac ale nie moglem nad ranem po raz kolejny dzwoniac na telefon informacyjny czy sprawa sie wyjasnila gdzie jest powiedziano mi ze dzwonila ze jest z nia wszystko w porzadku po czym ja dzwoniac do niej dowiedzialem sie ze spala 500 metrow od domu u jakiegos goscia. Ta noc kiedy zglaszalem zaginiecie byla najgorsza w moim zyciu tak bardzo ja kochalem ze nie moglem sobie wyobrazic ze cos sie z nia stalo ze nawet informacja ze jest u kogos byla dla mnie ulga ze jest z nia wszystko w porzadku. Po tym ustalilismy ze bedzie mieszkac u przyjaciolki i damy sobie czas bardziej jej bo ja chcialem aby wrocila ale po paru tygodniach kapnolem sie przez przypadek ze mnie oklamuje i ze dalej jezdzi do tego typa. Nie wiem co robic jeszce czekac i miec nadzieje ze przemysli i wroci wydaje mi sie ze bym chcial sprobowc chociaz jak na chlodno o tym mysle to mnie krew zalewa. Dodam tez ze po wyprowadzeniu sie zony mialem straszny dol ktory sie poglebil w dniu w ktorym zglaszalem zaginiecie a dobilo mnie jej klamstwo na koniec. Ja ostatnio nawet sugerowalem aby wrocila ze jakos sobie z tym poradzimy ale powiedziala ze nie bylaby w stanie mi patrzec w oczy po tym co zrobila, nie wiem co robic ? Prosze napiszcie co o tym sadzicie odposcic juz to i jakos sie sprobowac pozbieac czy jeszcze walczyc czy to ma sens?