opętanie
Dodane przez redhiena dnia 12.09.2011 22:18
upadłam, nie podniosę się nie dam rady tego ogarnąć..zdradził, zranił, upokorzył, proponował czysty UKŁAD - wymianę uprzejmości, teraz po odkryciu przeze mnie jego kochanki nazywa mnie "popie.... suką", "zje...łbem" na dokładkę rozbił sobie głowę kubkiem ma dwa szwy i stwierdził, że doniesie na policję, że to ja mu zrobiłam...wszystko zmierza do tego, że chce mi zabrać dzieci...ja tego nie wytrzymam, nie niem juz gdzie jest prawda a gdzie kłamstwo, nie wiem kogo prosić o pomoc...nie dość że mnie zdradził i porzuca mnie i dzieci, to jeszcze grozi mi , że nie dostanę alimentów takich jak chcę, że będzie sie odwoływał, że mnie uwali...zwariuję, mam ochotę nałykać się prochów i zasnąć, nie chce mi sie żyć, boję się, że stracę dzieci, że nie dam sobie rady...Przez 11 lat żyłam z człowiekiem, który w ciągu miesiąca pokazał swoją prawdziwa twarz.., wszystko co mówi odwraca przeciwko mnie, nie potrafie sie bronić, raz jestem silna i sądze że dam radę, innym razem totalnie sie rozkładam i ryczę, czym mu daję jeszcze większą satysfakcję....Nie wiem jak podołam wszystkim obowiązkom, jak pogodzę pracę z opieką nad dziećmi....Nasze małżeństwo przez 11 lat było fikcją, domkiem z kart, który runął nagle...nie przygotowałam się na to...wybaczyłam mu bicie, panienki na boku a jednak i tak uznał, że byłam złą żoną, bo go krytykowałam, bo nie doceniałam, bo jestem gówno wartym śmieciem bez zainteresowań, bez przyjaciół...Nie podniosę się.......wszystko co się dzieje wpędza mnie w stan, z którego nie otrząsnę się, to dopiero miesiąc po tym jak sie dowiedziałam o jego nowej "dziewczynie"...opowiada mi jak mu z nia dobrze w łóżku, jaka jest fantastyczna jako kobieta, jak go rozumie, słucha i docenia...rozbili dwie rodziny, ona tez zostawia męża i dziecko i zamierzają być szczęśliwi, chcą kupić mieszkanie i wziąć wspólny kredyt na 30 lat bo to miłość do grobowej deski.......a dzieci i mnie wymazuje ze swojego życia i choć teraz deklaruje, że będzie się nimi zajmował, wiem że za jakiś czas sobie odpuści...Patrzę na moje dzieci i nie mogę powstrzymać łez...dlaczego im to robi???czym sobie zasłużyły??Nienawidzę go gdy o tym pomyślę...moja 9 letnia córka, szaleje za tatusiem i ma ciągle nadzieję, że nic sie nie zmieni...nie zniosę tego dłużej.............