Wiem, że będę szczęśliwa
Dodane przez Dilka dnia 18.08.2011 09:16
Kiedy mój mąż po czternastu latach (w tym 1,5 roku po ślubie) oznajmił mi, że się zakochał, mój świat legł w gruzach. Kochałam go ślepo, niczego nie zauważyłam, a jego związek trwał już od ponad pół roku. Rozmawialiśmy wiele godzin, postanowiliśmy zacząć od nowa, zerwał z nią, a przynajmniej tak twierdził. Staraliśmy się obydwoje, spędzaliśmy razem więcej czasu, okazywaliśmy sobie więcej czułości itd. Kiedy po dwóch tygodniach od naszego nowego początku, sprawdziłam jego telefon (nigdy wcześniej tego nie robiłam), znalazłam smsa, którego słowa wyryły mi się w mózgu i zapamiętam je aż do śmierci. Wpadłam w taką szaloną rozpacz, że nawet nie byłam w stanie przeczytać pozostałych smsów. Nie potrafię opisać tego, co się ze mną działo. Szalałam z rozpaczy, ale w dalszym ciągu chciałam mu wybaczyć. Jeszcze dwukrotnie zwodził mnie obietnicami, że będziemy razem, ja do ostatniej chwili walczyłam o niego i nasze małżeństwo. W końcu przyznał, że nie potrafi z nią zerwać i chce z nią być. Trochę został do tego zmuszony, bo nawiązałyśmy między sobą kontakt i wyszły na jaw wszystkie jego kłamstwa, wobec mnie i wobec niej. Obecnie nie mieszkamy razem. On planuje przyszłość z nią, tak jak jej wielokrotnie obiecywał. Złożył pozew o rozwód. Mojego bólu już nic nie ukoi - odszedł ode mnie mężczyzna, w którym się zakochałam będąc młodą dziewczyną i którego kochałam do końca, pomimo całego bólu, który mi zadał. Przeżyliśmy razem wiele trudnych, ale też i pięknych chwil. Wierzyłam, że się nią tylko zauroczył, że przejrzał na oczy po naszych wielogodzinnych rozmowach. Jednak myliłam się. Dzisiaj minęło 2,5 miesiąca odkąd się dowiedziałam, około miesiąca odkąd ostatecznie postanowił być z nią. Jeszcze nie do końca wyzbyłam się nadziei na to, że wróci. Ale podniosłam się, staję się coraz silniejsza. Na początku w ogóle nie wstawałam z łóżka, nie jadłam, nie spałam, płakałam. Pomogła mi rodzina i dwoje ludzi, których tutaj poznałam - bardzo im za to dziękuję. Gdyby nie rozmowy z nimi pewnie nadal bym rozpaczała. Oczywistym jest, że nadal nachodzą mnie wspomnienia, myśli o nich, niewyjaśnione pytania, ale są to tylko momenty i w dodatku pojawiają się coraz rzadziej. Ból pozostanie jeszcze na długo, ale już wiem, że z czasem jego uczucie się wytłumia. Przede mną jeszcze rozwód i konieczność rozwiązania wspólnych spraw, ale poradzę sobie. Dzisiaj to wiem. I wiem też, że będę szczęśliwa; sama, a może z kimś...