Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Zdrada "mentalna" też boliDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitajcie. Chciałem podzielić się moimi doświadczeniami z wami. Sprawa jest niby przedawniona, bo datuje się rok w tył. Nawet jeśli nie boli, to jednak siedzi w pamięci. Ale od początku. Mam 2x lat. Z moją "K" byłem 5 lat. Nie byliśmy zaręczeni. Ale zakochani i owszem. Dzieliła nas odległość (około 50 KM) więc różnie bywało z widywaniem się. Jednakże, więź jaka między nami była wydawała się być nierozerwalna. Nagle coś zaczęło się psuć. W okolicach wakacji zaczęła dziwnie się zachowywać. Potem było już tylko gorzej i gorzej. Przestała ze mną szczerze rozmawiać, wydawała się nieobecna, w sumie coraz rzadziej odbierała moje telefony. Tłumaczyła się pracą i studiami. Z początku jej wierzyłem. Potem już nie. Popadałem w coraz większego doła. Moją ukochaną coś dręczyło a ja nie miałem jej jak pomóc. Źle się z tym czułem. Chyba to znacie? Takie głupie uczucie, że oddalamy się od siebie! Jak zawsze chciałem być dla niej oparciem. Ona jak zaklęta mówiła "Nic się nie dzieje" etc. A ja widziałem że coś nie tak. Grom z jasnego nieba uderzył mnie prosto w łeb dokładnie nad ranem w wigilię Bożego Narodzenia. Dostałem SMSa o treści "Sprawdź maila, sorry". Co znalazłem na mailu? Że jest zagubiona, że nie wie czego chce, że nie wie czy mnie kocha itd. A najgorsze było to, że nie chciała się już spotykać ani kontaktować. Chciała rw spokoju zastanowić się nad związkiem. Nie zerwała, ona zawiesiła związek do odroczenia. Poczułem się jak zużyty pluszak walnięty w ciemny kąt przez rozkapryszoną smarkulę. Ot i jedna zabawka się znudziła. Poszedłem do brata. Informatyk. Coś mnie podkusiło i mówię mu "wejdź na jej maila i NK! Złam hasło. zrób coś!" Nie wiem jak to zrobił, ale włamał się. I okazało się kto spoza sceny pociąga za sznurki. Kolo po 40-stce, żona + dzieci. Cholerny biznesmen z drugiego końca polski! Flirtowali, ona mu się zwierzała, on wyraźnie ją zdobywał ale ona mimo to traktowała go jak przyjaciela (przynajmniej tak jej się wydawało). Zdrady fizycznej nie było. Być może z powodu mojej wczesnej interwencji. Zestawiłem sobie smsy od niej z mailami jakie wymieniała z tym pętakiem. Mi mówiła że jest zajęta a tymczasem spotykała się z nim. Nawet jeśli nie poszli do łóżka, to jednak on wywierał na nią zły wpływ. Właściwie w tym związku były trzy osoby. Ja, ona i on. Ona się mu żaliła jak to ze mną ma źle. Koloryzowała przy tym jak się dało. Ot chyba zakręciła mu w głowie pozując na ofiarę. On podchwycił to. Bezbłędnie wykorzystał kobiecą przypadłość do robienia z igieł widły. Z ich rozmów można było wywnioskować, że jestem totalnym potworem. Byłem niby tyranem. A wiecie czemu? Bo dzwonię do niej, bo walczę o związek. Wszystko w sumie było pretekstem żeby mnie zjechać. Raz to że dzwonię, innym razem to że o nią nie zabiegam. Koleś manipulował jak chciał. A ona głupia wszystko łykała. Z kim ja te wszystkie lata spędziłem?! Czarę goryczy przelał mail, jaki mu napisała po ich wspólnym wypadzie na sylwestra (oczywiście, nikt o tym nie wiedział poza nimi i mną). Okazało się, że już w ogóle jej na mnie nie zależy. Pojechałem do niej. Nie przyjęła mnie. Następnego dnia wystosowałem smsa z ultimatum. Albo się spotkamy i wtedy z nią zerwę, albo zerwę przez smsa. Reakcje była nieoczekiwana. Nagle okazało się że jej smutno. Że jestem zły. Czyli Nihil Novi. Oczywiście śledziłem jej ruchy na NK. Przed rozstaniem otrzymała od niego instrukcje jak ma się zachować. Dostała prerogatywy aby pokazać mi, że gówno jestem wart. Ja miałem zupełnie inny plan. Byłem spokojny i nie miałem zamiaru rzucać mięchem. Chciałem się rozstać jak na dorosłych ludzi przystało. Na spotkaniu "K" milczała prawie cały czas. Nie mówiłem jej że wiem. Mówiłem że domyślam się, iż kogoś ma. Zaprzeczyła. I to był ostatni test. Nawet w tak poważnej sytuacji mnie okłamała. Potwierdziła tym słuszność decyzji o zerwaniu. Potem wszedłem na jej konto NK. Jeden, ostatni raz. Netowy amant usłyszał że byłem agresywny i w ogóle jej do słowa dojść nie dałem. Cierpiałem oczywiście ale próbowałem się jakoś pozbierać po tym ciosie. Nieoczekiwanie 2 miesiące później otrzymałem od niej telefon. Miałem do niej przyjechać, ona ma problem, błaga o pomoc. Taaa. Głupi byłem bo chciałem jej pomóc. Było nie było, w końcu to moja ex. Zjawiłem się u niej ale szybko zostałem odprawiony z kwitkiem. Vide: Alarm odwołany, sytuacja opanowana, nic się nie stało. Potem przy przypadkowym spotkaniu z jej przyjaciółką dowiedziałem się, że jestem podły. Bo ją nachodzę w jej domu! Intryga rodem z telenoweli! Gdyby mi się to nie przytrafiło, to za chiny ludowe bym nie uwierzył, że takie coś jest możliwe. I w taki oto sposób zostałem "stalkerem" w oczach jej znajomych. To był ostatni kontakt z nią. Zmieniłem numer komórki, odciąłem się od niej. Już więcej jej nie widziałem na oczy. Te 50 KM odległości okazało się zbawienne. Teraz jestem sam i nie wiem czy wejdę w kolejny związek. Na chwilę obecną kończę studia, nie mam płynności finansowej (czyli nie owijając w bawełnę raz jakąś pracę mam, za chwile znowu garnuszek rodziców). Jestem raczej nieatrakcyjny dla kobiet, no i nie przystojny. Nie żalę się. Stwierdzam fakt. Zresztą, jam jest człek świadom swych zalet i wad więc żadne załamania psychiczne mi nie grożą. Na chwilę obecną jestem szczęśliwy i zadowolony z życia mimo wszystkich przeciwności. Szczęście musimy mieć w sobier30; A co z "K"? Ona szuka kogoś, kto będzie panaceum na wszystkie jej smutki. Nie tędy droga. Drugi człowiek nie może być lekarstwem na nasze smutki. Żal mi żony tego gościa. Bo mówiąc szczerze nie wiem co się z ich flirtu urodziło. Żal mi kolejnego chłopaka "K", bo nie będzie biedak świadomy, że jest ich trójka w tym związku. A wszystko jest konsultowane z wielkim bratem. Nie żywię do nich urazy. Jestem mężczyzną. Nie pozwolę aby takie negatywne emocje i uczucia jak nienawiść wypalały mnie od środka. Teraz (jak mawiają amerykanie) pokazuję wam brave front. Ale tak po prawdzie to nawet płakałem. Płakałem, klnąłem, miałem ochotę rzucić się w wir destrukcji. Ale opanowałem się. Życie toczy się dalej. Szkoda, że tylu ludzi to wredne lamy. Wystarczyłoby, aby powiedziała zrywam z tobą. Ale wolała zrobić szopkę. Kij z nią. Pozdrawiam wszystkich.

trudne, a jednak można:)Drukuj

Zdradzona przez mężaJuż kiedyś pisałam, że mój były mąż zdradzał mnie systematycznie. Dowiedziałam się o tym przypadkowo. Ja dla niego zostawiłam wszystko...Rodzinę znajomych itp.( on mieszkał w górach, a ja pochodzę znad morza) Nie miałam wsparcia w nikim, mama daleko, przyjaciele rownież a jego rodzina szukała winy we mnie... Jak to zwykle bywa.. Mamy 3-letnią coreczkę. Miałam fajną pracę, dom, samochód... co nabyliśmy będąc małżeństwem. Bałam się go, bił mnie i nawet moją malutka. Nie wiedziałam co robić, najpierw rozwiodłam się (bez orzekania o winie,żeby szybciej było) i potem spakowałam kilka najważniejszych rzeczy i wsiadłam z córka w pociąg i wróciłam do mamy.. Dodam, że zostawiłam mu wszystko, niech sobie to weźmie, ja poradziłam sobie i bez tego. Najważniejsze ze córcia jest ze mną. Teraz mam nową prace, i nowego partnera, również po rozwodzie, którego to żona zdradzała i zaszła z innym w ciąże. Zamieszkaliśmy razem i wychowujemy małą( a były mój mąż nie wtrąca się nam do tego) BYŁO MI CIĘŻKO, bałam się ale los dał mi jeszcze jedną szanse... Mam nadzieję że juz nie będę musiała szukać u Was pomocy:) pozdrawiam Wszystkich!! TRZYMAJCIE SIĘ JAKOŚ!! choć wiem, że nie zawsze to łatwe:)

Nie wiem czy to dobry pomysłDrukuj

Zdradzony przez żonęWitam Moja żona zdradziła mnie z kolegą z pracy dwa lata temu na spotkaniu firmowym. Były słowa kocham i wogóle facet był zdecydowany na odejście od żony jeśli tylko moja partnerka zrobi to samo. Postanowiła zostać z rodziną, mówi że dlatego bo bardzo mnie kocha. Ja jej nigdy tego nie zapomne i nie wybacze, ona czeka. prosiłem ją aby do niego odeszła jeśli tak bardzo się kochają, niech żyją i pozwolą żyć innym. Powiedziała że nigdy tego nie zrobi. Pomyślałem sobie że może ja porozmawiam z tym jej ukochanym i może on na nią wpłynie i będą żyli długo i szczęśliwie. Tylko nie wiem czy to dobry pomysł. Zależy mi aby odeszła i żyła tak jak zdecydowała dwa lata temu.

Zdrada no oczach własnego chłopakaDrukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitam. Chciałabym podzielić się z państwem moim problemem i poprosić o poradę. Otóż Jakiś czas temu doszło do pewnego zdarzenia, które do tej pory nie daje mi spokoju. Zacznijmy od początku.Od ponad 2 lat mam chłopaka, którego kocham i zalezy mi na nim.4 miesiące temu na urodzinach mojego chłopaka pojawili sie znajomi, a wśród nich On. Poznałam go miesiąc wcześniej. Bede umownie o nim pisać ‘’X’’. Pan X od poczatku podobał mi sie i byłam zazdrosna widzac jego zaiteresowanie innymi dziewczynami.On z kolei nie dawał po sobie poznać jakiegokolwiek zaiteresowania mna.W noc urodzin mojego chłopaka po spozyciu co prawda małej ilości alkoholu wszyscy położyliśmy sie obok siebie na materacach. Dodam, że urodziny spedzaliśmy na działce i takie sytuacje nie raz miały miejsce. Ja leżałam pomiędzy moim chłopakiem a panem X. W pewnym momencie moj chłopak zasnał natomiast ja i pan X rozmawialiśmy. W pewnej chwili zaczelismy sie głaskac przytulać i wkońcu całować.Trwało to jakies dwie godz do mometu kiedy pan X zaczał zbierac sie do domu.Przez cały ten czas mój chłopak i reszta przyjaciół głeboko spała. Od tamtej chwili zaczeły sie smsy, czestsze spotkania oczywiście w gronie przyjaciół, sporadycznie na osobności. Kilkakrotnie rozmawialiśmy z panem X o zaistniałej sytuacji lecz nie padły żadne deklaracje i zapewnienia co do naszych dalszych losów. W międzyczasie nadeszły moje urodziny, na których sie pojawił z prezetem, jednak do niczego nie doszło między nami. Od tamtego czasu przestał sie odzwać zarówno do mnie jak i moich przyjaciół. Dodam iz mój chłopak miał czestszy kontakt z panem X z powodu wspólnych zaitereseowań. I nigdy nie doszło pomiędzy nimi do rozmowy na wiadomy temat. Brak czasu Pan X tłumaczył problemami i ciągłą codzienną gonitwą. Przez cały ten czas zastaniawiałam sie co o tym myśleć, czego tak na prawde chce i zaczeło mi zależeć na panu X. Chcę podkreślić iż nie jestem dziewczyną lekkich obyczajów, nie zalezy mi na znajomości na jedną noc, chce poważnego związku i kocham mojego chłopaka, wiem też, że znajomość z panem X nie przyniesie niczego dobrego.Kilka dni temu pan X miał urodziny.Postanowiłam podarowac mu prezent, aby odwzajemnić jego podarunek. Liczyłam też na jakiś kontakt z jego strony. Prezent przekazałm prze kolege.Chwile potem dostał od niego wiadomość z podziekowaniem i przeprosinami za brak czasu, za zaniedbywanie mnie i moich przyjaciół, pani X twierdził, ze musiał odciąć sie od tej sytuacji i że ktos musiał powiedziec STOP.Dodam, ze w czasie jego nieobecności znajomi sporadycznie widywali go w dwuznacznych sytuacjach z inna dziewczyną.Czuje, że pomimo braku kontaktu z nim coraz bardziej w to brnę i zaczyna mi na nim zależeć. Wiem, że tego typu watków jest mnóstwo, ale prosze o jakąkolwiek porade i obiektywne spojrzenie na ta sytuacje.Za każdą porade i poglod serdecznie dziękuje.

sąsiadkaDrukuj

Zdradzona przez mężawitam wszystkich,jakiś czas temu opisałam zdrade emocjonalną swojego mąża/pisał z koleżanką z dawnych lat na naszej klasie/i myślałam że to już koniec.....ale się pomyliłam i odkryłam jeszcze gorszą prawde.ponieważ mój mąż ma telefon w orange i może sobie ustalić 5 darmowych numerów co zresztą zrobił z numerem koleżanki zarzadałam zmiany numeru jego telefonu,ponieważ zmiana numeru była nieopłacalna mąż wziął nowy telefon z numerem a mnie dał stary numer,dodam jeszcze ,że skasował konto on-line orange na stary numer.pewnej nocy nie mogłam spać i siedziałam w komputerze złożyłam nowe konto on-line orange i o dziwo mogłam sprawdzić połączenia z tego numeru na trzy miesiące wstecz tzn.sierpień,wrzesień..i tak dalej,okazało się że wciąż powtarzał sie jeden numer telefonu,ale nie był to numer znanej mi już koleżanki z nk.dodam jeszcze w sierpniu i wrześniu nie było mnie w Polsce,gdyż pracowałam w Niemczech.mąż mój jest nie pijącym alkoholikiem a sąsiadka z 3 dzieci prowadzi nie legalną sprzedaz alkoholu.wiem,że na początku sierpnia,gdy byłam za granica musiałam wrócić po 2 tygodniach gdyż wydzwaniał do mnie,że mam wracac natychmiast,że nie da sobie rady itp.poniewaz czułam przez słuchawke że jest z nim cos nie tak powiedziałam,że wróce w sobotę a wróciłam w czwartek i gdy weszłam do domu ręce mi opadły/on pijany,na nago,bałagan w domu po libacjach/kazałam mu natychmiast wyjśc z domu-wynosić się i wtedy zauważyłam klapki sąsiadki potem jeszcze rozłożoną kanape,pomimo ,iż gdy był sam w domu nigdy jej nie rozkładał i znalazłam kolczyka w łóżku/najprawdopodobniej sąsiadki/ale wtedy byłam pierwszy raz w takiej sytuacji i nie odezwała się we mnie jeszcze zazdrość i nieufność.potem nie odbierałam od niego telefonów przez miesiąc,ale nerwy mi przeszły i zaczęłam z nim rozmawiac we wrzesniu wróciłam do Polski na koniec września i on wydzwaniał do mnie po 80 razy dziennie proszac o spotkanie,przez cały ten czas mieszkał podobno u siostry i ojca.i tak minął nastepny miesiąc bez niego,az tu nagle zobaczyłam na nk,że ma nowe konto i tylko jedna znajoma wtedy włamałam się do jego konta na nk i przeczytałam korespondencje z tą dziewczyna/raczej kobietą 38 lat/taką poczułam zazdrość jak nigdy wczesniej o ta kobietę postanowiłam pogodzić się z mężem,gdyż ona mieszka 500 km dalej i do niczego jeszcze nie doszło.robiłam mu wyrzuty o nią,oskarżyłam o zdrade emocjonalna,płakałam chyba z miesiąc,ale już czułam się troche lepiej,gdy odkryłam połączenia z sąsiadką sms-po kilka razy dziennie,w czasie pracy i po,połączenia telefoniczne,okazało się również,że przyjeżdzał do niej.tłumaczy się ,że przez dwa miesiące pił i ona mu dawała wódkę,ale ja wiem , że to kłamstwo-próbował za wszelką cenę ukryć te połączenia,gdy odkryłam czyj jest ten numer/ponieważ ja nie utrzymuje z tą kobietą zażyłych stosunków sąsiedzkich musiałam się natrudzić aby dostać jej numer tel./w dzień gdy odkryłam ten numer i połączenia wysłał do niej z nowego numeru telefonu sms aby się nie przyznawała do tego numeru,co też uczyniła wyparła mi się w oczy,trzęsąc się,że to nie jej numer,ale ja twardo,że jestem pewna.ona tłumaczyła się,że pisała i dzwoniła,że niby mnie szpiegowała i mówiła mu czy jestem w domu,kiedy wychodzę itd.tylko ,że w sierpniu i wrześniu mnie tu nie było więc szpiegowała chyba ducha,a on twierdzi,że mnie z nią nie zdradził,że kocha tylko mnie,że jestem jego życiem itp.niewiem co robić.......wiem,że było coś między nimi,wiem,że kłamia.....wstretna dzi....,ma 3 dzieci każde z innym,męża patologa-recydywiste,którego zresztą nie ma i nie wiadomo gdzie jest...a on twierdzi,że mnie kocha i co ja mam robić?czy to ja doprowadziłam do tej sytuacji wyrzucając go z domu i nie odbierając telefonów,przecież dzwonił,ale tylko dzwonił dlaczego nie kupił kwiatów,nie próbował przeprosić....może dlatego,że miał sąsiadke w zanadrzu,a potem uznał,że nie jest to kobieta na dłuższą metę i zaczął szukać normalnej kobiety,ludzie co mam robić POMÓŻCIE.

Zdrada czy moja chorobliwa zazdrość???Drukuj

Witam....nawet nie wiem od czego zaczac...mam 36 lat....nieudane malzenstwo za soba...3 dzieci (2 z malzenstwa i 1 z obecnym partnerem)....gdy poznalam T bylam bardzo szczesliwa....po roku zaszlam w ciaze..pojawilo sie dziecko....o ktore musialam walczyc bo to byla ciaza zagrozona....ten okres przed porodem i rok po byl najszczesliwszym czasem w moim zyciu...zareczylismy sie...coreczka pomimo, ze przyszla na swiat miesiac wczesniej, jest zdrowa....i wszystko byloby ok gdyby nie fakt, ze przypadkiem (weszlam na jego profil na jednym z portali i odp. na maila...) dowiedzialam sie, ze T. w czasie gdy ja urodzilam nasza coreczke spotkal sie z jakas kobieta..wieczorami gdy wracal do domu..i przez rok utrzymywal z nia kontakt sms-owy....pozniej okazalo sie, ze nie byla jedyna....na dodatek nic im nie mowil o mnie i dziecku....potem tlumaczyl mi, ze przeciez do niczego nie doszlo, ze tylko chcial pogadac....a ja nie potrafie jakos uwierzyc, ze tak bylo....nie rozumiem jak czlowiek, ktory mowi, ze kocha potrafi zrobic cos takiego....od tego czasu nie potrafie byc spokojna gdy wychodzi z kumplami na piwo , imprezy firmowe itp.....wiem, ze moja kontrola go denerwuje i boje sie, ze to doprowadzi do rozstania....

Co dalej ...Drukuj

Zdradzony przez żonęWitam, moja historia jest banalna. Do niedawna nie miałem pojęcia o istnieniu tej strony internetowej. Mam 32 lata, znamy się z żoną 7 lat, małżeństwo jesteśmy od niedawna. Dzieci brak. Jak się domyślacie, jest ten trzeci, w sumie na moje życzenie. Tak się kończy jak się zaniedbuje żonę, niestety. Sprawa się rypła dość szybko, nie zdążyli jeszcze skonsumować tego "romansu". Poprzestali na pocałunkach i dotykaniu się. Koleś pracuje razem z nią. Wiem od 3 miesięcy, przez pierwszy miesiąc zbierałem „dane” na ich temat, w końcu nie wytrzymałem i powiedziałem jej, że wiem. Na początku oczywiście zaprzeczyła, ale jak ją przyparłem do mur to się przyznała. Nie powiedziałem jej skąd wiem. Były płacze, przeprosiny i obietnica poprawy, ale (...) no właśnie. Okazało się, że niestety nie ma poprawy i kontakt z kolesiem był dalej i wcale się nie zapowiadało się, że miało się to skończyć, wręcz przeciwnie. Po kolejnym miesiącu w końcu (nie pytajcie mnie jak to wszystko zniosłem przez ten kolejny miesiąc, to był po prostu koszmar, zresztą dalej jest) w desperacji wygadałem wszystko rodzicom (jej i moim), skąd wiem też. Dym się zrobił niezły, oczywiście znowu płacze, ustaliliśmy z żoną, że na jakiś czas przeprowadzi się do swoich rodziców. Zażądałem zmiany pracy, ale oczywiście nie chciała o tym słyszeć, ja z kolei na początku byłem nie ugięty, więc stwierdziła, że to koniec, no to odpuściłem i zacząłem ją błagać, aby dała nam szansę (wiem błąd o miłość się nie prosi, ale miałem takiego doła, że zrobiłbym wtedy wszystko, miałem myśli samobójcze i niezłe schizy). Zgodziła się, postanowiliśmy, że spróbujemy jeszcze raz i tak tkwię w zawieszeniu od 1,5 miesiąca (choć nie ukrywa trochę odpocząłem psychicznie, nie widzę, nie słyszę tych sms, gg). Spotykamy się co kilka dni. Prawie w ogóle nie poruszamy tego tematu. Na wszystkie pytania odpowiada nie wiem, a jak ty myślisz, po co do tego wracać. W sumie nasze rozmowy na ten temat to bardziej moje monologi. Nie mogę jej przekonać do szczerej rozmowy na nasz temat, do tego czego tak naprawdę chce. Nie wiem czy naprawdę jej zależy, czy tylko udaje. Jej zachowanie jest jakby się nic nie stało. W końcu prawie odpuściłem, pogodziłem się tym, że nas już nie będzie. Nie ufam jej i wiem, że nigdy już jej nie zaufam na 100%, choć wcześniej ufałem bezgranicznie. Nie wiem co mam dalej zrobić, ostatnio zacząłem ją trochę olewać (nie piszę, nie dzwonię, to ona teraz dzwoni, w sumie raz na dzień) i zająłem się sobą. Mimo wszystko zależy mi na niej i kocham ją, choć boli jak nie wiem. Z tym kolesiem twierdzi, że to już koniec, że go nie kocha, że się tylko zauroczyła, ale oczywiście jej nie wierzę. Ma ktoś pomysł, co dalej, rozwód, walka, terapia, szczera rozmowa, czy po prostu czekać, aż się otworzy? Help me, please.

Pomóżcie, proszę... :(Drukuj

Witam, mój problem nieco się różni od pozostałych. Mianowicie nie doszło do "fizycznej zdrady". Ale od początku... Jestem w związku z dziewczyną prawie 4 lata. Były to lata wspaniałe, cudne - zarówno dla Niej, jak i dla mnie... Razem uczyliśmy się miłości, zaufania, seksu. Nigdy nie mieliśmy przed sobą tajemnic, po prostu miłość kwitła... jakieś 2 lata temu moja miłość wyprowadziła się do innego miasta. Widywaliśmy się z weekendy, ale nadal było bardzo dobrze. Ostatnio widywalismy sie nieco rzadziej, ale nie to wpłynęło tak naprawdę na to, co się stało wczoraj... Dodam jeszcze, że moja kobieta przed poznaniem mnie miała fatalne doświadczenia z mężczyznami. Ja to zmieniłem. Ona sama powtarza, że jestem jej najpiekniejszym darem od losu (to Jej słowa...). Zresztą ja to samo mówię o Niej... Ale wczoraj, gdy przyjechałem do niej poprosiła o rozmowę... Powiedziła, że chce przerwy, że chce sie poczuć wolna... Przemyśleć to wszystko, co nas łączy... Byłem (jestem) bardzo zaskoczony, bo nie było żadnych problemów do tej pory... Żadnych wiekszych symptomów... Nie poznała też innego faceta... Jej problemem jest to, że od jakiegoś czasu nie czuje namiętności... Jest bliskość, szacunek, zaufanie, ale brakuje "tego czegoś", co kiedyś było... Sama twierdzi, że daje Jej szczęście, że się kochamy i jestem nadal bardzo ważny... Że ja "zasługuje" na kogoś lepszego, bo Ona ma problemy "ze samą sobą". Ona wie, że nikt jej tak nie pokocha (to Jej słowa) i bardzo cierpi. Boi się, że zatraciła najlepsze uczucie w życiu i przy tym sprawia mi ból... Mówiąc takie rzeczy łzy jej leciały i wiem, że bardzo cierpi... Ale ja cierpię nie mniej. Ona jest dla mnie wszystkim - całym światem... Nie wyobrażam sobie końca tego związku, nie w ten sposób... Poprosiła mnie o "czasową przerwę", taką separację... Chce za mną "zatęsknić", zobaczyć, czy może to "coś" wrócić... Mnie też dała czas "na wykorzystanie" - żebym może kogos poznał, zobaczył... Sama też być może chce sie z kimś spotkać, zobaczyć jak to jest. Nie jest emocjonalnie gotowa na nowy, pełny związek. Ja zreszta też nie... Siedzę i nie mam pomysłu na życie. Mam Jej dać czas, ale dni wloką się, a niepewność bedzie... Chcemy sie widywać na "przyjacielskiej" stopie, utrzymywać kontakt. Zresztą pozwoliła mi pisać do siebie (choć nie wiem, czy to dobry pomysł, bo jak ma "zatesknić"...?). Zaraz po tym rozmawialiśmy z godzinkę i było świetnie - dawno nam się tak dobrze ze sobą nie rozmawiało... Jestem zwolennikiem kontaktowania się, bo "co z oczu, to z serca"... Szanuję Ją za to, że potrafiła mi powiedzieć to teraz, a nie (jak sama przyznała, np. przed ołtarzem)... Tylko że nie wiem, jak sobie radzić z tym bólem? jak walczyć? Jest szansa, że wrócimy... Mamy oboje 2-3 miesiące na zastanowienie, daliśmy sobie czas... Ja ze swojej strony wiem, że bardzo chę żyć z Nią dalej... Ona też tego chce, ale jak przyznaje - musi wrócić ten pierwiastek namietnosci... Nasz związek jest już w ostatniej fazie - jesteśmy bardziej parą przyjaciół, niż kochanków. Ale to normalne przecież... Boję się utraty czegoś WIELKIEGO. Jestem zły na siebie, bo może gdybym z nią zamieszkał wcześniej (chciałem w tym roku) byłoby inaczej?... Proszę o podpowiedź, co robić? Co zrobić by ograniczyć ból (czy da się), jak walczyć (czy dać jej spokój, czy sie "przypominać")? Z pewnością da się to uratować, przecież tyle par robi sobi przerwy na jakiś czas a potem to sobie chwalą... Ale nasze uczucie jest naprawdę tak wielkie, że oboje się boimy utraty tego (wiem, jak to brzmi)... Bardzo ją kocham, Ona mnie też... Jak odnaleźć ten "utracony pierwiastek"?... Co robic..?

i co dalejDrukuj

Zdradzony przez żonęqrwa dlaczego ja pech czy cos ze mna jest nie tak sam niewiem moze nie umiem okazywac miłosci ale zawsze byłem wierny a tu taki cios to nie pierwsza zdrada jaka mnie spotkała w zyciu mialem kiedys dziewczyne było swietnie bardzo ja kochałem załatwiłem jej prace we włoszech i juz domnie nie wrociła chciałem umrzec nic nie jadłem z 10 dni bolało probowałem samobojstwa kupiłem tabletki i poł litra wodki i chciałem sie otruc ale nie wyszło ale do dzis mam problemy zdrowotne po tym a wczoraj przypadkowo przeczytałem sms w tel mojej zony i szok z tego wynikało ze ma romans chciałem ja zabic tyle złosci we mnie jest ze wybuchne niewiem co mam robic wiem gdzie ten typ pracuje i mam ochote zrujnowac mu zycie tak jak on mi zrujnował zona twierdzi ze do spotkania nie doszło ale ja niewiem wszystkiego i pewnie sie nie dowiem prosi mnie o druga szanse ale ja nie wiem co mam robic nawet niemam kolegow zeby pojsc na piwo i pogadac to wina jej nigdy nie liczyło sie co ja chce tylko było jak ona chce lubi wypic czego ja nie nawidze i ma kolezanke ktora jest zwykła szmata jak ja widze to szału dostaje ma 40 lat i jest wdowa jej maz sie powiesił obecnie jest z dwoma na raz i tak mysle ze zona bierze z niej przykład ze tez by tak chciała pewnego dnia powiedziała ze woli kolezanke bardziej od swojej matki w sumie nie bede szukał winnych bo byc moze winny jestem ja a teraz wrociła z pracy i chce ze mna rozmawiac ale ja niepotrafie niebede jej nic obiecywał nie przytulał i odzywał wiele razy mnie oskarzała o zdrade i nigdy to nie była prawda ostatnio miesiac temu nawet z pracy kiedys zrezygnowałem bo twierdziła ze sie z kims spotykam nieraz ostatnio mnie przytulała i mowiła ze mnie kocha i ze zdrady mi nie wybaczy a ja co mam zrobic tez mowiłem ze zdrady nie wybacze podpowiedzcie cos moze posłucham

A jednakDrukuj

opisywałam niedawno to co mnie spotkało więc nie będę się przypominać muszę natomiast stwierdzić że mieliście rację . Jest ta trzecia . Wczoraj jak brał prysznic sprawdziłam mu telefon i się już do końca załamałam. On nadal mieszka w domu powiedział nawet żebyśmy żyli nadal tak jak żyjemy tylko po co? Nie powiedziałam mu co odkryłam nie wie że przeczytałam te smsy a ja nie mam odwagi mu o tym powiedzieć , boję się . nie chce mi się żyć , nie mogę normalnie funkcjonować . DLACZEGO TO TAK BOLI????Jestem za słaba nie poradzę sobie z tym . tak bardzo go kocham on jest całym moim życiem . Co ja mam zrobić ?????????????

zrozpaczonaDrukuj

Zdradzona przez mężawitam.moja historia jest banalna ale nie mam się komu wygadać a mój ból jest straszny.we wrześniu mój mąż pojechał do pracy sezonowej na zrywanie owoców do niemiec.przez trzy miesiące miał romans a do mnie dzwonił i zapewniał o swojej miłości ,mamy troje wspaniałych dzieci i nigdy nie spodziewałam się,że tak postąpi.Tymbardziej ,że przez kilka lat jeżdżił na szparagi do niemiec i mnie nie zdradzał .Tydzień temu oświadczył że się wyprowdza a następnie powiedział o zdradzie.myślałam że zwarjuje z bólu,mam depresję nie mogę jeść i spać.Ale to nie wszystko kilka dni po jego wyprowadzce postanowił wrócić a ja na to pozwoliłam.Wiem że zle zrobiłam ale nie potrafie bez niego żyć tak bardzo go kocham że boli,nie potrafię bez niego oddychać.teraz jest w domu alę cierpię tak samo nie wiem jak mam się zachowywać,co mówić i jak dalej żyć?