Zdrada - portal zdradzonych - News

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

bardzo smutny00:07:30
MarcusM00:33:17
Julianaempat...02:51:15
# poczciwy03:01:40
Sasza04:08:04

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Zdrada czy moja chorobliwa zazdrość???Drukuj

Witam....nawet nie wiem od czego zaczac...mam 36 lat....nieudane malzenstwo za soba...3 dzieci (2 z malzenstwa i 1 z obecnym partnerem)....gdy poznalam T bylam bardzo szczesliwa....po roku zaszlam w ciaze..pojawilo sie dziecko....o ktore musialam walczyc bo to byla ciaza zagrozona....ten okres przed porodem i rok po byl najszczesliwszym czasem w moim zyciu...zareczylismy sie...coreczka pomimo, ze przyszla na swiat miesiac wczesniej, jest zdrowa....i wszystko byloby ok gdyby nie fakt, ze przypadkiem (weszlam na jego profil na jednym z portali i odp. na maila...) dowiedzialam sie, ze T. w czasie gdy ja urodzilam nasza coreczke spotkal sie z jakas kobieta..wieczorami gdy wracal do domu..i przez rok utrzymywal z nia kontakt sms-owy....pozniej okazalo sie, ze nie byla jedyna....na dodatek nic im nie mowil o mnie i dziecku....potem tlumaczyl mi, ze przeciez do niczego nie doszlo, ze tylko chcial pogadac....a ja nie potrafie jakos uwierzyc, ze tak bylo....nie rozumiem jak czlowiek, ktory mowi, ze kocha potrafi zrobic cos takiego....od tego czasu nie potrafie byc spokojna gdy wychodzi z kumplami na piwo , imprezy firmowe itp.....wiem, ze moja kontrola go denerwuje i boje sie, ze to doprowadzi do rozstania....

Co dalej ...Drukuj

Zdradzony przez żonÄ™Witam, moja historia jest banalna. Do niedawna nie miaÅ‚em pojÄ™cia o istnieniu tej strony internetowej. Mam 32 lata, znamy siÄ™ z żonÄ… 7 lat, małżeÅ„stwo jesteÅ›my od niedawna. Dzieci brak. Jak siÄ™ domyÅ›lacie, jest ten trzeci, w sumie na moje życzenie. Tak siÄ™ koÅ„czy jak siÄ™ zaniedbuje żonÄ™, niestety. Sprawa siÄ™ rypÅ‚a dość szybko, nie zdążyli jeszcze skonsumować tego "romansu". Poprzestali na pocaÅ‚unkach i dotykaniu siÄ™. KoleÅ› pracuje razem z niÄ…. Wiem od 3 miesiÄ™cy, przez pierwszy miesiÄ…c zbieraÅ‚em „dane” na ich temat, w koÅ„cu nie wytrzymaÅ‚em i powiedziaÅ‚em jej, że wiem. Na poczÄ…tku oczywiÅ›cie zaprzeczyÅ‚a, ale jak jÄ… przyparÅ‚em do mur to siÄ™ przyznaÅ‚a. Nie powiedziaÅ‚em jej skÄ…d wiem. ByÅ‚y pÅ‚acze, przeprosiny i obietnica poprawy, ale (...) no wÅ‚aÅ›nie. OkazaÅ‚o siÄ™, że niestety nie ma poprawy i kontakt z kolesiem byÅ‚ dalej i wcale siÄ™ nie zapowiadaÅ‚o siÄ™, że miaÅ‚o siÄ™ to skoÅ„czyć, wrÄ™cz przeciwnie. Po kolejnym miesiÄ…cu w koÅ„cu (nie pytajcie mnie jak to wszystko zniosÅ‚em przez ten kolejny miesiÄ…c, to byÅ‚ po prostu koszmar, zresztÄ… dalej jest) w desperacji wygadaÅ‚em wszystko rodzicom (jej i moim), skÄ…d wiem też. Dym siÄ™ zrobiÅ‚ niezÅ‚y, oczywiÅ›cie znowu pÅ‚acze, ustaliliÅ›my z żonÄ…, że na jakiÅ› czas przeprowadzi siÄ™ do swoich rodziców. ZażądaÅ‚em zmiany pracy, ale oczywiÅ›cie nie chciaÅ‚a o tym sÅ‚yszeć, ja z kolei na poczÄ…tku byÅ‚em nie ugiÄ™ty, wiÄ™c stwierdziÅ‚a, że to koniec, no to odpuÅ›ciÅ‚em i zaczÄ…Å‚em jÄ… bÅ‚agać, aby daÅ‚a nam szansÄ™ (wiem bÅ‚Ä…d o miÅ‚ość siÄ™ nie prosi, ale miaÅ‚em takiego doÅ‚a, że zrobiÅ‚bym wtedy wszystko, miaÅ‚em myÅ›li samobójcze i niezÅ‚e schizy). ZgodziÅ‚a siÄ™, postanowiliÅ›my, że spróbujemy jeszcze raz i tak tkwiÄ™ w zawieszeniu od 1,5 miesiÄ…ca (choć nie ukrywa trochÄ™ odpoczÄ…Å‚em psychicznie, nie widzÄ™, nie sÅ‚yszÄ™ tych sms, gg). Spotykamy siÄ™ co kilka dni. Prawie w ogóle nie poruszamy tego tematu. Na wszystkie pytania odpowiada nie wiem, a jak ty myÅ›lisz, po co do tego wracać. W sumie nasze rozmowy na ten temat to bardziej moje monologi. Nie mogÄ™ jej przekonać do szczerej rozmowy na nasz temat, do tego czego tak naprawdÄ™ chce. Nie wiem czy naprawdÄ™ jej zależy, czy tylko udaje. Jej zachowanie jest jakby siÄ™ nic nie staÅ‚o. W koÅ„cu prawie odpuÅ›ciÅ‚em, pogodziÅ‚em siÄ™ tym, że nas już nie bÄ™dzie. Nie ufam jej i wiem, że nigdy już jej nie zaufam na 100%, choć wczeÅ›niej ufaÅ‚em bezgranicznie. Nie wiem co mam dalej zrobić, ostatnio zaczÄ…Å‚em jÄ… trochÄ™ olewać (nie piszÄ™, nie dzwoniÄ™, to ona teraz dzwoni, w sumie raz na dzieÅ„) i zajÄ…Å‚em siÄ™ sobÄ…. Mimo wszystko zależy mi na niej i kocham jÄ…, choć boli jak nie wiem. Z tym kolesiem twierdzi, że to już koniec, że go nie kocha, że siÄ™ tylko zauroczyÅ‚a, ale oczywiÅ›cie jej nie wierzÄ™. Ma ktoÅ› pomysÅ‚, co dalej, rozwód, walka, terapia, szczera rozmowa, czy po prostu czekać, aż siÄ™ otworzy? Help me, please.

Pomóżcie, proszę... :(Drukuj

Witam, mój problem nieco się różni od pozostałych. Mianowicie nie doszło do "fizycznej zdrady". Ale od początku... Jestem w związku z dziewczyną prawie 4 lata. Były to lata wspaniałe, cudne - zarówno dla Niej, jak i dla mnie... Razem uczyliśmy się miłości, zaufania, seksu. Nigdy nie mieliśmy przed sobą tajemnic, po prostu miłość kwitła... jakieś 2 lata temu moja miłość wyprowadziła się do innego miasta. Widywaliśmy się z weekendy, ale nadal było bardzo dobrze. Ostatnio widywalismy sie nieco rzadziej, ale nie to wpłynęło tak naprawdę na to, co się stało wczoraj... Dodam jeszcze, że moja kobieta przed poznaniem mnie miała fatalne doświadczenia z mężczyznami. Ja to zmieniłem. Ona sama powtarza, że jestem jej najpiekniejszym darem od losu (to Jej słowa...). Zresztą ja to samo mówię o Niej... Ale wczoraj, gdy przyjechałem do niej poprosiła o rozmowę... Powiedziła, że chce przerwy, że chce sie poczuć wolna... Przemyśleć to wszystko, co nas łączy... Byłem (jestem) bardzo zaskoczony, bo nie było żadnych problemów do tej pory... Żadnych wiekszych symptomów... Nie poznała też innego faceta... Jej problemem jest to, że od jakiegoś czasu nie czuje namiętności... Jest bliskość, szacunek, zaufanie, ale brakuje "tego czegoś", co kiedyś było... Sama twierdzi, że daje Jej szczęście, że się kochamy i jestem nadal bardzo ważny... Że ja "zasługuje" na kogoś lepszego, bo Ona ma problemy "ze samą sobą". Ona wie, że nikt jej tak nie pokocha (to Jej słowa) i bardzo cierpi. Boi się, że zatraciła najlepsze uczucie w życiu i przy tym sprawia mi ból... Mówiąc takie rzeczy łzy jej leciały i wiem, że bardzo cierpi... Ale ja cierpię nie mniej. Ona jest dla mnie wszystkim - całym światem... Nie wyobrażam sobie końca tego związku, nie w ten sposób... Poprosiła mnie o "czasową przerwę", taką separację... Chce za mną "zatęsknić", zobaczyć, czy może to "coś" wrócić... Mnie też dała czas "na wykorzystanie" - żebym może kogos poznał, zobaczył... Sama też być może chce sie z kimś spotkać, zobaczyć jak to jest. Nie jest emocjonalnie gotowa na nowy, pełny związek. Ja zreszta też nie... Siedzę i nie mam pomysłu na życie. Mam Jej dać czas, ale dni wloką się, a niepewność bedzie... Chcemy sie widywać na "przyjacielskiej" stopie, utrzymywać kontakt. Zresztą pozwoliła mi pisać do siebie (choć nie wiem, czy to dobry pomysł, bo jak ma "zatesknić"...?). Zaraz po tym rozmawialiśmy z godzinkę i było świetnie - dawno nam się tak dobrze ze sobą nie rozmawiało... Jestem zwolennikiem kontaktowania się, bo "co z oczu, to z serca"... Szanuję Ją za to, że potrafiła mi powiedzieć to teraz, a nie (jak sama przyznała, np. przed ołtarzem)... Tylko że nie wiem, jak sobie radzić z tym bólem? jak walczyć? Jest szansa, że wrócimy... Mamy oboje 2-3 miesiące na zastanowienie, daliśmy sobie czas... Ja ze swojej strony wiem, że bardzo chę żyć z Nią dalej... Ona też tego chce, ale jak przyznaje - musi wrócić ten pierwiastek namietnosci... Nasz związek jest już w ostatniej fazie - jesteśmy bardziej parą przyjaciół, niż kochanków. Ale to normalne przecież... Boję się utraty czegoś WIELKIEGO. Jestem zły na siebie, bo może gdybym z nią zamieszkał wcześniej (chciałem w tym roku) byłoby inaczej?... Proszę o podpowiedź, co robić? Co zrobić by ograniczyć ból (czy da się), jak walczyć (czy dać jej spokój, czy sie "przypominać")? Z pewnością da się to uratować, przecież tyle par robi sobi przerwy na jakiś czas a potem to sobie chwalą... Ale nasze uczucie jest naprawdę tak wielkie, że oboje się boimy utraty tego (wiem, jak to brzmi)... Bardzo ją kocham, Ona mnie też... Jak odnaleźć ten "utracony pierwiastek"?... Co robic..?

i co dalejDrukuj

Zdradzony przez żonęqrwa dlaczego ja pech czy cos ze mna jest nie tak sam niewiem moze nie umiem okazywac miłosci ale zawsze byłem wierny a tu taki cios to nie pierwsza zdrada jaka mnie spotkała w zyciu mialem kiedys dziewczyne było swietnie bardzo ja kochałem załatwiłem jej prace we włoszech i juz domnie nie wrociła chciałem umrzec nic nie jadłem z 10 dni bolało probowałem samobojstwa kupiłem tabletki i poł litra wodki i chciałem sie otruc ale nie wyszło ale do dzis mam problemy zdrowotne po tym a wczoraj przypadkowo przeczytałem sms w tel mojej zony i szok z tego wynikało ze ma romans chciałem ja zabic tyle złosci we mnie jest ze wybuchne niewiem co mam robic wiem gdzie ten typ pracuje i mam ochote zrujnowac mu zycie tak jak on mi zrujnował zona twierdzi ze do spotkania nie doszło ale ja niewiem wszystkiego i pewnie sie nie dowiem prosi mnie o druga szanse ale ja nie wiem co mam robic nawet niemam kolegow zeby pojsc na piwo i pogadac to wina jej nigdy nie liczyło sie co ja chce tylko było jak ona chce lubi wypic czego ja nie nawidze i ma kolezanke ktora jest zwykła szmata jak ja widze to szału dostaje ma 40 lat i jest wdowa jej maz sie powiesił obecnie jest z dwoma na raz i tak mysle ze zona bierze z niej przykład ze tez by tak chciała pewnego dnia powiedziała ze woli kolezanke bardziej od swojej matki w sumie nie bede szukał winnych bo byc moze winny jestem ja a teraz wrociła z pracy i chce ze mna rozmawiac ale ja niepotrafie niebede jej nic obiecywał nie przytulał i odzywał wiele razy mnie oskarzała o zdrade i nigdy to nie była prawda ostatnio miesiac temu nawet z pracy kiedys zrezygnowałem bo twierdziła ze sie z kims spotykam nieraz ostatnio mnie przytulała i mowiła ze mnie kocha i ze zdrady mi nie wybaczy a ja co mam zrobic tez mowiłem ze zdrady nie wybacze podpowiedzcie cos moze posłucham

A jednakDrukuj

opisywałam niedawno to co mnie spotkało więc nie będę się przypominać muszę natomiast stwierdzić że mieliście rację . Jest ta trzecia . Wczoraj jak brał prysznic sprawdziłam mu telefon i się już do końca załamałam. On nadal mieszka w domu powiedział nawet żebyśmy żyli nadal tak jak żyjemy tylko po co? Nie powiedziałam mu co odkryłam nie wie że przeczytałam te smsy a ja nie mam odwagi mu o tym powiedzieć , boję się . nie chce mi się żyć , nie mogę normalnie funkcjonować . DLACZEGO TO TAK BOLI????Jestem za słaba nie poradzę sobie z tym . tak bardzo go kocham on jest całym moim życiem . Co ja mam zrobić ?????????????

zrozpaczonaDrukuj

Zdradzona przez mężawitam.moja historia jest banalna ale nie mam się komu wygadać a mój ból jest straszny.we wrześniu mój mąż pojechał do pracy sezonowej na zrywanie owoców do niemiec.przez trzy miesiące miał romans a do mnie dzwonił i zapewniał o swojej miłości ,mamy troje wspaniałych dzieci i nigdy nie spodziewałam się,że tak postąpi.Tymbardziej ,że przez kilka lat jeżdżił na szparagi do niemiec i mnie nie zdradzał .Tydzień temu oświadczył że się wyprowdza a następnie powiedział o zdradzie.myślałam że zwarjuje z bólu,mam depresję nie mogę jeść i spać.Ale to nie wszystko kilka dni po jego wyprowadzce postanowił wrócić a ja na to pozwoliłam.Wiem że zle zrobiłam ale nie potrafie bez niego żyć tak bardzo go kocham że boli,nie potrafię bez niego oddychać.teraz jest w domu alę cierpię tak samo nie wiem jak mam się zachowywać,co mówić i jak dalej żyć?

Kolejny RogatyDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam. Już 3 raz zaczynam pisać i nie mogę się przełamać, najpierw opowiedziałem całą historię mojego związku ale nikt by tego pewnie przeczytał więc postaram się w bardzo dużym skrócie. Ze swoją dziewczyną jesteśmy już od prawie 3 lat (bez 2 miesięcy) układało nam się świetnie do czasu aż namówiła mnie abym nie przerywał nauki i po licencjacie zrobił od razu magistra niestety wiązało się to z moim wyjazdem do innego miasta a tutaj pragnę zaznaczyć że nie jesteśmy przyzwyczajeni do odległości dalszej niż zasięg ramion. Nie minęło wiele czasu coś się popsuło strasznie mnie nie szanowała owszem od zawsze byłą charakterna ale momentami czułem się gorzej jak pies, dla znajomych miała więcej ciepła i serdeczności niż dla mnie. Mówiłem jej o tym, było jeszcze gorzej. Stwierdzięłm że nie może tak być i jeżeli coś się nie zmieni to będziemy musieli się rozstać nie spodziewałem się że spotka się to z tak wielkim entuzjazmem z jej strony. Oczywiście starałem się z nią utrzymywać kontak było cięzko i nagle zauważyłem ze chyba jej na mnie zależy zaczęła się odzywać sama z siebie.Nadzieja odżyła, rozmawialiśmy ze soba tak jak dawniej czule i.... zresztą sami pewnie wiecie jak to jest. Nic nie zapowiadało takiego dramatu... nadal byliśmy w "separacji" jednakże wszystko wskazywało na to że ona chce być ze mną że się zmienia, zapewniała mnie o tym. Nagle telefon i szok... chcę być z Toba ale po tym co zrobiłam na pewno nię będziesz chciała być ze mną... myśle no nie napewno przesadziła z kimś podczas flirtowania i sprawy wymknęły sie z pod kontroli i nie wiem "przylizała się" z kims czy "zmacała"? otóż nie powiedziała że Zdradziła mnie zanim się rozstaliśmy ale nie chce o tym gadać przez telefon, załamałem się ale oczywiście na następny dzień już byłem u niej (jako że z szacunku do niej bo mi tak naprawdę było wszystko jedno w tym momencie nie usiadłem za kierownice po alkoholu tego samego wieczoru) spotykamy się ja płacze, nie wiem to chyba normalne w takiej sytuacji? Ona mówi mi że nie wie czy dobrze robi bo tak naprawdę mówiąc mi o tym strzela sobie samobója ale wie że zrobiła obrzydliwą rzecz i nie może mnie okłamywać bo na to nie zasługuje po tym wszystkim. Ogólnie powiedziała mi wszystko naprawdę wszystko, nie chcę Państwu opisywać szczegółów bo i tak już chyba za bardzo się otworzyłem i poniżyłem mówiąc o tym, sęk w tym że wybaczyłem jej to, dalej ją kocham ona się zmieniła wie że zrobiła źle i wstyd jej z tym, powiedziała mi wszystko z najgorszymi szczegółami to była ciężka rozmowa również dla niej. Bardzo, bardzo, bardzo cenie sobie to że powiedziała mi o tym zamiast oszukiwać mnie bo to w tych czasach niespotykane wręcz aczkolwiek bardzo ciężko jest mi jej zaufać i co chwilę do niej dzwonie pod byle pretekstem wiem że to ją męczy ale naprawdę boję sie. Zapewniła mnie że była idiotką że zrobiła to i nigdy więcej tego nie zrobi bo paradoksalnie mówiąc dzięki temu przejrzałą na oczy i zapewnia mnie o swojej miłości, wie że odzyskała to uczucie z tym że boje się o jej chwiejność. Ja mam 22 lata ona 20 w momencie kiedy ja poznałem była przed 18 więc nie zdarzyła się wyszaleć teraz powiedziała że tak naprawdę żaden facet nie da jej tego co ja i stara się mnie wspierać najpierw miałą wahania jeste teraz ze mną z żlau czy z litości ale juz jest pewna że mnie kocha i popełniła najgorszy błąd w życiu którego nigdy nie powtórzy, ciągle mówi że przetrwamy to. Bardzo cięzko wybaczyć zdradę i tylko naprawdę zakochana osoba jest w stanie to zrobić, może to przez te klapki na oczach? Prosze Państwa o radę, pewnie i tak zrobię swoje ale po wpisach ludzi z tego forum zauważyłem że nie warto ciągnąc związku po zdradzie, że to wróci za 2,3 czy 7 lat a wtedy może być jeszcze gorzej tylko że mam problem ja na prawdę wierze że to może się nam udać, bardzo ją kocham, uważam że zasługuje na szanse chociażby za to że się przyznała? To pewnie również normalne że spadło moje pouczcie wartości, śpię po 2-4 godizny dziennie albo wogóle tak jak dziś. Seksualnie też odpadłem chociaż chciałem się jak najszybciej przełamać i spróbowałem się kochać z nią po tym wszystkim, wiem że jej było dobrze albo bardzo dobrze udawała niestety ja kompletnie nie odczuwałem przyjemności z tego co robię i po niedługim czasie zrezygnowałem. Mam nadzieje że to chwilowe? Wiem że macie Państwo większe i poważniejsze problemy niż ja aczkolwiek zdrada jest zdradą i skoro potrafi się ją wybaczyć to świadczy o pewnej dojrzałości i naprawdę liczę na jakieś rady. Pozdrawiam i dziękuje za uwagę.

Nie wiem jak postąpić?????Drukuj

Zdradzony przez żonęWitam wszystkich forumowiczów.Jestem tu nowy i nigdy bym nie przypuszczał że w ogóle się tu znajdę ale to chyba tak jak wiekszość tutaj piszących. Po takim krótkim wstępie przejdę do mojego problemu. Jestem żonaty 21 lat. Mamy z żoną dorosłego syna i wiedlimy normalne życie takie jak każda szanująca się rodzina. Pięć lat temu rozwiązano moją firmę w której pracowałem 18 lat , i zostałem zmuszony do założenia własnej działalności. Na poczatku jakoś szło ale w efekcie końcowym niestety zostałem bez niczego.Przez ostatnie 2 lata było już tragicznie wieczny brak pieniędzy , telefony wierzycieli do mnie i do żony . Wziołem kredyty które coraz trudniej było spłacać .W domu zaczeły się kłótnie i wzajemne obwinianie o różne sprawy.Ja stałem się milczący i według żony miałem wszystko gdzieś , bo w domu było zawsze posprzątane , wyprane , miła atmosfera itp. Bomba wybuchła w połowie pażdziernika gdy zaprzestałem działalności i zaczołem pracowac gdzie indziej. Do tego momentu musze przyznać że żona była bardzo lojalna i oddana. W czasie kłótni które teraz były coraz częściej dowiedziałem się że mnie juz nie kocha od jakiegoś czasu i ma wszystkiego dość , tych moich kłamstw odnośnie sytuacji materialnej i mojego stosunku do rodziny. Przyznaję otworzyło mi to oczy i dotarło do mnie co straciłem i jaki byłem nieuczciwy , ale nigdy nie starałem się ani nie szukałem jakiejś przygody , romansu. Żona natomiast po ostatniej kłótni końcem października założyła sobie konto na sympatia.pl Widziłem jak sie loguje i kiedyś wszedłem na jej stronę.To co tam przeczytałem to był szok. Najgorsze jest to że poznała tam gościa który zaczął do niej pisać pierwsze na portalu póżniej przez gg , i tu dotarłem do archiwum rozmów .W to co tam przeczytałem nie chciałem uwierzyć ale miałem czarne na białym. Znają sie trzy tygodnie a poruszają tak intymne sprawy .Zona wie że facet już zdradził swoją żonę bo pisał jej o tym w jakiejs rozmowie na gg .Dała mu swój numer telefonu i gościu pisał jej namiętne smsy.W końcu nie wytrzymałem i powiedziałem żonie że wiem o wszystkim .Na początku zaprzeczała ale później powiedziała że to tylko takie rozmowy z kimś obcym żeby nie zwariować w domu gdzie się dusi i czuje się osaczona.Po tej małej awanturze zmieniła numer telefonu i powiedziała mi że dla mnie z tym skończyła.Ale nie dało mi to spokoju i zdobyłem biling z jej nowego numeru i tam znowu ten sam gościu z którym pisze smsy. W ciągu 2 tygodni prawie 600- policzyłem.Zaczeła coraz częściej kłamać - przykładowo że jest w pewnym miejscu w pracy , sprawdziłem nie było jej tam. Wiem że to krótki okres ich znajomości i do najgorszgo chyba jeszcze nie doszło ale jak dług tak będzie???? Ja już jestem na granicy wytrzymałości nerwowej co bierze telefon do ręki to już mam ściśnięty żołądek.Rozmawialiśmy o naszej przyszłości powiedziała że chce żeby było jak dawniej ale muszę dać jej trochę czasu na przemyślenia i na to żeby jej przeszła złość na mnie .Dla mnie najgorsze jest to że daje mi nadzieję przytuli się czasami (bo nie śpimy już ze sobą ,wyprowadziła się do drugiego pokoju)a tu z drugiej strony cały czas utrzymuje z gościem kontakt. Ja znam nazwisko gościa wiem gdzie mieszka, jak się nazywa jego żona, gdzie on pracuje wiem prawie wszystko o nim ale nie wiem co zrobić - czy porozmawiać z jego żoną , z nim, z moją to nic nie dało -poradźcie bo nie wiem co robić a wali się nasze życie i rodzina.

Jak żyć dalej...Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansTrafiłam tu przypadkiem.Czytałam wasze zdrady,tych zdradzonych i zdradzających.Domyślam się,że wątku "zdradziłam" nie usłyszy się tu słów pochwały ale raczej krytyki...a ja może właśnie tego potrzebuję... Jestem po ślubie 3 lata,mam 2 letniego synka,mąż jest starszy o 9 lat.Przed ślubem różnie nam się układało...Ja odchodziłam i wracałam,bo kochałam...Ale usłyszałam wiele nieprzyjemnych słów,wiele wyzwisk,najbardziej bolało to ciągłe powtarzanie,że to pewnie nie jego dziecko...Ale jeszcze tydz.przed tym jak dowiedziałam się,że jestem w ciąży usłyszałam wtedy od niego że mnie zdradził...Wybaczyłam,bo kochałam...Było ciężko słuchać,patrzeć,ale serce moje wybrało...Nie chciałam poza tym zabierać ojca mojemu dziecku,bo sama pochodzę z rozbitej rodziny.Może i w małżeństwie by nam układało się dobrze gdyby nie to,że mąż jak wypije kieliszek gdy nas goście odwiedzą to nie potrafi odmówić...Za pierwszym kieliszkiem jest kolejny i kolejny...a potem wypad do clubu z kolegami na dalszą kolejkę...a ja w domu przed dzieckiem uśmiecham się ze łzami w oczach...Wydzwaniam do męża żeby wracał,proszę,ale on póki nie dopiję to nie wróci...A potem ciągłe awantury...Ja kiedyś uśmiechnięta wiecznie dziewczyna stałam się nerwową i zamkniętą w sobie osobą... Ale do sedna... Kochanka poznałam przez przypadek na necie,okazało się,że mieszkamy w tym samym mieście,na tym samym osiedlu,a nawet na tej samej ulicy...Mimo,że nigdy się nie widzieliśmy wcześniej to dzielą nas jedynie dwa bloki...On jest starszy o 18 lat.Jest po rozwodzie,ale spotyka się z kimś...Najpierw zaczęło się od pisania wiadomości,potem kilka spacerów z moim synkiem,aż umówiliśmy się sami...Było dużo czułości,miłych słów...Każdy jego komplement sprawiał,że "rosłam kilka cm."...Ale nie zrobiliśmy tego,ja nie chciałam...Potem kilka razy odwiedziłam go z synkiem na kawę żeby porozmawiać i znowu się spotkaliśmy sami,tym razem doszło do stosunku.Seks oczywiście był niesamowity.Chociaż chcę zaznaczyć,że z mężem w sferze seksualnej układa nam się wspaniale.Później spotkaliśmy się jeszcze dwa razy rzecz jasna w wiadomym celu...ale ostatnio rozmawialiśmy,żeby to skończyć...On zapytał czy kocham męża,nie odpowiedziałam,on sam sobie odpowiedział,że myśli,że tak,ale czy gdybym go naprawdę kochała to czy byłabym wtedy u kochanka...on swojej partnerki też nie kocha,stwierdził,że zauroczyła go,ale to nie to czego szukał...ale chce dać jej jeszcze szanse,a raczej im szanse...teraz mamy od siebie"odpocząć"i cały tydz.się nie odzywać do siebie...Tylko,że on mnie zauroczył...Czuję coś do niego,nie kocham go,ale jednak jest mi bliski,on daje mi to czego potrzebuję,bliskości,czułości,nie chodzi tu o seks to jednak coś więcej...Rozumiemy się bez słów,mamy takie same poglądy na świat,podobne wartości stawiamy na piedestale...Chcę oczywiście to skończyć,ale czuję,że go potrzebuję...Nie wiem jak dalej żyć,co zrobić...Nie zamierzam się usprawiedliwiać,bo wiem,że to ja jestem winna,bo zrobiłam to świadomie i zdaję sobie z tego sprawę.Wiem też,że zajmuję czas mojemu mężowi,bo powinien być z kobietą mu wierną,któa będzie go kochać całym sercem...Ale chciałabym ratować swoje małżeństwo,bo czuję skruchę,wyrzuty sumienia...mąż ostatnio się zmienił,nie pije,stara się pamiętać o wszystkim i być miły...Tylko jak ja mam to zrobić,jak kochanek mnie od siebie uzależnił,myślę o nim,co robi,gdzie jest,czy jest teraz z tamtą...już sama nie wiem co robić...Czekam na wasze komentarze,słowa krytyki i wasze spostrzeżenia z tej drugiej strony jak wy to wszystko postrzegacie...pozdrawiam

co mam robicDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakamoj narzeczony zdradzil mnie 2 tygodnie przed urodzeniem naszego dziecka.sam sie przyznal ale nie potrafie mu wybaczyc

trudna sprawqaDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaNie wiem od czego zacząć.... Bardzo potrzebuje mądrej rady od doświadczonej osoby. Mam 23 lata od prawie dwóczch lat jetem mężatką. Z mężem jesteś my razem od 7 lat mamy również półtora roczną córeczkę. Bardzo koczham swojego męża mam jednak wątpliwości czy on mnie tak samo odkąd sie dowiedziałam co zrobił mi podczas gdy byliśmy parą. Dowiedziałam sie kilka dni temu- od męża , że zdradził mnie 3 razy z naszą sekretarką ze szkoły z którą wówczas się przyjażniliśmy. Chcę dodać ,że zerwałam tą znajomośc z nią gdyż miałam podejżenia kiedy dostał od niej sms który wtedy przeczytałam i oboje zap[ewniali mnie że czhcieli się spotkać bo mieli jakąś sprawe do omówienia. Słabo w to wierzylam. Kiedy teraz mi powiedział ze spotkali się kilka razy dla czystego seksu mój Swiat się zawalił. Na początku naszej znajomości mieliśmy podobną sytuacje i wybaczyłam mu bo tak bardzo go kocham. Dzis nie wiem co robic.On zapewnia mnie ze to było dla wyłącznej przyjemności i kochał mnie bardzo. Twierdzi że odkąt jest moim mezem wszystko jest inaczej że nigdy by mi juz tego nie zrobil bo jestesmy juz małużeństwem a to wiele zmienia. Twierdzi też że nie powinnam się tym przejmować bo to było przed ślubem. Bał się przyznać bo wiedział że drugiej zdrady nie wybacze. Prosze pomozcie... co powinnam zrobic. zaznaczam ze bardzo go koczha wydaje mi sie ze bylismy ze sobą szczęśliwi . Mam mieszaane uczucia. Jestem zazdrosna boli mnie to wszystko i ciągle o tym myślę.....nie wiem czy bedzie tak jak kiedyś....