Zdrada - portal zdradzonych - News

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

na temat zdradyDrukuj

Zdradzony przez żonęPiszę z prośbą o poradę. Mam 58 lat, od 24 lat miałem żonę, którą kocham do dzisiaj. Owocem tej miłości jest 19-letnia córka, która wyprowadziła się z żoną, ponieważ żona, po wspólnych 24 latach, zakochała się w lesbijce! Ten stan trwa od zeszłego roku. Od Marca. Żona 3 września zeszłego roku się wyprowadziła wraz z córką. Córkę żona przekabacała na swoją stronę i skutecznie jej się ten manewr udał, żona teraz jest zadowolona, bo ma Święty spokój (były niezgodności w wychowaniu córki, niejednym głosem wychowywaliśmy dziecko, żona zawsze uważała, że nie mam racji) a córka widząc te kłótnie stawała za mamą, bo mama jest dobra, a tata zły, bo wymaga to czy tamto.Teraz mam trochę lepsze relacje z córką ale żona nadal jest z tamtą kobietą i wygląda na to, że im tak dobrze jest. Żona prowadzi oddzielną firmę i dobrze zarabia. Mam pytanie. Czy ten stan może być wynikiem klimakterium u żony i czy są szanse, że się to wszystko zmieni i że żona zrozumie swoje błędy i będzie chciała wrócić do mnie? Słyszałem, że taki stan może trwać 3 lata zanim żona zejdzie na ziemię. Jakie jest Państwa zdanie w tej bardzo trudnej, dla mnie, sprawie? Pozdrawiam, Fredek"

Prezent pod choinkÄ™ - zdradaDrukuj

Zdradzony przez żonęWłąśnie parę dni temu wyjawiła mi prawdę. Oczywiście nie sama tylko po moich zapytaniach. Podejrzewałem ją od ok 2 miesięcy. Imprezy firmowe,wyjazdy. Zobaczyłem smsy o 1.00 w nocy, długie rozmowy itd. Stwierdziła, że namiętność miedzy nami wygasła. kocha mnie jako przyjaciela,a nie jako męża. Nowej znajomości nie zakończy, bo się zakochała.Spali razem! Mamy 1,5 roczną córeczkę, kredyt mieszkaniowy i żyjemy całkiem normalnie. Nowy facet jest rozwodnikiem, pracują w jednej firmie i nie narzeka na brak pieniędzy. Mam wrażenie że ciągłe oszczędzanie, wybieranie co lepiej kupić, rezygnowanie z rozrywek dodatkowo skłoniło moja zonę do takiego kroku.Świat mi się zawalił. Obiecałem poprawę, że postaram się zrobić wszystko by do nas wróciła, ale nie dociera do niej nic. Domem, dzieckiem w większości ja się zajmuje, bo ona jest ciągle zmęczona. Szczerze to trochę o niej zapomniałem- brak miłych słówek, bliskości, przytulenia. teraz to rozumiem.Nie wiem odejść czy przeczekać? Mam jego telefon zadzwonić czy niech sama to zakończy. Zaproponowała, ze będziemy razem mieszkali i ja także mogę sobie gdziekolwiek wychodzić bez tłumaczenia się. Nie chce jej zdradzać, przecież to moja żona! Poprosiłem, żeby natychmiast to zakończyła i zapomnimy o wszystkim. Ale czy tak się stanie, nie wiem. Czekam. za chwile są święta i nie chce psuć bardziej juz i tak kiepskiej atmosfery. Pomocy! A

Do trzech razy sztuka - Nowe wieściDrukuj

Zdradzona przez mężaMój jeszcze mąż popadł w depresję i próbował popełnic samobójstwo. Poprosil mnie o pomoc, bo nie daje sobie rady z tym ci się dzieje. Byliśmy u psyhologa, który stwierdził ze ma "syndrom dużego dziecka alkoholika" ( tzn. ze to co robi to przejaw nieudanego dziecinstwa i ojca alkoholika). Ma przejsc cala terapie z psychologiem i z psychiatrą. Psycholog twierdzi iż ten stan w ktorym sie znajduje jest do "wyleczenia" i że mozna bedzie jeszcze wszystko ulorzyc. Teraz to ja padam na twarz bo nie wiem co mam robic??? Pomóc i dac szanse, czy zostawic i zyc dalej ??

znowu to zrobiłDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaWitajcie, ponad 2 lata temu w moim życiu pojawił się facet, byłam po jednym nieudanym związku i nie miałam zamiaru się wiązać, wiedząc że znowu dostanę po nosie, jednak stało się.... wyrósł spod ziemi, ubiegał się o mój numer telefonu długo, w końcu po jakimś miesiącu go dostał, zaproponował wyjazd w sobotę na mazuty na jedne dzień, do soboty zostały 3 dni, w te dni dosłownie "latał" za mną, kiedy szłam biegać, raptem podjeżdżał autem i pytał czy mnie nie podwieźć, rano sms-y Dzień Dobry, miłego dnia, wieczorem: "dobranoc, kolorowych snów". W końcu zgodziłam się na kawę, i umówiliśmy się, długo rozmawialiśmy mówił że jest po rozwodzie, nigdy złego słowa nie powiedział o żonie co mi się podobało, w końcu zaczęliśmy się spotykać, było jak w bajce, wspólne święta, sylwester, i moje sny... w których mnie zdradzał, zaczęłam mu o tym mówić, to śmiał się ze mnie, naprawdę nie miałam powodów do obaw, każdą chwilę spędzał ze mną, wszystkie wieczory, nic nie podejrzewałam. Pewnego dnia powiedział że jedzie za granicę do Niemiec po samochód, uwierzyłam, pisał sms-y z "Niemiec", wieczorem miałam jakiś dziwny telefon z nr prywatnego, ktoś zadzwonił śpiąc, pomyślałam, że to on, mój Miś, oddzwoniłam do niego i odebrała jakaś kobieta, co się potem okazało z nią był od 5 lat i ona od tygodnia jest w ciąży, Świat mi się zawalił. Rozstaliśmy się, lecz on wciąż za mną latał i mówił że mnie kocha, że to wszystko chce naprawić.Od tamtego czasu minęło już 1,5 roku. a on wciąż mi nie dawał spokoju, znowu zagrał na moich emocjach, wiedząc że jeszcze jakaś iskierka miłości do niego została, zagrał na niej ponownie i mnie zranił, wprowadził się do niej co było dla mnie logiczne, a wciąż mi mówi że tylko mnie kocha, nie chce mnie stracić, przez dłuższy moment był spokój, jednak znowu od dwóch tygodni się zaczęło, błaganie o kolejną szansę, pisanie sms-ów, itp. zadzwoniłam do jego kobiety i jej opowiedziałam o tym, i jak zwykle ona obłożnie zakochana w nim, i jej nawciskał, że ja chcę zniszczyć ich związek, jak ja mam już narzeczonego, planujemy ślub, a on pojawia się burzy mój spokój, rozwala emocje i znowu znika...a ja muszę na nowo się pozbierać,. Jak mam się pozbyć wszelkich emocji do faceta, który postępuje tak okropnie, wszystkim "umila" życie? Choć mam nadzieję że teraz po telefonie do niej się uspokoi, tylko pytanie na jak długo? jak rano dzwonił i mówił że i tak mnie kocha, a ja mam to gdzieś... bo jeśli się kocha to nie rani :(

Po 6-ciu latach dwukrotnie w ciągu pół rokuDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęHej, jestem w związku ponad 6 lat. W ostatnim roku nie układało nam się najlepiej, wkradła się rutyna i przyzwyczajenie. 3 dni temu po krótkim śledztwie dowiedziałem się że moja dziewczyna,pół roku temu, będąc w pubie z "koleżankami" poznała jegomościa, tańczyła z nim itd. Finalnie skończyli w parku całując się i robiąc sobie dobrze "ręcznie".Czarę goryczy przelewa fakt, że wydarzyło się to 2 dni przed oczekiwanym, upragnionym przez nas ponad miesięcznym wyjazdem wakacyjnym. Przez nastepny czas sms-owali ze sobą w różnych odstępach czasu (czasem co kilka dni, max co poltora tygodnia). Trzy tygodnie temu poszli do kina, po kinie "lizanko". Później "ostre" sms-y z najgorętszymi fantazjami. Dodam, że mieszkamy ze sobą od trzech tygodni. Prawdopodobnie zareagowałem w ostatnim momencie... Za nami długa dyskusja o tym , co się wydarzyło oraz szczegółowa relacja z jej strony i deklaracja, że chce to wszystko naprawić itd. Problem w tym, że ja nie wiem czy chcę spędzić resztę życia z osobą, której bezgranicznie ufałem, a po tym co odkryłem, straciłem do niej jakikolwiek szacunek i nie wiem czy tak do końca jestem w stanie to wybaczyć. O ile jeden raz możnaby nazwać "wypadkiem", to dwa razy w ciągu pół roku z tym samym facetem są dla mnie nie do zniesienia. Doradźcie proszę, zo zrobilibyście na moim miejscu... pozdr L.

Przerwa w związku by zdradzićDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam. Moja dziewczyna, jako, że od jakiegoś czasu nie układało nam się zbyt dobrze (ja się starałem, przytulałem, przynosiłem kawkę, śniadanko do łóżka). Dziewczyna ma trudny charakter i wiele osób (99%) jej nie toleruje po dłuższym przebywaniu w jej towarzystwie, ale przez jakieś 2 lata naszego związku było cudownie. Wiedziałem, że mnie kocha i ja ją kochałem, może nawet nadal kocham, bo po kilku latach wspólnego mieszkania, wspaniałych wyjazdów, wspólnych przeżyć trudno zapomnieć tego co się razem przeżyło. Po kilku wiadomościach ode mnie na temat tego co się dzieje, jej traktowania mnie jak zwierzę (traktowała tak nawet swoich rodziców) okazało się, że wychodzi do koleżanki z pracy, która żyje z dnia na dzień, umawia się z każdym i bierze dragi- po prostu żyje pełnią życia, bo jest sama. Z tego co wiem ta kolezanka zaczęła jej mówić, że wszystkim jej kolegom się spodobała, że jej towarzystwo jej nie osądza, proponowała dalsze wspólne wychodzenie na imprezy, na co moja pani odpisała "tak wyjdźmy i poznajmy jakichś fajnych kolesi"- będąc wciąż ze mną!!! Od tego się zaczęło. Zaczęla wychodzić. Najpierw dyskoteka techno-trans, gdzie nie obejdzie się bez ecstasy (czytałem mnóstwo na ten temat), potem non stop do tej koleżanki. Ja nie mogłem znać jej nowych znajomych, bo twierdziłą, że powinniśmy mieć osobnych znajomych. Ok, wszystko jakoś tolerowałem i znosiłem, tłumaczyłem sobie na różne sposoby, że jej przejdzie, że w końcu nie przepada za seksem (zawsze była zimna, nie oglądała się za facetami itp.). Nie była osobą, której przyszłyby do głowy jakieś głupoty, tym bardziej zdrada. Pewnego razu poszła do tej kumpeli, a wychodziła na 2 dni zawsze i mówi mi, że nie będzie już wychodzić, bo towarzystwo się naćpało i robili głupie rzeczy. Pytałem co się stało, co zrobiła. Musiało coś się stać, że nagle jej się odwidziało. Teraz już wiem- przez chwilę żałowała tego co zrobiła albo chciała mnie na chwilę przeczekać. Nagle chciała wspólnie robić rzeczy, które robiliśmy przedtem i na które narzekała, że są nudne. Skąd ta odmiana? Wcześniej olała wszystkich wkoło-mnie, rodzinę itd. aż tu nagle metamorfoza. Jak rozmawiałem w ten sam dzień przez telefon to podsłuchiwała pod drzwiami a nigdy wcześniej tego nie robiła. Poza tym przed wyjściem się wydepilowała- też wcześniej tego nie robiła. Nie pozwalała mi się dotknąć a chciała być niby razem. Pytała mnie czy ja uważam, że byłaby aż tak perfidna jak dałem jej przykład podobnej zdrady od znajomego- okazało się, że była!! Teraz wiem poco chciała przerwy, nigdy się nie wyszalała i teraz z niej wyszło, ale dziwi mnie, że posunęła się aż tak daleko. Niestety ludzie się zmieniają, szczególnie pod wpływem złego towarzystwa. Zastanawiam się czy kiedykolwiek będzie tego żałować, bo wątpię żeby znalazł się ktoś kto ją pokocha z jej charakterem. Czy warto było to zrobić pod wpływem towarzystwa, które zapewniło jej chwilową rozrywkę, akceptację, dobre samopoczucie? Aż do tego się posunęła mając kogoś kto ją kochał mimo wszystko i kłamiąc prosto w oczy?

Zdrada calej rodzinyDrukuj

Zdradzona przez mężaCzytam watki na portalu juz prawie dwa lata, ale dopiero teraz przed Swietami mam odwage by napisac o moich uczuciach. Maz odszedl kiedy bylam w ciazy. Przed samym porodem "wrocil" i zakochal sie w coreczce. Zafundowalam dzieciakim pol roku , za ktore zaplacilismy bardzo bolena cene. On pije. Oczywiscie uwaza, ze przesadzam. Ale fakty sa jakie sa. Wychodzil w poniedzialek i wracal w piatek, jazda po pijaku i inne atrakcje. Alkohol stanal miedzy nami a wkrotce potem jego panna. Nasz nastoletni syn po kolejnym odejsciu zerwal kontakt z tata,, postawil warunek albo picie albo rodzina. Corka nie zna go pawie wcale. On tez miesiacami nie dawal znaku zycia. Mieszkajac obok nas nie odwiadzail, nie dzwonil , nie pytal. Na mikojaki tesciowa przyniosla prezenty. Juz nie pije, stara sie, mysli o was. Myslalam, ze Swieta spowoduja, ze odpusci, ze zawalczy, to taki magiczny czas. To bylaby szansa na odnowienie relacji z synem. Nie moge przychodzic bo to go stresuje mowi. A przeciez to on unika, obchodzi temat wkolo. Ja stoje z boku, przeganiam zraniona milosc i staram sie o niej zapomniec. Ale dzieci ponosza koszty. Maz podjal decyzje o wyjezdzie na swieta. To jego wybor i nie mialam zamiaru zmieniac tej decyzji. Synowi zalezy na jego czynach , co mam mu poiwedizec wreczajac prezent? To od taty? Dzis juz nie wytrzymalam, powiedzialam mu, o tym. Ze to czas pojednania i ze pol kroku z jego strony a nie zaslanianie sie wstydem daloby szanse na pol kroku w strone dzieci. A on: nie przyszlo mi do glowy, ze ktos na mnie czeka w swieta, przeciez nie spelniam oczekiwan syna i twoich??? No Matko Boska ja tu czegos nie kumam? Dlaczego dorosli mezczyzni tak sie zachowuja? Jak mozna nie wpasc na to, ze syn czeka na ojca? Przeciez on nie chcial od Ojca zamiany w slonia tylko, zeby nie pil. Te Swieta bede okropne. Trudno to wszystko ogarnac.

Do trzech razy sztukaDrukuj

Zdradzona przez mężaOpiszę krótko , chociaz mozna by z tego napisać niezłą powiesc. Jestem po slubie 4,5 roku. To byl ten jedyny ukochany.... był .... Pierwszy raz zdradzil mnie po roku malzenstwa z kobieta ( rozwodka z 2 dzieci). Romans ktory trwal okolo roku. Traktowal mnie jak niepotrzebny przedmiot w domu, wymowki o wszystko, klutnia z byle powodu aby miec pretekst zeby wyjsc i utonac w objeciach tej dobrej, wyrozumialej, lepszej ode mnie. Przylapalam go jak szedl do niej z butelka szmapana. To byl dla mnie szok, nie moglam uwierzyc. Na drugi dzien przyszdl blagac, przepraszac, przyzekac ze wiecej sie to nie powtorzy. Wyrzucilam go za drzwi, nie mieszkalismy razem, po jakims czasie mnie złamał, niestety. Udalo mu sie bo go naprawde kochałam. Drugi raz. Nie ufalam mu wiec sprawdzalam tel, maile, rozmowy gg i ktoregos razu zapomnial wykasowac archiwum gg. To samo. Kolejna panna, tym razem mlodsza. Powtórka z rozrywki - wygonilam z domu, blaganie przyzekanie, proszenie. Nie wiem jakim cudem pozwolilam mu wrócic, sama nie moge teraz w to uwierzyc jaka bylam glupia i naiwna bo inaczej tego nazwac sie nie da. I co ...... od marca bylo idealnie. Kochający mąż do wczoraj. W kieszeni kurtki znalazlam drugi telefon z kontaktami do wszystkich lafirynd o jakich slyszalam. Szkoda ze tak pozno ale zrozumialam swoj blad. On myslal ze zawsze wyszystko mu bede wybaczala. Pomylił się, bo to koniec, nie zamierzam wybaczac mu kolejnego okropnego zajscia. To prawda ze jak ktos jest dziwkarzem to pozostanie nim do konca mimo iz ta druga strona da szanse i zrobi wszystko zeby posklejac calosc do kupy. Nigdy wiecej.......

nie daje juz radyDrukuj

Zdradzona przez mężawitam to znowu ja opisywałam swoja zdrade wczesniej mąż zdradzał mnie perfidnie z nasza sasiadka .mozna by rzec ze z nasza przyjacióka pomagalismy jej we wszystkim ale to juz wiecie,tydzien temu wyprowadzil sie z nia wspolnie wynajeli mieszkanie poszedl z nia i jej 4 dzieci a zostawil nasze2 -ja juz nie daje rady prosze błagam ale nie daje sie przekonac chce byc z nia;ja go nadal kocham nie widze zycia bez niego pomocy co mam robic ,teraz jeszcze swieta niewiem jak to przetrwam

zdradził mnie mąż i zarzeka się, że żałujeDrukuj

Zdradzona przez mężaWitam Moja historia jest banalna ale cóż,,,,, Jesteśmy po ślubie 10 lat, mamy dwójkę dzieci. Ostatnio dowiedziałam się, że niewinny flirt mojego męża( który miał się zakończyć 1.5 roku temu), a o którym dowiedziałam się przypadkiem zakończył się .......... ale czterokrotnymi zbliżeniami z tą... kobietą. Mąż zarzeka się, że to był tylko sex, że nic go z nią już nie łączy. Zerwał kontakt około trzy miesiące temu, kiedy zdał sobie sprawę z tego co zrobił. Jak bardzo mnie skrzywdził. Dla niego to było bez znaczenia, że tak naprawdę to ona nawet nie jest w jego typie, cóż z jakiś powodów było mu źle i znalazł sobie ukojenie. "Zawsze był przekonany, że nigdy mnie nie zdradzi ale to zrobił. Jakby go omotała." Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że to są jego wymówki. Ale to wręcz irracjonalne jak bardzo chcę wierzyć, że to co mówi to prawda. Zarzeka się że bardzo mnie kocha, kocha dzieci i zrobi wszystko żebym mu wybaczyła, zaufała i pozwoliła żyć naszej rodzinie i nam znowu razem, tak jak kiedyś. To prawda gdzieś tam po drodze nasz związek się rozjechał, wdała się rutyna, obowiązki związane z rodziną i pracą. Byliśmy zgodnym małżeństwem, nie kłóciliśmy się, pracujemy, wspaniałe dzieci, wspólne wakacje. Wydawałoby się, że zupełna sielanka. A tu nagle grom z jasnego nieba. Jestem totalnie załamana. Kocham go bardzo. To dziwne ale teraz uzmysłowiłam sobie jak bardzo. Do tej pory to po prostu był, tak normalnie jak zawsze. A teraz mam podjąć decyzję czy go nie będzie. Ja nie mam siły do takiej decyzji. On czeka co ja zrobię ale obiecał że będzie się bardzo starał i zrobi wszystko co w jego mocy abym mu przebaczyła. On też zrozumiał co może stracić i co w jego życiu jest najważniejsze. Traktuje to, co się stało w kategoriach swojego wielkiego błędu, który już się stał. I tego nie cofnie ale prosi o szansę na naprawę wszystkiego co zepsuł. Mówi, że jest tylko człowiekiem, który popełnia błędy ale zna jego rozmiar i skutki jakie ten błąd uczynił w naszym wspólnym życiu.Ale ja jestem załamana, oszukana, zniszczona i wypalona w środku. Jak będę mogła mu znowu zaufać? W mojej głowie ciągle będzie siedziała nieufność czy on tego nie zrobi znowu. Zawsze mówił że ja i dzieci jesteśmy najważniejszymi skarbami w jego życiu. I co teraz? Jak mam mu przebaczyć? Jak mam żyć po tym wszystkim. Nie umiem tego zapomnieć ale jednocześnie nie chcę go stracić. Błagam ....... proszę o radę

Zdrada "mentalna" też boliDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitajcie. Chciałem podzielić się moimi doświadczeniami z wami. Sprawa jest niby przedawniona, bo datuje się rok w tył. Nawet jeśli nie boli, to jednak siedzi w pamięci. Ale od początku. Mam 2x lat. Z moją "K" byłem 5 lat. Nie byliśmy zaręczeni. Ale zakochani i owszem. Dzieliła nas odległość (około 50 KM) więc różnie bywało z widywaniem się. Jednakże, więź jaka między nami była wydawała się być nierozerwalna. Nagle coś zaczęło się psuć. W okolicach wakacji zaczęła dziwnie się zachowywać. Potem było już tylko gorzej i gorzej. Przestała ze mną szczerze rozmawiać, wydawała się nieobecna, w sumie coraz rzadziej odbierała moje telefony. Tłumaczyła się pracą i studiami. Z początku jej wierzyłem. Potem już nie. Popadałem w coraz większego doła. Moją ukochaną coś dręczyło a ja nie miałem jej jak pomóc. Źle się z tym czułem. Chyba to znacie? Takie głupie uczucie, że oddalamy się od siebie! Jak zawsze chciałem być dla niej oparciem. Ona jak zaklęta mówiła "Nic się nie dzieje" etc. A ja widziałem że coś nie tak. Grom z jasnego nieba uderzył mnie prosto w łeb dokładnie nad ranem w wigilię Bożego Narodzenia. Dostałem SMSa o treści "Sprawdź maila, sorry". Co znalazłem na mailu? Że jest zagubiona, że nie wie czego chce, że nie wie czy mnie kocha itd. A najgorsze było to, że nie chciała się już spotykać ani kontaktować. Chciała rw spokoju zastanowić się nad związkiem. Nie zerwała, ona zawiesiła związek do odroczenia. Poczułem się jak zużyty pluszak walnięty w ciemny kąt przez rozkapryszoną smarkulę. Ot i jedna zabawka się znudziła. Poszedłem do brata. Informatyk. Coś mnie podkusiło i mówię mu "wejdź na jej maila i NK! Złam hasło. zrób coś!" Nie wiem jak to zrobił, ale włamał się. I okazało się kto spoza sceny pociąga za sznurki. Kolo po 40-stce, żona + dzieci. Cholerny biznesmen z drugiego końca polski! Flirtowali, ona mu się zwierzała, on wyraźnie ją zdobywał ale ona mimo to traktowała go jak przyjaciela (przynajmniej tak jej się wydawało). Zdrady fizycznej nie było. Być może z powodu mojej wczesnej interwencji. Zestawiłem sobie smsy od niej z mailami jakie wymieniała z tym pętakiem. Mi mówiła że jest zajęta a tymczasem spotykała się z nim. Nawet jeśli nie poszli do łóżka, to jednak on wywierał na nią zły wpływ. Właściwie w tym związku były trzy osoby. Ja, ona i on. Ona się mu żaliła jak to ze mną ma źle. Koloryzowała przy tym jak się dało. Ot chyba zakręciła mu w głowie pozując na ofiarę. On podchwycił to. Bezbłędnie wykorzystał kobiecą przypadłość do robienia z igieł widły. Z ich rozmów można było wywnioskować, że jestem totalnym potworem. Byłem niby tyranem. A wiecie czemu? Bo dzwonię do niej, bo walczę o związek. Wszystko w sumie było pretekstem żeby mnie zjechać. Raz to że dzwonię, innym razem to że o nią nie zabiegam. Koleś manipulował jak chciał. A ona głupia wszystko łykała. Z kim ja te wszystkie lata spędziłem?! Czarę goryczy przelał mail, jaki mu napisała po ich wspólnym wypadzie na sylwestra (oczywiście, nikt o tym nie wiedział poza nimi i mną). Okazało się, że już w ogóle jej na mnie nie zależy. Pojechałem do niej. Nie przyjęła mnie. Następnego dnia wystosowałem smsa z ultimatum. Albo się spotkamy i wtedy z nią zerwę, albo zerwę przez smsa. Reakcje była nieoczekiwana. Nagle okazało się że jej smutno. Że jestem zły. Czyli Nihil Novi. Oczywiście śledziłem jej ruchy na NK. Przed rozstaniem otrzymała od niego instrukcje jak ma się zachować. Dostała prerogatywy aby pokazać mi, że gówno jestem wart. Ja miałem zupełnie inny plan. Byłem spokojny i nie miałem zamiaru rzucać mięchem. Chciałem się rozstać jak na dorosłych ludzi przystało. Na spotkaniu "K" milczała prawie cały czas. Nie mówiłem jej że wiem. Mówiłem że domyślam się, iż kogoś ma. Zaprzeczyła. I to był ostatni test. Nawet w tak poważnej sytuacji mnie okłamała. Potwierdziła tym słuszność decyzji o zerwaniu. Potem wszedłem na jej konto NK. Jeden, ostatni raz. Netowy amant usłyszał że byłem agresywny i w ogóle jej do słowa dojść nie dałem. Cierpiałem oczywiście ale próbowałem się jakoś pozbierać po tym ciosie. Nieoczekiwanie 2 miesiące później otrzymałem od niej telefon. Miałem do niej przyjechać, ona ma problem, błaga o pomoc. Taaa. Głupi byłem bo chciałem jej pomóc. Było nie było, w końcu to moja ex. Zjawiłem się u niej ale szybko zostałem odprawiony z kwitkiem. Vide: Alarm odwołany, sytuacja opanowana, nic się nie stało. Potem przy przypadkowym spotkaniu z jej przyjaciółką dowiedziałem się, że jestem podły. Bo ją nachodzę w jej domu! Intryga rodem z telenoweli! Gdyby mi się to nie przytrafiło, to za chiny ludowe bym nie uwierzył, że takie coś jest możliwe. I w taki oto sposób zostałem "stalkerem" w oczach jej znajomych. To był ostatni kontakt z nią. Zmieniłem numer komórki, odciąłem się od niej. Już więcej jej nie widziałem na oczy. Te 50 KM odległości okazało się zbawienne. Teraz jestem sam i nie wiem czy wejdę w kolejny związek. Na chwilę obecną kończę studia, nie mam płynności finansowej (czyli nie owijając w bawełnę raz jakąś pracę mam, za chwile znowu garnuszek rodziców). Jestem raczej nieatrakcyjny dla kobiet, no i nie przystojny. Nie żalę się. Stwierdzam fakt. Zresztą, jam jest człek świadom swych zalet i wad więc żadne załamania psychiczne mi nie grożą. Na chwilę obecną jestem szczęśliwy i zadowolony z życia mimo wszystkich przeciwności. Szczęście musimy mieć w sobier30; A co z "K"? Ona szuka kogoś, kto będzie panaceum na wszystkie jej smutki. Nie tędy droga. Drugi człowiek nie może być lekarstwem na nasze smutki. Żal mi żony tego gościa. Bo mówiąc szczerze nie wiem co się z ich flirtu urodziło. Żal mi kolejnego chłopaka "K", bo nie będzie biedak świadomy, że jest ich trójka w tym związku. A wszystko jest konsultowane z wielkim bratem. Nie żywię do nich urazy. Jestem mężczyzną. Nie pozwolę aby takie negatywne emocje i uczucia jak nienawiść wypalały mnie od środka. Teraz (jak mawiają amerykanie) pokazuję wam brave front. Ale tak po prawdzie to nawet płakałem. Płakałem, klnąłem, miałem ochotę rzucić się w wir destrukcji. Ale opanowałem się. Życie toczy się dalej. Szkoda, że tylu ludzi to wredne lamy. Wystarczyłoby, aby powiedziała zrywam z tobą. Ale wolała zrobić szopkę. Kij z nią. Pozdrawiam wszystkich.