Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

mela_a00:57:55
gunio1101:22:56
@ Oirb01:43:32
# poczciwy02:12:56
bardzo smutny02:22:02

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

oszukany ponownieDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęPoznaliśmy się 4 lata temu. Obydwoje skrzywdzeni przez poprzednich partnerów. Długo trwało, zanim otworzyliśmy się przed sobą i w pełni zaufaliśmy sobie. Spędzaliśmy ze sobą codziennie mnóstwo czasu, rozmawialiśmy, jak boli zdrada i kłamstwo, jak w ogóle ludzie w ten sposób mogą się tak okrutnie krzywdzić. Kochaliśmy się. Bardzo. Wspólne wakacje, wieczory, spacery, romantycznie, kolorowo i chyba za różowo. Po jakichś trzech latach postanowiliśmy, że zamieszkamy razem. Jednak niestety do tego nie doszło. Nagle zaczęła mnie unikać, przestała odbierać telefony, weekendy i wieczory spędzaliśmy ze sobą zdecydowanie rzadziej. Pytałem, dlaczego. Powiedziała, że musi trochę odżyć - pobyć sama. Okazało się, że kogoś ma i z kimś się spotyka od dobrych kilku miesięcy. Oczywiście nigdy się do tego nie przyznała - wręcz była zbulwersowana, że co ja sobie myślę i za kogo ją mam. Zastanawiam się, dlaczego...gdzie popełniłem błąd?! Zapewnialiśmy oboje o miłości, o urazie jaki mamy do zdrady itp. Nie jesteśmy razem, czasem się spotkamy gdzieś na ulicy, rozmawiamy chwilę normalnie. Do dziś się nie przyznała... Jak ją odzyskać i czy w ogóle warto coś robić w tym kierunku?

chęć przebaczeniaDrukuj

Zdradzony przez żonęjesteśmy małżeństwem od 19 lat, oboje w wieku 45lat. Żona po utracie pracy przez 5 lat była w domu jest osobą o której wszyscy mówią "typowa kura domowa" żadnych wyjść z domu żadnych znajomych. Mamy 18 letnią córkę, która pochłonieta nauką nie odstepuje matki na krok. Po wysłaniu noworocznych życzeń z jej telefonu otrzymywała sms zwrotne.Ponieważ akurat nie mogła ich odebrać zajrzałem do telefonu. Z przerażeniem odkryłem że otrzymała sms o treści:" czekam aż moje marzenie spełnisz, bo mi obiecałaś". sprawdziłem nadawcę i okazało się że jest to osoba wpisana do jej telefonu. Po sprawdzeniu kontaktów dotarłem do tego że wysyłała mu 3 mms i kilkanaście smsów. z przerażeniem odkryłem ze te mms to były jej zdjęcia w erotycznych pozach. zapytałem o nie wprost. stwierdziła że dała się namówić przez znajomego z dawnych lat który zaimponował jej podobnymi zdjęciami innych kobiet i przesłała mu swoje. Było to latem gdy bywała w domu sama ponieważ rodzice zktórymi mieszkamy i córka wyjeżdżali na działkę. teraz strara sie od nigo uwolnić. wie że zrobiła coś złego i nie jest wstanie wytłumaczyć dlaczego. Stwierdziła że czuła się zagubina w pustym domu przez 5 lat bez pracy znajomych, a ja pozostawiłem ją samą z jej kłopotami ciągle pracująć, a ten człowiek jest kierowcą autobusu który jeździła codziennie na działkę i dawnym dobrym znajomym. To było zdarzenie jednorazowe bardzo tego żałuje i chce wrócić do normalnego życia.Od sierpnia podjeła pracę i kontakt utrzymywała tylko sms sporadyczny np życzenia na świeta. Niestety dotarłem do bilingów w których niezbicie wynika, że w ostatnich 3 miesiacach wysłała do niego 14 sms i 1 mms. nie powiedziałem jej o tym tylko jeszcz raz poprosiłem o wyznanie całej prawdy gdyby była nawet najgorsza i że jestem w stanie wybaczyć wszystko żeby dalej żyć wspólnie nawet dlatego żeby ją przed nim chronić jeżeli nie potrafi sobie z nim poradzić. Powiedziala że nie było potem kontaktów tylko życzenia na świeta i nowy rok inigdy mnie nie zdradziła teraz jest nawet gotowa zmienić numer telefonu żeby zerwać kontakt.Więc mnie okłamała. Człowiek ten jest klika lat od niej starszy po 50 żonaty z trojgiem dzieci na rencie inwalidzkiej obecnie. Od momentu wykrycia tego faktu stała się czulsza bardziej opiekuńcza cały czas wyznaje mi miłość no i życie intymne wyglada o wiele lepiej. Czyzby starała się zagłuszyć wyrzuty sumienia? Czy to jest gra mająca odwrócic uwagę? Czy była zdrada fizyczna? Tego nie dowiem się chyba nigdy. Nie mogę też dłużej żyć z wiedzą o tym że mnie okłamała ukrywając fakt utrzywania z nim kontaktu po tym letnim zdarzeniu.

Zdrada w TunezjiDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam, mam na imię Adam. Justyne poznałem w 2009roku na wakacjach. Poznaliśmy się w pięknych okolicznościach. Było lato, wakacje ja z kolegą przyjechaliśmy na weekend w odwiedziny do naszej wspólnej koleżanki. Był to piękny domek w lesie w złotym Dunajcu. Od razu wpadliśmy sobie w oko. Po powrocie do domu, ona napisała smsa że chce się ze mną spotkać. Trochę się obawiałem, ale w końcu się przełamałem i pojechałem. Zaczęliśmy się spotykać, było bardzo fajnie. 3 tygodnie później Justyna miała wyjechać do Tunezji na upragnione wakacje. Wcale się tym nie przejąłem, jedz baw się dobrze tylko wróć do mnie. I pojechała. Po powrocie było wspaniale. Zakochałem się, ona we mnie też. Zacząłem przedstawiać ją moim znajomym, a ona mnie swoim. I tak czas nam błaho leciał aż do listopada jak zepsuł się jej laptop. Korzystała wtedy z mojego telefonu do facebooka. Zapomniała się wylogować a ja z czystej ciekawości zacząłem czytać jej maile (wiem, nie czyta się kogoś korespondencji, ludzka ciekawość). No i dowiedziałem się. Poznała niejakiego Heidi. Tunezyjczyk który żyje z zabawiania turystów. Pisała mu że tu w Polsce niema nikogo, ze go kocha i tęskni za nim. Wszystko jej pokazałem co wiem, pokłóciliśmy się, był płacz i… wybaczenie. Stwierdziłem że jak się znaliśmy niespełna 3 tygodnie to jeszcze nie było miłości i mogę spokojnie wybaczyć. I znowu mijały kolejne tygodnie czas leciał wspaniale. W sylwestra byliśmy w Paryżu i tam się jej oświadczyłem. Po powrocie powiedziała że jej koleżanka wygrała dwa bilety do Tunezji na początek lutego (dokładnie równo rok temu). Myślę sobie no jedź, przecież się kochamy rozmawialiśmy o tym już wcześniej, zaufałem i pojechała. W tym czasie coś mi się nie podobało. Odczytałem jej archiwum gg no i… ręce mi opadły. Okazało się że wyjazd już od daawna był planowany, nie było żadnego konkursu a bilety kupiła sama. W tym czasie jak tam była ja zagadałem do tego kolesia na FB. Opowiedziałem o zaręczynach kazałem mu przejrzeć mój profil itp. Ona się dowiedziała, zadzwoniła do mnie i prosiła o przebaczenie, o jeszcze jedną szansę. Ja głupi się zgodziłem i powiedziałem że będę na nią czekać na lotnisku jak wróci (sic przecież ją kochałem). Następnego dnia ten koleś pisze do mnie że ją „przeleciał” dzisiejszej nocy. Wysłałem smsa ze wszystko wiem a ona odp żebym jej wybaczył. Po 5 dniach wróciła, były płacze przebaczenia, w sumie rozstałem się z nią na tydzień ale zauroczenie zwyciężyło i wróciliśmy do siebie. I znowu było pięknie ale byłem bardziej podejrzliwy. W kwietniu powiedziała że chce wyjechać do Holandii do pracy na miesiąc. Nie chciałem się zgodzić bo juz raz mn9ie zdradziła za granicą. Groziłem że jak pojedzie to od niej odejdę, w końcu mnie przekonała, ale tylko na miesiąc. Pojechała…, po 3ch tygodniach w moje urodziny powiedziała mi że zostaje na miesiąc jeszcze. Załamany się zgodziłem, ale dałem odczuć że nie chętnie. Przez telefon i skype obiecywała miłość zmiany i że wszystko będzie dobrze. Wróciła porozmawialiśmy o zmianach i zaakceptowałem to. Mijały miesiące.. było wspaniale. No i w tym roku (2011) zaczęła się dziwnie zachowywać. Często zostawała u koleżanek na noc, przynosiła róże mówiąc że to od szefa że została dłużej w pracy. Zacząłem kombinować przy laptopie, przy telefonach no i co no i nijaki Mati. Już mi się nie chciało wyciągać co to za koleś i co z nią go łączy (w telefonie cieplutkie smsy, rejestr połączeń pokazuje że co drugie połączenie jest od niego. No i co zrobiłem? ŻUCIŁEM w cholerę. Jaki jest morał z tego? Nigdy nie wybaczaj zdrady ! Przez ten cały czas jak jej wybaczyłem to co dziennie o tym myślałem, nawet kochając się z nią. To uczucie nie dawało mi spokoju. Do dziś nie wiem co robiła tam w Holandii przez 2 miesiące, na FB miała pododawanych Arabów z tego samego miasteczka gdzie mieszkała w Holandii. Wcześniej ona i jej znajomi mówili mi że jej się bardzo podobają Araby.

zdradziłam meza sam sobie jes winnyDrukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romanswitam was pomocy ;( pare miesiecy temu wyjechałam za granice zeby troche zarobic nie przelewało nam sie nigdy a moj mąz trwonił pieniądze ... nie zajmował sie ani domem ani dzieckiem tak naprawdę tylko sex był z nim naprawdę cudowny teraz nawet tego nie potrafie z nim robic, zaczełam pracowac i własnie tam poznałam L... nie odrazu sie zakochałm trwało to jakis czas zanim sie dobrze poznaliśmy nie był natarczywy nie chcial isc ze mną tylko do łózka choc tak mi sie wydawało ( nigdy nie byłam zadowolona sama z siebie tzn mam straszne kompleksy) dlatego tez pomyslalam o boze przeciesz co ja robie jeden numerek i kopnie mnie w tyłek... ale nie L jest inny przy nim czuje sie naprawde szczesliwą i dowartościowaną kobietą ,,, nie liczy sie dla niego tylko ugotowany obiad wyprane skarpetki posprzatany dom czy zadbane dziecko ( bo to wszystko jak to moj maż stwierdza jest moj cytuję zasrany obowiązek... nie chciałam na początku dopuscic sie zdrady ale z biegiem czasu zrozumiałam ze ja poprostu chcę byc szczesliwa... mielismy z męzem ciągłe kłutnie ciągle cos było nie tak... ale nie potrafiłam od niego odejsc nie wiem czego sie bałam... i chodz teraz wiem ze chce byc z L ze tam gdzie byłam było mi dobrze nie było problemow nadal boje sie odejsc moje zycie małzenskie to porazka 7 lat a ja wciaz nie umiem dotrzec do męza... mamy corkę ale ona jakos ostatnio też działa mi na nerwy nie opisuje całes sytuacji bo zabrakło by mi miejsca ale mam wrazenie jak by ziemia zapadła mi sie pod nogami zaczynam świrowac wszystko mnie denerwuje nie jestem w stanie sie usmiechnąc, proszę poradzie coś moze ktos z was wie jak mam to rozwiązac dlamnie jedynym wyjsciem jest ucieczka... jestem bez kasy od 2 miesięcy siedzę w domu i nie mam co robic oprucz tego ze jestem kurą domowa pranie sprzatanie gtowanie itp... mam tego dosyc A on L ... czeka na mnie wiem ze mnie kocha naprawde tak bardzo ze nie ma dla niego ograniczen czeka cierpliwie na mnie ... jednak jak długo będzie czekał ;( jestem tak zdesperowana ze chyba sie spakuje zostawię liscik i ucieknę ( dziecinne ) może ale jesli to jedyne wyjscie????

co o tym myslec:(Drukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam. Chcialbym sie podzielic z wami moim problemem otoz 4 miesiace temu poznalem dziewczyne 26 lat z dwojka dzieci 3 i 6,zaakceptowalem to i pokochalem moja chyba juz byla partnerke ale po kolei.mieszkalismy za granica 2 miesiace gdy dostala list z polski ze jej byly maz zrobil jej sprawe w sadzie o porwanie dziecka,jedno bylo jego a drugie miala z kims innym kto nie robi jej do dzis z tym problemu,wiedzialem o tym.Ja tutaj zostalem a ona wyjechala z dziecmi do polski wielokrotnie pytajac mnie czy bede czekal na co ja odpowiedzialem ze tak bo ja kocham,wiele razy jej pokazywalem ile dla mnie znaczy,kontakt z dziecmi mialem super co widzialo wiele osob dookola i ona rowniez.Po miesiacu dalem jej maly pierscionek by wiedziala ze jestem inny niz dwaj jej poprzednicy,cieszyla sie bardzo,wiem ze byla tutaj ze mna szczesliwa,wiele razy mowiac to mojej siostrze gdy byly na pogaduchach.Wszystko zaczelo sie psuc gdy byla w polsce gdzie kontakt byl tylko dzieki skype albo moje telefony,po dwoch tygodniach zaczela logowac sie na portalach randkowych,nie wiem czy z nudow czy w poszukiwaniu kogos,jednoczesnie zapewniajac mnie o swojej milosci,o tych portalach wiem bo sam widzialem-znalem jej haslo na poczte.Ale przlknalem to i wzielem wine na siebie,przeprosilem ja za to ze ingeruje jej w poczte i sprawa ucichla.Jakis tydzien temu wyslalem jej paczke z maskotka na walentynki i zabawkami dla dzieci,przy mnie na skypie otwierala bo ja o to prosilem,widzialem jak sie cieszyla i jak dziekowala,dzien przed tym zdarzeniem mowiac mi za co mnei kocha,ze za to jaki jestem,ze ja rozumiem i wspieram w jej problemach i ogolnie kochany.Na gadu wyslalem jej wiadomosc tydzien temu jako ktos nieznajomy,pytajac jej czy jest w zwiazku i wogole,odpowiedziala ze tak,ze ma chlopaka i ze jest kochany i slodki i ma nadzieje ze sie ulozy.Cieszylem sie do czasu bo 3 dni pozniej nie chciala rozmawiac na skypie,pisalismy jedynie,zapytalem jej czy to koniec to odpowiedziala ze nie wie,gdy chcialem sie dowiedziec o powody tych watpliwosci napisala mi ze jestem egoista i ze mysle tylko o sobie i ze to koniec i nie mam juz do niej pisac.Bylem w szoku,kilka dni predzej wyznania milosci a potem taki strzal,nie wiem czy na to mialo wplyw nasza odleglosc,czy te portale randkowe ja zgubily czy jej problemy ja przygnebily ze nie ma mnie na miejscu gdy mnie potrzebuje,nie wiem.Nie odzywamy sie juz 4 dni i chyba zdalem sobie sprawe ze to koniec.Prawde mowic chcialem dobrze a wyszlo ze jestem najgorszy.Moje pytanie jest takie,czy te slowa ktore padly byly spowodowane jej problemami i moim brakiem czy poprostu sie odkochala w co nie wierze,dziekuje za odpowiedzi,pozdrawiam.

Jest dla nas nadzieja....Drukuj

Zdradzona przez mężaKochane Kobiety ! Znalazłam tą stronę całkiem przypadkiem i zainteresowała mnie bo sama przeżyłam koszmar zdrady. Ale chcę Wam wszystkim wlać troszkę radości w tych smutnych chwilach...W skrócie naszkicuje w jakiej sytuacji byłam i w jakiej jestem obecnie.... W 2008 roku po 8 latach małżeństwa, mój mąż znalazł sobie "pannę", ja rok wczśniej urodziłam drugie dziecko, które było i jest apodyktyczne,wymagało poświęcenia 24h. Niestety po dwóch porodach zostało sporo krągłości, mało czasu dla siebie i męża i tak chyba się zaczęło...Mąż miał sporo czasu wolnego,ponieważ prowadził działalność gospodaczą o charakterze transportowym i tak zaczął znikać z domu na dnie, wieczory i noce...Oczywiście zasłaniał się wzmożoną ilością pracy, psującymi się samochodami itp. A ja we wszystko wierzyłam, wszystkie obowiązki domowe przejęłam na siebie, nocne wstawanie do dziecka /do 11 razu !!-koszmar!!/ i za 3 miesiące wszystko się wydało....Postawa męża była dziwnie zaskakująca czyli zaprzeczał ale pod naporem faktów /bilibgi!!!, wyjazd weekendowy nad morze, a twierdził że jedzie do Niemiec/ wreszcie się przyznał...ufff...aby było jeszcze dziwniej mąż nie zajął żadnego stanowiska, nadal spotykał się z kochanką, mieszkał w domu, miał uparne, ugotowane, a ja "mądra" żona nadskakiwałam jak tylko mogłam.. Romans był dla mnie szkokiem, wstrząsem, bólem i wszystkim co najgorsze, tak bardzo go kochałam, nigdy nie zdradziłam, zawsze starałam się wspierać i dawać z siebie to co najlepsze. Oczywiście też mam wady, bo kto ich nie ma...Byliśmy udanym małżeństwem... Załamałam się strasznie, schudłam ok. 25 kg, właśnie przeszłam na urlop wychowwczy, dwoje młych dzieci /wtedy 1 rok, 3 lata/, bez perspektyw na powrót do pracy i myśl jak sobie bez niego pordzę, jak to będzie...Więc w imię swojej miłości błagałam, klękałam, płakałam aby wrócił, a on zwodził mnie jeszcze 2 miesiące -może wrócę, może nie- ale wreszcie się zdecydował na powrót. Moja radośc była wielka, ale zaznaczył, że nie będzie się starał o moje względy, bo zamykamy temat i żyjemy dalej. Przyjęłam taką karmę i tylko po nocach wyłam do poduszki z żalu. A jako ciekawostkę dodam, że codziennie widywałam się z tą kobietą, ponieważ nasze dzieci chodziły do jednej grupy w przedszkolu...to była sól na żywą ranę...Zaczęło sie jakoś układać i zów bomba w górę; po miesiącu się okazało, że ma osobny telefon i dalej romans kwitnie i jestem już podwójnym jeleniem. Tym razem nie błagałam tylko kazałam sie wynosić... ale po paru tygodniach ubłagał i pozwoliłam na powrót....Było dobrze, mąż zaczął się starać, ja powróciłam do pracy, co było dla mnie cudownym wyzwoleniem i chyba dla mężą jasnym sygnałem, że jestem teraz silniejsza, atrakcyjna, i już nie ma tej zagubionej, słabej kobiety, która błaga na kolanach..to dobrze nam zrobiło obydwojgu..Po drodze mieliśmy wiele różnych problemów, ale jakoś udawało się temu zaradzić i być szczęśliwym...coraz mniej bolało...Ale od pewnego czasu, z dnia na dzień zaczęło się coś psuć, dziwne wybuchy złości, obrżanie mnie, potępianie wszystkiego co robię, zwlanie winy za wszystkie problemy a mnie, awntury, alkohol,poniżanie. Wcześniej, czegoś takiego nie było w naszym związku, więc tym bradziej było to bolesne, smutne, dziwne. Nie mogłam się do tego przyzwyczaić, zaakceptować, czułam brak szacunku, pomiatnie mną. Takie awantury były juz codziennością, późne powroty do domu po alkoholu, brak czasu dla mnie, poza tym okazało się, że jestem tą głupią itp....wreszcie moja czara goryczy się przelała i powiedziałm dość..ROZWÓD..oczywiście mąż twierdził, że mam focha i mi przejdzie, kupi kwiatki, obieca znów poprawę i po sprawie..a mnie nie przeszło do dziś i nie przejdzie...Okazało się, że jak zaczęło się psuć to właśnie nastąpił ponowny powrót do kochanki.. I tak się wszystko rozleciało. Oczywiście myśl, że jestem po raz trzeci jeleniem paliła jak rozżarzony węgiel. Żal, że wykorzystał mnie ponownie, zabawili się moimi uczuciami, rozwalili moją rodzinę. Mąż znów chciał posklejć młżeństwo, obiecywał, że z nią skończy, że już skończył, tylko zapomnił wykasowć rejestru z telefony i twierdził, że to wina telefonu bo on nie ma z nią kontaktu...Patrząc na to, doszłam do wniosku, że nie znam swojego męża i byłam najgłupszą osobą na świecie dając dwa razy szansę, zmarnowałam tylko czas, zdrowie, nerwy. Napisałam wreszcie pozew, co też nie było łatwe dla mnie, mąż okazał się kawał drania, bo jest na etpie mieszania mnie z błotem i niszczenia psychicznego, finansowego... Ale gdzie jest morał??? No właśnie..po tym wszystkim zamknęłam się w sobie, nie mogłam, nie chciałam mysleć o facetach. Chciałam zamknąć się w swoim hermetycznym świecie, bez problemów damsko-męskich...Aż tu nagle zjawił się ON. Poznaliśmy sie przypadkiem, najpierw łączyły nas sprawy zawodowe, później powoli stawaliśmy się dobrymi znajomymi, przyjaciółmi...ON pierwszy się we mnie zakochał, ja bardzo długo się przed tym broniłm, ON cierpliwie czekał aż uporam się ze swoimi demonami. Powoli zaczęłam wychodzić ze swojej skorupy, rozbijać mur, dostrzegać kolory na świecie. Wreszcie zaczęłam się uśmiechć, serce zaczęło bić, świat już nie był taki zły...Aż wreszcie mnie dopadło...zakochałam się i jestem szczęśliwa. Problemy nie zniknęły, mam ich całą masę, sama wychowuje 2 chłopców, mam poważne problemy finansowe, mąż nie daje ani złotówki na dzieci i wiele innych...przechodziłam niejedno załamanie, kryzys ale ON był i jest przy mnie, wspierał, pomagał jak tylko mógł. Jest mi łatwiej, mam ramię, na którym się wspieram, wiem że nie jestem sama. I to włśnie te morał, że mamy szansę na miłość, mimo że jesteśmy w beznadziejnym położeniu, że nie warto czasami dawać szansy ani jednej bo na to nie zasługują. Wyjdźmy po woli z naszego cierpienia, nie zamykajmy się w min, bo tylko robimy sobie krzywdę. Mnie to zajęło sporo czasu, ale cieszę się, że prawie mam to z sobą a przed sobą jeszce coś dobrego, choć trudno znów zaufać, uwierzyć. Ale wychodzę z założenia, że nic nie dzieje się bez przyczyny, tak było mi pisane. Jedne drzwi się zamykają a drugie otwierają. Przeszłam dużą metamorfozę psychiczną i fizyczną na plus i na minus ale jestem już inną kobietą. Wiem czego już nie chcę w swoim związku, a dojrzałość i przeżycia pozwalają inaczej cieszyć się życiem, jestem mądrzejsza i szczęśliwsza. Kochane nie poddawajcie się, walczcie o siebie, bądźcie zawsze na pierwszym miejscu a później reszta świata. Zsługujemy na dobrych mężów, kochanków i całą resztę :) Mam nadzieję, że Was nie zanudziłm tym esejem..hehe..Pozdrawiam i życzę powodzenia w podejmowaniu trafnych decyzji :)

słuszna zdrada?Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansZakochałam się w mężczyźnie, który nie jest ideałem. Jest jedynym facetem jakiego miałam w życiu. Jestem atrakcyjna. Mimo tego, że jestem młodsza, mam lepsze wykształcenie, więcej zarabiam, mam własny samochód. On nawet nie posiada prawa jazdy. Mimo to codziennie słyszę jaka jestem beznadziejna, teksty "zamknij mordę" itd. Nie wymagam wiele... po prostu na pierwszym miejscu stawiam szacunek. Spotykam się z innymi facetami, z żadnym nie spałam. Dlaczego? Bo mnie szanują i zupełnie inaczej się do mnie odnoszą. Próbowałam się z nim rozstawać, ale szybko wracaliśmy do siebie. Każdy inny facet to nie to samo... Zabrzmi to komicznie, ale brakuje mi normalnej rozmowy, fajnego, ogarniętego faceta, komplementów, dowartościowania. Rozmawialiśmy na ten temat.. ale to jakby...hmm.. rzucanie pereł pod wieprze :) Szukam u innych mężczyzn tego, czego nie dostaję od niego. Czy samo myślenie i inne zachowania poza seksem można uznać za zdradę? I czy w takiej sytuacji powinnam mieć wyrzuty sumienia?

Zdradzony po 3miesiącach małżeństwaDrukuj

Zdradzony przez żonęWitam wszystkich użytkowników. Chcę opisać moją historie zdrady i czas po....w którym pozbierać się nie mogę:( Znam moja żonę już 5lat.We wrześniu 2010 braliśmy ślub i przysięgaliśmy sobie miłość wierność i uczciwość małżeńską aż do......Grudnia:( Zona już po 1miesiącu znalazła sobie przyjaciela w pracy (ja w tym czasie pracowałem w delegacji. sama mnie nakłaniała abym tylko do końca roku to pociągnął i znajdę prace na miejscu) a jak to bywa jak kobieta okaże słabość to ktoś to wykorzysta:( i tak jej pisał wiadomości w godzinach nocnych i już od 4rano!!! Kupował prezenty i bóg wie co jeszcze bo przecież prawdy teraz nie powie.Kiedy wracałem na weekend była obojętna i starała mnie odsunąć od siebie.Zadawałem pytania czy ma kogoś może to stąd te jej myśli słowa i czyny.!!!Odp.była krótka NIE!!!Podejrzliwy byłem do samego końca.Kiedy jednak podejrzenia stały się FAKTEM było już po......... Wszystko wyszło na jaw w 1dzień świąt kiedy pojechała po koleżankę (suk...zaje....)która ją kryła a tylko temu że jej się życie nie ułożyło i chciała zrobić to komuś) czułem ze coś się świeci i założyłem podsłuch w samochodzie!!!Użyczyła żonie telefonu aby się do niego odezwała (bo jak wiadomo żony tel był już pod kontrolą) a po skończonej rozmowie spowiedź przed tą suk.... powiedziała że miała z nim romans:( JAKI TO BYŁ BÓL DLA MNIE TO MOŻECIE SOBIE TO WYOBRAZIĆ Zaraz zrobiłem dym w domu płacz lament itp....ale ani przez chwile nie pomyślałem o odejściu tylko o samo.............:( minęły już te myśli!!! Po 2 tygodniach postanowiła to zakończyć.Nie udało jej się to!!! Po kolejnej próbie postawiła sprawie kres ale po tygodniu pisała znów do niego:( odkryłem to i usłyszałem tylko te słowa( zakończyłam to w taki a nie inny sposób ale zakończyłam!)W tej pracy już nie pracuje i tam nie wróci powiedziała. Teraz zaszła ze mną:) w ciąże i jestem szczęśliwy z tego powodu ale myśli co zrobiła wracają:( Staram się o tym zapomnieć i zaufać jej tylko nie wiem jak to mam zrobić i PROSZĘ WAS O JAKIEŚ RADY!!!Pozdrawiam!!!

NienawiśćDrukuj

Moi drodzy, zastanawiam się jak sobie radzicie czy może już poradziliście z nienawiścią do kochanki męża. Ja nie ukrywam, że mam z tym spory problem. W zasadzie nigdy nie potrafiłam do nikogo długo czuć urazy, ale w tym wypadku to uczucie jest we mnie bardzo silne. Mam ochotę zrobić jej jakąś krzywdę, podłożyć świnię, wyrąbać w mordę, cokolwiek. Mój mąż zerwał romans kilka miesięcy temu, ale ona nie odpuszczała, przez trzy miesiące nie dawała mu żyć, nie bacząc na to , że może rozbić dom trójce naszych dzieci. Używała wszelkich argumentów, żeby nam namieszać jeszcze bardziej niż już to zrobiła. Zdaję sobie, że zemsta może pociągnąc za sobą dalsze konsekwencje , na zasadzie , ze jak się ruszy g.... to będzie śmierdzieć. Więc może ktoś z Was znalazł sposób na wyrzucenie z siebie złości i nienawiści w inny sposób? Proszę o wypowiedzi.

Czy warto zawracać sobie głowę?Drukuj

Ostatnio dość często TU zaglądam i wiem że zawsze mogę liczyć na pomoc życzliwych ludzi więc i tym razem tak myślę, bo jestem w martwym punkcie, więc do rzeczy. Nie mam rozwodu, mieszkam ze zdrajcą w jednym domu ale w osobnych pokojach jak lokatorzy, którzy się znają i nic po za tym, zdrajca jeżdzi do swojej pocieszycielki w soboty i zostaje tam na całą noc, a do domu wraca w niedzielę rano. Ja wczoraj dowiedziałam się dlaczego tak jest, bo ona w niedzielę gości innego Pana (to jest chore) który nie ma bladego pojęcia że ona przyprawia jemu rogi i prowadzi podwójne życie tak jak kiedyś mój mąż przez 25 lat mnie kręcił, a żeby było ciekawiej ja mam numer telefonu do tego biedaka i zastanawiam się tylko czy nie poinformować go o całej sytuacji, a żeby być wiarygodną mogę to uczynić w chwili kiedy będę pewna że gołąbki sobie gruchają. Mam też coś na mojego męża coś co popsuje stosunki między moim zdrajcą a jego pocieszycielką, niby nic a jednak, tydzień temu zdrajca załatwiał swojej pocieszycielce jakąć sprawę i wiem na 100% że przekręcił ją na 200 zł, to nie jest wielka kwota, ale tak się nie robi. Poradzcie mi czy powinnam zrobić użytek ze swojej wiedzy, czy machnąć ręką i się nie mieszać bo tak naprawdę nasze małżeństwo dawno się skończyło i nie mam ochoty nic zmieniać w swoim życiu, ale za karę mogę mu trochę namieszać. Poradzcie co robić.

Co mam zrobicDrukuj

Dobra, wiem ze bylem zdradzany przez partnerke i ponoc to juz koniec i mam powody by tak sadzic. Nie wiem jak dlugo mnie zdradzala i jak wiekszosc dowiedialem sie przez przypadek. Ostatnio (2 tyg. temu) nalazlem na porno stronie filmik mojej partnerki (wybaczylem jej i jestesmy dalej razem ) zrobiony z ukrycia jak robi facetowi loda. nie wiem kiedy byl krecony - czy w czasie naszego zwiazku czy wczesniej ale zostal dodany 2 tygodnie temu jednak z tresci ( gral ( telewizor ) rozumiem ze moglbyc to rok 2009 (bylismy razem ) lub 2004 (nie bylismy). Teraz pytanie _ czy powinienem jej go pokaac (nie wie ze ogladalem takie strony ale to nie istotne bo moge sie przyznac) i chronic jej prywatnosci i honoru czy lepiej nie ( gryzie mnie to strasznie )