Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

przyjaciółka "lesbijka"Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaZ Łukaszem byłam prawie dwa lata (minęło by w sierpniu). Ma 19 lat. No wiadomo jak to bywa, kłóciliśmy się itd, ale zawsze jakoś się potem układało i byliśmy ze sobą. Pochodził ze śląska, a ja z drugiego końca Polski, ale mieszkał przez jakiś czas tutaj, jednak potem przeprowadził się do rodziców, bo znalazł tam pracę. Byłam razem z nim u jego kuzynki na weselu, potem spędziliśmy cudowny tydzień razem. Piękne słowa, że mnie kocha nad życie, że ciągle staje się śliczniejsza i, że czuje że na nowo się we mnie zakochał. W poniedziałek pojechałam do domu. Wszystko zapowiadało się świetnie, żadnych sprzeczek, ignorowani itd. Jednak w środę po moim wyjeździe miał wreszcie "poznać" swoją przyjaciółkę (znali się 3 lata, ale nigdy wcześniej nie widzieli). Uspokajał mnie, bo byłam temu przeciwna "ona jest lesbijką przecież" no to chcąc nie chcąc się zgodziłam. Niestety, w sobotę mi powiedział, że się zakochał, Płakał przepraszał, mówił, że nie wie co ma robić itd. Następnego dnia usłyszałam "to koniec, tak będzie lepiej, nie będę cie ranił''. Teraz chce byśmy się przyjaźnili, ale ja tego nie zniosę. Najgorsze jest to, że przed tym przyjazdem do niego byłam już nastawiona, że to może być już koniec, ale z powrotem "rozkochał" mnie w sobie. W tym momencie nie mogę się pozbierać. Jak przetrwać tą sytuację?

czy zdradziłDrukuj

Zdradzona przez męża jesteśmy małżeństwem od 13 lat mamy 3 dzieci, byliśmy zawsze postrzegani jako świetne małżeństwo, nawet wzór do naśladowania. Rok temu zaczęły się problemy finansowe, duże problemy....popadłam w depresję zaczęłam się leczyć mąż mnie nie wspierał wręcz przeciwnie coraz bardziej się czepialż w końcu stwierdził że nie będzie mi pomagał w biznesie i ma to wszystko w d....Próbowałam rozmawiać prosiłam żeby wrócił i mi pomógł mówiłam że razem się w to wpakowaliśmy i razem z tego wyjdziemy, ale wszystko na nic. po jakimś czasie znalazł własny pomysł na biznes poprosił o pieniądze, dałam nic z tego nie wyszło więc otworzył następny i znów dałam pieniądze. Myślałam że jak będzie miał swój biznes wszystko się ułoży. Znajomi zaczęli mówić mi żebym się zastanowiła czy nie ma tej trzeciej że przecież człowiek nie zmienia się tak z dnia na dzień. Zaczęłam drążyć okazało się że często dzwoni i SMS=uje z moją pracownicą byłam w szoku zaczęłam się podpytywać pozostałych pracowników okazał się że wszyscy wiedzieli że ona jest kochanką szefa. Jadna z dziewczyn powiedziała mi że tamta siedziała całymi godzinami u szefa (mojego męża) w biurze i jak schodziła na dół to miała podrapaną szyję alby starty makijaż z twarzy, na pytanie co jej się stało odpowiadała że ma uczulenie. Jak mój mąż przestał przyjeżdzać do pracy cały czas utrzymywali kontakt. Oczywiście wyparł się powiedzał że mam paranoję i żebym zmieniła lekarza, że on z nią tylko rozmawiał. Rodzinie mówi że to moje wymysły że jestem nienormalna. Jest w stosunku do mnie agresywny próbuje mnie zniszczyć wysyłając do mnie wszystkich wierzycieli. Całą odpowiedzialność za nasze kłopoty zwalił na mnie mówiąc że to tylko moja wina i że teraz sama spłacę wszystkie długi. Ostatnio nawyzawał mnie od k... dzi... su..i to wszystko przy dzieciach. Pomóżcie nie wiem co robić

NADAL GO KOCHAMDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakapoznalismy sie przez taki czat sms pół roku pisalismy i rozmawialismy przez tel. wkoncu zgodziłam sie na spodkanie.. zakochałam sie od razu sex tez był i jest z reszta do tej pory najlepszy zaczelismy od 2 spodkania juz... i kochał mocno i był czuły. tylko ta odległosc 200 km ja kielce on jest zołnierzem w warszawie ... cały czas dzwonił gadalismy po kilka godzin ... był dl mnie cudowny gdyby nie to ze ja panicznie zazdrosna po nieudanym poprzednim zwiasku sprawdzałm telefon a tam sms i dzwonił ze swoimy byłymi zaczeły sie kłutnie zakonczył znajomusosci ale lek we mnie pozostałsprawdzałm go dalej pisałm do niego z innego nr jako ktos inny przedstawiał sie jako samotny i umawiał dalej... wybaczałam i go tłumaczyłam jko maja wina.kłutnie sie mnożyły dalej jestesmy juz 3 lata ze soba z ciągłymi kłutniami o zazdrosc o byle co tez przez tel bo jak jestesmy razem przez te kilka dni w miesiacu nadal jest cudownie... w maju br pewnego dnia po kłutni sprawdziłam biling a ty 6 min pod nieznajomy nr odebrała asia z warszawy po rozmowie z dziewczyną okazało sie ze poznali sie naczacie wp on ma inny nr tel i nowa poczte a dzwonił ze abonametowego tela bo nie miał nic a kącie na lewj karcie chciał sie z nia umówic przedstawił sie ze nie ma nikogo ... chciałam z nim oty porozmawiac wyzucił mnie od siebie z domu z wyrzutami ze gdyby nie on to bym nic nie miał i byłabym nikim a ja przeciez wszystko dla niego - naiwna :( tydzien milczenia zadzwonił ochłonełam powiedział ze szukał zrozumienia u innych bo zamknoł sie w sobie przez nasze kłótnie uwierzyłam wybaczyłam ... i jeszcze ze to dlatego ze myslał ze to ja mam innego -BZDURY - NAWET DLA NIEGO ograniczyłam kontakty ze znajomymi ... ale po pogodzeniu nie umiałam sie opanowac i sprawdzałam dalej nawiazałam kontakt na czacie z jego kolego z pokoju i pod pretekstem ze chce sie z nim spodkac wypytywałam o jego zycie.. zapytałam o kolegów z pokoju i napisał ze ma 2 zonatych co zdradzaja swoje zony jednego zareczonego ale on pozodny kocha swoja i nawet na dykotekach jak znimi chodzi to sie nie bawi i jeszcze jeden co ma dziewczyne w kielcach- to ja:) wiec zapytałam o niego - raczej jej nie zdradz - ucieszyłam sie .zapytałam o dyskoteke chodzi z nimi od czasu do czasu raz na miesiac w czwartki w nocy ( mi mówiac ze jest zmeczony i dobranoc ok 22) bawi sie z dziewczynami tanczyc przeciez mozna :) zapytałam dalej ... odpowiedział no taczy z nimi wolne tez przytulance ale raczej nic wiecej.... długo nie myslaz zadzwoniłam do niego powiedział ze go wkur..wiam i mam mie dosd kazał mi wyp...alac z jego zycia ... a ja głupia go nadal kocham !!!!!!

Za późno..Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaNie wiem jak zacząć, bo nikt tak naprawdę mnie nie zdradził. Ale boli dokładnie tak samo, może nawet mocnej - jakby mnie zdradził. Zacznę od początku - Byłam z moim byłym chłopakiem prawie rok czasu. Dodam, że to był mój perwszy poważniejszy związek. Ale też długo się o mnie starał, bo przeżyłam w życiu tyle bólu cierpienia ze strony jednego członka rodziny, że nie umiałam ludziom ufać, a co dopiero mówić o miłości. On mnie tego nauczył. Zaczynało się normalnie, chodz jak na mój 15/16 i 17/18 lat związek był bardzo dojrzały, z racji tego co przeżyłam. Nie byłam ani nie jestem nastolatką która płacze za każdym razem kiedy ktoś nie napisze sms, ale jakieś bzdety. Nasz związek to było coś wiecej, potrafilismy rozmawiac godzinami. Z każdym dniem było coraz lepiej. Tylko że ja zawsze chciałam księcia z bajki, marzyłam, śniłam, on taki nie był, w miare przystojny ale nie do kończa, zawsze mi czegoś w nim brakowało. Szukałam miłości z filmu. A to wcale nie było, ja mieszkałam w innym miescie chociaz chodziłam do szkoły w jego mieście. Spotykalismy sie było świetnie. Po kilku miesiącach związku zaczał sie temat seksu-mój pieszy raz i jego. Długo o tym rozmawialiśmy nie chcieliśmy zrobić czegoś pochopnie. Podobała mi się ta otwartość, mówilismy o tym smiało. Potem było kilka okazji - ale jakos nie wyszło. potem było coraz bliżej, ale zawsze gdy juz mieliśmy się kochać on zadawał mi te pytanie, a ja nie umiałam odpowiedziec tak.. I jakoś przez ten rok czasu sie nie kochalismy.. co do miłości - jak mówilam zawsze szukałam czegos innego niz miałam. Przykładowo: seks - chciałam zeby nie był w nudnym starym bloku tylko np. na łace, nie wiem obojetnie, chciałam to zapamietać do końca życia. Chociaz to nie zmiena faktu, że nie chciałam tego - wrecz pragnełam. i jeszcze co do słowa"kocham Cie" on nie raz mnie pytał tak pokryjomu troszeczke ale ja zawsze, ja myślalam ze milosc to cos zupelnie innego, byłam dla niego troche chyba zbyt chłodna, ogolnie jestem zimna i okazywanie uczuć przychodzi mi z taka trudnościa, a wtedy jeszcze nie myslałam ze go pokocham. Na jego studniówce poznałam dziewczyne z mojego miasta, która przyszła z kolegą. Fajnie, fajnie - potem zaczełysmy sie spotykac, ale bałam sie ufać, po tym jak 10 letnia przyjaźn sie rozpadła nie umialam ufać. Takze spotykałysmy sie czesto ona opowiedziala cale swoje zycie, a ja sie powoli otwierałam.. az zaufalłam jej do konca.. Tak było, ale z miesiac temu powiedzialam jej o pewnym incydencie z moim chlopakiem byłym, ktory byl tak oczywisty zeby mu nie mowic .. a ona powiedziala, z racji tego ze mamy zajebisty kontakt to luz, ale sam fakt.. no nic, ludzie zawsze musza mnie rani.c Tak mineły 3 miesiace od zerwania, (przez ten czas chciał wrócic) gdy przeprowadził sie do mojego miasta(praca wakacje) .. była impreza wypiłam troszeczke(mam mocna głowe) akurat spalismy w jednym łóżku.. i tak jakoś pocałunek jeden drugi i skonczylismy jak zawsze, ale nie na seksie. Czułam sie wtedy tak dobrze, wiedzialam ze tak za tym teskniłam.. potem spotkalsmy sie pare razy i on znowu chciał wrócić, mówi ze teskni, ale ja grałam twardą - oczywiscie mowilam ze nie chce zwiazku takiego raczka buz bla bla bla, w sumie nie chciałam, ale chciałam jego.. i powiedziałam ze nie ma szans. potem jeszcze była jakaś rozmowa, ale .. mysllałam ze przez całe wakacje doczegos jeszcze dojdzie, że .. chciałam, wiedziałam już ze miłośc to nie film, to nie najprzystojniejszy chłopak to nic innego jak to uczucie kiedy wiesz, że to własnie on, że to ten chłopak tak wiele dla Ciebie znaczy, że nie wyobrażasz sobie, swojego pierwszego razu nie z nim. I tak było wiecej zrozumiałam, chciałam w te wakacje to z nim zrobic. Chcialam aby ten perwszy raz był z osoba która wie o mnie wszystko, która nigdy mnie nie zrobiła krzywdy i bbyła tak uczciwa jak nikt inny. Chciałam zeby to był on. Przez następne trzy tygodnie działy sie dziwne rzeczy - telefony przez które rozmawialismy godzinami, jakies gadu gadu, spotkania nic.. no okej. ja jestem taka ze pierwsza zadko kiedy pisze, ale zdarzyło mi sie teraz.No nic, kilka razy byłam u niego w mieszkaniu z kolezanka (która w tej chwili jest tylko jedna) i jeszcze jego kolega i tak albo pilismy albo ktos jeszcze przychodził albo ogladalismy maratony różnie, ale od pewnego czasu, widziałam jakies usmieszku u niego i u koleżanki.. ok ok, potem coraz czesciej sie dowiadywałam ze ona byla u nich, a to było dziwne, ale co mi po moich domysłach. Wczoraj dostałam zaplakany telefon on dniej.. spotkajmy sie nie moge tego ukrywać.. Zmostu powiem, poszła do niego na noc niby sie najebac i zrobili to + bez gumki, drugi raz poszła do niego zrobili to była trzeźwa zeby niby sprawdzić. what? powiedziała mi płaczac to, ze dlatego tak sie do mnie nie odzywali, że było im głupio. a jeszcze po tym seksie ich byla akacja ze spalismy we trojke tzn. spalismy bo ogladalismy filmy, tak jak zawsze, no ale gdybym wiedizała. + nie są razem ani nic, to tylko seks. ale to nie wszystko, fakt ze juz wiecej go nie dotne, chociaz dopiero co stwierdziłam ze go kocham.. to, to ze bardzo mozliwe ze jest z nim wciązy, jeden test mial dwie kreski, dwa jedna - idzie do ginekologa i sie okaze.. Moja przyjaciółka i moja miłość będą mieli mozliwe dziecko i bede musiała na to patrzeć. A jak sie okaże ze beda i te wszystkie widoki... nie wytrzymam, nie powiedzialam im tego .. prawdy co czuje, powiedzialalm bo rozmawialismy ze mi głupio, ale to ich zycie i wgl.. i bylam miła i sie smialam jak robili testy i bylam i patrzyłam na niego.. musiałam. straciłam milość swojego zycia.. straciłam przyjaciela którym dla mnie był i miedzy mna a "przyjaciółka" juz nigdy nie bedzie tak samo, bo patrzac na nia widze jego.. A myslałam ze moj pierwszy raz bedzie z nim.. I czy to wina seksu? I czy to wina tego ze z nim nie spałam? Czy po prostu tak jest ze zawodze sie na kazdej osobie .KAZDEJ Nawet nie mam komu to powiedziec. Wiem ze dla was to błahostka.. bo nie bylismy razem ma prawo, ale.. ale go kocham.

Miałam byc ta jedynąDrukuj

Zaczeło się niewinnie nowa praca znajomi coraz mniej czasu dla nas.Wytrzymywałam to normalne.Po jakimś czasie zaczął coraz więcej czasu spędzać przed komputerem nie sprawdzałam go w końcu nigdy nie dał mi powodu.Pewnego wieczoru zalogowałam się w telefonie na gg i przypadkiem zobaczyłam ich rozmowę to co tam pisał było straszne mi tego nigdy nie mówił nie zabierał mnie ze sobą do hodowli bo za małe auto jak jedzie ze wspólnikiem to przeciez nie bede siedziec na pace a ja zapraszał zeby z nim pojechała ze nikt sie nie dowie. Odłożyłam telefon i podeszłam do niego cała się częsąc zapyteł co się stało zapytałam czy jak załatwię opiekę do dziecka to moge pojechac z nim i znowu stała odpowiedz przeciez nie pojedziesz na pace odparłam wiec ze jezeli ona moze to czemu nie ja i wybuchłam płaczem.Zrobiłam straszna awanture przepraszal plakał i prze3praszał nie dałam sie dotknac po paru godzinach przepraszania i tłumaczenia sie zrezygnował i połozyl sie ja siedziałam i płakałam patrzylam na niego i myslałam o czasie z nim spedzonym o tym jak zapewniał ze to ja jestem ta jedyna.Pomyslałam ze nie potrafie rzyc bez niego i wziełam tabletki(lecze sie na depresje całe opakowanie..... Dziś mineło dopiero kilka dni ale wytłumaczyl mi co nim kierowało ze na zywo nigdy nic z nia nie miał i nie bedzie miał zadzwonił do niej przy mnie i powiedział ze to koniec i ze ma rodzine której nie chce stracic.Dałam sie przekonac bo twierdzi ze zrobił najwieksza głupote w swoim zyciu i ze cieszy sie ze to przerwałam. Mimo tych słów nie mam do niego pełnego zaufania zobaczymy co bedzie dalej czy faktycznie czas leczy rany

zdradziłam, bo byłam w szpitalu psychiatrycznymDrukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansJakiś czas temu wylądowałam w szpitalu psychiatrycznym, po części z powodu zachowania się mojego mężczyzny. Byłam w związku z młodszym od siebie chłopakiem, poznałam go jak miał 22 lata ja miałam 28, doroślał przy mnie, byliśmy przyjacółmi, kochankami i partnerami. W tym czasie dwa razy straciłam pracę, mój chłopak na szczęście zarabiał tyle, że mogliśmy pozwolić sobie na normalne życie. Niestety lubił też czasem dwa razy w tygodniu spotkać się z kumplami a podczas tych spotkań dość dużo pił. Ja czekałam tylko na weekendy żebyśmy mogli wspólnie coś porobić. Sytuacja powtarzała się wielokrotnie weekend picie. Któregoś dnia nałykałam się tabletek i rodzina odwiozła mnie do Tworek. Zostałam poddana hospitalizacji, nie mogłam sobie z tym poradzić, ciągle płakałam. W tym czasie zbliżył się do mnie jeden z pacjentów, oferował pomoc, był w najgorszych chwilach przy mnie, bombardował miłością, dawał wszystko to czego od dawna pragnęłam w relacjach z moim chłopakiem. Ja i ten mężczyzna bardzo zbliżyliśmy się do siebie mentalnie. Po wyjściu ze szpitala kontynuowaliśmy znajomość przez sms. Spotkaliśmy się po tygodniu od mojego wyjścia ze szpitala i wylądowaliśmy w łóżku. Nasza znajomość urwała się, ale musiałam przyznać się mojemu chłopakowi do zdrady. Uważałam, że zasługuje na prawdę, więc się przyznałam. Niestety nie chce mi przebaczyć, założył konto na sympatii i zaczął spotykać się z innymi kobietami, tydzień temu wyprowadził się. Jestem zdruzgotana! Teraz widzę jaki nasz związek był wartościowy i, że straciłam coś naprawdę cennego, nigdy sobie nie wybaczę tego zawrotu głowy. Dałabym wszystko żeby do mnie wrócił, niczego na świecie nie pragnę bardziej.

zdradzona, załamana... Drukuj

Zdradzona przez mężawitam wszystkich niestety i mnie dosięgnął ból po zdradzie.. jesteśmy małżeństwem od 8 lat, mamy trójkę wspaniałych dzieciaków, dziewczynkę 6 lat, i dwóch chłopców 5 lat. A cały ten koszmar zaczął się w zeszłym roku, kiedy to mój małżonek stwierdził , że jest tym wszystkim zmęczony i musi się wyprowadzić na jakiś czas. Byłam w szoku, spakował część rzeczy i we wrześniu wyprowadził się do swojej mamy, która mieszka 50 km od nas. Cały czas tweirdził, że to taki "plan naprawczy" dla naszej rodziny i dla nas. nie rozumiałam tego, no bo jak można robić sobie wolne od rodziny, które zresztą przeciągnęło się aż do dziś, wyjątkowo długie wakacje :(. Cały ten czas czułam, że mnie oszukuje, ale nie dopuszczałam do siebie tych najgorszych scenariuszy. Prosiłam go aby wrócił do domu, usiłowałam się zmienić, ale on ciągle miał jakieś "ale". Nie pasował mu chaos w domu, ciągle uważał, że jest za brudno, a dzieci za głośne ... W końcu jednak pod koniec lutego dowiedziałam się, że mój mąż nie mieszka u mamy, ale u swojej koleżanki z pracy. Dowody były pewne, bo moja mama ( bez mojej wiedzy ) wynajęła detektywa, który śledził go od listopada. Zdjęcia, nagrania.... Jak sobie tylko to przypomnę to mi dreszcze przechodzą. powiedziałam mu , że wiem o wszystkim. Obiecał poprawę, nawet płakał, że żałuje , że nie wie czemu to zrobił, żebym dała mu szansę.. Dałam, i to nie jedną. Ale ten cień zdrady , brak zaufania i wiary w jego prawdomówność mnie przygniatały. Kłóciliśmy się. Znowu się wyprowadził. W międzyczasie dowiadywałam się od znajomych, że nadal się z nią widuje, choć on twierdził inaczej. Nie wiedziałam komu wierzyć. W końcy wylądowałam u psychiatry a później też psychologa. W kwietniu złożyłam pozew o rozwód. 3 dni temy odbyła się pierwsza sprawa, na której po jego namowach iobietnicach poprawy, wycofałam wniosek. Chyba żałuję, nie jestem w stanie mu zaufać. Od przyszłego tygodnia rozpoczynamy ( za moją namową) terapię małżeńską, jeśli to nie poskutkuje to chyba jednak się rozwiedziemy. Tylko nie wiem już czego ja chcę... Chciałabym mu ufać i wierzyć i czuć się kochaną, a na razie to czuję tylko tyle, że jestem wukończona nerwowo i psychicznie. Szkoda, że nie ma na to recepty.. :( pozdrawiam wszystkich serdecznie

moje przemyślenieDrukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansMoje przemyslenia..i pewnie posypią się na mnie grady..ale cóż kto mnie zna wie że pisze co myślę .. Zdradzałem Według mojej skali byłem zły i głupi. Wiele osób pyta mnie dlaczego i co myśłą takie osoby jak ja. I to jest bardzo tródne pytanie, bo po pierwsze każdy jest indywidualna jednostką i myśli zazwyczaj inaczej i u każdego to „dlaczego” jest inne. Pomijając ekstremalne przypadki zdrad, gdzie np. mąż bije , pije nie dba o rodzinę i kobieta (chodz czasami również facet) poznaje kogoś i wplątuje się w związek, bywa że nawet sczęśliwy, . oczywiści można powiedzieć że należało by w takim wypadku zakończyć związek i dopiero wejść w następny, ale czasmi dobrze się mówi, warunki materialne, warunki społeczne itp. mają czasmi na nasze życie bardzo duży wpływ, stąd powiedzenie w niektórych miejscach Polski „lepszy mąż co bije ale żyje...”. Każda zdrada ma jakieś podłoże. Po której stronie leży wina? Oczywiście osoby która się dopóściła zdrady. Tylko właśnie to pytanie „dlaczego', przecież to był taki fajny kochany facet , taka fajna , opiekuńcza i dobra kobieta, co się z Nią/ Nim stało? DLACZEGO? Nie znam odpowiedzi na to pytanie, mogę skupić się i rozebrać na elementy tylko własne postępowanie. Tłumaczenie. Każdy zdradzający (każdy człowiek) musi swoje postępowanie czymś wytłumaczyć i tu zdrada nie rózani się od zakupu nowych butów, bo stare są już znoszone, i chodz można je oddać do szewca, to już skomplikowana procedura, lepiej wyżucić, co w dobie konsumpcjonizmu jest najprostsze. Więc każdy sobie to jakoś tłumaczy. Jeśli szuka winy w sobie, możliwe że dojdzie prawdy, jeśli szuka wytłumaczenia tylko, prawda może pozostać na zawsze ukryta. Więc ja zaczłąłem szukać tej prawdy. Myśłałem to łatwe i się zaczeło. Pierwsze, jestem uzależniony, seksocholik,, uff ulga, przeciez to nie ja byłem zły tylko mój nałóg, wystarczy ze się go pobzbęde i wszystko załatwione, nie ma więcej zdrad. Ale zaraz, dwa miesiące „postu”, nie ciągniue mnie do podniet związanych z erotycznymi czatami, coś jednak jest nie tak. Dochodzą wątpliwości, na mitingach dostrzegam że Ci ludzie uzależnieni nie do końca mi pasują , coś jest nie tak. Może nie tędy droga? Ok szukamy dalej Po drógie egoizm. No tak każdy zdradzacz to potęcjalny egoista. Myśli tylko o swoich potrzebach. I ok tu się zgodze, jestem egoistą. Wystarczy że się pozbęde swego egoizmu i sprawa załatwiona. Jestem zdrowy. Od dziś nie licze się tylko z sobą ale również z innymi. Tylko, znów wątpliwości, czy aby na pewno egoista? Przecież w moim życiu, nawet w trakcie zdradzania było dużo nieegoistycznej postawy. Znów wątpliwości, znów coś jest nie tak. Egoizm, hmm, nie do końca. Każda zdrada strasznie męczy, emocjonalnie (mnie) i fizycznie, trzeba kombinować, ciągły strach, więc egoizm? Możliwe że tak ale szczątkowy, aby poczuć odrobine „szczęścia' poświęca się reszte.Pewien egoizm w tym jest, ale zdrada to wykańczający proces. Po trzecie. Kolejne rozwiązanie, niedojrzałość. No tak, wystarczy być bardziej dojrzałym, odpowiedzialnym i sprawa załatwiona. Ok , od jutra jestem. Ale analizując, nie do końca tak z tą nieodpowiedzialnością jest. Nie zawsze byłem nieodpowiedzialnym gówniarzem, a problemy u mnie narastały, więc, może nie tędy droga? Nie niedojrzałość to nie do końca to czego szukałem. Po czwarte, nie umiejętność radzenia sobie z kłopotami, ucieczka. No tak, przecież to takie proste. Ale zaraz, czasmi sobie z nimi radziłem, czasami dawałem radę, nie śpię pod mostem, mam pracę, coś znów świta, no nie do końca to jest to, zreszta nawet w zdradzie radziłem sobie jakoś jak kombinować,. Po piąte, nowa miłość, nowe doznania, o, gonienie za czymś co niedoścignione, to może być właśnie to, w domu były problemy, ta miłośc to już nie było to, a nowe nęciło, tylko jak się okazało, miłość pozostała, nowe aż tak bardzo nie nęciło, bo bardzo łatwo przyszło z tego zrezygnować, a tęsknota za starym jest naprawdę ogromna. Więc chyba znów nie to. Po szóste, siódme, osme, każdy może sobie wpisac to co powie właśnie osoba zdradzające z którą będzie rozmawiać. Więc co mnie skłoniło do zdrady? Hmm..przebrnołem przez wszystkie etapy, szukałem powdów w dzieciństwie, wczesnej młodości, małżeństwie, chorobie, wszędzie. Mogłem poprezstać, ale nie chciałem, może dlatego że głupotę wykluczyłem od razu. I czasami się zastanawiałem po co szukasz, co Ci to da? Przeciez czasu nie cofniesz. Czy szukałem to żeby się wytłumaczyć? Na początku tak. Chciałem znaleźć powód by móc powiedzieć Jej „no widzisz to właśnie przez to.....kochaj mnie dalej bo to nie moja wina tylko...” . Oj długo dlatego szukałem. Aż kiedyś po którymś kolejnym odrzuceniu powodu doszedłem do tego że szukam tego powdu nie dla Niej. Szukam go dla siebie, dla zrozumienia swojej postawy. Ponieważ żaden mi nie pasował w 100% a każdy pasował idealnie, szukałem dalej. Możliwe że doszedłem, ale dla siebie. Myśle że w moim wypadku była to potrzeba akceptacji, oraz niska samoocena i po części każdy z wymienionych wyżej powdów. Każdego powinienem się wystrzegać. Dlaczego chciałem dojść do tego czemu zdradzałem? Bo człowiek świadomy jest mocniejszy, może walczyć ze swoimi słabościami, a człowiek nieświadomy, niestety skazany jest na porażkę. No imoże dlatego że nie głupi ze mnie chłopak i lubie rozumieć co się ze mną dzieje. Każdy zdradzać nie warty jest dawania szansy. I to dość popularne stwierdzenie „ciało raz puszczone, zawsze będzie się puszczało”, oczywiście to duża racja. Ale na każde ciało, dzialają warunki zewnętrzne. Każde ciało ma możliwość zatrzymania się, zastanowienia. Nie każde z tego korzysta. Dość często zdradę porównuje do uzależnienia. Nie wiem czy to dobrze, ale moim zdaniem działają podobne mechanizmy. I w jednym i w drógim przypadku trzeba poznać przyczynę, by móc z nią walczyć. Dlatego tak usilnie szukałem odpowiedzi dlaczego, bo nie chciałem by coś co nie ma nawet 20cm kierowało moim życiem. Kolejnym dość częstym pytaniem obok dlaczego jest czy dać mu szanse. I tu trzeba wrócić do pierwszego. Jeśli nie dojdzie się dlaczego, nie dawać. Nie ma o co walczyć. Tylko osba świadoma swojej ułomności będzie potrafiła zwalczyć tą słąbosc i ułomnośc w sobie, będzie umiała unikac niebezpieczeństw, lub nawet im się przeciwstawić. Stąd też moje dążenie do tego dlaczego. Bo nie świadomosc ile krzywd wyrządziła osoba zdradzająca uchroni ją przed kolejnym takim krokiem, ale świadomość że to jest właśnie moja słabosc i chęć walki z nią. To jest to co może spowodować że ciało raz puszczone...zatrzyma się. Nie ważne ile zdradzacz zobaczy łez i cierpienia, nie ważne że dzieci cierpią, że żona (partnerka) o mało życia nie straciła, to jest ważne tylko na chwilkę, po jakimś czasi łzy znikają, dzieci są większe, a człowiek który nie doszedł co go skłania do takiego postępowania zacznie tęsknić za tym co przynosiło to drugie życie, nie będzie umiał walczyć z tą tęsknotą, będzie szukał pokus, i potwierdzi regułę. Bo co myłsi taki który zdradza? Czasami nie myśli. Czasami szuka sobie tylko mylnego wytłumaczenia, dla jednego będzie to wiek, że nic go już w tym życiu nie czeka, widzi w Tv np. Kube Wojewódzkiego, faceta w Jego wieku który jeździ Ferrari i ma coraz to młodsze laski wokół, więc czemu On nie? Czasami , ma dość szarości, dnia codziennego, a spotkania na chwilkę są takie kuszące, pełne namiętności której w natłoku codzienności brakuje. Czasami jest to możliwośc grania osoby której się nie jest tak naprawdę bo kochanka nie zna nas na co dzień. To kusząca ciemna strona życia. Stąd czasmi ta złośc w postępowaniu po wyjściu na jaw. W końcu to nie moja wina, a Ona zamiast cieszyć się moim szczęściem (które okazuje się czasami ulotne, bo ta dróga to też kobieta która ogląda seriale..i na co dzień do łóżka nie robi makijażu) robi mi wyrzuty, a przeciez nasze rozstanie to konsekwencja Jej zachowania. Łatwe i najprostsze rozwiązanie. Agresja rodzi agresję i tak zmierzamy do nazywania byłego gadem a była zołzą. Do tego dochodzi jeszcze ten nowy związek, cheć pokazania że się jest szcęśliwym za wszelką cenę, nowe obowiązki, utrata kontaktu z dziećmi i spirala się napędza. A czasami rozwiązanie jest bardzo proste, ale jak to bywa z takimi rozwiązaniami najmniej dostrzegalne. Bo nie wykluczam sytuacji kiedy zdradzacz naprawdę się zakocha, w związku w którym był nie było mu dobrze, związek sypał się, obie osoby nie pielęgnowały miłości i nie umiały o siebie walczyć. Są takie sytuacje. Ale pozostaje wtedy szacunek do osoby sktrzywdzonej. Jest coś takiego jak honor, nawet w sytuacji niehonorowej jakiej jest zdrada. Ale do tego by tak się zachować potrzebne jest również dojście do tego nieszczęsnego DLACZEGO. Jeśli do tego się nie dojdzie, jest przeżucanie winy na drógą stronę. Agresja, zamiast „przepraszam nie kocham Cię, odchodze, wybacz”. Brak dojścia do DLACZEGO powoduje niepewność, wachanie się, sytuacje kiedy czasami mówi się że się zakończyło tamten związek, a ciągnie się go gdzieś w ukryciu, żyje nadzieją że kiedyś za jakiś czas wszystko wróci do stanu poprzedniego, albo jakoś się rozwiąże. Stąd wachania, powroty i odejścia i tyle krzywd. Kocham Go ale nie pozwole mu już wrócić. Jakże często słyszane.

nie jede razDrukuj

Witam.jestem z chłopakiem już 4 lata. Nie jestem brzydka dziewczyna. Zawsze miałam najładniejszego kolesia w szkole,ale od kąd go poznałam swiat kręcił się tylko wokół niego...dopuki mnie nie zdradził...mieszkamy od siebie 48km i znalazł tam sobie inna...po 2 miesiącach błagał o wybaczenie. naprawde się starał. wróciłam do niego. Po 2latach zaczeło się najgorsze... mieszkaliśmy ze soba 3m-ce i w 4 m-cu zaczoł nie wracać do domu, przychodził o 7 rano, a ja zawsze czekałam wystrojona z obiadem, ciepła herbata w lśniacym pokoju...trwało to miesiąc . zaczełam sprawdzać telefon ...a tam były sms-y od dzxiewczyn ..załamałam sie...od tej pory nie jestem już taką pewną siebie ,radosną dziewczyną. chce odejść ale nie potrafie..próbowałam,ale on zawsze się zmienia ...to moze głupie ale to jest jak narkotyk. Próbowałam też nowego związku, ze może sie zakocham ale nie potrafiłam się zbliżyć..pomóżcie.

Zdrada z bylaDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaBylam z facetem rok i 3 miesiace. 2 dni temu wzielam jego komorke i znalazlam smsy do bylej dziewczyny w ktorych m.in jako zyczenie sylwestrowe napisal"moze Kasia wroci..",a takze o tym jaka jest ladna,ma fajne piersi.Pytal sie jej czy go kochala gdy byli razem,byl zazdorsny o jej obecnego chlopaka,odczuwal smutek majac perspektywe utraty z nia kontaktu ( ona jedzie na studia do Lodzi).Pisal do niej cale zeszle wakacje i tuz przed studniowka.1 lipca bylo napisane ze chce sie z nia spotkac. Gdy powiedzialam mu,ze to koniec, rozpaczal i zalewal sie lzami.Nie mogl sie uspokoic. Zarzekal sie,ze to mnie kocha,ze mna chce spedzic zycie,a te smsy nic nie znacza,bo poprostu byl glupi i patrzyl pod katem tego co ich laczylo. Nie wiem co mam myslec. Mama twierdzi,ze gdyby tylko ona byla wolna,polecial by do niej nie patrzac na nia.Ale majac swiadomosc tego,ze kochal mnie "niby" ten caly czas,okazywal mi milosc,nie spodziewalam sie tego! Teraz jego reakcja jest wrecz dramatyczna. Wybaczyc mu czy tez nie? Wiem,ze jest dobrym czlowiekiem . Kocham go tak mocno.

mętlik w głowieDrukuj

Zdradzony przez żonęWitam. Muszę się wygadać, bo mnie już skręca. Jesteśmy razem 10 lat, mamy ślub. Wydawało mi się, że jest dobrze, tzn. ufałem jej w 100%. Parę dni temu znalazłem na jej gg rozmowę z przyjaciółką. Tamta się jej pytała, czy już zerwała znajomość. Ona, że tak, ale to boli, że wariuje z tęsknoty, że gdyby tylko wiedziała, że ją kocha, bo nie wierzy w jego wyznania, to by życie przewróciła do góry nogami. Gdyby tylko była tego pewna, oddałaby mu się cała. Szok, to dobre słowo, co miałem, po prostu szok. Tak jak pisałem, zawsze jej ufałem i nigdy bym jej nie posądzał o coś takiego, zwłaszcza, że wiele razy mi mówiła, że to faceci zdradzają, że kobiety są mądrzejsze, że to faceci myślą dołem, a nie górą. Kiedy jej powiedziałem o czym się dowiedziałem było przepraszanie oraz zapewnienia, że zerwała tamtą znajomość, bo wybrała mnie, bo mnie kocha. Że widziała się z nim parę razy i nic więcej. Tylko że z tej rozmowy z przyjaciółką wynikało, że "w nim się jebła", ale nie wie czy ktoś ją pokocha tak jak ja i czy ktoś da jej takie bezpieczeństwo jak ja. Może ja głupi jestem, ale ja tu nie widzę powodu zerwania którym miałaby być miłość do mnie. Ona powiedziała, że to oczywiste przecież. Była długa rozmowa, z której wynikło, że to przeszłość, że albo nic nie pamięta, albo mi nie powie, o czym rozmawiali. Tylko jak można czegoś nie pamiętać, jeśli się o tym rozmawiało z koleżanką parę dni temu. Myślę, że mnie kłamie. Tłumaczyła, że to zafascynowanie było, że po prostu ktoś jej się spodobał. Czy ja źle myślę, że jak się kocha, to takich sytuacji nie ma? Powiedziała też że to przeszłość i nie chce już o tym rozmawiać. Nie wiem co mam zrobić. Motam się strasznie. Bo tu nawet nie chodzi o to czy mnie zdradziła fizycznie, ale że emocjonalnie, co mam wypisane czarno na białym. I nie chcę być z kimś dlatego, że ten ktoś wie, że go kocham i dam jakieś poczucie bezpieczeństwa. Kocham ją i strasznie mi z tym, ale boję się, że nie dam rady jej już zaufać. A dodać też trzeba, że wczoraj, kiedy próbowałem się jeszcze dowiedzieć coś więcej powiedziała mi, że w sumie nie czuje się winna, bo nic takiego złego nie zrobiła, że się parę razy umówiła z kolesiem. No szok kolejny, czyżbym ja nie pasował do dzisiejszych czasów?