Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

heniek00:48:40
Julianaempat...03:17:51
zona Potifara04:21:34
bardzo smutny04:25:25
Sasza04:42:24

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Zdrada po 3 latach związku. Proszę o radyDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęPostaram się opisać swój problem jak najkrócej. I w miarę aktualizować o nowe informacje. Mam 23 lata i jestem studentem. Ona ma 22 lata i też jest studentką. Byłem ze swoją dziewczyną 3 lata. Od mniej więcej pół roku zaczęło się coś psuć. Może 2-3 miesiące. Ciężko powiedzieć. Wszyscy uznawali nas za idealną parę i gdyby obstawili nasze rozstanie u bukmachera to by najwięcej zarobili. Na początku czerwca moja eks miała terenówki. Trwały one 5 dni (coś na początku czerwca). Podczas jednego wieczoru lekko się spiła i gdy jeden chłopak ja zaczął całować ona się nie opierała. Do nic więcej nie doszło (z tego co wiem). Po powrocie z terenówek widywała się z nim raz na jakiś czas ale tylko na uczelni gdyż razem studiują ale w innych grupach. Powiedziała mi, że raz widzieli się na piwie tylko. 1 lipca on ją zaprosił do kina (mówił, że będzie jeszcze kolega, którego tak naprawdę nie było). Powiedziała mi o tym spotkaniu ale uznałem to za koleżeńskie wyjście (frajer ze mnie...). Nic się tego wieczora też nie zdarzyło. Jednak w tygodniu 4-7 lipca umówili się z dwa razy (nie wiem czy więcej) i przez ten czas dwa razy się ze sobą przespali. 8 lipca postanowiła ze mną zerwać. Minęły dwa tygodnie i 21 lipca spotkała się z moim dobrym kolegą. Zaczęła mu się żalić że żałuje zerwania ze mną i chce do mnie wrócić. Oczywiście powiedział mi o tym i byłem bardzo szczęśliwy. Napisała do mnie 22 lipca czyli dzień później i się spotkaliśmy. I wtedy powiedziała mi o zdradzie... Byłem i wciąż jestem zdruzgotany. Nie dałem sobie czasu na oswojenie się z tym i jak w piątek się spotkaliśmy tak teoretycznie do domu wróciła dopiero w niedzielę wieczorem. Mówiła, że coś do niego czuła i teraz bardzo żałuje. Że widzi teraz jak bardzo mnie kocha i że chce być tylko ze mną. Nawet na pytanie czy jakbym sie jej oświadczył teraz w dniu rocznicy (dzisiaj, 27 lipca mijają równo 3 lata) czy by się zzgodziła powiedziała, że tak. Postanowiłem z tym jak najszybciej walczyć, poza tym potrzebowałem jej w pobliżu. W trakcie tych dwóch dni zdążyłem powiedzieć jej co o niej myślę (np. że jest zimną suką, że nikt nie powinien mieć do niej szacunku itd). Powiedziałem o wiele za dużo i ją zgnoiłem najmocniej jak umiałem. Jednak w niedzielę jej powiedziałem, że pomimo tego że się kochamy to nie damy rady razem być bo będziemy sie niszczyć. Zgodziła się z tym. Teraz jak ja to widzę: wierzę, że ona naprawdę tego żałuje. Widzę, że cierpiała. Zerwała z tym chłopakiem zanim przyszła do mnie. Widzę, że jej bardzo zależy i też chce wszystko naprawić. Ja tak samo chcę z nią być bardzo mocno. Rozum mówi odpuść, serce mówi, że damy radę. Wiem, że potrzebuję czasu. Zdołałem zrozumieć, że w naszym związku było źle. Jeżeli rzeczywiście coś do niego czuła to nie mam do końca pretensji (chociaż to nieodpowiednie słowo raczej). Jednak bardziej niż o zdradę chyba jestem bardziej zły o to, że mnie oszukiwała przez miesiąc i nie powiedziała o tym pocałunku. Zawsze wierzyłem, że jest ze mną szczera. Teraz o wszystkim powiedziała. Wiadomo, że brakuje mi teraz zaufania i ciężko będzie je odbudować. Jednak chcę to wszystko naprawić z całych sił mały krokami. To nie zdrada tylko oszukiwanie mnie przez miesiąc mnie bardziej boli. Brak szczerości, że się całowała i że ktoś wpadł jej w oko mnie najbardziej boli. Co mam o tym wszystkim myśleć?

Zdradzał mnie całe 16lat? randka w ciemno z własnym mężemDrukuj

Zdradzona przez mężaWitam, czytam wpisy, aż się wierzyć nie chce że tyle osób jest zdradzanych..i tyle osób zdradza. Przekonuję się do tego że wszyscy zdradzają lub są zdradzani. Osobiście tego doświadczyłam. 2 tyg temu skasowałam mężowi tel. myślał, że sobie go wezmie- oczywiście miał już nowy tel i nr. ale ten nosił nie wiem po co przez 2 tyg. Pewnie dlatego żebym ja nie dorwała go. W przeszłości miał mniejsze-chyba-wpadki- net, czaty interia itp . Jak sobie przypomnę dzien w którym zadzwoniła jakaś stara baba z głosem przepitym.. aż mi się coś robi. Odebrałam a ta coś mruczy i się wyłączyła.potem dzwoni znów ten nr tylko młody głos kobiety pyta- jest P... ? mówię jest a poco on pani? a ona odp. nie wiem. po burzliwej dyskusji, słowach które leciały z moich ust, w końcu się odważyła napisać i zadzwonić koleżanka tej pani- która regularnie przez 9 miesięcy-mężatka 39 letnia z (4 dzieci syn i córka dorosłe. ) z moim mężem jak i on z nią sobie pisali, dzwonili. dostałam od niej nr tel i namiary na portal z ogłoszeniami gdzie on sie z lewym nr. ogłosił. że szuka pani- w trakcie separacji, miły, uczciwy, przystojny - jakież było moje zdziwienie gdy to czytałam. własnym oczom nie mogłam uwierzyć- no ale musiałam to sprawdzić. Zakupiłam nowy nr. i jak mąż poszedł do pracy zaczęłam pisać słodkie sms- że jestem Mariola że chciałabym się spotkać, czy ogł. jest nadal aktualne? oczywiście dowiedziałam sie że ma na imię R...t w separacji, że oczywiście możemy się umówić. Dzwonił do mnie więc by nie wpaść napisałam, że odebrać nie mogę gdyż też w pracy jestem. 4 sm zaproponował mi że gdzieś pojedziemy.. poszłam spać. Na drugi dzień niby nigdy nic kochany mąż wychodzi o 15ej do sklepu komputerowego- w naszym małym mieście- no dobra- zbieram się szybko udaję się niby do lekarza- wcześniej zaplanowałyśmy z siostrą że go złapiemy. gdy szłam na dworzec wyjeżdżał z garażu bo mam wiz a wiz garaż tylko dalej, ale widać. Więc udałyśmy się tam, wcześniej zadzwonił że chce przed spotkaniem usłyszeć mój głos.... hm tego nie planowałam. Napisałam że jestem w sklepie i nie mogę rozmawiać. Po godz byłam na miejscu zadzwonił siostra udawała tę *Mariolę* potem stwierdził że ją poznał. ale patrzę podjeżdża z ukrycia. sisotra cykała zdjęcia a on patrzył co ja tam robię. Mówię mu że to ja jestem tą Mariolką i dziękuję, że robi mnie w h.. cały czas. chciałam wejść do auta zabrać mu ten lewy telefon a on zwyczajnie uciekł. Przyjechałam do domu jak poszedł do pracy na noc- nie mogłam na niego patrzeć ... miałam obrzydzenie. na drugi dzień wyjaśniał że go wrobili sk...y za to że nie kupił im flaszki spirytusu i nie pożyczył kasy. pomału zaczęłam mu wierzyć wszystko pasowało- kolega pijak, jego elita- to miała być-tego kolegi. choć ta kobieta cały czas dzwoniła nie chciałam jej słuchać padały brzydkie słowa.ale wczoraj sobie siedzę jak poszedł do pracy i czytam sms który mi wysłała na jego stary nr. że wszystko może opowiedzieć mi jej koleżanka z którą się spotykał czy pisał. bo wiedzą dużo. po przepraszałyśmy się, a ona mi takie rzeczy zaczęła pisać .. szkoda gadać że **mówił oficjalnie wszystkim że mnie nie kocha, że jestem dla niego ciężarem i dlatego romansuje..napisała że czuje do niego olbrzymie obrzydzenie jak przypomni sobie o jego propozycji,ten pijak i mój... mąż * jezdzili NASZYM AUTEM z kur...mi z psychiatryka gdzie ten pijak przebywał,ogłaszał się kilkakrotnie prosił ją o nr. wolnych do koleżanek bo wiedział że z nią mu ten numer nie przejdzie, on twierdził że jej córkę raz na oczy widział-18 letnia-okazało się że ja przywiózł z pewnej miejscowości...do domu. ostatnio ten pijak mówił jej że mieli jakąś ZOCHĘ też się umawiali z tym pijakiem z nią. opowiadał jej o kobiecie która miała 50 lat zapytała go czy mu nie wstyd z taką starą kobietą, to powiedział jej że nie wyglądała staro, a spotkania odbywały się w samochodzie lub jezdzili z kobietami do -pewnej miejscowości-dużo lasów.. opowiadał jej o kobiecie z miasta obok nas-która się ogłasza ale ona robi koledze z pracy za kase.mój*p* dał mu nr jej koleżanki i wspólnie umawiali się na hotel... ten pijak- w skrócie łysy opowiadał jej że *P* PLUŁ mi do zupy a potem to jadłam- mój tylko się ośmiał*** ten kolega z kolega z którym umawiali się na hotel z dziewczynami chował lewy nr w szafce w pracy. już mam ten numer i skontaktuje sie z jego żoną. podobno zmieniają nr jak im sie panienki znudzą.. Podobno mój przyszły ex mąż woził prezerwatywy w tirze jak był na nocy.dzwonił do niej po tej całej sprawie- do mnie wyzywa ja od k.. a do niej nagaduje na mnie. teraz jak pomyśle o tym wszystkim to czuję tylko rozczarowanie i obrzydzenie... wiele by jeszcze o tym pisać, tylko po co/ on ma 37lat ja 33 l. mamy syna 16l. wszystko słyszy... mam już dosyć on cały czas twierdzi że jest biały! napisał mi tyle *dla tej fran..y szykuje bardzo nieprzyjemną niespodziankę, a ty jeśli mi nie udowodnisz że spotykałem się ze starymi babami lub cię zdradziłem to pakuje się i zostawiam ci mieszkanie i obiecuję ci że już więcej mnie nie zobaczysz, mam tego dość wiedz że między nami jest jak jest ale kocham cię bo jesteśmy rodziną,tyle- kur.. jaki romantyczny kocza mnie bo jesteśmy rodziną. a ja myślałam że kochał bo kochał.... widzę że się nie dogadamy naprawdę gnębi mnie to ale jak się będzie to ciągnąc nie wytrzymam i wyjadę na pewno coś znajdę a kochał cię będę dalej, nie żartuje*** to jego usprawiedliwiający sms do mnie. tak się źle czuję, cała noc nie spałam, czuję się jakbym się obudziła - zawsze go podejżewałam zawsze coś znalazłam ale nie słyszałam jeszcze tak pięknej historii mojego P.. nie WIEM CO ROBIĆ, WIEM TYLKO TYLE ŻE NIE MOGĘ PATRZEĆ NA NIEGO co pomyślę o jego wzroku kłamliwym... nie wiem, brak słów. Zawiodłam się, a on nigdy nie chciał ze mną rozmawiać- powinien jesli mu coś brakowało. czułam że się oddala, a teraz planuje uciec bo mu wstyd............. pech chciał że odebrałam ten tel wtedy.. chciał też bym poszła na randkę z własnym mężem zemsta - teraz tylko zemsta...............

JAK TO PRZEŻYĆ I IŚĆ DALEJ ?Drukuj

Zdradzona przez mężaWitam Podczytuje Was od dawna dość regularnie, w zasadzie dzień zaczynam od poczytania co u Was słychać :-). Moja historia jest jak wiele tu opisanych. Jestem już po rozwodzie, na początku lipca zakończyło się nasze prawie 9 letnie małżentwo (mamy dwoje małych dzieci 3 i 6 lat). Powód - zdrada mężą, który był najważnieszą osoba w moim życiu. Dowiedziałam sie o niej 2,5 roku temu (zdrada emecjonalna i jak sie później okazało agencja towarzyska też:-(. Walczyłam o to małżeństwo w moim przekonaniu bardzo długo, terapia małżeńska, moja terapia indywidulana, spotkania z terapeutą, pedagogiem rodznnym, terpia DDA - chciałam naprawic siebie, bo byłam złą żoną, nie dbającą o mężą co w rezultacie doprowadziłao jego zdaniem do zdrady. Próbowaliśmy jakoś walczyć, ale sie nie udało. Z perspaktywy czasu widzę że mnie bardziej zależalo od niego, On sie ustawił w pozycji biednego misia, skrzywdzonego przez los. I choć uznal swoja wine i załował to nie umiał w moim przekonaniu walczyc o to małżeństwo. A ja chodziłam na palcach zeby wszystko naprawic bo będąc krytyczna wobec siebie przyjęłam wszystkie argumenty mężą. Cały czs miałam nadzieję że wszystko bedzie dobrze, ze przejdziemy ten kryzys, że przeciez nasza miłość zwycięzy wszystko. Przeciez tak bardzo się kochaliśmy..... To tak pokrótce, mieszkam sama z dziećmi juz od 1,5 roku, pracuję, jakos funkcjonuje, bywają gorsze i lepsze dni. Czuję ogromny żal, ból, porażkę i rozczarowanie że osoba która kochałam najmocniej na świecie wsadziła mi nóż w plecy i wyrwała serce. Niedawno dowiedziałam sie że spotyka sie z kobietą, byl z nia na działce z naszym dzieckiem. I strasznie mnie to przygniotło ponownie. I mimo że zdroworozsądkowo wiem że wolno mu, że jest wolnym człowiekiem, może robić co chce i z kim chce, zakładam że przeciez się z kimś zwiąże - to jednak strasznie mnie to boli. Jest moim pierwszym i ostatnim facetem, wszystko co z tym zwiazane było "zarezerwowane" tylko dla nas, to było takie ważne dla mnie.... A teraz prześladują mnie mysli co z nia robi, czy to wszystko wyglada tak jak z nami. Nie potrafię zrozumieć, jak mozna tak szybko pocieszac sie, musialo to trawć jeszcze w trakcie naszego małżeństwa, przed rozwodem. Nie umiem sobie z tym poradzic a bardzo bym chciala. Chcialabym bardzo byc taka jak On a nie umiem. Nie potrafie tak, i może dlatego tak strasznie mnie to boli. Jak to przetrwać, jak zapomniec i nie mysleć? Pomóżcie bo strasznie mi cieżko.

Moje życie w trójkącieDrukuj

Zdradzony przez żonęWłaściwie to chyba nie czuję się zdradzony bo zgodziłem się na kochanka rok temu.Nie bede się żalił bo sam tego chciałem.To jest cena jaką muszę płacić żeby nie stracić żony i dziecka.Wiem że trudno wam uwierzyć ,że ten "układ"zmienił pozytywnie całe moje dotychczasowe życie ,ale tak naprawde jest. (szczeggóły-www.wroclawiak.blog.onet.pl) Adam

można mnie oceniac...Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitam, Czytałam właśnie forum, ale nie wiem czy mam prawo tu być... Mam ogromy problem i nie mam z kim pogadać wiec nawet jest mój wpis zostanie bez odpowiedzi to czuje że muszę się komuś wygadać... Jestem mężatka od 2 lat. Mam cudownego męża (i nie mowie tego dlatego bo jest kryzysowa sytuacja), każdy mi go zazdrości,przystojny, sprząta, pracuje, wspiera, dusza towarzystwa... nie ma osoby która by powiedziała złe słowo na niego. za to ja... to ze mna jest problem. zdradziłam go!Mojego idealnego męża. miałam romans z "kolega z pracy". można by powiedzieć standardowy przykład; praca w korporacji,szkolenia,spotkania... Facet z którym go zdradziłam zawsze mi imponował, byliśmy blisko, często gadaliśmy i widziałam ze bardzo mu sie podobam. Koniec w koncu rozkochałam go w sobie... po jednej w "nieudanych" nocy i kolejnym odrzuceniu przez mojego meża poszłam do biura Pawła i pocałowałam go. No i tak już poszlo dalej... spotykalismy sie w wolnych chwilach przez ok 3 miesiace. Nie bylo seksu ale zblizenia i dowartowaściowanie z jego strony. czulam sie kobietca, mowil mi o tym ze jestem piekna itd. ja jednak z dnia na dzien mialam wieksze wyrzuty sumienia. moje malzenstwo zaczynalo sie zmieniac. poczucie winy nie dawalo mi zyc. moj mąz widzial ze dzieje sie cos zlego. dopytywal-odp ze to praca,zmiana stanowiska i stres a On zaczynal jeszcze bardziej sie starac:(( nie moglam tego zniesc... w koncu nie wytrzymalam i powiedzialam mu o zdradzie. Robert jak zawsze zareagowal z klasa. nie wyrzucil, sam wyszedl. poszedl do moich rodzicow, opowiadal o naszych planach i o tym jak bardzo go zawiodlam. powiedzialam mu bo wiedzialam ze to jedyna nadzieja by "uratowac" nasze malzenstwo. Mąż na drugi dzien wyjechal na tydzien do naszych przyjaciol. byl u nich tydzien. pisalam do niego i blagalam by wrocil. czekalam na jego powrot z niecierpliwosia, modlalam sie by tylko wrocil do domu. no i wrocil. w pierwszy dzien poszedl do znajomych i napisl sms ze jesli mam ochote to mam tez wpasc wiec szczesliwa poszlam. bylo ok do czasu az nie bylo tematu "NAS". kolejne 5 dni toczyły sie prawie normalnie, tzn jedlismy razem obiad, pogadalismy co w pracy, pojechalismy razem na zakupy. w 5 dzien mąż powiedzial ze chce bym sie wyprowadzila na 2 tyg do rodzicow! placzac strasznie spełniłam jego prosbe. teraz wiem ze byl w ten dzien u psychologa ktory poradzil mu zeby sie "oczysciel ze zlych emocji". poprosil rodzine i przyjacio by nie wspominali o mnie, by nie pytali itd. kazdy uszanowal jego prosbe i ja tez staralam sie nie odzywac do niego. dzis minely 2 tygodnie. wrocilam do domu... Mąż byl gotowy do wyjscia. powiedzial ze nie mozs zyc ze mna, ze to co zrobilam jest niewybaczalne!Blakałam, płakałam,prosiłam, przysiegałam nic nie pomoglo... spakowal sie i wyszedl. nie wiem co dalej robic, jak zyc jak go odzyskac. On jest całym moim swiatem, moje malżeństwo to bajka a ja glupia idiotka rozwalilam to wszystko. zranilam tak cudownego czlowieka, moja ostoje i wsparcie. uchodzilismy za ideal pary i pewnie tym bardziej meżowi trudno jest mi dac szanse... co robic?? Jak go odzywskać?? Jak żyć?? jak mogalm byc taka idiotka?? Jestem gotowa zrobic wszystko a tak naprawde nie moge zrobic nic:((

oszukana ...Drukuj

Zdradzona przez mężaMoja historia jest długa i smutna. Mam nadzieję, że mnie tu przyjmiecie, choć ja też kiedyś zdradziłam. Było to wiele lat temu, był to jednorazowy wyskok z dobrym znajomym. Wówczas już od kilku lat spotykałam się z R., zmarła bardzo bliska mi osoba, zmarła na moich rękach po długiej walce z nowotworem. R. wówczas odseparował sie ode mnie, nie był dla mnie wsparciem, wolał zabawę z kumplami i takie tam ( oboje byliśmy wtedy jeszcze młodzi, nie mieszkaliśmy razem, ale kochaliśmy się ). Ja wielokrotnie dawałam mu do zrozumienia , że jest mi bardzo potrzebny, a on potrafił nakrzyczeć na mnie, że już dość czasu minęło od pogrzebu ( kilka tygodni ) i powinnam sie ogarnąć. Któregoś razu był u mnie mój dobry znajomy, który swego czasu dużo mi pomagał, no i jakoś stało się, zdradziłam. Zaczęłam żałować natychmiast, nie mogłam spojrzeć sobie w twarz, tym bardziej R. Minęło kilka lat, zaręczyliśmy się z R. , oboje dojrzeliśmy, zaręczyliśmy się. Kupiliśmy mieszkanie. Zaszłam w ciążę. I wtedy sprawa się wydała. To co oboje przeżywaliśmy przez czas mojej ciąży to prawdziwa gehenna, ale w pełni na nią zasłużyłąm. Nie mogłam tylko znieść cierpienia R. Rozumiem, że zasłużyłam na wszystko co mnie wtedy spotkało ze strony R,jednak kochałam i pragnęłam wybaczenia, jego miłości jak niczego na świecie. Ja jestem pewna, że nie zdradzę już nigdy, to była największa głupota mojego życia. Ostatecznie postanowił zostać ze mną i wybaczyć. Układało nam się różnie, czego łatwo się domyśleć, jednak według mnie z przewagą tych dobrych chwil. Nasza córka ma 3,5 roku, kochamy ją najbardziej na świecie. W listopadzie , a właściwie trochę chyba wcześniej, zaczęło się gwałtownie psuć między nami. R. sam przyznał, że kogoś poznał. Ja to zrozumiałam, przyjęłam ze spokojem, poprosiłam, żebyśmy nie mówili nic rodzinie do świąt a potem sie rozchodzimy. On to przyjął. A potem zaczęło dziać sie coś dziwnego. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, tak jak kiedyś. O wszystkim, szczerze. Pojawił się między nami fantastyczny seks. Ja się normalnie zakochałam. On też, powiedział mi któregoś dnia, że teraz patrzy na mnie zupełnie inaczej, jakbyśmy dopiero się poznali. Porzuciliśmy kwestię rozstania. W styczniu zaczał mnie okłamywać. Wyjechał z nią na wesele, mnie powiedział , że ma delegację. Sprawa się wydała, jak jeszcze był w drodze. Wykrzyczałam mu przez tel, że to koniec. Przyznał sie dopiero jak wrócił drugiego dnia. Zaczęły się prośby , że on to skończy itd... że nie mógł sie wycofać bo obiecał dużo wcześniej itd... Ostatecznie wyprowadziłam sie z córką do rodziców na tydzień. Mnie było tam źle, jemu w domu beze mnie podobno jeszcze gorzej, przyjeżdzał, bez przerwy pisał miłe smsy, zapraszał na kolacje, spacery... Wróciłam. Było dobrze, starał się, ja niespecjalnie. Potem coś znowu zaczęło się dziać, niby nic konkretnego, kilka niejasnych sytuacji, czułam , że coś jest na rzeczy, ale nic z tym nie robiłam. On mi w takich chwilach mojego zwątpienia mówił, że wierzy, że nam sie w końcu ułoży, że jak sie wyprowadzimy we wrześniu to bedzie już tylko lepiej ( mieszkamy u jego rodziców, gdzie on się dusi ). A tu niespodzianka : kilka dni temu zostawił w domu telefon jak wyszedł, pierwszy raz w życiu przejrzałam czyjś telefon. I szok, zapisał ją sobie jako kuzyna, smski co wieczór na dobranoc, czułe teksty.... Myślałam, że mi serce wyskoczy, jakby mi ktoś wyrwał serce. Przez cały ten czas ona dostawała to wszystko, za czym ja tak bardzo tesknię, czego tak mi brakowało. Nie wiem co sie stało, wcześniej, kiedy on mi o tym powiedział w listopadzie, że kogoś poznał, w zasadzie mnie to nie obeszło jakoś bardzo mocno, przeczuwałam koniec naszego związku. Ale po tylu miesiącach starań, kiedy coś w sobie odnaleźliśmy po tych latach, nie wiem, musiałam mieć coś strasznego w oczach jak mu powiedziałam, że wiem o wszystkim, bo od tej pory wszystko sie zmieniło. We mnie umarło, w nim odżyło. Taki paradoks. Od tygodnia za mną łazi i błaga, czasami mam wrażenie, jest doskonałym aktorem, a czasami myślę, że może faktycznie zrozumiał. On mi mówi, że teraz sobie uświadomił, że mnie stracił, że nigdy nie przestał mnie kochać, że w niej zobaczył mnie sprzed lat, że sam nie wie co sobie wyobrażał, że zrobi wszystko, aby mnie odzyskać. Widzi też, i o tym akurat jestem przekonana, że w tej sprawie nie kłamie, że zrobił krzywdę ukochanemu dziecku. Ja nie potrafię zaufać, choć kocham i brakuje mi tego, co mogłoby być między nami, co było kiedyś, nie mam na myśli tych ostatnich lat. Nic nie jem, jestem nerwowa, za dużo płaczę, a w tym wszystkim nasza córeczka, która nic nie rozumie..i z dnia na dzień traci swoje poczucie bezpieczeństwa..jej mi żal najbardziej, sibie nawet nie, choć boli jak cholera, ale po częsci sama jestem sobie winna

I co dalej?Drukuj

Zdradzona przez mężaByło pięknie, ślub po dwóch latach, później narodziny naszego synka.... I wszystko zawaliło się w ciągu jednej chwili. Najpierw powiedział, że nie kocha, że już nic nas nie łączy... Próbowałam to jeszcze ratować. Byłam głupia, bo po pijaku zdradził mnie już przed ślubem. A teraz dowiedziałam się prawdy. Przeczytałam jego archiwum na gg. Zdradzał mnie już od pół roku. Z koleżankami z pracy, z kobietami poznanymi na portalu dla osób poszukujących chętnych do seksu.....A ja cały czas mu wierzyłam, że ma nadgodziny w pracy, że idzie się przejść... Ciężko mi w to uwierzyć. Zostałam sama z 2,5 rocznym synkiem, bez stałej pracy. Ze złamanym sercem, duszą, psychiką..... Jak dalej żyć, jak sobie poradzić z tym wszystkim?żyję teraz dla mojego maluszka ale rana w sercu krwawi....

można kochać dwóch mężczyzn ?Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romanswitajcie ! mam problem .. mianowicie 3 tyg temu byłam na wakacjach na Krecie z mamą , mój chłopak został w Polsce . I poznałam tam Albańczyka , pocałowaliśmy się i, spędziliśmy ogólnie miło czas . było cudownie ;) ale niestety tydzień szybko minął ;( Przed wyjazdem byłam pewna , że to z moim chłopakiem chce spędzić reszte życia , że z nim chce założyć rodzinę i się zestarzeć . Teraz niestety już nie jestem tego pewna . po przyjeździe powiedziałam chłopakowi , co się tam wydarzyło i mi wybaczył .. tylko , że ja nie wiem już czy chce z nim być , zaczęłam widzieć u niego miliony wad .tz. no mam momenty , że wiem , że go kocham i chce z nim być , a po chwili nachodzą mnie wątpliwości .. czy jest możliwe , że kocham dwóch mężczyzn ? którego wybrać ?domyślam się , że zaraz mnie wszyscy wyzwiecie .. no ale trudno . pozdrawiam :*

bez uczuć (!?)Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansR I Sobotni wieczór. Karol (pseudo) siedzi przed komputerem ogląda filmiki na jednym z portali. Ona leży w łóżku i pisze. Pisze pamiętnik? Bloga? Chyba sama nie wie. Długo zastanawiała się żeby to opisać. Wypadałoby żeby zaczęła od początku, tyle że sama nie wie kiedy zaczyna się ta przygoda, kiedy nadszedł "ten moment". Bardzo chce się komuś wygadać, opowiedzieć to wszystko bez wstydu i owijania w bawełnę. Wysłuchać rad, ale jak zwykle jest sama. Koleżanki ma, ale takie do których nie ma na tyle zaufania. W głębi czuje, że ma kogoś takiego komu zwierzyła by się bez wstydu ... ale... no właśnie sama nie wie czego się boi. Jedyne komu może w tej chwili, w ten sobotni wieczór wygadać to samej sobie. Jakby miała nadzieję że po opisaniu tego wyjaśnią się wszystkie wątpliwości i znajdą odpowiedzi na pytania... Leży w łóżku. Pisze i pilnuje żeby jej kochany nie zajrzał na ekran laptopa. Jej myśli ciągle zaprzątają te same pytania i obrazy. Ciągle myśli o Nim. Czy nie powiedziała czegoś nie tak? Czy nie zrobiła czegoś nieodpowiedniego? Czy mogła zrobić coś więcej żeby mu zaimponować?. Jest tyle pytań na które nie potrafi sobie odpowiedzieć. Tak totalnego mętliku nie miała już dawno... Jej 22 letnie życie widziało już trochę jeśli chodzi o erotykę też ale to co się w jej życiu ostatnio dzieje jest czymś nowym. Chyba nawet trochę przerażającym. Jej kochany Karol z którym mieszka ideałem nie jest, ale nikt nie jest i nie będzie. Kocha go. Są ze sobą 1,5 roku. Wie że seks już nie jest taki sam jak na początku ale dalej jest cudownie. Nie jest już tak często ale to nie ich wina, nie mieszkają sami. Spędzają ze sobą dużo czasu i odgrywa się to na nich. Kłócą się. Tak jak każdy. Bez większych ekscesów. Gorzej byłoby gdyby się dowiedział. Oj bardzo źle - przeszłą ją ta przerażająca myśl tym bardziej że jej wścibski brat podpytywał to tam tyle klika. Praca jest chyba jedynym miejscem gdzie nie są razem. I dobrze. Ola lubi to co robi. Ostatnio nawet coraz bardziej i nie chodzi tu o samą pracę ale o ludzi jakich poznała. Ludzi? Zadała sobie to pytanie z uśmiechem na twarzy. Sama w to nie wierzy. Pewnie!, chodzi o niego. Od 4 roku pracuje w biurze firmy budowlanej. Właścicielką jest kobieta. Nie to żeby chciała coś złego powiedzieć o niej ale woli pominąć jej opis osobowości dla oszczędzenia czytającym irytacji. Uważa że zawsze mogła trafić gorzej, więc koniec z narzekaniem. Tyle że nie o niej miała pisać. Zapędziła się. Te setki pytań, ta adrenalina, te ciągle powtarzające się obrazy robią swoje. Już wraca do tematu. Bogusia- szefowa ma 2 dzieci 31 letnią córkę Kasię i 32letniego syna Sebastiana. Wszystkich "perypetii" tego młodszego dziecka nie chce wspominać z tych samych względów co mamusi... I tu nabiera początek ta historia. R II Jak się domyślacie powinna teraz wspomnieć coś o tym starszym synu. No właśnie ... Ich znajomość zaczęła się całkiem normalnie. Od razu pozwoliła sobie mówić mu po imieniu. Zaczęła się zastanawiać po co o tym wspomina w końcu jest parę lat tylko od niej starszy tym bardziej że nie ma 40stki a on 50. Niewiele później poznała jego żonę- Kamilę. Polubiła ją. Wie że miała nie wspominać o cechach charakteru Bogusi ale inaczej nie potrafi uprościć tej historii. A trzeba ją skrócić bo nikt by nie doczytał końca tej opowieści. Z lenistwa szefowej musiała dość często załatwiać różne sprawy za nią. Jeździć do banków, bankomatów, pisać prywatne pisma za nią i Sebastiana. Ewa wynajmowała na swoje biuro dwupokojowe pomieszczenie na placu socjalnym swojego kolegi. Na tym samym placu Sebastian miał swoje królestwo- garaż z kilkoma rozebranymi samochodami i stertą ...hmmm... wszystkiego od talerzyków, kubków po wiertarki i inne narzędzia. Między nimi zawsze był kumpelski układ. On zawsze dużo gadał a ona cierpliwie słuchała. Raz czy dwa do domu ją odwiózł. Nic wielkiego. Nie miała jeszcze wtedy auta było zimno i mokro. Czasem jak przychodził do biura to opowiadał a w zasadzie gadał gadał i gadał i gadał. A ona słuchała .... Czas mijał a miedzy nią a Sebastianem zawsze tak samo. Tyle że może niewiele więcej sobie pozwalała powiedzieć i opowiedzieć mu w końcu znali się już dłuższy czas. Wszystko zmieniło się w styczniu jakaś firma wysłała im ogromny kosztorys i zapytanie o cenę i ewentualną robotę... Bogusia się oczywiście na to bardzo napaliła w końcu robota miała kosztować 15 mln zł ... no i tu w zasadzie zaczyna się ścisłość tego o czym chce opowiedzieć . . Nie pamięta już dokładnie jak do tego doszło, ale właśnie ów Sebastian miał jej pomagać robić ten kosztorys. Trwało to chyba ze 2 tygodnie. Siedzieli po godzinach, ciężko pracowali. Siedzieli przy jednym biurku, przy jednym komputerze. Zawsze dobrze się dogadywali, a w tym momencie nawet doskonale. Obgadywali "pracowników" dokładniej rzecz ujmując Krzyśka- partnera Bogusi z którym nawet ona się nie dogadywała i Kasię- niewiele starszą od Oli koleżankę która pracowała w tej firmie. Ona pisała a on jej dyktował. Dyskutowali też o materiałach, firmach. Ogólnie. O pracy. O wszystkim. Nie wyczuwała w tym wszystkim żadnej chemii ale właśnie to był błąd. Raz może jak zostali juz sami stanął za nia i przez parę sekund pomasował jej ramiona tyle że w tym też nic szczególnego nie zauważyła ucieszyła się po prostu że ją lubi i tyle. No i jak się można domyślić od tego zaczęła się karuzela. Chwilę później już wychodząc z biura obejmował ją ramieniem. Później flirtował że aż kipiało. Pamięta. Tak! Pamięta te słowa " gdybym miał Kasię odwieść coś bym wymyślił ale Ciebie.." Szli do banku. Jej samochód był u mechanika. Po powrocie miała iść na tramwaj ale ta perspektywa nie bardzo się jej podobała więc zwyczajnie zagadała tym bardziej że on sam zaczął temat. I wtedy usłyszała te słowa. Była lekko zaszokowana ale i ucieszyła się. Kto by się nie ucieszył z wiadomości że jest spoko, że ktoś lubi z tobą rozmawiać. Nie podniecała się tymi słowami wtedy tak bardzo jak teraz ale wtedy jeszcze jej czujność była uśpiona. Siedzi teraz w biurze. Był. Widziała go. Od paru dni znów coraz częściej się pojawia ale nie tak często jak wcześniej. Są ostrożniejsi. Z jednej strony żałuje jego nieobecności ale z drugiej nie może przecież jej cały świat kręcić się wokół niego. Opisywanie tego chyba jej dobrze robi. hamuje jej myśli. Przez to nabiera dystansu ale sama nie wie czy dobrze. Jest tyle za i przeciw a czas nie odpowiedział jej na miliony pytań które zaprzątają jej głowę od kilku tygodni. Cieszy się że nie myśli już o tym wszystkim tak intensywnie jak jeszcze tydzień temu. W końcu sam jej powiedział "Tylko się nie zakochaj". Ona wie. Nie jest na tyle głupia. I on nie zostawi swojej dziewczyny i ona swojego Karolka. Dobrze jest jak jest. Życie jest za krótkie i za nudne żeby sobie odmówiła, żeby żałowała że nie spróbowała że nie wie jakby mogło się to skończyć. Ciekawość zawsze wygrywała z nią. Dochodzi trzecia a ona znalazła tyle weny w sobie żeby pisać pisać i pisać. Myśli o jego słowach na temat Marty i śmieje się sama do siebie. Uważała to wtedy za nic wielkiego. Do czasu. Kiedy kolejnego dnia zostali w biurze sami . Nie siedzieli już na tym ogromnym kosztorysem. Przyjechał bo chciał gadać ze swoja mama- chyba w tej chwili już nie jest tego taka pewna. Może miał to zaplanowane ? Ona nie wiedziała, nie spodziewała się. A on to wykorzystał. Tak. Teraz jak patrzy wstecz. Przypomina jej się to wszystko, układanka zaczyna pasować. Przytulał ją już. To znaczy przytulał się do niej. Ona nie protestowała ale i nie zachęcała go do tego. Tego dnia szefowa wychodząc kazała umowę sprawdzić. On czekając na mamę przypomniał sobie o projekcie domku na ogródek. Chciał żeby mu pomogła edytować i wydrukować wersję dla urzędu. Oczywiście najpierw umowa. Jak czytała on siedział przy komputerze i pierdołami sie zajmował. Skończyła z umową i chciała zająć się jego projektem, nie wstał . Zaprosił ją na kolana. Usiadła z lekką nutą niepewności i zajęła się swoją robotą. Taka mała jakaś cząsteczka chemiczna się pokazała gdy przytulił się twarzą do jej ramienia, żeby spojrzeć na obrazek, ale nic wielkiego odkąd miała Bartusia nie myślała już o facetach w taki sposób jak kiedyś. Nie brała tego wszystkiego do siebie. Potem zupełnie nieświadomie chlapnęła coś o dziękowaniu i to co wtedy się stało zmieniło wszystko. Nie jest wstanie sobie wyjaśnić jak do tego doszło. próbuje sobie przypomnieć kto kogo pocałował pierwszy. Moment kiedy odwróciła się do niego aż do chwili gdy po pocałunku otworzyła oczy wyparował jej z pamięci. Chyba się tego wystraszyła bo nie czuła wiele. Zaszokowana odwróciła się. Nie ogarniała tego. Chyba wierzyła że to był jednorazowy incydent. R III I myliła się. Sebastian coraz częściej zaczął przyjeżdżać do biura. Zagadywał za plecami Kasi i Bogusi. Oczka jej puszczał. Komplementy jej prawił. Raz nawet gdy wszystkie były w biurze chyba nawet jacyś goście też u szefowej byli a ona zmywała w łazience przyszedł i buzi jej dał na przywitanie. Potem zadzwonił jak jej w biurze nie było bo wyszła do urzędu i żalił się że chce mu się bardzo pić a nie ma kto najpyszniejszej herbatki zrobić. Wychodzili raz do sądu po jakiś dokument on nie wiedział gdzie ten sąd jest. Na klatce szedł za nią nagle złapał za rękę odwrócił i zaczął całować. Ta karuzela zaczynała się kręcić coraz szybciej. Nawet teraz nie potrafi sobie przypomnieć czy wyjazd gdy była chora był pierwszym czy wcześniej się już widzieli po za biurem. Musi do tego dojść. Przecież nie może o takich rzeczach zapominać już po paru tygodniach. Coś to na pewno oznacza. Wprawdzie zawsze żyła chwilą, tego nauczyło ją życie no ale bez przesady pomyślała. Minęło kilka dni chyba i dalej nie wie. Zastanawiała się wprawdzie nad tym ale pewności nie ma. W każdym razie to co się wtedy stało pamięta bardzo dokładnie. Rozchorowała się chyba na grillu u znajomych. Wstała z 40 stopniową gorączką. Nie poszła do pracy. Cały poranek spała. Do czasu kiedy on zadzwonił. Porozmawiali chwilę o tym jak ona się czuje co u niej słychać co u niego się dziś działo. A potem zaproponował spotkanie. powiedział że za chwile zadzwoni. Nie zadzwonił. Ok 14 jak wszedł do domu jej brat rozległ się dźwięk jej telefonu. Spojrzała. On. Musiała jakoś dyskretnie powiedzieć że już za późno na takie wypady. Udało się. Powiedział że odezwie się jutro. Miała co do tego mieszane uczucia. Bardzo chciała go zobaczyć ciekawa była gdzie pojadą z drugiej czuła się coraz gorzej. Niedługo potem przyszedł jej Karolek i zapomniała o Sebastianie. Następnego dnia obudziła się bardzo wcześnie czuła się tylko troszeczkę lepiej. Od 8 do 10 co chwila sprawdzała telefon. Leżała dalej w łóżku i oglądała telewizję. Wciągnął ją w końcu jakiś serial i zapomniała o tym że czeka na telefon. Po paru sekundach zadzwonił. Z wielkim poruszeniem wychyliła się po niego. Jej nadzieja zmalała do zera. Nie on. Dziadek. Powrót podniecenia wrócił gdy podczas rozmowy usłyszała dźwięk wiadomości. Szybko urwała monolog dziadka i nawet uśmiechnęła się sama do siebie gdy zobaczyła jego numer na ekranie. Szybko oddzwoniła. Spytał jak się czuje że ma się zbierać bo on zaraz będzie jechał do niej. Umówili się pod marketem. Wszystkim w domu powiedziała że musi do pracy jechać na parę godzin. Wystroiła się i poszła. Podniecona była na tyle że nie czuła gorączki.... Wsiadła do niego do samochodu spytał jak się czuje dał jej buzi i ruszył. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Zapytała też gdzie jadą. Powiedział że to niespodzianka. Trochę drogę kojarzyła. Nie wiedziała, że on też zna takie miejsca. Wiedziała bo opowiadał że się po skałkach wspinał ale że akurat po tych po których ona też chodziła. Dojechali na parking. Było bardzo wietrznie i trochę pochmurno więc ludzi też nie było za wiele. W zasadzie żadnych. ...Przestała o tym myśleć. Ma dość. Jakieś dziwne samopoczucie. Brakuje jej czułości karola. Ma ochotę się do niego przytulić. Wie że to teraz niemożliwe bo jest w pracy, ona też, ma obowiązki. Koniec. Bierze się za pracę. Potem do tego wróci. Dziś jest zmęczona. Nie wie co ją podkusiło żeby tu siedzieć i pisać. Co chwila jej ktoś przeszkadza. Niestety. Reszta tej opowieści musi poczekać na lepszy moment. No i nadeszła wreszcie chwila wolnego. Kilka razy już zabierała się za pisanie i nigdy nie doszło ono do skutku ale tym razem powiedziała sobie że przecież kiedyś musi to skończyć. Chyba jego telefon ją natchnął na dalsze pisanie. Z resztą bardzo ją zaskoczył bo ostatnimi czasy sprawiał wrażenie jakby ta cała "bliższa" znajomość" miała powoli zacząć umierać. No ale jak widać nie po prostu miał swoje sprawya ona przecież nie jest na jego pierwszym miejscu. Ma kobietę dziecko swoje życie. Rozumie to. Ona też ma. zastanawiał się czasem czy to nie jest lepsze. Może udałoby się wrócić do ich relacji sprzed pół roku. Wie że co się stało już się nie odstanie i nie zapomni tego ale ... no właśnie . Sama nie wie jakie są te "ale". mniejsza z tym po co się nad tym zastanawiać ? Pomyślała. Wracając parę linijek wstecz swojej opowieści zorientowała się że przecież nie dokończyła opowiadać tego co stało się na tych skałakach. Już, już. Zaraz wraca i dokończy. Zaczęło się normalnie można by powiedzieć nawet trochę nudno. Poszli na spacer, rozmawiali. Wiało okropnie. Jej to wcale nie przeszkadzało. Nie zwracała uwagi. Złapał ją za rękę. Szli miedzy skałami i drzewami i rozmawiali. Gdy minęli kolejny zakręt powiedział że o to jest niespodzianka. Spojrzała i zobaczyła skałę jakich wiele było w około. No ale uwierzyła. Podeszli wejście było dosyć małe, nisko i do tego tuż przed nim rosła dość wysoka trawa. Wszedł pierwszy. Ona po chwili namysłu za nim, gdy podniosła głowę kontem oka zauważyła że on patrzy w górę. dziura do której weszli była wąska ale za to widac było w górze niebo otwór był dosyć duży. Niby nic takiego ale efekt robiło. Nie zdążyła nawet spuścić głowy gdy poczuła że ją obejmuje przyciska do sciany i zaczyna całować. W pewnym momencie odpuściła przejmowanie się co powinna zrobić jak stanąć czy sie zbliżyć czy całować intensywniej, po prostu dała się ponieść chwili. Świat zaczął jej w głowie wirować czuła że się unoszą, że nic innego nie istnieje. Nie trwało to długo. Zaraz się ocknęła. pomyślała, że nie może tego więcej zrobić. Nie może poddać się uczuciom. odsunęła się od jego ust, uśmiechnęła się tylko dla niepoznaki że coś jest "nie tak". Wyszli stamtąd i poszli dalej. Żałowała że nie ubrała normalnych butów z drugiej strony skąd miała wiedzieć że tam gdzie pojadą obcasy nie są wskazane. Reszta spaceru przebiegła bez wyjątkowych sytuacji ale to jeszcze nie był koniec tego wypadu to co zdarzyło się potem dziś wspomina bez emocji ale wtedy była przestraszona. Czuła się dumna i zarazem bardzo źle. Pogoda coraz bardziej się psuła, jej samopoczucie też. Wrócili do samochodu i pojechali. Chciał ją zabrać nad jakieś jezioro, twierdził że ładnie tam jest ale pomylił drogę. Wjechał w jakąś wąską ścieżkę w środku lasu wyszedł z samochodu porozglądał się i wrócił. Zaproponował przesiadkę na tylne siedzenie pod pretekstem przytulania. teraz jak o tym myśli to najchętniej zapadłaby się pod ziemię. Jak mogła być taka głupiutka ? Co ona sobie wyobrażała ? Że facet w tym wieku podrywający młodszą laskę zadowoli się całowaniem i przytulaniem ? Wariatka naiwna - pomyślała. No ale wtedy wszystko działo się szybko nie wierzyła w to co się dzieje nie myślała racjonalnie. Wsiedli do tyłu. On zaczął ją całować i rozbierać. Bez namysłu zgadzała się na wszystko nawet odwzajemniała jego gesty. Dopiero w ostatniej chwili gdy otworzyła oczy spojrzała przez okno samochodu coś ją tkneło przerwała. On zorientował się dopiero po chwili. Nakłamała że jest wszytsko ok ukrywając łzy w oczach. On zrozumiał. Powiedział że to nie jest najważniejsze, że ona ma rację, że kiedy przestała jemu też przypomniało się ze ma kochaną córeczkę. Cieszyło ją to że rozumie. Siedzieli jeszcze chwilę ubrali się i stwierdzili że trzeba wracać. Rozmawiali jakby się nic nie stało. Było ok. Od tamtej chwili mineło bardzo dużo czasu. Nie jest pewna ale kilka miesięcy na pewno. Między nimi też wiele się zmieniło. Nie, nie "rozstali się". Przeciwnie. Ich relacje coraz bardziej się pogłębiały. Kilka razy po pracy się spotkali. Jeździli coś zjeść. Na jakiś spacer. Jednak zawsze kończyło się to lądowaniem na tylnym siedzeniu samochodu. Nie może powiedzieć, że ze sobą nie spali. Ale... no właśnie. Sama nie wie jak to określić. Próbowali. Śmiech. Za pierwszym razem okazało się, że nie ma gumek. Powiedział, że będzie uważał. Ale doprowadziła go do takiego stanu że nie był w stanie włożyć więcej niż dwa razy. Za drugim... to było w biurze. Już siedziała na nim, gdy ON odmówił mu posłuszeństwa. Trzeci raz był niedawno. Wszystko wydawać by się mogło było super. Przynajmniej zaczynało się super. Pojechali jego autem w miejsce w którym byli już parę razy. Przesiedli się. Zaczęli rozbierać on założył gumkę. Powiedział nawet że będzie powoli bo chce z nią długo. I po paru minutach gdy ona odwróciła głowę zobaczyła przechodzącą obok samochodu postać. On odwrócił się i zaczął klnąć. Okazało się, że rybak który tamtędy przechodził doprowadził go do takiego stanu że biedak nie wytrzymał. Śmiali się całą drogę z tego. Oczywiście do tych 3 spotkań ich relacje się nie ograniczały przez te kilka miesięcy. Zadowalali się robieniem sobie dobrze innymi sposobami. A w zasadzie ona robiła jemu. Nie, nie twierdzi, że źle jej przy nim. Trzeba przyznać że ma sposoby na zadowolenie kobiety, ale nigdy nie zdarzyło się żeby skończyła. Daje jej to do myślenia. Tylko najbardziej nurtuje ją pytanie czy to jej wina czy jego. Jednak po głębszym zastanowieniu chyba jednak dochodzi do wniosku że obojgu po trochu. Może jej trochę bardziej? On zawsze pokazuje otwarcie i mówi czego chce.... Ona też tak zrobi a co najwyżej ją wyśmieje ona strzeli go w twarz i więcej się do niego nie odezwie. Wariatka ze mnie- pomyślała. W każdym razie nie przeszkadzało jej to do tej pory tak bardzo bo przyjemność skupiała na dumie. Samolubie. Z siebie. Jak przypomina sobie pierwszy raz gdy robiła mu loda i powiedział, że jest zajebista, cudowna i najlepsza to przechodzą jej ciarki. To samo uczucie ma gdy w głowie pokazuje się jej wyraz jego twarzy. Rozmarzony jakby w innym świecie. I słowa " ty mnie dziewczyno rozbrajasz". Cudowne uczucie. Tym bardziej że zna swoje możliwości kokietowania i doprowadzania facetów do "szału" a wobec niego nie zastosowała nigdy żadnej ze swoich sztuczek. To chyba dobrze przecież jeśli to wszystko się za szybko nie skończy na pewno nie będzie nudno kiedy on się wreszcie przełamie żeby spędzić z nią trochę dłużej niż tylko dwie minuty upojnych chwil. Śmiech. Tylko żebyście sobie nie pomyśleli że ona śmieje się z niego. Nie. Z sytuacji. Najdziwniejsze w tej całej historii jest to, że ona nie bierze tego emocjonalnie. Jest to jest, nie ma to nie ma i już. Coś tam w serduszku mocniej bije jak jednak jest, no i smutno jak nie ma go blisko albo ją olewa jak wtedy... ale o tym za chwilę. I nie czuje się bardzo odpowiedzialna. Jakby nie było zdradza swojego chłopaka, ale nawet stu procentowa pewność, że zostawił by ją bez żadnego wahania, gdyby się dowiedział nie jest w stanie jej powstrzymać. Życie jest jedno już wiele dni zmarnowała więcej nie chce. Z każdym dniem coraz bardziej się przekonuje że trzeba żyć chwilą i ewentualnie dążyć do przodu, patrzeć przed siebie. Nie z przesadą bo najważniejsza jest chwila obecna, ale z każdym rokiem, miesiącem, dniem, godziną nie chce uświadamiać sobie, że przegapiła coś .... Czas kiedy nie przyjeżdżał nie dzwonił nie odzywał się był dla niej z jednej strony koszmarem, lękiem że pobawił się nią nie dała mu tego co chce i po prostu zostawił. Patrząc na to racjonalnie wydawać by się mogło że to jest ok przecież na tym polega ich "znajomość". Oczywiście że nie wyobraża sobie tego w żaden sposób inaczej ale serca z kamienia ona nie ma uczucia chociaż stara się je tłumić rozumem w tej relacji też. Więc siłą rzeczy poczuła się źle. Chodziła smutna rozdrażniona. W każdej minucie spoglądała to na zegarek to na telefon i w okno wypatrując jego samochodu. Podsłuchiwała rozmowy szefowej czy on przypadkiem do niej nie dzwoni że przyjedzie. Przez kilka dni męczyła się z tym aż w końcu postanowiła że jeśli on tak stawia sprawę to ona natychmiast o nim i o tym co się między nimi stało zapomina i jak pojawi się w biurze kiedyś to będzie go mijała nie dawała mu okazji żeby na nią patrzył a już na pewno dać się pocałować po kryjomu tak jak zwykł to robić przychodząc. Minęło kilka dni od jej postanowienia, które nawet udało jej się od siebie egzekwować. Wieczorem pokłóciła się z ukochanym, z bratem, matka też musiała wrzucić do tego swoje trzy grosze i wstała rano w bardzo złym humorze. Jak przyjechała do pracy Kaśka jakoś też nie robiła wrażenia przychylnej i miłej dla jej samopoczucia. Po paru godzinach nawet jej przeszło już troszkę zaczęła się uśmiechać a tu nagle w drzwiach biura stanął on. Nie powiedziała mu nawet cześć. schowała głowę za ekranem monitora unikała wstawania sprzed biurka. Po chwili dostała sms'a. Domyśliła się że od niego. Nie przeczytała. Z drugiej strony jak tak udawała że coś robi żeby nie spojrzeć w telefon czuła jego wzrok na sobie. Po chwili stwierdziła że co jej tam zależy. Przeczyta. Brzmiało to mniej więcej: "Co się stało?" Rzuciła telefonem. Nie odpisała. wzięła go spowrotrm i napisała że "nic". Jeszcze przez jakiś czas go olewała, nie ruszała się z zza biurka ale dosyć upalnie było ana dworze i zachciało jej się pić. Wreszcie musiała wstać. Weszła do łazienki żeby kubek umyć. Odwróciła się żeby wrócić do kuchni i w drzwiach stał on. Zastawił jej drogę. Podeszła żeby przejść on ją chwycił. Zapytał co się dzieje. Złamała się. Powiedziałą że długa historia ale na niego się nie gniewa. Uśmiechnął się i pocałował ją. Zmiękła totalnie. Resztę historii juz nie toczyła się takim tempie. dalej się widują od czasu do czasu. Uśmiechają, oczka puszczają, jak nadarzy się okazja jest i buzi buzi ....................

co dalej Drukuj

Od 19 lat jeteśmy małzeństwem 6 dni temu odkryłam ze mąz mnie zdradził lub zdradza dalej wypiera sie tego znalazłam w jego telefonie zdjęcia jego pani i smsy do słoneczka .Wypiera się ciągle on jest nie winny .Dostawałam już wcześniej sygnały od znajomych że coś jest miedzy nimi ale czekałam na dowody nie chciałam za bardzo w to wierzyć chciałam ufać męzowi - to tylko koleżanka tak sobie to tłumaczyłam,przez tyle lat ja wysłuchiwałam ze zdradzam a to on zrobił nie wiem co dalej moje życie legło w gruzach .Dałam męzowi ultimatum zakończyć związek z tą pania ,sprzedać działkę tam się wiekszość spotykali lub spotykają ja na nią nie chodzę i ma zapisać się do aa .podobno zerwał kontakt z tą panią i więcej nic nie zrobi nie wiem co będzie dalej - umówiłam się do radcy prawnego zeby się dowiedzieć jak bedzie wyglądała moja sytuacja w razie rozwodu ze strony prawnej.

zdradziłDrukuj

Zdradzona przez mężaMoj maz mnie zdradzil nie moge w to uwiezyc mimo, ze wiem na pewno, sam sie przyznal.Malo tego po tygodniu dowiedzialam sie ze jestem w ciazy.Caly swiat mi sie zawalil.Poronilam po miesiacu.Jest mi ciezko.