Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Zdradziłam męża z żonatym.Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansMam 23 lata. W kwietniu tego roku odbyła się nasza ostatnia sprawa rozwodowa. Pozew wniósł on. Oczywiście z orzeczeniem o mojej winie.Małżeństwem byliśmy zaledwie 2,5 roku. Ślub wzięliśmy tuż po maturze- od razu zaznaczam, że nie byłam w ciąży. Wszyscy dziwli się nam dlaczego tak wcześnie.Przecież nie musieliśmy, ale oboje byliśmy przekonani, że tego właśnie chcemy. Rok po ślubie Szymon otrzymał propozycję wyjazdu na stypendium z uczelni. Cóż...mimo mojego sprzeciwu postanowił, że pojedzie. Byłam wściekła. Nie chciałam, zostawac tak szybko słomianą wdową. Kilka miesięcy po wyjeździe Szymona pojawił się on...Rozpoczął pracę w firmie mojego taty. Od razu mi się spodobał. Ale zdawałam sobię sprawę, że między nami nic nie może byc- ja miałam męża a on żonę i dwójkę dzieci a na dodatek był o 15 lat starszy.Mimo to zaczęłliśmy się spotykac. Z dnia na dzień zaczęłam uświadamiac sobie,że nie kocham Szymka,lecz tamtego. Michał był całkiem inny niż Szymon. Kiedy mój mąż wrócił zza granicy nadal nie potrafiłam tego skończyc, choc wiedziałam, że czegoś się domyśla. Dwa dni przed wigilią Bożego Narodzenia wrócił do domu i położył przede mną obrączkę. Padło wtedy dużo mocnych słów. Do tej pory nie wiem skąd się dowiedział. A ja naiwna myślałam,że po tym wszystkim Michał zostawi żonę i będzie ze mną,ale tak się nie stało. Rozwód pamiętam jak przez mgłę. To był koszmar. Dziś bardzo żałuję tego co się stało. Wiem,że to było jedynie głupie zauroczenie. Przez które straciłam tak wiele: męża (który teraz pała do mnie nienawiścią), poodwracali się ode mnie przyjaciele...Na dodatek w miasteczku, którym mieszkam szybko rozniosła się wieśc o tym co zrobiłam. Teraz staram się poukładac to wszystko, choc nie prędko się podniosę.

to boli Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaByłam z chłopakiem prawie rok czasu. Była jakaś impreza w dzień moich urodzin i on na nią poszedł, a ja obawiałam się najgorszego. I stało się zdradził mnie ze swoją byłą. Wydawało mi się, że coś jest nie tak, ale on stanowczo zaprzeczał także uśpiłam swoją intuicję. Nagle zaczęło się coraz bardziej między nami psuć. W końcu on miał wyłączony telefon przez parę dni, a mi się tłumaczył, że mu się zepsuł. Weszłam do niego na gg i przeczytałam jego rozmowy z tą dziewczyną. Z tego wynikało, że przez ten czas, co miał wyłączony telefon spotykał się z nią i jej o mnie mówił najgorsze rzeczy. Wtedy już wszystko wyszło na jaw i spotkałam się z nim. A on tak strasznie żałował, praktycznie już płakał. Jakoś nie wiem dałam się mu otumanić... On teraz chce się ze mną spotykać, dzwonić, rozmawiać tak jak było przed tym. Ale mi ta cała sytuacja zaczyna coraz bardziej ciążyć. A tak naprawdę boję się, że sobie nie poradzę bez niego... Że za bardzo będę tęskniła i poza tym, że za bardzo kocham, żeby zapomnieć... Pomóżcie.

idiotkaDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęwitam mam 24 lata dziewucha po tym jak znalazlem listy od typa przyznala sie ze sie z nim imm kilka razy ze niby stracila glowe pomine szczeguly bo rzygac sie chce do czego sie przyznala dostala z liscia powiedzielem ze koniec z nami pare dni puzniej twierdzila i mowila ze tak i nie krecac mi glowie w kancu stwierdzila ze ja zgwalcili pobilem typa mam sprawe twierdzi dalej ze to po to klamala zebym od niej odeszedl to po co dalej jest ze mna paradox klamcy prosze o konkretne komentarze

czekam zeby mi ktos doradzilDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam mam 27 lat byłem z dziewczyna nonad rok czasu rozstalismy sie ja juz postaram sie nawet o tym zapomniec chciaz strasznie bylo mi ciezko ale ona zaczela sie spotkac z moim najlepszym kolega wiec jej odpuscilem wkncu jest jej lepiej teraz okazalo ze wydzaniala chcila sie spotkac spotkalismy sie .nie dawno dowiedzialem sie ze byli razem ponad miesiac calowala sie z nim uprawiala sex mowila ze go kocha a teraz chce strasznie do mnie wrocic .prosze niech ktos sie wypowie na ten temat

czy to zdrada?Drukuj

Jestem z Nim 2lata. Jest młodszy o 8lat.Po pół roku przyznał się że pali heroine. Znalazłam ośrodek, poszedł się odtruć. Jezdziłam codziennie woziłam jedzenie papierosy i wszystko czego chciał. Wyszedł. Było cudownie. Spełniałam wszystkie jego zachcianki - chciał seksu w windzie - miał. Chciał w kinie oglądać mecz - oglądaliśmy mecz (chociaz nie jestem kibicem). Robiłam wszystko czego chciał. Po jakims czasie zaczęłam odkrywać że mnie okłamuje. Pisał że idzie wcześniej spać a szedł na impreze. Powtórzyło się to kilka razy. Odbyliśmy poważną rozmowe i umówilismy się ze zanim pójdzie gdzieś to porostu szczerze mi to powie. Nigdy mu niczego nie zabraniałam. jednak nie dotrzymał słowa. Niedawno przez przypadek odkryłam że ma jakieś nowe kontakty na gg (oczywiście do dziewczyn). Powiedziałam mu ze je znalazłam. Wyparł sie. Więc weszłam na Jego gg i w archiwum znalazłam wiadomość jaką wysłał do jednej z dziewczyn. Pisał do niej przez 3dni jak mnie nie było. Serduszkowe buziaczki, nazywał ja swoim duszkiem. Oprócz tego na pulpicie miał folder z jej zdjęciami. Długo się wypierał kiedy mu powiedziałam co odkryłam. W koncu powiedział ze tak pisał do niej ale to dla Niego nic nie znaczyło. Że to ja jestem jego miłościa, że kocha tylko mnie. Że to co do niej pisał to tylko puste słowa, że nie wie czemu tak pisał. Kocham Go strasznie ale już wcześniej zawiódł moje zaufanie kłamiąc. A teraz zranił mnie bardzo. Nie wiem co mam robić. On mówi że dla Niego to nie zdrada i chce być tylko ze mną. A dla Was? Ja myślę że to zdrada. Kiedy się kogoś kocha nie wysyła się serduszek do innej, nie pisze sie do niej pieszczotliwie i nie trzyma się jej zdjęć na pulpicie. Może przesadzam? Napiszcie mi proszę Czy uważacie że to zdrada? Czy powinnam to wybaczyć i zapomniec?

Jestem pewna że zdradzaDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaJestem pewna że zdradza...Spotykamy się od 1,5 roku,nie mieszkamy razem,dzieli nas ok 40km,spotykamy sie tylko wtedy kiedy on ma czas.Jestem w 3miesiącu ciąży.Niby jest dobrze,ale jak wraca do siebie nie ma dla mnie czasu,nawet na rozmowe przez tel czy głupiego smsa.Twierdzi że jest wolny,nie mamy żadnych zobowiazań wobec siebie i ma prawo do życia jak chce,do którego ja nie mam prawa się mieszać.Siedzi na różnych portalach,twierdzi że to nic złego bo poznaje tam tylko ludzi(oczywiście kobiety),w tel ma zdjecia innych kobiet i numery. Wiem że szpiegowanie jest chore,nie prowadzi do niczego,ale ... Kilka dni temu rozmawialiśmy,potem miała zadzwonic,czego nie zrobił,napisałam,brak odpowiedzi... dzwoniłam,nie odbierał,wyłaczyl tel. Byłam pewna że jest z inna,bo po co by tak robił,nie jest człowiekiem który spotyka sie z kolegami,typowy samotnik.Ubrałam się,wsiadłam do samochaodu i pojechałam tam... Ciemno w oknie wiec go nie było,czekałam pod domem.Po 23 właczył tel,wiedziałam że wraca,że jest już sam,akurat odstawiałam samochód,on w tej chwili musiał wejść do domu,zapalilo się światło,podszedł do okna...zauważył mnie.Mimo to nie odebrał tel,nie odpisał na żadnego smsa. Na drugi dzień dzwonił do wieczora,wkońcu odebrałam i usłyszałam że to ja żle zrobiłam,że mam zastanowić sie nad swoim zachowaniem,że musimy dojść do jakiegoś porozumienia bo niedługo urodzi sie dziecko,któr musimy wspólnie wychować,no i oczywiście to najważniejsze że nie ma innej kobiety,że z nikim sie nie spotyka. Jego propozycja na reszte zycia,,spotykajmy się jako przyjaciele i wspólnie wychowujmy nasze dziecko,, Nie rozumiem Jego podejścia do życia,jak mozna życ w ten sposób,chce sie spotykać a potem wspólnie wychować dziecko na jego warunkach. Jestem załamana,nie wiem co robić,chociaż doskonale wiem co powinnam zrobic...Powinnam dać sobie z Nim spokój.Tylko że to nie jest takie proste jak sie kocha....

Doradźcie.Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansHej. Dziwnie jest pisać o takich rzeczach na jakimś forum, ale chciałabym, aby ktoś mi obiektywnie doradził. Z chłopakiem jestem 2,5 roku. Wiele cech mi w nim nie pasuje, np. jest wrażliwszy ode mnie (wiadomo, kobieta chciałaby, aby facet był silny, aby mogła się na nim oprzeć), nie potrafi rozmawiać o rzeczach ważnych (o tych mniej ważnych w sumie też nie), jest bardzo nieśmiały, do tego trochę pierdoła, czasem muszę załatwiać za niego różne sprawy. Warto dodać, że jest typowym DDA, co też utrudnia naszą relację, ale on nie chce iść do psychologa i jest w tej kwestii bardzo uparty. Może słowem wstępu warto też wspomnieć, że kilka razy oszukał mnie w poważnych kwestiach, np. twierdził, że nie miał przede mną żadnej dziewczyny, a wyszło na jaw, że był przez rok z mężatką (ok, nie wiem czy to związkiem nazwać można, ale twierdził, że nikogo wcześniej nie miał na dłużej, więc poczułam się oszukana). Często też zdarzało się, że dostawał dziwne smsy od swoich przyjaciółek, ale starałam się wierzyć w jego zapewnienia, że to tylko takie przyjacielskie smsy bądź wybaczałam mu. Nie piszę tego długiego wstępu, by się wybielić - co to, to nie. Piszę, byście mieli 'pełniejszy' obraz okoliczności, w jakich zdradziłam. Generalnie związek nie był/jest idealny. Dużo się kłócimy, mamy mało tematow do wspólnych rozmów, mało wspólnych zainteresowań (słuchamy podobnej muzyki, to już w sumie dużo). To dosyć 'histeryczny' związek. Ja bym chciała czasem wyjaśnić jakąś kwestię, która mi nie pasuje, a on, jak już pisałam wcześniej nie potrafi rozmawiać. Ale jakoś to się toczy... oglądamy razem filmy, jemy, chodzimy na koncerty, słuchamy muzyki. Trochę brzmi to wszystko, jakbyśmy w ogóle nie pasowali do siebie. Dlaczego więc jesteśmy razem? Chyba tak naprawdę oboje jesteśmy dosyć zakompleksieni - ja chciałam po prostu kogoś mieć, on wiem, że teraz bardzo mnie kocha. Ja też zdążyłam coś do niego poczuć. W pewnym momencie wkradła się rutyna i nuda, ale w miarę dobrze nam było razem. Zawsze się wspieraliśmy, pomagaliśmy sobie, zawsze mogłam na niego liczyć. Poza tym jest bardzo czuły, "kochany", troskliwy. Prócz jego cech, które mi przeszkadzały, problem leżał też w seksie. Ja chciałam go dużo częściej, on jakby niekoniecznie. W efekcie frustrowało mnie to i czułam się nieatrakcyjna, prosząc go wręcz o to, momentami na wszelkie możliwe sposoby. Cóż, kilka(naście) dni temu pojechałam na festiwal muzyczny. Poznałam tam bliżej kolegę, którego wcześniej krótko znałam. Mieliśmy na kwaterze 3 łóżka w trzech różnych pokojach. Jakoś wyszło tak, że jedna para poszła do jednego, trójka dziewczyn do drugiego, a nam z tym kolegą zostało to trzecie łóżko. Doszłam do wniosku, że jesteśmy dorośli i nic się nie wydarzy, że będziemy po prostu grzecznie spać obok siebie. Niestety (?) pojawiła się jakaś chemia i doszło do czegoś. Pewnie zaszlibyśmy dalej, gdyby było zabezpieczenie. Wtedy nie miałam wyrzutów sumienia, wręcz chciałam więcej. Wyrzuty przyszły po powrocie do domu, kiedy nie mogłam spojrzeć mu w oczy. Teraz, kiedy on mówi "kocham Cię", nie potrafię odpowiedzieć jak kiedyś "ja Ciebie też". Nie potrafię zachowywać się normalnie, ciągle myślę co dalej i mam wrażenie, że im więcej myślę, tym większy bałagan mam w głowie. Pewnie trzeba było pomyśleć 10 razy, zanim się coś zrobi, ale ciągle zadaję sobie pytanie: czy ten związek i tak się nie sypał? Na pewno są to sytuacje nawarstwiające się i wieloetapowe. Oczywiście nie usprawiedliwiam siebie - niesatysfakcjonujące związki powinno się kończyć, a nie zdradzać. Niestety w praktyce różnie wychodzi; chyba myślałam sobie, że nikogo lepszego już i tak nie spotkam. Zastanawiam się też, czy ta zdrada, nie była czymś w rodzaju próby wyrwania się z tego związku. Wiem, że zdrada nie bierze się znikąd. Ten związek sypał się już od dłuższego czasu. Jednak była jakaś stabilność, bezpieczeństwo, wiedziałam, że mogę na niego liczyć. Nie wiem co mam teraz zrobić, doradźcie. Boję się, że nigdy nie znajdę już mężczyzny, który by mnie tak pokochał. Wiem, że to brzmi patologicznie, ale taka prawda. Myślę też, że jestem nieatrakcyjna i ciężko będzie mi znaleźć kogoś, kto a) pokocha mnie b) będzie mi odpowiadał z charakteru i względnie będzie mnie pociągał fizycznie + będzie nam dobrze razem w łóżku. Mówi się, że nie można mieć wszystkiego i tego powinnam się trzymać przed dopuszczeniem się tej zdrady. Niestety o takich rzeczach nie myśli się w takim momencie. Czytając posty i tematy tutaj, myślę też, że może ja po prostu nie dojrzałam jeszcze do związku? Może powinnam się wyszaleć? Może na wszystko przyjdzie czas i po prostu nie pora jeszcze na stagnację i "ustatkowanie"? Przykro tylko, że musiałam trafić na tak "złotego" faceta teraz, gdy jestem jeszcze młoda i chciałabym czasem "zaszaleć". Podsumowując, czy ktoś mógłby mi coś rozjaśnić? A nuż jakieś mądre słowo do mnie trafi. Pozdrawiam i przepraszam, że taki esej mi wyszedł, ale... nie da się skrócić. :P

Czy wybaczyć?Drukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam,. Jestem z dziewczyną od 4 lat. Niedawno wróciła z zagranicy (była tam miesiąc w pracy). Powiedziała, że przespała się ze swoim przyjacielem z dzieciństwa ( nie był to namiętny seks nawet się nie rozebrali, mówi że sama nie wie jak, że zapomniała się na chwile)... Bardzo tego, żałuje, nie prosi o wybaczenie - mówi że uszanuje każdą moją decyzję i nie będzie mnie zmuszać ani do bycia ze sobą ani do nie bycia - mówi jeśli tylko jestem w stanie jej wybaczyć to oczywiście chce tego. Mówi, że bardzo kocha, że jest jej strasznie głupio i sama nie wie czy da rade być ze mną i patrzeć mi w oczy wiedząc, że to zrobiła.Mówi, że już nigdy nie zdradzi bo żałuje i wie że drugiego razu bym nie wybaczył. Ja na razie zdecydowałem się być z nią bo kocham ją nad życie, jeszcze nikogo tak bardzo nie kochałem gdy jest obok nic mi więcej nie potrzeba. I chce jej to wybaczyć... Ale czy warto? Odkąd się dowiedziałem (parę dni) czuje i ona też, że moja miłość do niej i jej do mnie zrobiła się jeszcze większa. Że obydwoje zobaczyliśmy co mogliśmy stracić.... W związku nie zawsze było idealnie i teraz też wiem co mam zmienić. Czujemy, że miłość kwitnie chociaż chwilami to wraca i wtedy płaczemy... Co zrobić??

zdradzona przez mezaDrukuj

Zdradzona przez mężawitam historia moja zaczela sie tak. W tym roku bedac z dziecmi na wczasach w jastani odkrylam ze moj maz ma kochanke, przez dluzszy czas cos podejzewalam poniewaz moj maz sie bardzo zmienil zaczol dbac o siebie tz. byl ogolony jak zjezdzal do domu ostrzyzony pachnacy zaczal przyjezdzac w nowych ciuchach do domu telefon byl w domu wyciszony ciagle zazwyczaj jak przyjezdzal to byl zmeczony nie kochal sie ze mna a jak pytalam dlaczego on odpowiadal ze jest chory ze mu sie nie chce, jego kochanka jest odemnie starsza o 7 lat ma 2 dzieci jest wyznania prawoslawnego zyje w separacji ze swoim mezem jak mi moj maz powiedzial z popem pytajac meza czemu mnie zdradzil powiedzial ze ze zlosci ze sie nim nie iteresowalam itp.to nie prawda czekalam kiedy mnial przyjechac do domu nie inetesowalo go nic ani ja ani nasze 3 skarby ani to co sie dzieje w domu zyl w swoim swiecie zapomnial o nas zyl ze swoja kochanka oczywiscie poznal ja na mobilnym gg moj maz pracuje jako operator pomp do betonu jazdzi po calej polsce jego pani byla z elku bo tam pracowal przez pol roku chce wszystko zmienic powiedzial ze chce naprawic krzywde jaka mi wyrzadil dodam ze moze jestem glupia ale kocham swojego meza i nie wie co o tym myslec jestesmy 12 lat po slubie boli mnie bardzo to co mi zrobil ale nie mam pewnosci czy nie zrobi tego jeszcze kiedys jak wszystko ucichnie wiem tylko ze dobrze mu bylo z nia bo dowiedzialam sie tego od niej powiedzial mi ze nigdy przez leb mu nie przeszlo zeby zostawic mnie i dzieci bo wciaz mnie kocha tylko nie wiem czy po takim czyms ja mu kiedykolwiek zaufam

co robić? pommocyDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakahej nie wiem wsumie od czego mam zaczac zeby ukrucic to wszystko. Zaczne moze od tego ze wyjechalam ze swoim chlopakiem( teraz juz eks) i jego mama do pracy w anglii. tam tez pracuja dwie dziweczyny polki z nami. Pracujemy wiec wszyscy razem. I tu sie teraz zacznie historia ktorej bym sie nigdy nie spodziewala. Bylam w zwiazku z moim facetem 5 lat dla mnie to bardzo duzo tym bardziej ze byl on moim pierwszym facetem. I choc znalismy sie od dziecka to ja caly czas myslalam ze z nim bede a kiedy skonczylam 22 lata stalo sie to na co tak dlugo czekalam zaczelo spelniac sie moje marzenie. Bylam taka dumna szczesliwa ze nie da sie tego opisac slowami. Wszystko sie jakos ukladalo mielismy szacunek do siebie, chociaz nie powiem ze tez sie czasem a z roku na rok coraz czesciej klucilismy ale to byly bardziej blachostki. Moj prblem polegal na tym ze ja po za nim swiata nie widzialam a on robil to na co mial ochote nie mowiac o tym ze od szkoly sredniej palil marichuane . Prosilam zeby przestal nawet dzwonilam do odrodka ktory pomaga takim osobom mial sie tylko wstawic. No ale nie stety skonczylo sie tylko na slowach. Ja bylam na kazde jego zawolanie robilam to co on chcial. A teraz jak postanowilsmy wyjechac zeby zaczac myslec o przyszlosci on nagle zrywa. Mowi ze nie umie ze mna rozmawiac. Ze nie ma ze mna zadnych tematow. Jedna z dziewczyn pani Ł ktora tam pracuje ma chlopak w polsce razem mieszkaja remontuja mieszkanie maja wspolne plany, samochod itd. Ł pracowala caly czas z Mama mojego eks. Mowila jaka to ona jest szczesliwa ze swoim panem xx jaka jest uczciwa wobec innych szczera itd. Jak jej wspollokatorka zaprosiala kolege z pracy w dzien na kawe bo miala urodziny to zrobila z niej najgorsza pania lekkich obyczajow wyzwala ja przy wszystkich. A to byla tylko kawa... Ale przejdzmy do szczególow. Moj eks na samym poczatku pracy w anglii mowil jak to z Ł kretynka itd ja nie powiem po innym incydencie mialam juz zdanie na jej temat wyrobione. Ale z czasem moj byly zaczal ja jakos dziwnie bronic. A teraz najgorsze. Skonczylismy prace ok 2 w nocy(w tym czasie bylismy jeszcze ze soba). Budze sie patrze moje eks nie ma w lozku pytam sie tesciowej gdzie on jest tesciowa nic nie wie. Biore telefon dzwonie nie odbiera, a kiedy juz odebral powiedzial ze spaceruje sobie (padał deszcz) 10 min pozniej dzwonie znow nie odbiera wiec teraz jego mama probuje do Ł ale i ona nie odbiera wiec wzielam samochod i pojechalam do niej swiatlo sie swiecilo i dzownilam do nich obydwoch ale niestety i tu mnie olano.(I jak nazwac taka pania co w srodku nocy wpuszcza faceta ktorego zna 4 miesiace)????? A kiedy przyszedl o 5 do domu nawet sie nie tlumaczyl poprostu polozyl sie do lozka jak gdyby nigdy nic sie nie stalo. Takie wyjscia powtorzyly sie 4 razy. I jestem pewna ze to nie koniec. I wiem ze to glupie ale ostatnio lezal jego telefon na lozku tak jakby celowo go zostawil wiec zobaczylam i nie wiezylam wlasnym oczom wyznania milosne o przytulaniu i dotyku. ze nie umie sie doczekac nastepnego spotkani itd. Najgorsze jest to ze do swojej Matki odnosi sie w taki sposob ze brak słow i tu zadaje sobie pytanie czy Ł ktora zyla w bardzo dobrej komunikatywie byla tylko przyneta na mojego eks. Bo przez nia poroznil sie syn z matka, a ja?? Choc staralam sie jak najlepiej, pomagalam jak potrafilam i kochalam miloscia niedoopisania co mam za to teraz? Najbardziej boli mnie to ze przez te 5 lat mowielam i prosilam zeby przestal palic pomyslal o przyszlosci o nas. A on nic a teraz jak zspotkal Ł jest dla niej gotowy poswiecic to o co ja go tyle lat prosilam. Jak mam zyc z nim pod jednym dachem wiedzac ze on w nocy idzie do niej? :( Niechce rezygnowac z pracy przez nich ale chyba nie bede miala wyjscia bo tak ciezko mi patrzec na to wszystko ze naprawde nie wiem co mam robic.Nie raz te mi sparawil przykrosc mowiac rzeczy ktorych az wstyd sie przyznac bo to tylko piec minut wyrwanych z mojego zycia ktore mu wybaczylam. i wiem ze pisze caly czas z Ł wszystko co robimy ja z jego mama. Co mam robic jak sie zachowac w stosunku do niego i w stosunku do niej jak w pracy idzie i smieje mi sie bezczelnie w twarz??? prosze o rady.. Pozdrawiam

zdrada emocjonalna z kol. z pracy POMOCYDrukuj

Zdradzona przez mężaWitam, chciałam opowiedzieć wam o ostatnich miesiącach mojego życia.. jestem mężatką od 6 lat (7 rocznica będzie 4.09 - już niedługo), mam 3 letnią cudowną córkę.. w listopadzie zeszłego roku przypadkiem odczytałam sms w komórce męża,który napisał do swojej koleżanki z pracy, że "może na niego liczyć zawsze, w każdej sytuacji". nie potraktowałam tego jakoś bardzo emocjonalnie, ale zapaliło mi się światełko, że coś chyba jest nie tak.. Jakiś tydzień, czy dwa później sms od koleżanki z pracy "ach, co to była za noc" (wskazujący, że mąż jej się śnił).. w tamtym okresie mąż dużo pracował, częściej jeździł do biura, w którym ona pracowała i gdzie jak się później okazało się spotykali (tzn. wcale nie było potrzeby, żeby do biura jechał).. Ciągłe telefony - nigdy nie można było się do niego dodzwonić - zawsze zajęte, smsy przychodzące o różnych porach dnia i wieczoru, czasami nawet o 22, a wieczoru przy komputerze - ja z dzieckiem na górze.. Mąż kąpiący się z telefonem na umywalce itp spowodowały, ze zaczełam podejrzewać, że coś jest nie tak. W okolicach świąt Bożego Narodzenia zapytałam go, o co chodzi, co go łączy, dlaczego jak idzie do sklepu po gazetę, to zajmuje mu to godzinę i ma wtedy zajete, że nie można się do niego dodzwonić, powiedział, że rozmawiał z kol z pracy, że robią jakiś wspólny projekt i muszą porozmawiać itp. W sylewstra kolejna kłótnia o nią - powiedział że tak, rozmawiali, że ja jestem taka beznadziejna, a ona wspaniała, że w pewnych sytacjach ona zachowałaby się zupełnie inaczej niż robiłam to ja, że ona jest taka cudowna. Powiedział że rozmawiali o nich. jak to byłoby fajnie gdzieś razem pojechać, spotkać się itp. (mieszkają w innych miastach - oddalonych 130km). prosilam, żeby mąż skończył te rozmowy, że mnie rani, że nie może tego nam robić, nam i naszej córce. płakałam, przestałam jeść, humor straciłam w jednej chwili.. powiedział, ze po nowym roku z nią porozmawia. poprosiłam, aby zadzwonił do niej przy mnie, żebym słysząła co do niej mówi, zgodził się. zadzwonił, ale ona nie odbierała - okazało się że była na jakims spotkaniu, o czym mój mąż dokładnie wiedział. wiedział, że nie odbierze. nie mogłam czekać, aż oddzwoni - musiałam wyjść do pracy. po moim powrocie mąż powiedział, że z nią rozmawiał, ze jej wyjaśnił, że to nie fair w stosunku do mnie itp. To była wersja dla mnie - o czym rozmawiali, nie wiem do dzisiaj.. Nic się nie zmnieło, poza faktem, ze ona złamała rękę, ja jak głupek bez serca się ucieszyłam - bo wiedziąłam, że nie będą się widzieć, bo miała zwolnienie na 2 miesiące. Pomyślałam, że to ochłodzi trochę stosunki koleżeńskie. Myliłam się jednak.. Nasze dni nadal wyglądały tak, jak dotychczas - praca, zakupy, obiad, ja dziecko, on tv i komputer. wieczorem piwo i komp. W ferie, w połowie lutego znowu przypadkiem odkryłam, że te wieczory i noce przy kompie to maile z nią - otworzył konto na gmailu, o którym ja nie miałam pojęcia. Nie czytałam maili (teraz myślę, że to chyba lepiej), ale ich tytuły - w stylu, "bo ja jestem na zakręcie", "czwarta nad ranem" (nasza piosenka z okresu szalonego zakochania i początki miłości) itp. Ona do niego "jesteś cudowny", "kiedy się spotkamy" itp. Przewyłam do poduszki 2 noce, powiedziałam że musi to skończyć, alebo koniec z nami. Powiedział, że skończy. Obiecał. Ale nie skończył, bo nadal sikał z tel w ręku, kąpał się z tel na wannie itp. miarka się przebrała, gdy po kilku piwkach usnął i przyszedł sms, którego nie widział (tel wyciszony), oczywiście około 23. Powiedział że wszystko skończy, a ja do niej napisałam maila, że niszczy moje życie i życie mojego dziecka, że wiem, że sama tego nie robi, tylko uczestniczy w tym mój mąż, że dla mnie to ogrony zawóditp. Odpsiała, że dla niej mój mąż to jeden z wielu kolegów z pracy itp. Bzdury generalnie, wszystkiego się wyparła. przesłałam, tego maila do męża, żeby przejrzał na oczy co to za wredna suka, że wszystkiego się wyparła, chyba wtedy trochę spadły klapki z oczu, ale okazało się że tylko na chwilę.. Akcja z moim mailem była dzień przed jej powrotem do pracy po zwolnienu na złamaną rękę. nie wiem co było w pracy - rozmawiali, bo sytuacja zamiast się skończyć, sprawy nabrały jeszcze większego tempa. Mąż wyłączył jakiekolwiek powiadomienia sms, jej numer wpisywał pod imieniem kolegi, albo jakiejś zupełnie obcej osoby (może wymyślał imiona, nazwiska) i dalej smsowali, dzwonili, rozmawiali, spotykali się w pracy - a wyjazdów do biura było co raz więcej (zawsze był 1 w tyg, góra 2, jak coś pilnego trzeba było przygotować, w tym okresie wyjazdów było 4). Widzieli się prawie codziennie. W domu wieczorami awantury, że ja tak nie mogę, że ja mam dosyć, ale nie chcę go stracić, bo kocham, on, że ma mnie dosyć, bo się czepiam, a on nic nie zrobił i nie robi, a kontakty z nią ograniczył do służbowych.. Któregoś razu gdy wrócił z pracy, był tak nieobecny, że nie wiedziałam już jak z nim rozmawiać. denerwowało go u mnie wszystko. to był już koniec marca, więc 5 miesięcy rozmów, smsów i spotkań. Gdy nie było go w domu sięgnęlam po jego komp służbowy, ohasłowany, ale hasła te same które mamy wszędzie, więc udało mi się poczytać pocztę.. Usiadłam.. dowiedziałam się, ze gdy była na zwolnieniu, to on jeździł zamiast do pracy to do niej, że jest tak cudowne, że nie chce żyć ze mną, ze kiedyś mnie uważał, ze kobietę swoejgo zyica, a teraz wie, ze to nie ja tylko ona (mężatka, dziecko), że ona jest taka cudowan jak ja 10 lat temu, kiedy się poznaliśmy, maile, jakie ma sexowne nogi, wspaniałą talię itp. Jak chciałby ją znowu przytulić. W pracy były ciagłe kawy, obiady zamawiane specjalnie do innej sali (za które mąż płacił) itp. Pomyślałam, ze to koniec. Umówiłam się z mężem w parku na spacer (poczatek kwietnia).Pytałam, rozmawiałam, powiedział, że chyba się zakochał. Nogi mi się ugieły, ale podeszłam do tego spokojnie (bez płaczu przy nim)..powiedziałam, że albo konczy to teraz, albo musimy się rozstać. powiedział, że nie wie co do mnie czuje, ale że skończy tamtą znajmość, że z nią nie spał, i że nie będzie mu łatwo, bo wie, że ona wiele dla niego znaczy.. Masakra. wziełam na przetrwanie. Oczywiście u mnie mega depresja od czasów odkrycia konta na gmailu - schudłam 20 kg, wrak człowieka. Mnie mówił, że skończył, ale dalej do niej dzwonił, rozmawiał, smsował, tylko bardziej uważał, kasował wszystko z tel. Od czasu do czasu czytałam komp służbowy, trwało to nadal, wyjechalismy 30 kwietnia na wakacje do chorwacji - wyłączył tel, było cudownie. ze mną, wydawało mi się, że nawet o niej nie myśli. po powrocie poczytałam komp słubowy, ona mego stęskniona.. A on, ze spróbuje mnie ściemnić, że chce z nią jechać na weekend itp. pomyślałam, że nigdy nie będzie końca.. Ale nabrałam dystansu, poszliśmy na terapię małżeńską. Przyznał się, myślę, że trochę mu to dało, ale były momenty, że kłamał jak z nut.. Potem ktoś przysłał mi sms, że mąż ma romans, i taki sam sms dostał jej mąż. Ona "sprostowała" plotki wysyłając maile do wszystkich w pracy - że jest szczęśliwoa mężatką, że mój mąż nie jest w jej typie i jak ona mogłaby być z kimś takim. Na mojego męża wylała tym samym kubeł lodowatej wody. Ocknął się z amoku. Póżniej był miesiąc wakacji - bez kontaktu z nią. Dla mnie okres super - chociaż ja cały czas pamiętam. Teraz wrócili do pracy i znowu są telefony. Podobno tylko służbowe, ale czy ja mogę w to wierzyc? Hustawki nastrojów, w sluzbowym kompie nie ma nic, a tel, znalazłam sms - uśmiechnij się, tak pieknie się uśmiechasz.. oczywiście do niej.. co o tym myślicie jestem na skraju wyczerpania psychicznego.. mam dość wszystkiego..czy warto trwac w takim związku?