Zdrada - portal zdradzonych - News

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Matsmutny
18.04.2024 15:12:06
zdrada bardzo boli . Mnie zdradzila kobieta po 4 latach martyna gryglak z łapsz wyżnych Smutek

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

...chyba zgubiłam rozumDrukuj

Zdradzona przez mężatrafiłam do Was w lipcu t.r. -zagubiona po zdradzie i juz nie wiem co mam myśleć. Czytam opisane przez Was zdrady i ostrzeżenia a do mnie wciaz nie dociera. Jestem słaba, jestem bardzo słaba i chyba zbyt uzalezniona od mojego M. Rozstaliśmy sie trzy tygodnie temu, on miał juz dosc mojego wypominania i wracania do przeszłosci, ja znalazłam kolejny dowod na to ze nie powinnam mu ufac- znów zaczłął sie kontaktowac z larwą, z która zdradził mnie dwa razy i z którą zapewne zrobił to znów - oczywiscie zapytany o to przemilczał. W miniony weekend byliśmy razem na weselu, potem poprawinach i uczucia odżyły, po rozmowie postanowilismy spróbowac jeszcze raz. A teraz siedze i płacze... wiem ze nie bedzie dobrze skoro on ciagle wraca do tamtej kiedy tylko jest mu zle ze mna. Boje sie ze byle kłotnia i on powie mi: dosc. Chore to wiem przeciez on powinien sie strac a nie ja, a jednak boje sie go stracić. Choć były juz takie dni, ze czułam sie szczesliwa, ze to koniec, że jestem wolna od podejrzen, ze moge zajć sie sobą i dziecmi a teraz znów mysle czy z nią nie pisze czy sie nie spotyka. Wiem jaka bedzie wasza ocena mojej sytuacji. Musiałam sie wygadac a byc moze moj rozum wróci, czekam chyba az ktos mna potrzesie... i to tak porządnie. Przepraszam za mało poprawny styl.

Wiem, że będę szczęśliwaDrukuj

Zdradzona przez mężaKiedy mój mąż po czternastu latach (w tym 1,5 roku po ślubie) oznajmił mi, że się zakochał, mój świat legł w gruzach. Kochałam go ślepo, niczego nie zauważyłam, a jego związek trwał już od ponad pół roku. Rozmawialiśmy wiele godzin, postanowiliśmy zacząć od nowa, zerwał z nią, a przynajmniej tak twierdził. Staraliśmy się obydwoje, spędzaliśmy razem więcej czasu, okazywaliśmy sobie więcej czułości itd. Kiedy po dwóch tygodniach od naszego nowego początku, sprawdziłam jego telefon (nigdy wcześniej tego nie robiłam), znalazłam smsa, którego słowa wyryły mi się w mózgu i zapamiętam je aż do śmierci. Wpadłam w taką szaloną rozpacz, że nawet nie byłam w stanie przeczytać pozostałych smsów. Nie potrafię opisać tego, co się ze mną działo. Szalałam z rozpaczy, ale w dalszym ciągu chciałam mu wybaczyć. Jeszcze dwukrotnie zwodził mnie obietnicami, że będziemy razem, ja do ostatniej chwili walczyłam o niego i nasze małżeństwo. W końcu przyznał, że nie potrafi z nią zerwać i chce z nią być. Trochę został do tego zmuszony, bo nawiązałyśmy między sobą kontakt i wyszły na jaw wszystkie jego kłamstwa, wobec mnie i wobec niej. Obecnie nie mieszkamy razem. On planuje przyszłość z nią, tak jak jej wielokrotnie obiecywał. Złożył pozew o rozwód. Mojego bólu już nic nie ukoi - odszedł ode mnie mężczyzna, w którym się zakochałam będąc młodą dziewczyną i którego kochałam do końca, pomimo całego bólu, który mi zadał. Przeżyliśmy razem wiele trudnych, ale też i pięknych chwil. Wierzyłam, że się nią tylko zauroczył, że przejrzał na oczy po naszych wielogodzinnych rozmowach. Jednak myliłam się. Dzisiaj minęło 2,5 miesiąca odkąd się dowiedziałam, około miesiąca odkąd ostatecznie postanowił być z nią. Jeszcze nie do końca wyzbyłam się nadziei na to, że wróci. Ale podniosłam się, staję się coraz silniejsza. Na początku w ogóle nie wstawałam z łóżka, nie jadłam, nie spałam, płakałam. Pomogła mi rodzina i dwoje ludzi, których tutaj poznałam - bardzo im za to dziękuję. Gdyby nie rozmowy z nimi pewnie nadal bym rozpaczała. Oczywistym jest, że nadal nachodzą mnie wspomnienia, myśli o nich, niewyjaśnione pytania, ale są to tylko momenty i w dodatku pojawiają się coraz rzadziej. Ból pozostanie jeszcze na długo, ale już wiem, że z czasem jego uczucie się wytłumia. Przede mną jeszcze rozwód i konieczność rozwiązania wspólnych spraw, ale poradzę sobie. Dzisiaj to wiem. I wiem też, że będę szczęśliwa; sama, a może z kimś...

przerażenieDrukuj

jakiś czas temu opisywałam swoją historię. Czytając Wasze wpisy stwierdzam z przerażeniem, że w większości (i to znacznej) zdradzający mimo swoich zapewnień i wielkich żali , ZDRADZAJĄ PONOWNIE. Czy jest tu ktoś, kto zdradził, naprawdę żałuje i nie myśli o następnych wyskokach lub dzielnie się opiera pokusom?? Czy jest możliwe że ktoś kto zdradził nie powtórzy tego , czy są to tylko pobożne życzenia zdradzanych?

zostałam takze zdradzonaDrukuj

Zdradzona przez mężaJestem po slubie 31 lat. Mamy dwoch synow juz doroslych. Bylismy dobra zgrana para , znajomi odbieraja nas jako idealna pare. Moj maz prowadzi dzialalnosc i od samego poczatku jemu to nie wychodzi. 10 lat temu wpadl w ogromne tarapaty finasowe. Wzielam na siebie cala odpowiedzialnosc za utrzymanie domu, dzieci ( bo wowczas jeszcze sie uczyly), nawet wile dlugow musialam pokryc , poniewaz zbyt pozno zrobilismy rozdzielnosc majatkowa. Od 7 lat odkrywalam dziwnwe telefony i esemesy , slyszlam za kazdym razem , ze to pomylka albo jakies wyglupy . Kilka razy odkrylam jak rozmawial na gg ( tresci nie byly kolezenskie ale bardzo poufale , wyznania). Za kazdym razem sie wymigiwal. Poltora roku temu mimo problemow finansowych stwierdzil ze musi wyjechac na drugi koniec Polski w interesach. Potem kolejny wyjazd , i kolejny az do jesieni 2010 roku kiedy to wyjazd od samego poczatku wydawal mi sie podejrzany i jego zachowanie podczas romow telefonicznych takze ( krotkie rozmowy szybko konczone , nie odbieranie wieczorami telefonu). Jednego dnia rano zadzwonil do mnie i po krotkiej rozmowie rozlaczyl sie , niestety jego telefon za chwile zadzwonil ponownie i to co uslyszalam byl dla mnie szokujace , cieple wyznania, o tym jaka byla cudowna tej nocy. Zadzwonilam natychmiast na jego drugi telefon bo nie bylam w stanie tego sluchac. Oczywiscie jak zwykle klamstwa , wymyslone historie.W tym czasie oficjalnie sprwadzlam jego poczte , telefony i nic nie bylo. Tak oto uspil moja czujnosc. I tak do czerewca tego roku , kiedy odkrylam przypadkowo telefon i kiedy go uruchomilam nie wierzylam , czule esemesy jego i jej swiadczace o spotkanach. Zadzwonilam do tej kobiety byla o 28 lat mlodsza od mojego 57 letniego meza, dziwczyna poznana w portalu randkowym. Po rozmowie dowiedzialam sie ze jej mowil ze jest rozwiedziony a ze mna tylko prof forma mieszka. Doprowadzilam zeby on z nia a mojej obecnosci rozmawial , powiedzial ze to koniec bo ja oszukiwal gdyz chcial sie dowartosciowac , krecilo go to, ze mloda dziewczyna na niego leci( ach jej powiedzial ze jest o 10 lat mlodszy). Kobieta poczula sie oszulana i bardzo mocno i dobitnie powiedzial jemu co o nim mysli.Przyznal sie ze spotkal sie z nia 4 razy i za kazdym razem mnie zdradzil. Pozniej szereg rozmow , zapewnien , z jego strony ,prosba bym dal jemu jeszcze szanse (bo on mnie kocha - zapewnial, ja takze kocham go) wiec postanowilam dac jemu ostatnia szanse . Teraz jest do rany przyloz ( umowa miedzy nami jest taka, że najmniejszy podobny wybryk z jego strony i rozstajemy sie). Jest to zbyt krotki czas bym mogla cokolwiek powiedziec. Powiem tylko to co czytam z przekazu innych osob,mnie takze caly czas towarzyszy niepokoj,lek, mysli co robi czy mnie nie oszukuje, brak wiary . Nurtuja mnie setki pytan i kiedy pytam niestety spotykam sie z odpowiedzia ze nie chce juz o tym rozmawiac. Nie mam wiedzy co lepsze czy wyjasnianie ( i jak maz mi to mowi rozdrapywanie caly czas tej rany) ja jednak chcialabym znac odpowiedzi na moje pytania.W mojej ocenie byloby dobrze gdyby odpowadal prosto i szczerze. Postapilam tak gdyz bardzo go mimo to kocham, ponadto nauczona doswiadczeniem moich dwoch kolezanek ktore nie zawalczyly o zwiazek po zdradzie dzis zaluja i obie twierdza ze dzis zawalczylyby, ze zbyt latwo sie poddaly.Czy postapilam slusznie czas pokaze . Wiem ze ja cierpie okrutnie , maz mowi ze on takze .

Ale byłam głupia....Drukuj

Zdradzona przez mężaPisałam tutaj w grudniu 2010r - posty - " Do trzech razy sztuka" i " do trzech razy sztuka -nowe wieści ". Pisze to ku przestrodze tym wszystkim którzy ratują to co nie ma sensu i wierzą w zmiany i metamorfozy swoich kurewn i kurewiczów. Nie wierzecie, nie ufajie, nie ratujcie zwiazku w którym zdrada sie powtarza. Ja wybaczyłam aż 3 wybryki - (o tych wiem) - błagał, przyżekał, wieszał się, zaczął chodzić do kościoła, chodził na terapie do psychologa - i po co ???. Po 5 miesiącach sytuacja sie powtarza. Tym razem zadał się z mężatką słynącą ze skoków w bok. Spotkał chyba to czego szukał, tylko po co mnie męczył tyle czasu? Po co to wszystko? Żal mi tych straconych lat, nerwów, łez i bólu. Zrozumiałam co to za h..... i że nie był i nie jest mnie wart. Szkoda że tak późno, ale chyba lepiej późno niż wcale.

Jak sobie poradzic...???Drukuj

Zdradzona przez mężaWitajcie. Moja historia ma początek w styczniu tego roku. Wtedy to zaczęłam podejrzewac, że mój mąż mnie zdradza. Długie rozmowy przez telefon, zupełna zmiana zachowania na początku negatywna później bardzo pozytywna. Pewności o zdradzie nabrałam w połowie lutego. Jak się okazało mąż przez kilka miesięcy prowadził podwójne życie do południa kochanka, popołudniami żona. Wybaczyłam mu dwa razy, próbowałam rozmawiac, proponowałam terapię małżeńską, robiłam wszystko żeby ratowac nasze małżeństwo (przez co straciłam szacunek do siebie)...jednak on po pierwsze nie przyznał się do zdrady po drugie powiedział, że nie potrzebuje terapii bo z nim jest wszystko ok a po trzecie cały czas praktycznie do tej pory próbuje winą za rozpad naszego małżeństwa obarczyc mnie...Końcem lutego mąż wyprowadził się, od tego czasu jesteśmy w separacji. W sądzie jest już złożony pozew rozwodowy. Najgorsze dla mnie na chwile obecną jest to, że nadal mamy kontakt (wspólna firma) i świadomośc tego, że mąż jest nadal ze swoją kochanką, która jak przypuszczam "zakochała" się w nim wiedząc ile on zarabia...Próbowałam wybaczyc i życ dalej jednak przychodzą takie chwile jak ta, że nie daję rady...Wydawało mi się, że go już nie kocham po tym wszystkim co zrobił i co od niego usłyszałam. W tej chwili nie jestem już niczego pewna...

Księżniczki też zdradzająDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęTo była dziewczyna jak z bajki, chodziła korytarzem na uczelni i wszyscy się za nią oglądali, ona nie patrzyła na nikogo. Jako jedyny ją poderwałem i została moją dziewczyną, przyznam szczerze, że do dzisiaj uważam to za pewne osiągnięcie :) Początki związku były niesamowite, gwieździste noce z buziakami w tle. Dziewczyna była typem "księżniczki", czyli to facet musiał zawsze wszystko organizować tak, żeby księżniczka się nie nudziła. Przyznaję, że osobiście wolę bardziej samodzielne osoby, ale jakoś na to przystałem. Wydawała się mieć bardzo tradycyjne podejście np. twierdziła, że jak ślub to nie ma mowy o intercyzie itd. Po czasie stałem się jej "przynieś, wynieś, pozamiataj", to znaczy jak była u mnie to zawsze ja robiłem jedzenie, zawsze ja organizowałem wypady i wieczory i jeszcze musiałem się domyślić czego księżniczka ode mnie oczekuje, żeby nie popełnić fatalnego faux pas (kolor świeczek przy romantycznej kolacji nie korespondował z kolorem obrusu). Oczywiście wszystkie jej wymagania zawsze były poparte odpowiednimi historyjkami jej znajomych lub byłych chłopaków, którzy też robili dla niej takie cudowne rzeczy i byli tacy fantastycznie kochani i romantyczni. Na przykład jej były zawsze robił jej sałatkę, a kiedyś jej kumpel specjalnie dla niej wypożyczył jej książkę. Cudowni faceci to byli, ja też chciałem taki być. Czułem się trochę przytłoczony tym wszystkim, ale jakoś dawałem radę. Pierwsza czerwona lampka zapaliła mi się jak umówiła się z jakimś nowo poznanym kolesiem i zapytała mnie czy może się z nim spotkać. Ja się bez problemu zgodziłem, bo nigdy nie byłem chorobliwie zazdrosny i zawsze uważałem, że powinniśmy poznawać różnych ludzi pod warunkiem, że te nowe kontakty pozostaną w sferze koleżeńskiej. Naświetliłem jej sytuację w ten sposób i się zgodziłem. Po tym spotkaniu, które było jednorazowe, powiedziała mi, że jej były chłopak to by jej na coś takiego nie pozwolił i to wyzwoliło moją pierwszą czerwoną lampkę. Stwierdziłem, że skoro nie potrafi korzystać z wolności, to od teraz będziemy sprawy rozwiązywać inaczej. Zaczął się okres pozwalania/niepozwalania na spotykanie się z różnymi ludźmi i związek zaczął się dla mnie robić powoli chory, ale sytuacja nadal wyglądała stabilnie, sprawa ucichła. Druga czerwona lampka zapaliła się jak jej były chłopak wysyłał jej MMS-y z misiami. To była atrakcyjna dziewczyna i zdarzało się, że faceci się nią interesowali i czasem nawet wspólnie śmialiśmy się z tekstów, którymi próbowali ją poderwać. Pokazywała mi czasem niektóre "kwiatki" i było całkiem śmiesznie. Ale z tym jej byłym to jakoś mi się ta druga lampka włączyła i moja intuicja podpowiedziała mi, że sprawa jest do zbadania. Pewnego dnia jak spała u mnie zauważyłem, że ja robię jedzenie i w ogóle "skaczę" koło niej, a ona ciągle do kogoś pisze sms-y. No więc jak poszliśmy spać, to ja się obudziłem w środku nocy i postanowiłem sobie poczytać co jest grane, czego nigdy jeszcze do tej pory nie robiłem, ale męczyło mnie, że coś jest na rzeczy. Oczywiście przeczytałem sobie jak bardzo chciała by być z nim teraz w łóżku, a jednak była w łóżku ze mną i tym podobne. No nic, wstaliśmy rano, zawiozłem ją do domu, dałem przysłowiową "dychę". Oczywiście była niesamowicie urażona, że w ogóle śmiałem tak postąpić do momentu jak zasugerowałem, żeby poczytała swoje sms-y. Wtedy zaczęło się przepraszanie. Uderzyło mnie w tej sytuacji to, że dziewczyna kłamała do samego końca. Podpuściłem ją trochę, że mam pewne podejrzenia, ale ona twierdziła, że nic się nie dzieje. Była tak przekonująca, że jakbym nie miał twardych dowodów, to bym jej pewnie uwierzył. Teraz się pewnie niektórzy uśmieją, ale postanowiłem jej wybaczyć. Cóż, miłość to piękna rzecz. Ona zapewniła mnie, że to już się nigdy nie powtórzy, ale od tego momentu już nie mogłem jej zaufać. Sprawa przycichła, minęło kilka miesięcy. Nagle okazało się, że ten sam były chłopak nie zdał jakiegoś egzaminu i ona musi mu koniecznie pomóc. Chciałem być dobry, nawet ją do niego zawiozłem, ale pozostałem przezorny i sprawdziłem swoje. Okazało się, że chłopak miał wszystko zdane, a ona zwyczajnie chciała się z nim spotkać. Oczywiście przede mną było cały czas udawanie, że ona nie chce tam jechać ale musi i tak dalej. Znowu to samo, podpuściłem ją, kłamała do samego końca, aż w końcu zacząłem cytować i już nie było o czym rozmawiać. Najlepsze jest to, że tym razem nawet mnie nie przeprosiła, jeszcze była na mnie zła. Po tygodniu oczywiście chciała do mnie wrócić (zapewne tamten jej do knajp, teatrów i kin nie zabierał), ale ja już nie chciałem mieć z nią nic wspólnego. Po kilku miesiącach znowu to samo, ale z mojej strony ściana wraz z odpowiednią argumentacją negatywnych cech jej osobowości w celu przyszłej poprawy. Od czasu drugiej sytuacji z jej byłym chłopakiem ani razu nie usłyszałem "przepraszam", co najwyżej, że moje argumenty są "niestosowne" (no bo jak w ogóle śmiałem się dowiedzieć o tym, że zdradza mnie z innym). Jako ciekawostkę podam, że podczas naszej ostatniej rozmowy stwierdziła, że nie chce mieć mnie za znajomego (tak jakbym ja chciał), bo "już niczego fajnego ode mnie nie uzyska". Aby moja historia stała się morałem dla użytkowników tego zacnego portalu, polecam zwrócić uwagę na słowo "uzyska". Otóż w mojej historii przejawia się nie tylko zdrada, ale również manipulacja. Zostałem wmanipulowany w bycie "dobrym chłopcem" tylko po to, żeby wypełniać jej czas pomiędzy spotkaniami z jej byłym. Problem z wykryciem takich manipulacji polega na tym, że takie osoby odwołują się z reguły do jakiś szlachetnych czynów czy zasad, które naprawdę wydają się sensowne. Problem polega na tym, że tacy ludzie są drapieżnikami, chcącymi wykorzystać dobro innych tylko dla zaspokojenia własnych celów. Nie chcą zadowolić drugiego człowieka, chcą wyciągać stałe korzyści dla siebie. Potrafią być w tym naprawdę przekonywujący. Na przykład moja dziewczyna robiła mi piękne prezenty raz na kilka miesięcy, aby podtrzymać iluzję miłości. Tak naprawdę ona na ten prezent poświęcała kilka godzin na kilka miesięcy, a ja poświęcałem jej cały mój wolny czas, rachunek był prosty i z korzyścią dla niej. Przestrzegam wszystkich przed takimi osobami, wasze uczucia nie mają dla nich znaczenia, uczucia tych, z którymi was zdradzają, nie mają dla nich znaczenia, liczą się dla nich tylko oni sami.

Pogubiłam się....Drukuj

Zdradzona przez mężaCzytam często wasze listy. Kiedyś sama tu trafiłam . Minęło niecałe dwa lata ..... od zdrady męża. I niby powinnam się cieszyć. Bo jest ze mną , bo się stara, bo jest wiele innych rzeczy na plus... Ale jest własnie to niby bo ja ciągle cierpię. Nie ma dnia ,żebym o tym nie myślała. Tak bardzo bym chciała cofnąć czas.... To tak bardzo boli, tak bardzo mnie to upokorzyło. Zniszczyłao moja wiarę, moje poczucie godności , wartości.Czuje się jak takie zero. Im bardziej on sie stara, tym bardziej ja wątpię. Przecież to bez sensu. Sama czasem siebie nie rozumiem. Przecież powinnam się cieszyć ,że jest, że walczy o nasze małżeństwo. Czuję się źle, moja dusza cierpi. Nie potrafię przestać o NIEJ mysleć. Ona zatruwa każdy mój dzień. Każdego dnia boję się , że to się powtórzy. Choć on nie daje mi powodów i zapewnia o swojej miłości. Czy ze mną jest coś nie tak?

Błagam pomóżcie!!!Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaTo co się wydarzyło w moim życiu i to co mnie spotkało możecie przeczytac w poprzednim wpisie. Teraz mam gorszy problem i nie wiem jak z tego wybrnąc. Mianowicie chodzi o to, że kuzynka, o której mowa była wcześniej nie daje nam życ ciągle odwiedza nas na nk. Pisze do siostry i znajomych mojego faceta czy u niego wszystko w porządku... Puszcza mu sygnały. A my zupełnie nie wiemy jak sobie z nią poradzic. Ta dziewczyna ciągle zatruwa nam życie. Rozmawialiśmy z nią na ten temat, ale ona nie potrafi przyjąc do świadomości tego, że mój narzeczony jest ze mną szczęśliwy... Tak jakby do niej nic nie docierało!! A najgorsze jest to, że pomimo że są rodziną to ona go naprawdę kocha-jak faceta... Pomóżcie bo nie wiem jak sobie z tym poradzic a ona nie ułatwia mi sprawy aby zapomniec o tym co mnie spotkało...

czy mam jej wybaczyć ?Drukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęco mam zrobić jestem z dziewczyna ponad rok a ona ostatnio pojechała do przyjaciela i mnie zdradziła z nim 3 razy co ja mam robić pomożecie ?? ;((( ona po tym morze jeszcze mnie zdradzić czy się powstrzyma dla dobra związku ?

Nie uwierzycie... zdradziła mnie:)Drukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęTaaak... mnięło od tego czasu już, nie mogę uwierzyć, 10 miesięcy. Znaczy, 10 miesięcy odkąd się dowiedziałem. A dowiedziałem sie półtorej miesiąca po tym jak mnie zostawiła. Najpierw niby separacja, takie, wiecie, "odpocznijmy od siebie", która trwała - uwaga uwaga! - dwa tygodnie, a potem już finisz. Mieszkanie wystawiliśmy na sprzedaż, ona do czasu sprzedazy została tam z dzieckiem (prawda, nie wspomniałem, mamy dziecko). I póltorej miesiaca odkad zamknałem za sobą drzwi, obcy facet walał się juz po moim łóżku. Czyli, wprowadził się. Niby przyłapałem ja kilka tyg. po rozstaniu na tym, ale... przy całej ilości łgarstw prosto w oczy, zwyczajnie nie wierzę w to że zaczęła po rozstaniu. No i - nowy facet mieszka z nią półtorej miesiaca po rozstaniu?? No kaman, chyba nikt z was by nie uwierzył, że to przypadek, zwłaszcza że mam dowody na ich zażyłe stosunki jeszcze przed całym rozstaniem. A dzisiaj... jestem szczęśliwy w nowym związku, z kobietą którą kocham, podobnie jak jej synka. zwłaszcza, że przeszła to co ja i doskonale się rozumiemy. Planujemy wspólnie zamieszkac niedługo. Jest mi dobrze, wreszcie mam przy boku kobietę przy której czuję się jak facet, a nie maszynka do naprawiania, sprzątania, dźwigania zakupów, wożenia tyłka i Bóg wie co jeszcze. Tamta dla mnie nie istnieje, nasze kontakty ograniczaja się jedynie do dziecka. Tyle że... mimo wszystko, czasami nie mogę wyjść z podziwu, jak łatwo niektórym przychodzi machnięcie ręką na wszystkie plany, na dobro wlasnych dzieci, na przyszłość swoją i tych dookoła. I jak się to może człowiek czasami pomylić... a tym którzy ciągle liżą rany i rozpaczają, mówię - trzymajcie się. Czas leczy rany. Wszystkie. Prędzej czy później, ale tak jest, obiecuję.