Zdrada - portal zdradzonych - News

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

Pogubiony00:12:22
@ hurricane00:30:52
gunio1100:43:39
# poczciwy01:18:09
Marcin40l03:33:40

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

NAIWNOŚĆDrukuj

Zdradzona przez mężadawno mnie tutaj nie było, dwa lata temu pisałam właśnie tutaj, że odkryłam kochanke mężą oczywiście do niczego sie nie przyznał, wrecz wyparł się wszystkiego a ona nie chciała ze mną rozmawiać tylko sugerowała różne rzeczy, żadnych faktów. Dziś mamy rocznego synka, zatem postanowiłam mu dać szansę..i cóż, jesteśmy na wakacjach w Chorwacji a ja właśnie się dowiedziałam, że już mnie nie KOCHA, nie chce niczego naprawiać, nie chce żadnej terapii małżeńskiej. Zostanie w naszym wspólnym domu, ponieważ mamy 2 dzieci i to dla nich zostanie. Cóż, niestety to nie jest zły sen, nie obudziłam się. Na początku prosiłam o wyjaśnienie tej sytuacji, powiedział tylko, że ma mnie już dosyć, że nie KOCHA, że mnie toleruje. Od około miesiąca dzieje się z nim coś dziwnego, zaczął bardziej o siebie dbać, dba o formę (biega), schudł, przestał mnie dotykać a zaczął krytykować (po urodzeniu dziecka pozostało mi do zrzucenia 10kg). Zapytany o kochankę wprost zaprzeczył ale cóż ma powiedzieć, jeśli wie, że jak tylko odkryję nową zdradę i będę mieć pewność to koniec ze wspólnym mieszkaniem i nie obchodzi mnie to, że są dzieci. Strasznie to wszystko boli, usłyszeć po 11 latach małżeństwa mam cie gdzieś, strasznie boli moja naiwność, to że po raz kolejny mu zaufałam, i miałam nadzieję na wspólne życie. Pan Mąż twierdzi, że to moja wina rozpad naszego małżeństwa, że go nie doceniałam, że wciąż stawiałam mu nowe wymagania, że był wiecznie krytykowany. Boli jak cholera zważywszy na to, że wybaczyłam mu zdradę, bicie, obelgi. Dzis nie wiem co mam robić. Mamy dwójke fajnych dzieci, córka ma 9 lat i ciągle przeżywa nasze kłótnie, ja za chwilę wysiąde psychicznie, bo dziś już się zdarza że nie chce mi się wstać z łóżka..CO MAM ROBIĆ???przekonywać go do naprawiania naszego związku??mnie wciąż na nim zależy choć czuje się upokorzona, odrzucona i zraniona..

przeczytane sms-y Drukuj

Zdradzona przez mężakilka dni temu znalazłam sms-y (maz miał 2 tel. który ukrywał) o treści oddalbym wszystko za jedna minute z Toba Skarbie, Kocham Ci itp. gdy je zobaczylam wpadlam w szał , panike itp. mamy roczna coreczke, ufalam mu bezgranicznie- jest miloscia mojego zycia!! a on zdradzal mnie, trwalo to jakies 5 miesiecy , czulam ze cos jest nie tak, ale wypieral sie. Twierdzi, ze sie nigdy nie spotkali, ze to tylko sms-y. Kazalam mu sie wynosic, blagal o wybaczenie, plakal. Pozwolilam zostac.... nie wiem czy robie dobrze, boje sie!!! On wie jak bardzo go kocham, boje sie ze to wykorzysta. Pisze tu na forum , bo musze sie wygadac, wstyd mi za to co zrobil, wstyd powiedziec przyjaciolom. Gdy jest przy mnie czuje sie silna ale gdy zostaje sama zle mysli wracaja, placze, boje sie ze sobie nie poradze!! jak to przetrwac?? POMOCY!!!!

Zaufać?Drukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęMoja historia jest pewnie podobna do wielu tutaj ale muszę to z siebie wyrzucić. Od ponad 5 lat jestem (byłem) z dziewczyną dla której straciłem głowę, oczywiście rozwinąłem się zawodowo - mam dobrą pracę (nawet 2), wynajmuje mieszkanie itd. Z moją partnerką jesteśmy od czasu studiów - byłem jej pierwszym poważnym facetem, ze mną straciła dziewictwo. Mamy po 26-28 lat. Układało nam się wzorowo, nie mieszkaliśmy razem ale bardzo dużo czasu spędzaliśmy ze sobą. Moja partnerka pracuje w urzędzie...wyjeżdża na liczne szkolenia ale nigdy to mi jakoś specjalnie nie przeszkadzało...Nadszedł jednak taki dzień kiedy zobaczyłem że coś się psuje tzn. że jest markotna, zaczyna wytykać mi wady które kiedyś jej nie przeszkadzały, unika rozmów o przyszłości itd. Po rozmowach zawsze zapewniała że kocha i stało się to...złapała mnie grypa...leżałem rozłożony w łóżku...przyjechała...strasznie sie ucieszyłem bo wtedy się nie widzieliśmy prawie tydzień i powiedziała te słowa: "Jesteś dla mnie taki dobry a ja się gubię" Przestraszyłem się, zaczęła płakać - uspokajałem ją i wtedy mi powiedziała że potrzebuje przerwy, że się pogubiła, że musi pobyć sama ze sobą. Ciężko mi było to słyszeć ale się zgodziłem. Pisaliśmy do siebie jakby nigdy nic, nawet poszliśmy na wesele brata - kochaliśmy się w noc po weselu - i najgorszy dzień w moim życiu - > obudziłem się rano, była w łazience - jej telefon lezał koło łóżka, coś mnie tkneło, zawsze uwazałem ze jak kochasz to ufaj - ale jakies dziwne przeczucie ze coś jest nie tak. Prowadziła regularne rozmowy i smsy z facetem poznanym na szkoleniu. Gdy wyszła nie wytrzymałem : Powiedziałem ze z nami koniec, ze nie chce jej znac, ze zepsuła wszystko co razem budowalismy, ze skłamała z przerwą. Ona też sie rozpłakała : powiedziała że zauroczyła się w o 10 lat starszym facecie który ma zone i dzieci i mieszka w innym miescie-pisała z nim setki smsów dzwoniła spotkali sie 3 razy ale do niczego nie doszło. Ze mnie kocha i zawsze kochała ale sie pogubiła i dlatego to zrobiła :( Nie wiem co mam robić - czuję sie oszukany i zdradzony emocjonalnie, okłamany o słusznosci przerwy :/ Serce mi pęka :/

...chyba zgubiłam rozumDrukuj

Zdradzona przez mężatrafiłam do Was w lipcu t.r. -zagubiona po zdradzie i juz nie wiem co mam myśleć. Czytam opisane przez Was zdrady i ostrzeżenia a do mnie wciaz nie dociera. Jestem słaba, jestem bardzo słaba i chyba zbyt uzalezniona od mojego M. Rozstaliśmy sie trzy tygodnie temu, on miał juz dosc mojego wypominania i wracania do przeszłosci, ja znalazłam kolejny dowod na to ze nie powinnam mu ufac- znów zaczłął sie kontaktowac z larwą, z która zdradził mnie dwa razy i z którą zapewne zrobił to znów - oczywiscie zapytany o to przemilczał. W miniony weekend byliśmy razem na weselu, potem poprawinach i uczucia odżyły, po rozmowie postanowilismy spróbowac jeszcze raz. A teraz siedze i płacze... wiem ze nie bedzie dobrze skoro on ciagle wraca do tamtej kiedy tylko jest mu zle ze mna. Boje sie ze byle kłotnia i on powie mi: dosc. Chore to wiem przeciez on powinien sie strac a nie ja, a jednak boje sie go stracić. Choć były juz takie dni, ze czułam sie szczesliwa, ze to koniec, że jestem wolna od podejrzen, ze moge zajć sie sobą i dziecmi a teraz znów mysle czy z nią nie pisze czy sie nie spotyka. Wiem jaka bedzie wasza ocena mojej sytuacji. Musiałam sie wygadac a byc moze moj rozum wróci, czekam chyba az ktos mna potrzesie... i to tak porządnie. Przepraszam za mało poprawny styl.

Wiem, że będę szczęśliwaDrukuj

Zdradzona przez mężaKiedy mój mąż po czternastu latach (w tym 1,5 roku po ślubie) oznajmił mi, że się zakochał, mój świat legł w gruzach. Kochałam go ślepo, niczego nie zauważyłam, a jego związek trwał już od ponad pół roku. Rozmawialiśmy wiele godzin, postanowiliśmy zacząć od nowa, zerwał z nią, a przynajmniej tak twierdził. Staraliśmy się obydwoje, spędzaliśmy razem więcej czasu, okazywaliśmy sobie więcej czułości itd. Kiedy po dwóch tygodniach od naszego nowego początku, sprawdziłam jego telefon (nigdy wcześniej tego nie robiłam), znalazłam smsa, którego słowa wyryły mi się w mózgu i zapamiętam je aż do śmierci. Wpadłam w taką szaloną rozpacz, że nawet nie byłam w stanie przeczytać pozostałych smsów. Nie potrafię opisać tego, co się ze mną działo. Szalałam z rozpaczy, ale w dalszym ciągu chciałam mu wybaczyć. Jeszcze dwukrotnie zwodził mnie obietnicami, że będziemy razem, ja do ostatniej chwili walczyłam o niego i nasze małżeństwo. W końcu przyznał, że nie potrafi z nią zerwać i chce z nią być. Trochę został do tego zmuszony, bo nawiązałyśmy między sobą kontakt i wyszły na jaw wszystkie jego kłamstwa, wobec mnie i wobec niej. Obecnie nie mieszkamy razem. On planuje przyszłość z nią, tak jak jej wielokrotnie obiecywał. Złożył pozew o rozwód. Mojego bólu już nic nie ukoi - odszedł ode mnie mężczyzna, w którym się zakochałam będąc młodą dziewczyną i którego kochałam do końca, pomimo całego bólu, który mi zadał. Przeżyliśmy razem wiele trudnych, ale też i pięknych chwil. Wierzyłam, że się nią tylko zauroczył, że przejrzał na oczy po naszych wielogodzinnych rozmowach. Jednak myliłam się. Dzisiaj minęło 2,5 miesiąca odkąd się dowiedziałam, około miesiąca odkąd ostatecznie postanowił być z nią. Jeszcze nie do końca wyzbyłam się nadziei na to, że wróci. Ale podniosłam się, staję się coraz silniejsza. Na początku w ogóle nie wstawałam z łóżka, nie jadłam, nie spałam, płakałam. Pomogła mi rodzina i dwoje ludzi, których tutaj poznałam - bardzo im za to dziękuję. Gdyby nie rozmowy z nimi pewnie nadal bym rozpaczała. Oczywistym jest, że nadal nachodzą mnie wspomnienia, myśli o nich, niewyjaśnione pytania, ale są to tylko momenty i w dodatku pojawiają się coraz rzadziej. Ból pozostanie jeszcze na długo, ale już wiem, że z czasem jego uczucie się wytłumia. Przede mną jeszcze rozwód i konieczność rozwiązania wspólnych spraw, ale poradzę sobie. Dzisiaj to wiem. I wiem też, że będę szczęśliwa; sama, a może z kimś...

przerażenieDrukuj

jakiś czas temu opisywałam swoją historię. Czytając Wasze wpisy stwierdzam z przerażeniem, że w większości (i to znacznej) zdradzający mimo swoich zapewnień i wielkich żali , ZDRADZAJĄ PONOWNIE. Czy jest tu ktoś, kto zdradził, naprawdę żałuje i nie myśli o następnych wyskokach lub dzielnie się opiera pokusom?? Czy jest możliwe że ktoś kto zdradził nie powtórzy tego , czy są to tylko pobożne życzenia zdradzanych?

zostałam takze zdradzonaDrukuj

Zdradzona przez mężaJestem po slubie 31 lat. Mamy dwoch synow juz doroslych. Bylismy dobra zgrana para , znajomi odbieraja nas jako idealna pare. Moj maz prowadzi dzialalnosc i od samego poczatku jemu to nie wychodzi. 10 lat temu wpadl w ogromne tarapaty finasowe. Wzielam na siebie cala odpowiedzialnosc za utrzymanie domu, dzieci ( bo wowczas jeszcze sie uczyly), nawet wile dlugow musialam pokryc , poniewaz zbyt pozno zrobilismy rozdzielnosc majatkowa. Od 7 lat odkrywalam dziwnwe telefony i esemesy , slyszlam za kazdym razem , ze to pomylka albo jakies wyglupy . Kilka razy odkrylam jak rozmawial na gg ( tresci nie byly kolezenskie ale bardzo poufale , wyznania). Za kazdym razem sie wymigiwal. Poltora roku temu mimo problemow finansowych stwierdzil ze musi wyjechac na drugi koniec Polski w interesach. Potem kolejny wyjazd , i kolejny az do jesieni 2010 roku kiedy to wyjazd od samego poczatku wydawal mi sie podejrzany i jego zachowanie podczas romow telefonicznych takze ( krotkie rozmowy szybko konczone , nie odbieranie wieczorami telefonu). Jednego dnia rano zadzwonil do mnie i po krotkiej rozmowie rozlaczyl sie , niestety jego telefon za chwile zadzwonil ponownie i to co uslyszalam byl dla mnie szokujace , cieple wyznania, o tym jaka byla cudowna tej nocy. Zadzwonilam natychmiast na jego drugi telefon bo nie bylam w stanie tego sluchac. Oczywiscie jak zwykle klamstwa , wymyslone historie.W tym czasie oficjalnie sprwadzlam jego poczte , telefony i nic nie bylo. Tak oto uspil moja czujnosc. I tak do czerewca tego roku , kiedy odkrylam przypadkowo telefon i kiedy go uruchomilam nie wierzylam , czule esemesy jego i jej swiadczace o spotkanach. Zadzwonilam do tej kobiety byla o 28 lat mlodsza od mojego 57 letniego meza, dziwczyna poznana w portalu randkowym. Po rozmowie dowiedzialam sie ze jej mowil ze jest rozwiedziony a ze mna tylko prof forma mieszka. Doprowadzilam zeby on z nia a mojej obecnosci rozmawial , powiedzial ze to koniec bo ja oszukiwal gdyz chcial sie dowartosciowac , krecilo go to, ze mloda dziewczyna na niego leci( ach jej powiedzial ze jest o 10 lat mlodszy). Kobieta poczula sie oszulana i bardzo mocno i dobitnie powiedzial jemu co o nim mysli.Przyznal sie ze spotkal sie z nia 4 razy i za kazdym razem mnie zdradzil. Pozniej szereg rozmow , zapewnien , z jego strony ,prosba bym dal jemu jeszcze szanse (bo on mnie kocha - zapewnial, ja takze kocham go) wiec postanowilam dac jemu ostatnia szanse . Teraz jest do rany przyloz ( umowa miedzy nami jest taka, że najmniejszy podobny wybryk z jego strony i rozstajemy sie). Jest to zbyt krotki czas bym mogla cokolwiek powiedziec. Powiem tylko to co czytam z przekazu innych osob,mnie takze caly czas towarzyszy niepokoj,lek, mysli co robi czy mnie nie oszukuje, brak wiary . Nurtuja mnie setki pytan i kiedy pytam niestety spotykam sie z odpowiedzia ze nie chce juz o tym rozmawiac. Nie mam wiedzy co lepsze czy wyjasnianie ( i jak maz mi to mowi rozdrapywanie caly czas tej rany) ja jednak chcialabym znac odpowiedzi na moje pytania.W mojej ocenie byloby dobrze gdyby odpowadal prosto i szczerze. Postapilam tak gdyz bardzo go mimo to kocham, ponadto nauczona doswiadczeniem moich dwoch kolezanek ktore nie zawalczyly o zwiazek po zdradzie dzis zaluja i obie twierdza ze dzis zawalczylyby, ze zbyt latwo sie poddaly.Czy postapilam slusznie czas pokaze . Wiem ze ja cierpie okrutnie , maz mowi ze on takze .

Ale byłam głupia....Drukuj

Zdradzona przez mężaPisałam tutaj w grudniu 2010r - posty - " Do trzech razy sztuka" i " do trzech razy sztuka -nowe wieści ". Pisze to ku przestrodze tym wszystkim którzy ratują to co nie ma sensu i wierzą w zmiany i metamorfozy swoich kurewn i kurewiczów. Nie wierzecie, nie ufajie, nie ratujcie zwiazku w którym zdrada sie powtarza. Ja wybaczyłam aż 3 wybryki - (o tych wiem) - błagał, przyżekał, wieszał się, zaczął chodzić do kościoła, chodził na terapie do psychologa - i po co ???. Po 5 miesiącach sytuacja sie powtarza. Tym razem zadał się z mężatką słynącą ze skoków w bok. Spotkał chyba to czego szukał, tylko po co mnie męczył tyle czasu? Po co to wszystko? Żal mi tych straconych lat, nerwów, łez i bólu. Zrozumiałam co to za h..... i że nie był i nie jest mnie wart. Szkoda że tak późno, ale chyba lepiej późno niż wcale.

Jak sobie poradzic...???Drukuj

Zdradzona przez mężaWitajcie. Moja historia ma początek w styczniu tego roku. Wtedy to zaczęłam podejrzewac, że mój mąż mnie zdradza. Długie rozmowy przez telefon, zupełna zmiana zachowania na początku negatywna później bardzo pozytywna. Pewności o zdradzie nabrałam w połowie lutego. Jak się okazało mąż przez kilka miesięcy prowadził podwójne życie do południa kochanka, popołudniami żona. Wybaczyłam mu dwa razy, próbowałam rozmawiac, proponowałam terapię małżeńską, robiłam wszystko żeby ratowac nasze małżeństwo (przez co straciłam szacunek do siebie)...jednak on po pierwsze nie przyznał się do zdrady po drugie powiedział, że nie potrzebuje terapii bo z nim jest wszystko ok a po trzecie cały czas praktycznie do tej pory próbuje winą za rozpad naszego małżeństwa obarczyc mnie...Końcem lutego mąż wyprowadził się, od tego czasu jesteśmy w separacji. W sądzie jest już złożony pozew rozwodowy. Najgorsze dla mnie na chwile obecną jest to, że nadal mamy kontakt (wspólna firma) i świadomośc tego, że mąż jest nadal ze swoją kochanką, która jak przypuszczam "zakochała" się w nim wiedząc ile on zarabia...Próbowałam wybaczyc i życ dalej jednak przychodzą takie chwile jak ta, że nie daję rady...Wydawało mi się, że go już nie kocham po tym wszystkim co zrobił i co od niego usłyszałam. W tej chwili nie jestem już niczego pewna...

Księżniczki też zdradzająDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęTo była dziewczyna jak z bajki, chodziła korytarzem na uczelni i wszyscy się za nią oglądali, ona nie patrzyła na nikogo. Jako jedyny ją poderwałem i została moją dziewczyną, przyznam szczerze, że do dzisiaj uważam to za pewne osiągnięcie :) Początki związku były niesamowite, gwieździste noce z buziakami w tle. Dziewczyna była typem "księżniczki", czyli to facet musiał zawsze wszystko organizować tak, żeby księżniczka się nie nudziła. Przyznaję, że osobiście wolę bardziej samodzielne osoby, ale jakoś na to przystałem. Wydawała się mieć bardzo tradycyjne podejście np. twierdziła, że jak ślub to nie ma mowy o intercyzie itd. Po czasie stałem się jej "przynieś, wynieś, pozamiataj", to znaczy jak była u mnie to zawsze ja robiłem jedzenie, zawsze ja organizowałem wypady i wieczory i jeszcze musiałem się domyślić czego księżniczka ode mnie oczekuje, żeby nie popełnić fatalnego faux pas (kolor świeczek przy romantycznej kolacji nie korespondował z kolorem obrusu). Oczywiście wszystkie jej wymagania zawsze były poparte odpowiednimi historyjkami jej znajomych lub byłych chłopaków, którzy też robili dla niej takie cudowne rzeczy i byli tacy fantastycznie kochani i romantyczni. Na przykład jej były zawsze robił jej sałatkę, a kiedyś jej kumpel specjalnie dla niej wypożyczył jej książkę. Cudowni faceci to byli, ja też chciałem taki być. Czułem się trochę przytłoczony tym wszystkim, ale jakoś dawałem radę. Pierwsza czerwona lampka zapaliła mi się jak umówiła się z jakimś nowo poznanym kolesiem i zapytała mnie czy może się z nim spotkać. Ja się bez problemu zgodziłem, bo nigdy nie byłem chorobliwie zazdrosny i zawsze uważałem, że powinniśmy poznawać różnych ludzi pod warunkiem, że te nowe kontakty pozostaną w sferze koleżeńskiej. Naświetliłem jej sytuację w ten sposób i się zgodziłem. Po tym spotkaniu, które było jednorazowe, powiedziała mi, że jej były chłopak to by jej na coś takiego nie pozwolił i to wyzwoliło moją pierwszą czerwoną lampkę. Stwierdziłem, że skoro nie potrafi korzystać z wolności, to od teraz będziemy sprawy rozwiązywać inaczej. Zaczął się okres pozwalania/niepozwalania na spotykanie się z różnymi ludźmi i związek zaczął się dla mnie robić powoli chory, ale sytuacja nadal wyglądała stabilnie, sprawa ucichła. Druga czerwona lampka zapaliła się jak jej były chłopak wysyłał jej MMS-y z misiami. To była atrakcyjna dziewczyna i zdarzało się, że faceci się nią interesowali i czasem nawet wspólnie śmialiśmy się z tekstów, którymi próbowali ją poderwać. Pokazywała mi czasem niektóre "kwiatki" i było całkiem śmiesznie. Ale z tym jej byłym to jakoś mi się ta druga lampka włączyła i moja intuicja podpowiedziała mi, że sprawa jest do zbadania. Pewnego dnia jak spała u mnie zauważyłem, że ja robię jedzenie i w ogóle "skaczę" koło niej, a ona ciągle do kogoś pisze sms-y. No więc jak poszliśmy spać, to ja się obudziłem w środku nocy i postanowiłem sobie poczytać co jest grane, czego nigdy jeszcze do tej pory nie robiłem, ale męczyło mnie, że coś jest na rzeczy. Oczywiście przeczytałem sobie jak bardzo chciała by być z nim teraz w łóżku, a jednak była w łóżku ze mną i tym podobne. No nic, wstaliśmy rano, zawiozłem ją do domu, dałem przysłowiową "dychę". Oczywiście była niesamowicie urażona, że w ogóle śmiałem tak postąpić do momentu jak zasugerowałem, żeby poczytała swoje sms-y. Wtedy zaczęło się przepraszanie. Uderzyło mnie w tej sytuacji to, że dziewczyna kłamała do samego końca. Podpuściłem ją trochę, że mam pewne podejrzenia, ale ona twierdziła, że nic się nie dzieje. Była tak przekonująca, że jakbym nie miał twardych dowodów, to bym jej pewnie uwierzył. Teraz się pewnie niektórzy uśmieją, ale postanowiłem jej wybaczyć. Cóż, miłość to piękna rzecz. Ona zapewniła mnie, że to już się nigdy nie powtórzy, ale od tego momentu już nie mogłem jej zaufać. Sprawa przycichła, minęło kilka miesięcy. Nagle okazało się, że ten sam były chłopak nie zdał jakiegoś egzaminu i ona musi mu koniecznie pomóc. Chciałem być dobry, nawet ją do niego zawiozłem, ale pozostałem przezorny i sprawdziłem swoje. Okazało się, że chłopak miał wszystko zdane, a ona zwyczajnie chciała się z nim spotkać. Oczywiście przede mną było cały czas udawanie, że ona nie chce tam jechać ale musi i tak dalej. Znowu to samo, podpuściłem ją, kłamała do samego końca, aż w końcu zacząłem cytować i już nie było o czym rozmawiać. Najlepsze jest to, że tym razem nawet mnie nie przeprosiła, jeszcze była na mnie zła. Po tygodniu oczywiście chciała do mnie wrócić (zapewne tamten jej do knajp, teatrów i kin nie zabierał), ale ja już nie chciałem mieć z nią nic wspólnego. Po kilku miesiącach znowu to samo, ale z mojej strony ściana wraz z odpowiednią argumentacją negatywnych cech jej osobowości w celu przyszłej poprawy. Od czasu drugiej sytuacji z jej byłym chłopakiem ani razu nie usłyszałem "przepraszam", co najwyżej, że moje argumenty są "niestosowne" (no bo jak w ogóle śmiałem się dowiedzieć o tym, że zdradza mnie z innym). Jako ciekawostkę podam, że podczas naszej ostatniej rozmowy stwierdziła, że nie chce mieć mnie za znajomego (tak jakbym ja chciał), bo "już niczego fajnego ode mnie nie uzyska". Aby moja historia stała się morałem dla użytkowników tego zacnego portalu, polecam zwrócić uwagę na słowo "uzyska". Otóż w mojej historii przejawia się nie tylko zdrada, ale również manipulacja. Zostałem wmanipulowany w bycie "dobrym chłopcem" tylko po to, żeby wypełniać jej czas pomiędzy spotkaniami z jej byłym. Problem z wykryciem takich manipulacji polega na tym, że takie osoby odwołują się z reguły do jakiś szlachetnych czynów czy zasad, które naprawdę wydają się sensowne. Problem polega na tym, że tacy ludzie są drapieżnikami, chcącymi wykorzystać dobro innych tylko dla zaspokojenia własnych celów. Nie chcą zadowolić drugiego człowieka, chcą wyciągać stałe korzyści dla siebie. Potrafią być w tym naprawdę przekonywujący. Na przykład moja dziewczyna robiła mi piękne prezenty raz na kilka miesięcy, aby podtrzymać iluzję miłości. Tak naprawdę ona na ten prezent poświęcała kilka godzin na kilka miesięcy, a ja poświęcałem jej cały mój wolny czas, rachunek był prosty i z korzyścią dla niej. Przestrzegam wszystkich przed takimi osobami, wasze uczucia nie mają dla nich znaczenia, uczucia tych, z którymi was zdradzają, nie mają dla nich znaczenia, liczą się dla nich tylko oni sami.

Pogubiłam się....Drukuj

Zdradzona przez mężaCzytam często wasze listy. Kiedyś sama tu trafiłam . Minęło niecałe dwa lata ..... od zdrady męża. I niby powinnam się cieszyć. Bo jest ze mną , bo się stara, bo jest wiele innych rzeczy na plus... Ale jest własnie to niby bo ja ciągle cierpię. Nie ma dnia ,żebym o tym nie myślała. Tak bardzo bym chciała cofnąć czas.... To tak bardzo boli, tak bardzo mnie to upokorzyło. Zniszczyłao moja wiarę, moje poczucie godności , wartości.Czuje się jak takie zero. Im bardziej on sie stara, tym bardziej ja wątpię. Przecież to bez sensu. Sama czasem siebie nie rozumiem. Przecież powinnam się cieszyć ,że jest, że walczy o nasze małżeństwo. Czuję się źle, moja dusza cierpi. Nie potrafię przestać o NIEJ mysleć. Ona zatruwa każdy mój dzień. Każdego dnia boję się , że to się powtórzy. Choć on nie daje mi powodów i zapewnia o swojej miłości. Czy ze mną jest coś nie tak?