Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Kalinka93
Event03:06:27
heniek04:24:41
Pogubiony04:46:28
Obito05:06:31

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

opętanieDrukuj

Zdradzona przez mężaupadłam, nie podniosę się nie dam rady tego ogarnąć..zdradził, zranił, upokorzył, proponował czysty UKŁAD - wymianę uprzejmości, teraz po odkryciu przeze mnie jego kochanki nazywa mnie "popie.... suką", "zje...łbem" na dokładkę rozbił sobie głowę kubkiem ma dwa szwy i stwierdził, że doniesie na policję, że to ja mu zrobiłam...wszystko zmierza do tego, że chce mi zabrać dzieci...ja tego nie wytrzymam, nie niem juz gdzie jest prawda a gdzie kłamstwo, nie wiem kogo prosić o pomoc...nie dość że mnie zdradził i porzuca mnie i dzieci, to jeszcze grozi mi , że nie dostanę alimentów takich jak chcę, że będzie sie odwoływał, że mnie uwali...zwariuję, mam ochotę nałykać się prochów i zasnąć, nie chce mi sie żyć, boję się, że stracę dzieci, że nie dam sobie rady...Przez 11 lat żyłam z człowiekiem, który w ciągu miesiąca pokazał swoją prawdziwa twarz.., wszystko co mówi odwraca przeciwko mnie, nie potrafie sie bronić, raz jestem silna i sądze że dam radę, innym razem totalnie sie rozkładam i ryczę, czym mu daję jeszcze większą satysfakcję....Nie wiem jak podołam wszystkim obowiązkom, jak pogodzę pracę z opieką nad dziećmi....Nasze małżeństwo przez 11 lat było fikcją, domkiem z kart, który runął nagle...nie przygotowałam się na to...wybaczyłam mu bicie, panienki na boku a jednak i tak uznał, że byłam złą żoną, bo go krytykowałam, bo nie doceniałam, bo jestem gówno wartym śmieciem bez zainteresowań, bez przyjaciół...Nie podniosę się.......wszystko co się dzieje wpędza mnie w stan, z którego nie otrząsnę się, to dopiero miesiąc po tym jak sie dowiedziałam o jego nowej "dziewczynie"...opowiada mi jak mu z nia dobrze w łóżku, jaka jest fantastyczna jako kobieta, jak go rozumie, słucha i docenia...rozbili dwie rodziny, ona tez zostawia męża i dziecko i zamierzają być szczęśliwi, chcą kupić mieszkanie i wziąć wspólny kredyt na 30 lat bo to miłość do grobowej deski.......a dzieci i mnie wymazuje ze swojego życia i choć teraz deklaruje, że będzie się nimi zajmował, wiem że za jakiś czas sobie odpuści...Patrzę na moje dzieci i nie mogę powstrzymać łez...dlaczego im to robi???czym sobie zasłużyły??Nienawidzę go gdy o tym pomyślę...moja 9 letnia córka, szaleje za tatusiem i ma ciągle nadzieję, że nic sie nie zmieni...nie zniosę tego dłużej.............

Czy warto nadal tkwić w takim związku?Drukuj

Witam.Jestem mężatką od przeszło 12 lat.Siedem lat temu pierwszy raz całkiem przypadkiem dowiedziałam się o zdradzie.To był szok,nie potrafię opisać co wtedy czułam.Ja poprostu nie wierzyłam.Każdy ale nie mój ,,idealny",kochający mąż.Przecież codziennie mnie zapewniał,że jestem jedyną kobietą w jego życiu,że bardzo kocha,że nie wyobraża sobie życia beze mnie,że cieszy się ,że spotkał na swojej drodze tak wspaniałą kobietę. Kupował kwiaty bez okazji,drożdżówki w kształcie serduszek. Postrzegani byliśmy za IDEALNE,WZOROWE małżeństwo. A tu taki cios.Był całym moim światem,powietrzem,dzięki któremu żyję.Kiedy wszystko wyszło najaw,wszystkiemy zaprzeczał. Mimo,że przy mnie dostawał od tamtej kobiety smsy nadal zaprzeczał. Jak dzwoniła,,mówil że to pomyłka...i tak w nieskończoność. Kłamstwo za kłamstwem.Próbowałam z nim rozmawiać,ale on tłumaczył ,że to tylko koleżanka,Natomiast z jej smsów,telefonów(które w końcu odażyłam się odebrać),wynikało,żę są ze sobą od roku,a ja w piep...am się w ich związek. Chciałam żeby odszedł,mimo że w duszy prosiłam zostań ze mną,tak bardzo Cię kocham. Z nadmiaru nerwów częściowo sparaliżowało mnie na miesiąc czasu,bardzo osiwiałam. On po setkich godzinach rozmów,zdecydował,że zakończy tamtą znajomość bo to było bardzo głupie i nie rozsądne,ze właściwie nie wie po co to znajomość zaczynał jak kocha mnie. Było ciężko,ale daliśmy sobie drugą szansę. I kiedy z małych kroczków w tę lepszą stronę,zaczyły pojawiać się te większe,kiedy doszłam do wniosku,że ta zdrada widocznie była potrzebna dla ożywienia związku...po raz kolejny dowiedziałam się ,że jestem zdradzana.Nie wierzyłam! To nie mogła być prawda! Przecież dwa tygodnie temu, zabrał mnie na jedno dniową wycieczkę w góry,żeby zapytać czy odnowimy przysięgę małżeńską,czy zdecydujemy się na drugie dziecko...........Rozstaliśmy się na 3 miesiące,niby rozstali bo on codziennie przyjeżdżał i chciał rozmawiać.Poświecał czas dziecku,jak nigdy dotąd.Miałam dość,bo po raz kolejny przeżyłam załamanie. No ale znów uległa i pozwoliłam wrócić. Jednak tym razem nie byłam już tak opiekuńcza,że śniadanko do łóżka,codziennie seks,itd. Cułam do siebie wstręt. Kiedy dochodzio do zbliżenia,widziałam blondynkę przed sobą .Wszystko wracało. Czułam się podle,bo przecież dopiero ją dotykał ,a teraz ja mu pozwalam. W końcu powiedziałam stop! Minęlo 1,5roku,jak nie sypiamy ze sobą.A mimo to wśród znajmoych nadal funkcjonujemy jako najlepsza para. Mój mąż świetnie przy nich,przy rodzinie gra. A w domu? No cóż?Po pracy,piwko,komputer,garaż albo rybki. A ja z synem sama.,,Szczere"rozmowy do niczego nie prowadzą. On twierdzi ,że bardzo kocha i nie wyobraża sobie rozwodu. Nie dociera do niego,to co mówię. Jakie są moje oczekiwania,że nie czuje,że mnie kocha,że nawet jemu nie brakuje bliskości ze mną.A to nie jest już normalne. i tak w tym wszystkim tkwie.Nawet nie wiem czy mam jeszcze nadzieje,że może coś się polepszy.Czasem tłumacze sobie,że to chwilowy kryzys,który musimy przetrwać. Ale jak długo. Minęło już 7 lat od zdrady i nic nie drgnęło.Nawet palcem nie kiwnął żeby pokazać ,że się zmienił,że jest już w porządku. Wręcz przeciwnie,nawet w najmniejszych sytuacjach moich obaw on kłamie.Czem jak dziś obwiniam siebie,że teraz jest jak jest bo odmówiłam seksu. Ale czyłam się jak szm..ta(przepraszam za słownictwo).Kobieta po raz kolejny zdradzona czuje się bezwartościowa i beznadziejna. Podejmowałam próbę spróbowania z kimś innym. I niestety,przychodzi myśl-pewnie jest z inną bo nie odzwani,itd.Człowiek boi się zaufać,uwierzyć,że sytuacja wcale nie musi się powtórzyć. Z samego początku od razu przekreśla. Nie wiem co mam robić? Próbowałam rozmawiać z synem(11lat),on nie wyobraża sobie mieszkania bez taty,mimo tego że dostrzega jak tata się zachouje,jaki chłód panuje między nami.Mówi: przecież się smiejecie,rozmawiacie...Tracę sens życia.Do tego nie mam pracy,jestem nikim.

Nieszczęśliwa miłośćDrukuj

Zdradzona przez mężaWitam. Moja historia jest następująca. Jestem mężatką z 7-letnim stażem. Mamy wspólnie 5-letniego synka, wspaniałego chłopczyka. Jestem chora na niewydolność nerek (obecnie dializy). Jednak choroba ta nie ma wpływu na większość naszego życia. Funkcjonuje najzupełniej normalnie, jestem zwyczajną żoną. Zwyczajną i nawiną!!! Kocham męża bezgranicznie. Od początku wiedział o mojej chorobie i akceptował ją. Z resztą nie mamy z tym żadnych problemów, więc myślę, że to nie może być powód do zdrady!!!! Dbam o siebie, nie odstaję od innych znudzonych małżeństwem żon. Cieszy mnie związek, dom, dziecko i środowisko, w którym żyję, choć nie pracuję. Wszystko byłoby pięknie, gdyby mąż nie szukał wrażeń gdzie indziej. Zaznaczę jeszcze to, bo wydaje mi się to dość ważne, że jest nam ze sobą dobrze, a jednak coś nie gra. On mnie stale oszukuje. Na żywej zdradzie go nigdy nie przyłapałam, ale nie czekam na to (może powinnam, ale jak to sprawdzić???? gdzie mam się za nim uganiać???? jak nie mam na to siły). Od samego początku nie układa nam się, tzn, stale znajdywałam jakieś adresy i numery tel do wiecie kogo. Jedne z ostatnich oszustw to zalogowanie się na erotyczne strony i wyszukiwanie anonsów oraz znalezienie za jego klapką do telefonu imienia i nazwiska do.... ach nie ważne. W każdym bądź razie czuję się urażona i oszukana. Czytałam na jednym z blogów, że mężczyzna ma 35 lat i gdzie teraz kogoś znajdzie???? A ja???? Ja już mam tą drugą, wymarzoną połówkę, ale ona mnie nie szanuje. Jego tłumaczenia przyprawiają mnie o złość, że to nie jego, ktoś go wrabia, bo próbuje rozwalić nasze małżeństwo, tymczasem to on nie rozumie istoty związku i sam je rozwala. Tak mi żal i przykro tego wszystkiego, tych wszystkich przeżyć. Nie mam już ochoty, ani siły angażować się w nasze wspólne życie.

co mam robicDrukuj

witam, nie do końca powinnam znaleźc się na tym portalu. jak na razie. jednak mam ochotę się tym wszystkim z kimś podzielic. nie wiem, co mam robic. wplątałam się w historię zdradzanego męża. chłopak strasznie się pogubił. cierpi. nadal kocha, wręcz rozpaczliwie kocha swoją niewierna żonę, wie o jej zdradach, wpadł w bardzo poważną depresję, może i alkoholizm, stacza się. we mnie widzi coś hmmm, trudno powiedziec co. jestem powiernikiem. tylko boję się, że on się we mnie zakocha. ja mam juz swoja rodzinę, ale czuję, że też przxekraczam jakieś granice. chce mu pomóc, tylko jak mam przy okazji się w nim nie zakochac. on jest strasznie pogubiony, więc chwyta się wszystkiego.

gdy się kocha za bardzo...Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaWchodziłam na tą stronę z mieszanymi uczuciami. Nadal je mam i nie jestem pewna czy chce, czy potrafię pisać o sobie z taką otwartością jaką widzę u innych użytkowników.. ale poczytałam sobie sporo postów i tak sobie myślę, że być może jeśli przeleje swoje uczucia na przysłowiowy papier to jakoś mi to ulży?.. Jestem od 2 lat z moim chłopakiem. Na początku był to związek na odległość. Dokładnie rok temu mój chłopak przyjechał do mnie - do Warszawy, żeby tutaj rozpocząć życie. Zamieszkaliśmy razem. Układało nam się cały czas naprawdę dobrze. Na początku mieliśmy spore problemy finansowe - ponieważ ja ze względu na ambitne studia zarabiałam grosze a mój chłopak miał na początku problem ze znaleziemiem pracy. Mimo tych problemów bardzo dobrze nam się żylo...wręcz rewelacyjnie. Bardzo się kochaliśmy. Można nawet powiedzieć, że im ciężej nam było finansowo tym bardziej byliśmy zakochani. Nagle.. mniej więcej 2 miesiące temu "coś" zaczęło się między nami psuć. Kierując się po trosze ciekawością, podejrzliwością i potrzebą kontroli przejrzałam jego komórkę... okazało się, że jest w niej mnóstwo smsów od pewnej "dziewczyny". SMSy były bardzo niedwuznaczne mimo, że wynikało z nich jasno, że do łóżka razem nie poszli. Potem wszystko poszło jak w reakcji łańcuchowej.. mój "chłopak"... postanowił, że musimy się rozstać bo on nie chce mnie więcej ranić... że jest idiotą i że tego nie zmieni...ale że bardzo mnie kocha.. No więc nastała "przerwa"... bardzo niedługa bo w sumie trwała koło 2 tygodni - po czym chłopak (po milionach rozmów ze mną) wrócił twierdząc, że kocha mnie nad życie. Zaraz po tym ja niestety musiałam na tydzień wyjechać a po powrocie usłyszałam "wiesz, wcale za Tobą nie tęskniłem-czułem do Ciebie to co do zwykłej koleżanki, nie wiem co dalej, nie wiem co czuję"... Załamałam się. Pomyślałam, że mnie w tym czasie w końcu zdradził...ale twierdzi, że nie. W dalszej części rozmowy zaczął się wycofywać, twierdząc, że on wie że to tylko chwilowe i że dobrze nam jest razem - w końcu moje racjonalne argumenty przypominające mu wszystkie nasze wspólne marzenia i plany dały efekt - postanowiliśmy spróbować jeszcze pobyć razem...bo łatwo jest zburzyć to co tak mozolnie się budowało ale zupełnie od podstaw odbudować się nie da.. Od tego czasu minął tylko tydzień - bardzo niewiele.. ale spędzamy mnóstwo czasu razem i jest naprawdę bardzo miło. Tyle, że on nadal pisze do tej dziewczyny...wiem to..a nic nie mogę z tym zrobić... Kocham go i chcę żeby było jak dawniej. Chcę jakoś odbudować nasz związek. Cały czas myślałam o nim jako o tym za którego chcę wyjść za mąż.. z którym chce mieć dzieci.. a teraz? Boję się całej tej sytuacji. Jestem zwolenniczką "bycia" ze sobą na dobre i na złe. Uważam, że w dzisiejszych czasach ludzie za szybko z siebie rezygnują - nie potrafią już sobie wybaczać i próbować od nowa. Ale boję się.... Boję się, że mimo że wierze że dotąd mnie nie zdradził (w stricte tego słowa znaczeniu), że kiedyć to się stanie... i co... - wtedy znowu wybacze??... Wiem jak idiotycznie to wszystko brzmi. Sądze, że gdyby ktokolwiek przedstawił mi w ten sposób swoją historię to uznałabym go za niespełni rozumu. Jak można chcieć dalej ciągnąć taki związek...? Można. Przyczyn jest kilka.. zarówno emocjonalne jak te najbardziej przyziemne - finansowe: - Kocham go bardzo (i to się w tej chwili nie ma szans zmienić) - On potrafi być cudownym partnerem kiedy tylko zechce (świetnie się z nim bawię, rewelacyjnie się dogadujemy - wspiera mnie w trudnych chwilach a ja jego) - Nie chcę zostać sama - nie wyobrażam sobie, że nie ma go w moim życiu - No i niestety nadal mam słabą pracę i sama sobie finansowo nie poradzę Argumentów mam oczywiście jeszcze ze sto... ale co to zmieni? To tylko potwierdzi moją teorię - że nie chce się z nim rozstawać.. tylko co dalej.. Jak odbudować zaufanie...? Czy w ogóle się da? Czy może po prostu stworzyłam sobie mydlaną bańkę w którą wierzę już tylko ja?

Ból mimo latDrukuj

Witam;)mam potrzebę podzielić się z kimś moimi przeżyciami.Gdy byłam bardzo młoda poznałam wspaniałego chłopaka,po prostu marzenie,chodzący ideał.Delikatny,czuły,bez nałogów,a do tego cholernie przystojny.Okazało się że miał powodzenie u dziewcząt.Właśnie wtedy gdy go poznałam,rozstał się z dziewczyną(byli ze sobą 2-3 miesiące).Usłyszałam ,że ja to miłość od pierwszego wejrzenia ,że na zawsze itd...Chodziliśmy 5 lat.w między czasie ja skończyłam szkołę,a on wojsko,i po tym czasie miał być tak bardzo wyczekiwany ślub .Jak to bywa ,raz było dobrze ,raz zle .Ale w pewnym momencie okazało się ,że temat ślubu ucichł.I wtedy okazało się ,że jestem w ciąży !!Więc pomyślałam,kochamy się to ślub tylko przypieczętuje naszą miłość!Gdy powiedziałam o ciąży,doznałam szoku....usłyszałam ,że nie możemy się pobrać bo on nie jest gotowy i takie tam....szok,.Miałam różne myśli...Usłyszałam jeszcze ,że mnie nie kocha,a kocha dziewczynę z którą był przede mną .kolejny szok....no więc z wielkim bólem ,ale powiedziałam sobie trudno .Lecz sprawy przybrały inny obrót,moi rodzice widząc co się ze mną dzieje i jego też ,po długich rozmowach ,stwierdzili że my musimy być razem.moi rozmawiali ze mną ,jego z nim.Po 3 miesiącach doszło do ślubu.Pamiętam to do dziś ,strach ,niepewność i widok gości którzy myśleli ,że w końcu po tylu latach jesteśmy razem..On wtedy twierdził ,że zrozumiał ,że mnie kocha ,że był przestraszony,nie przygotowany .Było wszystko dobrze ,tylko że po paru miesiącach dowiedziałam się ,że przed ślubem ,spotkał się z tamtą dziewczyną .Przyznał się .i to nie gdzieś na neutralnym gruncie ,tylko w pewnym mieszkaniu....a tłumaczył się tym że chciał zamknąć stare sprawy .Bolało.....twierdził i do dziś tak twierdzi ,że do niczego nie doszło,.Mijały lata,mamy dwoje dzieci ,były różne chwile ,w pewnym momencie powiedział mi że ta sama dziewczyna kiedyś przed swoim ślubem chciała się z nim spotkać ,podobno miała jakieś nadzieje ,ale wiem że nie spotkał się z nią.Teraz nie tak dawno przez przypadek ,byliśmy na imprezie i ona też tam była(dodam ,że znam tą panią i gdy o niczym nie wiedziałam normalnie z nią rozmawiałam ,a że mieszkamy daleko od siebie ,to nawet nie było okazji )impreza była duża ,mąż gdy dowiedział się że ona tam będzie w ostatniej chwili nie chciał iść,ale ja pomyślałam było minęło ,jeśli tak naprawdę nic dla niego nie znaczy to będzie ok.Impreza fajna ,towarzystwo ,nasze ok ,ona przy innym stoliku,ale widzimy się nawzajem .W pewnym momencie ja przy stoliku rozmawiam z koleżanką , a mąż niedaleko stoi ze znajomym i co widzę siostra tamtej pani przyszła po mojego męża i on poszedł do niej .Widać było ,że rozmowa była czuła,ja nie doczekałam do końca- wyszłam.wiem że rozstanie też było czułe -niestety.On tłumaczy się ze nic stare dzieje ,że z grzeczności itd.......że jestem zazdrosna,ze wyolbrzymiam,ale ja po prostu nie lubię niepewności.Mąż pracuje za granicą i zawsze pisał do mnie ,lub dzwonił ,a teraz prawie się nie odzywa.Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Może ,faktycznie wyolbrzymiam,ale tak naprawdę który facet przed ślubem biegnie wypłakać się do byłej.Szczerze to boli mnie najbardziej??

ZDRADZAŁ CAŁY CZAS ;(Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaWitam wszystkich. nie mogę z nikim o tym porozmawiać bo nikt nie rozumie nikt nie umie mi pomóc a co najgorsze zamiast zapomnieć o tym , to te myśli mnie prześladują cały czas, dlatego stwierdziłam że napisze to tu na forum żeby móc chociaż przeczytać opinie innych , jakieś rady..cokolwiek...no to zacznę od początku. 3 lata temu poznałam faceta, ja miałam 17 lat ,on 22 poznaliśmy sie przez wspólnych znajomych, był miły co prawda z wyglądu nieciekawy ale ogólnie zapowiadał sie obiecująco.. jako zakochana małolata byłam z nim już po tygodniu, wszystko było fajnie, był moim pierwszym i jedynym aż.. po roku zaszłam w ciąże.Nie było to planowane to była wpadka , wtedy pierwszy raz wyzwał mnie od "dziwki,szmaty,suki itp". Przez całą ciąże się kłóciliśmy, wyzywał mnie szarpał, nie chciał wynając mieszkania bo nie pracował i nie chciał pracować, ja mieszkam w mieście on kilkanaście km dalej we wiosce, byłam tam tylko raz więc nigdy nie wiedziałam co on tam robi. Sytuacja polepszyła się dopiero jak urodziłam naszą córeczkę ale nie na długo, znów zaczął wyzywać zaczęły pojawiać się dziwne smsy w jego telefonie od panienek on wypierał sie ze to brat pisal ,coraz rzadziej przyjezdzal do nas, cały czas zapewniał że nas kocha. Wszystko ciągło się przez rok , na pozór dobry tatuś bawił sie z córką był miły przy moich rodzicach, zawsze coś pomógł w tym roku nawet był z nami i moimi rodzicami nad morzem. Pewnego dnia dostałam MMSa od jakiegoś numeru , było to zdjęcie "przyrodzenia" od razu poznałam że to przecież mojego faceta no i moje łóżko które mu dałam rok temu...on wielce zdenerwowany "skad to masz" tłumaczył ze kolega jego zdjecia ma itd ale wiedzialam ze klamie więc sprawdzilam czy tamten nr ma włączony "fun skan" no był. włączyłam u siebie i za ok 15 minut sam do mnie napisał żebym odezwała się pod ten numer. poleciałam po nową karte z numerem i zaczelam z nim pisać, wysłałam zdjecie jakiejs panienki on mi wysłał swoje i tu szok... mój facet. Jakies zboczone smsy i szybko chcial sie umowic na seks spotkanie. umowilam sie z nim tego samego dnia o godzinie X pod sklepem X. przyjechał do mnie przed tym niby spotkaniem był taki szczesliwy, bawił sie z małą na placu zabaw nawet zaczął gadać coś o zaręczynach. no i mówi że idzie na autobus. poszlam zanieść małą do domu, poczekałam aż mi napisze esa na tamten nr że idzie i wyszłam. stał tam kręcił się ale jak mnie zobaczył zaczął uciekać.. dostał po mordzie i oczywiscie sie wyparł wszystkiego. Teraz ludzie zaczynają gadać prawde , okazało się zdradzał mnie od samego początku ciąży. przez całą moją ciaże świrował do innej, opowiadał koleżanką i kolegom jak "dymał" inne itp itd. Nie moge pojąć że jak przyjezdzal do mnie to taki kochany , z wyglądu poniżej przeciętnej nigdy mi sie nie podobał, śmierdziało wiecznie mu z buzi i ogólnie smierdzial a tu taki lovelas. Najgorsze to że wszystkiego się wypiera w żywe oczy przysięgając na żYCIE NASZEGO DZIECKA. ciągle się wypiera że nigdy nie zdradził ale już ponad 10 osób potwierdziło to samo, nawet pisałam z panienką do której pół roku wypisywał chooy wie co że ja kocha itd... Mielismy teraz razem zamieszkać , miało być tak pięknie a wszystko wyszło tak nagle...jestem w szoku po prostu że tak dobrze sie kamuflował tylko czemu on nadal klamie. zawsze powtarzał że nigdy mnie nie skrzywdzi bo on nie lubi kurewek nienawidzi zdrady... nie wiem już co o tym wszystkim myslec... ;( czuję sie oszukana, naiwna ,smutna zła wszystko na raz...

Pozostał ból i strach...Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaByłam w związku przez 9 lat, byłe wspólne plany, marzenia, urządzaliśmy jak to mówił nasz dom, obiecywał ślub mówił, że chce mieć dzieci, ale na tym sie kończyło tylko na obietnicach jak sie póżniej okazało... Otworzylam oczy dopiero kiedy moja mama zachorowała, w niczym mnie nie wspierał nie moglam na niego liczyc, z tego powodu zaczeły sie kłótnie. Wtedy zaczełam patrzec na ten zwiazek innymi oczyma, wczesniej jakos nie zauwazalam albo po prostu nie chcialam zauwazyc ze nie moge na niego liczyc ze coraz póżniej przyjezdza , ze coraz rzadziej sie widujemy. W paździeniku ubiegłego roku doszłam do wniosku ze tak dalej byc nie moze ciagle obietnice bez pokrycia brak wsparcia brak rozmów, przestalismy sie spotykac na około 2 tygodnie pózniej zaczelismy sie spotykac tak jak dawniej myslałam ze cos przemyslał zrozumial ze bedzie lepiej, ale nie było. Po około 2 miesiacach po jednej z rozmów bardzo szczerej zniknał na miesiac nie przyjedzal tylko pisal sms pytałam co sie dzieje czy kogos poznał zaprzeczał. Przyjechał w połowie stycznia rozmawialismy o nas mówił ze chce zeby nam sie udało to było w sobote na drugi dzień wyjechała do siostry na tydzień sprawy rodzinne wyjazd był wczesniej zaplanowany. Po moim powrocie sie nie pojawił nie wiedzialam co sie dzieje dzwoniłąm nie odbierał, odpowiadał tylko na moje sms, po dwóch tygodniach wkoncu napisał ze jest inna i wkoncu, że bedzie miał z nią dziecko!!!! Runął mi świat!!! Ożenił sie z nią, w tym miesiacu na świat ma przyjsc ich dziecko. Choc mineło od tego czasu ponad pół roku nadal nie umiem sobie z tym poradzic, w sercu jest bół, żal i strach przed tym ze juz nigdy nie ułoze sobie juz zycia. Najgorsze jest to, że mieszkaja w domu który wspolnie zaczelismy urządzac i dał jej to wszystko czego ja tak bardzo chciałam, ślub, dzieci...Gdyby nie moje koleżanki i siostra pewnie dziś nie napisałam bym na tym forum ani jednego słowa, chciałam sie po tym wszystkim po prostu zapasc pod ziemie, nawet nie byłam wstanie wstac rano do pracy i bywało tak ze nie wstałam brałam urlop lezałam cały dzień w łóżku i tylko płakałam. Teraz jestem mistrzem w oszukiwaniu mojej rodziny w tym ze jakos sobie z tym poradziłam, choc na moich ustach gosci uśmiech to środku nadal jest ból...

Zdrada po 30 latach małżeństwa Drukuj

Zdradzona przez mężaWitam. Czytam Wasze wpisy od tygodnia.... Nie potrafię zrozumieć sama siebie...swojego zachowania po zdradzie.. Może mały opis stanu rzeczy. Spędziliśmy z mężem 30 lat spokojnego małżeństwa- wychowaliśmy dzieci ,teraz mamy wnuki. Przyłapałam go na zdradzie- dokładniej?- piszacego smsy- rozmawiającego przez telefon w nocy. Zapytałam wprost czy zdradził? czy kogoś ma?- odp-TAK. Opowiedział mi o tej kobiecie - wykrzyczał ,ze ją kocha ,chce z nią wspólnie zamieszkać... Doszło do momentu gdy na drugi dzień rozmów poznałam tę kobietę. Po tym mój mąż wyjechał na 2 tygodnia- zostałam sama z przekazem jednoznacznym.... ON ODCHODZI DO INNEJ KOBIETY!!! Po powrocie czekałam na niego z obiadem... tego nie robiłam od roku co najmniej. I poprosiłam o rozmowę... podczas gdy poszedł się umyć weszłam naga do jego łóżka... Nic z tego nie wyszło wtedy.. Rozmowy trwały 3 dni- po tych 3 dniach mąż wrócił do domu z wódką... nie pije NIGDY! Wtedy też pod wpływem alkoholu przyznałam się mu do tego iż w moim zyciu również jest innym mężczyzna- chociaż wirtualny- jednakże ktoś kogo kocham od 35 lat. Umówiłam się z nim na spotkanie- wtedy mąż stwiedził ,ze mnie kocha i nie wyobraża sobie życia beze mnie!! Zaczęła się walka o NAs... Trwa ponad 3 tyg.... powiedziałam mu ,ze chcę z tamtym mężczyzną jechac na wedrówkę jka było ustalone... wścieka się... robi wszytko abym nie jechała... więc?- zrezygnuję z tego - bo w tej sytuacji wydaje mi się to bardzo karkołomnym pomysłem.. On powiedział że nie zapomni o tamtej kobiecie nigdy- powiedział również że nie chce kłamać... CHCE się z nią przyjaźnić!! Czy to ma sens?..... taki związek?... Co o tym sądzicie?- bo ja już się pogubiłam...

:(Drukuj

Hej pisze ponieważ nie mam się do kogo zwrócić żeby porozmawiać męczą mnie dwie sprawy jedna sprawa to taka ze przed ślubem mąż wyznał dziewczynie miłość ale on twierdzi że był pijany i że nic to nie znaczy a druga sprawa martwi mnie że czasem się odnosi do mnie jak do śmiecia a z innymi panienkami potrafi rozmawiać normalnie i nie wiem co mam o tym myśleć a czasem to naprawdę boli proszę o pomoc

Cykl życia... ku przestrodzeDrukuj

Zdradzony przez żonęWitam, trochę ciężko mi zacząć pisanie ... ale skoro już tu jestem opiszę wam moją historię. Związek z żoną trwa od 17 lat poznaliśmy się w liceum ona 16 lat ja 19 lat zakochani młodzi sex później wpadka - małżeństwo. Nastąpiło rozdzielenie ja studia ona liceum po trzech latach zamieszkaliśmy razem. Ona poznaje moich kolegów a że jestem człowiekiem w którego towarzystwie lubią przebywać ludzie więc trochę ich mam. w 2000 roku wyjechałem na 4 miesiące do Stanów później po 7 latach dowiedziałem że zaopiekował się nią mój dobry "przyjaciel" opieka trwała do momentu wydania się sprawy. W 2005 żona poznaje Michała pracują razem przyprowadza go do domu oczywiście to drugi jej kochanek buja się z dwoma. W 2007 roku w momencie gdy przymierza się do 3 kochanka szpieg na komputerze u niej zainstalowany otwiera mi oczy w jakim bagnie żyłem. Wyprowadzam się z domu (mamy 2 dzieci) ona błaga bym wrócił ja nie chcę piszę pozew i.... wracam. Wracam ze względu na dzieci ze względu na to że mi też zdarzały się przygody - jednorazowe skoki w bok, wracam bo to jest ta kobieta którą kocham, wracam bo po rozmowie podkreślamy przeszłość i odcinamy się od niej teraz już będzie super. Ja jestem człowiekiem który związek buduje na zaufaniu, nie umiem ograniczać drugiej osoby ma pełną wolność odnośnie tego co robi byle zachowała granice wyznaczone przez związek. Płyną lata wszystko wydaje się w porządku - znowu wkrada się rutyna. Przychodzi rok 2011 połowa maja godzina ok. 2 w nocy budzi mnie sms zły że się zbudziłem sprawdzam kto tak pilnie potrzebuje kontaktu z moją żoną sms to wyznania miłości i tego że zawsze będzie na nią czekał - prawdę mówiąc mocno się nim nie przejąłem nawet jej nie powiedziałem że go odczytałem ale też nie wykasowałem żeby miała jednak świadomość że ja o nim wiem. Postanowiłem poczekać na rozwój wydarzeń. Po tygodniu pojawia się blokada na telefonie i sms wysyłane na maksa rano w dzień w nocy nad ranem... blokada utrzymuje się przez 2 miesiące ona nie chce jej ściągnąć bo ja naruszam jej prywatność:). Ok myślę poradzę sobie zaniosłem tel do salonu i po blokadzie jednak wraz z nią usunęli całą zawartości. Postanowiłem sprawdzić bilingi oczywiście wyszedł 1 przodujący numer - na pytanie czyj to - oczywiście agresja ona nie zna tego numeru nie kto to jest to jest nikt to numer koleżanki. Dzwonię pod ten numer nikt nie odbiera wysyłam sms żadnej reakcji. Domyślam się jednak że to ktoś z jej pracy i bingo okazuję się że numer należy do Grześka pracuje obok niej w innym pokoju. Chociaż ona oczywiście nie przyznaje się do niczego ja wiem że zdradziła mnie. (oczywiście jest oziębła wobec mnie). Zaczyna się gehenna moje życie zmienia się w masakrę dopada mnie depresja - myśli samobójcze to się wyprowadzam z domu to wracam miotam się nie wiem co mam robić. I tak minął sierpień teraz już lepiej się trochę czuję dlatego też zdobyłem się na napisanie tego postu. Jednak jest jeszcze coś - uświadomiłem sobie że jestem bardzo uzależniony od niej jest to chore próbuję z tym walczyć wnoszę pozew o rozwód jednak ból przed stratą jest wielki. Ona oczywiście teraz jest dobra i nie chce rozwodu ... ale jak się z niej wyleczyć macie jakąś radę - ja już nie chcę cierpieć chcę żyć i cieszyć się życiem - jak się od niej uwolnić