Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

zona Potifara01:02:16
# poczciwy01:07:37
Saddest02:04:31
mrdear02:57:56
makasiala04:03:34

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

...gdy sił już brak...Drukuj

Zdradzona przez mężaWitajcie nie sądziłam, że kiedyś tu zajrzę a jednak stało się ale zacznę od początku. Przepraszam, jeśli będę pisała coś chaotycznie, mam straszny mętlik w głowie. Z moim mężem znamy się od 10 lat, od 5 jesteśmy małżeństwem. Mamy cudowną 3,5 letnią córeczkę. Pierwszej zdrady nic nie zapowiadało. Stało się to w najpiękniejszym momencie mojego życia, gdy byłam w ciąży. Między nami układało się naprawdę dobrze, ale moja intuicja podpowiadała, że coś jest nie tak. Mój mąż stał się jakiś taki nieobecny, zaczął na mnie "warczeć", coraz później przychodził z pracy. Bardzo go wtedy potrzebowałam, ja i moja jeszcze nienarodzona córeczka. Wzięłam sprawy w swoje ręce i niewiele czasu zajęło mi odkrycie prawdy. Tak mój mąż spotykał się z dziewczyną z pracy. Wiedząc o tym wszystkim czekałam na dobry moment żeby powiedzieć mu że już wszystko wiem, ale strasznie się bałam, gdyż byłam już przed samym porodem. Gdy urodziła się nasza córka on płakał jak bóbr a ja już wiedziałam dlaczego. Siedząc przy łóżku mówił jaki był głupi (chyba myślał że ja naprawdę niczego nie wiem a tylko snuję ewentualne domysły). Gdy nasza córka miała około miesiąca nie wytrzymałam powiedziałam mu, że wszystko już wiem i żeby wynosił się z naszego życia skoro nie potrafił uszanować nas, naszej miłości i naszego maleństwa. Płakał, prosił o przebaczenie, wydzwaniał. Naprawdę się starał. Minęło troszkę czasu i dałam mu szansę. Szansę na bycie razem, na szczęśliwą rodzinę, której obydwoje tak bardzo pragnęliśmy. Jak to w życiu, bywało różnie, ale ogólnie było dobrze. Między nami zaczęło się psuć jakieś 3 miesiące temu. Problemy finansowe na których się skupiliśmy bardzo nas pogrążyły. Dowiedziałam się że mój mąż narobił strasznie dużo długów ( o wielu z nich oraz ich wysokości naprawdę nie miałam pojęcia). Zaczęły się kłótnie i nerwy. Obojgu nam było już strasznie ciężko z sytuacją która delikatnie mówiąc wymknęła nam się spod kontroli. znowu stało się. Trzy tygodnie temu dowiedziałam się, że mąż zdradził mnie ponownie. Gdy go spytałam o pewne fakty powiedział mi wszystko. Przyznał się że dzień po naszej 5 rocznicy ślubu!!!!! poznał na weselu (mąz ma zespół weselny) dziewczynę. Spotkali się 3 może 4 razy i niby nic takiego między nimi nie doszło. Całowali się i przytulali. Rzeczywiście nic takiego!!! On spotykał się z nią podczas gdy ja przygotowywałam nasze dziecko na pierwszy dzień w przedszkolu. Dużo by pisać o tym jaki był wobec mnie nie w porządku. Jak tylko się dowiedziałam oczywiście kazałam mu się wyprowadzić z domu. Nie mieszka z nami już trzy tygodnie. Owszem przyjeżdża do nas, ale te spotkania nie są już takie jak powinny być. Mam wrażenie że on jest niestabilny emocjonalnie tzn. jednego dnia jest miły i mówi że kocha i przeprasza, a drugiego zimny jak lód, oschły. Rozmawiałam z nim dzisiaj przez telefon i on powiedział że chciałby być z nami ale tylko wtedy gdy odetniemy wszystko grubą kreską. On twierdzi że nic takiego się przecież nie stało!!!!!!! NIC!!!! Spytałam go jaką ja mam gwarancję że on już tego nigdy więcej nie zrobi. Odpowiedział, że jak zapomnimy o wszystkim i nie będziemy się kłócić to będzie dobrze. No szok. jak to usłyszałam to nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. Nie dość że jak pojawiły się problemy to on uciekł w ramiona innej kobiety, to jeszcze teraz stawia warunki. Oczywiście ta najtrudniejsza decyzja czyli rozwód lub powrót należy do mnie. Nie dość że jest mi strasznie ciężko to jeszcze muszę podjąć decyzję, która będzie miała skutki w przyszłym życiu, moim i córki. Nie wiem co mam robić. Jestem załamana. Proszę pomóżcie.

trzeba iść dalejDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaNie wiem, jak mam siebie zrozumieć, zrozumieć świat, każdego człowieka. życie, jak się okazało, potrafi płatać figle. Kim jestem, dokąd zmierzam? Nie wiem. Nic nie wiem. Wiem, że potrzebuję czasu. Ale jak go znieść? Jak patrzeć w lustro i widzieć siebie? Jak pogodzić się ze stanem w którym teraz się znajduję? Jak pokonać strach i ból? Jak dalej żyć ze świadomością, że ktoś mnie potraktował jak przedmiot? Próbuję normalnie żyć, ale co tak naprawdę oznacza normalnie? Nie myśleć o nim, o czasie przeszłym? Na czym się skupić, jeśli sama siebie brzydzę?

do dziś nie potrafię tego zrozumiećDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaPisać o tym co się stało mogłabym stronami:( w skrócie wyglądało to tak.. miłość od pierwszej klasy szkoły średniej.. i od tego czasu prócz szczęścia i radości wiele bólu, smutku, łez.. nasz związek nie należał do najlepszych. Mój ex to chłopak z bloków, od zawsze lubił wypić zapalić.. i kiedy zaczęło się coś miedzy nami to on chciał sie dla mnie zmienić.. no i się zmieniał.. przez 3 lata.. i nie powiem, chwilami było dobrze, jego znajomi mówili mi jak to się zmienił itp.. ale to trwało chwilkę, zawsze miał jakis odchył i albo jakaś impreza albo upił się z kolegami.. spotykalismy się rzadko, choć w sumie niedaleko siebie mieszkalismy.. rozstawalismy się przez te 3 lata kilka razy, w sumie więcej bylismy singlami niż parą;/ takie dziecięce rozstania, powroty.. a życie płynęło, przyzwyczajałam się do niego i kiedy zaczęło być naprawdę dobrze, mój ex zaczął nie wywiązywać się z danych obietnic, które złozył a chodziło o to by nasz związek szedł do przodu żebysmy sie częściej spotykali.. zaczęło się psuć.. kilka tyg gorszej sytuacji między nami, kilka spotkań bez zbliżeń i... i stało się.. będąc na imprezie na której on też miał być zobaczyłam jak idzie pijany z jakąś panienką.. okazało się że mnie z nią zdradził... smiejąc sie mi w twarz pow że zrobił to w najgorszy z możliwych sposobów.. mójn ex ledwo co stojąc obok nie zaprzeczył.. mój świat się zawalił.. przez tydzień czasu plakałam nic nie jadałam.. były w ogóle się nie odzywał, poprostu wyrzucił mnie ze swojego życia.. dzwoniąc do niego w płaczu pytając dlaczego, powiedział że on nic nie zrobił że przeciez z nią nie jest.. że przeciez tego chcialam, niepotrzebnie robiłam mu wyrzuty narzekałąm na nasz związek.. za tydzień pojechałam pod tą samą dyskotekę i ujrzałam ją na jego kolanach siedzących pod imprezą.. podeszlam pow kilka słow.. a on na to że sama tego chciałam.. ona się smiała poprostu ze mnie ryła.. Wyjechałam za granicę, dostawałam esy od znajomych że ten gnój po 2, 3 tygodniach, pokazywał sie z ta panna na legalu. kiedy wróciłam zza granicy będąc na dyskotece zobaczylam ich znów razem.. a więc miłość trwa.. A ja.. po 3 miesiącach ciagle nie umiem odpowiedziec sobie na pytanie dlaczego:( chwilami ciesze sie bo w sumie nie był to materiał na dobrego faceta.. ale kochałam go.. a on tak mnie upokorzył... wywalił mnie ze swojego życia ot tak.. i jak wierzyć w to że kochał? jak po kilku tyg gorszej sytuacji miedzy nami zdradził mnie i "zakochał " sie z innej? jestem nieszczęślia.. mam teraz dużo wolnego czasu, dużo o tym mysle choc nie chce ale mysle.. ex sni mi się co dzień.. widząc go nogi jak z waty a on ma wyje** na mnie.. W najgorszych snach nie spodziewałam sie że on mi to zrobi.. żałuje że nie zostawilam go raz na zawsze kilkanascie miesiecy temu.. bo daał mi powody nie raz.. Moja pierwsza prawdziwa miłość.. czy ostatnia:(??zy pokocham kiedyś kogoś:(

Nigdy nie wybaczę zdrady!!Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaWitam! Sama nie wiem od czego mam zacząć... Wczoraj wpadłam na tę stronę i przeczytałam jednym tchem pierwsze 5 stron i... Nie mogę uwierzyć! Każdy zdradzany/a pierwszą zdradę wybaczył/a! Poszłam na nockę i całą noc o tym myślałam. Nigdy jeszcze nie pisałam na forum, ale postanowiłam, że teraz po prostu muszę. Sama zostałam zdradzona... Ale od początku. Mam dopiero 24 lata. Ponad 5 lat temu poznałam chłopaka. Długo o mnie walczył, aż w końcu wywalczył i zostaliśmy parą. Miałam prawie 20 lat, ale z seksem czekałam na tego jedynego. Z każdym dniem co raz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że to właśnie ten zdrajca (że tak go tutaj określę) jest tym moim księciem z bajki. No i tak się stało. Przez pierwsze 2 lata było nam cudownie. Kochał, szanował, rozpieszczał, był moim przyjacielem, a co najważniejsze mieliśmy jeden pogląd na temat zdrady. Nigdy jej nie wybaczymy. Wszystko się zmieniło kiedy zamieszkaliśmy razem. Nagle okazało się, że nie mamy tak wielu wspólnych tematów, że on nie ma ochoty na częsty seks, że chcę weekendy spędzać z kolegami na imprezach i takie tam... ogólnie okazało się, że do siebie nie pasujemy. Ale trwałam w tym gównie, bo bardzo go kochałam. Naprawdę, tak jak jeszcze nikogo. Może ma z tym coś wspólnego to, że był moim pierwszym? Wiele w tym związku wycierpiałam, ale mimo wszystko kochałam i nie wyobrażałam sobie rozstania. Byłam strasznie zazdrosna i nie ufałam mu, choć w podświadomości wierzyłam, że mnie nie zdradzi, a tu taki psikus... Bomba wybuchła w Wielkanoc. Byliśmy na dyskotece ze znajomymi. Piliśmy, bawilismy się, aż tu nagle, mój pijany (to delikatne określenie) ukochany, mówi do mnie - "Zdradziłam Cię"... Nie chce mi się tu opisywać całej tej rozmowy, ale wyszło z tego to, że gdy byliśmy pół roku razem, mój tak zakochany we mnie chłopak, poszedł na imprezę z bratem, a po imprezie przeleciał przyjaciółkę swojej bratowej. Podobno to ona go przeleciała, bo on był tak pijany, że nawet tego dobrze nie pamięta, ale co to za różnica. Mówił, że to było tylko raz, że dawno chciał mi się przyznać, ale bał się, że go zostawię, a teraz miał nadzieję, że jak już minęło prawie 3 lata to mu wybaczę. No i tu się pomylił. Nie wybaczyłam. Zostawiłam go jeszcze w ten sam dzień. Lany poniedziałek, tak jak lało z nieba, tak z moich oczu lały się łzy. Wieczorem już mi ich zabrakło. Myślałam, że umrę, że życie już straciło sens, że bez niego nie będę umiała żyć, że już nigdy nikogo tak nie pokocham. Lecz postanowiłam być silna. Oczywiście myślałam żeby mu wybaczyć, a jakże! Przecież kochałam go nad życie, ale przecież nie będę sobie robiła z gęby wycieraczki. We wtorek obudziłam się z mocnym postanowieniem bycia twardą. Nie wszystko jednak było po mojej myśli. Po 2 tygodniach okazało się, że jestem w ciąży. 2 miesiąc. Wiadomo czyje dziecko. Zastanawiałam się, czy mu powiedzieć. Przez przypadek spotkałam go na mieście. Chciałam mu nawet powiedzieć, ale po krótkim "cześć" Stwierdził, że nie może ze mną rozmawiać, bo jeszcze nie jest na to gotowy, bo to za bardzo boli... Wyobrażacie sobie? Więc pomyślałam sobie tak: "Ok. Nie chcesz gadać, więc dowiesz się o dziecku, jak Ci przyjdzie pismo z sądu o alimenty" Przeżywałam ciążę bez niego, ale za to z moja kochaną rodziną i przyjaciółmi. Niestety los był dla mnie okrutny bo w 5 miesiącu niestety straciłam dziecko. Ciężko mi było bardzo, ale znowu dzięki przyjaciołom udało mi się przez to przejść. Z moim byłym nie widziałam się ani razu. Byłam twarda. Nie poddałam się, nie wybaczyłam, bo wiem, że jak ktoś zdradzi raz i zostanie mu to wybaczone, zdradzi i drugi. I tak w kółko. Nie ma się co oszukiwać. Od czasu rozstania minęło już ponad rok, a ja od tamtego wtorku nie zapłakałam z jego powodu ani razu. Jestem z siebie dumna. Pewnie myślicie sobie, że nie kochałam go tak mocno jak wy kochacie swoich "zdrajców". Nic bardziej mylnego. Większej miłości już nie będę potrafiła dać. W pewnym sensie nadal go kocham, nie ma dnia żebym choć raz o nim nie pomyślała, chociaż minął juz ponad rok. On zawsze będzie w jakiejś części mojego serca, w końcu był moim pierwszym, no a tyle czasu spędzonego razem tez nie można wymazać z pamięci. Wierzę, ze kiedys pokocham kogoś równie mocno jak kochałam jego. I że ten ktoś mnie nie zawiedzie. Dziewczyny i chłopaki! Mam do was prośbę. Nie obwiniajcie za zdradę zawsze tej trzeciej czy trzeciego. To nie oni was zdradzili tylko wasi partnerzy i tylko i wyłącznie oni was oszukali i oni są winni... I nie poniżajcie się, trwając w swoich związkach opartych na kłamstwach i zdradzie, tylko dlatego, że myślicie, że nikogo już tak nie pokochacie, albo, że życie się skończy gdy się rozstaniecie. To nieprawda, a ja jestem tego najlepszym przykładem. Pozdrawiam

co myślicie o takiej zdradzie?Drukuj

Zdradzona przez mężaMój mąż uważał, że jest ze mną w separacji bo 4 lata ze mną nie sypiał. Ja ciągle czekałam i myślałam, że do mnie wróci. Wiele razy próbowałam rozpocząć współżycie od nowa, ale on mnie odtrącał. Od półtora roku pracuje 220 km od naszego domu. Przyjeżdża do domu co tydzień ,ostatnie cztery miesiące co 2 tygodnie. Urlopy(bardzo częste) spędza w domu ze mną i naszą 9-letnią córką. Prawie wszystkie święta z nami. Nieraz nocował u swojego ojca, gdyż moje nerwy nie wytrzymywały faktu, że nie jest ze mną fizycznie i że robi sobie z mojego domu hotel. Ostatnio znalazłam w Internecie list do znajomej w którym pisze, że był w rocznym związku z kobietą. Związek ten jakoby miał się zakończyć w maju tego roku. Teraz natomiast znalazłam dowody, że uprawia miłość za pieniądze i spotyka się z prostytutkami poznanymi na portalu erotycznym. Mąż przyznał się do wszystkiego, kiedy pokazałam mu dowody. Nie przyznaje się tylko do tego rocznego stałego związku, a na to ważnych dowodów nie posiadam(oprócz listu na portalu erotycznym do jednej z poznanych tam „kobiet”. Kochani dla mnie jest to zdrada. Strasznie to przeżyłam, gdyż jestem związana z mężem emocjonalnie i psychicznie. Mąż uważa ,że nic wielkiego się nie stało skoro jesteśmy w separacji. Oczywiście prawnej separacji nie mamy.najbardziej rani mnie ten roczny związek ,bo prostytutki moze bym wybaczyła.co o tym myślicie?napiszcie coś jest mi bardzo trudno.Nie napisała,ze mam 46 lat, prawie pięc lat po śubie,a w ogole w tym zwiąku16 lat.

Romans z profesorem z uczelniDrukuj

Zdradzony przez żonęByliśmy rok po ślubie, oboje pracowaliśmy, żona studiowała zaocznie, byliśmy ze sobą 4 lata. Czekaliśmy na ukończenie studiów i planowaliśmy dziecko. Zauważyłewm po rozpoczęciu 5 roku studió0w, poxne powroty z zajeć, sms w środku nocy, emaile o jednoznacznej tresci. Zachowałem zimną krew, i nakryłem na gorącym uczynku. Na pierwszej 25 min sprawie rozwiedliśmy sie z orzeknięciem winy żony. Obecnie odsiaduje wyrok 15lat, wyrwałem chwasta z UW z filologi polskiej, aby inni nie musieli przechodzić przez to.

BOL I ZALDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaCZE WSZYSTKIM ZAPISAŁAM SIE DO WAS BO NIE WIEM CO ROBIC MOZE WY MI DORADZICIE . CHODZE Z CHLOPAKIEM JUZ 7 LAT W TYM ROKU BEDZIE 8ROK URODZIŁ NAM SIE PIEKNY SYN KTOREGO MOJ PARTNER CHCIAŁ ALE OD JAKIGOS CZASU ODWROCIŁ SIE OD NAS NIE CHCE UPRAWIAC SEKSU WRACA Z ROBOTY POZNO CIAGLE MA JAKIES WYMOWKI . JAK JEDZIEMY NA ZAKUPY TO JAK WEJDZIE DO SKLEPU ODRAZU UCIEKA ODEMNIE JAKBY SIE BAŁ KOGOS A CO NAJGORSZE OSTATNIO DOSTAŁ SMS NA TELEFON ZE STESKNIŁA SIE ZA NIM I POTEM ZACZEŁA NAWET PISAC NA MOJ NR ZE ZJAWI SIE DO MNIE Z BADANIAMI BO WI GDZIE MIESZKAM BO MOJ CHŁOPAK ZROBIŁ JEJ DZIECKO .POMOZCIE MI CO ROBIC ON SIE WYPIERA A JA JUZ NIE WYTRZYMUJE TEGO . A MOZE ZNACIE JEJ NR PODAJE *******

HelloBeyBe zdrajcą!Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitam, Na wstępie nie pominę kwestii oceny. Nie pisze tutaj post po to, aby ktoś oceniał czy moja postawa jest zła czy dobra itp. Piszę tutaj bo potrzebuje pomocy. Mam 21 lat jestem ze swoją kobietą ponad 3 lata. Co do niej to jest studentką, która wszystko dostawała czego chciała bez większych wysiłków dlatego z jej pracowitością jest bardzo słabo. Jest atrakcyjna jednak od dawna mnie nie pociąga. Jest bardzo uparta i nie czuje się z nią szczęśliwy ponadto niespopielanie stara się coś naprawić. To tyle o niej chciałem tylko przez to powiedzieć że ma wiele cech które w niej mnie drażnią i parę nie do akceptacji prze zemnie. Szczerze nie widzę z nią przyszłości i jak miało by tak wyglądać moje całe życie to podziękuje. Teraz powiem o sobie. Jestem zdrajcą! i to wielokrotnym... nie tylko zdradziłem ją ale także siebie. Kiedyś sam zostałem zdradzony przez dziewczyną ale już dużo wcześniej uważałem że zdrada zasługuje na wielkie potępienie - co dziwne nadal tak uważam a mimo to robię. Kiedyś przespałem się z dwiema dziewczynami, które wiedzą o tym że mam dziewczynę [ o dziwo wcale im to nie przeszkadzało w tym jedna miała chłopaka z którym mieszkała - pokręcone ] ale od roku mam regularną kochankę stałą. Ona jest zaręczona i wie o tym że mam dziewczynę. Jak to bywa jej również nie przeszkadza to że jesteśmy w związkach. Czasem myślę, że do niej czuje coś więcej niż ogromną sympatie i pożądanie bo oprócz seksu spędzamy wiele chwil na normalnych przyziemnych sprawach. Ona piszę że mnie kocha ale ciężko jej jest się rozstać ze swoim. Tak samo jak mi jest ciężko się rozstać ze swoją partnerką. Oboje deklarujemy że gdybyśmy byli w stanie wolnym jesteśmy zainteresowani sobą - ważne słowo "deklarujemy" bo do końca nie jesteśmy tego pewni. Sumując - jest okropny, poprzez wielokrotne zdrady straciłem poczucie wartości i uczuć. Czasem czuje się jak bym wcale nie miał uczuć. Nie mogę powiedzieć swojej partnerce o tym gdyż byłoby to dla niej wielki cios. Zdradziłem ją i siebie może i winy były po obu stronach ale nie wątpliwie z mojej strony bardziej i czas wziąć za to odpowiedzialność. Przykro mi jest że tak postąpiłem. Zawiodłem ją, siebie i tych którzy we mnie wierzyli bo miałem opinie dość konserwatywnej osoby. Z 4 teoretycznie szczęśliwych osób chwilowo uszczęśliwiłem siebie i kochankę a finał jest taki że nikt nie będzie szczęśliwy. Przestrzegam przed tego typu działaniem bo jest złe i nawet logicznie sumując nie opłacalną "inwestycją". Logiczne jest to że nawet gdybym zaprzestał swoich działań i do końca świata nigdy nie dopuścił się podobnego czynu nie będę potrafił stanąć przed Bogiem w kościele i wypowiedzieć przysięgę. Logiczne również jest to, że to wszystko nie ma już najmniejszego sensu. Jednocześnie jest inny problem ja nie potrafię od niej odejść po prostu. Poza tym moja kochanka zapowiedziała się że jak ja będę wolny to ona prawdopodobnie zrobi to samo. Nie chce wpływać na czyjeś decyzje choć już źle zrobiłem to może się jej jakoś ułoży nie z nim to z kimś innym. Ciężko ale sam jestem sobie winny. Co powinienem zrobić w takiej sytuacji?

Dawna znajomaDrukuj

Zdradzona przez mężaO zdradzie mojego m dowiedziałam się 5 m-cy temu. Zupełnym przypadkiem. Zapomniał telefonu wychodząc z domu. Przyszedł sms od niejakiej Bożeny. Nie znam nikogo o takim imieniu, ani maz o żadnej takiej znajomej nie opowiadał. Odczytałam smsa i świat mi się zawalił. Było podziekowanie za ostatnie spotkanie i umawianie się na kolejne. Mąż do wszystkiego się przyznał. To jego dawna "znajoma". Kobieta starsza ode mnie o 12 lat. Kiedyś (przed nami) byli w jak to nazwał luźnym związku - poszli parę razy do łóżka, ale ona miała wtedy faceta i szybko skończyła ten romans z moim wtedy jeszcze nie m. Pół roku temu on spotkał ją przelotnie w knajpie. Pogadali, wymienili telefony. On do niej potem zadzwonił. Umówili się na kawę. W umówiony dzień ona zadzwoniła i zaprosiła go do mieszkania. Poszedł. Otworzyła w samej bieliźnie i pończochach. No i zaczęło się. On nakręcony na maksa bo babka tak bardzo pokazała mu że na niego leci. Powiedział, że spotkali się 5 razy. Mąż chcąc być bardzo szczery opowiedział mi masę szczegółów ich spotkań. Niestety zbyt wiele jak dla mnie by to unieść. Zrobił to wtedy gdy my staraliśmy się o dziecko. Gdy jak twierdzi nasz seks był pozbawiony namiętnośći i spontaniczności. Z góry zaplanowany i taki "beznamiętny". U niej miał gorące długie noce - mi mówił, że nocuje u rodziców, rodzicom, że idzie do kumpla grać w karty...Nienawidzę go tak, że jeśli nie dostałabym za to dużej kary zabiłabym go gołymi rękami. Ją też. Bo wiedziała, że jest żonaty a mimo to zaprosiła do siebie i otworzyła drzwi z prawie gołym tyłkiem.

Historia sensacyjna, inna niż wszystkieDrukuj

Zdradzony przez żonęNajwiększą sensacją jest to ,że JA, JA tutaj piszę do Was. To jest moja prywatna tragiczna opowieść publiczna. Pisze to człowiek silny i twardy jak skała, filar rodziny, najmocniejszy jaki można sobie wyobrazić. Miałem w swoim życiu takie momenty, że nie jeden człowiek by się złamał, nie JA. Złamał mnie romans żony. Na wstępie parę zdań o sobie. Jestem bardzo bogaty, stać mnie niemal na wszystko. Można powiedzieć, że trzęsę całym, sporym miastem, mogę załatwić każdą rzecz, mogę kupić każdego. Moja mama zmarła jak miałem 9 lat, wychował mnie ojciec i dziadkowie, pewnie ten okres zaważył na tym, że jestem bardzo silny i odniosłem w życiu sukces. Teraz mam 51 lat, pokonałem paskudny przypadek raka, nigdy się nie upijam, nie palę, jestem wysportowany, przeżyłem śmierć bardzo bliskich osób, bywało, że nie mieliśmy na jedzenie. Nie poddałem się i zwyciężyłem. Chyba kiedyś napiszę książkę o swoim życiu, jest o czym pisać. Poznałem żonę w wieku 20 lat, ona 19 lat, zniechęciłem wszystkich konkurentów. Nasza miłość jest miłością nie z tego świata. Po pięciu latach pobraliśmy się. Dwie córki już się usamodzielniły, jedna mieszka na stałe w USA, najmłodsza jeszcze z nami. Zapewniłem żonie i córkom życie jak w bajce, spełniałem jej wszystkie zachcianki. Od kilku lat, żona pracuje zawodowo, oczywiście to praca dla rozrywki, potrzebowała tego, nawiasem mówiąc mógłbym kupić tą firmę razem z jej szefem i wszystkimi pracownikami. Z racji swojej pozycji, kobiety nieraz same pchały mi się do łózka, miałem setki okazji do zdrady, jednak nigdy nie było nawet o tym myśli, ja kocham tylko moją żonę i tak już pozostanie. Coś jednak się wydarzyło, nie znam przyczyny, ignorowałem sygnały ostrzegawcze. Moją uwagę zwróciła teściowa, wspaniała kobieta. Powiedziała, że Basia dziwnie się ostatnio zachowuje, zasugerowała abym poświęcał jej więcej czasu, życie jest przecież takie krótkie. Więc zacząłem jej poświęcać jeszcze więcej czasu, dłuższe urlopy, częstsze wieczorne rozmowy, jednak coś było nie tak, była zamknięta w sobie, oschła, zamyślona. Nie dawało mi to spokoju, zacząłem sklejać do kupy fakty z przeszłości, obraz, który się z tego wyłaniał wskazywał, że dzieje się coś niedobrego. Decyzja – detektyw. Na wyniki nie czekałem długo – romans!!! Romans z jakimś 42 letnim rozwodnikiem, razem pracują. Dowody zbierałem przez miesiąc, wręcz rozrywało mnie aby o tym wszystkim wykrzyczeć, zacisnąłem, zęby i zaczekałem na odpowiedni moment, ten moment był dokładnie 10 dni temu. Tak jak wyżej pisałem mam spore możliwości, pewnie większe niż wszyscy razem do kupy na tym forum. Moi „przyjaciele” zapakowali typa do vana, zakleili mu twarz taśmą, wywiozłem go 200 km od naszego miasta do lasu. Na miejscu łopaty i wykopany dół. Wrzucili go do środka, wszystko nagrane komórką. Pojechałem autem, wysiadłem, zapytałem czy wie kim jestem, potwierdził. Kucnąłem nad krawędzią dołu, powiedziałem, tylko, że zniszczyli mi życie. Oczy zaszkliły mi się, bardzo rzadko to się zdarza. Trochę mnie zaskoczył, nie błagał o przebaczenie. Zachował się jak mężczyzna. Mam dużą siłę przekonywania, dałem mu 2 miesiące na opuszczenie naszego miasta. Wcześniej jego szefowi złożyłem propozycję nie do odrzucenia, już stracił pracę. Wróciłem do domu, trzęsłem się z nerwów, musiałem coś chlapnąć na uspokojenie. Podjąłem rozmowę z żoną. Pytałem ją czy z nami wszystko w porządku, czy mnie dalej kocha, itp. Potwierdziła, ze wszystko jest jak najbardziej OK. Zaproponowałem oglądniecie świetnego filmu dokumentalnego , który ściągnąłem w pracy, podłączyłem telefon do telewizora. Oglądała i płakała, ja też płakałem. Na koniec skwitowała, że jestem niebezpiecznym szaleńcem. Spakowała się i pojechała do swojej mamy, to było 10 dni temu, 10 dni koszmaru. Nie dzwoni i nie pisze, teściowa mówi ze ciągle płacze. Jeśli tylko poprosi to przebaczę jej. Zbyt dużo nas łączy, PRZEBACZĘ. Czekam na nią. To co przeczytaliście wydaje się pewnie nieprawdopodobne, jednak tak było to prawdziwa historia. Historia wielkiej tragedii, nadająca się na scenariusz filmu.

nie potrafie sobie poradzicDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęHistoria bardzo bardzo podobna do wielu innch, czasami czytajac to zastanawiam sie czy to nie moja.Wiec do rzeczy, byłem z kobieta prawie dwa lata, ogólnie byla z facetem ktory nie za dobrze ja traktowal i w koncu wyrwała sie od niego i na samym poczatku zaczelismy sie przyjaznij pozniej przerodzilo sie to w milosc i bycie ze soba, na poczatku wszystko kolorowo , ale zaczela duzo wspominac o bylym , pisala z nim i dzwonila spotykala sie za moimi plecami, udalo mi sie odciagnac ja od niego, sama wrocila do mnie powtarzala ze kocha ze nigdy wiecej tego nie zrobi i w ogóle. z jakis rok bylo dobrze, pozniej ona mowi ze musi przemyslec czego chce w zyciu i ze potrzebuje czasu... zerwalismy teraz dowiaduje sie że zdradzała mnie z nim od samego poczatku klamala w zywe oczy jezdzila z nim w rózne miejsca... ja poiswiecilem jej cale zycie a ona tak beszczelnie mnie potraktowala.... nie potrafie sobie z tym poradzic. nie umiem zycie, nie wierze ze juz nie bedzie jej w moim zyciu, jak mam odnaleźć sens ?wszyscy mi powtarzaja ze dobrze ze tak sie stało ,że ona nie była mnie warta itd. najbardziej boli to ze juz układalismy sobie wspólna przyszłość i w ogóle a ona tak po prostu kłamała mi prosto w oczy i zdradzała mnie. keidy w koncu w zlosci ja wyzwałem od nieszanujacych sie suk powiedziała ze cały czas sie szanuje i w ogóle jestem w błędzie... teraz spowrotem jest z byłym. a ja nie moge sie odnaleźć cały czas myśle co tu zrobić zeby przestan sie zamartwiac płakać i użalać nad sobą. nie moge sobie wbic w glowe tego ze to wszystko opieralo sie z jej strony na klamstwie i nie bylo w tym ani troche milosci. na kazdym kroku bylem oklamywany.... i teraz wiem ze caly czas kochała jego a nie mnie.... Co mam zrobić czym sie zajac. nie moge juz nawet pracowac.:( gdzie szukać ulgi ? i jak to sobie wbic w tą głowe ze taka dziewczyna jest nic nie warta !! mimo ze traktowała mnie jak najgorszego to ja i tak za nia tęsknie ... POMOCY