Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

zona Potifara00:23:28
Koralina00:30:22
# poczciwy00:50:23
bardzo smutny01:14:21
heniek01:28:31

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

jak jesteś nie wie nikt...Drukuj

Zdradzony przez żonęWitajcie, sam juz nie wiem w jakiej rzeczywistosci malzenskiej zyje - jestesmy razem 17lat a malzenstwem 13lat, zawsze na zonie mizalezalo, mielismy chwile uniesien i darcia przyslowiowych kotów, pierwsze kryzysy w naszym malzenstwie sie pojawily popojawieniu sie drugiego dziecka czyli po 5 latach malzenstwa - zostalem odstawiony na boczny tor dzieci byly najwazniesze, potrafie to zrozumiec ale jednoczesnie odnosilem wrazenie ze jak ja bylem potrzebny do utrzymywania Rodziny i rozmowy tylko o sprawach zwiazanych z biezacym zyciem, to osoby spoza naszego malzenstwa byly traktowane bardziej przyjacielsko niz ja, co budzilo moja zazdrosc ktora z kolei obracala sie przeciwko mnie.Po roku zona wrocila do pracy w szkole gdzie sie bardzo zaangazowala w szkolne zycie i wychowywanie dzieci, ja bylem na przystawke. Na proby rozmowy o nas dowiadywalem sie ze widze problem ktorego nie ma i nie mam zawracac glowy pierdolami. Bylem zazdrosny o znajomych i znajome ze szkoly, zastanawialem sie czy jestem jej jedynym mezczyzna, mialem watpliwosci ale nie znalazlem zadnych dowodow. Sex byl od swieta, jak kiedys bylo namietnie ostro i z eksperymentami to teraz nastal czas spelniania obowiazku malzenskiego ze strony zony. Odsuniety na boczny tor poswiecilem sie pracy. Z czasem dzieci podrosly zaczelismy sie dogadywac, ja poznalem czesc znajomych zony ze szkoly, bylismy na 2 wyjazdach integracyjnych ze szkoly zony. Z seksem sie poprawilo, nawet bardzo. W od zeszlego roku troche sie pogorszylo skonczyly sie malzenskie wyjazdy integracyjne bo dyrekcji przestalo to odpowiadac. Zona sie zaangazowala w korepetycje, pocalunki jak juz to w policzek i z odwroconym wzrokiem odemnie. To wzbudzilo moje podejrzenia ale podchodze do tego na zimno by wyjasnic sprawe . Jeszcze jedno zona jak 3-4 razy w roku wyjezdza na 2-3 dni ze szkoly to nie ma czasu na napisanie-odpowiedz na czuly sms, odzywa sie jak wraca do domu. Po powrocie niewyzyta seksualnie, potem zmniejszenie zainteresowania. NIe wiem co mam sadzic , teraz znowu sie zrobila czula, we wszystkim chce dogodzic , dla mnie nienormalnie slodka, sam juz nie wiem...

smutneDrukuj

Zdradzona przez mężamam36 lat i nie wiem od czego zacząć ponieważ moje życie straciło cały sens po pięknym szczęśliwym małżeństwie które trwało16 lat nagle zostały tylko wspomnienia i ból w sercu tak duży że brakuje tchu aby żyć dalej jak z tym żyć .Mąż który był ideałem nagle znikł i porzucił mnie i dzieci dla innej jak żyć gdy spada na człowieka taki cios a zwłaszcza jak się go nie spodziewasz nadal nie mogę do siebie dojść mimo że biorę lekarstwa proszę pomóżcie mi żyć

dwa lata w kłamstwieDrukuj

Zdradzona przez mężaPrzeczytałam prawie wszystkie opisy zdrad na tej stronie i same tytuły doprowadziły mnie do łez. Dokładnie tak samo się czuję: oszukana, poniżona, odepchnięta, z poczuciem,że jestem warta mniej niż zero. Mój dramat zaczął się 8 lat temu, kiedy w nocy usłyszałam męża świergoczącego coś czule przez telefon. Po awanturach, przeprosinach, groźbach typu" odchodzę od ciebie"nastąpiła zgoda: pani zniknęła z naszego życia, a ja zaczęłam żyć w miarę normalnie. Niestety, kilka lat temu coś znowu zaczęło się psuć.Mąż traktował mnie z góry, czepiał się e o byle głupstwo.A ja ...zaczęłam go szpiegować: kontrola telefonu,komputera itd. No i znalazłam: zdjęcia gołej kobiety tarzającej się w łóżku na naszej działce. Oniemiałam:nasza pościel, nasze kieliszki do wina i ona, rozparta wygodnie i patrząca wyzywająco w obiektyw. Potrzebowałam dwóch dni, żeby zdobyć się na rozmowę z męzem. Wiedziałam już, że mnie zdradził. Bolało, ale mimo wszystko chciałam rozpaczliwie wyjaśnień, zapewnień o miłości, o tym, że to się stało przypadkowo, że się nie powtórzy... Niczego takiego nie usłyszałam.zamiast tego padły oskarżenia,że się nie staram,że on musiał.. I zero wyjaśnień,kim jest ta kobieta. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, jak poważnie się zaangażował. Dowiedziałam się o tym na własną rękę: ma romans z tą kobietą od PONAD DWÓCH LAT!! To, co czuję, może zrozumieć tylko inna zdradzona:to tak, jakby świat, w który żyłaś okazał się jakimś cholernym matrixem, fikcją. Wszystko, co zdarzyło się przez te dwa lata, było nieprawdą: wakacje, święta, miłe chwile. Bo w każdej wolnej chwili były smsy do ukochanej, czułe słowa, seks.. Odwiedzali się raz w miesiącu, a kiedy zaczynamy rozmowę na ten temat, on wyraża się o niej z nabożną czcią i uwielbieniem. Podobno to mnie kocha i ze mną chce zostać, ale jakoś bardzo trudno mi w to uwierzyć. Tym bardziej, że (to wiem już od niego), o tym związku dowiedział się też partner tamtej kobiety i właśnie ją zostawił. Mąż obiecuje,że nigdy do niej nie zadzwoni,ale czuję, że to nieprawda. Swiat mi się zawalił, żyję jak we śnie, bo to przecież nie może być prawda...

Pomocy niewiem co mam robic i co o tym myslec:(Drukuj

Zdradzony przez żonęJestem kilka miesięcy po ślubie, i z żona postanowiliśmy kupić mieszkanie, no i wiadomo kredyt wspólny dostaliśmy ale jeszcze go nie wzieliśmy bo czekamy na termin u notariusza. no i od jakiegoś czasu mamy kryzys w małżeństwie nie układa się nam i się nie dogadujemy, ona poznała jakiegoś nowego kolegę w pracy który się rozwodzi, i podejrzewam ze szuka pocieszenia, rozmawiałem z moją żoną na ten temat, a ona twierdzi ze to tylko kolega, wiec powiedziałem żeby nie doprowadziła do tego by jego problemy stały się naszymi problemami. (ale ona kłamie bo mówiła mi ze idzie pogadać do koleżanki i na lampkę wina, mówiłem ok idź, później się dowiedziałem ze wcale u niej nie była tylko pojechała z tym kolesiem gdzieś samochodem..:( innym razem zapytała mnie czy może iść z koleżanka połazić po sklepach i na kawę, zgodziłem się później od znajomych dowiedziałem się ze była w kinie na filmie List do M i później pojechali gdzieś na obiad, w trakcie tego pisała mi smsy ze chodzi po sklepach ) któregoś razu przejrzałem jej tel oczywiście zawsze kasuje esy ale tym razem chyba zapomniała i tam było coś co mnie za szokowało esemes od niego " To samo jest u mnie ... Cały czas czuje zapach twoich włosów cały czas czuje twoja bliskość nie mogę przestać myśleć o tobie nie mogę doczekać się kiedy cię zobaczę chodzę od okna do okna i patrze czy przypadkiem nie idziesz... nie mogę zebrać myśli nie mogę się skupić... Twój uśmiech powala mnie z nóg a Twoje oczy mnie zaczarowały:)...---- no jestem w szoku i nie wiem co mam zrobić i co mam myśleć:(( dobrze ze nie mamy dzieci, już w nic jej nie wieżę i jej nie ufam A miało być tak pięknie:(((

Wiczor panienskiDrukuj

Zdradzony przez żonęJestesmy malzenstwem od 2 lat, ona jest mlodsza ode mnie o 9 lat, mamy 1,5 roczne dziecko ktore kochamy ponad wszystko. Wydawaloby sie ze tworzymy idealna rodzine, jednak jak sie niedawno okazalo to tylko pozory. Na poczatku wrzesnia wychodzila za maz przyjaciolka mojej zony wiec ona postanowila zorganizowac wieczor panienski. Jako ze mieszkamy w przygranicznej miejscowosci wieczor panienski odbyl sie w oddalonym o 40km miescie znanym z duzej ilosci knjpek. Zona postanowila ze nie chce byc na imprezie do konca i ze mam po nia przyjechac w nocy kolo 2, mialem czekac na telefon, jednak nie zadzwonila, smsy nie dochodzily telefon milczal. Odezwala sie o 6 rano ze wraca z granicy, pojechalem po nia jak sie okazalo nie miala wlaczonej uslugi roamingu i nie miala jak sie ze mna skontaktowac, wrocila z kolezankami pociagiem, na imprezie nie bylo tak fajnie jak sie spodziewaly... Rano opowiedziala mi jak jedna z klezanek obsciskiwala sie z poznanym tam kolega, nazwala ja szmata bo przeciez ona ma chlopaka.... 2 tygodnie pozniej bawilismy sie na weselu przyjaciolki. Zona zniknela z jedna z przyjaciolek ktora miala problemy zeby pogadac i ja pocieszyc. Minal kolejny tydzien wszystko wygladalo normalnie. Dzien moich imienin nudzilem sie w pracy wiec z ciekawoosci wszedlem na faceboka zony, zobaczylem wiadomosc od kolezanki z ktora zona rozmawiala na weselu, z ciekawosci zaczalem czytac, gdzies w polowie konwersacji kolezanka pyta zone jak jej sprawy... i tu szok zona odpowiada ze dobrze, ze ma z "nim" codzienny kontakt, ze niestety wyjechal w delegacje, ze laczy ich dziwna relacja - chca szalec ale nie moga wiec robia to ukradkiem... niestety chlopak musi sie zenic w kwietniu bo jest ze swoja dziewczyna 8 lat.... I ze zobacza sie za ok 2 tygodnie. Nogi ugiely mi sie, myslalem ze to nie moze byc prawda, przeciez zona codziennie dzwoni kilka razy, mowi ze teskni jak jestem w pracy i zebym juz wracal.... Wrocilem do domu, zona wyparla sie wszystkiego, rozmowa na facebooku skasowana, wogole starala mi sie wmowic ze zle zrozumialem ich rozmowe, ze nic takiego nie pisala... Naszczescie zapisalem tresc rozmowy. Zona opowiada mi jak to spotkala na spacerze kolege z dawnych lat, nigdy sie znim nie spotkala, szlenstwo o ktorym mowila to tylko smsy i rozmowy, jednym slowem nie mam byc o co zly, prosze o nr do niego on nie ma, ponoc pisal z roznych nr, nie wie jak ma na nazwisko, tylko imie - oczywiscie jak sie pozniej okazalo to wszystko klamstwa. Chce biling, obiecuje ze zamowi ale nie robi tego, w koncu udaje mi sie przechwycic smsa, dzwonie do kolesia, wersja ta sama nigdy sie nie spotkali poza przypadkowym spotkaniem w parku, oczywiscie nie wiedzial w ktorym parku bo nie jest z naszego miasta, pierwsze klamstwo ktore wychodzi na jaw. Zyjemy dalej, zaczynam miec wyrzuty sumienia ze zrobilem awanture o nic w koncu kilka smsow to nic zlego, zastanawiam sie nawet nad przeproszeniem zony, jednak nie pewnosc powoduje ze instaluje program szpiegowski na komputerze. 1 dzien nic nie przynosi, jednak nastepnego widze ze zona ma tajne konto mailowe, pytam ja oto wypiera sie wszystkiego, wiec przy niej wchodze na nie, w tym momencie zbladla, rozplakala sie i blaga zebym nie czytal maili bo to bedzie koniec naszego malzenstwa, przyznaje sie do wszystkiego, poznala go na tym wieczorze panienskim, rozmawiali godzine kiedy wychodzila na pociag on ja pocalowal, nie dala mu nr telefonu ale znalazl ja na facebooku, po tygodniu zaproponowal spotkanie bo akurat byl na szkoleniu 50km od nas, zona sciemnia ze chce jechac sama na zakupy, wiec zabieram dziecko do parku a ona rusza do hotelu w ktorym on mieszka, po wszystkim wraca jak gdyby nigdy nic, mowi ze zaluje ze pojechala bo nic fajnego nie bylo, za 2 dni wychodzi do fryzjera i spotyka sie z nim na szybki numerek... Po sprawdzeniu bilingu okazuje sie ze gadaja i pisza calymi dniami, maja ustalone zasady smsy i rozmowy telefoniczne od poniedzialku do piatku od 8-16 pozniej i w weekendy tylko maile. Nie wiem jak mam dalej zyc z osoba ktora okazala sie kims zupelnie innym niz myslalem, narazie probuje ale nie wiem jak dlugo dam rade, probuje sobie wytlumaczyc ze warto dla naszego malenstwa ale co z moimi uczuciami...?

Rozwód z orzeczeniem winyDrukuj

Zdradzona przez mężaWitam wszystkich. weszłam tu w nadziei, że ktoś przeszedł to co ja i będzie w stanie udzielić mi informacji. Spróbuję przedstawić fakty bez większych emocji choć jest to bardzo trudne. Mój małżonek zdradzał mnie przez przez większość naszego małżeństwa ( 22lata). Od razu chcę tu powiedzieć, że wiem iż byłam głupia, że na to pozwoliłam, jestem tą, co kochała za bardzo, jednak wiem to dopiero teraz, niestety. zdradził mnie trzy razy o których wiem i nie były to jednorazowe skoki w bok, lecz związki długotrwale a ile było krótszych, nie wiem. w zasadzie to chodzi mi dokładnie o ten jego ostatni romans bo, bo to on spowodował, że naprawdę uświadomiłam sobie w jakiej iluzji godziłam się żyć i to z własnej i nie przymuszonej woli. Proszę nie osądzajcie mnie, bo sama już się osądziłam. opisze sytuację obecną. Od prawie trzech lat pracuję ponad 500km od domu i bez umowy (na czarno). Wspólnie z mężem podjęliśmy tą decyzję by poprawić warunki materialne naszego wspólnego gospodarstwa. Mamy dwoje dorosłych już dzieci (21lat) syn studiuje w innym mieście i na weekendy przyjeżdża do domu a córka pozostaje bez pracy i mieszka z nami. Myślałam, że po tych wszystkich ekscesach, których mój mąż dopuścił się wcześniej, po żalach, rozstaniach i powrotach, będzie ok, o jakże się pomyliłam. Kiedy jechałam do domu zawsze wszystko wydawało się jakby ok a jednak było coś, to widziałam, że wchodził na czata (umiem posługiwać się sprzętem elektronicznym lepiej niż on i wiedziałam jak co i gdzie sprawdzać). On mówił, że to nic, to z nudów, to wyciszone sygnały sms, ale cóż to tez zgrabnie tłumaczył a ja nie chciałam wyjść na paranoiczkę. W każdym razie miałam przeczucie i ono mnie nie zawiodło. Prosiłam męża wielokrotnie by odszedł jeżeli kogoś ma ale on twierdził uparcie, że nie ma nikogo. Czasami przyjeżdżał do mnie i też były sms, które szybko kasował i mówił, że to z jakiej loterii bo raz wysłał i teraz nie ma spokoju.Jednak moje wewnętrzne ja zaczęło mieć poważne podejrzenia. Trzy tygodnie temu znów chciał przyjechać a ja znów poprosiłam by nie jechał jak kogoś ma bo nie chce by widział mój zły stan psychiczny, by odszedł i po prostu się rozwiedziemy ale NIE, on przyjechał, chciał bym zostawiła pracę i wróciła na stałe do domu (owszem powiedziałam ale tam nie ma pracy i są rachunki czy z jego pensji damy radę? Ustaliliśmy, że do wiosny popracuję i wracam do domu) przyznał się wtedy, że owszem ktoś był ale to definitywny koniec i takie tam ble ble. Ja idiotka oczywiście znów chciałam ufać więc razem weseli pojechaliśmy do domku (miałam tydzień wolnego). Po wspaniałym tygodniu ja wesoła i zadowolona znów wyjechałam a za tydzień dzieci powiedziały mi, że znalazły w jego telefonie sms do tej kobiety. Wtedy "umarłam". Miałam jej numer, bo jak wspominała podejrzewałam wcześniej i kiedyś spisałam ten numer z jego telefonu bo były z tym numerem częste rozmowy. Po pierwszym szoku napisałam do tej kobiety a ona odpisała i zaczęła się nasza wymiana sms z których jasno wynikało, że jest jego kochanką. Nie będę tu opisywała jaka była reakcja mojego męża ale mnie zmieszał z błotem. pisał sms i próbował dzwonić ale nie odbierałam. Potem zmienił taktykę i zaczął przepraszać i chciał wszystko naprawiać i wiecie co, prawie mnie gnój przekonał i znów napisał, że jednak nie, bo on już nie ma kochanki, że chce pożyć sam bez bagażu (jestem bagażem). By podsumować ten mój marny wywód napiszę, że ja chce rozwodu z orzeczeniem o winie a on oczywiście, że bez. Mamy własnościowe mieszkanie w którym jest on i dzieci a ja w zasadzie w większości 500km od domu:( Z dziećmi mam świetny kontakt i one przekonują mnie, że bez niego będę szczęśliwsza, to one mnie wspierają i dodają siły. Tu gdzie jestem, jestem sama i oczywiście nic nie mówię pracodawcą, więc idąc do pracy staram się ukryć spuchnięte od płaczu oczy. mam jeszcze cztery tygodnie do czasu aż pojadę do domu i skontaktuję się z prawnikiem, do tego czasu nie mam zamiaru wchodzić z moim mężem już w żadną wymianę zdań by znów nie zmienić własnego. CZY KTOŚ WIE MOŻE JAKIE MAM SZANSE REALNE WYGRANIA SPRAWY Z ORZECZENIEM WINY? PROSZĘ MOŻE KTOŚ MIAŁ PODOBNIE I MOŻE UDZIELIĆ MI JAKICHŚ RAD I WSKAZÓWEK BYM WIEDZIAŁA CO MNIE CZEKA:( Dziękuję wszystkim, którzy zechcieli to przeczytać.

Widuję ją codziennie Drukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam. Mam 27 lat i podobnie jak wielu was przytrafiła mi się rzecz bardzo przykra. Nie mam jednoznacznego dowodu na to że osoba z którą byłem mnie zdradziła jest to jednak bardzo prawdopodobne. Ale zacznijmy od początku. Ze swoją dziewczyną K byłem niewiele ponad rok. Poznaliśmy się w pracy i nadal pracujemy w tym samym zakładzie. Kiedy nasz związek się rozpoczął przeżywałem jeszcze rozstanie z wcześniejszą dziewczyną, trzymałem więc pewien dystans ale cały czas byłem z K szczery. Kiedy byliśmy ze sobą 3 miesiące powiedziała mi że na imprezie firmowej całowała się z innym facetem. Odprowadził ją do domu. Mówiła że nic się nie stało ale powiedziała mi też bardzo ciekawe zdanie " dobrze że ktoś był u mnie w domu". nie byłem zadowolony ale pomyślałem że skoro jeszcze trochę myślę o swojej byłej to może i jest trochę w tym mojej winy. Powiedziałem że chcę żebyśmy byli dla siebie na wyłączność i nie chcę żeby coś takiego miało jeszcze kiedyś miejsce. Następne 10 miesięcy było naprawdę fajne. Poznaliśmy się lepiej, byliśmy dobrą parą, nie idealną ale dobrą. Nie byłem na jej każde zawołanie, nie byłem jakimś ciapkiem. Ale zawszę ją szanowałem byłem czuły i zależało mi na niej. Pod koniec maja coś się stało. Z dnia na dzień stała się zimna i odległa. Nie chciała ze mną rozmawiać przestała odpisywać na sms, wymówki że nie ma czasu teksty typu " nie miałam czasu napisać sms", " jak pisałeś to spałam" . Zrobiła się bardzo wredna. Pamiętałem jej hasło na nk. Chciała kiedyś żebym coś jej tam zrobił i jakoś zapamiętałem. Wszedłem na jej profil i zobaczyłem że w dniu w którym zaszła taka zmiana umówiła się na spacer z innym facetem ( też z z pracy - ale inny niż wspomniany wcześniej), wysyłała mu też swój grafik na czerwiec z buziaczkami. Skonfrontowałem to z nią a ona się wypierała, kłamała że to tylko kolega. Zerwaliśmy przez telefon - po kolejnych kilku dnia olewania zadzwoniłem i spytałem się czy chce zerwać - powiedziała po chwili że tak, może więc przyjdziesz i ze mną chociaż pogadasz w cztery oczy - nie bo już jestem umówiona. Jest ktoś inny prawda? - NIe ma nikogo, jest tylko przyjaciel na którego mogę liczyć i tyle. Nie przyjdziesz do mnie nawet by zakończyć to osobiście? . No najwyżej późno bo jestem już umówiona. Oczywiście nie przyszła - Tak wyglądało nasze zerwanie. Winny oczywiście byłem ja. Że nie okazywałem jej dość uczuć że nie wychodziliśmy dość. Że ona się na mnie zawiodła. Dwa dni później widziałem ich już razem na spacerze. Kilka dni później wspólni znajomi powiedzieli że od tygodnia ze sobą chodzą. Było mi bardzo ciężko. Widuję ich prawie codziennie. Możecie się domyślać co czuje widząc osobę którą kochałem z innym. Przez 2 miesiące byłem w rozsypce. Zawaliłem egzaminy do szkoły oficerskiej, dostałem naganę za niedopełnienie obowiązków. Byłem blisko dna. Zacząłem ją ignorować. od 4 miesięcy nie odzywam się do niej. Teraz jest trochę lepiej ale nie zniszczyłem jeszcze w sobie wszystkich uczuć. Czuje dziwną mieszaninę nienawiści, żalu, tęsknoty. Dodam jeszcze że niedawno Ona i jej facet dokonali w pracy wyłudzenia bonów towarowych na ponad 1 tyś złotych. Grozi jej zwolnienie. Wiem że nie powinienem taką szmatą się przejmować ale jednak nadal boli

ból i ponizenieDrukuj

Zdradzona przez mężaWitam! Dzisiaj mija trzeci miesiąc, kiedy to dowiedziałam się, że mój ukochany, idealny mąż przez pół roku spotykał sie z kochanką.... jesteśmy 16 lat po slubie, mamy dwie nastoletnie córki. Dowiedziałam się ,że spotykał sie z 12 lat od siebie młodszą kobietą.. to był ( i nadal jest) dla mnie straszliwy cios. Dowiedziałam się najpierw jak najwięcej, po czym powiedziałam mu o tym wprost... oczywiście początkowo zaprzeczał, ale pod ciężarem moich kolejnych " informacji" przyznał sie do zdrady... to trwało aż pół roku... przez pół roku facet ,którego kochałam nad życie prowadził podwójną grę.... niby to np. wychodził na basen... jechał do tej dziwki, po czym był natyle przebiegły ( jak mu się wydawało), że moczył pod kranem kapielówki i czepek.... ponadto wielokrotnie musiał " dłużej zostać w pracy" i oczywiście szybciutko do dziwki.... przez te wszystkie miesiące nie rozstawał sie z telefonem... kiedy dzwonił wychodził z domu, zadziwiająco duzo pisał sms-ów ... ale przecież wówczas przez myśl nie przeszło by mi, że jest w jego zyciu ktoś inny.... Jego obrączka przez kilka tygodni leżała na pólce, bo niby zawsze " zapominał" jej włożyć...Boże tyle sygnałów, a ja... cóż byłam zbyt zakochana, żeby cokolwiek podejrzewać... ale w koncu dowiedziałam się wszystkiego i to od znajomej tej zdziry, która chwaliła się naokoło , jak to "Kotek" - czyli mój mąz jest w niej zakochany, jak tęsknił, kiedy wyjechaliśmy z dziećmi na wczasy.. podobno pisał do niej i dzwonił nieustannie, teraz z perspektywy czasu , kiedy sięgam pamięcia wstecz, faktycznie bardzo często " wisiał" na telefonie - oczywiście w bezpiecznej odległości. Tak dużo sygnałów... Kiedy już powiedziałam mu ,ze wiem, odbylismy wiele bardzo trudnych rozmów, ja pytałam go DLACZEGO ? co usłyszałam ? Że to MOJA wina, że sie związał z inna , bo za rzadko uprawialiśmy sex, bo nie mógł sie ze mna dogadać - genaralnie wyszło na to ,że to JA wepchnęłam go do jej łóżka.. to mnie zupełnie załamało... moje poczucie wartości spadło do - 1000...przez pierwsze tygodnie nie spałam, prawie nie jadłam... On poprostu zrzucił całą winę na mnie...OK będę szczera... nie zawsze miałam ochote na łóżkowe figle, fakt - nie rozmawialiśmy o wszystkim , z czasem rzeczywiście oddaliliśmy sie od siebie... a mój mąz stwierdził ŻE ZDRADA BYŁA JEDYNĄ RZECZĄ JAKA MU PRZYSZŁA DO GŁOWY, ŻEBY COŚ ZMIENIC W NASZYM ŻYCIU,że właściwie to chciał, żebym się o tym wszystkim dowiedziała, bo ten fakt miał zmienić MOJE postepowanie..... a tak w ogóle to WŁAŚNIE miał z nia zerwać.... no ale skoro już wiem.... poczułam sie jak śmieć.... Dałam mężowie ultimatu: albo natychmiast z nia zerwie, albo niech sie wyprowadzi. zerwał z nią.... Zdobyłam numer do tej panienki i delikatnie mówiąc powiedziałam jej co myślę o tym co zrobili, na co niunia niemal ze smiechem stwierdziła , ze w ogóle o co mi chodzi, ona sie juz z nim nie spotyka, a w ogóle to ON był tak bardzo ze mna nieszczęśliwy - co jej powiedział- że nie widzi nic złego w spotykaniu sie z zonatym mężczyzną. Od trzech miesięcy żyje bo muszę... mąz się stara naprawić zło , które mi wyrządził, jest czuły , dużo rozmawiamy...... stara sie ...a ja? ja wciąż czuje ten potworny ból.. poniżenie. I wciąż paralizuje mnie strach czy TO sie nie powtórzy...O całej sytuacji wie tylko moja siostra.. musiałam sie komus wygadać,........ Oboje staramy sie posklejać nasze małżeństwo..... ale często "łapie doła" wtedy siedzę w garażu ( żeby dzieci niczego nie zauważyły) i ryczę..... Wciąż zadaję sobie pytanie czy kiedys będzie lepiej? Czy ten potworny bół minie? Czy kiedys przestane się bać kolejnego "ciosu"? Czy zaufanie do męża wróci? Czy On został ze mną bo jeszzce cos do mnie czuje, czy też to akt litości ? Miliony pytań...... Ale przysięgłam sobie,że kolejnego " razu" już nie będę w stanie mu " wybaczyć" ( tego też jeszcze nie wybaczyłam, ale poprostu dałam mu jeszcze jedna szansę - jeśli ją zmarnuje, to niestety......to będzie koniec naszego małżeństwa.... Przepraszam, że pisze bardzo chaotycznie, ale jest we mnie wciąż za dużo złych emocji, nie potrafie jeszcze opisac tego na "chłodno" Chciałabym ,żeby sie okazało, że dobrzez zrobiłam dając mu szansę,że on tego nie zmarnuje.....

zdrzdzilam ale nie zalujeDrukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansczesc nazywam sie kasia i po tym co napisze mozecie mnie znienawidzic albo zrozumiec wasz wybor..... kilka lat temu poznalam mojego jeszcze obecnego meza bylo super jak w kazdym zwiazkuz na samym poczatku ale wszystko sie zaczelo jak zaczal wyjerzdzac za granice dostawal opsesji na punkcie zdrad caly czas mi wypominal ludzi mezszczyzn z ktorymi nic nie mialam byli to koledzy ze szkoly czy wspolni znajomi i wlasnie wtedy glownym naszym powodem do klotni byl jeden z naszych znajomych ktory ma zone i dzieci tak samo jak my zyl w swietym spokoju ale moj maz zaczol go nagabywac ze ma ze mna romans ze jak go nie ma to przychodzi do mnie i takie podobne sprawy kiedys nie wytrzymalam poszlam do niego na kawe oczywiscie zamiast kawy byl alkohol i zabawa i stalo sie to czego sie obawialam przespalam sie z nim kiedy maz mi to wypomnial nie zaprzeczylam pamietam jak dzis jego wsciekly wzrok i ta pogarde zawsze kiedy pil szukal zaczepki i prowokowal do ktotni zdarzalo sie nawet ze bil mnie przezylam ale wtedy jak dostalam nawet nie bolalo bo wiedzialam ze mial racje tylko nie przewidzial tego ze sie zakocham i ze bede chciala z nim byc grzes jest wspanialy czoly i opiekunczy daje mi to wszystko czego nie dawal mi moj maz jestem szczesliwa z nim tylko mam jeden problem boje sie odejsc od meza bo kiedys mi grozil jezeli nie bede z nim to z nikim nie bede pisze wam to wszystko bo oczekuje wsparcia i porady co mam zrobic w tej sytuacji licze ze tu znajde przyjaciol ktorzy mnie zrozumieja i wesprza prosze odpiszcie mi

Druga szansaDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaKilka dni temu dowiedziałam się, że chłopak, z którym mieszkam, który mówił, że mnie kocha i chce spędzić ze mną resztę życia, mnie zdradził, kiedy którejś nocy nie wrócił do mieszkania. Tego feralnego dnia, popołudniu, trochę się pokłóciliśmy. Nie mówiąc nic ubrałam się wyszłam na spotkanie z jego siostrami a moimi przyjaciółkami. Chwilę później on uczynił to samo i spotkał się z kolegami. Po powrocie do pustego mieszkania wybrałam w telefonie jego numer. Pijanym głosem obiecywał, że zaraz wróci, mówił, że mu przykro z powodu kłótni. Minęła godzina, dwie, trzy, nadal go nie było. Nie odbierał telefonu. Zalana zimnym potem obudziłam się o 4 rano. Jego strona łóżka była pusta. Trzy godziny później idąc na przystanek tramwajowy zobaczyłam jak idzie naprzeciw mnie, lekko się zataczając. Jego przestraszony i pełen bólu wzrok powiedział wszystko. Rozpłakałam się i wtuliłam w jego ramiona. Po powrocie z pracy usiadłam na brzegu łóżka, na którym on spał i mu się przyglądałam. Otworzył oczy, spojrzał na mnie. Powiedziałam, że czuję, iż mnie zdradził. Odwrócił się i zasnął. Nie drążyłam tego tematu, ponieważ bałam się usłyszeć prawdę, którą znałam. Przez około miesiąc od tego zdarzenia był jakby nieobecny, dochodziło do częstych kłótni, za które ja się winiłam. Kilka dni temu, kiedy leżeliśmy na łóżku w narkotycznej euforii poczułam jego przeszywający wzrok. Przestraszyłam się i prosiłam żeby tak na mnie nie patrzył. Mówił, że chce mi coś powiedzieć, ale boi się, że go zostawię. Po moich zapewnieniach, że tego nie uczynię usłyszałam dwa, cholernie raniące, słowa: "zdradziłem cię". Czułam jakby ktoś wbijał mi grube szpile w ciało, jakbym spadała z wieżowca, nie mogłam oddychać ani wydusić z siebie żadnego słowa. Jak już odzyskałam mowę zaczęłam zadawać szczegółowe pytania, on drżącym głosem odpowiadał zgodnie z prawdą. Był pijany, koledzy go namówili żeby pojechał z nimi, dziewczyna weszła mu do łóżka, pomimo tego, że wiedziała o mnie, ocknął się w trakcie i jak zobaczył, co robi opadł z sił. Błagał o wybaczenie, przepraszał, płakał, przeklinał tamtą i siebie. Wybaczyłam, bo widziałam jak cierpi. Nie zrobił tego z premedytacją. Może i wcześnie, ale czy jest jakiś określony czas, po którym można wybaczyć? Po upływie którego mniej boli? Wiedziałam o tym od miesiąca, ale nie miałam potwierdzenia. Ciągle wraca to do mnie echem. Cała bolesna rozmowa. Widzę przed oczami jego z inną dziewczyną i mnie to strasznie boli. Zaczynamy od początku. Może i jestem naiwna, ale go kocham i wierzę w niego. W nas.

potrzeba czasuDrukuj

Zdradzony przez żonęObserwuje to forum od dłuższego czasu i zawsze się zastanawiam, dlaczego największe rany zadają osoby, które się najbardziej na świecie kocha. Dlaczego nie można wcześniej usiąść i porozmawiać, że coś się w jednej ze stron zmieniło i uczucie przeminęło. Jak można nie pomyśleć, że zdrada jest morderstwem, bo zabija na lata duszę i serce kogoś, kogo się przez moment w życiu kochało. Ten, kto zdradził nie wie jak trudno jest potem wybaczyć, zapomnieć. Dlaczego tak jest, że osoby o ukształtowanych poglądach na temat związków przeważnie trafiają na kanalie, które zdradzają z pobudek czysto egoistycznych. Kiedy składając przysięgę małżeńską mówię, że będę z kimś na złe, to nie mam na myśli tylko choroby. Zrozumieć ten świat jest trudno. Kiedy czytałem te wszystkie posty na temat zdrady i życiu po niej byłem pełen współczucia dla osób, które musiały przez to przechodzić. Postanowiłem opowiedzieć swoją historię, która zmieniła moje życie jakieś 5 miesięcy temu. Po co? Z chęci porozmawiania z ludźmi, którzy to przeżyli. Podzielenia się uwagami, zasięgnięcia opinii. Historia jakich setki na tym forum. Złamała mi serce i tak naprawdę jeszcze nie ma końcar ... Na początku lipca tego roku, kiedy wróciłem z tygodniowej delegacji, moja żona poinformowała mnie, że spotyka się od miesiąca z kolegą z pracy. Związek został skonsumowany, a ona, na pytanie dlaczego to zrobiła, odpowiedziała, że się zakochała. Szok był ogromny. Nie chciałem się od razu rozwodzić ze względu na dwójkę małych dzieci, dom, kredyt. Zresztą później twierdziła, że wcale rozwodu nie chciała. Przez pierwszych kilka dni nie robiła nic, żeby cokolwiek naprawić. Chciałem jej dać szansę, bo ją kochałem, ale zachowywała się jak zranione zwierzątko, jakbym to ja narozrabiał. Była niekomunikatywna. Po tygodniu emocje trochę opadły, ale jej zachowanie nie zmieniło się. Postanowiłem jeszcze raz przemyśleć sprawę odbudowy związku i doszedłem do wniosku, że nie mogę dawać tak sobą poniewierać, że nie tędy droga. To ona powinna zacząć się starać, a nie ja mam czekać, aż królewna się odkocha w obcym facecie. Tak, tak. Jak mi o tym mówiła to jeszcze coś do niego czuła. Przy kolejnej rozmowie powiedziałem jej, że chcę odejść. Tym razem to jej reakcja mnie zaskoczyła. Zaczęła błagać mnie na kolanach, żebym jej nie zostawiał. Powiedziała, że go już nie kocha (oczywiście nie uwierzyłem w przemianę po tygodniu czasu). Zrozumiała, że nie może zachowywać się jak dotąd. Ja zażądałem szczegółów dotyczących jej romansu. Chciałem znać całą prawdę. Po co zapytacie? Otóż chciałem wiedzieć jaką kobietą była moja żona. Czy warto jej w ogóle dawać szansę. Niektóre fakty mocno bolały, ale było to dla mnie ważne. Niestety przy opowiadaniu całej historii wciąż kłamała, bo, jak potem się tłumaczyła, bała się mojej reakcji. Bała mi się np. powiedzieć, że podczas mojej nieobecności spotykali się w naszym domu i używali sobie, kiedy dzieci już spały. Aż strach pomyśleć co mogłoby się stać, gdyby któreś dziecko wstało i zobaczyło co obcy pan robi z mamusią. Kompletna bezmyślność. Przez to, że chciała ukryć taki "szczególik" musiała stworzyć zupełnie inną historię. Kolejny raz oszukiwała, a ja nienawidzę ludzi którzy mi kłamią w oczy. Chociaż zapewniała mnie, że nie ma już nic do ukrycia i będzie odtąd kryształową żoną to jednak od tego momentu moje uczucie do niej zaczęło słabnąć. Próbowaliśmy terapii małżeńskiej, ale pomogło mi tylko na chwilę. I tak jak na początku miałem dużą chęć jej wybaczyć, tak teraz nie jestem pewien co mam zrobić. Postanowiliśmy, że damy sobie szansę do końca roku, a potem podejmiemy decyzję co dalej. Ona teraz bardzo się stara. Widać ogromną skruchę i chęć naprawy tego co zniszczyła, a ja nie potrafię chociażby trochę wybaczyć. Zapewne wielu z Was zapyta o co mi chodzi. Żona narozrabiała, ale sama przyznała się do winy i czuje ogromną skruchę, chce wszystko naprawić. Otóż zanim to się stało, miałem pełną świadomość, że między nami coś złego się dzieje. Żona wyrzuciła mnie z łóżka na wiele miesięcy. Chciałem temu na różne sposoby jakoś zaradzić i zaproponowałem nawet wizytę u specjalisty. Niestety zlekceważyła problem twierdząc, że kiedyś to minie. Dopiero niedawno się przyznała, że jej oziębłość była wówczas spowodowana tabletkami antykoncepcyjnymi, które przestała brać dużo wcześniej zanim doszło do zdrady. Niestety nie powiedziała mi o tym. W międzyczasie zaczęliśmy żyć obok siebie. Wciąż się wspieraliśmy, nie kłóciliśmy się, wychowywaliśmy wspólnie dzieci. Jednak czułem, że oddalamy się od siebie. Chciałem poprawić nasze relacje i proponowałem jej niejednokrotnie wyjazdy we dwoje, ale nie była zainteresowana. Próbowałem poruszyć temat naszych problemów w związku, ale nie chciała o tym rozmawiać. W końcu się poddałem, bo stwierdziłem, że ona też mogłaby coś zrobić dla poprawienia naszych relacji. Kiedyś już raz mieliśmy podobny kryzys i wtedy to również ja podjąłem się naprawy. Po jakimś czasie przestałem ją w końcu słuchać. Myślę, że była to reakcja-odwet na to, że nie chciała podjąć tematów ważnych dla naszego związku. Dzisiaj żałuję, że tak szybko się poddałem i nie tupnąłem nogą, aby przymusić ją do rozmów na istotne tematy. I potem wydarzyło się to o czym pisałem wcześniej. Dzisiaj moja żona nie wie dlaczego to zrobiła, bo, jak twierdzi, tak naprawdę to wszystko w życiu miała. Po pewnym czasie stwierdziła, że ona się nie zakochała tylko zauroczyła. Poleciała na czułe słówka. Jej błędem było to, że nie chciała próbować rozmawiać, czegokolwiek naprawiać. Cały czas powtarza, że ja i dzieci jesteśmy jej największym skarbem. Przy każdej rozmowie powtarza, że nie chce nikogo innego, a to co zrobiła uświadomiło jej własne błędy i to czego w życiu chce. Ostatnio powiedziała, że nie myślała, że tak mocno mnie zrani (!!!) i próbowała nawet się postawić w mojej sytuacji. Stara się bardzo i prosi o czas na naprawę tego co zepsuła. W łóżku odkrywamy siebie na nowo i jest po prostu bosko. A we mnie coś się zablokowało. Trudniej mi teraz powiedzieć "kocham Cię". Kiedy rozstawała się ze swoim kochasiem, który jest żonaty i również ma dwójkę małych dzieci, to nawet nie potrafiła mu w oczy powiedzieć, że nie widzi z nim przyszłości. A mi przyłożyła wielokrotnie w życiu. Zawsze potrafiła mi odmówić bez mrugnięcia okiem. Czy można wybaczyć tak wielki brak szacunku? Nigdy nie uganiałem się za innymi kobietami, nawet kiedy żona mnie odstawiła na kilka miesięcy. Mam po prostu swoje zasady. Jeżeli kocham jedną kobietę to nie wchodzę w związki z innymi. Dla mnie seks jest pięknym dopełnieniem miłości, a nie zwykłym aktem. Jestem typem domatora, który kocha przede wszystkim swoją rodzinę. Uwielbiam spędzać czas z dwójką naszych małych szalonych szkrabów. Dom budowałem przede wszystkim dla dzieci i żony. O sobie zawsze myślałem na końcu. I kiedy pomyślę, że nic nie znaczyło co w życiu dla niej zrobiłem, to mam ochotę odejść. Ale nie chcę zrobić krzywdy dzieciom. Tylko te dzieci kiedyś odejdą, a ja zostanę z osobą, która mnie zawiodła najbardziej na świecie. Mętlik w głowie, ciężar na sercu, nieodparta chęć rewanżu, załatwienia sprawy po męsku. Po co trwać przy swoich zasadach, skoro one nic dla kogoś nie znaczą. Są to uczucia, które chyba każdy zdradzony nosi w sobie. Zastanawiam się czasami po co ona mi to wszystko powiedziała, przyznała się do romansu. Przecież ludzie ukrywają podwójne życie. Kiedyś mi powiedziała, że zdała sobie sprawę, że źle zrobiła i chciała być w stosunku do mnie uczciwa. Nie chciało mi się za bardzo w to wierzyć. Dlaczego? Bo sposób trwania romansu nie dawał szans na jego ukrycie. Facet wygadał się swojej żonie i zaczął publicznie manifestować uczucie do mojej żony. Po miesiącu chciał się wiązać z nią na stałe. Moja żona przestraszyła się, że sprawy tak szybko nabrały tempa i zaczęła się wycofywać. On , kiedy zobaczył, że nic z tego nie będzie, po prostu wrócił do swojej żony. O mojej zapomniał praktycznie po dwóch dniach od momentu, kiedy się dowiedziałem o całej sprawie. Uważam więc, że przestraszyła się również tego, że dowiem się o wszystkim od kogoś innego. Kilka lat temu, podczas rozmowy o zdradach, powiedziałem jej, że mógłbym wybaczyć coś takiego tylko wtedy, kiedy by się sama przyznała. I dlatego powiedziała mi o tym jak tylko wszedłem do domu. Cholera, a ja byłem wtedy taki szczęśliwy, że zobaczę rodzinę. Psycholog wysunęła również tezę, że być może moja żona nieświadomie chciała zburzyć swój nudny związek, aby zacząć coś na nowo. Jeżeli faktycznie tak było, to dlaczego moim kosztem? Całą historię opowiedziałem żonie kochasia. Zadzwoniła i zapytała, czy mogę jej opowiedzieć jak było. Jej mąż nie chciał nic mówić. Opowiedziałem jej, bo stwierdziłem, że ma prawo wiedzieć jaką ma w domu kanalię. I żeby nie było, że zwalam całą winę na swoją żonę, bo winni zaniedbań w związku jesteśmy razem. Winę za zdradę ponosi tylko i wyłącznie ona. Ludzką rzeczą jest wybaczać i nie zapominać. Gdyby nie to drugie ...