Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

uzytkowniczka00:08:16
Obito00:58:09
123sprawdzam00:58:13
Kalinka9301:10:04
bardzo smutny01:10:21

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

co o tym sądzicieDrukuj

Zdradzona przez mężawitam nie wiem co mam myśleć, robbić .Mój mąż pracuje w innym mieście zawsze kochający czuły oddany mi i dzieciom, dzwoni an okrągło, aż tu nagle wraca zamyślony nieobecny, roztargniony, przywozi kwiaty, prezenty. Jak pytam o szefową zmienia temat unika. Zaglądam do komórki z której wyczytałam, że zawsze do niej dzwoni rano budzi ją ona mu odpowiada sms-em. Na szczęście że zdążyłam zajrzeć do telefonu bo potem wykasował wszystko bo niby miał przepełnioną skrzynkę. Czasami dzwonią do siebie ona przysyła mu sms- dziękuję za dzisiejszy dzień, on odpowiada, że spędził go w miłym towarzystwie. Ona pisze do niego skarbie gdy dzwoni też go tak tytułuje. Nie wytrzymałam powiedziała mu o swoich podejrzeniach najpierw był krzyk zarzuty jak mogę go o coś takiego oskarżać, przecież ona ma taki styl tak mówi, nic zdrożnego . Wytłumaczyła mu tak wszystko po kolei, stwierdził ,,no fakt teraz sobie coś jarzę". Pomyślałam a co mi szkodzi nie dam tak łatwo zniszczyć 15 lat wspólnie spędzonych nie pozwolę jakiejś szmacie zabrać mojej dumy, godności. Nie powiedział że wierzę w jego niewinność ale też nie złościłam się, Rozmowę zakończyliśmy w łóżku czy to normalne ? Dzisiaj zadzwonił powiedział że oznajmił koleżance, że nie chce żeby go tak czule tytułowała i musi to skończyć. już nie wiem co mam myśleć nie ufam mu ale też nie chce go stracić czy tak uratuję swoją rodzinę czy mogę łudzić się nadzieją że on mówi prawdę, że nie zauważył

Nie wiem co mam myśleć...Drukuj

Zdradzony przez żonęWitam, chciałem opisać moją historię i poczytać wasze opinie bo już nie wiem co mam robić. Jestem żonaty od 2,5 roku. Dzieci nie mamy. Od jakiegoś czasu w naszym życiu seksualnym nie układa się, a tak właściwie nie ma go prawie w ogóle... Oboje z żoną ustaliliśmy że wina jest obustronna i musimy coś z tym zrobić. Od połowy sierpnia żona nawiązała znajomość z kimś przez internet. Na początku nic o tym nie wiedziałem. Gdy się dowiedziałem twierdziła że to tylko przyjaciel z którym dobrze jej się rozmawia. Ok pomyślałem, niech sobie z nim pisze jak potrzebuje się zwierzać. Od tego czasu zamknęła się tak jakby w swoim świecie. Potem przypadkiem odkryłem że umawiają się na spotkanie. Zacząłem ją wypytywać o co chodzi. Przyznała że chce się z nim spotkać ale to tylko przyjaciel, nic więcej. Mówiła, że rozmawiają o wszystkim i że zwierzają się sobie. Przekonała mnie. Pewnie nie jeden facet by w życiu nie pozwolił na takie coś no ale ok. Spotykała się z nim kilkakrotnie, potem mi coś tam zawsze opowiadała, a ja to akceptowałem. Potem zaczęły się gadki, że z nami to kiepsko, że wszystko nie tak i takie tam. W październiku zaniepokoiłem się tym i postanowiłem że wejdę na jej facebook (hasła wcale nie ukrywała więc nie widziałem w tym nic niepokojącego i nigdy jej wiadomości nie czytałem), a tam dosyć sporo wiadomości. Więc dowiedziałem się jaki to jestem zły, jak nie pozwalam jej ze znajomymi wychodzić (a raczej zawsze było na odwrót) , jak robię awantury, a także jak to moja rodzina jej nie szanuje i nie jest dla niej miła co też jest nieprawdą. Oprócz tego powiedziała mu o naszym życiu seksualnym. Była także wiadomość, że chciał z nią iść do łóżka ale ona się nie zgodziła.Do tej pory twierdziła że on nigdy niczego nie próbował. Do tego wiele wiadomości tupu "tęsknie za tobą", "chciał(a)bym żebyś tu był(a). Krew mnie zalała na miejscu... Jak wróciła to wszystko jej wygarnąłem...Przepraszała, tłumaczyła że on coś do niej czuł ale to już przeszłość, że ona też coś czuła ale nie wie co to jest, że tego już nie ma i jest przyjaźń. Powiedziała też że do niczego nie doszło, a on jej zaproponował seks słownie i "pewnie jeszcze żartował". Dałem się udobruchać. Spotykała się z nim dalej. Za miesiąc chodziła jak struta. Mówiła że pójdzie do piekła, że teraz czeka tylko na karę. Jak zapytałem co jest to powiedziała że nieważne, a raz to nawet że lepiej żebym nie wiedział...To wszystko zbiegło się ze zbliżającym się jej okresem. Na drugi dzień postanowiłem zainstalować program szpiegujący na komputerze. W ten dzień dostała okres (przepraszam za szczegóły ale to istotne), Jednak nie była to krew lecz dziwna substacja. Na drugi dzień zobaczyłem że wpisała w google "ile po plamieniu implantacyjnym zrobić test". Od razu skojarzyłem jej zachowanie, plamienie i to co wpisała. Pomyślałem że mnie zdradziła. Do tego pisała mu że leży w łóżku sama(od jakiegoś czasu śpimy osobno bo podobno przeszkadza jej moje chrapanie) i co jej zrobi jak przyjdzie, a także że nie ma mnie w mieście, na co on odpisał że chciałby żeby mnie nie było. Nie było w tym żadnych zboczonych tekstów. Pomyślałem, że tym razem nic jej nie powiem, tylko poczekam na rozwój zdarzeń. Poszpiegowałem ja jeszcze parę tygodni. Nic konkretnego już nie pisała raczej, on do niej też. W sumie tylko umawiali się na spotkania. Oprócz tego odwiedzała dziennie kilka razy jego konto na facebooku, czytała wiadomośći, normalnie obsesja! Oczywiście historia usuwana za każdym razem. Odwiedzała także strony pornograficzne, przeważnie w nocy. Domyślacie się co przy nich robiła. Kiedy próbowałem z nią seksu, nie mogła się w ogóle podniecić. W końcu dopadłem do jej telefonu którego bardzo pilnowała. Drugi raz doznałem uczucia zalania krwią... Były smsy od niego z tego okresu kiedy zaproponował jej seks i wcześniejsze. Pisał że rozpali ją, że tęskni za jej ustami i tyłkiem. Pisał że ją kocha, że nie obchodzę go ja. Pisał także o tym dniu kiedy chciał seksu, że mieli wspaniałą miłość ale ona to przerwała, że to co stało się między nimi nie zdarza się między mną a nią i że nie powinna przerywać naturalnych ludzkich potrzeb...Poczułem się jak szmata, strasznie upokorzony... Postanowiłem jeszcze nic nie mówić. Aha, zanim przeczytałem te smsy to dowiedziałem się że chodzi do niego do mieszkania, a twierdziła że spotykają się na mieście i że może raz była pod jego domem. Zadzwoniłem do niej jak była na "spotkaniu", pisała że jest w knajpie. Odebrała, ale w otoczeniu nie słychać żadnych ludzi. Stwierdziła że jest w ubikacji, kazałem jej wyjść do knajpy bo jej nie wierzę. Okazało się że jest u niego, do końca się wypierała że nie. Zrobiłem jej awanturę i powiedziałem że się puszcza, jakoś specjalnie się nie oburzyła, powiedziała tylko że nie. Potem przepraszała, ale prawda jest taka że kolejny raz mnie okłamała. Ostatnio pokłóciliśmy się i wszystko jej wygarnąłem, że ją szpiegowałem i wszystko wiem. Na początku skrucha i tylko delikatne zaprzeczanie wszystkiemu. Wyszła do pracy. Jak wróciła to na każdy mój zarzut miała jakiś wykręt, na te smsy powiedziała że on sonie może tak pisać i myśleć. Na te wpisy o teście ciążowym że po prostu się na coś natknęła w internecie i czytała o tym, tylko dziwne że nigdy o takich rzeczach bez powodu nie szukała. I tak dalej...Kiedyś pisała do znajomej że jaki jest sens bycia z kimś jeśli się ciągle myśli o kimś innym...Jak ją o to zapytałem to mi powiedziała że wcale tak nie myśli. To są jej wytłumaczenia... Teraz są pretensje że ja jej nie ufam i ciągle sprawdzam i wypytuję i ona ma już dość. Jak mam ufać komuś kto tyle razy mnie oszukał...? Co wy o tym wszystkim myślicie? Ja już mam dość tego wszystkiego. Dziś znowu tam poszła a mnie szlag trafia ale staram się nie dać poznać po sobie. Szpiegować już nie mam zamiaru, a pewnie i tak bym się nic nie dowiedział. Nie wiem co mam robić...

niespodzianka po dwóch latach małżeństwaDrukuj

Zdradzony przez żonęWitam, Ponad 2 lata temu urodziła nam się córeczka, piękna, zdrowa i bystra. Pobraliśmy się tuz przed jej narodzinami, chrzciny były na naszym weselu. Wynajęliśmy mieszkanie, urządziliśmy się i dni leciały... jednak z czasem, kiedy mała dorastała dręczyło mnie pytanie: czemu ona nie jest do mnie podobna? Ale starałem sobie to jakoś tłumaczyć, bo bezgranicznie wierzyłem i ufałem żonie. Kiedyś na jednej z imprez trochę wypiliśmy wspólnie ze znajomymi i zasnąłem. Obudziłem się w środku nocy, a żony nie było - zacząłem podejrzewać, że mnie zdradza i przeszperałem jej kalendarz... to było jak cios siekierą w plecy. Zadawała sobie w nim pytania: czy ja jestem ojcem naszego dziecka, czy xxx nie jest ojcem dziecka i czy chce z nią utrzymywać kontakt itp. Po trzech dniach męki nie wytrzymałem i chciałem wyjaśnień Oczywiście na początku sie nie przyznawała, ale drążąc temat wszystko stało się jasne. Puściła się ze swoim przyjacielem, narkomanem, którego nawet miałem okazję kiedyś poznać. Oczywiście pomimo tego wpierała mi, że to moje dziecko. Po dwóch miesiącach zrobiłem badania DNA, które wykluczyły mnie w 100% jako ojca. Wszystkie szczegóły, którymi się zadręczałem zaczęły do siebie pasować. Teraz nie mieszkamy razem, widujemy się na weekendy, bo kocham "naszą córkę", ale straciłem szacunek do żony i jest mi teraz obojętna.... co robić???

chyba potrzebuje pomocy????Drukuj

pisze drugi raz tutaj bo dalej cierpie, moj narzeczony po 10 latach zostawil mnie dla mlodszej wierzylam mu bezgranicznie wiadomo ze przez te lata bylo roznie ale ja go bardzo kochalam wydawalo mi sie ze on mnie tez bylam troche zazdrosna bo on byl bardzo przystojny kontaktowy i w ogole wzor , mial mnostwo kolezanek mowil ze ma taka prace ale mnie to bolalo ciegle telefony i sms-y on ma 40 lat wiec nie jest juz taki mlody, ja jestem 6 lat od niego mlodsza pragnelam dziecka, tego zeby mial dla mnie wiecej czasu a on mial swoje pasje ktore na poczatku mi imponowaly bo nie lubie ludzi bez pasji ale z czasem bardzo przez nie cierpialam kochajac go jednak dalej, bardzo szybko sie zorientowalam ze on klamie mnie, po tylu latach to znalam go prawie jak sama siebie, zaczal prace w innym miescie wiec mial pole do popisu i bardzo szybko podeszla go mloda dziewczyna majaca tyle lat co ja gdy sie poznalismy, sprawdzilam telefon wiem ze to okropne ale gdybym nie miala podejrzen to bym nie sprawdzala, przezzylam to strasznie schudlam 10 kg w ciagu miesiaca nie moglam sie pozbierac on obwinil mnie tak bardzo ze nie moglam glowy podniesc przed lugi czas, jednak mija juz kolejny miesiac a ja wciaz cierpie on zamienil sobie z dnia na dzien na mlodsza, nie wiem dokladnie jakiego rodzaju to jest zwiazek ale wiem ze ona mu we wszystkim przytakuje bo tak powiedzial, zdaje sobie sprawe ze zdrada jest choroba zwiazku i ze w idealnym zwiazku pewnie by sie nie zdarzyla tylko u nas to bylo tak ze ja bardzo chcialam miec rodzine, dziecko, urzadzalam mieszkanie zreszta jego bo kupil jak sie poznalismy i dla mnie bylo to priorytetem na pewno duzo moglam zrobic lepeij ale czasu nei cofne, a jak go stracilam to uswiadomilam sobie jak bardzo go kochalam chociaz wszyscy wokolo mowila ze on nie zasluguje zebym ja za nim tak plakala i tak cierplala, najgorsze jest ze sie z nim spotykam, obiecuje sobie tysiace razy ze zapomne o nim a jak go zaobcze albo uslysze to odrazu trace rozum i cierpie podwojnie powiedzialam ze mu wybacze to wszystko ale on powiedzial ze mu jest dobrze ze nie musi sie teraz do nikogo dostosowywac moze robic swoje i nikt nie ma do niego pretencji ale ja ich tez nie mialam kilka lat temu, nie wiem jak z tego wyjsc wiem ze do mnie nie wroci a nie umiem sie z tym pogodzic, jestem atrakcyjna - tak twierdza inni bo ja czuje sie teraz jak 0, wyksztalcona, niezalezna finansowo a poczucie wartosci jest tak niskie, czuje sie porzucona jak jakis odpad a jeszcze do tego wszystkiego jak on zaczal durniec to pojawila sie choroba, mam juz dosc wszystkiego kocham go chyba jakas chora miloscia bo normalny czlowiek nie zniosl by takiego upokorzenia jakie przezylam i nie moglby mu spojrzec w twarz a ja sie ciesze jak sie z nim spotkam moze potrzbuje pomocy psychologa juz sama nie wiem, wyplakalam juz chyba wszystkie lzy zal mi straconych lat wszystkiego chyba lepiej byc sama niz tak cierpiec przez kogos kto jest nieodpowiedzialny bawidamka ktory czeka tylko na oklaski nad soba, nie wiem jak dalej zyc z tym wszystkim ja poprostu tesknie za nim nie umiem na nikogo spojrzec i wiem ze moge stracic kolejne lata zyjac nadzieja ze on wroci, ciezko mi

niewinne ggDrukuj

witam.pisze bo nie potrafie przebaczyc,walcze z tym.maz zaczal pisac na gg z inna.odkrylam to kiedy przyjechal z delegacji i zaczal dostawac smsy od niej.Dziwne mi sie to wydalo bo nigdy tak sie nie zachowywal.zawsze nie mial tajemnic ,telefon sobie lezal i nie nosil go przy sobie.odkrylam rowniez ze pisal z nia kilka miesiecy na gg,takie czulosci jakich ja nie dostalam od 24 lat,bo niby on woli sluchac ,a ja bylam ta ktora zawsze jemu mowila.teraz sytuacja jest inna ona pisze a on to odwzajemnia.Czytajac te smsy myslalm ze umre nie wierzylam ze to sie dzieje w moim zyciu i co wy na to .teraz twierzdi ze nie ma z nia kontaktu ze to koniec ze nie bedziemy o tym rozmawiac kiedy probuje z nim cos wyjasnic denerwuje sie i zaczyna mnie sznatazowac ze cyba da mi czas do przemyslenia czy mamy byc razem czy nie.Jestem zalamana.

i jak żyć, częśc 2Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaBoli tak bardzo boli :( Niektórzy mi powiedzą, że mam to co chciałam. Chciał naprawiać nasz związek, mówił, że się pogubił, że mnie kocha, W grudniu zebraliśmy się na szczerą rozmowę. Powiedział mi całą prawdę. Powiedział, że to nie był pierwszy raz, że zdradzał mnie przez ostatnie cztery lata. Z tą ostatnią dalej się spotyka, i że nie wie kogo kocha, mnie czy ją, powiedział, że z nią spał, że jest spełnieniem jego marzeń, że taką dziewczynę zawsze chciał mieć. Powiedział też że mnie zawsze będzie kochał, Jak dla mnie to jakieś kuriozum. Chciał żebyśmy spróbowali jeszcze raz wszystko naprawić. Jak się wtedy czułam, nie potrafię ani zrozumieć ani opisać. Tak bardzo kocham. Nigdy nie myślałam, że powiem: "wybaczam, tylko zostań". Chyba powinnam się leczyć. Zostaliśmy razem. Spędziliśmy razem święta po których się do niego wprowadziłam. Naprawdę chciałam, żeby nam się udało. Starałam się. Gdy zaczęło do mnie docierać to co zrobił nie wiedziałam jak sobie poradzić. Osiem lat naszego związku okazało się kłamstwem. Nie mogłam patrzeć na nasze wspólne zdjęcia bo wszystko wydawało mi się nieprawdziwe. Wszystkie kocham cię najmocniej na świecie, nigdy Cię nie zostawię, nigdy Cię nie zdradzę, wszystko było nierealne. Nie tak miało być. Jak mogłam tego nie zauważyć. Jak mogłam i mogę tak bardzo kochać. Tydzień temu powiedział, że się wyprowadza (mieszkamy z jego mamą). Powiedziałam ok i zapytałam sam czy ze mną. On, że nie wie. Ok. Powiedziałam rób co chcesz ja mam dość. Znalazł mieszkanie, powiedział, że wynajmie pokój u kogoś. Okłamał mnie, wynajął kawalerkę. Gdy mu powiedziałam, że wiem usłyszałam, że będzie mieszkał z kolegą. Akurat. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że będzie mieszkał w kawalerce z kolegą. Myślę, że będzie mieszkał z nią tylko nie chce się przyznać. Nie mam na to dowodów. Wiem, że nie urwał z nią kontaktu tak jak powiedział. Znajduję na jego kurtce jej rude kudły. Przeczytałam smsy od niej z ostatniego tygodnia. Pisała, że chce go dotykać, że za nim tęskni, że go kocha , że już jedzie do niego, pyta, dlaczego do niej nie zadzwonił. Od niego żadnych smsów nie było. Tylko jedno czy 2 połączenia. Nie wiem co o tym myśleć. Poprosił mnie, żebym się nie wyprowadzała do końca stycznia. Nie. Nie mogę tego zrobić. Mam dość, nie mogę przy nim zasypiać, przytulać się do niego i myśleć, że za chwilę to się skończy. Nie mam już siły na tą emocjonalną kolejkę górską. Dziś jak wrócę z pracy, pakuje swoje rzeczy i wracam do rodziców. Mam dość. Nie mogę uwierzyć, że jego miłość do mnie nie jest prawdziwa, że woli być z nią niż ze mną. Po prawie 9 latach bycia razem. W tym roku miał być ślub, kredyt na mieszkanie. Oddałam z siebie wszystko nie otrzymując nic w zamian, zostałam z niczym, a może z sercem, które wygląda jak posiekany kawałek mięsa. Nie mogę w to wszystko uwierzyć. Zostałam sama z marzeniami, ze swoją miłością. Czasami żałuję, że nie mamy dzieci, miałabym wtedy dla kogo żyć, a tak mam żyć dla siebie. Mam 26 lat, wracam do rodziców i będę mieszkała z siostrą w jednym pokoju (nie stać mnie na wynajem czegoś w pojedynkę). Porażka. Moje życie to porażka. Naprawdę czasem mam ochotę zasnąć i nigdy się nie obudzić. Nigdy. Jak sobie pomyśle, że jeżeli moje podejrzenia są słuszne to będzie z nią spać na naszym łóżku, w pościeli którą razem wybieraliśmy. Wiem, że jak będę w ten sposób o tym myśleć to oszaleję. Wiem, że czas leczy rany, że pozwala nauczyć się żyć ze wspomnieniami, a nie wspomnieniami. Wiem, że prawdopodobnie kocham kogoś kto tak naprawdę nigdy nie istniał, był moim wyobrażeniem. Wszystko to wiem ale kocham tak bardzo kocham i wciąż mam nadzieję, że to wszystko się jeszcze jakoś ułoży. Wiem, że jest moją prawdziwą miłością. Boję się, że nikogo tak już nie pokocham, że zawsze będę sama. Wszyscy dokoła wychodzą za mąż, rodzą dzieci, kupują mieszkania, a ja wracam do rodziców i jestem sama. Nie zasłużyłam sobie na to wszystko. Kochałam i jedyne czego chciałam w zamian to być kochaną. On ciągle twierdzi, że się z nią tylko kontaktuje nic więcej, dał mi jej zdjęcia na dowód, że nic ich nie łączy. Nie wierze mu. Kocham go ale nie dam z siebie robić idiotki po raz kolejny. Potrzebuję spokoju. Najgorsze jest to, że ciągle mam nadzieję ze będziemy razem i że będziemy szczęśliwi. Nie wiem też czy ta dziewczyna wie o moim istnieniu. Mam wrażenie że on ją też okłamuje. Nie wiem czy powinnam się z nią skontaktować i dowiedzieć się od niej jak się sprawy mają między nimi. Potrzebuje rady, pomocy, czegokolwiek bo oszaleję. Ciągle go kocham. Nie rozumiem dlaczego mnie to spotkało. Był pierwszą osobą, którą kocham, której oddałam swoją miłość i ciało. oddała z siebie wszystko więc nic mi nie zostało. Boje się życia w pojedynkę.

OBŁUDA!!!!Drukuj

Zdradzona przez mężaPisałam tu wiele razy, o tymco mnie spotkało .Teraz wiem ,że takich jak ja są tysiące. Tą tysiące kobiet i facetów zdradzonych i cierpiących. Ja przeżyłam zdradę WIELOKROTNĄ męża bardzo , Brak mi palców na ilość jego kochanek. Wniosłam sprawę o rozwód, alimenty itd. Jego odpowiedz na mój pozew była okrutna. Zmieszał mnie w nim jak najgorszą szmatę , kobietę która nic nie potrafi , nigdy nie pracowała ( moj staż pracy wynosi 13 lat) Opisał mnie jako schizofreniczkę, która zaniedbuje dom i dzieci wyszukując mu zdrady.A romans trwający 5 lat opisał jako epizod. Tą kobietę też zdradzał. Chce zabrac mi dzieci ,prawo do nich , obciążyc alimentami na nie i na siebie. Wiecie i nawet Jego zdrady tak mnie nie zabolały jak te słowa. Kocham moje dzieci ,są dla mnie naj naj ważniejsze , a on wie ze to jest mój słaby punkt. Mało tego ostatnio wypisuje do mnie sms ze jest rozbity i tęskni. A to co było w pozwie to sprawa jego adwokata on ,,biedak" nie miał z tym nic do czynienia. Obłuda obłuda i jeszcze raz obłuda !!!!!! Normalnie brzydze się nim ! Otworzyłam oczy po 17 latach małżeństwa!! Szkoda ,że tak późno!!!

Zdradził po raz drugi ...Drukuj

Zdradzona przez mężaZ góry przepraszam za chaotyczny tekst i dosyć długi a o błedach nie wspomne .. Pierwszy raz mnie zdradził po 4 miesiacach bycia razem - jednorazowy wybryk po alkoholu z jego wczesnijsza dziewczyna ... dowiedziałam sie pół roku pozniej jak byłam z nim w ciazy - wybaczylam - mowilam jakos to bedzie , bedzie dziecko , ułozy sie - nie omieszkam wspomniec ze kajał sie przy tym niesamowicie - nawet była proba samobojstwa z jego strony ... nastepne pare lat bylo usłane kolcami ... niby ok . ale dziecko , obowiazki jak to uwarzał go przytłoczyły - zawsze mlody , przystojny piekny - teraz dziecko , narzeczona ( w miedzy czasie sie oswiadczyl) , zarabianie na rodzine ... miałam w miedzy czasie jakies podejrzeania co do jego relacji z kobietami - ale nigdy nie zlapalam za reke ... az do czasu ... po 4 latach bycia razem .... nastały u nas gorzkie czasy - czesto wspomionał ze sie dusi , ze sie meczy , ze nie tak sobie wszystko wyobrazał - a ja skakałam nad nim zeby tylko mu dogodzic - kochalam - chcialam by byl szczesliwy - bysmy my byli szczesliwi , zaczeło sie psuc konkretnie .. mniej seksu , ciagłe jego zmeczenie , reagował na nas ( mnie i córke ) wiecznie obrazona mina. Az nie wytrzymałam - sprawdziłam jego bilingi - znalazłam numer- 300 smsów miesiecznie , kilkadziesiat polaczen .... do niej .. jak sie pozniej okazało - probował mi wmowic ze to kolezanka , ze poznał w pracy ... ze potrzebuje kontaktu z kobieta - bo ona rozumie nasze problemy ( jeszcze wtedy nie wiedziałam ze rozumie tak bardzo ze mu **** dawała po kiblach w dyskotece) odezwalam sie do niej - utwierdzała mnie w przekonanaiu ze sa tylko "kolezenstwem" ze switnie sie rozumieja bo ona ma tez chlopaka ich wsp[olnego znajomego co mnie uspokoiło .. ( przeciez swinstwa nie zrobi koledze) i tak zaczela sie przyjazn z jego kochanka - ktora radzila mi ( !!!!!) co powinnam czynic z moim facetem .. ze potrzebuje wiecej swobody ze , go za bardzo na smyczy trzymam itd itd . az nie odkrylam lewej karty od tel do niej .... znowu jazda moj placz ze mnie oszukał , rozmowa, przysieganie ze wiecej mnie nie oklamie ze zalezy mu na nas itd ... cuda na wianku ... a w miedzy czasie jej odezwy ze ona mnie zdradza z nia i ze mnie nie kocha!! postanowilam mu nie mowic ... byłam czujna ... pare miesiecy pozniej załzylam dyktafon w jego samochodzie by upewnic sie ze na pewno mnie nie zdradza i co uzyskałam -- ostre bzykanie jego z nia !!!!! z rozmowy przed bzykaniem i po wynikało ze to nie ich pierwszy raz ... ze to trwało od poczatku .... ich znajomosci ... załamałam sie ... po prostu wpadła w szał .. krzyczałam , biłam , nie moglam sie opamietac - byłam wtedy potworem - wstydze sie swoich zachowan w tamtej chwili - ale byly tym spowodowane ze on ciagle mi wmawial urojona zazdrosc o nia , ze powinnam sie leczyc bo sobie zdrade uroiłam i itd ...

Jak dalej żyć?Drukuj

Zdradzony przez żonęTrzy i pół roku temu poznałem fajna i miłą dziewczyne, która miała sliczna roczną córeczke. Po dwóch latach wzielismy slub i adoptowalem dziewczynke. Od tego czasu w naszym zwiazku cos sie popsuło. Od kiedy sie poznalismy pracowalem za granica, nie bylo mnie w domu okolo połtory miesiaca, przyjezdzalem na tydzien dwa tygodnie. Dokladnie w nowy rok wyszla na jaw prawda o mojej zonie-zdradzala mnie, jedna zdrade jej udowodnilem i sie przyznala do innych nie przyznaje sie ale z informacji ktore do mnie docieraja domyslam sie ze oklamywala mnie poltory roku. Zaraz kiedy wszystko sie wydalo spakowala siebie i małą i pojechala do swojej mamy.Ja wyjechalem do pracy.W tygodniu jakos daje sobie rade ale w weekend nie wiem co ze soba zrobic.Udaje przed soba ze dobrze ze sie wszystko wydalo, ze koniec upokorzen ale mimo wszystko boli, jednak z dnia na dzien zostalem sam.

Wątek emigracyjnyDrukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam wszystkich. Staram się zebrać mysli i bez emocji po krótce opisać moja 15 letnia historię. Być może znajdę tu odpowiedź w doświadczenich innych na nurtujące mnie pytania i wewnetrzne rozdarcie. Od 15 lat jestem w zwiazku z moja dziewczyna. Poznaliśmy się na studiach.Wyjechaliśmy oboje do anglii jeszcze przed przyłączeniem do EU. Przeszliśmy wszystkie emigracyjne perturbacje, wzloty i upadki. Pojawił się również pierwszy kryzys jakies 7 lat temu. Otóż partnerka postanowiła zalegalizować nasz zwiazek w momencie kiedy ja zupelnie o tym nie myślałem. Wydawalo mi się że moze się wszystko jeszcze zdarzyć swiat stoi otworem itd. Więc postanowiłem odmówić. NIe zrywać związek czy romansować. Próbowaliśmy rozmawiać, szukałem u niej pomocy dania mi chwili czasu do dorośnięcia do takiej decyzji. Mimo szczerości, lez, dogłębnych analiz, Ona stwierdziła w duchu iż przyczyna tego jest moja zdrada(mimo iz takiej nie było). Rozstalismy sie na kilka miesięcy po czym ponownie do siebie wróciliśmy. Nigdy nie wyjaśniając poprzedniej sytucji. Po roku pojawiło się dziecko. Tu sytuacja zamiast napełniać nas szczęściem powoli biegła ku tragedii. Ja rzuciłem się w wir pracy od rana do wieczora, ona pogrążyła się w depresji. Żyliśmy tak dwa lata, ja w stresie ,czy wystarczy do końca miesiąca, ona jak tu się wyrwac i poszaleć. W końcu doszliśmy do punktu gdzie trzeba bylo podjąć trudna decyzje. W pracy żle, dlugi wszystko się rozpada. Postanowiliśmy wracać do polski. Pierwsza ona, a ja po splacie dlugów i wyjściu na prostą dołączam do nich. Niestety mimo, iż jesteśmy/bylismy w miarę komfortowej sytuacji, gdyż ona posiada niewielką farmę z domem. Plan był prosty spłacam zobowiązania i jednocześnie remontujemy farmę. Jednak po kilku miesiacach ona zmieniła zdanie wyjechala do innego miasta by sprobować sił jako nauczycielka plasytyki przez rok. Pogodziłem sie z tym jakoś, pomyslałem nawet, że może wreszcie się nauczy szarej codzienności trochę. Skończyło się na tym, że musiałem pracować jeszcze więcej by sprostac jej wydatkom. Po roku zakończyła prace i przekonałem ja na powrót na farmę. Wróciła, ale zamiast trzymać się planu rozpoczęła studia podyplomowe. Wydatki rosły wyjeżdzala gdzie chciała beze mnie, robiła to na co miała ochotę, ja kochałem i dawałem środki bez opamiętania. W czym pomogło moje powodzenie finansowe. doszło do sytuacji gdzie wydawałem ok 40 tyś w 5 miesięcy na jej potrzeby, a na farmie w lazience ciekna krany, umywalka pęknieta na pół, generalnie linia specjalna jak sie to oglada. Kilka tygodni temu po moim przyjeżdzie na wigilie oświadczyła mi ze ze mna kończy. Pierwsze szok, ale nie poddałem się i zacząłem drążyć. Po tygodniu opowiedziała mi co się dzialo przez ostatnie 2 lata. Najpierw niewinny skok w bok o ktorym zapomniała, a teraz trwa w związku z żonatym z dziećmi. Dowiedziałem się,że jest teraz świadoma kobietą, żerozwinęla się emocjonalnie, że teraz żyje i chce być sama. Proboje jak każdy zdradzony naprawić coś, obwiniać siebie, rozmawiać, a ona ucieka i mnie unika, żyje juz w innym świecie. Na dodatek wpadaj mi przez przypadek co chwile jakieś dowody jej zaślepienia innym jak: karta z napisanym jego imieniem i nazwiskiem z 50 razy obok siebie itp. do tego codzienne jego telefony. Jednocześnie kiedy wraca do domy kładzie sie obok mnie i syna, zachowuje się jakby nic sie nie stało. Przytula nogi do moich daje nadzieje, że czas mogł wszystko jeszcze zmienic. Twierdzi, że nie kocha, mysli o innym, ale moge poczekać. Jednocześnie nie ma oporów by zapytac mnie o pieniądze na jej bieżące wydatki. Kiedy probuje rozmawiac zaczyna mi wyciagać przeszlość prowadzi licytacje kto kogo bardziej skrzywdził. Twierdzi, że zbudowała sobie inny obraz mnie w swojej głowie, obraz w ktorym ja zdradzam i traktuje jak swoja własność. Twierdzi, iz dopiero pierwszy raz rozmawiamy szczerze. Powiedziałem jej wszystko najbardziej skryte mysli. A ona namawia mnie bym został może jej kochankiem bo w tym będe dobry, bo męża i stałego związku nie potrzebuje. Powoli godzę się z odrzuceniem, rozumiem, że czas pokaże itd. Jednak ciągle poszukuję cienia nadziei, iż wszystko jakoś się ułoży. Wczoraj, w związku z tym, że wyjeżdżam za tydzień postanowiłem odwiedzić jej kochanka i porozmawiać, by nie pluc sobie w twarz za 10 lat, że wszystkiego nie sprobowałem. Niestety kochanek podstawil brata, gdyż ona go wcześniej uprzedziła o moich zamiarach. Myślałem, że zobaczy w nim zwykłego tchórza, niestety ona go jeszcze broni. Mam jeszcze czasu trochę i doprowadzę sprawę do końca. Właściwie nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić? martwie się o synka, że bedzieon płacił za jej błedne często bezmyslne podejmowanie decyzje. Nie da się w pigółce opisać calej historii. Powinna tez może tu wypowiedziec się druga strona. Starałem się byc w miarę obiektywny. Za wszystkie odpowiedzi serdecznie dziękuję i pozdrawiam

Jestem pewna, że to koniec..Drukuj

Zdradzona przez mężaJest 2 w nocy, siedzę i czekam aż mój mąż wróci od niej, bo wiem, że z nią jest tylko sprzedał mi kłamstwa, aby tylko wyjść z domu..o tym, że mnie zdradza i to tak bardziej emocjonalnie dowiedziałam w sylwestra. Tylko , że to nie pierwszy raz-pierwszy był 7 lat temu, trwało to około roku i odcisnęło ogromne piętno na naszym małżeństwie. Nigdy nie było już między nami tak samo..Teraz zauroczył się 10 lat młodszą, ładniejszą i ja dla niego jestem nikim. Chociaż nie odszedł i mówi że nie chce tego, ale cały czas jesteśmy w zawieszeniu-mam mu dać czas na podjęcie decyzji co dalej bo on w ogóle nie widzi już naszej przyszłości. I nie chodzi o wybór między mną i nią tylko o to jak on dalej chce żyć. Ma dość tego, że przez te wszystkie lata od tamtej zdrady byłam dla niego chłodna i nigdy nie czuł że znowu go kocham. Wiem, że to wszystko są wymówki i karmi mnie takimi kłamstwami. Jestem w 90% przekonana, że to i tak skończy się jego odejściem i ze on w amoku nowej miłości już podjął decyzję tylko..w sumie nie wiem na co czeka. Jestem zdecydowana na rozwód bo nie wyobrażam sobie dać mu drugiej szansy, chociaż i tak wiem że on na to już nie czeka. Jest mi tak cholernie ciężko stawić czoła temu przez co będę przechodzić i sama siebie nie rozumiem. Naprawdę nie raz chciałam od niego odejść a teraz płaczę, histeryzuję i choć nie świadomie szantażuję go emocjonalnie. Mam już umówioną wizytę u psychologa, żeby postawił mnie do pionu i mam przygotowane dokumenty do złożenia pozwu. Teraz czekam na niego jak idiotka, nie mogę spać, czekam o której dzisiaj wróci do domu..jutro mu powiem, że nie mamy już o co walczyć i że to koniec naszego małżeństwa..ale to tak strasznie boli..powiedzcie, że dobrze robię, że nie jest wart moich łez..