Zdrada - portal zdradzonych - News

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

Pogubiony00:12:24
Kalinka9301:49:05
# poczciwy01:56:06
Koralina02:48:40
Mari199904:05:41

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

dlaczego zdradzałam???Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitam wszystkich. W zasadzie to przyglądam się wpisom na tej stronie od jakiegoś czasu - chyba nawet od kilku lat, ale jakoś nigdy nie odważyłam się napisać. Uznawałam, że moja historia niczym nie różni się od innych kobiet, które zdradzają / zdradziły swoich mężów / partnerów życiowych itp. Ostatnimi czasy jednak bardzo dużo rozmyślam nad postępowaniem swoim z przeszłości i staram się zrozumieć dlaczego właściwie zdradzałam swojego męża. Być może to absurdalne dla osób, które zostały przez drugą stronę zdradzone, ale wierzcie mi może się tak zdarzyć, że nie ma jednej, wyraźnie określonej przyczyny, a nawet nie można odnaleźć kilku mniejszych powodów dla których osoba zdradza. Ale wpierw krótki wstęp o mojej przeszłości - mojego męża poznałam na pierwszym roku studiów, zakochaliśmy się w sobie, zamieszkaliśmy razem i po 6 latach związku wzięliśmy ślub, a dwa lata później na świecie pojawił się upragniony syn. Wszystko było normalnie - wychoywaliśmy dziecko, pracowaliśmy spotykaliśmy się z przyjaciółmi. Zawsze miałam super relacje z facetami - potrafiłam się z nimi lepiej dogadać niż z niejedną dziewczyną. Dziewczyny / kobiety często doprowadzały mnie do szału poszukiwaniami drugeigo dna w kązdej sytuacji, plotkarstwem i emocjonalnością. Dlatego, od podstawówki miałam w zasadzie samych kumpli. W którymś momencie w moim życiu pojawił się facet - z pracy. Na początku zupełnie ze sobą nie rozmawialiśmy, nie kojarzyłam nawet jak ma na nazwisko. Ale któregoś dnia mieliśmy okazję bliżej się poznać, bo zostaliśmy przypisani do jednego projektu razem. Gadaliśmy coraz częściej, coraz rzadziej o pracy a więcej o normalnych sprawach dnia codziennego, potem zaczęliśmy być ze sobą szczerzy aż do bólu w temacie naszych marzeń, porażek życiowych itp. Często rozmawialiśmy o swoich rodzinach (tak - on też miał partneerkę zyciową), problemach i dawaliśmy sobie różnego rodzaju rady. Możecie wierzyć lub nie, ale traktowałam go jedynie jako super kumpla, a on mnie w ten sam sposób. Taka relacja kumplowska trwała rok. Któegoś pięknego dnia, w firmie był wyjazd integracyjny... i nie, nic się na tym wyjeździe nie wydarzyło... choć jak często się nad tym zastanawiam chyba było wstępem do dalszych wydarzeń. To było coś co przekonało chyba nas wspólnie jeszcze bardziej do tego, że tym bardziej jesteśmy jedynie kumplami. Jak to na wyjazdach tego typu bywa - alkohol lał się strumieniami, pierwotnie rozplanowane rozłożenie w pokojach o północy już nie miało racji bytu. I w ten sposób my trafliśmy do jednego pokoju razem (łóżko jedno). Byliśmy wstwieni i to nie mało. Ale jak już napisałam do niczego nie doszło. położyliśmy się do tego jednego łóżka, pogadaliśmy jeszcze i jak na dobrych kumpli przystało poszliśmy grzecznie spać. Po powrocie do pracy patrzyliśmy na siebie tak samo jak wcześniej. Wydawało się, że nic się w naszych relacjach nie zmieniło. W tym samym tygodniu zgadaliśmy się, że pojedziemy razem na weekend na mazury. Mój mąż i syn wyjeżdżali na dwa tygodnie za granicę do rodziny, a jego kobieta miała podróż służbową również zagrancią. Pomyśleliśmy sobie, że bez sensu jest siedzieć w tak cudowną pogodę w mieście. No i pojechaliśmy.. no i tym razem niestety już nie było tak różowo jak poprzednio. Wypiliśmy dwie butelki wina i wylądowaliśmy w łóżku. Następnego ranka nie odczuwałam żadnych wyrzutów sumienia, nie czułam jakbym zrobiła cokolwiek złego (wiem, wiem, dostanę za to na pewno zjebkę od Was). Rozmawialiśmy na temat tej sytaucji długo i intensywnie. Doszliśmy do wniosku, że ta cała sytuacjia nie zmieni naszych relacji, że to był jednorazowy wybryk, nigdy się nie powtórzy, itp. Wracając do domów rozmawialiśmy jakby nic się nie wydarzyło. Chyba uznaliśmy, że wymazujemy ten incydent z pamięci i tyle. Ale to był dopiero początek a nie koniec. Ten jednorazowy wyskok zamienił się w regularny romans, który trwał pół roku. Najbardziej absudalne było to, że nadal byliśmy super kumplami - nic do niego nigdy nie czułam. W tym wszystkim oczywiście jest moja rodzina, o której do tej pory niewiele nawiązałam - celowo - nie chcę mieszać ich w to co się wydarzyło - staram się to odseparować. W tym czasie mój syn mieszkał poza naszym domem - ze względu na zdrowie mieszkał na wsi, bo miał zbyt dużą alergię żeby przebywać w mieście. Mój mąż natomiast był dla mnie zawsze ogromnym wsparciem, kochałam jego zawsze, nie byłam z nim w jakikolwiek sposób skłocona, itp. Jedyna rzecz,kmtóra mi przychodzi do głowy to rutyna - ale absolutnie nie zamierzam mówić, że zabijała nasz związek... Tak jak napisałam ta cała sytuacja trwała dość długo, aż w końcu mąż nas nakrył. Nie na gorącym uczynku, ale poprzez dowody rzeczowe - smsy, maile, gg, itp. Nie śledził mnie, nie kontrolował, nie podejrzewał nawet - zupełnie przypadkiem natknął się na maila, w którym umawialiśmy się na wieczór. W tym momencie mój świat runął - dopiero wtedy zobaczyłam, że go ranię, jak bardzo zniszczyłam to co stworzyliśmy. Wybaczył mi po kilku tygodniach. Naprawdę żałuję do dnia dzisiejszego tego co zrobiłam, bo nie miałam żadnych powodów do tego by jego krzywdzić. Jestem szczęśliwa, że to zrobił, bo nie wyobrażam sobie żyia bez niego. Nurtuje mnie jednak nadal, po tak długim czasie jedno pytanie - dlaczego to się działo? po co ja to robiłam? czy byłabym zdolna zrobić to samo ponownie? Zależy mi bardzo na waszej opinii....

Nie chcę stracić 1,5 rocznej córki c.d.Drukuj

Zdradzony przez żonęW marcu opisywałem zdradę swojej żony, którą nakryłem pod koniec Stycznia. Wkrótce po tym na jaw wyszło więcej szczegółów, dla przykładu jej romans nie trwał 3 miesięcy, tylko ponad pół roku.. Nie opierał się tylko o flirt i czułe smsy, ale także o sex. Nie chciałbym do tego wracać, bo nadal boli, natomiast w dalszym ciągu mieszkam sam i nie ulegam jej fałszywym gestom. Z córką spędzam 3 dni w tygodniu, staram się być najlepszym tatą na świecie. Spacery, ZOO, basen, zabawy w piaskownicy, wspólne gotowanie itd... Mam dla kogo żyć. Wcześniej myślałem, że łatwiej byłoby mi znieść rozstanie z żoną, gdybym był sam, ponieważ odciąłbym się od niej raz na zawsze. Dzisiaj wiem, że dzięki temu, że jestem tatą, będzie mi łatwiej poradzić sobie z tym i z każdym innym problemem. Dziękuję za szereg ciepłych słów, mądrych wskazówek, porad. Potrzebowałem tego. Jeżeli Ty znajdujesz się teraz w podobnej sytuacji do mojej mówię głośno i bardzo wyraźnie: nie lękaj się - wypłacz się, krzycz, pij wódkę ze szklanki bez popijania, jeśli Ci pomoże... ale w porę się opamiętaj, bo jest pewien mały człowiek, który Cię potrzebuje, obserwuje Twoje zachowanie i bardzo za Tobą tęskni. Jeśli myślisz sobie, "łatwo powiedzieć", to musisz wiedzieć, że ja to przeżyłem i nadal przeżywam, ale coraz szybciej dochodzę do siebie i uczę się żyć na nowo - wierzyć, że słońce znów dla mnie zaświeci. Jeśli mi zaufasz i weźmiesz sobie do serca, to co napisałem, to za jakiś czas i Ty poczujesz się lepiej. Pozdrawiam, L. lucenzo87@o2.pl

stało sięDrukuj

Zdradzona przez mężaWitam! Mam 39, od 21 jestem z facetem, który prawie 19 lat jest moim mężem, mamy czworo dzieci i kilkanaście tysięcy kredytu.On pracuje za granicą, ja zajmuję się domem, taki był układ, że skoro dzieciaki nie maja taty na codzień, to mama ma być w domu. Zdradza mnie od listopada 2010, dowiedziałam się w BN, ale nie miałam dowodu i zaprzeczał. Na początku lutego znalazłam w jego telefonie smsy od niej(do tej pory kasował kazdy zaraz po przeczytaniu). Nawet wtedy zaprzeczał, przysięgał na nasze dzieci, że nie są kochankami, wieczorem tego dnia zadzwoniłam do niej i ona się przyznała. Powiedział, że to nie żaden romans tylko błąd, skok w bok, że tylko cztery razy. Wyjechał i dopiero przez telefon się zaczynał przyznawać do wszystkiego. Jednocześnie zapewniając, że to koniec. Najpierw walczyłam, sprawdzałam każdy krok na ile to bylo możliwe i wciąż odkrywałam kłamstwa. Na NK znalazłam ich zdjęcia z imprez polonijnych, na których byli, a właściwie jak on tłumaczy, to oni się tam tylko przypadkiem spotkali. Nie wykazuje żadnej skruchy, bo on nie ma czego żałować, wie że zrobił nam krzywdę, przeprosił, ale nie żałuje. Raz nawet powiedział, że kocha nas obie, a teraz twierdzi, że to nie było zakochanie. Cały czas mówi, że wszystko zależy tylko ode mnie, a tamto jest skończone. Tylko, że wracając do domu droga zajęła mu Prawie 3 godz. dłużej, chyba odwoził ją do rodziny. Jak był w domu to nie odbierał dzwoniącego telefonu, bo nie zna tego numeru. Zadzwoniłam na ten numer ze swojego zastrzeżonego i odebrała ona, nie odezwałam się. Przed wyjazdem sprawdzał w internecie trasę i oczywiście to była trasa do jej miejscowości. Poprzednim razem jak był w domu w czasie kłótni powiedziałam, że ja też mam prawo do tego samego, a on mi na to ,że mogę robić co chcę tylko nie w naszym domu. Zrobiłam to, poszłam do łóżka z kimś prawie przypadkowym, kto o wszystkim wiedział. Mąż się domyslił, zapytał a ja potwierdziłam. Nie potrafię udawać, u mnie co w sercu to na języku i to chyba moja największa wada. Teraz wiem, że będą się bardziej pilnować. Po ostatnim numerze z telefonem najpierw wypaliłam, co o tym myślę a potem pożałowalam. Boje się rozwodu teraz, bo nie wiem jak poradzę sobie z naszymi długami. Jezeli nic się nie zmieni, to mam nadzieję że za rok juz będzie wszystko spłacone. Do tego czasu mam zamiar udawać, że wszystko jest ok. tylko nie wiem jak dam radę. Czasami mam wrażenie, że on jest jak dziecko które chce mieć wszystko i rodzinę i kochankę. Jest perfidny, gdy byłam u niego zabrał mnie do niej do domu, żebym poznała jego koleżankę, nawet razem wino piłyśmy. Dziwne ale po tej całej huśtawce robi mi się obojętny, ani nie kocham, ani nienawidzę. Tak jak na początku wyłam z rozpaczy i prosiłam Boga żeby nie chciał rozwodu, to teraz jeśli wiedziałabym, że będe miała pracę i będę niezależna finansowo to niechby odszedł od razu. Byłoby mi lżej bez udawania, że wierzę mu że mnie kocha i jest wierny.

A jeszcze miałam nadzieję...Drukuj

Zdradzona przez mężaTo znowu ja. Mieliście rację, wszyscy mieliscie rację. On nie zakończył tego romansu i nawet nie zamierzał a mnie karmił tylko okrutnymi kłamstwami. Co za drań!!! Wiem, że przestrzegaliście ale dopóki człowiek nie przekona się na własnej skórze to ciągle jeszcze ma nadzieję... Jest we mnie tyle żalu, tyle cierpienia tyle bólu, rozgoryczenia... Osoba którą kochałam całym moim sercem oszukiwała mnie od lat a teraz przyparta do muru zamiast mówić prawdę i chociaż próbować ratować nasze małżeństwo cały czas ratowała tylko ten swój cholerny drugi świat!!!! I chroniła ją zamiast chronić rodzinę!!!! Nie muszę Wam pisać jak strasznie jest teraz kiedy już wszystko wiem. Ale dowiedziałam się nie z jego ust tylko sama grzebiąc i szperając. Dotarłam do jego bilingów. 42 smsy w ciagu trzech godzin!!!! z samego rana gdy tylko wyszłam do pracy 10 sms-ów a popołudniu gdy on już był w pracy kolejne kilka lub kilkanaście!!!! I tak codziennie!!!! przez półtorej roku!!!! co najmniej gdyż tylko taką ilością wydruków dysponuję!!!! ale jest to ta sama osoba, do której pisał już trzy lata temu!!!! ten sam numer plus drugi w tej samej sieci co on ma żeby było taniej!!!! Qrwa!!!!! Nasza dwunasta rocznica ślubu. Zabrał mnie na weekend do spa. W dzień, kiedy wróciliśmy do domu ledwie wyjechałam do pracy 12 sms-ów!!!! stęsknili się.... I wtedy 11 lutego, wtedy kiedy znalazłam sms o treści kocham cię, powiedział, że napisał tylko jedną wiadomość niestety fałsz!!! aż 10. Nic dodać nic ująć. A życie trwa dalej....

Moja zdradaDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaNigdy bym się nie spodziewała, że swoje żale przeleję na ,,jakimś" forum jednak życie czasami nakazuje chwytać się ostatniej deski ratunku. Moja historia pewnie jak większości z was zaczyna się bajkowo wielka miłość, pocałunki,wspólne wyjazdy, spacery itp. Ta sielanka trwała 4 lata. Po 3 latach postanowiliśmy się zaręczyć na plaży w Barcelonie:) Długo nie trwały nasze zaręczyny dzień 8.04.12 był naszym ostatnim wybraliśmy się na imprezę ze znajomymi a wraz z nami koleżanka jednego z kolegi EWA. Mój chłopak właśnie z nią mnie zdradził przy mnie, ponieważ ja zasypiałam na fotelu na przeciwko łóżka widziałam jak jej robi palcówkę i uspokaja żeby tylko mnie nie obudziła. To jest straszne tylko został jeszcze problem- razem mieszkamy od 2 lat oraz mniejszy problemik tak bardzo chcę żeby było dobrze...

zniewolonaDrukuj

Zdradzona przez mężaMoja historia zaczęła się parę lat temu, gdy poznałam wspaniałego chłopaka na którego punkcie wręcz oszalałam. Oszalałam do tego stopnia, że rzuciłam wszystko i wyjechałam z miasta rodzinnego, aby po zaledwie 2 miesiącach znajomości zamieszkać z Nim. Było nam cudownie, dokładnie tak jak sobie wymarzyłam związek z właśnie Tym czując, że zostanie On kiedyś moim mężem... i nagle zapadła się pode mną ziemia, gdy po zaledwie miesiącu wspólnego zamieszkania, On jadąc do swego miasta rodzinnego wskoczył do łóżka swojej Ex. Odkryłam prawdę w sumie odrazu po Jego powrocie do mnie, mimo pięknych słów miłości i tęsknoty czułam, że coś jest nie tak, żeby nie w dosłowności stwierdzić, że czułam od Niego inną kobietę. Zaczełam robić dochodzenia by dowiedzieć się prawdy i dowiedziałam, On potwierdził zdradę po tygodniu czasu. Załamałam się, nie wiedziałam co robić, czy schować dumę i wrócić jako ta zdradzona z 10 lat młodszą fantazją mego wymarzonego faceta, czy próbować zrozumieć i ratować miłość?! Wytrzymałam w takim związku kolejne 3 miesiące, po czym wyprowadziłam się od Niego chcąc zbudować sobie nowe szczęśliwe życie, nadal pozostając w nowym miejscu zamieszkania. Odżyłam, zaczęłam zdobywać znajomych, poznawać miasto, było mi lżej, a o Nim na tyle zapomniałam, czy też wyparłam go z pamięci, że chcąc przypomnieć sobie jak wygląda, nie dawałam rady. Zaczęłam spotykać się z innym chłopakiem, istny rycerz, choć trochę szalony ;) ale pozytywnie. Po 3 miesiącach od rozstania, nagle odezwał się z propozycją spotkania Marcin. Nie chciałam się zgodzić, co z kolei bylo podejrzane dla obecnego mojego faceta, że skoro nic do niego już nie czuję, to nie powinnam mieć z tym problemu. I tak się stało, zabawa, tańce, nienawiść i ból był wówczas nieobecny - było mi fajnie. Niestety % zrobiły swoje i całowaliśmy się. Mi to było obojętne, ale pociągał mnie wciąż i może na nowo i po kolejnych spotkaniach, znów zaczęliśmy się spotykać, choć nie jako para, ale dla zabawy. Zaszłam w ciąże. Był to dla mnie dramat, bo nie potrafiłam ogarnąć przeszłości, tego co mi zrobił, jak potraktował, gdyż pod koniec rozstania po zdradzie na bezczelnego przyprowadził nową zdobycz i był z nią przez czas naszego rozstania. Pomyślałam, może się przez ten czas zmienił, był na tyle uczciwy, ze rozstał się z dziewczyną, by na nowo spotykać się ze mną - niby na wyłączność. Brak zaufania zrobił swoje. Dowiedziałam się, że cały czas sypiał ze swoją Ex, która rzekomo nic dla niego nie znaczyła, tylko sex - biedna dziewczyna, bo robiła sobie nadzieje na więcej, z drugiej strony lafirynda, bo wiedziała, ze On kogoś zawsze ma. Było i tak, ze lądowali w motelach, klatkach schodowych, urofilia też ją kręciła. Nie widząc, że jestem w ciąży i sypiając ze mną znowu, ją kolejno też zaliczał. Po wieści, że będziemy mieć dziecko - wszystko się zmieniło. Zerwał z nią kontakt, tylko ja, ja i ja. Po pół roku pobraliśmy się. Do dnia dzisiejszego dziwię się sobie jak to się stało, hormony? miłość? czy strach przed bycia z dzieckiem samą?! Mimo, że od dnia gdy okazało się, że jestem w ciąży, nie potrafię pogodzić się z przeszłością. Z tym, że mnie zdradził, z tym że oszukiwał inne kobiety, zdradzając je z tą samą cały czas dziewczyną, z tym, że mimo nieświadomości nie potrafił opanować się i zdecydować na jedną seksualnie kobietę... Teraz mamy córeczkę, tkwię w małżeństwie prowizorycznie szczęśliwym i mimo, iż od przeszło 2 lat nie natrafiłam na żadne dowody zdrady, nie potrafię mu zaufać. Kłócimy się, ja się doszukuję sama uważając to za niestosowne, tworząc tym samym nieprzyjemną atmosferę, wciąż wracając do przeszłości i doszukując się co i raz nowych oznak oszustwa. To że kasuje rozmowy tel z swoimi Ex - żeby mnie nie denerwować, bo będę się doszukiwać, to że niby nie spał z Ex na nowo spotykając się ze mną, a jednak spał, to że na pewnym spotkaniu niefortunnym, Ex go zagadała, czemu nie odzywa się, że niby woli z nią nie utrzymywać kontaktów - w co po tylu kłamstwach nie wierzę. Nie chcę zniszczyć rodziny, pozbawić wychowywania się naszej córeczki w rozbitym małżeństwie, jednocześnie nie potrafiąc żyć z kimś tak dwulicowym. Może ktoś miał podobnie pokręconą historię w swoim życiu i zdoła naprowadzić mnie na ścieżkę, która ukierunkuje mnie na budowanie związku, bo Go kocham, a nie na przepaść, bo nienawidzę za traktowanie mnie w przeszłości? ...

zdradzona przez milosc mojego zyciaDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakanigdy nie pisałam na takim forum..ale nie umiem sobie już poradzić w tej sytuacji:( zostałam zdradzona przez, jak mi sie wydawało,tego jedynego.. Po wielu przeciwnościach losu (były chłopak, inne miasto) po dwuch latach znajomości postanowiliśmy być ze sobą.. W lutym zeszłęgo roku spotkaliśmy się po raz pierwszy od dłuższego czasu - ja studiuję w innym mieście, nigdy nie było nam po drodze. wiedziałam że to ten. Takie uczucia się nie powtarzają, nie da się ich wytłumaczyć - po prostu się to czuje. jedność duszy, umysłów,wspólne pasje,marzenia,uderzenia gorąca,poczucie zrozumienia - idealny związek, którego byłam pewna jak niczego innego. Uwierzcie- pierwszy raz w życiu...zaufałam drugiemu człowiekowi i powieżyłam mu całą siebie - myśli, marzenia, pragnienia.. Spędziliśmy cudowny rok ze sobą, głównie na odległóść, ale ze zbudowanym, silnym zaufaniem. Nie umiem opisać tego co działo się ze mną przez ten czas, ale byłam bardzo szczęśliwa. Przez przypadek dowiedziałam się o jego zdradzie. W dwuznacznych smsów wymienionych z tamtą... dzięuję za tą noc - nie ma za co, byłeś cudowny. Spytałam się go o co chodzi - powiedział, że był to tylko pocałunek, na początku marca (zaczęliśmy nasz związek w lutym).. Nie uwierzyłam mu-kobieca intuicja??Możliwe.. Blefowałam że dowiedziałam że uprawiali seks, wtedy się przyznał. Nie potrafię, nie potrafię zrozumieć, jak większość kobiet, których posty na tym forum czytałam - dlaczego tak się stało. Jego wymuwką jest alkohol, że był pijany, że nie chciał,że impreza, że nic nie pamięta, nie ma z tą dzięwczyną kontaktu. Ale jednak do niej napisał.... Raz... ale jednak.. I tu pytanie do Mężczyzn - czy alkohol potrafi tak otumanić że nie wiecie co robicie?? On się stara, wie, że to, co między nami jest wyjątkowe--i nigdy się nie powtórzy. Prosiłam go o czas-pisze do mnie (znowu jestem w innym mieście), telefon, skrzynka mailowa cały czas zasypywana jest jego wiadomościami. ZŻe mnie kocha,że chce zadośćuczynić, że to był jeden raz. Widziałam go płaczącego i błagającego na kolanach.. Myślałam,że sobie z tym poradzę, że zapomnę - bo skoro to jeden raz, nieznaczący, to dlczego nie... Nie potrafię.. To zbyt głęboko we mnie siedzi, gdy usłyszałam "uprawialiśmy seks" myślałam że nic gorszego już nie może być... Ale to, że się nie przyznał przez rok..... To chyba jest jeszcze gorsze niż "Alkoholowa" zdrada... Czy w jakiejkowleik zdradzie można przyjąć okolicznośći łagodzące?? Czy da się wybaczyć? Proszę o pomoc.. Zdradzona, oszukana kobieta nie daje sobie rady sama..

zdradzona w agencji...Drukuj

Zdradzona przez mężaW zeszły wtorek odkryłam zdradę męża... Jesteśmy ze sobą od 6 lat,malzenstwem 4. tego okropnego dnia niewiem co mnie skołoniło do zajrzenia do telefonu meza. był w tym dniu na badaniach do pracy. Wzielam jego telefon po powrocie a tam sms na nieznany nuymer : Czekam pod drzwniami. Odrazu zaczełam krzyczec kto to jest On ze kolega... zaczleam pisac na ten numer wtedy zmiekł powiedzial ze był u prostytutki... To co dzialo sie po tym dokladnie nie pamietam wiem ze go uderzylam krzyczalam a pozniej to juz niepamietam dostalam silne leki uspokajajace od mamy. Gdy nerwy opadly przemyslalam to na zimno. opowiedzial mi jak to bylo twierdzilam ze klamie. Znalazlam numer do tej prostutulki postraszylam policja ii choroba przenoszona droga pluciowa.Okazalo sie ze mowil prawde ze prawie do niczego nie doszlo,ze nie mogl mu nawet stanac ze nie dokonczylu a on ubral siei wyszedl z lzami. Nie wybaczylam mu tego ale dalam mu 2 szanse niewiem czy dobrze robie ale wydaje mi sie ze wiele zrozumial chociaz boje sie ze jestem naiwna...

Trudna historia? Proszę o pomoc... bo sam już nie umiem.Drukuj

Zdradzony przez żonę Żeby się nie wybielać ani nie wieszać wszystkich psów na żonie opowiem jak było w naszym ponad 20 letnim związku... proszę wybaczyć długą historię i nie osądzajcie mojego Ego nazbyt surowo. Po pierwsze było dziecko z przypadku nie przypadku po dosyć długim okresie bycia ze sobą. Tak naprawdę gdyby nie ono być może nie byłoby małżeństwa - nie wiem - a może by było? Prawda jest taka, że po pierwszym okresie młodzieńczej miłości, zauroczenia, zakochania wraz dorastaniem zaczęliśmy się od siebie poniekąd oddalaćr30; inne spojrzenie na świat na ludzi, cele życiowe z drugiej strony uczucie, przywiązanier30; Dziecko które wpadło do związku znienacka było elementem cementującym związek. Związek ludzi, którzy mimo młodego wieku byli już poniekąd doświadczeni przez życie - Ona przez ojca alkoholika ja przez rozwód moich rodziców (napiętnowany zdradami ojca). Wtedy to poprzysiągłem sobie, że choćby nie wiem jak było mi źle w małżeństwie to nie rozbiję rodziny nie dam przeżyć mojemu dziecku czy dzieciom traumy, którą sam przeżyłem. Potem było tak najpierw oczywiście problemy młodego małżeństwa - mieszkaliśmy u rodziców żonyr30; bywały kłótnie - obawy żony gdy wracałem pijany z imprez, na które Ona nie chciała chodzić, bo nie odpowiadali jej moi przyjaciele i znajomi lub nie miała ochoty i inne takier30; doszło do tego odepchnięcie mnie na korzyść syna. Czułem się samotny pracowałem, praca wydawała mi się odskocznią od niezadowolenia ze mnie, od niskiej oceny mojej osoby przez teścia i żonęr30; W pracy spełniałem się ludzie mnie doceniali, awansowałem, lepiej zarabiałem i takie tam. Nie zmieniało to podejścia żony, nie miałem w niej (nie czułem) oparcia, docenienia nie byłem żadnym autorytetem mimo iż rzadko się myliłem (bardzo rzadko)r30; I wtedy pojawiły się myśli o chęci zdrady - bo kobiety z mojego otoczenia patrzyły na mnie tak jak moja żona chyba nigdy nie patrzyłar30; patrzyły dla mnie, mówiły do mnie, chciały być ze mną jakkolwiek nie chodziło (przynajmniej na początku) o seks. Pierwsza moja zdrada była wynikiem chyba takiego opuszczenia NAS (i mnie) przez żonęr30; na korzyść dziecka i związku - choć dla mnie było tam bardzo małe marginalne miejsce. Zdradziłem bo zobaczyłem w oczach i słowach innej kobiety siebie takiego jakiego nie widziałem albo od dawna albo nawet nigdy u Swojej żonyr30; było to spontaniczne przy dużej ilości alkoholu i rano był kac kac moralny duchowy i chęć wycia, że to zrobiłem. Potem chciałem to wynagrodzić żonie na różne sposoby. Ale to nic nie dało blizna we mnie tkwiła i nie zniknęłar30; i nie przyznałem się - nie chciałem jej ranić. Żona niestety dalej mimo moich szczerych rozmów, że brakuje mi żeby mnie zauważała, że w związku nie jest najważniejsze dziecko tylko my, że na równi z nim jestem istotny również ja pozostała a właściwie okopała się na swoim stanowiskur30; nie chciała zmian wystarczało jej że jest w związku i chyba nie chodziło o konkretny ze mną ale po prostu o to, że go miała. Cóż moja frustracja narastała bywały kłótnie i ciche dnir30; brak zmian w postrzeganiu mnie jako części NAS popchnął mnie do kolejnych niewiernościr30; za każdym razem po powtarzałem sobie nie mogę nie chcę tego robić to już ostatni raz. Za każdym razem był to również alkoholr30; ale nie jestem alkoholikiem żeby było jasner30; po prostu wydawało mi się że uciekam w ten sposób przed problemami a one dopadały mnie wtedy chyba łatwiej i szybciej. I nagle stało się wpadłem, wpadłem po uszy ujrzałem kobietę obok mnie, którą znałem od dłuższego czasu a właściwie była prawie cały czasr30; przyjaciółka mojej żony. Spotkaliśmy się niby przypadkiem (przynajmniej ja nie planowałem) był alkohol szczera rozmowa, przy której wyjawiłem jej swoje przewiny może chciałem podświadomie żeby powiedziała o nich żonie. I tu zamiast ukrzyżowania i potępienia otrzymałem ukojenie, wybaczenie i zrozumienier30; Powiedziała mi że mnie rozumie i widziała traktowanie naszego związku przez żonę przedmiotowo, że widziała jak jestem traktowany jak wymuszony pasażer jak ktoś kogo trzeba znosićr30; przytuliła mnie i wtedy coś we mnie pękło odwzajemniłem i przytulenie i inne rzeczy i stało się kochaliśmy się. Nie wiem już sam po tych latach czy byłem manipulowany jak twierdziła moja żona ale wtedy czułem bliskość Tamtej tak mocną, że nie mogłem się z niej wyzwolić co więcej nie chciałemr30; Moja żona była wtedy na wakacjach z naszym synemr30; ja pracowałem i spotykałem się z Tamtąr30; nie mogłem przestać Ona nawet próbowała to przerwać bo mam rodzinę ale ja właściwie wiedziałem że ani Ona ani ja nie chcemy przestać. Trwało to 2 tygodnie, pojechałem w weekend odwiedzić żonę, pewnie żeby sprawdzić czy tamto uczucie nie jest ułudą, czy przy żonie będę czuł się inaczejr30; ale nie było. Po powrocie mojej żony powiedziałem jej, że już jej nie kocham i że odchodzęr30; po naciskach przyznałem, że spotykam się z inną przyznałem się również do innych zdrad - choć tamte z mojej (wtedy) perspektywy były nieistotnymi incydentamir30; żyłem nowym uczuciem, które rozpalało moje serce. Wiedziałem , że robię żonie krzywdę i chciałem jej to wynagrodzićr30; Obiecałem pomoc finansową i przyjaźń (wiem brzmi śmiesznie ale to jedyne co wtedy mogłem zaoferować). Żeby się przekonać o uczuciu i za namową przyjaciół zamieszkałem sam, spotykałem się z Tą drugą. Brałem syna na spacery spał ze mną, moja żona pod pretekstem odbioru syna dowiedziała się gdzie mieszkam i zaczęła mnie odwiedzać bez dziecka. Pretekstem były rozmowy o tym co było nie tak w naszym małżeństwier30; mówiłem dokładnie to samo co wcześniej ale tym razem po raz pierwszy wydawało mi się, że żona słuchała. Potem zaczęła przyjeżdżać ubrana w kuszące ciuszki, lub w samym prochowcu - zaczęła bardziej dbać o siebie ale i o mnie pytała się o mnie i moje przemyślenia i dzieliła się ze mną swoimi i kusiła - i tu uległem. Zdradziłem z żoną tą Drugąr30; ironia. Kac był potworny - uciekłem w siebie zacząłem myśleć o co mi tak naprawdę chodzi w życiu i w ogóle o co chodzi. I doszedłem do wniosku, że egoistycznie chcę być kochanym, chcę czuć się ważnym. A przecież to teraz dostaję od Swojej żony ale również kochanki, na szali również stanęło dziecko oraz fakt, że wbrew temu co mówiłem, wciąż czułem do mojej żony miłośćr30; żałosne, a właściwie stwierdziłem, że jestem żałosny. Kupiłem mieszkanie, do którego moja żona wprowadziła się sama z synem. Ja mieszkałem gdzie indziej ale ich odwiedzałem trwało to parę miesięcy, rozmawialiśmy o tym co się stało o Nas o rodzinie. Czasem zostawałem. Zerwałem z Tamtą powiedziałem jej że nie mogę budować czegoś gdy już na starcie to brukam. W pewnym momencie zapytałem moją żonę czy chce żebym wrócił mimo tego co jej zrobiłem - powiedziałem żeby się nie spieszyła się z odpowiedzią, żeby to przemyślałar30; czy chce żebyśmy zaczęli od nowa. od razu powiedziała tak a potem wielokrotnie to powtarzała. Więc zaczęliśmyr30; Prze parę lat było prawie cudownie byliśmy my, za wyjątkiem sprzeczek o wychowanie syna nie zauważyłem, że to największy nasz problemr30; problem odbioru przez moją żonę mojego pomysłu na Jego wychowanie. Potem wraz z wyrastaniem naszego syna bywało gorzej - nikt nie uczy nas jak być rodzicami - popełniałem błędy a Żona je demonizowała i etykietowała mnier30; zły, żle robisz, potworny itdr30; i znów mimo miłości, którą jej ofiarowałem zacząłem być spychany na margines. I być może byśmy się rozeszli gdyby nie drugie dzieckor30; groteskowo pomyślicie ale już sam nie wiem czy chciałem żeby znów było dobrzer30; i było. Najpiękniejsza chwila w moim życiu to poród mojego młodszego syna i pewnie już tak zostanie - po raz pierwszy w życiu płakałem ze szczęścia i oby nie ostatni. Niestety nie trwało to długo moja żona zajęła się na swój sposób dziećmi nie patrząc na Nasr30; i znów czułem się zepchnięty na mieliznę, mimo zaangażowania w związek mimo czułości jaką okazywałem młodszemu i prób poradzenia sobie z nastolatkiem, który przez etykiety przypięte mi przez Żonę miał mnie za despotę tyrana itp. Kupiliśmy dom i zaraz po tym popadłem (poniekąd przez kryzys) w tarapaty finansowe, które w sumie trwają do dziśr30; Straciłem firmę, pewność siebie, poczucie stabilizacji finansowej a nabyłem niską samoocenęr30; W międzyczasie moja Żona awansowała w pracy, zaczęła zarabiać tyle co ja a czasem nawet więcejr30; Zaczęła kierować naszym okrętem już otwarcie, nie dawała mi wparcia ani uczucia - gdy z nią próbowałem o tym rozmawiać wyśmiewała mnie twierdząc, że to ja muszę się zmienić i że wszystko to moja winar30; gdy pokazywałem jej co mnie boli i w czym widzę błędy moje i jej przyznawała mi rację tylko przy moich. Potem było tylko gorzej - Odsunięty zacząłem budować mur, mur przed ranieniemr30; źle to wpływało na nasz związek oraz na naszego starszego synar30; Chodziliśmy na terapię, która miała pomóc małżeństwu oraz rozwiązaniu problemów z naszym synem - miałem wrażenie, że mi ta terapia dawała dużo a po mojej żonie spływała jak po kaczce nic się nie zmieniało. Powoli otwierałem się na nią burzyłem mur, który sam zbudowałem ale zderzyłem się z jej muremr30; I wtedy zaczęło się doszły do mnie sygnały, że moja żona ma kogośr30; mimo tego że intuicja mówiła mi już wcześniej, że to możliwe, logicznie myśląc wypierałem je, bo żona zawsze twierdziła, że nigdy z nikim innym nie była, że jestem jej jedynym facetemr30; poniekąd czułem się przez to gorszy od niej. W przeciągu całego okresu naszego małżeństwa zapewniała mnie, że mnie Kocha i że jestem jedyną miłością jej życia. Ufałem w to tak bardzo, aż do czasu gdy przez przypadek wziąłem jej telefon do ręki (łem gdzieś zadzwonić a mój zostawiłem w aucie) i zobaczyłem smsyr30; smsy do przyjaciela domu (mój kolega) gdzie moja żona pisała o prywatnym układzier30;. zatrzęsło mną niby nic ale intuicja mówiła mi że to ON! Wynająłem detektywar30; i wszystko stało się jasne, miała z nim romansr30; potem okazało się, że długi około 1,5 roku. Najgorsze jest to, że w tym czasie właśnie z nim i jego partnerką i dziećmi ich i naszymi jeździliśmy na wspólne wakacje, sylwestry i imprezyr30; nie mogłem zrozumieć nadal nie mogę, jak mogli do tego dążyć do zbliżania rodzin??? Nie mogłem pojąć jak moja żona mogła z nim sypiać przy naszym młodszym dziecku - tak tego też się dowiedziałem i to właśnie od syna. Dowiedziałem się również o innym gachu mojej żony z jej pracy, którego trzymała wciąż na podorędziur30; z którym nie przestała definitywnie mimo związku z "przyjacielem". W trakcie rozmów coraz częstszych od mojego otwarcia pozwoliłem sobie nawiązać do tematu zdrad i wtedy podkreśliłem (może nieco cynicznie) przy innych osobach, że moja żona nie ma doświadczeń w materii innych związków bo jestem jej jedynym mężczyzną. Chyba to wyczuła albo już jej tak zwisałem, bo powiedziała, że to mogło się zmienićr30; na moje ponowne pytanie bardziej dosadne czyli już miałaś Kogoś powiedziała TAK! powiedziała to w taki sposób jakby była z tego dumna, z satysfakcję że mnie rani z nutą złośliwościr30; powiedziała mi, że było ich kilku - doznałem szokur30; tym większego, że mówiła to śmiejąc sięr30; Potem była "szczera" rozmowa, w trakcie której zaczęła nie wiem czy ze strachu czy innego powodu trywializować zdrady. Powiedziała że popełniła je bo chciała się przekonać czy innych pociąga, i jak to jest z innym. Powiedziała, że zrobiła to po razie z każdym i że to było dawno i już nie jest. Ale o "przyjacielu" i że romans trwa nie powiedziała ani słowa. Mówiła mi o detalach jakby się chciała przekonać jak mnie to bolir30; jakby chciała się zemścić po latachr30; Wiedziałem, że nie mówi mi prawdy jeśli chodzi o Niego ale też czułem, że nie mówiła mi o tych innych wszystkiegor30; jakby chciała sobie zachować kolejne ciosy na później. Bolało mnie tak strasznie, że mówiła o seksie z nimi jakby to było pójście na kawę o tym, że robiła im laski bo chciała dobrze wypaśćr30; nie że ich kochała czy do nich coś czuła tylko żeby im pokazać popisowy numer! A przy tym ciągle się śmiała... Chciałem się zemścić, tak strasznie nienawidziłem tego co robiła z innym i jak oraz za to co robiła ciągle z Tamtym. Za trwający romans i jak to robili bez żadnych skrupułów chciałem to ujawnić na naszym wspólnym wyjeździe na Wielkanoc chciałem ich zniszczyć przy wszystkich najbliższych - tak bardzo chciałem zemsty. Nosiłem się z tym tydzieńr30; i wtedy pękłem nie wytrzymałem, może z powodu tego co jej kiedyś zrobiłem, może przez wzgląd na lata razem, może przez uczucie, które do niej mimo wszystko żywiłem. I wtedy była pierwsza prawdziwa rozmowa - w większości szczera z jej strony - ale ciągle bez żalu. Potwierdziła mi to co już wiedziałem z nagrań o koledze z pracyr30; o tym, że się przeplatalir30; że robiła to wielokrotnie z premedytacją na trzeźwo i że umawiała się na schadzki, że robiła to podczas wyjazdów służbowych i szkoleńr30; nawet to jak oraz, że robiła to z jednym z nich w przerwie między wykładami na chybcikar30; przyznała, że kłamała i o powiedziała mi też, że po seksie z innym w ten sam dzień potrafiła się kochać ze mną i zapewniać mnie o Swojej "miłości" była czuła i taka prawdziwa (tak mi się wydawało) r30; Zadałem jej pytanie wprostr30; ponieważ wszystko co mamy przepisałem na nią pół roku wcześniej, że jeśli uważa, że kocha "przyjaciela" to ja odejdę nic od niej nie chcę, tylko to żeby nie wieszała na mnie psów i żebym miał kontakt z dziećmi i czy chce Jego czy mnie? Powiedziała mi że mnie, że żałuje, że mnie Kocha że się zagubiłar30; ale ja tego nie czujęr30; ani żalu ani że naprawdę Kochar30; na moją przytyk, że podeptała swoje wszystkie ideały przyznała tylko, że chyba takr30; chyba?????? Teraz jest ciężko z jednej strony przechodzę etapy jak każdy zdradzony i chcę odejść a z drugiej chcę walczyć o Nasr30; o Niąr30; powiedziała, że z nim zerwała - ja nie omieszkałem się zemścić na "przyjacielu" powiedziałem o tym wszystkim jego partnerce (wywaliła go z domu). Ale wciąż nie widzę nie czuję, żalu z jej strony nawet nie wyczuwam współczucia mi, że mnie zraniła tak bardzo. Ona chce żebyśmy wszystko zapomnieli, żebyśmy zaczęli od nowa jakby się nic nie stało! A ja tak nie chcę, chcę żeby wejrzała w siebie, żeby zobaczyła co zrobiła żeby się z tym pogodziła i żeby postarała się sobie wybaczyćr30; może wtedy ja bym wybaczył??? Mówi mi że Ona potrzebuje na to czasu, że boi się z tym zmierzyć, że myśli że to zniszczy jej samoocenę i rozwali ją na kawałkir30; a ja tego właśnie chcęr30; może z tych kawałków sklei się nowa jakość związku może nowa ONAr30; może nowy ja? Zaufani przyjaciele mówią mi żebym wziął rozwód i wtedy jeśli chcę żebym był przy niejr30; bo jeśli zrobi to ponownie są tego pewni (a ja zaczynam) będziemy mieli wolną rękę i Ona i jar30; Potrzebuję pomocy doradźcie cośr30; Mówi że kocha ale ja nie umiem uwierzyć w całości bo czymże różni się to KOCHAM od tamtego przez wiele lat kłamliwego kochamr30;

zdradzona z dzieckiemDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakadziwnie tak pisać o tym tutaj, ale muszę nie daję rady czas najwyższy wyrzucić to z siebie!!! byla sobie para, poznali się na dyskotece, miłość od pierwszego wejrzenia, wszystko ładnie pięknie po 3tygodniach znajomości...wpadka...po 9 miesiącachh na świat przyszła nasza córka, było wręcz jak w bajce, świetnie się dogadywaliśmy, pokonywaliśmy razem wszystkie życiowe zakety, wychodziliśmy na prostą. w wakacje 2011 roku postanowiliśmy sie wyprowadzic z miasta, jakies 30 km jednakże znalazlam prace po 3 miesiacach w miescie, corka poszla do przedszkola, wiec musialam wrocic do miasta, on mieszkal na wsi...przyjedzalam kiedy moglam, widywalismy sie wrecz co drugi dzien, i ciagle to samo haslo: jesli my tego nie zepsujemy, nikt tego nie zepsuje... skupilam sie na pracy, zaczelismy sie od siebie oddalac...pewnego wieczora postanowilam zrobic mu niespodzianke pojechalam do "domu" swiatlo bylo zapalone, a kiedy zaczelam dzwonic, zgaslo...cisza, wiedzialam ze ktos jest w mieszkaniu, wrocilam do rodzicow, do dziecka. na drugi dzien teksty: nie bylo mnie w domu, zostawilem zapalone swiatlo itd... postanowilismy wszystko naprawic. sylwestra spedzilismy osobno...ja bylam u rodzicow on u kolegi...bylo mi zle, ze nowy rok witam sama...minely 3 miesiace, okazalo sie ze moja przyjaciolka poznalaz dziewczyne, z ktora sypial moj facet... spotkalam sie z nia, dowiedzialam sie kosmicznych rzeczy, nie dowierzalam ze to prawda, a jednak. wrocil z delegacjii, powiedzialam ze wiem, przepraszal...dzisiaj mija miesiac, odkad mu wybaczylam i postanowilam walczyc o ten zwiazek dla dobra dziecka, bo corka by nie przezyla ze tata z nami nie mieszka, ale co zrobic...kiedy mysli o jego zdradzie wracaja jak bumerang, nie wiem czy dobrze zrobilam ze mu wybaczlam, bo nachodza mnie momenty kiedy zaluje, ze nie sprobowalam ulozyc sobie zycia na nowo z kims innym, co robic, doradzcie???

byłam ta trzecią.... nie chce życ...Drukuj

Zdradzeni w innych związkachjestem tu po raz pierwszy. mam 33 lata. on byl/ jest moim klientem, poznalismy sie w lutym 2011 roku. byl to tylko kontakt telefoniczny, kupno- sprzedaz, ot taka praca. rozmawialo nam sie dobrze, coraz dluzej, coraz bardziej rywatnie, 100 smsow na dzien.... banał... zona, ktora go nie rozumie, ktorej nigdy nie kochal, nie spia ze soba, 2 dzieci, z czego to mlodsze(dziewczynka 3 lata) to nie jego.... chyba nie jego, no nie jego.... jedyna kobieta w jego zyciu jest jego mam, ktora mieszka razem z nimi etc etc. w czerwcu spotkalismy sie po raz pierwszy (mieszkamy od siebie 250 km ), pojechalam do niego na sluzbowa kawe, wczesniej wyslalismy sobie po jednym swoim zdjeciu, zreszta mialam wyobrazenie jak on wyglada, gdyz mowil, ze jest podobny do swojego ojca, ktory umarl 5 lat temu, a z ktorym wczesniej handlowalam, a po ktorym on odziedziczyl firme. no dobra, pojechalam w czerwcu, kawka, szmatka.... wrocilam do domu. Bylam zauroczona. Potem zaczelismy spotykac sie regularnie, juz zupelnie prywatnie. Wciaz nie spal z zona, wciaz tylko ja, rozwod jak dzieci troche podrosna.... kochanie, ksiezniczko..... buziaczki... Bylam przeszczesliwa. Pierwsza bomba- 2.styczen, zadzwonil inny klient, nazwijmy go Markiem, mieszkajacy w jego miejscowosci, i biznesik biznesik oraz jak to na poczatku stycznia opowiesc jak to fajnie sie bawil z moim G na sylwestra na balu, taaa, a mi powiedzial, ze byl w domu i z synem puszczal petardy.... potem powiedzial, ze i tak wiedzial, ze sie dowiem, wiec po co mial mi mowic.... Lzy, lament, przeprzaszam kochanie, nie chcialem, wyciagneli mnie, pijany bylem, wcale sie z nia nie bawilem. Druga bomba na poczatku lutego, niby pojechal z mama do brata na weekend... zyczliwi doniesli mi ze mama byla caly czas w domu, a on z zonka w SPA. No ale do tego sie nie przyznal do dzisiaj. byly jeszcze i kolejne bomby, ktore i tak nie otwozyly mi oczu. Przez caly czas, od gdzies marca, kwietnia 2011 roku zalatwialam mu wszystko co tylko moglam (zawodowo), uruchamialam niebo i ziemie, zeby on tylko wiecej zarobil, rzeczy niemozliwe staraly sie mozliwe.... No ale przeciez G taki samotny, jak tu nie pomoc, zreszta sam mi podsylal hasla do zalatwienie.... a to to, a jak mam sobie z tym poradzic, a co myslisz, a moglabys zalatwic..... Szacuje, ze przez ten rok zarobil o jakies 200.000 na czysto wiecej, niz zarobilby beze mnie. miesiac temu powiedzial mi, ze spi z zona, spi i spal z nia przez caly czas, oraz to, zebysmy zostali przyjaciolmi, bo on juz nie chce zadnych romansow.... ALE JAK PRZYJACIOLMI??? Upadlalam sie, placze, dzwonie, prosze blagam, zeby mnie nie zostawial, oczywiscie dalej zalatwiajac mu rozne sprawy (dodam, ze nigdy nie podzielil sie ze mna tymi zarobionymi pieniedzmi, nigdy nie probowal nawet- wiec nie o kase tu z mojej strony chodzi). W ubiegly czwartek zgodzil sie, na to ze probujemy byc znowu razem. W sobote sie tego WYPARL, ze przyjaciolmi mozemy byc... jak dzwonie do niego to odbiera telefon i nic nie mowi, a ja sie dalej upadlam... nie potrafie, i chyba nie chce zyc. pije od miesiaca codziennie bardzo duze ilosci alkoholu, zaniedbuje prace, lykam tabletki na sen, zycie stracilo kolor i sens. mielismy przeciez poczekac az jego dzieci podrosna.... Co robic? jak o niego wlaczyc? jestem tak wykonczona psychicznie, ze nie docieraja do mnie te fakty o kotrych napisalam powyzej, niby wyksztalcona kobita a glupia jak but. Potrzebowal mnie dla korzysci majatkowych no i moze czasem umilil sobie zycie sexem, tylko dlaczego mnie zostawil?? nadmienie jeszcze, ze nie bylam jego pierwsza na boku. Blagam o porade, jak zyc, co robic....