Rozwód jak wojna 2 | [0] |
Rozwód jak wojna | [0] |
szalona20122012 | 19. Kwiecień |
parasol | 19. Kwiecień |
@hurricane | 19. Kwiecień |
naniby1 | 19. Kwiecień |
DzieciakSalut | 19. Kwiecień |
Julianaempat... | 02:48:37 |
bardzo smutny | 03:12:49 |
Pogubiony | 03:33:05 |
justynaaa | 03:59:57 |
Crusoe | 04:18:37 |
Cytat
Nie sądzę aby byli zajęci wyłącznie sami sobą, mają znajomych, przyjaciół. Jak myślisz dlaczego nie chcą się z Tobą przyjaźnić? Nie zadręczasz ich swoim problemem?
Jeśli już nie mieszkasz z mężem i ma się ku rozwodowi, po co Ci ta wiedza czy on kłamie, kłamał?
Zacznij żyć.
Cytat
Chciał się ciebie pozbyć, sprzedawał cię, możliwe, że z nadzieją zwalenia całej winy na ciebie;
Cytat
Cytat
To już jest jakiś gold standard; śmieci są niezastąpione a bajka o życiu samemu to próba utrzymania dobrego mniemania o sobie i gra pod publikę;
Cytat
Trafiłaś na przypadek o cechach psychopatycznych. Tak samo jak bardzo się angażuje tak samo potem bardzo nienawidzi; co ciekawe, tylko dlatego, że ktoś istnieje;
Do czego Ci facet, który nie wie czego chce, sam się nie pilnuje, nie ma skrupułów i pierwsza dostępna może go zgarnąć; to nie będzie jego ostatnia kobieta, ale to już innej problem;
Cytat
Zmień psychiatrę i znajdź terapeutę od uzależnień lub stanów depresyjnych;
Cytat
Cudownie masz taką świadomość, a co z tym zrobisz, pójdziesz dalej czy ciągle będziesz się uwsteczniać?
Zmień myślenie jedyna droga do pójścia w przód.
Terapeuta od uzależnień dobry pomysł na to nie wpadłam to będzie dobra droga.
Warto pracować z terapeuta - efekty nie przychodzą od razu - a cóż doswiadczylaś ogromna starte, runęło Twoje wyobrażenie świata - to wywraca wszystko i pozbieranie się trwa.
Czas; proces gojenia i wychodzenia trwa - przyspieszyć jakoś znacznie się go nie da ale dobrymi opcjami jest terapia, przyjaciele, może psychotropy jak trzeba; Ukladanie tygodnia i planów na każdy dzień - taka mobilizacja wypełnianie codzienności małymi celami; nowe pasje; ruch ... czas ... czas ...
O bólu możesz rozmawiać również tu ... i o procesie wychodzenia, na pewno wspomoże to terapie ..
Ale raczej wszystko razem plus czas i Twoja praca da ukojenie ... ale będziesz już nowa Oną22.
Coś się już zaczyna dziać w Twojej głowie, tylko tam o zmiany trudniej ale... praca, praca i dla odmiany praca nad sobą.
Cytat
No i właśnie dlatego tak się skończyło. Skoro tylko obudowa jest dla ciebie ważna, to nie powinnaś sama kupować samochodu. Weź ze sobą kolegę, który jednak zajrzy pod maskę.
Cytat
Czas nie ma żadnych właściwości uzdrawiających. Za to na pewno jest dla nas ograniczony. Tylko od ciebie zależy jak go wykorzystasz, by nie był stracony.
Mi osobiście leki od psychiatry wytłumiły myśli samobójcze, choć oczywiście nie naprawiły świata. Jeśli je więc masz takie wizje, to może musi ci coś z medykamentami poprzestawiać, albo zmień lekarza. Nie rezygnowałbym też z psychoterapii. Jeśli ten ci nie pomaga, to może też warto go zmienić. Biorąc pod uwagę natężenie twojego bólu, uważam, że możesz sobie sama nie poradzić.
Zdaję sobie sprawę, że rady w stylu ,,weź się w garść", są bez sensu. Napiszę co mi pomaga, chociaż na krótką metę:
- mini prace budowlane (nie spodziewałem się, że malowanie ściany może tak odciążyć myśli),
- rozmowa z niektórymi osobami, ,,niektórymi" to słowo klucz, chodzi o takie, które wspierają, a nie ciągle dają złote rady w stylu ,,musisz to, musisz tamto". Jeśli takich przy sobie nie masz, to może pogadaj z kimś z rodziny,
- wyjazdy. Wsiądź sobie w samochód w sobotę, nastaw radio i pojedź nad morze i z powrotem, względnie gdziekolwiek i z powrotem. Przynajmniej minie ci czas, a może w innym miejscu coś ciekawego przyjdzie ci do głowy.
- relaksacyjne, medytacyjne, spowolnione gadanie, które znalazłem w necie i, które czasem puszczam sobie przed snem (pełno takich rzeczy w necie).
Dla mnie jednak podstawa to psychiatra i psycholog.
To normalne, że na razie nie widzisz przyszłości i nie wiesz co będzie dalej. Dla mnie to też normalne, że nie chcesz aby żył. Na widzenie przyszłości, wnioski przyjdzie czas. Na razie przeżywasz proces podobny do żałoby.
Może to dla ciebie marne pocieszenie, ale ciesz się, że nie macie dzieci (bo nie napisałaś, że macie).