Rozwód jak wojna 2 | [0] |
szalona20122012 | 19. Kwiecień |
parasol | 19. Kwiecień |
@hurricane | 19. Kwiecień |
naniby1 | 19. Kwiecień |
DzieciakSalut | 19. Kwiecień |
makasiala | 00:07:43 |
bardzo smutny | 00:13:55 |
Julianaempat... | 01:33:40 |
Matsmutny | 02:48:56 |
Przegrana | 04:17:18 |
Zauwazylas, ze jak pisz3sz o calej tej sytuacji to j3zfzisz po siostrze, dokopujesz sobie, ale meza podswiadomie usprawiedliwiasz? On to czuje. Przeciez Ciebie zna i wie, ze jak nabroi to i tak mu odpuscisz, wine wezmiesz na siebie, obsobaczysz te, ktore Ci meza z rak wyszarpuja...
A co to za argument, ze "on tak ma"...
Jak.mial rok i robil w pieluche to "tez tak mial" i nic sie z tym nie dalo.zrobic? A jak nie umial pisac to "tez tak mial" i nic sie z tym nie dalo zrobic?
Bzdura... Wygodna zeby nic na lepsze w sobie nie zmieniac.
"Tak ma" bo tak chce miec.
Bo tak mu z tym wygodnie (no chyba, ze jest chory psychicznie to wowczas faktycznie "tak ma"
Ty z drugim dzieckiem tymczasem nie kombinuj. Siebie (i dziecko).tylko ukarzesz. Jego to nie zmieni, Ty zacisniesz na sobie dodatkowe "kajdany".
Nie ludzie tylko Ty sobie robisz, Ty masz na to wpływ bo to jest Twoje życie.
To niepotrzebne "cierpietnictwo". Cytujac klasyka: "Nie idz ta droga" 😁
Masz potrzebe sie zmienic? Jesli tak, zrob to. Jesli nie, nie rob. Rzecz w tym, ze Ty jestes wolna w podjeciu decyzji o zmianie. On rowniez. I nikt ani nic Was do zmian nie zmusi poza samymi Wami.
A tymczasem Ty co zrobiłaś?
Dodam tylko
Cytat
Pomijam już to, że bycie dla kogoś całym światem jest patologią, która oznacza, że nie mam własnego życia, opieram i uzależniam swoje szczęście na kimś innym, ale...
Jeśli już tak twierdzisz to dlaczego zatem on szuka czegoś innego poza związkiem?
Czy jeśli mam kogoś kto dla mnie jest całym światem to szukam rozwiązań wszędzie tylko nie u tej osoby?
Zacznij myśleć, analizować a nie tylko czytać!
Komentarz doklejony:
Czyli może on dla Ciebie tak, ale odwrotnie raczej nie.
Cytat
Ty toksyczna jesteÅ›.
Ty nie potrafisz kochać, bo myślisz tylko i wyłącznie o swoich korzyściach i podporządkowaniu pod twoje wymagania. Nie bierzesz od niego tego co sam zechce ci dać z własnej nieprzymuszonej woli, tylko narzucasz i wymuszasz, bluszczycą jesteś, która zmusza kogoś do toksycznej symbiozy/uzaleznienia nie pozwalając na samodzielne wybory bez presji. Od takich kobiet prędzej czy później się ucieka.
Normy masz zmienić na mniej egoistyczne a nie jeszcze bardziej. Wymuszasz a gdy ktoś się nie dostosuje będziesz zimna i będziesz ranić zapatrzona w siebie kobieto; To Twoja kontrola go odpycha od ciebie, choć pewnie sobie tego nie uświadamia; Ty wiesz co to jest wolność w związku ?
Toksyczna osoba to nie tylko taka, która krzywdzi innych. Źle to definiujesz.
To tak jak utarty schemat, że każdy psychopata jest mordercą, nie zdając sobie sprawy, że dziennie mijamy pewnie kilku psychopatów na ulicy.
A swoim wpisem powyżej właśnie po raz kolejny udowadniasz, że bliżej Ci do tej toksycznej osoby. Nie dostrzegasz schematów w których tkwisz. To normalne, ale albo będziesz stroszyć piórka na każde zdanie, które nie jest po Twojej myśli albo w końcu zakasasz rękawy i zaczniesz pracować nad sobą - najlepiej z psychologiem.
Komentarz doklejony:
Masz wybór
1. Zaczynasz ciężką pracę a jest nad czym
2. Tkwisz dalej w tym co wygodne i za dwa miesiÄ…ce zamieszczasz kolejny temat na tym portalu.
To, ze zostalas zdradzona, a nie ze Ry zdradzilas nie czyni Ciebie "czysta i niepokalana" z automatu...
Moze wlasniw to, ze jestes jaka jeates (tez pelna wad) sprawia, ze dla Twojego meza zycie z Toba jest "ciezkie, nudne i ogolnie nieciekawe" (co nie usprawiedliwia w zaden sposob samej zdrady).
Albo zmienisz swoje podejscie do zycia, albo za jakis czas bedziesz miec "powtorke z rozrywki".
Przeciez bedac wciaz taka sama, dajesz niejako przyzwolenie na te "powtorki".
"Drogi mezu, rob tak dalej. Ja Ciebie i tak bede kochala i starala sie, zebys byl ze mnie zadowolony
Komentarz doklejony:
Szukalam pocieszenia dobrej rady a wy mnie ochrzaniacie ale w sumie patrzac z innej strony to troche racji macie maz nazywa mnie dominatorem wiec chyba cos w tym jest ale to i tak nie powod zeby mnie w rogi walic
Komentarz doklejony:
Szukalam pocieszenia dobrej rady a wy mnie ochrzaniacie ale w sumie patrzac z innej strony to troche racji macie maz nazywa mnie dominatorem wiec chyba cos w tym jest ale to i tak nie powod zeby mnie w rogi walic
Gdybysmy my zdradzani byli doskonali to nie bylibysmy zdradzani, bo doskonale wybralibysmy do kochania inna osobe doskonala.
Dlaczego oczekujesz, ze postepujac wobec swojego meza ciagle tak samo, uzyskasz inne efekty? Widocznie to, co uwazasz za swoje zalety, on uwaza za wady. Widocznie czegos innego szuka w kobiecie niz to co mu oferujesz...
Zobacz... Pociagaja go kobiety inne niz Ty. Z jakiego powodu?
Cytat
Jesteś. Poruszyłaś dwie rzeczy, pokazałaś skąd bierzesz przekonanie, że jesteś tak bardzo zajebista i w niczym się nie mylisz oraz swoją niedojrzałość.
Razem na 100% a nie osoby trzecie?
Cytat
Trochę ? Skoro to widać w twoich wypowiedziach w których się pilnujesz, to w codziennym życiu musi być koszmar.
Złapałaś go na symbiozę w której z czasem go zdominowałaś. Masz silną potrzebę kontroli w celu podporządkowywania. Ty sobie tym żyjesz, ale komuś odbierasz tlen do życia, pozbawiasz swojego świata i decyzyjności;
Czy to powód, żeby w rogi walić ? Tak, bo podświadomie szuka świata z kimś dojrzałym, kto nie ma stereotypów z przedszkola i go nie ogranicza pozbawiając samodzielności.
Nie dziwne, że to do Ciebie nie dociera, on ma z Tobą pewnie ten sam problem, był bezsilny i znalazł sobie rozwiązanie. Znajdźcie sobie dobrego terapeutę, bo jeszcze jakąś szansę macie a za chwilę jej nie będzie.
Komentarz doklejony:
Może się mylę, ale chyba wpisujesz się w taki atawistyczny mechanizm niedojrzałych samic. Robią wszystko, by zdominować i wykastrować faceta, tak bardzo kochają. A jak już zrobią z niego piz..ę, to nagle zostawiają go dla prawdziwego faceta. On ma zniszczone życie, one kwitną.
Niestety, ale dajesz mu wszystko jak na tacy i jeszcze pielegnujesz rany "biednego misia" po jego powrocie z "wypraw". On tego nie szanuje, bo skoro nie musi o to zabiegac, wszystko to co robisz wydaje aie Twoim "zasr...m oboiazkiem" jako jego zony.
Nie stawiasz granic i nie wycigasz konekencji za ich przekraczanie. To nie jest milosc nawet jesli tak Ci sie wydaje.
Masz "synusia" w domu i mu matkujesz.
A swoja droga...
Wymagasz od niego milosci? A w jaki sposob niby chces go zmusic do uczucia, ktorego najpeniej juz wobrc Ciebie nie ma?
"Ugotowanego jajka nie da sie odgotowac"
To jest właśnie myślenie linearne jedną perspektywą ludzi nieomylnych