Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

zdrada jak jedna z wieluDrukuj

Zdradzona przez męża
4452
<
#1 | dirty dnia 30.11.2018 01:12
Zagubiona - czas będzie płynął i pewne rzeczy będą wracały. Budujcie, nie milcz ale i uważaj na pokusy wejścia w role ofiary na stałe. Granica pewnie jest trudna do określenia ale za jakiś czas warto ja próbować znaleźć/ szukać ...?
Ten etap początkowy, który również trudno zdefiniować jak długo ma trwać ale załóżmy, ze czasem 6 mc może roku - to czas w którym warto rozmawiać, drapać rany, dociekać ... jasne Jakaś refleskja by się powstrzymać gdzieś musi powstać, jednak ta granica to wyznaczenie podziału, odciecia intencji: chęci bycia ofiara, od czyszczenia ran, egzaltowania się cierpieniem, a odbudowywania z gruzów relacji. W tym bałaganie emocji, uczuć, oczekiwań zranień czycha tak wiele zagrożeń, których warto bys świadomym.

Jaka postawę ma obecnie Twój mąż wobec tego co się stało?
6755
<
#2 | Yorik dnia 30.11.2018 04:01
okazja, rutyna i nuda ?
14501
<
#3 | zagubionazona dnia 30.11.2018 08:43
Boję się właśnie tego długiego czasu zbierania się, który mnie czeka i aby nie zrobić z siebie ofiary. Chcę być silną, niezależną kobietą, po ciąży wrócić do pracy, znaleźć coś jeszcze żeby nie utknąć w tym domu w rutynie. Obecnie czuję, że się stara, okazuje więcej uczuć, emocji. Oczywiście jak milion innych facetów odp. nie wiem tak wyszło, nie czułem od ciebie bliskości padły. Na szczęście dla mnie, że wyjechała ale czy jest sens pytać co by było gdyby...? Jak drapać te rany i czego dociekać? Nie chcę już więcej szczegółów, bo te obrazy wykańczają.
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 30.11.2018 08:59

Cytat

a potem był wirtualny seks.


Czego to jeszcze nie wymyślą Szok jakaś nowa metoda bezpiecznego seksu,antykoncepcji,aż mi się przypomniała scenka z filmu " Człowiek Demolka" ja się chyba już starzeje i nie nadążam Szeroki uśmiechSzeroki uśmiech

Cytat

Jednak my baby mamy tak, że lubimy drążyć.


W kryminalnych powinni zatrudniać same kobiety,szybciej by wykrywały zbrodnie Szeroki uśmiech Rozpoznawcza,wykrywcza,dowodowa,zapobiegawcza i byłby porządek Fajne

Cytat

Na razie będę kontynuować terapię samodzielnie, bo muszę poradzić sobie z emocjami, powracającymi obrazami, szokiem. Nie chce każdego dnia zaczynać powracaniem do tematu, bo tak było przez kilka dni ale to normalne. Nie można tego przemilczeć, bo on musi wiedzieć jak to boli gdy się kocha i ktoś wydziera ci kawałek serca. Dopiero potem można będzie razem określić nasz kierunek.


Terapia to dobry krok,nie jesteś słaba,nie użalasz się nad sobą,poradzicie sobie,oby mąż docenił co ma i zaczął szanować i sięgnie po rozum do głowy...

Cytat

Jak drapać te rany i czego dociekać? Nie chcę już więcej szczegółów, bo te obrazy wykańczają.


Chyba ci już wystarczy tej wiedzy?
14501
<
#5 | zagubionazona dnia 30.11.2018 09:29
Zahira chciałabym żeby był to tylko wirtualny seks, wiesz co jest śmieszne - ja jestem analitykiem więc łatwo mi było podkładać sobie te puzzle. Wystarczy wiedzy zdecydowanie, chciałam usłyszeć to od niego. To co usłyszałam na terapii oczywiście zgięło mnie w pół ale musiał poczuć że nie ma odwrotu i trzeba zapłacić za swoje wybory...
4452
<
#6 | dirty dnia 30.11.2018 13:41
Bo faktycznie nie warto pytać o pikantne detale - to ta faza egzaltacji, wbijania się w cierpienie i ofiarę podpowiada nam wejdź tam...
warto postawić na pytania dotyczące czego zabrakło między Wami? Co przespaliście ? Rozmawiać o Waszych obopólnych oczekiwaniach, potrzebach, marzeniach... dociekać co dała tamta relacja (choć nie zatrzymuj się na prostych prawdziwych ale prostych odpowiedziach: emocje ) to co dawała tamta będzie jasno wskazywało deficyty Waszej relacji.
Tu ciagle poruszanie się po polu minowym, bo te wszystkie obszary będą ranić, będą pokazywały Wasze zaniedbania nie tylko jego ... ale toniesz praca, z której po jej wykonaniu możecie wyjść mocniejsi.
14501
<
#7 | zagubionazona dnia 30.11.2018 15:12
Dirty ta bezsensowność tej pieprzonej zdrady jest tak dobijająca bo on mówi że uczucia tam nie było, że mnie nadal kocha wiec po cholerę oszukiwał tyle mc i latał do niej? Jakoś nie mogę uzyskać tej odpowiedzi po co. Widzę, że jest mu ciężko ale mówię żeby nie odpływał w milczenie tylko rozmawiał. No to wtedy mówi, że żałuje że to wszystko się zdarzyło ale ja wciąż nie rozumiem czemu nie był w stanie tego przerwać. Powiedzmy, że ten jej wyjazd i informacja o ciąży były dla mnie szansą żeby sobie przypomniał że ma żonę...ale na krótko bo napisał do niej znowu... tyle że wpadł i na szczęście (?) dla mnie nie mógł się już z nią spotykać. A potem refleksje poszły lawinowo bo nie odpuściłam i tak naprawdę nie wiem i on nie wie co by było gdybym tego nie odkryła. To jest tak paskudne uczucie. Dlaczego tego nie wie? Z jego odp wynika co innego niż to co się działo więc ja sama nie wiem jak mam uzyskać te właściwe odpowiedzi...
14361
<
#8 | Rozalia dnia 30.11.2018 19:29
Witaj zagubiona,
jestem po zdradzie ponad półtora roku. Wiem, że to żadne pocieszenie, ale to już tak bardzo nie boli. Przychodzą różne myśli i uczucia, ale ten ostry ból z czasem mija. Nie jestem długo na forum, ale zmagalam się z tymi demonami, także będąc w ciąży, więc niejako Cię rozumiem. Z tego co napisałaś, to Wasze pierwsze dziecko, więc jedyne co mogę doradzić, to staraj się myśleć przede wszystkim o sobie i dzieciątku, staraj się wyciszyć, chociaż wiem, że to trudne, a fakt, że masz dużo wolnego czasu i hormony ciążowe nie pomagają. Książki, spacery, rozmowy z koleżankami przez telefon (niekoniecznie o Twoich problemach), no i kompletowanie wyprawki dla dzidziusia, mi to trochę pomagało. Napisałaś, że z rodziny nikt nie wie, ale może masz jakąś zaufana osobę, z którą mogłabyś porozmawiać, to bardzo pomaga. Nie będę Ci nic doradzać, bo tu na forum, jest wiele sensownych osób, które też nie dadzą Ci gotowej rrecepty, ale sugestie na czym się teraz skupić, a co odpuścić. Ja w tym czasie, miałam także milion pytań, oczywiście głównie- DLACZEGO??? i też nie mogłam dostać konkretnej odpowiedzi. Wiem, że ta sytuacja przysparzała mi jeszcze więcej niepotrzebnej frustracji, a do tego miałam poczucie, że już muszę podjąć jakąś decyzję co dalej z moim życiem, małżeństwem.... na szczęście (dzięki temu forum) zrozumiałam, że nic nie muszę. Zyskalam odrobinę dystansu. Jeśli jesteście na terapii to korzystaj. Terapia nie jest przyjemnym doświadczeniem, bo odsłania negatywne cechy także nas, osób zdradzonych, ale moim zdaniem to jedyne sensowne rozwiązanie, aby przepracować taką sytuację jeżeli sami nie dajecie rady. Nie powiem, że będzie dobrze, czy źle, na pewno będzie iinaczej. Jak tylko masz gorszy czas, tu pisz tu, zawsze będzie Ci lżej. Pozdrawiam ciepło Uśmiech Rosa
14501
<
#9 | zagubionazona dnia 01.12.2018 00:24
Rozalia bardzo dziękuje ci za ten komentarz. Rozumiem, że jesteście nadal razem? Czy dziecko coś w waszej bliskości/relacji i w nim zmieniło? Dziś bardzo potrzebowałam jakiś kontaktów z ludźmi i miałam taki dzień, że napisałam pozew rozwodowy, bo jakoś przyszło mi do głowy, że jeśli ta chęć zmiany jest prawdziwa to i tak się uda w małżeństwie czy bez a jestem młoda i tak byłoby łatwiej. Nie wiem czy to właściwa droga i czy jest to logiczne. Pogadam o tym na moim spotkaniu z terapeuta w pn. Na razie sama będę chodzić. Na szczęście wpadła do mnie bardzo pozytywna koleżanka i ten dzień zakończył się miło i z jakaś siłą, że właśnie nic nie muszę, bo nie radzę sobie totalnie z emocjami, ciąża na pewno w tym nie pomaga. Niestety nie mam takiej bliskiej zaufanej osoby. Jestem w tym sama.
13728
<
#10 | poczciwy dnia 01.12.2018 18:38

Cytat

Zasługuję na prawdę jako żona i matka jego dziecka. I nie można być takim tchórzem, bo na kłamstwie nic się nie zbuduje.

Zasługujesz, pełna zgoda, tyle że jego punkt widzenia nie musi być tożsamy z Twoim. A co gorsza niestety zazwyczaj nie jest.
Druga część to myślenie życzeniowe. Oni najchętniej chcieliby abyśmy dostali amnezji i nie wracali do tego co było bo zwyczajnie tak im wygodniej.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia tak było i będzie zawsze. A nasze pobożne życzenia zostają tylko życzeniami.

Cytat

Powiedziałam, że chcę iść na terapię, bo ja psychicznie jestem rozwalona i musimy razem przez to przejść bo będziemy mieli dziecko

Z tym dzieckiem słaby argument. Trochę trąci manipulacją i graniem na emocjach.
Czy aby na pewno chciałabyś aby on został tylko z tego powodu? Sama to prowokujesz, aby dokonał wyboru, ale niekoniecznie z powodu uczucia czy chęci bycia z Tobą tak po prostu.
Dziecko oczywiście jest ważnym ogniwem cementującym relację, ale nie może być jedynym powodem. Pomyśl o tym.
7124
<
#11 | Adam2012 dnia 01.12.2018 22:16
Zagubiona
Nie pytaj dlaczego. Nie uzyskasz odpowiedzi. Coś się rozminęło, uczucie wygasło, stało się. Nie zadręczaj się, dlaczego? Tak podpowiedziała mi psycholog. O tym nie myśl. Pomyśl co zrobić, żeby było lepiej. Nie jest łatwo zapomnieć ale...masz dzieciątko. Dla niego musisz żyć. Z ojcem czy bez, musisz. Łatwiej z ojcem. Jeśli umiesz wybaczyć, jeśli on umie zapewnić poprawę, warto powalczyć...
Kurde. Jeszcze jedno. Na facecie ciąży obowiązek zdobywania, musi się starać ale czy tylko on? Jest nas dwoje, ja jajecznicę, Ty smarujesz chleb etc.. Ja odkurzam, Ty zmywasz, jak było u Was?
14501
<
#12 | zagubionazona dnia 01.12.2018 23:23
Poczciwy dobrze jest poznać opinię mężczyzny. Rzeczywiście jego punkt widzenia znacząco się różnił, liczył na moją amnezję, wynikało to ze strachu przed konsekwencjami i wszystkim tym co za tym idzie. Tylko, że bez wywalenia kawy na ławę, moim zdaniem, nie ma mowy o dalszej pozornie normalnej relacji. Wiedząc, też nie ma na to gwarancji bo normalnie już nie będzie nigdy ale jest cień nadziei na jakąkolwiek dalszą walkę i ta prawda mi się po prostu należała. Jedyną szansą żeby ją z niego wydobyć było pójście na tą pierwsza konsultację z terapeutą. I pewnie była to nawet świadoma manipulacja z mojej strony jednak nie dziecko było argumentem a bardziej nasze wspólne dalsze życie, o które nie można mówić bez szczerości. Może źle to ujęłam w poście. Zależało mi na tym aby po prostu powiedział prawdę, przestał łudzić się że jakoś to będzie i że za jakiś czas zapomnę. Chcę żeby ze mną został bo go kocham i potrzebuję jako faceta/partnera, już to wie. On też dokonał własnego wyboru - próbujemy poskładać się na nowo.

Komentarz doklejony:
Adam 2012 wiesz że wszystko to usłyszałam; przestań już dociekać dlaczego, żebyśmy pomyśleli co zrobić żeby było lepiej bo tak jak napisałeś jest nas dwoje, ja jajecznicę, ty smakujesz chleb. Uczucie przygasło ale jeszcze nie wygasło wiec trzeba to a nowo obudzić i zadbać o siebie nawzajem bardziej niż było. Nie czułem się ważny, nie czułem się potrzebny, zabrakło otwartości w komunikacji, rozmów o swoich potrzebach...podział obowiązków był ale tu nie to chodziło. Dziecko jeszcze w drodzeUśmiech
4452
<
#13 | dirty dnia 03.12.2018 01:08
Tu jest wiele sprzecznych komunikatów i pokus...
Nie warto zamęczać się pytaniem dlaczego?
Ale warto zdiagnozować gdzie między Wami pojawiają / pojawiły się problemy.
W tym wszystkim - jest jeszcze jeden aspekt zdrady męskiej - dlaczego - bo mógł.
Jednak to taka pierwsza prosta odpowiedź, za którą zazwyczaj drzemie, jakiś mniejszy większy problem.
Rozwikłanie płaszczyzny tych problemów, powoduje, że można wyciągnąć wnioski i zbudować na nowo głębszą relacje. Jednak wymaga to założenia, że mimo zdrady błędy w relacji pojawiały się z dwóch stron, a nie wyłącznie zdradzającej.
Pokusa obarczania wyłącznie kryzysem to właśnie owa pokusa wejścia w ofiarę - ty zdradziłeś, a więc wszystko twoja wina... ja jestem skrzywdzona, mam prawo punktować, szpilować, wymagać.
U Was miesza się jednak dodatkowo (to wyłącznie odczucie) Twoje rozpaczliwe proszenie... i jednak mała manipulacja (jak napisał Poczciwy) w aspekcie dziecka. Wasze bycie może być wyłącznie na świadomym wyborze na nowo, wyborze dokonywanym każdego dnia... to bycie oparte wyłącznie na Twojej potrzebie, budowaniu poczuciu winy i odpowiedzialności to słabe paliwo... to zawiezie Was do kolejnych problemów, rzekłbym nawet dalszego oddalania się, w perspektywie może nawet rozpadu, kolejnej zdrady - bo presja spowoduje nie zrozumienie, czyli dystans, a dystans to brak bliskości (a przecież to mega deficyt, mega zaproszenie dla kogoś).
W tym wszystkim co piszesz - jednak dominuje poczucie Ty próbujesz, nawet lekko zmuszasz... on deklaruje chęć (jak się mylę popraw).
Jasne musicie uważać na aspekt przegrzania tematu ale jeśli to początek po godzinie 0, to Twoja potrzeba rozmowy na dziś to konsekwencja dla niego... niebezpieczeństwo pojawi się jak z tego etapu nie wyjdziecie ... za rok, dwa, trzy...
14501
<
#14 | zagubionazona dnia 03.12.2018 10:42
Minął niecały tydzień, to za krótko żebym już nauczyła się z tym żyć, jak postępować i zebym nie miała tego kotła w głowie który mam. Rozmawiamy, całujemy się tak jak nie pamietam kiedy, są drobne gesty, niby zwykła bliskość, co oczywiście już widzimy, że nie grało. Wiem że wina leży po dwóch stronach, widzę to i wychodzi to w naszych rozmowach. Wieczorem jadę na moje pierwsze indywidualne spotkanie z terapeutą wiec zobaczymy co wyjdzie z mojej głowy.. Nie rozumiem trochę o co chodzi z tym proszeniem?
13728
<
#15 | poczciwy dnia 03.12.2018 10:48

Cytat

Tylko, że bez wywalenia kawy na ławę, moim zdaniem, nie ma mowy o dalszej pozornie normalnej relacji.

Bardzo dobrze Cie rozumiem, mam dokładnie takie samo odczucie i problem z tym.
Ciągle mi mało, nie wiem gdzie postawić granicę. Biję się z myślami czy aby na pewno, czy tylko tyle, czy nie zataiła czegoś. Te myśli są nie odpędzenia. Wiem jednak też, że to prowadzi donikąd. To strasznie cienka granica, której chyba nie warto przekraczać żeby samego i niewiernego zwyczajnie nie zamęczyć, ale nie potrafię na ten moment się tego wyzbyć mimo, że walczę z samym sobą każdego dnia. Ktoś zapyta czy warto? Nie wiem. Nikt nie wie. To się okaże za jakiś czas.
Jeśli jednak nas to przerośnie odwrócę się plecami i pójdę...mimo wszystko z podniesioną głową.
4452
<
#16 | dirty dnia 03.12.2018 11:05
Spokojnie - faktycznie minął tydzień. To raczej wskazanie obszarów na później, które mogą być pokusa.
Kiedyś gdzieś wyczytałem w zwojach kart forumowych, porównanie zdrady i adaptacji się do niej do przeżycia żałoby. Nie ma mowy by na tym etapie nie wracać, nie pytać, to dobrze - niestety tez naturalne, ze druga strona chciałaby rozwiązania dziecka - już powiedziałem nie ma tematu.
Co do proszenia - to jak już pisałem odczucie ale Ty bardzo chcesz, mało jest mowy o pracy Twojego męża, czytam Ty - go potrzebujesz, Ty idziesz na terapie, Ty chcesz rozmawiać ... gdzieś brakuje tu pracy jego. Pytanie czy za dużo nie dostaje na tym etapie. Czy właśnie unika poniesienia konsekwencji, a Ty nie wchodzisz w role osoby, której tak bardzo zależy, ze załatwia problem za dwoje - to miałem na myśli pisząc o proszenie.
14501
<
#17 | zagubionazona dnia 03.12.2018 13:00
Poczciwy to co ja mogę powiedzieć na moment, w którym jestem to nie warto więcej pytać i dociekać, mi wystrczy ta wiedza, która mam, bo dopytując, wnikając ile, co, gdzie, kiedy czy jak, rzeczywiście zamęczymy niewiernegoUśmiech biedaczek i sami zwariujemy. Nie wiem czy chęć poznania szczegółów wynika po prostu z głupiej ludzkiej ciekawości, jak to jest naprawdę a nie jak to przedstawiają w filmach, ja nie będę masochistką. Czasu się nie cofnie, bo to się stało.
14019
<
#18 | amor dnia 03.12.2018 13:23

Cytat

to co ja mogę powiedzieć na moment, w którym jestem to nie warto więcej pytać i dociekać, mi wystrczy ta wiedza, która mam, bo dopytując, wnikając ile, co, gdzie, kiedy czy jak, rzeczywiście zamęczymy niewiernego

pytanie, jakiej prawdy dociekamy i co mianem prawdy nazywamy;

czy prawdą są wszystkie informacje o zewnętrznych pierdołach podane nam ze szczegółami?
czy prawdą jest to siedzi w drugiej osobie, do czego jest ona w stanie dojść dopiero po bardzo głębokim wsłuchaniu się w samego siebie i otwarciu się jej na szerszą świadomość?

i czy szukamy prawdy uparcie w kimś, mijając własną, czyli to co sami głęboko w sobie czujemy;
czy prawdy szukamy w sobie i obie strony konfrontują się ze sobą, oboje po głębokim wsłuchaniu się sami w siebie; na tych głębszych warstwach;

bo to są całkowicie odmienne płaszczyzny; i prawda tych dwóch płaszczyzn, może być zgoła odmienną;
a poznanie wszystkich szczegółowych informacji o zewnętrznych zdarzeniach nie daje nam żadnego spokoju ducha, a czasem wręcz przeciwnie, rodzi większe lęki, które utrudniają odbudowanie bliskości; wielokrotnie skutecznie;

Komentarz doklejony:
i to jest w sumie chyba pytanie, o to czego warto dociekać, a czego nie;
14361
<
#19 | Rozalia dnia 03.12.2018 16:02
.Zagubiona,

Odpowiadając na Twoje pytanie, powiem tak, dziecko zmienia wszystko. U nas sytuacja była bardziej skomplikowana (możesz sobie przeczytać moja historię). Ciąża była po zdradzie, dziecko trzecie. Był taki czas, że chciałam być razem, potem się rozstać. Były wzloty i upadki. Mąż całkowicie zmienił swoje podejście do mnie, do dzieci, do życia... dla mnie to było za mało. Aż wstyd się przyznać, ale bardzo go przeczołgałam, weszłam w rolę ofiary i nie mogłam z tego wyjść. Dla mnie najgorszy czas był do porodu, chciałam rozmów, szczerości, a potem płakałam, że coś usłyszałam, straszne huśtawki. Po porodzie, gdy już byłam spokojna, że dziecko jest przy mnie w domu, dużo wolnego czasu, bo takie maluszki dużo śpią Uśmiech czytałam tu na zetce różne historie, komentarze, i trochę zmieniłam podejście. Poszłam na tterapię indywidualną. Wreszcie uzyskałem trochę kontroli nad swoimi emocjami. Zrozumiałam, ze najpierw ja, a potem otoczenie- nie jako priorytety, ale praca, zmiany, wszystko zaczynać od siebie. To bardzo trudne, bo trzeba przeanalizować siebie, swoje błędy, wady, ale bardzo ułatwia życie. Jest różnie, ale nasze dzieci mają rodzinę. Nie idealną, jak z reklamy margaryny, czasem słyszą wymiany zdań, czy kłótnie, ale też widzą że w każdej sytuacji można się porozumieć, znaleźć rozwiązanie i rozmawiać.

Komentarz doklejony:
Acha, Jeszce jedno, pewnie jakiś czas temu, komentarze kolegów miałyby dla mnie zupełnie inne znaczenie niż teraz. Może ujmę to tak. Bardzo zależało mi na terapii małżeńskiej. To był warunek, trochę szantaż. Tak na prawdę miała być dla mnie lekarstwem, uleczeniem. Poszliśmy i jesteśmy (czasem z długimi przerwami).
Trochę czasu potrzebowałam, ale zrozumiałam, że i tak wszystko zależy ode mnie i muszę sama zrobić porządek w mojej głowie, nikt tego za mnie nie zrobi. Teraz Jeszce bardziej zależy mi na tej terapii, ale już nie dla mnie ... Tylko dla mojego męża, żeby, był w stanie nadążyć za zmianami, które zachodzą we mnie. Tak to ładnie ujął kiedyś Poczciwy w swoim komentarzu, że w nas zmienia się tak wiele, że nasi małżonkowie, nawet jeśli bardzo się starają, ale nie przepracują pewnych spraw, zostają daleko w tyle za nami....
14501
<
#20 | zagubionazona dnia 03.12.2018 17:01
Amor, jeśli dobrze zrozumiałam to z Poczciwym pisaliśmy o prawdzie związanej z samym aktem zdrady i tymi wszystkimi szczegółami, które wyobrażamy sobie w głowie. I rzeczywiście nie są one ważne do całości bo tak jak napisałeś prawda dwóch płaszczyzn jest chyba tu najistotniejsza i to do niej powinno się dążyć.

Komentarz doklejony:
Rozalio bardzo uważnie przeczytałam już wcześniej twoja historie, komentarze skończyły się na wrześniu wiec zastanawiałam się jak wyglada to dziś. Po słowach rodszedłr1; przeszedł mnie zimny dreszcz, po próbujemy zastanawiałam się jak wam idzie. Czuję, że jesteśmy w pewien sposób podobne do siebie. Pewnie rozumiesz moje huśtawki nastrojów w trakcie ciąży, tym bardziej, że mam cały czas pod górę, kiepskie wyniki, strach, odliczanie tygodni żeby było bezpieczniej a do tego jeszcze ten bagaż w postaci zdrady. Dzięki temu forum już na początku tej drogi wiem, że muszę zacząć od siebie i zrozumieć swoje emocje, hormony nie pomagają. Czytam i staram się nie powielać niektórych zachowań. Wspólnie ustaliliśmy, że ze względów finansowych terapię zacznę ja (Wawa nie są to małe koszta, szczególnie oczekując bobasa) ale nie wiem czy w ogóle uda mi się teraz nią przejść ze względów sytuacji z ciążą jaka dziś wyszła. Jeśli będzie chciał iść potem on to Ok, jeśli nie trudno, zmuszać nie będę, prosić też nie. Chyba sam musi czuc w jaki sposób to ogarnąć? Czy razem pójdziemy, nie wiem, bo czeka mnie poród itd. czas pokaże. Rozumiem jednak, że twojemu mężowi mogłoby być już za ciężko, bo tak jak mój pyta ;co mam ci jeszcze powiedzieć, co mam zrobić, kupić ci kwiaty...Zostaje dla ciebie itd. To z drugiej strony czytając np. odp dirty zastanawiam się czy ON nie za dużo dostaje na tym etapie ... czy chcę załatwić problem za dwoje i w końcu jak postępować...
6755
<
#21 | Yorik dnia 04.12.2018 00:58

Cytat

Rozmawiamy, całujemy się tak jak nie pamietam kiedy, są drobne gesty, niby zwykła bliskość, co oczywiście już widzimy, że nie grało. Wiem że wina leży po dwóch stronach, widzę to i wychodzi to w naszych rozmowach.

co nie grało? co to jest zwykła bliskość ?
moja wina, moja bardzo wielka wina ?
winę zamień na odpowiedzialność za konkretne rzeczy, pozwoli Ci to na uporządkowanie co zawaliłaś Ty a co On do momentu aktu zdrady. Chyba jednak lepiej oddzielać kryzys od zdrady, która oczywiście pogłębia kryzys.

Dążenie do prawdy o szczegółach aktu zdrady potraktuj jako atawizm związany z zaborczością, a zaborczość to niszczące uczucie; sam akt jako fizjologię, której wartość nadają dopiero emocje a nie jesteś ich w stanie ocenić czy porównać, bo w jakiej skali?. Znacznie lepiej postarać się i pielęgnować wspólne tak by tamte jeśli jeszcze jakieś są, jak najszybciej niesztampowością zagłuszyć, bo tak to działa;
Ponieważ po zdradzie prawda dwóch stron na tej samej płaszczyźnie jest praktycznie niemożliwa, więc najczęściej to kosmiczne doświadczenie.
14501
<
#22 | zagubionazona dnia 04.12.2018 12:27
Byłam wczoraj na tym spotkaniu z terapeuta. Zawiózł mnie mąż, czekał w samochodzie. (Czytał w międzyczasie różne artykuły typu jak naprawić związek po zdradzie.) Było deszczowo, ciemno, nie chciało mi się tam jechać, byłam zmęczona porankiem (wizyta u lekarza, słabe info), miałam ściśnięty brzuch, w głowie tysiąc myśli. Bałam się, że wyjdę stamtąd jak zbity pies, zapłakana, opuchnięta wiec nawet się nie malowałam. A wiecie co? Wyszłam uśmiechnięta, bardziej rozluźniona i mogłam się w końcu komuś wygadać. Czułam, że jest mi to potrzebne, że robię to dla siebie i wcale nie miałam wrażenia, że tylko ja o coś walczę. W ogóle słowo rwalkar1; w kontekście odbudowywania związku jest niewłaściwie. Zaczęłam pomału rozumieć niektóre mechanizmy osób zdradzających. Np. ten, że nam zdradzonym w głowie tkwi poczucie, że między naszymi partnerami a tą drugą stroną nawiązała się jakaś relacja, może miłość itp. A w większości przypadków jest to po prostu ułuda, trwa jakiś czas, wygasa, itp. jest to bardzo płytkie wbrew naszym wyobrażeniom. Znajdą coś tam w sobie i wydaje im się to lepsze niż partner/partnerka, dzieje się. Nie chodzi tu o usprawiedliwianie zdrady, ale pomaga to nabrać jakiegoś dystansu, przynajmniej mi. Dobrze, że pojechałam. Yorik btw musiałam wygooglować słowo ratawizmr1;Z przymrużeniem oka Nie mogę teraz napisać co nie grało, bo cały czas próbujemy do tego dojść, sprawy z przeszłości, niedomówienia, jest tego trochę a zwykła bliskość znaczy dla każdego coś innego. My wiemy o co nam chodzi w tym stwierdzeniu. Z tą moją winą to bez przesady, nie będę się niewiadomo jak biczować. Na pewno ważne jest też nastawienie na tą drugą stronę. Jeśli postanowiliśmy nadal być razem to nie będę traktować go jak śmiecia, idioty, ch* ja. Złość jest cały czas we mnie ale wybierając tą drogę, złość powinno się uwalniać we własnej głowie, taką radę dostałam, a nie gnoić i pokazywać swoją wyższość. Oczywiście to jak reagujemy zależy też w dużej mierze od postawy winowajcy, dojrzałości. Albo doceni albo niech spiepsza, takie jest moje zdanie.
6755
<
#23 | Yorik dnia 04.12.2018 13:52

Cytat

Złość jest cały czas we mnie ale wybierając tą drogę, złość powinno się uwalniać we własnej głowie, taką radę dostałam, a nie gnoić i pokazywać swoją wyższość. Oczywiście to jak reagujemy zależy też w dużej mierze od postawy winowajcy, dojrzałości.

Uwalniana w głowie, paruje uszami lub wydala się z moczem Uśmiech
Musisz ją jakoś uwalniać na zewnątrz, żeby makówki nie rozsadziło, tylko uważaj gdzie Uśmiech
14019
<
#24 | amor dnia 05.12.2018 17:55

Cytat

Oczywiście to jak reagujemy zależy też w dużej mierze od postawy winowajcy, dojrzałości.

w sumie liczba rozwiązań konfliktów w związkach międzyludzkich jest ograniczona:
- to może być rozpad związku,
- utrzymanie status quo,
- przyjęcie nowych dysfunkcyjnych wzorów,
- lub rozwiązanie problemu w zdrowy sposób,
(- sztuczki magiczne pomijam, bo to dla nielicznych)

przyjęcie któregokolwiek z tych rozwiązań, jest zawsze wypadkową działania dwóch stron;
to jak reagujemy zależy jednak tylko od nas;
do postawy drugiej osoby możemy się jedynie ustosunkować;
postawa drugiej osoby na nasze reakcje może mieć wpływ, ale wcale nie musi;
14501
<
#25 | zagubionazona dnia 05.12.2018 19:52
Co mogę wam więcej napisać, na razie życie toczy się dalej. Za kilka mc dopiero będę mogła zobaczyć, w która stronę to idzie. Każdy z was ma swoje spostrzeżenia i swoją rację a przełożyć to na konkretne zachowania, emocje i życie jest po prostu ciężko.
14361
<
#26 | Rozalia dnia 05.12.2018 21:20
Yorik,
Uwalniana w głowie, paruje uszami lub wydala się z moczem
Musisz ją jakoś uwalniać na zewnątrz, żeby makówki nie rozsadziło, tylko uważaj gdzie

Tym razem nie wytrzymam, muszę to napisać, uwielbiam Twoje komentarze :brawo:brawo:brawo

Komentarz doklejony:
.Zagubiona,
Dlatego właśnie napisałam komentarz, chociaż wiem, że każdy jest inny i nie ma dwóch takich samych sytuacji. Jak już wcześniej pisałam gotowej recepty nie da Ci nikt, wręcz byłoby to nie fair, bo nikt inny nie jest i nie będzie w Twojej skórze. Nie wiem, jak to wygląda u Ciebie, ale u mnie fakt bycia w ciąży o tyle pogarszał sytuację, że że względu na "odmienmy" stan plus poczucie winy, mój mąż na każdym kroku schodził mi z drogi. Takie konstruktywne rrozmowy odbyły się później. Dobrze że jesteś na terapii, bo to pomoże Ci uwolnić złe emocje, które właśnie u mnie doprowadziły do tego, że mąż postanowił spełnić moje prośby i odejść. Dopiero wtedy tak na prawdę zrozumiałam, że nie chce i nie mogę myśleć tylko o sobie, że warto zastanowić się na tym, co i kto na tym zyska i straci. Trzymam za Ciebie kciuki. .Z resztą, odejść możesz zawsze.
14501
<
#27 | zagubionazona dnia 06.12.2018 14:28
Rozalio, tak wiem, u każdego wygląda to inaczej. Tylko na początku będąc w tym szoku człowiek szuka nadziei, że się uda w historiach innych. Potem jak trochę przechodzi zastanawia się czy wytrzyma, czy warto. I w końcu na trzeźwo (nie mam jeszcze tego etapu) podejmuje dalsze decyzje. Mój M. będąc w domu sprząta, robi wiele rzeczy, ja jestem w jednym pokoju on w drugim. Może jest tak rzeczywiście, że schodzi z drogi. W całej tej sytuacji moja aktualna konieczność leżenia nie pomaga, bo człowiek wyszedłby z domu, zmienił tą przestrzeń, przewietrzył myśli a tak ciagle na tym samym kwadracie. Ciężko jest.
14361
<
#28 | Rozalia dnia 06.12.2018 18:05
Szok z czasem mija. Za jakiś czas popatrzysz już trochę inaczej na wszystko. Korzystaj z terapii. W happy endy ja już nie wierzę, ale wiem, że szczere chęci i ciężka praca obu stron mogą poprawić wiele w relacji. Jak tylko masz potrzebę to pisz, jak widzisz tu jest wiele osób, które na prawdę służą sensowną radą. Pozdrawiam ciepło
14501
<
#29 | zagubionazona dnia 08.12.2018 18:08
Żeby nie idealizować rzeczywistości pochowałam dziś wszystkie zdjęcia z ramek, z oświadczyn nad Morskim Okiem, ze ślubu, wyłam przy tym jak bóbr ale poczułam ulgę. Tego człowieka ze zdjęć już nie ma, nie ma też tego małżeństwa z obrazków. Idę dalej Uśmiech trzeba trzeźwo spojrzec na tą przeszłość, chodź nie powiem, butelka wina też by pomogła (nie mam problemu z %Uśmiech. Ciekawe czy zauważy jak wróci z pracy...

Komentarz doklejony:
Co słychać? Popiszę sobie bo mam za dużo czasu na myślenie:/ Zauważył od razu, było mu przykro, chciał żebym je spowrotem postawiła. Powiedziałam, że nie. Tamtego już nie ma i chcę otworzyć miejsce na nowe wspomnienia. Starałam się (staram) być twarda, chodź nadal często płacze. Nie widzi bo leżę od 2 tyg. w szpitalu. Jak przyjeżdża, przytulamy się i dalej lecą mi łzy ale nic już nie mówi, wie, że muszę. Z jednej strony się cieszę że w pewnym sensie musieliśmy się rozstać bo targają mna takie skrajne emocje, huśtawki nastrojów, że po prostu ciężko mi samej z tym wytrzymać a jemu też czasem się oberwie. Mówi, że już nie będzie odpisywał bo piszę to samo ale wie, że muszę wiec niech piszę. Wkurzył się tez ostatnio, że wmawiam mu, że robi to wszystko na siłę. Oczywiście trafił na rtenr1; dzień. Generalnie na razie jest dalej ciężko, święta w szpitalu. Siostra wie, bo chciałam być uczciwa i poprosiłam ją żeby się zastanowiła czy w razie co (rozwód) chce go dalej na chrzestnego. Przyjaciółka też. Wszyscy w szoku tak jak ja. Teraz zastanawiam się na tym czy jest sens kontynuować związek po rozwodzie? Bo z jednej strony chciałabym żeby poniósł namacalną konsekwencję swoich wyborów i spróbować żyć jak partnerzy. Być może wtedy bym się utwierdziła, że ta miłość do mnie-do kobiety a nie matki jego dziecka czy bezpiecznej furtki jest poprostu szczera. Teraz ciężko mi w nią uwierzyć ale może też przez sytuacje jaka aktualnie trwa. Sama nie wiem...

Komentarz doklejony:
świetny artykuł - przeczytajcie; http://sfd.kuria.lublin.pl/index.php/artykuly/formacja-ludzka/2899-zdrada-i-co-dalej-dr-jakub-koodziej

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?