Rozwód jak wojna 2 | [0] |
whiteangel | 20. Kwiecień |
grzegorz28 | 20. Kwiecień |
Starbuck | 20. Kwiecień |
oszustka | 20. Kwiecień |
rafex | 20. Kwiecień |
Mari1999 | 02:19:19 |
bardzo smutny | 05:46:40 |
makasiala | 07:16:38 |
Julianaempat... | 08:42:35 |
Matsmutny | 09:57:51 |
Zacznij od 34 kroków ...
Cytat
Żona w czasie trwania romansu jest tak zaślepiona emocjami do innego faceta, że propozycja terapii i naprawy małżeństwa, czyli czegoś takiego od czego uciekła, jest strzałem całkowicie chybionym. Ona miała Ciebie i Twoje propozycje mariok naprawdę bardzo głęboko i bardzo z tyłu. Wtedy mogła by, podkreślam, mogła by zadziałać tylko terapia szokowa - walizki za drzwi. Propozycja dzielenia się swoim moralnym upadkiem ze znajomym księdzem? człowieku! przecież nie po to ona kryła się ze swoim romansem, by teraz wywlekać to na wierzch. Dla niej najlepsze co mogło się trafić, to zamiecenie wszystkiego pod dywan...
Cytat
Oczywiście... przecież małżeństwo musi naprawić ten, któremu popsuto... Twoje starania mariok doprowadziły tylko do tego, ze straciłeś w oczach jż. resztki szacunku...
Cytat
Na kobiecym forum, kobiety napisały: żona odmawia seksu najczęściej gdy jest chora, albo robi to z kimś innym Zgadzam się z tym stwierdzeniem...
Cytat
Przecież Ty już dla niej nie istniejesz. Nie ma za grosz dla Ciebie szacunku, nie wspominając o innych uczuciach.
Cytat
Nie Masz mariok żadnych dowodów na jej niewierność. Walka w takiej sytuacji o orzeczenie rozwodu z jej winy będzie bezcelowa. Polecam udać się do dobrego adwokata, który postara się, by chociaż uchronić Ciebie od płacenia alimentów na ex.
Cytat
No to teraz zadanie domowe: kochasz ją taką jaką byłą kiedyś, czy taką z kochankiem?
Ten czas, który przechodzisz jest najbardziej intensywnym w negatywne odczucia i uczucia, ale z biegiem czasu będą one co raz słabsze.
Nie walcz o kogoś kto tego nie chce. Walcz o siebie. O swoją godność o szacunek do samego siebie.
Znajdź sobie jakieś zajęcie aby w wolnym czasie przekierować myśli - polecam siłownię, mnie to pomogło.
Cytat
Cześć mariok.
Jest to dobre rozwiąznie ale tylko w przypadku kiedy na razie nie wejdziesz z tą osobą w bliższe intymne relacje.
Plaster na rany działa ale nie rozwiązuje żadnego problemu, dlatego warto mieć nową koleżankę, która zrozumie i pocieszy słowem lub gestem.
Wszyscy przechodziliśmy przez to samo co Ty więc wiemy co dziej się w Twojej głowie.
Kochasz inną kobietę, skorupa która jest obok Ciebie to już nie Twoja żona, to juz zupełnie ktoś inny a Ty jesteś dla niej przeszkodą w nowym "lepszym" życiu.
Jedyna droga do odzyskania własnego życia to konsekwentne realizowanie celów jakie sobie założysz.
Aktywność fizyczna, nowy modny styl ubierania, otwartość na nowe znajomości.
To tylko niektóre zmiany jakie osobiście Ci polecam i które nie dość że dodają Tobie siły i budują własną pewność siebie to dodatkowo zwracają uwagę otoczenia.
Obecnie musisz się wycofać ze swoich starań o żonę, przegrupować się i obserwować jak sytuacja się rozwija.
Metoda 34 kroków to podstawa i najlepiej zapoznac się z nią i wdrożyć ją we własne życie czym prędzej.
Zaglądaj na czata i dziel się swoimi słabościami i obawami.
Bądź świadomy swoich braków: braku czułości, dowartościowania, bycia ważnym - na tym etapie bez mała każda osoba, która da Ci namiastkę w tych aspektach, braków będzie Cię natychmiast przyciągać ale nie ma co myśleć to tylko tęsknoty nie uczucia.
Być może podobny aspekt to podwalina zdrad - gdy człowiek odkrywa deficyty w swoim związku i gdy sam często je wzmacnia w swoim przekonaniu, wtedy gdy ktoś wchodzi w te braki - mamy romans.
Czy ból minie po pewnym czasie za osoba która się kochalo ?
Czy ułozyliscie sobie życie od nowa czy trwacie wiernie oczekując na ogarnięcia się współmałżonka ( tak jak kościół namawia przypowieść o synie marnotrawstwym ) .
Najbardziej doskwiera mi samotność 4 ścian . Boje się wejść w nowe relacje bo nie wiem czy potrafię zaufać .
Jak zabrać się za nowe znajomości aby nie skrzywdzić siebie i kobiety?
Cytat
Zależy kto jak rozumie nowe życie. Przecież nowe życie nie jest jednoznaczne z dzieleniem życia z kimś obok.
Ból oczywiście minie, ale to jak będzie długo trwał zależy tylko i wyłącznie od Ciebie i Twojej postawy. Jeśli zamiast użalać się nad sobą i karmić się wspomnieniami zaczniesz aktywnie pracować nad sobą w każdej dziedzinie życia z tygodnia na tydzień powinno być lepiej.
Wszystko w Twoich rękach.
Cytat
Moim zdaniem nie powinieneś się zgadzać, ona teraz musi sobie sama radzić tak samo jak Ty.
Że może za pół roku stwierdzi ze rozwod był największym jej błędem życiowym .
Czy to tylko obiecanki przed rozwodem a potem nie mam czasu ?
Po rozwodzie jako jej przyjaciel będziesz pełnił rolę jeszcze większego jelenia. Jak na przyjaciela przystało będziesz pomagał w przeprowadzce, remontach, zakupach, zafundujesz wyjście do restauracji i być może nawet z randek będziesz ją odwoził w środku nocy. Prawie jak w małżeństwie tylko bez seksu.
Nie daj się zmanipulować i realizuj konsekwentnie 34 kroki oraz swoją przemianę. Zadbaj wyłącznie o siebie i dziecko. Malowanie? Nie Twój dom to nie malujesz, niech rodzice malują albo niech sobie fachowca najmie. To są jej wybory, niech ponosi ich konsekwencje.
Na koniec jeszcze jedna ważna rada. W tym momencie jesteś rozgrywany. Żona chcę rozstać się z Tobą w atmosferze przyjaźni aby zyskać możliwie jak najwięcej. Jeśli zgodzisz się na rozwód bez orzeczenia o winie i wysokie alimenty (dla dobra dziecka) to później już bardzo trudno będzie to odkręcić. Bardzo możliwe, że usłyszysz iż łożenie kasy to Twój psi obowiązek i nie masz nic do gadania. Pamiętaj, ona już Ciebie oszukiwała i nie jest problemem aby zrobiła to ponownie. Wywalcz jak najlepsze warunki dla siebie, także w kontekście finansowym. Nie mówię, że powinieneś nie płacić na dziecko. Nikt Ci nie zabroni abyś po rozwodzie dokładał ekstra kasę do alimentów na zasadzie dobrowolności. Ex małżonce nie powinno przyjść wtedy do głowy aby np. nie pozwolić Ci wyjechać z dzieckiem na wczasy, skoro jesteś taki dobroduszny.
Oirb dnia październik 02 2018 15:04:06
Cytat
Co ona taka pewna że nie będzie odwrotnie? Moze to ty jej pozwolisz wpadać kiedy chce po dziecko.
Mamy tylko nasze doświadczenia i w przeciwieństwie do Ciebie wolne od emocji i życzeń mózgownice .
Nie ma przyjaźni po rozwodzie a w szczególności po rozwodzie z powodu zdrady, przemocy i innych patologii.
Może po kilkunastu latach kiedy emocje opadną , ale wtedy dzieci są już w zupełnie innym punkcie dorastania.
Pamiętaj , że żona nie mieszka na odludziu, nie wybrała losu pustelnika ale wręcz przeciwnie.
Pewnie niedługo pojawi się boczniak , który będzie sobie rościł prawa do dysponowania jej czasem, zainteresowaniem, co będzie miało wpływ na weryfikacje dzisiejszych założeń .Moze z czasem pojawi się dziecko , które tak samo będzie wymagało czasu, opieki a wtedy przyjaźń z Tobą będzie jej ani potrzebna ani przyjemna.
Jak daleko żona z dzieckiem przebywaja od miejsca w którym mieszkaliście razem ?
Mieszka tam sama czy z rkrewniakamir1; ?
Cytat
Cytat
I cały czas jeszcze robisz błąd na zasadzie - żona chce. Na razie to ona chce sobie dobrze zrobić np.
Cytat
Cytat
Cytat
Cytat
Cytat
To co w tej chwili robi Twoja żona to istna zabawa w kotka i myszkę.
Rzuca Ci jakieś ochłapy a Ty się tym zadowalasz i cieszysz, że coś dla Ciebie zostało. Bezwzględnie wykorzystuje Twoją naiwność.
Na miłość boską, zacznij konkretnie w końcu działać, póki masz jeszcze siły.
Jesteś bardzo podatny na jej sztuczki i zagrywki to akurat normalne, ale w końcu czas się ogarnąć i temu przeciwstawić.
Nie daj się prowokować, sobą manipulować, postaw wyraźne granice.
Ta niby przyjaźń, którą ona Ci oferuje to nic innego jak próba wykorzystania Twojej bezsilności w tej chwili.
Nie pozwól się tak traktować. Chyba, że chcesz zostać chłopcem na posyłki.
Cytat
Jeśli stawiamy partnera na piedestał to albo nam z niego odfrunie albo będzie nas z niego kopał.
Idealizowanie partnera wynika ze strachu przed odrzuceniem, to ucieczka przed rzeczywistością. Partner/ka na początku związku czują się dobrze będąc stawianych na piedestale ale z czasem jednak to przytłacza, osoba taka może poczuć się jak więzień i uciec od związku.
Znowu osoby idealizujące swojego partnera często nie widzą bardzo nagannych zachowań partnera, braku szacunku, z obawy przed odrzuceniem boją się powiedzieć o swoich potrzebach, o wadach partnera.
Do marioka jednak chyba bardziej przemówi stwierdzenie, że ten dyktuje warunki, komu mniej zależy, bo mniej zainwestował i niewiele ma do stracenia. Tu widać wyraźnie komu mniej zależało od dawna. Samo mówienie o potrzebach czy wadach nic nie zmieni, potrzebna jest zmiana postawy. Układ sił kształtuje się na ogół na początku. Potem przywrócenie równowagi najczęściej ma opłakane skutki, bo odbierane jest jako wielka krzywda, zabranie czegoś co się należało jak psu micha za jakieś ochłapy w drugą stronę.
Z tego co pamiętam jest to w miarę dobrze opisane w książce: "Bycie miłym to przekleństwo" Jacqui Marson
Cytat
równie dobrze jak idealizacja, może je karmić dewaluacja zdradzającej osoby ;
a wówczas problem dobrej oceny sytuacji pozostaje; i znalezienia optymalnie najlepszego rozwiązania;
świadome relacje budowane są na prawdzie, a nie wyobrażeniach;
Komentarz doklejony:
czy to wyobrażeniach pozytywnych, lub na siłę przypinanych komuś negatywnych
Komentarz doklejony:
Mariok
a ja Ciebie świetnie rozumiem, bo ja po zdradzie bardzo długo nie potrafiłam przyjąć wielu rad, które choć dobre w znaczeniu określenia kierunku działań, to przez ich przerysowane w negatywną stronę i włączenie w nie pełne złej destrukcyjnej energii, cudzego rozgoryczenia i jadu, stawały się wynaturzone, obrzydliwe;
były właśnie tym popychaniem w dewaluację zdradzającego;
a intuicyjnie czułam całą sobą, że to nie jest ta droga;
Do mnie porady typu zniszcz, dowal mu, zachowuj się tak chamsko jak i on w stosunku do Ciebie, w ogóle nie docierały, a co gorsza oddalały mnie od podjęcia właściwego działania, czyli odcięcia się emocjonalnego, takiego na spokojnie, zdecydowanego, służącego ochronie mojej osoby, a jednocześnie nie stawiającego mnie w pozycji żłoba, tryglodyty i dewastatora.
Takiego odcięcia emocjonalnego, które nie było nacechowane buraczanym, prymitywnym, prostackim zachowaniem. Bo takie propozycje do mnie kompletnie nie docierały.
Bo to nie jestem ja, one nie były moje.
Ja tak na co dzień nie żyje, ja tak nie traktuję ludzi w moim otoczeniu.
I nie chce traktować.
Dlatego wsłuchaj się głęboko w siebie. Pamiętając jednocześnie o tym, aby teraz siebie chronić. A jeśli walczysz, to i rozegrać kilka rzeczy taktycznie.
Z doświadczeń innych osób też można się czegoś nauczyć, za co cenię to forum.