Rozwód jak wojna 2 | [0] |
whiteangel | 20. Kwiecień |
grzegorz28 | 20. Kwiecień |
Starbuck | 20. Kwiecień |
oszustka | 20. Kwiecień |
rafex | 20. Kwiecień |
Mari1999 | 01:22:49 |
bardzo smutny | 04:50:10 |
makasiala | 06:20:08 |
Julianaempat... | 07:46:05 |
Matsmutny | 09:01:21 |
Teraz potrzebuje potwierdzenia swojej "decyzji" dlatego nadal masz byc w jej oczach nikim...
I bardzo ja wkur... Ze masz czelnosc sie do tego niedostosowywac
A najbardziej ja boli ze taki "nikt" jak Ty uklada sobie z kims zycie...
W wiekszym lub mniejszym natezeniu mam to samo od z gora 2 lat...
A przynajmniej tak tlumacze psobie zachowanie Bylej.
Powinieneś płakać po dziś dzień, chodzić pod ich oknami i wygrywać na gitarze tęskne serenady o miłości utraconej, niespełnionej. W dobrym tobie byłoby, gdyby widziano Cię często "pod wpływem" żalącego się kolegom i znajomym jak to kochasz i że nigdy już nie będzie Ci dane dotknąć jej boskiego ciała... Oczywiście mile widziane byłoby twoje załamanie nerwowe, spowodowane miłością do byłej, tak przynajmniej raz na pół roku, które to załamanie leczone byłoby w zakładzie psychiatrycznym... A tak wogóle to powinieneś już dawno "zkloszardzieć", nie mogąc ogrzać się w blasku jej wspaniałej urody i przymiotów charakteru...
A Ty co? Podle poznajesz kogoś innego, nie pijesz i jeszcze jako tako ci się powodzi? Chamstwo najwyższej próby z Twojej strony...
A co do spięć z gachem. Jak się spina, to doprowadziłbym do zwarcia i to tak, żeby mu czasowy wyłącznik energii zadziałał. To tak dla zaznaczenia terytorium...
Przecież to ona dawała Ci szczęście, bez niej nie jesteś nic wart i miałeś sobie z niczym nie radzić, a Ty burzysz jej przekonanie i udowadniasz, że to z nią coś nie tak.
To dobry przykład, że szybkie poukładanie sobie życia po rozstaniu zabiera sen z powiek drugiej stronie; To przecież ona miała być szczęśliwa nie Ty, przyczyna wszystkich nieszczęść; To było oczywiste, że po stracie księżniczki stoczysz się i nie odnajdziesz do końca życia; Tak miało być;
Cytat
wiele osób tak myśli; z nadzieją, że jak uciekną w rozwód od rozwiązania problemu, zakopią go tym samym pod dywan;
przy posiadaniu wspólnych dzieci i zobowiązań, praktycznie nierealne;
i trwają później latami , ciągle emocjonalnie silnie związani, w obrzucaniu się winami i odpowiedzialnością;
ale nie martw się, z czasem ta wojna wyczerpie siły na tyle, że pozostanie już tylko niechęć i nienawiść
No i ona nie jest jak widać dostatecznie szczęśliwa, szczęśliwsza niż Ty
w dalszej kolejności rozwiązanie problemu i przecięcie łańcucha przyczyn i skutków spadnie na dzieci
Przyzwyczaiła się przez lata małżeństwa , że winnego ma na podorędziu a teraz ?
Na jej nowego jeszcze nie wypada, bo ucieknie.
No, ale na kogo padło - na tego bums !
"Kobieta jest jak wiwuzela, kto ja dmuch ten musi słychać jej ryków !" :brawo
Najlepiej - odcinaj kontakt z niÄ… , tylko w sprawie dzieci i najlepiej przez SMS, dzieci odstawiane, odbierane bez kontaktu z ex.
Ignoruj ja, jeżeli jej pretensje wzbudzają w Tobie emocje, to znaczy że jeszcze się z niej niewyleczyles.
Komentarz doklejony:
Edit:
Wuwuzela,
Cytat
Jak nie wiadomo o co chodzi,to chodzi o kasÄ™
A tak serio,świeżo po rozwodzie miałam podobnie,ale to mi odbijało byłemu tez zresztą chciał udowodnić moja niewydolność wychowawczą,zrobił z siebie debila i odpuścił ( chyba raczej nie odpuścił co róż zmienia strategię) to zawiść najchętniej odarła by cię ze wszystkiego,nawet z godności, ach te kobiety żyć z nimi ciężko a zabić szkoda...nie zaśmiecaj sobie głowy nią jej już w twoim życiu nie ma,niech sobie straszy grozi,wyzywa to puste słowa,za rok ci powie że cię kocha i chce wrócić jaki to błąd popełniła, tamten to pomyłka i to by mnie nawet nie zdziwiło oni sie powinni leczyć...
Cytat
Walczycie o samiczkÄ™?
Nie rób tego więcej,ignoruj go,nie zniżaj sie do jego poziomu,a raczej chyba tego nie chcesz?
Cytat
Chyba jest za wcześnie,co to jakiś plasterek ma być, na siorbiącą ranę? może z tym związkiem jeszcze zaczekaj, zanim sobie wzajemnie krzywdę zrobicie,czas pokaże czy coś więcej z tego może być,odetchnij,odpocznij niech rana po rozwodowa się zagoi,na nowe przyjdzie czas...
Tak jak amor napisała,zero kontaktu,tylko kontakt dotyczący dzieci,z czasem może dojdziecie do porozumienia...trochę dla mnie nie zrozumiałe,jest z innym facetem a szaleje jakbyś to ty od niej, do innej odszedł,chyba była traktuje cię nadal jak swoja własność,bądź ostrożny zna twoje słabości i wie gdzie uderzyć by zabolało...
Narzekaniem nie rozwiążesz problemu a problem tkwi w Tobie, nie że jesteś dysfunkcyjny ale dlatego że się boisz, boisz się przyszłości. Twoja ex bardzo mocno uzależniła Cię od siebie. Skup się na sobie i na tym aby negatywnie nie myśleć inaczej będziesz budował nieciekawy nawyk. To że ona jest toksyczna nie powinno już mieć wpływu na Ciebie. Myśląc pozytywnie o sobie i swojej przyszłości przestaniesz narzekać i zwracać uwagę na toksyczne relacje innych ludzi. To co teraz robisz to masochizm, jeśli ona Cię krytykuje to tylko po to aby zwrócić na siebie uwagę, będzie dla Ciebie znacząca i ważna. Krytyk przeważnie uderza w to co dla Ciebie ważne, w Twoją wiarę w siebie a Ty zaczynasz wierzyć w to co mówi. Ważne jest to jak reagujesz na to co ona robi a jak widzę to bardzo to uderza w Twoją samoocenę.
Twoja historia przypomina troche moja. Walka do konca, wrecz do ponizenia sie, blagania i szargania wlasnej godnosci. I jej totalne olewanie, wrecz oficjalne wychodzenie z domu na randki. Na dluzsza mete nie do wytrzymania, psychicznie mozna sie zajechac. Skonczylo sie rozwodem bo inaczej nie moglo.
I tak samo jak u Ciebie. Rozwod, jest z kochankiem, ma to co chciala, musi byc szczesliwa. Ale nie. Calym soba czulem ze na kazdym kroku chce dowalic, najbardziej grala dziecmi bo wie ze to moj slaby punkt. Nienawidzilem jej za to, za to ze wciaga dzieci w sprawy rozwodu, ze nastawia przeciwko mnie (czulem to calym soba), ze klamie (dzieci byly zawsze chore jak mialem sie z nimi spotkac - boszeee...). Szarpalem sie, walczylem, dogryzalem, ulegalem, bylem raz twardy, raz miekki, czasami mialem wrazenie ze pisze SMS-y z kochankiem a nie z nia, ze siedza razem i mi odpisuja, zastanawialem o co jej chodzi?
I nagle przyszlo odpuszczenie. W uszach dzwieczal mi tekst psycholog, ktora powiedziala raz "Po co katowac sie ta wiedza?". Po dwoch latach to zrozumialem.
Pytasz:
Cytat
Odpowiadam: A czy to wazne? Jak sie dowiesz to ona sie zmieni? Nie jestescie juz razem. Niech robi to co chce. Kazde Twoje szarpanie bedzie jak tonacy w bagnie - bedziesz zanurzac sie coraz bardziej.
Wszyscy co Ci odpisali powyzej maja racje wiec nie bede sie powtarzac. Tak dlugo jak reagujesz na jej postepowanie tak dlugo ona jest gora. Bo wali w Twoj slaby punkt jakikolwiek on jest. Nie musisz mowic. Jedynie Twoj brak reakcji na to co robi (ale taki szczery, wewnetrzny kiedy Ty czujesz wolnosc bo juz Cie nie ruszaja jej gierki) oznacza Twoje zwyciestwo. I to nie zwyciestwo nad nia czy jej fagasem. Ale zwyciestwo nad Twoimi lekami, zloscia, niechecia, nienawiscia... Ty wygrywasz sam z soba. Jestes wolny... zaczynasz zyc
Cytat
a niech straszy. Ma chociaz jakies podstawy? Odpusc to wszystko. Zastosuj takie "porozwodowe" 34 kroki. Zajmij sie soba, dziecmi.Rob to co sprawia Ci przyjemnosc i co zawsze chciales robic. Juz nic nie wrocisz. Jest tylko to co przed Toba...
A w ciezkich chwilach:
Boze, uzycz mi pogody ducha abym godzil sie z tym czego nie moge zmienic
odwagi abym zmienial to co moge zmienic
i madrosci abym odroznial jedno od drugiego...
3maj sie
Stąd kontakt z Panią, która jest w tej chwili tylko plastrem na ranie, która jeszcze jest otwarta, świeża i niezabliźniona.
Jeśli jest inaczej jaki więc jest sens pisania tego posta przez Ciebie? Jak dla mnie to nic wielkiego się nie dzieje. Standardowe zachowanie kobiety, która myślała, że Boga za nogi złapała i na jej nieszczęście przyszło otrzeźwienie szybciej niż się spodziewała. Masz już swoje życie więc jej Cie nie powinno interesować. To że robi jakieś jazdy czy podchody - to nie Twój problem, a niech robi, nie reagujesz na nie i tyle
To, że dzieci garną do Ciebie powinno Cie cieszyć i to też nie Twój problem, że ona z tego powodu płacze a niech wyje nawet do księżyca.
Na moje oko masz problem jeszcze ze sobą. Nie potrafisz tego przełknąć. Boli jeszcze, tylko z jakichś powodów nie przyznajesz się do tego sam przed sobą, boisz się zderzenia z rzeczywistością a od nas chciałbyś potwierdzenia, że jej jeszcze na Tobie zależy. Mylę się? Jeśli tak to wybacz, nie będę zaśmiecał więcej Twojego wątku.
Niestety ale my sami często nie wiemy co się dzieje w naszych głowach po takich ciosach, emocjach i tylu fatalnych dniach jakie niosła ze sobą zdrada najbliższej osoby.
Ja sam w miarę szybko wstałem z kolan ale nadal nie mogę biegać, nadal nie jestem w pełni wolny.
Staram się umiejętnie tłumić cokolwiek do mojej zony i zdaję sobie z tego sprawę.
Nie twierdzę że u Ciebie jest podobnie ale czasem mija ogrom czasu zanim ktoś zupełnie jest nam obojętny.
Teraz być może chcesz jej pokazać, zobacz układam sobie życie mam kogoś i staram się być szczęśliwy a Ty się męcz i miej wyrzuty sumienia.
I prawdopodobnie nie robisz tego celowo, to siÄ™ samo dziejÄ™.
Ja też staram się nie wykonywać w kierunku mojej żony żadnych ruchów, kroków, kontakt tylko w związku z dzieckiem i rozwodem który jest przed nami.
Też kogoś poznałem, kogoś bardzo odpowiedzialnego z kim miło spędzam czas ale nie chce i nie umiem wejśc w związek z Tą osobą bo boje się że ją zranię.
Dopiero gdzieś od kilku tygodni odpuściłem całkowicie wszelkie starania lub docinki w kierunku mojej zony i tego jej typa.
Czuję że to wszystko stało się szybko bo po mniej niż 5 miesiącach odciąłem się od tego.
Pytanie czy odciąłem się od tego bo wiem że to jest jedyna droga, czy odciąłem się od tego bo wytłumiłem żal i smutek.
Podobno gdy już jesteś w 100% wyleczony to zupełnie nie interesuje cię ani jej śmiech ani żal ani jej problemy ani radości.
Jest po prostu tylko matką Twoich dzieci i nic więcej.
A co byś zrobił gdyby napisała płomienny list w którym prosi cię o czas o spokojną rozmowę o to abyście mogli kiedyś jeszcze spróbować bo ona wszystko zrozumiała i wie ze jest i była głupia.
Gdyby zmieniła zupełnie swój stosunek do Ciebie, czy na pewno byś się nie zastanowił przez chwilę czy nie warto choćby dla rodziny spróbować?
To co dzieje się po zdradzie jest straszne, ale równie ciężkie jest radzenie sobie ze samym sobą nawet wówczas jak większość emocji już odeszła.
Mój kolega mówi, z psychika nie ma żartów i w pełni się z nim zgadzam.
Sam najlepiej wiesz co siedzi Ci w głowie, gdy zajrzysz do tego "pokoju" którego drzwi zazwyczaj sa zamknięte.
Trzymaj siÄ™!