Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
MWT - na sile go nie zatrzymasz. Warto postawić granice dla samej siebie i Waszego dziecka.
Jeśli podjął decyzje o odejściu to zarówno dla Ciebie i syna te powroty spędzanie czasu będzie rozbijające by nie powiedzieć destrukcyjne. Tu musi być cięcie. Wiem ze jest ciężko ale to ochroni odrobine przed dodatkowymi ranami.
Na stronie głównej portalu masz po prawej stronie (zjedz trochę w dół) Metodę 34 kroków - ona jest drogowskazem m.in. W Twojej sytuacji gdy chciałby się błagać ale wiemy, ze te działania niszczą nas i niczego nie ratują. 34 kroki ochronią odrobine również godność.
Ochłoń mino trudności - czego naprawdę chcesz? Nie możesz pozwolić by został ale czekasz, ale wpuszczasz - emocje są zrozumiałe jednak dodatkowo sama siebie ranisz.
Twój mąż to recydywista w Waszej relacji. Pamiętaj ze nie musisz decydować o tym czy chcesz mu dać szanse czy nie. Jednak niech tęsknota i ból nie przysłoni oceny - wywaliłas go z domu, nie wyprowadził się na mieszkanie wynajęte tylko do innej kobiety, romans trwał mimo ze obiecywał. Jego łzy nie idą w parze z działaniami i dopóki jego działania się nie zmienia to nie ma Was. Ty nie możesz go prosic o korektę postępowania ( wtedy w nic nie uwierzysz i zgotujecie sobie piekło) to powinien wiedzieć sam jeśli chciałby to ratować.
MWT postaw granice dla siebie i dziecka.
Dziękuję za ten wpis.Mam wrażenie że zaraz oszaleję. Od tygodnia nie jem,nie śpię,mam wrażenie że się duszę. Moje poczucie własnej wartości spadło do zera.Porównuję się z jakimś swoim wyobrażeniem o niej.Jest nieco młodsza ja mam 45 lat ona 40 on 48.Musi ją chyba strasznie kochać,skoro potrafil dla niej wszystko rzucić.Czuję się teraz jak jakaś zdeptana łajza a wcale taka nie jestem.Cały czas o tym myślę.Pewnie teraz snują cudowne plany,dziecka w jego planach nie było ale wkrótce sie pojawi.Wije sobie tam z nią gniazdko a mnie się nie chce żyć.Nie mogę uwierzyć ,ze potrafił tak łatwo zrezygnować z dotychczasowego życia dla kogoś ,kogo tak naprawdę nawet dobrze nie zna.
MWT - nie porównuj się do kochanki bo to nie ma znaczenia, nic nie da.
Mi się raczej wyłania obraz Twojego męża jako dużego chłopca - pouzywal, narobił bigosu a teraz nie wie co ma zrobić. Bo jak chce żyć z nią to po jakiego grzyba biega do Ciebie. Tamtej kobiecie by sie to podobało? Czuła by się równie zle jak i Ty - ciężko jej współczuć w tym momencie ale coś w tym jest.
Spróbuj odzyskać kontrole nad swoim życiem. Jak potrzebujesz może farmakologia by się uspokoić. Odsuń go bo to będzie Cię wykańczać. Ochroń dziecko - nie mów przy nim złe na ojca ale rozmawiaj z nim. Ojciec niech go bierze, to jednak tata ale Wasz dom to teraz twierdzą Waszej dwójki.
By spróbować ogarnac myślenie odwrócić to wyłączne jątrzenie, zacznij od zaraz robić szczegółowy plan dnia. Wypełnij go mocno i rozpisz nawet co do detali. Zrób go tak powyżej nawet możliwości wypełnienia wszystkich zadań - i przestrzegaj. Duże zadania w pracy rozbijaj na małe cele. Konsekwencja w tym pozwoli Ci odwrócić to tkwienie w beznadziejności, w rozpaczy.
Komentarz doklejony:
Rozpisuj, planuj - cały dzień również ten czas w domu i w pracy. Tak dzień po dniu.
Dobrze usłyszeć głos rozsądku. Ja tez nie wierze że ona tak po prostu się na to godzi ,może on jest naiwny ja nie jestem też kobietą. Ona też czuje się jeszcze nie pewnie ,co on zrobi .Przecież nie robi mu scen,tylko mówi ok rozumiem,nic się nie martw wszystko się poukłada,będę cie wspierać.Ona dopiero z czasem zacznie stawiać warunki i czegoś od niego żądać.Teraz jestem zrozpaczona ,załamana ja ,przeciwko uroczej współczującej, rozumiejącej.Tak sobie myślę,że jeżeli nawet im się nie ułoży,to u nas już nie będzie co zbierać. Gdybym wiedziała co on tak naprawdę myśli może byłoby mi łatwiej
MWT ciesz się że nie jesteś nią. Tak naprawdę jesteś od niej lepsza ty nikomu z buciorami w życie nie wchodzisz. Wiem jak się czujesz wiem jakie myśli chodzą ci po głowie. Przeszłam to samo. I nie porównuj się do niej bo cie to zniszczy. Teraz musisz postawić mur, wiem nie jest to łatwe kiedy się kocha ale musisz.
Twój mąż teraz trochę się boi jak to będzie z tamtą bo czas zabawy i przyjemności się skończył teraz będzie musiał ponieść konsekwencje tego co zrobił a że jest tchórzem to chciałby żeby to było bezbolesne dla niego.
Musisz znaleźć w sobie siłę która jest ale teraz przysłanil ja ból. Dasz radę. :cacy
Wiesz co Ty myślisz lub co powinnaś myśleć - co myśli on to trochę jest mniej istotne.
Na dzień dzisiejszy nie czekaj na niego i jego działanie. Nie podporządkowuj swojego czekania, dnia, życia pod niego. Zdradzając podjął decyzje, recydywa wybrał ponownie, wprowadzając się do niej potwierdził.
Próbuje Cię skłonić byś mimo trudności oderwała swoje myślenie i działanie od niego. Odzyskaj swój dzień, tydzień, życie - zdaje sobie sprawę z trudności ale tkwienie wyłącznie w rozpaczy niczego nie zmienia.
Czy im się ułoży czy nie - to trochę nie ma znaczenia, bo stawia Cię w roli czekającej... chcesz tego naprawdę? Czekać na niego i co dalej?
Zawsze można się zmienić i wyjść z największej traumy - ale ocen fakty - to wyłącznie Twoje nadzieje w dużej mierze spowodowane tym, ze w rozpaczy wszystko kręci się wokół niego, a on tez przerzuca odpowiedzialność na Ciebie i tamta kobietę - obydwie czekacie a on reaguje jak za niego zdecydujecie - No może poza kwestia romansu, gdzie o zgodę nie pytał.
Zrób ten plan i zacznij odrywać swoje myślenie od niego od tkwienia w tej beznadziejności i oczekiwaniu co książę zrobi. Czas będzie koił dodatkowo - ale działaj.
Wiem,że muszę się ogarnąć .Dla siebie i dla syna . Mam wrazenie że on przez ten tydzień stał się bardziej dorosły mówi nieraz rozsądniej od swojej mamy.Nie mogę uwierzyć że on który kocha naszego syna nad życie,który jest jego oczkim w głowie,dumą, wszystkim najlepszym,bo ojcem był wspaniałym,potrafił coś takiego mu zafundować.On cały czas powtarza że syn,syn i ja jetesmy dla niego najważniejsi i dlatego nie mogę tego zrozumieć jak tak można.
Komentarz doklejony:
Zaczyna mnie ogarniać złość na siebie ,za to ze pozwalam mu na to wszystko,na niego na nią.Mam już tego dość.Najgorsze że to mi zależy , ze to ja się staram a on tak naprawdę przecież ma to gdzieś tylko tak się wije ze strachu,a ja chcę się oszukiwać że przecież nas kocha przecież cierpi . Nie mogę uwierzyć we własną głupotę
MWT - to działaj... czym szybciej zaczniesz budować codzienność bez niego - tym szybciej będzie lepiej. 😉
A złość na siebie - nie jesteś robotem tylko człowiekiem, który czuje, żyje..
A synek jak sobie radzi ? Jak jego kontakt teraz z ojcem? Co mu powiedzieliście ?
Zamknął się w sobie .Udaje że jest w porządku ,żebym się nie martwiła .Nie chce o tym rozmawiać,ze mną to jeszcze ale z tata nie. Tak jakby chciał o tym zapomnieć i udawać że nic się nie stało.Powiedzieliśmy mu prawdę, on powiedział,nie było wyjścia to nie jest małe dziecko .Świat mu się zawalił ale udaje że jest ok. Staram się przy nim nie rozklejać,bo tak jakby caly czas mnie pilnował czy nie płaczę czy nie jestem smutna ,staram się przy nim ogarniać.Z tata jest bardzo związany mieli świetny kontakt.Mąż ogarniał treningi i takie tam męskie sprawy.Syn był chyba największym szczęściem. Do męża jakby nie docierało że znów będzie ojcem, nie takim młodziutkim.Dziecko rok on 50.Nigdy nie chcieliśmy drugiego dziecka chociaż nic nie stało na przeszkodzie,kochaliśmy się byliśmy szczęśliwi nie biedni tacy normalni.A teraz przed nim kupki śpiochy mleko karmienia, zmęczona narzeczona(mam nadzieje że będzie strasznie gruba)Mieszkają w jej kawalerce ja nie wiem czy on sobie z tego wszystkiego zdaje sprawę.Jeśli chodzi o nią to myślę że jest przeszczęśliwa jet po 40 ostatni dzwonek .Ja miałam przeczucie że tak będzie nie wiem dlaczego.Jak rozstali się ten pierwszy raz to go wypytywałam czy ona nie jest w ciąży,bo jak mi powiedział że ma 40 lat bez dzieci to od razu o tym pomyślałam .No i będzie cud narodzin.Jemu się wydaje że nasz syn jest najważniejszy ale ona na to przecież nie pozwoli ,ja bym nie pozwoliła i zrobiłabym wszystko żeby to mojemu dziecku było dobrze
To MWT zrób wszystko by kontakt Twojego syna i ojca nie malał. Niech dalej męski świat treningów będzie ich, nie licytujcie się kto bardziej zawinił, kto co mu da../ dalej jestescie wspólnie rodzicami i tu współdziałajcie.
Rozmawiajcie z nim dużo, o uczuciach również.
Na tym samym etapie co Twój syn przeżywałem rozstanie swoich rodziców (dlatego gdzieś przemycam te rady 😉 szczególnie których zabrakło moim rodzicom ).
Gruba chuda nie ważne jaka będzie i jak im będzie (kochance i Twojemu mężowi).
Teraz liczycie się Wy - Ty i Twój syn.😉
Ty sobie popraw humor zmien fryzurę, zacznij dbać o siebie bardziej, dodatkowa porcja ruchu pomoże tez na dopływ hormonu szczęścia / endorfina do mózgu.
Stwierdził jednak że kocha nas z tamtą zerwie ,poszliśmy na terapię niby wszystko było dobrze .Wybaczyłam mu ,uwierzyłam,ze to koniec,bo rozpaczliwie chciałam wierzyć.Jednak chyba niepotrzebnie.Nie nie zamierzał już od nas odchodzić,
Więc rozumiem, że powodem jego odejścia do tej kobiety jest tylko i wyłącznie fakt, że ta Pani jest w ciąży?
Jeśli tak, to nie wróżę tej relacji przyszłości.
Z jednego musisz zdać sobie sprawę - cokolwiek się nie wydarzy, nigdy już nie będzie jak wcześniej. Twoje życie będzie wyglądać zupełnie inaczej, bez względu na to czy z nim czy bez niego.
MWT- a może Twój mąż zdaje sobie sprawę, że nowy związek to nie będzie taka bajka jak sobie roił i dlatego się waha? czy 40-stka nie będzie mocno wymagająca w stosunku do faceta przy pierwszym dziecku? czy on nie ma dużych szans, aby dostać od niej nieźle w kość? ile będzie miał chwil z myślami, że chce wrócić do Ciebie, do Was, do Syna? czy za kilka tygodni całkowicie jednoznacznie nie będzie mu spokojniej, ciszej, lepiej u Ciebie? kochany Syn, masa przyjemności wynikających także z obowiązków przy zajmowaniu się odchowanym już Dzieckiem. ale co z tego? czy Ty chcesz na serio, żeby wrócił? czy nie masz już ochoty, aby poczuć się mocna i wygrana bez niego? trochę Twojego wysiłku i z każdym dniem będziesz czuła tego więcej. czy nie chcesz pokazać Synowi, że masz odwagę, godność? czy nie chcesz tej, skądinąd życiowej porażki, przełożyć na sukces? teraz albo Syn nauczy się dzięki Tobie, że wartości moralne mają znaczenie, bo są naszą siłą, albo nauczy się od niego, że słabość czasem jest przykra, ale właściwie jak się odczeka, to można się w życiu prześlizgnąć i jakoś tam będzie. czy z tym facetem - Twoim mężem - nawet jeśli dorośnie, możesz jeszcze poczuć satysfakcję? gdyby nawet wrócił, z "miłości", z wygody, jak często będziesz się zastanawiać, czy nie tęskni do tamtego? czy tacy jak on ciągle nie tęsknią do tego drugiego? jesteś mocną babką, Twoje wpisy to zdradzają, masz masę szans, aby za kilka tygodni mocno stanąć na nogach i móc powiedzieć mu całkiem szczerze: nigdy Ci już nie pozwolę, abyś zburzył mój spokój, abyś zburzył spokój naszego Syna. Jestem szczęśliwa jak nigdy dotąd.
daj mężowi szansę, aby odpracował to wszystko będąc dobrym ojcem dla Waszego Dziecka. na to chyba ma potencjał, jak sama szlachetnie podkreślasz mimo wielkiego poczucia krzywdy, które Cię teraz przepełnia. MWT, jesteś z tych wygranych, masz motywację, masz masz siłę, masz Syna, masz Siebie. dla Ciebie twój Syn jest najważniejszy, dla tamtej będzie tamto dziecko, normalne. Ty przypilnuj swoich spraw, zabezpiecz siebie i Syna. a panu mężowi daj żyć z jego wahaniami, niestałością, niedokonanymi wyborami, zagubieniem, wewnętrzym szarpaniem. niech on ma gorzej.
Bardzo dziękuję za wasze wpisy ,niby nic takiego ,a jednak ładują we mnie pozytywną energię.Nigdy w życiu nie nastawiałabym syna przeciwko mężowi ,bo zrobiłabym i mu i sobie tym krzywdę.Co jest między nami to nasza sprawa.Powiem szczerze nie życzę mojemu jeszcze mężowi i jego nowej narzeczonej najlepiej,pewnie że chcę żeby im się nie udało -święta nie jestem.Zaczyna jednak powoli dochodzić do mnie że co się stało to się nieodstanie i moje żale, pretensje i niepokój nic tu nie pomogą.Teraz jeszcze nie potrafię sobie wyobrazić,że będzie dobrze,że potrafię żyć bez niego ale chyba będę musiala
Dla spokoju Twojego ducha - nikt z nas pewnie nie życzył dobrze kochankom czy zdradzającym partnerom - ale warto dojść do etapu, ze w zasadzie to nic nas to nie obchodzi. Wiadomo droga jest długa - ale czym człowiek szybciej w nią ruszy tym szybciej dotrze do celu. Zaadaptowanie się do sytuacji, ze to koniec pozwoli Ci podjąć działania dla siebie, dla Was - oczekiwanie i nadzieje skłaniaja do bierności lub ruchów, których później żałujemy.
Postawiłaś już mu granice - ze to obecnie Wasz dom już bez niego? To pierwsze mega wyzwanie dla Ciebie
.Wybaczyłam mu ,uwierzyłam,ze to koniec,bo rozpaczliwie chciałam wierzyć.Jednak chyba niepotrzebnie.Nie nie zamierzał już od nas odchodzić,ona
Pewnie, że nie zamierzał... Żona, która wybaczy wszystko na pniu, ze zdradą i chęcią opuszczenia rodziny włącznie, oraz kochanka, która zniesie dużo, aby tylko był... Pewnie jej też "makaronu na uszy" naowijał, bo jakoś przecież z partogenezy ciąża nie powstała. Zyć nie umierać dla takiego nie obrażając... lawiranta.
Tylko kochanka nieco szczwańsza była i zaciążyła. Tym właśnie sposobem, cała sprawa się "rypła" i zaczęły się schody....
MWT.
Przerwij ten wyscig szczurów, a własciwie szczurzyć, do jednego samca i zatrzaśnij mu drzwi przed nosem. Nie pozwalaj na jego tkliwe i zarazem fałszywe jak barszcz Sosnowskiego wynurzenia, ze jesteście dla niego najważniejsi. Najważniejszym ludziom na świecie nie robi się takich rzeczy, nie zdradza, nie kłamie, nie lawiruje, nie robi dziecka kochance...
Synowi nie zakazuj spotkań z ojcem, ale sama trzymaj się od niego z daleka. Buduj swój swiat bez niego, im dalej od niego tym lepiej.
Czas już, by twój mąż dorósł i zaczął ponosić konsekwencje swoich poczynań w życiu. Jedną z takich konsekwencji jest utrata rodziny i Ciebie.
Tak być powinno... A zrobisz jak zechcesz, a przede wszystkim na co znajdziesz w sobie siłę.
Wydawało mi się ,że jestem rozsądna, mądra a okazało się ,że gdy mam okazję to pokazać to niestety . Zamiast kazać mu zniknąć , to tak naprawdę czekam, tęsknie,mam jakieś nadzieję .Najgorsza jest świadomośc,że ich łączy prawdziwe uczucie, skoro nie zawahał się położyć tego na szali naszej rodziny .Koszmar
Komentarz doklejony:
He he PARTENOGENEZA na pewno przecież by mnie nie okłamał he he
Najgorsza jest świadomośc,że ich łączy prawdziwe uczucie, skoro nie zawahał się położyć tego na szali naszej rodziny .Koszmar
A jakie to jest prawdziwe uczucie? od szali zależy? uczucia wyceniasz?
Nawet nie wiesz co ludzie potrafią poświęcić a potem sami sobie się dziwią;
Dziś na szali można chcieć położyć wszystko, jutro złamanego grosza można nie dać, to też prawdziwe uczucie?;
Nie dołuj się na własne życzenie;
Wiem,ale teraz jestem w jakimś obłędzie.Potem za kilka m-cy urodzi się im dziecko,oni będą szczęśliwi a ja nie wiem co mam robić.Mam nadzieję,że mój mąz tego kiedyś pożałuje ,a ja będę mogła mu wtedy powiedzieć , że nic mnie to już nie obchodzi.Ale jakoś w to nie wierzę
Mam nadzieję,że mój mąż tego kiedyś pożałuje ,a ja będę mogła mu wtedy powiedzieć , że nic mnie to już nie obchodzi.Ale jakoś w to nie wierzę
W wiele rzeczy jeszcze wczoraj nie uwierzyłabyś, a dziś są faktem. Jakieś przekonania, idee, ludzie ktorym się wierzyło i ufało... Wiele rzeczy ważnych,
o które kiedyś gotowa byłaś walczyć do upadłego, dziś nie ma najmniejszego znaczenia. Tak będzie i z Twoim dzisiejszym bólem i rozpaczą. Za jakiś czas, kiedy się zalogujesz na "Z" i przeczytasz swoje smutne i rozpaczliwe listy, nie będziesz mogła uwierzyć, że to Ty je napisałaś
Swojemu mężowi nie życz źle On już dostatecznie sobie nagrabił w życiorysie. Ty skoncentruj się na sobie i na swojej przyszlości. Dziecko masz "odchowane", nic tylko żyć i korzystać z życia!
MWT - nie ma na to wszystko tabletki. Poczytaj jeszcze raz komentarze pod swoim opisem i wybierz te wskazówki i zacznij je realizować; powoli, koślawo ale próbuj ...
Komentarz doklejony:
Jeszcze raz zapytam czy czekanie z nadzieja ma szanse coś zmienić?
Nie czekanie nic nie da.Całe szczęście zostały mi resztki rozsądku i w tym wszystkim nie zapominam o prozie życia.Muszę pozałatwiać mnóstwo spraw-mieszkania,banków,dokumentów-proza życia o której on na pewno nie myśli ,ja tak.Muszę chodzić do pracy. Postanowiłam tego nie ukrywać i to chyba był dobry pomysł.Dostaję niesamowite wsparcie,bardzo wiele osób oferuję swoją bezinteresowną pomoc.Nawe nie przypuszczałam,że wokół siebie mam tyle życzliwych ludzi.Przyjaciół ,rodziców,brataz rodzinąznajomych-on został z tym sam nie licząc nażeczonej.On ma tylko mamę,z którą nie ma najlepszego kontaktu,nie ma rodzeństwa,przyjaciele staneli po mojej stronie ,chociarz wcale tego od nich nie oczekiwałam.To wszystko daje mi sporo siły.Ale mimo wszystko bardzo mnie to wszystko boli i nie jest to dla mnie łatwy ,bo paradoksalnie nie chce mu niczego udowadniać-tylko sobie i nie czuję potrzeby żadnej zemsty
Komentarz doklejony:
Boże jakie ja błędy ortograficzne robię - Bardzo was przepraszam -Proszę udawajcie, że nie widzicie -Ale jestem teraz OBŁĄKANA::kapitulacja
Stwierdził jednak że kocha nas z tamtą zerwie ,poszliśmy na terapię niby wszystko było dobrze .Wybaczyłam mu ,uwierzyłam,ze to koniec,bo rozpaczliwie chciałam wierzyć.Jednak chyba niepotrzebnie.
Jesteś pewna, że wciąż się z nią spotykał ?
Za bardzo dorabiasz do tego filozofię. Kto chciałby być na jego miejscu?; Niezły układ na odskocznię, czuł się bezpiecznie bo kochanka nie może mieć dzieci a tu szok ! albo cud, albo go oszukała. to wie tylko ona. Ty go wywaliłaś, gdzie miał iść?;
Duża aktywność fizyczna by Ci się przydała;
Myśląca,
Cytat
Nie pozwalaj na jego tkliwe i zarazem fałszywe jak barszcz Sosnowskiego wynurzenia, ze jesteście dla niego najważniejsi.
Barszcz Sosnowskiego ? to prawie jak rabarbar, prawie
Mam nadzieję, że on się teraz boi bardziej niż ja .Bo jednak los za niego zdecydował, nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji .DO końca życia będzie pracował na alimenty tu ,czy tu.A taki bardzo młodziutki nie jest
Los za nikogo nie decyduje to my decydujemy jak będzie wyglądało nasze życie. Uważasz że los wziął ptaszka twojego męża i uwolnił go w pochwie kochanki?nie tłumacz już męża. Oboje są bardzo dorośli i bardzo dobrze wiedzieli co robią i co to jes seks. :cacy
Kto chciałby być na jego miejscu?; Niezły układ na odskocznię, czuł się bezpiecznie bo kochanka nie może mieć dzieci a tu szok ! albo cud, albo go oszukała. to wie tylko ona. Ty go wywaliłaś, gdzie miał iść?;
No, faktycznie :kapitulacja Biedny misiu! Kochanka go oszukała? Jakoś nie protestuje, nie żali się, nie próbuje błędów naprawić, tylko bawi się w "wesoły domek" z kochanką, sobie tylko dogadzając chęcią widzeń z żoną. Widzeń, które niczego nie wnoszą, nie prostują, tylko jeszcze bardziej dołują kobietę.
Poza tym; fajnie sobie pościelił łożeczko, z kimś kto potrafi w takiej istotnej sprawie kłamać i manipulować... Dalej pewnie też równie wygodnie się w nim wyśpi.
Z opisu MWT nie wynika dokladnie, jakie były okolicznoci jego odejścia z domu. Założmy jednak, że rzeczywiście MWT się wkurzyła i go z domu wywaliła...
Ktoś, kto żałuje tego co zrobił, pragnie z całych sił uratować rodzinę i prosić o wybaczenie.... zabiera się w te pędy do kochanki? Chyba nie. Spałby katem u kolegi, na sofie u matki, a w najgorszym razie w wynajetym na prętce pokoiku, ale nie udowodnił swoim wprowadzeniem się do kochanki, ze cała jego wcześniejsza chęć ratowania rodziny i zarzekanie się, że to była pomyłka, to jedna wielka ściema!
Przeważnie jestem za tym, aby próbować związek uratować, popracować nad sobą i partnerem, bo a nuż cud się zdarzy... Ale litości! Trzeba mieć podstawy, do tego aby się "naginać" i próbować wybaczyć.
Tutaj za dużo, za gęsto, za treściwie jest w przekazie od pana misia, że ta relacja z kochanką właściwie mu odpowiada. Jedyny problem jaki ma misiu, to jego własne emocje i fakt, że nie może doprowadzić do sytuacji, w której żyliby wszyscy jak jedna wielka, szczęśliwa rodzina, poligamiczna oczywiście.
Postawa MWT na szczęście nie wróży takiego zakończenia, bo mielibyśmy podobną operę mydlaną, jak w którejś z opisanych tu kilka lat historii, gdzie zdardzona żona pogubiła się już tak zupełnie, że z kochanką wymienialy się mężem co kilka dni, a święta i uroczystości spędzali wszyscy, wspólnie przy jednym stole.
Tak na marginesie; Nie śniło się filozofom, co można znaleść w historiach z "życia wziętych" :niemoc
Rzeczywiście troszkę się zdenerwowałam i jednak zasugerowałam wyprowadzkę.Gdy mi o tym powiedział w niedzielę wieczorem ,to mówił że chce zostać że z nią zerwie. I ja w tej swojej żałości rzeczywiście w pierwszym momencie powiedziałam ok ja to wytrzymam .Ale w poniedziałek już tak nie myślałam.Wiedziałam że to nie ma przyszłości . I w poniedziałek mój małżonek poszedł już do narzeczonej, gdzie miał iść do hotelu.To Byłoby zatrudne.Po co przecież ona tam czekała w cieplutkim łóżeczku,stęskniona ,pocieszyła zaopiekowała taka prawie żonka teraz
Pan mąż wróci w te pędy gdy dziecko się urodzi będzie płakać od kolek, w nocy nie da spać trzeba będzie zmieniać pieluszki o 3 nad ranem i karmić. Wygodniej będzie płacić alimenty na odległość i mieć spokojnie u boku żony która wybaczyla bo przecież kocha. Po co wogole on ma błagać na kolanach jak już raz miał wybaczone to i głupia żona wybaczy po raz enty. Naiwniaki.
Komentarz doklejony:
Oj będzie latanie z walizeczkami tu raz tam. Która będzie szybciej staruchowi szklankę herbaty do łóżka przynosić ?
Chyba im nie zalujesz?nie pisz jak obłąkana. Musisz szybciej się podnieść niż po porodzie. Aa, nie zapomnij podać męża o alimenty na siebie też. Masz prawo. Zobaczysz jak będzie próbował cię zmiękczyc, będzie gorszy niż lenor i silan razem
Oczywiście .Jak dojdzie do kroków formalnych to rozwód z orzekaniem o winie ,mam wójka prawnika i tak na wszelki wypadek zasięgnełam porady.Obawiam się że małżonek będzie w czrnej d...e bardzo przepraszam za sformułowanie .Nie jest glupi i wie ze ja tez az tak głupia nie jestem ,więc na pewno się tego spodziewa.Ale on na razie o żadnym rozwodzie nie mówi ,może myśli że to jakoś się ułoży. Jedna wielka rodzina
Wygląda niestety na to, że tutaj limit cudów się chyba już wyczerpał smiley
A to dopiero byśmy się zdziwili, jakby tak wcale nie było
W końcu cuda mają to do siebie, że niczego własciwie nie da się racjonalnie wyjaśnić
A' propos... Kochanka jest w drugim miesiącu ciąży...
MTW, skąd o tym wiesz? Od męża? On wie od kochanki? A kochanka u lekarza była, czy sama sobie postawiła diagnozę, jak w przypadku własnej niepodłości......Itd. itp.... :niemoc
Był z nią u lekarza.Miałam dzisiaj ciężki dzień-początek formalności .To wszystko się niestety dzieje i muszę przez to przejść,a chętnie bym ominęła.:niemoc
Niestety przyznaję,że nie .Nie wiem jak to zrobić.Mam wrażenie ,że on jest jakby jedną nogą tam a jedną u nas .Nie umiem tego przerwać.Wiem ,że razem już nie będziemy ,ja już nie potrafię,Ale przerwać tego tak całkiem nie umiem.Nie wiem co mam zrobić:_jezyk
MWT Ty ciagle liczysz ze będziecie razem ... po co się oszukujesz ? Dlatego nie stawiasz granic. Tylko co Ci to daje - miło być wyborem rezerwowym ? Kołem zapasowym ?
Teraz jest już trochę lepiej.Nie płaczę ,staram się nie myśleć.Dalej bardzo mnie to boli ,pewnie nigdy nie przestanie,ale zaczynam powoli przystosowywać się do sytuacji.Staram się nie czekać,bo tak naprawdę nie ma na co.On sobie wije gniazdko,i raczej nie szlocha w poduszkę.Najgorsze jest myślenie o tym, że on ma się bardzo dobrze i tak naprawdę niezbyt się przejmuje co z nami, chociaż mówi co innego. Już mu nie wierzę i jest mi z tym lepiej.Robię w domu porządki ,wszystkie jego rzeczy spakowałam i musi to zabrać,bo to nie jest przechowalnia .Mam wrażenie że jemu się wydaje że to na chwilę, i że jeśli mu się tam nie spodoba to wróci .Ale to nie są wakacje
Komentarz doklejony:
Witam
Dawno tu nie zaglądalam . Musialam się ogarnać i nieco zdystansować. Mogę chyba powiedzieć ,że calkiem dobrze mi to wyszło.Nie jesteśmy z mężem razem. On dalej mieszka ze swoją panna,wydaje mi się,że za karę.Nie powiem,mam trochę satysfakcji -dobrze mu tak niech się udławi tym swoim "szczęściem".Ja z synem powoli układamy sobie życie bez niego.Powoli się przyzwyczajamy,nie jest już tak źle.Mam wrażenie ,że im bardziej ja jestem zdystansowana ,tym bardziej mój mąz jest pogubiony.Staramsię z nim spotykać i rozmawiać tylko wtedy gdy jest to konieczne,może sie mylę ala mam wrażenie że ,on się cieszy na te spotkania a ja już nie -denerwują mnie. Nie wiem co będzie .Pozałatwiałam sprawy prawne z korzyścią dla siebie . Rozwod na razie nie jest mi potrzebny,dziwi mnie też jego podejscie .Gdy wspominam o rozwodzie on mówi stanowcze nie-nie wiem dlaczego panna chyba jest wściekła ,ale to nie mój problem.Nie wyobrazam sobie już jego powrotu,własciwie zaczynamy zapominać ,jak to było gdy mieszkal w domu. Czy tez tak macie. Mineły zaledwie 3 m-ce a mnie się wydaje ze rok.
Komentarz doklejony:
MIJA nie bardzo mogę ogarnąć pocztę ,ale może się uda coś napisać .Dziękuję za wsparcie
Jeśli podjął decyzje o odejściu to zarówno dla Ciebie i syna te powroty spędzanie czasu będzie rozbijające by nie powiedzieć destrukcyjne. Tu musi być cięcie. Wiem ze jest ciężko ale to ochroni odrobine przed dodatkowymi ranami.
Na stronie głównej portalu masz po prawej stronie (zjedz trochę w dół) Metodę 34 kroków - ona jest drogowskazem m.in. W Twojej sytuacji gdy chciałby się błagać ale wiemy, ze te działania niszczą nas i niczego nie ratują. 34 kroki ochronią odrobine również godność.
Ochłoń mino trudności - czego naprawdę chcesz? Nie możesz pozwolić by został ale czekasz, ale wpuszczasz - emocje są zrozumiałe jednak dodatkowo sama siebie ranisz.
Twój mąż to recydywista w Waszej relacji. Pamiętaj ze nie musisz decydować o tym czy chcesz mu dać szanse czy nie. Jednak niech tęsknota i ból nie przysłoni oceny - wywaliłas go z domu, nie wyprowadził się na mieszkanie wynajęte tylko do innej kobiety, romans trwał mimo ze obiecywał. Jego łzy nie idą w parze z działaniami i dopóki jego działania się nie zmienia to nie ma Was. Ty nie możesz go prosic o korektę postępowania ( wtedy w nic nie uwierzysz i zgotujecie sobie piekło) to powinien wiedzieć sam jeśli chciałby to ratować.
MWT postaw granice dla siebie i dziecka.
Mi się raczej wyłania obraz Twojego męża jako dużego chłopca - pouzywal, narobił bigosu a teraz nie wie co ma zrobić. Bo jak chce żyć z nią to po jakiego grzyba biega do Ciebie. Tamtej kobiecie by sie to podobało? Czuła by się równie zle jak i Ty - ciężko jej współczuć w tym momencie ale coś w tym jest.
Spróbuj odzyskać kontrole nad swoim życiem. Jak potrzebujesz może farmakologia by się uspokoić. Odsuń go bo to będzie Cię wykańczać. Ochroń dziecko - nie mów przy nim złe na ojca ale rozmawiaj z nim. Ojciec niech go bierze, to jednak tata ale Wasz dom to teraz twierdzą Waszej dwójki.
By spróbować ogarnac myślenie odwrócić to wyłączne jątrzenie, zacznij od zaraz robić szczegółowy plan dnia. Wypełnij go mocno i rozpisz nawet co do detali. Zrób go tak powyżej nawet możliwości wypełnienia wszystkich zadań - i przestrzegaj. Duże zadania w pracy rozbijaj na małe cele. Konsekwencja w tym pozwoli Ci odwrócić to tkwienie w beznadziejności, w rozpaczy.
Komentarz doklejony:
Rozpisuj, planuj - cały dzień również ten czas w domu i w pracy. Tak dzień po dniu.
Twój mąż teraz trochę się boi jak to będzie z tamtą bo czas zabawy i przyjemności się skończył teraz będzie musiał ponieść konsekwencje tego co zrobił a że jest tchórzem to chciałby żeby to było bezbolesne dla niego.
Musisz znaleźć w sobie siłę która jest ale teraz przysłanil ja ból. Dasz radę. :cacy
Na dzień dzisiejszy nie czekaj na niego i jego działanie. Nie podporządkowuj swojego czekania, dnia, życia pod niego. Zdradzając podjął decyzje, recydywa wybrał ponownie, wprowadzając się do niej potwierdził.
Próbuje Cię skłonić byś mimo trudności oderwała swoje myślenie i działanie od niego. Odzyskaj swój dzień, tydzień, życie - zdaje sobie sprawę z trudności ale tkwienie wyłącznie w rozpaczy niczego nie zmienia.
Czy im się ułoży czy nie - to trochę nie ma znaczenia, bo stawia Cię w roli czekającej... chcesz tego naprawdę? Czekać na niego i co dalej?
Zawsze można się zmienić i wyjść z największej traumy - ale ocen fakty - to wyłącznie Twoje nadzieje w dużej mierze spowodowane tym, ze w rozpaczy wszystko kręci się wokół niego, a on tez przerzuca odpowiedzialność na Ciebie i tamta kobietę - obydwie czekacie a on reaguje jak za niego zdecydujecie - No może poza kwestia romansu, gdzie o zgodę nie pytał.
Zrób ten plan i zacznij odrywać swoje myślenie od niego od tkwienia w tej beznadziejności i oczekiwaniu co książę zrobi. Czas będzie koił dodatkowo - ale działaj.
Komentarz doklejony:
Zaczyna mnie ogarniać złość na siebie ,za to ze pozwalam mu na to wszystko,na niego na nią.Mam już tego dość.Najgorsze że to mi zależy , ze to ja się staram a on tak naprawdę przecież ma to gdzieś tylko tak się wije ze strachu,a ja chcę się oszukiwać że przecież nas kocha przecież cierpi . Nie mogę uwierzyć we własną głupotę
A złość na siebie - nie jesteś robotem tylko człowiekiem, który czuje, żyje..
A synek jak sobie radzi ? Jak jego kontakt teraz z ojcem? Co mu powiedzieliście ?
Rozmawiajcie z nim dużo, o uczuciach również.
Na tym samym etapie co Twój syn przeżywałem rozstanie swoich rodziców (dlatego gdzieś przemycam te rady 😉 szczególnie których zabrakło moim rodzicom ).
Gruba chuda nie ważne jaka będzie i jak im będzie (kochance i Twojemu mężowi).
Teraz liczycie się Wy - Ty i Twój syn.😉
Ty sobie popraw humor zmien fryzurę, zacznij dbać o siebie bardziej, dodatkowa porcja ruchu pomoże tez na dopływ hormonu szczęścia / endorfina do mózgu.
Cytat
Więc rozumiem, że powodem jego odejścia do tej kobiety jest tylko i wyłącznie fakt, że ta Pani jest w ciąży?
Jeśli tak, to nie wróżę tej relacji przyszłości.
Z jednego musisz zdać sobie sprawę - cokolwiek się nie wydarzy, nigdy już nie będzie jak wcześniej. Twoje życie będzie wyglądać zupełnie inaczej, bez względu na to czy z nim czy bez niego.
daj mężowi szansę, aby odpracował to wszystko będąc dobrym ojcem dla Waszego Dziecka. na to chyba ma potencjał, jak sama szlachetnie podkreślasz mimo wielkiego poczucia krzywdy, które Cię teraz przepełnia. MWT, jesteś z tych wygranych, masz motywację, masz masz siłę, masz Syna, masz Siebie. dla Ciebie twój Syn jest najważniejszy, dla tamtej będzie tamto dziecko, normalne. Ty przypilnuj swoich spraw, zabezpiecz siebie i Syna. a panu mężowi daj żyć z jego wahaniami, niestałością, niedokonanymi wyborami, zagubieniem, wewnętrzym szarpaniem. niech on ma gorzej.
Postawiłaś już mu granice - ze to obecnie Wasz dom już bez niego? To pierwsze mega wyzwanie dla Ciebie
Cytat
Pewnie, że nie zamierzał... Żona, która wybaczy wszystko na pniu, ze zdradą i chęcią opuszczenia rodziny włącznie, oraz kochanka, która zniesie dużo, aby tylko był... Pewnie jej też "makaronu na uszy" naowijał, bo jakoś przecież z partogenezy ciąża nie powstała. Zyć nie umierać dla takiego nie obrażając... lawiranta.
Tylko kochanka nieco szczwańsza była i zaciążyła. Tym właśnie sposobem, cała sprawa się "rypła" i zaczęły się schody....
MWT.
Przerwij ten wyscig szczurów, a własciwie szczurzyć, do jednego samca i zatrzaśnij mu drzwi przed nosem. Nie pozwalaj na jego tkliwe i zarazem fałszywe jak barszcz Sosnowskiego wynurzenia, ze jesteście dla niego najważniejsi. Najważniejszym ludziom na świecie nie robi się takich rzeczy, nie zdradza, nie kłamie, nie lawiruje, nie robi dziecka kochance...
Synowi nie zakazuj spotkań z ojcem, ale sama trzymaj się od niego z daleka. Buduj swój swiat bez niego, im dalej od niego tym lepiej.
Czas już, by twój mąż dorósł i zaczął ponosić konsekwencje swoich poczynań w życiu. Jedną z takich konsekwencji jest utrata rodziny i Ciebie.
Tak być powinno... A zrobisz jak zechcesz, a przede wszystkim na co znajdziesz w sobie siłę.
Trzymaj się i uszy do góry.
Komentarz doklejony:
He he PARTENOGENEZA na pewno przecież by mnie nie okłamał he he
Komentarz doklejony:
Albo niepokalane poczęcie
Cytat
A jakie to jest prawdziwe uczucie? od szali zależy? uczucia wyceniasz?
Nawet nie wiesz co ludzie potrafią poświęcić a potem sami sobie się dziwią;
Dziś na szali można chcieć położyć wszystko, jutro złamanego grosza można nie dać, to też prawdziwe uczucie?;
Nie dołuj się na własne życzenie;
Cytat
W wiele rzeczy jeszcze wczoraj nie uwierzyłabyś, a dziś są faktem. Jakieś przekonania, idee, ludzie ktorym się wierzyło i ufało... Wiele rzeczy ważnych,
o które kiedyś gotowa byłaś walczyć do upadłego, dziś nie ma najmniejszego znaczenia. Tak będzie i z Twoim dzisiejszym bólem i rozpaczą. Za jakiś czas, kiedy się zalogujesz na "Z" i przeczytasz swoje smutne i rozpaczliwe listy, nie będziesz mogła uwierzyć, że to Ty je napisałaś
Swojemu mężowi nie życz źle On już dostatecznie sobie nagrabił w życiorysie. Ty skoncentruj się na sobie i na swojej przyszlości. Dziecko masz "odchowane", nic tylko żyć i korzystać z życia!
Carpe diem i hajda do przodu! :tak_trzymaj
Komentarz doklejony:
Jeszcze raz zapytam czy czekanie z nadzieja ma szanse coś zmienić?
Komentarz doklejony:
Boże jakie ja błędy ortograficzne robię - Bardzo was przepraszam -Proszę udawajcie, że nie widzicie -Ale jestem teraz OBŁĄKANA::kapitulacja
Zmieniłem czcionkę. Yorik
Cytat
Jesteś pewna, że wciąż się z nią spotykał ?
Za bardzo dorabiasz do tego filozofię. Kto chciałby być na jego miejscu?; Niezły układ na odskocznię, czuł się bezpiecznie bo kochanka nie może mieć dzieci a tu szok ! albo cud, albo go oszukała. to wie tylko ona. Ty go wywaliłaś, gdzie miał iść?;
Duża aktywność fizyczna by Ci się przydała;
Myśląca,
Cytat
Barszcz Sosnowskiego ? to prawie jak rabarbar, prawie
Cytat
No, faktycznie :kapitulacja Biedny misiu! Kochanka go oszukała? Jakoś nie protestuje, nie żali się, nie próbuje błędów naprawić, tylko bawi się w "wesoły domek" z kochanką, sobie tylko dogadzając chęcią widzeń z żoną. Widzeń, które niczego nie wnoszą, nie prostują, tylko jeszcze bardziej dołują kobietę.
Poza tym; fajnie sobie pościelił łożeczko, z kimś kto potrafi w takiej istotnej sprawie kłamać i manipulować... Dalej pewnie też równie wygodnie się w nim wyśpi.
Z opisu MWT nie wynika dokladnie, jakie były okolicznoci jego odejścia z domu. Założmy jednak, że rzeczywiście MWT się wkurzyła i go z domu wywaliła...
Ktoś, kto żałuje tego co zrobił, pragnie z całych sił uratować rodzinę i prosić o wybaczenie.... zabiera się w te pędy do kochanki? Chyba nie. Spałby katem u kolegi, na sofie u matki, a w najgorszym razie w wynajetym na prętce pokoiku, ale nie udowodnił swoim wprowadzeniem się do kochanki, ze cała jego wcześniejsza chęć ratowania rodziny i zarzekanie się, że to była pomyłka, to jedna wielka ściema!
Przeważnie jestem za tym, aby próbować związek uratować, popracować nad sobą i partnerem, bo a nuż cud się zdarzy... Ale litości! Trzeba mieć podstawy, do tego aby się "naginać" i próbować wybaczyć.
Tutaj za dużo, za gęsto, za treściwie jest w przekazie od pana misia, że ta relacja z kochanką właściwie mu odpowiada. Jedyny problem jaki ma misiu, to jego własne emocje i fakt, że nie może doprowadzić do sytuacji, w której żyliby wszyscy jak jedna wielka, szczęśliwa rodzina, poligamiczna oczywiście.
Postawa MWT na szczęście nie wróży takiego zakończenia, bo mielibyśmy podobną operę mydlaną, jak w którejś z opisanych tu kilka lat historii, gdzie zdardzona żona pogubiła się już tak zupełnie, że z kochanką wymienialy się mężem co kilka dni, a święta i uroczystości spędzali wszyscy, wspólnie przy jednym stole.
Tak na marginesie; Nie śniło się filozofom, co można znaleść w historiach z "życia wziętych" :niemoc
historii...
Komentarz doklejony:
Oj będzie latanie z walizeczkami tu raz tam. Która będzie szybciej staruchowi szklankę herbaty do łóżka przynosić ?
Cytat
Kurcze, faktycznie, taki dar. Cudowna czarodziejska różdżka. Jeszcze kolejki się będą do niego ustawiać, z całego kraju panie zaczną zjeżdżać
Myśląca,
Cytat
Wygląda niestety na to, że tutaj limit cudów się chyba już wyczerpał
MTW,
Cytat
On tak myśli? czy ty?
Po co ma mówić o rozwodzie,po co mu dodatkowe koszta,czekasz na jego zdanie? na jego pozwolenie na rozwód?
Cytat
A to dopiero byśmy się zdziwili, jakby tak wcale nie było
W końcu cuda mają to do siebie, że niczego własciwie nie da się racjonalnie wyjaśnić
A' propos... Kochanka jest w drugim miesiącu ciąży...
MTW, skąd o tym wiesz? Od męża? On wie od kochanki? A kochanka u lekarza była, czy sama sobie postawiła diagnozę, jak w przypadku własnej niepodłości......Itd. itp.... :niemoc
nie działasz ...
nic nie zmieniasz ...
znaczy - czekasz ... marzysz ...
znaczy cierpisz ...
znaczy liczysz na bajkę ...
Psst- by coś zmienić ...
By sobie ulżyć ...
chociaż zasiej a nie wyłącznie modlisz się i czekasz ...
Komentarz doklejony:
Witam
Dawno tu nie zaglądalam . Musialam się ogarnać i nieco zdystansować. Mogę chyba powiedzieć ,że calkiem dobrze mi to wyszło.Nie jesteśmy z mężem razem. On dalej mieszka ze swoją panna,wydaje mi się,że za karę.Nie powiem,mam trochę satysfakcji -dobrze mu tak niech się udławi tym swoim "szczęściem".Ja z synem powoli układamy sobie życie bez niego.Powoli się przyzwyczajamy,nie jest już tak źle.Mam wrażenie ,że im bardziej ja jestem zdystansowana ,tym bardziej mój mąz jest pogubiony.Staramsię z nim spotykać i rozmawiać tylko wtedy gdy jest to konieczne,może sie mylę ala mam wrażenie że ,on się cieszy na te spotkania a ja już nie -denerwują mnie. Nie wiem co będzie .Pozałatwiałam sprawy prawne z korzyścią dla siebie . Rozwod na razie nie jest mi potrzebny,dziwi mnie też jego podejscie .Gdy wspominam o rozwodzie on mówi stanowcze nie-nie wiem dlaczego panna chyba jest wściekła ,ale to nie mój problem.Nie wyobrazam sobie już jego powrotu,własciwie zaczynamy zapominać ,jak to było gdy mieszkal w domu. Czy tez tak macie. Mineły zaledwie 3 m-ce a mnie się wydaje ze rok.
Komentarz doklejony:
MIJA nie bardzo mogę ogarnąć pocztę ,ale może się uda coś napisać .Dziękuję za wsparcie