Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Chciałabym się ze wszystkimi na wstępie przywitać. Jestem użytkownikiem od jakiegoś czasu. Przed zalogowaniem czytałam forum od mniej więcej półtora roku. Lektura postów/zdrad pozwoliła mi bliżej przyjrzeć się mojej własnej osobie i zrozumieć wiele mechanizmów działających w relacjach damsko-męskich. Dziękuje wszystkim tutaj i każdemu z osobna. Z wami jest o wiele łatwiej.
Dlaczego postanowiłam dodać zdradę? Ku przestrodze dla wszystkich księżniczek, które poza czubkiem własnego nosa nie potrafią dostrzec niczego innego i budzą się w momencie kiedy zdrada jest juz faktem. Pretensje do całego świata, byle nie do siebie.
Mam 27 lat. Mało. Wiem dla większości tu obecnych - gówniara.
Co ona może wiedzieć o życiu i zdradzie? Coś tam wiem.
Kilka słów o mnie bez wchodzenia w szczegóły:
1)DDA
2)Była Narkomanka (15 - 19 rok życia)
3)Skłonność do popadania w nałogi ( z wyłączeniem papierosów)
4)Wyprania z uczuć
5)Epizody manii
6)Wzorowa uczennica
7)Osoba, która z mlekiem matki wyssała zdolność do ukrywania swojego prawdziwego oblicza.
8)Nade wszystko ceniąca sobie lojalność.
9) Wizytę CBŚ w domu rodzinnym wspominam już z uśmiechem
Mąż jest moim rówieśnikiem. Zdyscyplinowany, niepijący, nie ćpający, troskliwy, opiekuńczy. Poznaliśmy się gdy byłam na pierwszym roku studiów. Randka. Po dwóch tygodniach wyznał miłość, a po pół roku stwierdził, że będę jego żoną. Koniec końców zapytał jakie mam plany na resztę życia. Przyjęłam oświadczyny. Nie było rzeczy, której narzeczony by mi odmówił. Spełniał każde życzenie i zachciankę. Nie musiałam nic robić, miałam wszystko. Sielanka co nie ? No od mojej strony tak to wyglądało.
Grudzień 2013 roku. Czuje, że narzeczony jest nieobecny. Mijają kolejne dni - Wigilia. Pytam co mu jest? Leżymy w łóżku. Pada odpowiedź: chce się rozstać-zdradziłem. SZOK.
Pół roku przed ślubem, a tu nagle koniec? Ilość epitetów wyrzucona pod adresem narzeczonego niezliczona, ilość wylanych łez ogromna. Próbowałam nakłonić go do zmiany decyzji. Stwierdził, że dawał mi wiele szans na zmianę, wiele razy prosił;. Nie wykorzystałam żadnej szansy i kolejnej nie będzie.
I tu zapaliła się czerwona lampka... O co on właściwie prosił? Jakie szansy dawał? O czym on mówi??? Płacz, lament, błaganie, rzucanie wazonami, krzesłami itp. Furiatka.
I tu uwaga. Nakreślam sytuacje rodzinie, przyjaciołom. I tu policzek bo zamiast pocieszenia i wspólnego obsmarowania mu dupy, padają pytania typu: Czy mnie to dziwi, że on mnie zostawił? Czy nie uważam, że tak będzie dla NIEGO lepiej? Brakuje policzków do nadstawiania; To ja biedna, oszukana, zdradzona i jeszcze od bliskich mi osób słyszę, że w sumie to lepiej? Własnym uszom nie dowierzam. Moje zranione ego nie dopuszcza do siebie myśli, że to ze mną jest coś nie tak.
Przecież mnie się nie zostawia. Wyprowadziłam się.
Z rozmowach poprzedzających wyprowadzkę padały mocne stwierdzenia, typu:
1)Że od dwóch lat traktowałam go jak śmiecia, jak powietrze
2)Nie odpisywałam na sms, nie odbierałam telefonów
3)Nie rozmawiałam, gdy już byłam fizycznie obok
4) Byłam współlokatorką- nie partnerką
5) Od miesięcy poprzedzających zdarzenie odpowiadałam: ja Ciebie też na jego słowa Kocham Cię
6) Przypomniał rozmowy, w których prosił abym znalazła czas tylko dla nas ( to zbiegło się z momencie kiedy od rana byłam na uczelni, wieczorami odbywałam praktyki, a w weekendy pracowałam).
7) Brakowało mu zwykłych gestów tj. Przytulenie, zapytanie jak minął dzień.
8) Zapominanie o : urodzinach, imieninach, rocznicach itp.
Przypomniał jak niejednokrotnie prosił abym zmieniła to i owo w swoim nastawieniu, zachowaniu. Abym rozważyła pomoc psychologa, terapie itp. Wyśmiałam go. Ja??? Przecież ja nie potrzebuje terapii, ani tym bardziej czyjejś pomocy; Sama sobie byłam bóstwem;. Potrafiłam tylko brać i oczekiwać wszystkiego nie dając nic od siebie w zamian.
Każdą prośbę olałam i nie traktowałam poważnie. Przecież był zakochany, nigdy nie odejdzie ode mnie. Za bardzo mnie kocha. - TAK MYŚLAŁAM.
No cóż, nieomylne bóstwo z ogromnym ego- Pomyliło się.
Znalazła się inna kobieta, która zainteresowała się tym jak minął mu dzień, jak się czuje. Podarowała uśmiech. Była obecna w jego życiu bardziej niż ja. Dała wszystko to czego ja nie chciałam dać. Teraz tak o niej myśle.
Nie, nie, nie na początku tak o niej nie myślałam :D Było klasycznie - ona była zwykłą qurewną, a on zwykłym qurewiczem. :D Poznali się 6 miesięcy wcześniej. Mieli wspólne zainteresowania, zwykłe rozmowy zmieniły się z czasem w flirt. Zaczęli spędzać czas tylko we dwoje. Byłam tak zajęta sobą, że nie zauważyłam jego poźniejszych powrotów. Nigdy nie wchodziłam w szczegóły co między nimi było. Oczywiście, że katowałam się tym jeszcze przez długi czas. W głowie tysiące scenariuszy. Bolało niesamowicie. On nie chciał ze mną być. Nie chciał ślubu, z kimś kto w jego ocenie go nie kocha. Dodam, że po naszym rozstaniu on się z nią nie związał.
Minęło kilka kolejnych tygodni. Emocje opadały. Analizowałam jego słowa. Zaczęły do mnie docierać słowa innych. Stopniowo. Uznałam, że sama tego nie dźwignę. Nie tym razem. Psycholog. Po całym syfie jaki mnie spotkał stwierdziłam, że muszę odciąć się od toksycznych osób. Jednym ruchem wyrzuciłam z życia kilka osób, których problemy wpływały na moje życie i samopoczucie. Odstawiłam, bezpowrotnie, grupę leków, które brałam jako nieuzależniający substytut narkotyków. Dałam sobie czas, bo spojrzałam w lustro i nie wiedziałam kim ja jestem. Czy jestem tym kim myślę, że jestem czy tym kim jestem w oczach innych. Rozpoczęłam pracę nad sobą, która trwa do tej pory. Wstydzę się tego kim byłam.
Spotkaliśmy się na spokojnie.. Schudł- bardzo. Pyta co u mnie. Uśmiecham się gdy go widzę. Zaczynamy rozmawiać. Ja czuje się lepiej sama z sobą, on to widzi. Obserwuje mnie. Przeprosiłam. Pierwszy raz go przeprosiłam, za moje zachowanie. Za całokształt. Schowałam dumę do kieszeni. Rozmawialiśmy coraz częściej. Poprosił abym wróciła do domu. Nie było łatwo i nie od razu. Tysiące rozmów.Wybaczyłam. Daliśmy sobie szanse, a może to ja dostałam kolejną ostatnią szansę?
Jesteśmy małżeństwem. Dodam, że szczęśliwym. Paradoksalnie jesteśmy silniejsi niż kiedykolwiek.
Nie każda zdrada jest taka sama. Nie pomiędzy każdym zdrajcą można postawić znak równa się. Zdrada to nie jest koniec świata, może być to początek lepszego życia. Tak było w moim przypadku.
Niewiele można dodać. W punkcie zero mało kto potrafi przyznać się do własnych ułomności. Najbardziej zatwardziali nigdy nie zobaczą swych wad, a warto. By poprawić jakość swojego życia. Brzmi pretensjonalnie, ale recepta prosta i wymagająca mnóstwa wysiłku.
Vivienn - dziękuję Ci za Twój wpis. Stonowany, osobisty ale nie nachalnie wciągający w Twoje przeżycia. Niezwykle wartościowa dla nas wszystkich - zdradzonych - wskazówka, żeby może spróbować stawić czoła świadomości, że w pewnym stopniu mogliśmy się przyczynić swoimi zachowaniami do oddalenia naszych partnerów za punkt, z którego nie było odwrotu dla nich. I przyjrzeć się sobie, zobaczyć siebie w innym niż tylko pokrzywdzeni zdradzeni, świetle. Mam wrażenie, że Twoja historia ma szansę spełnić Twój zamysł, z jakim go umieściłaś - czego nam wszystkim pokrzywdzonym życzę. Jak również Tobie w zacieśnianiu więzi z mężem.
W przeważającej większości to właśnie księżniczki zdradzają, jak jednak widać od reguły są wyjątki.
Cytat
Znalazła się inna kobieta, która zainteresowała się tym jak minął mu dzień, jak się czuje. Podarowała uśmiech. Była obecna w jego życiu bardziej niż ja. Dała wszystko to czego ja nie chciałam dać. Teraz tak o niej myśle.
A gdzie się podziała "terapeutka" dostała kopa czy została przyjacielem rodziny ?
A gdzie się podziała "terapeutka" dostała kopa czy została przyjacielem rodziny ?
Pit, Ona była jego koleżanką, zanim zaczęło łączyć ich coś więcej. Zakończyli to w cywilizowany sposób- rozmowa. Bez pretensji i żalu. Sporadycznie mają ze sobą kontakt gdyż oboje, jak wspomniałam, mają te same pasje. Ja nie czułam potrzeby wyjaśniania z nią czegokolwiek, ona do mnie również nigdy się nie odezwała.Z sobą są na 'cześć' i to tyle.
Nie widzę tego. Znaczy może komuś pomoże twój punkt widzenia, ale twoje prawdy uniwersalne nie będą, dla mnie nie są, ale może pokoleniu "należy mi się" pomożesz. Pewnie gromy się posypią, ale cały ten wpis brzmi jak po szkoleniu z asertywności w mega korporacji. Inne podejście do świata. Tyko że ja stara jestem i wredna.
Dla autorki wątku to ja jestem próchno zgrzybiałe I mój nic nie wnoszący wpis wczorajszy niczemu nie służył. Apol nie strzelaj sensu człowiek z Ciebie szkoda by
Komentarz doklejony:
Dobry miało być. Zawsze zapominam że mój telefon wie lepiej.
Szkoda życia wystarczy marudzić i tym samym dowartościować Zahirę
murka nie przesadzaj z tym próchnem.
Zauważyłaś klęskę współczesnego świata, świata z rozbitymi więziami społecznymi.
Ja już zauważyłem kult "moje" "ja" "mieć lepiej" mieć więcej" nie interesują się innymi zamykają się w tym swoim "innym szczęściu"
Życie w takiej anoreksji społecznej powoduje że ludzie nie potrafią zbudować swojego pozytywnego obrazu co powoduje jeszcze większe poczucie opuszczenia.
od ponad dwóch lat,,jesteś" na forum i dochodzisz do dziwnych wniosków
Cytat
Mam 27 lat. Mało. Wiem dla większości tu obecnych - gówniara.
większość portalowiczów to ludzie ok 40tki ,nie jestes więc taka młoda.
Cytat
gówniara.Co ona może wiedzieć o życiu i zdradzie? Coś tam wiem.
zdrada dotyka ludzi w różnym wieku/również tych dużo młodszych od Ciebie/
Gdybyś napisała w temacie,,sama jestem sobie winna "to w tym wypadku bym się musiała zgodzić.
Ku przestrodze???niekoniecznie,wniosek /samograj /ok ale dla mnie nie z tej historii.
Prędzej jak uwikłać się w związek od samego początku skazany na porażkę lub
Jak zaprosić do swego życia dziewczynę niewiele o niej widząc.
Albo jak dzięki zdradzie dorosnąć.
Zaczęłaś się spotykać z chłopakiem na pierwszym roku studiów mając trudną przeszłość,biorąc /kończąc brać/narkotyki.
Osoba ,,wyprana z uczuc" , ,,ukrywająca swoje prawdziwe oblicze"
ALE!!!Nade wszystko ceniąca sobie lojalność/co z Twoją lojalnością?/
Ten związek kiedykolwiek/przed zdradą/ był dobry,równy,wartościowy?czy po prostu był?
Ile trwa Twoja transformacja,ile czasu upłynęło od zdrady,leczenia i ślubu?
Nie za szybko na podsumowania ?
Murka pamiętaj że tu są/bywają od Ciebie starsze jednostki to nie leć tak z grubej rury
Szkoda życia wystarczy marudzić i tym samym dowartościować Zahirę smiley
No męskie ego zostało naruszone no może z tym starzy przesadziłam,ale że marudni jesteście,tu nie zaprzeczycie bo tak jest i leniwi 20x trza powtarzać zrób to czy tamto...
murka jakie próchno? doceniaj co masz...a masz wiele.
Pewnie gromy się posypią, ale cały ten wpis brzmi jak po szkoleniu z asertywności w mega korporacji. Inne podejście do świata. Tyko że ja stara jestem i wredna.
Nie pracowałam nigdy w korporacji, ani nie miałam szkolenia z asertywności. Choć miewam szkolenia lecz nie tego typu, gdyż w moim zawodzie mam ustawowy obowiązek doszkalania się. Pracuje w służbie zdrowia. Praca pomogła. Nauczyła empatii i pokazała, że są większe tragedie niż zdrada. Śmierć, choroba, niepełnosprawność, ułomność, bieda. Nie siedzę za biurkiem, mam codzienny kontakt z różnymi osobami. Szalenie szanuje osoby starsze (mam kolegę rocznik 1930, z którym niemalże rozmawiam codziennie) Dla mnie oni, ludzie starsi, to prawdziwa skarbnica wiedzy. Może mam starszą duszę, albo doświadczenia życiowe postarzyły mnie o kilka lat.
Pisząc, że jesteś dla mnie 'próchnem zgrzybiałym' spłycasz moją wypowiedź oraz inteligencje - luzik nie gniewam się
Od momentu zdrady minęły niemalże 4 lata. To sporo czasu. Nie zawsze, Murko, było kolorowo. Jak widzisz, ja, piszę to z perspektywy pewnego czasu. Od tych kilku lat wciąż pracuje nad sobą. Nie wyniosłam z domu żadnych wzorców. Musiałam sama je znaleźć. Ojciec zmarł jak miałam 6 lat. Matka wciąż zamroczona wódą. Próbowałam podobnie jak ty wziąć na swoje barki ciężar stworzenia pseudo domu.
Cechą człowieka jest przekorność. My się rozstaliśmy po zdradzie, on mnie zostawił. Był czas na przemyślenia. Nieoceniona okazała się pomoc psychologa i przyjaciółki, która niemalże siłą mnie do niego zaprowadziła.
Gdy zdecydowaliśmy się na powrót, wyszłam z założenia, że nie będę nakładała miliarda restrykcji mojemu mężowi ( wtedy narzeczonemu). To do niczego nie prowadzi. Hasła typu: nie możesz tego, tamtego, zobaczę Cię z nią to spalę was na stosie, usuń ją z FB itp. Zakazując czy nakazując brniemy w ślepy zaułek. Sprawdzając, szpiegując popadamy w nerwicę natręctw.
Przecież jeśli oczekujemy wierności to należy zrobić wszystko aby partner nie miał ochoty nas więcej zdradzić. Nie chodzi mi tu o nadskakiwanie, matkowanie czy usługiwanie.
że marudni jesteście,tu nie zaprzeczycie bo tak jest i leniwi 20x trza powtarzać zrób to czy tamto...
jakiś uraz do mężczyzn?
"Prawdziwy mężczyzna jak coś obieca, to zrobi to. Nie trzeba przypominać co pół roku"
Któż więc tak marudzi?
PS. Straszny off top:topic ale ile odsłania.
od ponad dwóch lat,,jesteś" na forum i dochodzisz do dziwnych wniosków
Od półtora roku. Zdarzało mi się na czacie czytać stwierdzenia typu 'małolata' lub
' mało jeszcze wiesz' stąd ten akapit.
Cytat
zdrada dotyka ludzi w różnym wieku/również tych dużo młodszych od Ciebie/
Gdybyś napisała w temacie,,sama jestem sobie winna "to w tym wypadku bym się musiała zgodzić.
Ku przestrodze???niekoniecznie,wniosek /samograj /ok ale dla mnie nie z tej historii.
Prędzej jak uwikłać się w związek od samego początku skazany na porażkę lub
Jak zaprosić do swego życia dziewczynę niewiele o niej widząc.
Albo jak dzięki zdradzie dorosnąć.
Słuszne uwagi. Choć post pisałam mając w pamięci kilka zdrad opisanych przez kobiety, do których nie docierały wasze uwagi i komentarze. Kilka lat temu, gdybym trafiła na to forum w momencie gdy dowiedziałam się o zdradzie byłabym jedną z nich. Osobą do której nie trafia krytyka, gdy 'same są sobie winne' jak to zgrabnie ujęłaś.
Cytat
ALE!!!Nade wszystko ceniąca sobie lojalność/co z Twoją lojalnością?/
Byłam lojalna wobec partnera, nie było mowy o zdradzie. Bardziej niż to, że powiem dosadnie,zamoczył kutasa w innej, zabolało mnie to, że nie miał jaj zerwać ze mną wcześniej. Tylko zaserwował mi newsa gdy byłam już emocjonalnym wrakiem.
Cytat
Ten związek kiedykolwiek/przed zdradą/ był dobry,równy,wartościowy?czy po prostu był?
Ile trwa Twoja transformacja,ile czasu upłynęło od zdrady,leczenia i ślubu?
Nie za szybko na podsumowania ?
Byliśmy parą od 2009 roku. Był to wtedy związek partnerski, on miał oparcie we mnie. Wspierałam jego plany, pomagałam się realizować. Mógł na mnie liczyć. Po roku znajomości zamieszkaliśmy razem. Rozmawialiśmy. Mogłam liczyć na jego wsparcie w każdej sytuacji, zawsze służył dobrą radą. Uzupełnialiśmy się. Dbaliśmy o wzajemne potrzeby. Moja zmiana zachowania miała miejsce w 2012 roku. Demon przeszłości powrócił. Zamykałam się w sobie, uważałam, że ten problem rozwiąże sama. Uciekłam w obowiązki. Olałam partnera. W 2013 kolejny demon przeszłości i tu psycha mi siadła. Nie było mnie. Nie rozmawialiśmy o problemach. Ja nie chciałam rozmów. Nie chciałam się problemami dzielić z partnerem. Wstydziłam się ich.
Zdrada miała miejsce w grudniu 2013 roku. Czyli od zdrady minęły prawie 4 lata. Psychologa odwiedziłam w 2014 w styczniu. Transformacja się nie zakończyła, wciąż trwa. Małżeństwem jesteśmy dwa lata. Ślub cywilny w najbliższym gronie.
Zmiana u mnie:
1) rozmawiamy, codziennie.
2) pamiętam o drobnych gestach.
3) problemów nie duszę w sobie, rozmawiam z psychologiem i partnerem gdy coś mnie dręczy.
4) odcięcie od polepszaczy humoru oraz toksycznych osób
Czy nie za szybko na podsumowania? To nie podsumowanie. To jedynie uwaga, że warto przyjrzeć się sobie gdy dotyka nas zdrada.
Każdy człowiek poznaje osobę na swojej drodze którą w ogóle nie zna i każdy z nas na swój sposób jest egoistą ....ale trzeba wielu lat żeby się poznać i zrozumieć ...twoja przeszłość jest ale i jego też jakaś istnieje ..nie można obarczać się za wszystkie błędy w związku ,bo ty je popełniłaś ale on zdradzając cię też to zrobił ...nie walczył o Ciebie tylko poszedł na łatwiznę ...na tym nie polega miłość ...Zrozumiałaś że są większe tragedie od zdrady ale czy Twój mąż to zrozumiał ??! Jeszcze wiele przed wami pracy ,bo przeszłość niestety jak bumerang wraca ......tylko czas pokaże jak silne są wasze uczucia
Vivienn dnia lipiec 20 2017 11:19:21
Murko,
Pewnie gromy się posypią, ale cały ten wpis brzmi jak po szkoleniu z asertywności w mega korporacji. Inne podejście do świata. Tyko że ja stara jestem i wredna.
Nie pracowałam nigdy w korporacji, ani nie miałam szkolenia z asertywności. Choć miewam szkolenia lecz nie tego typu, gdyż w moim zawodzie mam ustawowy obowiązek doszkalania się. Pracuje w służbie zdrowia. Praca pomogła. Nauczyła empatii i pokazała, że są większe tragedie niż zdrada. Śmierć, choroba, niepełnosprawność, ułomność, bieda. Nie siedzę za biurkiem, mam codzienny kontakt z różnymi osobami. Szalenie szanuje osoby starsze (mam kolegę rocznik 1930, z którym niemalże rozmawiam codziennie) Dla mnie oni, ludzie starsi, to prawdziwa skarbnica wiedzy. Może mam starszą duszę, albo doświadczenia życiowe postarzyły mnie o kilka lat.
Pisząc, że jesteś dla mnie 'próchnem zgrzybiałym' spłycasz moją wypowiedź oraz inteligencje - luzik nie gniewam się smiley
Od momentu zdrady minęły niemalże 4 lata. To sporo czasu. Nie zawsze, Murko, było kolorowo. Jak widzisz, ja, piszę to z perspektywy pewnego czasu. Od tych kilku lat wciąż pracuje nad sobą. Nie wyniosłam z domu żadnych wzorców. Musiałam sama je znaleźć. Ojciec zmarł jak miałam 6 lat. Matka wciąż zamroczona wódą. Próbowałam podobnie jak ty wziąć na swoje barki ciężar stworzenia pseudo domu.
Cechą człowieka jest przekorność. My się rozstaliśmy po zdradzie, on mnie zostawił. Był czas na przemyślenia. Nieoceniona okazała się pomoc psychologa i przyjaciółki, która niemalże siłą mnie do niego zaprowadziła.
Gdy zdecydowaliśmy się na powrót, wyszłam z założenia, że nie będę nakładała miliarda restrykcji mojemu mężowi ( wtedy narzeczonemu). To do niczego nie prowadzi. Hasła typu: nie możesz tego, tamtego, zobaczę Cię z nią to spalę was na stosie, usuń ją z FB itp. Zakazując czy nakazując brniemy w ślepy zaułek. Sprawdzając, szpiegując popadamy w nerwicę natręctw.
Przecież jeśli oczekujemy wierności to należy zrobić wszystko aby partner nie miał ochoty nas więcej zdradzić. Nie chodzi mi tu o nadskakiwanie, matkowanie czy usługiwanie.
No jakoś tak twój pierwszy wpis wpis odebrałam płytko, bez emocji w Tobie, dobrze że się nie gniewasz bo w tym "do mnie" już masz bardziej ludzkie oblicze I racja z tym że pomogło Ci rozstanie i fakt straty. ja nieco otrzeźwiałam jak mój mąż powiedział do mnie: tego co zrobiłem już nie zmienię, ale mam wpływ na to co może się wydarzyć, pytanie tylko czy ty chcesz brać w tym odział , bo póki co robisz wszystko żebyśmy się rozstali. I to też nie zadziałało u mnie tak od razu, bo najpierw jeszcze przeszłam do etapu - To ja ci teraz pokaże jaka jestem cudowna i idealna, żeby cię bardziej bolało jak się rozstaniemy....
ten etap też mi już przeszedł , ale fakt: wizja rozstania, plus efekt psa ogrodnika ma spore walory terapeutyczne..
ale że marudni jesteście,tu nie zaprzeczycie bo tak jest i leniwi 20x trza powtarzać zrób to czy tamto...
Leniwa, wysługująca się kimś księżniczka, a sama se zrób, co tylko chcesz i jeszcze więcej
Murka,
Cytat
To ja ci teraz pokaże jaka jestem cudowna i idealna, żeby cię bardziej bolało jak się rozstaniemy....
Takie bóstwa to tylko co jakiś czas zdradzać, wtedy są idealne, w końcu się starają;
gdy znowu są pewne siebie, leniwe i w d.....im się przewraca, trzeba zrobić dobitkę, żeby nie zapomniały ;
Nigdy nigdzie nie odejdą; bo będą zmieniać faceta i cały świat, tylko nie siebie
apol,żaden uraz dobrze wiesz o co chodzi.
Yorik,zamilcz lepiej, że ja się wysługuje ? księżniczka? sama wszystko robię i nikogo o nic nie proszę,nie wiesz to lepiej nic nie mów,książę od siedmiu boleści...tylko koń dawno zdechł.
No męskie ego zostało naruszone, no może z tym starzy przesadziłam,ale że marudni jesteście, tu nie zaprzeczycie bo tak jest i leniwi 20x trza powtarzać zrób to czy tamto...
Ech Zahira, ciekawe ilu facetów cię skrzywdziło i ...dlaczego to zrobili? Zrób proszę autoanalizę tym razem.
Komentarz doklejony:
Vivienn napisała:
Cytat
Z rozmowach poprzedzających wyprowadzkę padały mocne stwierdzenia, typu:
1)Że od dwóch lat traktowałam go jak śmiecia, jak powietrze
2)Nie odpisywałam na sms, nie odbierałam telefonów
3)Nie rozmawiałam, gdy już byłam fizycznie obok
4) Byłam współlokatorką- nie partnerką
5) Od miesięcy poprzedzających zdarzenie odpowiadałam: ja Ciebie też na jego słowa Kocham Cię
6) Przypomniał rozmowy, w których prosił abym znalazła czas tylko dla nas ( to zbiegło się z momencie kiedy od rana byłam na uczelni, wieczorami odbywałam praktyki, a w weekendy pracowałam).
7) Brakowało mu zwykłych gestów tj. Przytulenie, zapytanie jak minął dzień.
8) Zapominanie o : urodzinach, imieninach, rocznicach itp.
Kurde, wypisz wymaluj u mnie tak było (i ciągle jeszcze się zdarza). A więc mam w domu księżniczkę :-(
Ech Zahira, ciekawe ilu facetów cię skrzywdziło i ...dlaczego to zrobili? Zrób proszę autoanalizę tym razem.
Zajmij się swoją księżniczką,żeby jej korona z głowy nie spadła,a nie martwisz się ilu mnie skrzywdziło...tylko jeden którego pozbyłam się ze swojego życia, i chyba sobie szykuje drogę powrotną,a pozostali nieszczęśnicy,z góry wiedza ze tej przeszkody nie przeskoczą, a mi leniwego kanapowca z piwem w łapie do szczęścia nie potrzeba,wystarczy ci czy coś jeszcze?
impac,chyba sobie żartujesz?
Mam wrażenie, że Twoja historia ma szansę spełnić Twój zamysł, z jakim go umieściłaś - czego nam wszystkim pokrzywdzonym życzę. Jak również Tobie w zacieśnianiu więzi z mężem.
Dziękuje. Mam wrażenie, że im dalej jesteśmy od punktu zero tym jest lepiej. Chyba w tym roku, kiedy się tu zalogowałam ( odważyłam się zalogować) stwierdziłam, że jest już naprawdę dobrze. Oboje pracujemy nad partnerstwem. Pielęgnujemy to co mamy. Nie zapominamy o tym co się stało. Czasem temat powraca, ale nie po to by robić wyrzuty.
BETKAA,
Cytat
nie można obarczać się za wszystkie błędy w związku ,bo ty je popełniłaś ale on zdradzając cię też to zrobił ...nie walczył o Ciebie tylko poszedł na łatwiznę ...na tym nie polega miłość ...Zrozumiałaś że są większe tragedie od zdrady ale czy Twój mąż to zrozumiał ??! Jeszcze wiele przed wami pracy ,bo przeszłość niestety jak bumerang wraca ......tylko czas pokaże jak silne są wasze uczucia
Oczywiście, że nie zachował się wobec mnie fair gdy za moimi plecami flirtował z inną. Został za to zwyzywany od najgorszych i siarczysty liść w twarz jaki otrzymał też nie należał do najlżejszych. Mógł zakończyć nasz związek jak było mu źle, zanim zdradził. Tylko czy nie próbował ratować? Ratował, prosił. Umawiał wizyty-olewałam.
Wciąż pracujemy. Sporo przed nami. Co rok ( jeśli życie pozwoli) postaram się raportować postępy.
Murka,
Cytat
No jakoś tak twój pierwszy wpis wpis odebrałam płytko, bez emocji w Tobie, dobrze że się nie gniewasz bo w tym "do mnie" już masz bardziej ludzkie oblicze
Ad 4) Nie od razu Rzym zbudowano, wciąż się uczę. Jak słusznie zauważyłaś robię postępy
Cytat
tego co zrobiłem już nie zmienię, ale mam wpływ na to co może się wydarzyć, pytanie tylko czy ty chcesz brać w tym odział , bo póki co robisz wszystko żebyśmy się rozstali
Ciężko jest się starać kiedy jest się zranionym.
hakaa,
Cytat
Kurde, wypisz wymaluj u mnie tak było (i ciągle jeszcze się zdarza). A więc mam w domu księżniczkę :-(
Jeśli latasz koło niej, akceptujesz takie zachowania i godzisz się na okruchy ze stołu łaskawej pani, to tak... Być może nią jest. Jeśli euforią reagujesz na jej normalniejsze dni i masz ochotę rozpieszczać , gdy powie 'kocham' i przytuli to lepiej uważaj. Twoja w tym rola by nie dać zrobić z siebie pieska z wywalonym jęzorem, który będzie na każde skinienie swojej pańci. Szanuj siebie i swoje uczucia. Nie daj sobą pomiatać.
Yorik,zamilcz lepiej, że ja się wysługuje ? księżniczka? sama wszystko robię i nikogo o nic nie proszę,nie wiesz to lepiej nic nie mów,
Cytat
marudni jesteście,tu nie zaprzeczycie bo tak jest i leniwi 20x trza powtarzać zrób to czy tamto...
Cytat
pozostali nieszczęśnicy,z góry wiedza ze tej przeszkody nie przeskoczą, a mi leniwego kanapowca z piwem w łapie do szczęścia nie potrzeba,
Takie wnioski na podstawie znajomości jednego faceta ? Brawo. Tak właśnie widzą świat księżniczki. Przez samo to, ze istnieją, mają specjalne prawa. Wszyscy mężczyźni to marudni , leniwi kanapowcy, którzy w niczym nie odpowiadają, nie dają się wykorzystywać, a powinni. Obrażone, że nikt ich w niczym nie wyręcza, a każdy facet powinien marzyć o takiej łasce dostąpienia. Wierzą, że rozkładanie przez nie nóg ma jakąś wyjątkową magiczną wartość, jedyną taką na świecie. Odwdzięczą się czymś co je niewiele kosztuje, a konkurencja przecież nie istnieje. Uważają, że świat powinien być skonstruowany pod nie. Wszystko co nie jest, jest złe.
Regułą jest to, że nikt na nie nie zasługuje. Wszyscy by chcieli, ślinka leci i nie mogą nawet liznąć takiego bóstwa. Wiedzą o tym i są z tego powodu nieszczęśliwi, cierpią. Jakiejś dziwnej przeszkody nie przeskoczą, hahahaha. To są dopiero urojenia na swoim punkcie. Skąd to się bierze? Wychowanie? Aż mnie kolka ze śmiechu złapała
Są hipokrytki, wcale nie mało, które z czegoś co dla nich nie osiągalne i mogą sobie tylko pomarzyć, robią swoją cnotę, są przekonane, ze stanowią wielką nieosiągalną wartość dla facetów i się tym chwalą.
To strategia starych panien, którą stosują nawet mężatki, która razi nawet na takim portalu. Żadna nie powie, że nikt jej nie chciał, albo tylko tacy co się do niczego nie nadawali, bo wszyscy inni z jakichś powodów uciekali. Wszystkie twierdzą, że są tak wspaniałe, że nikt na nie nie zasługiwał, nie zasługuje i nie będzie zasługiwał. Przecież są idealne, cud malina, zbyt wartościowe dla kogokolwiek. Gardzą facetami. Nie ma to jak dobre samopoczucie.
Chwilami chyba w to wierzą nie widząc, ze bujają w obłokach;
PS. Koń żyje, ma się dobrze, jest wolny, sam instynktownie decyduje kto może go zobaczyć czy dosiąść
Takie wnioski na podstawie znajomości jednego faceta ? Brawo. Tak właśnie widzą świat księżniczki.
księżniczki to leżą i pachną,a myślisz że mając jednego faceta pół życia to ja już zielona jestem? ty za to masz bagaż doświadczenia co?
Cytat
Regułą jest to, że nikt na nie nie zasługuje. Wszyscy by chcieli, ślinka leci i nie mogą nawet liznąć takiego bóstwa. Wiedzą o tym i są z tego powodu nieszczęśliwi, cierpią. Jakiejś dziwnej przeszkody nie przeskoczą, hahahaha. To są dopiero urojenia na swoim punkcie. Skąd to się bierze? Wychowanie? Aż mnie kolka ze śmiechu złapała smiley
Książę,ty to tez taki jedyny w swoim rodzaju bóstwo który wszystko może...nic nie możesz tyle twego że sobie pogadasz,myślisz że wsiądziesz na mnie i sobie pojeździsz? nawet mnie to nie rusza,sobie myśl i mów co chcesz mi to zwisa i powiewa,a wyciągasz zbyt pochopne wnioski,Księciunio
Koń jeszcze żyje,aż słychać że więcej rży jak w galopie idzie
Książę,ty to tez taki jedyny w swoim rodzaju smiley bóstwo który wszystko może...nic nie możesz tyle twego że sobie pogadasz,myślisz że wsiądziesz na mnie i sobie pojeździsz? nawet mnie to nie rusza,sobie myśl i mów co chcesz mi to zwisa i powiewa,a wyciągasz zbyt pochopne wnioski,Księciunio
Gdyby ci powiewało i zwisało, to nic byś nie odpisała Yorikowi :-)
Mniej jadu we krwi, bo ktoś ci kiedyś powie "pamiętaj, nikt cię nie lubi!". usunięty podwójny komentarz apologises
Vivienn a mi bardzo podoba sie Twoj wpis. I moim zdaniem jest bardzo dojrzaly. Czytalam z przyjemnoscia Kojarze Twoje wypowiedzi z czatu i zaskoczona jestem,ze masz zaledwie 27 lat. I zycze Ci , abys poradzila sobie na tyle, abys nie tracila juz czasu na zdrade i jej rozpamietywanie. Bo zwyczajnie szkoda zycia
Nie bedzie powtorki ze straconego i zmarnowanego czasu
Biedna Zahirka, jednak czujesz, że nikt cię sympatią nie darzy. Stąd ta agresja, napastliwy i obraźliwy ton. I wszystkie rozumy w czaszce i wszystkie jaja tego świata w twoich trzewiach. A myślałem, że się pomyliłem, gdy po pierwszym kontakcie tutaj przyrównałem cię do jednej niewiasty z filmu, której Brudny Harry ładuje prawego sierpowego.
Amor, dziękuje Tak jak wspomniałam nie rozpamiętuje i nie katuje się już zdradą. Niesamowicie pomaga mi to forum. Dzięki ludziom, którzy tu są i służą radą można zdecydowanie szybciej podnieść się gdy ciężar zdrady, rozwodu nas przygniata. Ulga jest też to, ze gdy ktoś kasuje konto, to jego historia i komentarze pod nią pozostaja. Mam też przeczucie, graniczące z pewnością, ze wiele osób, trafiło tu zdecydowanie za późno lub wcale i straciło kilka cennych lat na pielegnowanie złości , żałobę czy obwinianie się. Tutaj nie jest sie nigdy samym. Można uzyskać wsparcie pod postacią rad ale tez zwykłej rozmowy na priv czy wejsc na czat aby najzwyczajniej na świecie, na choć na chwile, oderwać się od natrętnych myśli.
Cytat
A gdzie się podziała "terapeutka" dostała kopa czy została przyjacielem rodziny ?
Cytat
Pit, Ona była jego koleżanką, zanim zaczęło łączyć ich coś więcej. Zakończyli to w cywilizowany sposób- rozmowa. Bez pretensji i żalu. Sporadycznie mają ze sobą kontakt gdyż oboje, jak wspomniałam, mają te same pasje. Ja nie czułam potrzeby wyjaśniania z nią czegokolwiek, ona do mnie również nigdy się nie odezwała.Z sobą są na 'cześć' i to tyle.
murka
Cytat
ani stara,ani wredna jesteś jaka jesteś i nikt na to wpływu nie ma, a starzy i marudni to zazwyczaj faceci przed i po 50
Cytat
Czyli wszyscy? :szoook
Cytat
Już mam sobie palnąć w łeb czy odczekać parę lat?
Komentarz doklejony:
Dobry miało być. Zawsze zapominam że mój telefon wie lepiej.
Cytat
Szkoda życia wystarczy marudzić i tym samym dowartościować Zahirę
murka nie przesadzaj z tym próchnem.
Zauważyłaś klęskę współczesnego świata, świata z rozbitymi więziami społecznymi.
Ja już zauważyłem kult "moje" "ja" "mieć lepiej" mieć więcej" nie interesują się innymi zamykają się w tym swoim "innym szczęściu"
Życie w takiej anoreksji społecznej powoduje że ludzie nie potrafią zbudować swojego pozytywnego obrazu co powoduje jeszcze większe poczucie opuszczenia.
Cytat
większość portalowiczów to ludzie ok 40tki ,nie jestes więc taka młoda.
Cytat
zdrada dotyka ludzi w różnym wieku/również tych dużo młodszych od Ciebie/
Gdybyś napisała w temacie,,sama jestem sobie winna "to w tym wypadku bym się musiała zgodzić.
Ku przestrodze???niekoniecznie,wniosek /samograj /ok ale dla mnie nie z tej historii.
Prędzej jak uwikłać się w związek od samego początku skazany na porażkę lub
Jak zaprosić do swego życia dziewczynę niewiele o niej widząc.
Albo jak dzięki zdradzie dorosnąć.
Zaczęłaś się spotykać z chłopakiem na pierwszym roku studiów mając trudną przeszłość,biorąc /kończąc brać/narkotyki.
Osoba ,,wyprana z uczuc" , ,,ukrywająca swoje prawdziwe oblicze"
ALE!!!Nade wszystko ceniąca sobie lojalność/co z Twoją lojalnością?/
Ten związek kiedykolwiek/przed zdradą/ był dobry,równy,wartościowy?czy po prostu był?
Ile trwa Twoja transformacja,ile czasu upłynęło od zdrady,leczenia i ślubu?
Nie za szybko na podsumowania ?
Murka pamiętaj że tu są/bywają od Ciebie starsze jednostki to nie leć tak z grubej rury
Cytat
No męskie ego zostało naruszone no może z tym starzy przesadziłam,ale że marudni jesteście,tu nie zaprzeczycie bo tak jest i leniwi 20x trza powtarzać zrób to czy tamto...
murka jakie próchno? doceniaj co masz...a masz wiele.
Cytat
Nie pracowałam nigdy w korporacji, ani nie miałam szkolenia z asertywności. Choć miewam szkolenia lecz nie tego typu, gdyż w moim zawodzie mam ustawowy obowiązek doszkalania się. Pracuje w służbie zdrowia. Praca pomogła. Nauczyła empatii i pokazała, że są większe tragedie niż zdrada. Śmierć, choroba, niepełnosprawność, ułomność, bieda. Nie siedzę za biurkiem, mam codzienny kontakt z różnymi osobami. Szalenie szanuje osoby starsze (mam kolegę rocznik 1930, z którym niemalże rozmawiam codziennie) Dla mnie oni, ludzie starsi, to prawdziwa skarbnica wiedzy. Może mam starszą duszę, albo doświadczenia życiowe postarzyły mnie o kilka lat.
Pisząc, że jesteś dla mnie 'próchnem zgrzybiałym' spłycasz moją wypowiedź oraz inteligencje - luzik nie gniewam się
Od momentu zdrady minęły niemalże 4 lata. To sporo czasu. Nie zawsze, Murko, było kolorowo. Jak widzisz, ja, piszę to z perspektywy pewnego czasu. Od tych kilku lat wciąż pracuje nad sobą. Nie wyniosłam z domu żadnych wzorców. Musiałam sama je znaleźć. Ojciec zmarł jak miałam 6 lat. Matka wciąż zamroczona wódą. Próbowałam podobnie jak ty wziąć na swoje barki ciężar stworzenia pseudo domu.
Cechą człowieka jest przekorność. My się rozstaliśmy po zdradzie, on mnie zostawił. Był czas na przemyślenia. Nieoceniona okazała się pomoc psychologa i przyjaciółki, która niemalże siłą mnie do niego zaprowadziła.
Gdy zdecydowaliśmy się na powrót, wyszłam z założenia, że nie będę nakładała miliarda restrykcji mojemu mężowi ( wtedy narzeczonemu). To do niczego nie prowadzi. Hasła typu: nie możesz tego, tamtego, zobaczę Cię z nią to spalę was na stosie, usuń ją z FB itp. Zakazując czy nakazując brniemy w ślepy zaułek. Sprawdzając, szpiegując popadamy w nerwicę natręctw.
Przecież jeśli oczekujemy wierności to należy zrobić wszystko aby partner nie miał ochoty nas więcej zdradzić. Nie chodzi mi tu o nadskakiwanie, matkowanie czy usługiwanie.
Cytat
jakiś uraz do mężczyzn?
"Prawdziwy mężczyzna jak coś obieca, to zrobi to. Nie trzeba przypominać co pół roku"
Któż więc tak marudzi?
PS. Straszny off top:topic ale ile odsłania.
Cytat
Od półtora roku. Zdarzało mi się na czacie czytać stwierdzenia typu 'małolata' lub
' mało jeszcze wiesz' stąd ten akapit.
Cytat
Gdybyś napisała w temacie,,sama jestem sobie winna "to w tym wypadku bym się musiała zgodzić.
Ku przestrodze???niekoniecznie,wniosek /samograj /ok ale dla mnie nie z tej historii.
Prędzej jak uwikłać się w związek od samego początku skazany na porażkę lub
Jak zaprosić do swego życia dziewczynę niewiele o niej widząc.
Albo jak dzięki zdradzie dorosnąć.
Słuszne uwagi. Choć post pisałam mając w pamięci kilka zdrad opisanych przez kobiety, do których nie docierały wasze uwagi i komentarze. Kilka lat temu, gdybym trafiła na to forum w momencie gdy dowiedziałam się o zdradzie byłabym jedną z nich. Osobą do której nie trafia krytyka, gdy 'same są sobie winne' jak to zgrabnie ujęłaś.
Cytat
Byłam lojalna wobec partnera, nie było mowy o zdradzie. Bardziej niż to, że powiem dosadnie,zamoczył kutasa w innej, zabolało mnie to, że nie miał jaj zerwać ze mną wcześniej. Tylko zaserwował mi newsa gdy byłam już emocjonalnym wrakiem.
Cytat
Ile trwa Twoja transformacja,ile czasu upłynęło od zdrady,leczenia i ślubu?
Nie za szybko na podsumowania ?
Byliśmy parą od 2009 roku. Był to wtedy związek partnerski, on miał oparcie we mnie. Wspierałam jego plany, pomagałam się realizować. Mógł na mnie liczyć. Po roku znajomości zamieszkaliśmy razem. Rozmawialiśmy. Mogłam liczyć na jego wsparcie w każdej sytuacji, zawsze służył dobrą radą. Uzupełnialiśmy się. Dbaliśmy o wzajemne potrzeby. Moja zmiana zachowania miała miejsce w 2012 roku. Demon przeszłości powrócił. Zamykałam się w sobie, uważałam, że ten problem rozwiąże sama. Uciekłam w obowiązki. Olałam partnera. W 2013 kolejny demon przeszłości i tu psycha mi siadła. Nie było mnie. Nie rozmawialiśmy o problemach. Ja nie chciałam rozmów. Nie chciałam się problemami dzielić z partnerem. Wstydziłam się ich.
Zdrada miała miejsce w grudniu 2013 roku. Czyli od zdrady minęły prawie 4 lata. Psychologa odwiedziłam w 2014 w styczniu. Transformacja się nie zakończyła, wciąż trwa. Małżeństwem jesteśmy dwa lata. Ślub cywilny w najbliższym gronie.
Zmiana u mnie:
1) rozmawiamy, codziennie.
2) pamiętam o drobnych gestach.
3) problemów nie duszę w sobie, rozmawiam z psychologiem i partnerem gdy coś mnie dręczy.
4) odcięcie od polepszaczy humoru oraz toksycznych osób
Czy nie za szybko na podsumowania? To nie podsumowanie. To jedynie uwaga, że warto przyjrzeć się sobie gdy dotyka nas zdrada.
Cytat
Murko,
Pewnie gromy się posypią, ale cały ten wpis brzmi jak po szkoleniu z asertywności w mega korporacji. Inne podejście do świata. Tyko że ja stara jestem i wredna.
Nie pracowałam nigdy w korporacji, ani nie miałam szkolenia z asertywności. Choć miewam szkolenia lecz nie tego typu, gdyż w moim zawodzie mam ustawowy obowiązek doszkalania się. Pracuje w służbie zdrowia. Praca pomogła. Nauczyła empatii i pokazała, że są większe tragedie niż zdrada. Śmierć, choroba, niepełnosprawność, ułomność, bieda. Nie siedzę za biurkiem, mam codzienny kontakt z różnymi osobami. Szalenie szanuje osoby starsze (mam kolegę rocznik 1930, z którym niemalże rozmawiam codziennie) Dla mnie oni, ludzie starsi, to prawdziwa skarbnica wiedzy. Może mam starszą duszę, albo doświadczenia życiowe postarzyły mnie o kilka lat.
Pisząc, że jesteś dla mnie 'próchnem zgrzybiałym' spłycasz moją wypowiedź oraz inteligencje - luzik nie gniewam się smiley
Od momentu zdrady minęły niemalże 4 lata. To sporo czasu. Nie zawsze, Murko, było kolorowo. Jak widzisz, ja, piszę to z perspektywy pewnego czasu. Od tych kilku lat wciąż pracuje nad sobą. Nie wyniosłam z domu żadnych wzorców. Musiałam sama je znaleźć. Ojciec zmarł jak miałam 6 lat. Matka wciąż zamroczona wódą. Próbowałam podobnie jak ty wziąć na swoje barki ciężar stworzenia pseudo domu.
Cechą człowieka jest przekorność. My się rozstaliśmy po zdradzie, on mnie zostawił. Był czas na przemyślenia. Nieoceniona okazała się pomoc psychologa i przyjaciółki, która niemalże siłą mnie do niego zaprowadziła.
Gdy zdecydowaliśmy się na powrót, wyszłam z założenia, że nie będę nakładała miliarda restrykcji mojemu mężowi ( wtedy narzeczonemu). To do niczego nie prowadzi. Hasła typu: nie możesz tego, tamtego, zobaczę Cię z nią to spalę was na stosie, usuń ją z FB itp. Zakazując czy nakazując brniemy w ślepy zaułek. Sprawdzając, szpiegując popadamy w nerwicę natręctw.
Przecież jeśli oczekujemy wierności to należy zrobić wszystko aby partner nie miał ochoty nas więcej zdradzić. Nie chodzi mi tu o nadskakiwanie, matkowanie czy usługiwanie.
ten etap też mi już przeszedł , ale fakt: wizja rozstania, plus efekt psa ogrodnika ma spore walory terapeutyczne..
Cytat
Leniwa, wysługująca się kimś księżniczka, a sama se zrób, co tylko chcesz i jeszcze więcej
Murka,
Cytat
Takie bóstwa to tylko co jakiś czas zdradzać, wtedy są idealne, w końcu się starają;
gdy znowu są pewne siebie, leniwe i w d.....im się przewraca, trzeba zrobić dobitkę, żeby nie zapomniały ;
Nigdy nigdzie nie odejdą; bo będą zmieniać faceta i cały świat, tylko nie siebie
Yorik,zamilcz lepiej, że ja się wysługuje ? księżniczka? sama wszystko robię i nikogo o nic nie proszę,nie wiesz to lepiej nic nie mów,książę od siedmiu boleści...tylko koń dawno zdechł.
Może umówcie się na jakąś randkę i sobie wszystko wyjaśnicie 😉😉😉
Cytat
Ech Zahira, ciekawe ilu facetów cię skrzywdziło i ...dlaczego to zrobili? Zrób proszę autoanalizę tym razem.
Komentarz doklejony:
Vivienn napisała:
Cytat
1)Że od dwóch lat traktowałam go jak śmiecia, jak powietrze
2)Nie odpisywałam na sms, nie odbierałam telefonów
3)Nie rozmawiałam, gdy już byłam fizycznie obok
4) Byłam współlokatorką- nie partnerką
5) Od miesięcy poprzedzających zdarzenie odpowiadałam: ja Ciebie też na jego słowa Kocham Cię
6) Przypomniał rozmowy, w których prosił abym znalazła czas tylko dla nas ( to zbiegło się z momencie kiedy od rana byłam na uczelni, wieczorami odbywałam praktyki, a w weekendy pracowałam).
7) Brakowało mu zwykłych gestów tj. Przytulenie, zapytanie jak minął dzień.
8) Zapominanie o : urodzinach, imieninach, rocznicach itp.
Kurde, wypisz wymaluj u mnie tak było (i ciągle jeszcze się zdarza). A więc mam w domu księżniczkę :-(
Cytat
Zajmij się swoją księżniczką,żeby jej korona z głowy nie spadła,a nie martwisz się ilu mnie skrzywdziło...tylko jeden którego pozbyłam się ze swojego życia, i chyba sobie szykuje drogę powrotną,a pozostali nieszczęśnicy,z góry wiedza ze tej przeszkody nie przeskoczą, a mi leniwego kanapowca z piwem w łapie do szczęścia nie potrzeba,wystarczy ci czy coś jeszcze?
impac,chyba sobie żartujesz?
Cytat
Dziękuje. Mam wrażenie, że im dalej jesteśmy od punktu zero tym jest lepiej. Chyba w tym roku, kiedy się tu zalogowałam ( odważyłam się zalogować) stwierdziłam, że jest już naprawdę dobrze. Oboje pracujemy nad partnerstwem. Pielęgnujemy to co mamy. Nie zapominamy o tym co się stało. Czasem temat powraca, ale nie po to by robić wyrzuty.
BETKAA,
Cytat
Oczywiście, że nie zachował się wobec mnie fair gdy za moimi plecami flirtował z inną. Został za to zwyzywany od najgorszych i siarczysty liść w twarz jaki otrzymał też nie należał do najlżejszych. Mógł zakończyć nasz związek jak było mu źle, zanim zdradził. Tylko czy nie próbował ratować? Ratował, prosił. Umawiał wizyty-olewałam.
Wciąż pracujemy. Sporo przed nami. Co rok ( jeśli życie pozwoli) postaram się raportować postępy.
Murka,
Cytat
Ad 4) Nie od razu Rzym zbudowano, wciąż się uczę. Jak słusznie zauważyłaś robię postępy
Cytat
Ciężko jest się starać kiedy jest się zranionym.
hakaa,
Cytat
Jeśli latasz koło niej, akceptujesz takie zachowania i godzisz się na okruchy ze stołu łaskawej pani, to tak... Być może nią jest. Jeśli euforią reagujesz na jej normalniejsze dni i masz ochotę rozpieszczać , gdy powie 'kocham' i przytuli to lepiej uważaj. Twoja w tym rola by nie dać zrobić z siebie pieska z wywalonym jęzorem, który będzie na każde skinienie swojej pańci. Szanuj siebie i swoje uczucia. Nie daj sobą pomiatać.
Cytat
Cytat
Cytat
Takie wnioski na podstawie znajomości jednego faceta ? Brawo. Tak właśnie widzą świat księżniczki. Przez samo to, ze istnieją, mają specjalne prawa. Wszyscy mężczyźni to marudni , leniwi kanapowcy, którzy w niczym nie odpowiadają, nie dają się wykorzystywać, a powinni. Obrażone, że nikt ich w niczym nie wyręcza, a każdy facet powinien marzyć o takiej łasce dostąpienia. Wierzą, że rozkładanie przez nie nóg ma jakąś wyjątkową magiczną wartość, jedyną taką na świecie. Odwdzięczą się czymś co je niewiele kosztuje, a konkurencja przecież nie istnieje. Uważają, że świat powinien być skonstruowany pod nie. Wszystko co nie jest, jest złe.
Regułą jest to, że nikt na nie nie zasługuje. Wszyscy by chcieli, ślinka leci i nie mogą nawet liznąć takiego bóstwa. Wiedzą o tym i są z tego powodu nieszczęśliwi, cierpią. Jakiejś dziwnej przeszkody nie przeskoczą, hahahaha. To są dopiero urojenia na swoim punkcie. Skąd to się bierze? Wychowanie? Aż mnie kolka ze śmiechu złapała
Są hipokrytki, wcale nie mało, które z czegoś co dla nich nie osiągalne i mogą sobie tylko pomarzyć, robią swoją cnotę, są przekonane, ze stanowią wielką nieosiągalną wartość dla facetów i się tym chwalą.
To strategia starych panien, którą stosują nawet mężatki, która razi nawet na takim portalu. Żadna nie powie, że nikt jej nie chciał, albo tylko tacy co się do niczego nie nadawali, bo wszyscy inni z jakichś powodów uciekali. Wszystkie twierdzą, że są tak wspaniałe, że nikt na nie nie zasługiwał, nie zasługuje i nie będzie zasługiwał. Przecież są idealne, cud malina, zbyt wartościowe dla kogokolwiek. Gardzą facetami. Nie ma to jak dobre samopoczucie.
Chwilami chyba w to wierzą nie widząc, ze bujają w obłokach;
PS. Koń żyje, ma się dobrze, jest wolny, sam instynktownie decyduje kto może go zobaczyć czy dosiąść
Cytat
księżniczki to leżą i pachną,a myślisz że mając jednego faceta pół życia to ja już zielona jestem? ty za to masz bagaż doświadczenia co?
Cytat
Koń jeszcze żyje,aż słychać że więcej rży jak w galopie idzie
Zahira napisała:
Cytat
Gdyby ci powiewało i zwisało, to nic byś nie odpisała Yorikowi :-)
Mniej jadu we krwi, bo ktoś ci kiedyś powie "pamiętaj, nikt cię nie lubi!".
usunięty podwójny komentarz apologises
Nie bedzie powtorki ze straconego i zmarnowanego czasu
https://www.youtube.com/watch?v=nxHJJ...xHJJzdfwkM