Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Julianaempat...01:54:04
zona Potifara02:57:47
bardzo smutny03:01:38
Sasza03:18:37
A-dam03:51:39

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Co tu stalo?Drukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam was. Chcial bym opowiedziec moja historie, ktora mnie do dziesiaj jeszcze czasami meczy i ktorej nie umie zrozumiec. Nikt nie umie jej zrozumiec, sa tylko podejrzenia i spekulacje. Przapraszam od razu was za bledy i dziekuje z gory za wasze mysli. Nie chodzi mi a ratowanie czegos ale moze czastke zrozumienia tego wrzystkiego. Zaczne moze od tego ze nasz zwiazek funktionowal dobrze. Rozumielismy sie bez klopotu. Zawsze umielismy porozmawiac, jerzeli bylo cos do rozwiazania to zawsze byla rozmowa. Pomiedzy nami niebylo klotni, nie obrazalismy sie. Trzymalismy razem ze soba. Przeszlismy bezrobocie, choroby, przeprowadzki. Dostalem stala i dobra prace, nowe mieszkanie w innym miescie. Zycie toczylo sie dobrze, duzo smiechu. Pewnego dnia mialem urodziny, przyszlem z pracy. Zrobila ciasto. Skrzynka piwa i kurs na obcy jezyk na prezent. Wrzystko bylo normalnie, rozmawialismy o normalnym urlopie. Do tej pory jezdzilismy do tesciow, nie mialem z tym problemu. Rozmowa byla tez na temat nowych mebli, planowania nastepnego weekendu. Normalne rozmowy. Nic dziwnego. Cztery dni pozniej stanela w duzym pokoju, jak slup, powiedziala: r Zdradzilam cier0;. Nogi mi sie ugiely, myslalem ze ona zartuje. Nie umiala mi w oczy spojrzec, zaczla plakac. Zaczalem sie wypytywac co tu jest grane, kto, z kim, gdzie i jak. Kolega z pracy. Powiedziala ze seksu nie miala z nim r11; nie wierze w to do dzis. Nie umialem sie polapac, bylem kompletnie w szoku. Minelo pare minut a ona nastepny strzal w pysk. Ona juz tak dalej nie moze, ona konczy zwiazek. Probowalem od niej wyciagnac podstawy do zakonczenia. Nie umiala na to odpowiedziec. Powiedzialem jej, ze jestesmy przeszlo 8 lat razem, niebylo klopotow a ona mi nagle nie moze odpowiedziec dlaczego konczy zwiazek i przedewszystkim dlaczego wlasnie ona poszla na bok. To bylo niewiarygodne. Moze zapytacie dlaczego? Byla zgwalcona jak miala okolo 10 lat. Wiedzialem o tym od poczatku. Do mezczyzn byla z dystansem. Jak miala isc do ginekologa to sie trzesla. Nasze zycie seksualne bylo dopiero po latach na luzie. Bylem bardzo delikatny i podchodzilismy powoli do wrzystkiego. Niemialem z tym problemow, bo ja bardzo kochalem. Ona miala swoje trudnosci z podejsciem jako pierwsza, ale sie starala. Nie umie tego wytlumaczyc, ale nie czulem sie tym niedowartosciowany czy tam bog wie co. Nigdy jej nie zdradzilem i ani mi to przez glowe nie przeszlo. Na drugi dzien bylem zaszokowany jej wygladem i zachowaniem. Histeryzowala, plakala litrami, oczy miala takie duze i patrzyla w dal. Mnie nie mogla spojrzec w oczy. Ok. Ja tez lepiej nie wygladalem. Powidziala ze jedzie do matki. Zawiozlem ja na dworzec, niepozwolilem autem jechac. Dwa tygodnie cisza, nie kontaktowala sie nic ze mna. Odebralem ja z dworca i teraz nastepny szok: zachowala sie tak ja bym ja zdradzil i diabli wiedza co ja jej zrobilem. Myslalem ze on mnie na tym dworcu zabije. Co tu k....jest grane? Pomyslalem. Mijaly tygodnie, ona do kolezanki. Ja do matki. Ona spwrotem. Jak spowrotem. Dom wariatow. Nie chodzilem do pracy. Sprawa troche ucichla, wyjasnienia nie bylo dalej. W paru rozmowach podpadly mi dziwne slowa, trzymajcie sie lepiej stolu: nagle zaczly je wlosy na moich rekach przeszkadzac, ze jestem za maly (pol centymetra !!!), ze ona na mnie nie zaslurzyla, ze ja moge miec kazda. Pociskala jakies teorie, ze ona sie przeprowadzi do rodzicow, do ameryki, do bialorusi...do innengo miasta. Ona siebie nienawidzi co ona zrobila, on niewie co sie z nia dzieje. Mam z nia nie rozmawiac na ten temat, bo nie jestem psychologiem. Zmienila prace bo miala tam flashbacks. Po czasie troche ucichlo i zylismy dalej. Ale zachwile mial mi sie sufit i niebo na glowe zwalic. Jakies cztery miesiace pozniej, wstalem rano zeby z psem wyjsc. Siodma godzina, nagle dzwonek do drzwi. Ojciec i brat staneli w mieszkaniu a od niej uslyszalem: ja tak dalej nie moge. Mnie wmurowalo kompletnie, ale pomyslalem: tu niema co sie buntowac. Cos pod kopulom u niej nie tak. Serce mi sie kroilo, ale zostawilem. Zawalilem sie na drugi dzien i nastepne miesiace. Pilem, ucieklem od wrzystkich i wrzystkiego. Bylem zalamany, nie moglem zrozumiec o co tu chodzi. Minelo prawie poltora roku od jej odejscia, prawie dwa lata po jej skoku. Mialem z nia raz kontakt, bo chcialem naszego psa. Niebylo problemu, przywiozla i odebrala. Nawet powiedziala ze jak bede chcial go widziec to nie ma problemu. Po paru tygodniach zmienilo sie jej: rNie chce cie widziec, dlatego psa tez nie bedziesz widzalr0; - i byc tu madry. Pod koniec roku spotkala sie z moja matka, jedynie co bylo nowoscia to jej bardzo niska waga. Nie miala nic na mnie do powiedzenia. Jej rprzeprowadzkar0;, nazwala to samoobrona...Matka zadala jej pytanie czy ja bilem. Oburzyla sie i potwierdzila ze nigdy na nia reki nie podnioslem i jestem wspanialym czlowiekiem. Powtarzam: i byc tu madry. Po przeprowadzce zostawila list, jej nocna koszule i rajstopy na mojej stronie lozka. Co to do znaczenia mialo, nie wiem. Oczywiscie nie powiedziala gdzie sie przeprowadza, wziela pralke, stol, krzesla, telewizor, komputer, dvd. Znalazlem jej adres. Teraz jezdzi 70km do pracy. Pies w domu. Co do psa: kupilismy go krotko przed jej zdrada. Auto zakupione takze ze wzgledu na psa. Tymczasem jest mi lepiej, rower, ksiazki, gotuje, jestem zdolny decyzje podejmowac. Jakos zyje. Ale od czasu do czasu, za czesto, przychodza mysli: co ja zrobilem? Co tu sie stalo? I sie zawalam. Spie albo pije. Bylo cos, czego nie widzialem? Podchodzilem roznie do sprawy rowiazanie tego balaganu. Ksiazki o traumie itp. Dziekuje Wam bardzo za przeczytanie i wasze mysli. Pozdrawiam i przepraszam jeszcze raz za bledy i ten balagan stylowy.
3739
<
#1 | Deleted_User dnia 07.06.2016 12:37
Ty się chłopie jeszcze z niej nie wyleczyłeś. O alkoholu nie napiszę wiele, bo chyba zdajesz sobie sprawę czym pachnie regulacja nastroju procentami.
Gdy połączysz gwałt w dzieciństwie, utratę skrajną wagi ,dziwne zachowania powinny wyjść Ci zaburzenia osobowości, najbliżej borderline. Jedna z nazw zastępczych "kocham i nienawidzę" , i tu nie ma co się zastanawiać jaka jest Twoja wina. Jako osoba żyjąca z kimś takim jesteś współuzależniony. Podstawową i najważniejszą sprawą powinna być Twoja terapia, przede wszystkim pod tym kątem. Mało kto oprócz dobrych terapeutów i to pod pewnymi warunkami jest w stanie pomóc tej kobiecie. Myślę, że Ty jesteś ostatnią osobą, która może o takiej pomocy dla niej myśleć. Sama zdrada to zaledwie wierzchołek góry lodowej jej problemów. Nie o Ciebie w tym bagienku chodzi. Jesteś elementem, na którym co jakiś czas odbije się jej zaburzenie. Bierz się za siebie.
3739
<
#2 | Deleted_User dnia 07.06.2016 13:55
Apologises dziekuje za Twoja odpowiec,
masz racje, oczywiscie sie nie wyleczylem. Jeszcze cos siedzi. Czytalem o tych zaburzeniach ale cale lata niewidzialem nic ekstremalnego. To jakby wyszlo nagle.
Na jej wybryk rodzina (moja) i nasi znajomi, nawet jej jedyna i najlepsza kolezanka powiedziala ze jej zachowanie to przedszkole.

Jej rodzina, przedewszystkim matka i ojciec na to nic nie powiedzieli. Chamskie zachowanie, chociaz znalem ludzi od poczatku, czesto tam bywalismy.
A oni do tej pory nawet ani razu nie zadzwonili zeby przynajmiej powiedziec szerokiej drogi.

Pomoc jej nie moge, to wiem. Teraz to juz nawet nie chce. Bo po tych numerach, powiem Tobie szczeze, ze mialbym klopoty z nia byc w jednam pokoju. Niepewnosc, co ona zrobi w nastepnej chwili. Siekiera, noz, pistolet?

Rozmawialem z jej kolezanka z bylej pracy. Zerwala kontakt, nikomu nie powiedziala ze sie zwalnia. Spotkala gdzies tam kiedys mojego brata i jego dziewczyne. Uciekla! Ani dzien dobry nie powiedziala.
Nawet jak musialem oddac nasze mieszkanie (wynajete), podpisane bylo na nas, to nawet jej nie bylo. Nic ja nie interesowalo. Znikla z bylego zycia.
3739
<
#3 | Deleted_User dnia 07.06.2016 14:07
Jeszcze będziesz dziękować Bogu, za tę zdradę. Nie żartuję.
Ona zaburzona bez powodu nie jest. Jej rodzinka ma swój udział w jej chorym zachowaniu, jak znam podobne przypadki, będą lekceważyć sprawę. Jedna patologia rodzi drugą patologię. Przykre, że ktoś tak skrzywdzony w dzieciństwie sam krzywdzi dalej innych. Na ile potrafisz odetnij się od tej dziewczyny i jej rodziny. I powtórzę, weź się za terapię, pozwoli Ci na nowe, wolne życie. W dużej mierze rozumiem Twój stan. Mam żonę zaburzoną, dała rodzinie popalić. Udało nam się wyjść na prostą, dzięki pomocy mnóstwa psychologów, ludzi dobrej woli i tego forum. Mam nadzieję, że uda ci się nie skreślić byłej jako człowieka, a tylko jej czyny. To nie jej wina, choć ból ogromny.
6304
<
#4 | ottohetman dnia 07.06.2016 14:40
Mam inne podejrzenie. Jesli to prawda co napisales a nie podejrzewam cie o konfabulacje zdrady moglo nie byc. Nie jest to jednak zadne pocieszenie dla ciebie. Jest gorzej niz myslisz. Prawdopodobnie mogla aktywowac sie u tej osoby choroba psychiczna co oznacza definitywny koniec. Tu juz nie chodzi o sam charakter. To moze byc choroba na co nie masz zadnego wplywu. Nie ma prawdy i klamstwa a ciezka choroba psychiczna.
Powiem Ci masz farta chlopie ze to sie tak skonczylo. Nie miej do nikogo pretensji.
I jeszcze jedno pamietaj ze jakby ci do glowy przychodzily mysli o jakims przebaczeniu i ratowaniu czegos miloscia to zapomnij. Sa rzeczy na ktore nie mamy wplywu. Pozdrawiam.
3739
<
#5 | Deleted_User dnia 07.06.2016 14:53
Zgadza się, dużej części prawdy nie dojdziesz i chyba nie jest Ci to potrzebne. Podobnie z określeniem choroby/zaburzenia. Od diagnozy są lekarze, ja czy ktokolwiek inny możemy wyrazić swoje przekonanie. Dla Ciebie liczą się skutki jej zachowania. Bardzo często czyjąś toksyczność mierzy się krzywdą jego ofiary.
6304
<
#6 | ottohetman dnia 07.06.2016 14:54
I jeszcze jedno. Drogi kolego nie miej do nikogo pretensji. Do siebie przede wszystkim. Nie pij juz. Odpocznij. To juz jest poza toba nie masz juz na nic wplywu i nie wolno ci sie wtracac przebaczac na sile oraz szukac kontaku z ta osoba bo ona potrzebuje leczenia i wasze drogi sie definitywnie rozeszly. To najprawdopodobniej sa grube sprawy dla lekarzy psychiatrow. Ty ze wzgledu na to co przezyles tez musisz zadbac o zdrowie psychiczne isc na jakas terapie odkleic sie od tego. Pracujemy dalej. Pozdrawiam.
3739
<
#7 | Deleted_User dnia 07.06.2016 17:17
Chyba wiem, co mogło się wydarzyć, niestety. Jestem w trakcie terapii z powodu zdrady mojego, uff !, byłego już, męża i prób ciągnięcia dwóch związków naraz. To już nie boli, ale w międzyczasie ujawniły się inne traumy z przeszłości m.in. związane z molestowaniem. I powiem ci, Sufitnagłowie, że takie "pamiątki" naprawdę potrafią mocno utrudniać życie...
3739
<
#8 | Deleted_User dnia 08.06.2016 01:13
Rodzinka lekcewazyla sprawe od poczatku i mnie. Ale dlaczego?
Jak zadzwonilem do nich co sie z ich corka nagle dzieje to dostalem bardzo przykre odpowiedzi. Matka powiedziala bez jakis pytan: "Ty nie pierwszy nie ostatni" a ojciec ogon schowal i "nie bede sie bawil w psychologa". Widac ze mie cale lata mieli w dup.ie. Ale piekna role grali. Masakra.
Nawet ja sie nie przjmowali, a tak sie zawsze niby serdecznie witali.

Zreszta ona mi troche rzeczy opowiadala jak sie jej matka zachowywala na tle wychowawczym... Ze wstydu wiecej chyba nie mowila. "Tesciowa" to krolewna kanapy. Nic nie robi. Ona nawet nie byla w stanie zrobic kolacji do gosci, do nas. Jak ja sobie to wstecz pomysle..."Tesciu" jeszcze po zakupy jechal, a po, ona z morda na niego, jaki to on durny. Szczegoly, ale gdzie ja bylem? Czemu nie reagowalem? Tu mam pretensje do siebie, po jaka cholere tam jechalem, jak widzialem co tam sie dzieje? Z glupoty? Z milosci do mojej? Madry po szkodzie...

Z nia nie mam juz nic wspolnego, nie widze jej. Nie mam kontaktu. Tylko mi serce czasami peka jak zadam sobie to pytanie: Kim ona jest? Doslownie wciagu 12 godzina nie poznalem mojej dziewczyny. Ostatnia normalnosc, ktora ja znalem to schodzila po schodach do pracy, pomachalismy sobie jak zawsze...od tamtej pory niewiem kto to jest. Przypominam sobie jej szczesliwy usmiech i takie same oczy. A potem tak jakby maske ubrala, cala mimika twarzy, horror. Wrednie patrzace oczy i obraza na caly swiat.

Z ta zdrada to rzecziwiscie nie pierwsze podejrzenie. Moja mama w to absolutnie nie wierzy, do niej to byl pretekst do jej akcji. Prowokacja.

Bardzo ja zawsze szanowalem, a nie razu nie powiedzialem na nia brzydkiego slowa. Po akcji, zaczlem sie wiecej tematem jej przeszlosci interesowac. Chcialem byc podparciem. A tu bum i znikla.
Zostalem z pytaniami. Ostanie bylo to po co ona sie moja mama spotkala? Bo to zeby powiedziec "Ja jemu niemoge w oczy spojrzec".

Przed nia bylem w zwiazku 7 lat z inna kobieta, rostanie. Smutek. A to co tu sie ze mna stalo, to co tu sie powalilo to jest nie normalne.

Ta jej osobowosc, jerzeli w ogole jakies czastki jej osobowosci istnieja to ona musi byc zeczywiscie kompletnie zrobana.
Co doprwadza do takiego naglego zawalania? Flashbacks? Ja sie czulem jak byl bym jej wrogiem. Paradoksalnym zachowaniem bylo ze sie bardzo mocno do mnie przed spaniem tulila. Wiedziala przeciez ze bedzie odchodzic, juz miala nowe mieszkanie. Wrzystko za plecami.

Dobra, skoncze narazie cedzic, chociaz moglbym tu ksiazki wypluwac, ze tak powiem.

Dziekuje Wam za mocne slowa, troche mnie to podnioslo.

P.S: Jenka, moze napiszesz troche wiecej bo nie do konca kontaktuje.
3739
<
#9 | Deleted_User dnia 08.06.2016 08:08
Chciałbyś zrozumieć? Nie wiem czy się da zrozumieć. Sami zaburzeni nie potrafią, chociaż bardzo często zdają sobie sprawę, że robią źle, nie potrafią opanować emocji i uczuć. To jest ten paradoks.
Potrafisz siebie zrozumieć? Wiesz jakim cudem tkwisz w tej beznadziejnej tęsknocie i bólu? Myślę, że zajęcie się swoimi przyczynami będzie bardziej pożyteczne i racjonalne.
Jest świetny film o podobne do Twojej relacji. "300dni miłości" opowiada o młodym człowieku z idealistycznym pojęciem miłości, beznadziejnie przyciąganym i odrzucanym przez zwariowaną borderkę. Nie znajdziesz tam powodów zaburzeń bohaterki, bo nie są one istotne, tak jak nie masz Ty sam wpływu na powody zachowania Twojej dziewczyny. Przyjrzyj się zachowaniom obu bohaterów, przyjrzyj się jak bardzo podobny jesteś do bohatera, jak bardzo żyjesz swoim obrazem miłości i czynisz z tego sens swojego życia.
Zapewne i Ty i ja jesteśmy stworzeni by być ofiarami nieszczęśliwych związków. I nie ma innych osób poza nami, które są w stanie zmienić nas. Jesteś odpowiedzialny za swoje życie i za swoje poczucie szczęścia. Jesteś jedyną osobą zdolną do swojej przemiany.
3739
<
#10 | Deleted_User dnia 08.06.2016 09:49
Apologises, idealnie ująłeś to, co dzieje się z zaburzoną osobą: są uczucia, są emocje, ktore potrafi wywołać jedno słowo, czy sytuacja - dla kogoś innego zupełnie neutralna - a dla tej osoby urasta do rozmiarów tragedii. I rozpętuje się piekło... Co gorsza taki ktoś sam nie wie, o co właściwie mu chodzi, bo zazwyczaj problemem nie jest dana sytuacja, a wszystkie podobne, jakie miały miejsce w przeszłości: przeliczcie to przez lat 20, 30, 40, a może wtedy łatwiej bedzie zrozumieć, jak trudno komuś takiemu zapanować nad sobą, gdy zacznie się ten ogrom emocji z niego wylewać Smutek
To samo dotyczy sexu: wystarczy niewłaściwe słowo, albo gest, albo nawet niewłaściwy moment, żeby wywołać panikę czy wręcz agresję.
A jeśli dojdą do tego problemy biorące swój początek w domu rodzinnym - nawet uświadomione, ale nieprzepracowane na terapii, to mimo najlepszych chęci partner nie jest w stanie tych emocjonalnych ran uleczyć :niemoc

Komentarz doklejony:
Sufitnagłowie, w tym tuleniu się przed snem nie ma żadnego paradoksu - tym, czego człowiek z zaburzeniami najbardziej pragnie, to, by ktoś go uratował, sprawił, by wreszcie poczuł się w pełni bezpiecznie. Tylko potem okazuje się, że ten "rycerz na białym koniu" nie bardzo wie, o co chodzi, a jeszcze sam ma jakiś problem. Bo zazwyczaj tak się ludzie dobierają, niestety. I jedno chce naprawić drugie, żeby wreszcie być w pełni szczęśliwe. A to nie tędy droga...
Apologises napisał, że pracować można tylko nad sobą. I to jest jedyna pewna rzecz w tej sytuacji: nie przepracujesz problemów za kogoś. Możesz natomiast pracować nad sobą, swoim poczuciem własnej wartości i ewentualnymi problemami, żeby w przyszłości takich osób nie przyciągać
3739
<
#11 | Deleted_User dnia 08.06.2016 10:11
Sex przy zaburzeniu to rozległy temat. Ma horrendalny wpływ na obydwoje w takim związku, pogłębia i wzmacnia większość objawów i współuzależnienie. Do tego to tak śliski i intymny element, że nie warto go rozważać na publicznym forum. Tylko terapia. Sex ma wpływ na dzisiejszy stan autora większy niż mu dziś się zdaje, łącznie z jego poczuciem winy.
3739
<
#12 | Deleted_User dnia 08.06.2016 10:19
Apologises, widze ze trafiasz w dziesiatke. Reczywiscie mam "idealne" podejscie do milosci (moje). Na poczatku bym to nazwal szanowaniem tej osoby do ktorej sie sympatja rozwinela.
Moje podstawy sa szczerosc, zaufanie, szanowanie, zaangazowanie a czasami nawet poswiecenie sie (np.choroba partnera). Po jakims czasie rosnie i sprawdza sie to wrzystko i chyba to nazywamy miloscia.
Jezeli czulem to od tej drugiej strony, bo tak bylo, no to nic nie zauwazylem ze cos nie pasuje. W zwiazku przed nia mialem duzo klotni, kompletnie rozne podejscia do zycia. To byla kwestia czasu az sie to rozpadnie.

A tu? Nic. Zadnej krytyki w czasie zwiazku, zadnego zachowania co by mi pozwolilo cos przewidziec.
Moglem zawsze na nia liczyc. Oczywiscie miala swoje slabosci, nie idealizuje jej.

To jest prawie tak, jak by poszla po te znane zapalki.

Dlaczego tkwie w tym wrzystkim czasami? Bo brakuje mi tej dziewczyny, przyjaciela, partnerki ktora ona byla, z ktora spedzilem przeszlo 8 lat. Spokojnych i dobrych. Szczesliwych.
A szokujace jest to, jak piszecie: ze psychiczna choroba taki balagan z niej zrobila.

Tak jak pisalem na poczatku, wariowalem. Teraz akceptuje ze to po wrzystkim. Ale jaka mam perspektywe na poznanie innej kobiety? Oczywiscie poznalem, ale brak mi energi do inwestywania czasu, przechodzenia tej calej procedury poznawania. Jedna kawa i ciastko a ja zmeczony jak po gorskiej wycieczce. Nie jestym typu zkakania z kwiatka na kwiatek.
Zauwarzylem ze obserwoje bardzo dokladnie. Brak mi zaufania. Bal bym sie nawet w nowy zwiazek wejsc. A jak widze na obkolo mnie co ludzie ze soba wyprawiaja, jak sie caly swiat k.rwi to mnie to rozwala. Czuje sie w tym wrzystkim zagubiony. To nie moja impreza.
Mam przeczucie, ze na tej imprezie jestem zaplakanym maly chlopcem, naiwniakiem ktory teskni za sympatyczna kolezanka z podworka. W innych zyciowych dyscyplinach daja sobie rade a tu stoje ja ciota w spodenkach na szelkach.

Troche sie rozczulam nad soba, ale przeciez nie zmienie mojego fundamentalnego nastawienia na guzik. Co mam byc, chamem? Jakims bezkompromisowcem? A jak dalej zostane soba to znowu wejde w takie g.owno.
Bylem soba i szczesliwy. A teraz zagubienie.
3739
<
#13 | Deleted_User dnia 08.06.2016 10:27
Tulenie, czułe powitania i pożegnania, zawłaszczanie czasu, każdej chwili to objawy potrzeby akceptacji. Późniejsze wyrzuty, oskarżenia, krzyki, przepychanki z psem, ucieczki to przerzucenie braku akceptacji na sufitnaglowie . To wszystko co dziewczyna pokazała autorowi, co dała odczuć to się rozgrywa codziennie wewnątrz niej. Niesamowita huśtawka. Gdy brakło autora przy niej, prawdopodobnie zaczęła się agresja na siebie. To chudnięcie może być objawem anoreksji, bulimi. Bardzo częste połączenie przy zaburzeniach. Niestety może się na tym nie skończyć. Co najmniej jedna trzecia borderów przechodzi do prób samobójczych.
3739
<
#14 | Deleted_User dnia 08.06.2016 10:32
Rozmawialem z kobieta co miala podobnal historie. Ona sie zdziwila, dlaczego ona odpycha moja reke. Ona to nazwala pomagajaca reke. I odpychanie mnie, temu komu mogla zawsze zaufac. Dobrze, moze reakcje sa rozne.
3739
<
#15 | Deleted_User dnia 08.06.2016 10:34
Weź pod uwagę, że jesteś wprost stworzony by pchać się w chore relacje. Obydwoje tak długo się szukaliście po świecie, by wśród wielu innych znaleźć właśnie siebie. To dziwne dopasowanie. Nie znajdziesz niczego w normalnej kobiecie, bo żadna nie ma tego co miała tamta. :cacy
Dla innej kobiety też nie będziesz pociągający ze swoimi cechami. To bardzo podświadome zachowania, wszczepione przez lata i tak oczywiste dla Ciebie, że ich nie dostrzegasz.
3739
<
#16 | Deleted_User dnia 08.06.2016 10:35
Z ta autoagresja moze byc. Jesli ona slow uzywala ze siebie nienawidzi za to co zrobila. Jest to mozliwe ze ona nie umie sobie poradzic z problemami?
Nie ma podejscia do rozwiazania problemow? Lepiej uciekac?
3739
<
#17 | Deleted_User dnia 08.06.2016 10:37
Samych odmian borderline jest o ile się z pamięci nie mylę ponad 250 rodzajów. Gdzie inne zaburzenia?
I drobna uwaga, zaburzenie to nie choroba psychiczna.
3739
<
#18 | Deleted_User dnia 08.06.2016 10:38
To by oznaczalo ze pod moim sufitem tez ciezkie powietrze...Przestraszyles mnie.
3739
<
#19 | Deleted_User dnia 08.06.2016 10:41
Nie jesteście razem, zostało Ci psychicznie się oderwać.
Ze swoimi problemami i stanem jesteś ostatnią osobą, by jej pomóc. Co najwyżej celem jej jazd.
Niechęć do leczenia to jeden z objawów.
Znajdź za pomocą wyszukiwarki forumowej temat "b jak borderline". Znajdziesz tam parę podpowiedzi i pozycji z których możesz skorzystać, by uzupełnić swoją wiedzę.
3739
<
#20 | Deleted_User dnia 08.06.2016 10:47
Jenka, ale nie jest to cos pomagajacego jezeli ma sie kogos kolo siebie co jest podparciem. Na kogo moge liczyc w trudych chwilach. Ok, w takich przypadkach te chwile to cale zycie.
Czy ona niemogla tego zauwarzyc, nie umiala poprostu?

Komentarz doklejony:
Ona sie do psychola jak i do gynekologa tak wybierala jak sojka za morze.
3739
<
#21 | Deleted_User dnia 08.06.2016 11:12
Tam od razu wystraszyłem. Daję ci do myślenia, tyle pomóc mogę. Ja nie jestem od terapii, a od podważenia Twojego dotychczasowego świata.
Ciężkie powietrze? Szeroki uśmiech Nie ma normalnych ludzi, co najwyżej niezdiagnozowani. Sprawdź na wiki osobowość zależną. Przejawiasz parę jej cech. Ja zresztą teżSzeroki uśmiech
3739
<
#22 | Deleted_User dnia 08.06.2016 12:19
Sufitnagłowie, może nie powinnam zadawać takich pytań, ale coś mi mówi, że jednak...powinnam. Z twoich wpisów wynika, że w poprzednim związku byłeś siedem lat. W tym osiem. I chyba nie jako małżeństwo, bo nic o tym nie wspominasz. A ile ty właściwie masz lat? A ona? Bo skoro związek był tak idealny -aż zbyt idealny( zbyt wygodny? ) - to może po prostu coś przegapiłeś...
3739
<
#23 | Deleted_User dnia 08.06.2016 12:27
Masz Jenka trochę szóstego zmysłu:tak_trzymaj
Wyczuwasz silny związek sufitnaglowe z matką? Co Ci to mówi?
3739
<
#24 | Deleted_User dnia 08.06.2016 12:36
Zadawaj pytania, nie mam problemu z nimi. Mam 40 rowne. Ona 30. Zonaty nie bylem.

Apologises: Z matka? No raczej nie. Daje Tobie gwarancje.
3739
<
#25 | Deleted_User dnia 08.06.2016 12:44
Zdanie matki bardzo się dla ciebie liczy, podobnie więzi rodzinne. Ogólnie dobra cecha, ale dla dziewczyny mogła się objawiać na dwa sposoby. Albo zazdrość o matkę i konkurowanie z nią o Twoje względy. Albo bardzo bliska relacja, jak matka z córką, czasem męcząca.
Ta sama cecha nie pozwala postawić granic niedoszłym teściom i nie dojrzeć nieprawidłowości w ich rodzinie.
3739
<
#26 | Deleted_User dnia 08.06.2016 12:58
Nie Apologises, tym razem sie mylisz, sorry. Z matka mialem w ciagu zwiazku sporadyczne kontakty. Tu dziewczyna nie miala zadnego powodu o zazdrosc.
Moja matka sie do nas nie wtracala.
Z moja matka niemiala zadnych bliskich kontaktow, nie przepadaly za soba. A po co sie obie spotkaly? Wariatkowo...

To ja moglem miec wiecej pretensji ze ona sluchala za czesto rodzicow. Jej matce nie pasowalo nic: to mieszkanie za drogie, po co ten pies, po co to auto. A czemu ty dziewczyno nosisz takie buty i czemu takie drogie.
To ona pojechala sama z ojcem na urlop i....spali w jednym lozku.
Kobieta miala wtedy 26 lat. Jest to normalne? Co to mialo byc?
Jej matka nawet jej studia wyszukala. Powiedzialem ze z tego nic nie bedzie, no i tak bylo. Pol roku studiowala.

Komentarz doklejony:
Co chcalem dodac: mialem uczucie ze jej matka probowala jej zycie ustawiac. Planowac. To znaczy plany juz byly, tylko ona sama miala inne ambicjie i ja pomiedzy plan wpadlem. Ona sie troche buntowala, to dostala mentalnie w pysk od matki. Tam cos nie gra z ta rodzinka. A co do brata, to lepiej nie komentuje. Takiego zimnego zachowania pomiedzy bratem a siostra jeszcze niewidzialem.
3739
<
#27 | Deleted_User dnia 08.06.2016 13:11
Operuję schematami, nie wszystkie muszą się sprawdzać w Twoim przypadku.
Bardzo ładnie wyszła za to apodyktyczność jej matki, wpasowanie na siłę do czyichś życzeń. Jeden z najgorszych modeli wychowawczych. Ludzie z takich domów mają nieprawdopodobne trudności w dorosłym życiu. Śmiało można podciągnąć pod syndrom ddd.
Jesteś jedyną osobą znającą swoją dziewczynę, to Twoja rola wybierać prawidłowy tok rozumowania. Na razie wychodzi totalna nieporadność emocjonalna i po części nieumiejętność dokonywania samodzielnych wyborów. Dziewczyna nie miała szansy nauczyć się żyć na własnych błędach.
Trauma po gwałcie jest ciężkim przeżyciem dla dorosłej kobiety. Dla dziewczynki wkomponowanej przez matkę w poczucie winy i bez pomocy to gwarancja obłędu.
3739
<
#28 | Deleted_User dnia 08.06.2016 13:17
Sufitnaglowie, a musisz wiedzieć? Naprawdę? Nie lepiej tę energię obrócić w swoim kierunku? Może zacznij w końcu żyć swoim życiem, nie "waszym". Z dziewczyną ewidentnie nie wszystko jest w porządku, oczywiście jeśli piszesz bez przekłamań, a myślę że jesteś szczery.
Moim zdaniem odpuść już.... Bo ugrzęźniesz w końcu w poszukiwaniach odpowiedzi na pytania, które nie są w ogóle ważne. Może nawet doszukasz się odpowiedzi, których nigdy nie chciałbyś poznać. Niczego nie naprawisz, nie cofniesz, nie uzdrowisz. Masz już swoje lata chłopie i zacznij myśleć o sobie i swoim życiu. TY jesteś ważny, TY się liczysz, TOBIE buduj nowy świat, już taki bez niej. I w realu i w Twoich myślach. Nie zrażaj się niepowodzeniami, bo rzadko kto trafia na swoją "drugą połówkę za pierwszym, a nawet za drugim razem. Na to trzeba doświadczenia i wiedzy o nas samych, która zdobywamy z wiekiem. Czas już dla Ciebie, abyś dojrzał i zrozumiał że kobieta, przynajmniej ta ostatnia to była pomyłka. Nic tego nie zmieni, nawet czary. Tylko jeśli odetniesz się od przeszłości raz na zawsze, masz szansę na nowe. Dbaj o siebie, rozwijaj się, inwestuj w siebie i zobaczysz, jak niedługo pozostaniesz sam.
3739
<
#29 | Deleted_User dnia 08.06.2016 13:26
Przypominam sobie jak ona miala jakies swoje mysli i wyrazila je przed rodzicami. Matka by jej noz w plecy najlepiej wsadzila. Oczywiscie nie komentowala, bo ja bylem. Matka grala jej caly czas na jej sumieniu. Kiedys probowala fantazjowac na temat jej kariery...no i ja wyszlem delikatnie z siebie.
Ona wszystkich uwaza za idiotow, a przedewszystkim swojego meza...

Z ta "przeprowadzka" powiedzialem od razu ze ona nosi podpis jej matki. Ona dyryguje cala rodzinka. Ojciec ma go.no do gadki. Przy przeprowadzce ani nie umial mi w oczy spojrzec.

Wychowanie: jak moja byla dziewczyna obiadu jako dziecko nie zjadla, to musiala tak dlugo siedziec az zje. Powiedziala mi, ze czasami usnela na stole. To jest chore.

A brat kopal ja zeby zmywala naczynia...

Komentarz doklejony:
Sybilla, masz racje. Zajmoje sie soba, ale malymi krokami. Widze ze jest lepiej, duzo lepiej.

I jestem szczery. Niemam podstawy do klamania. Cierpialem okropnie, tego sie nieda opisac. Szukalem wszedzie pomocy. Wszyscy widzieli co sie ze mna dzialo.
3739
<
#30 | Deleted_User dnia 08.06.2016 13:42
Powtórzę coś, co już pisałem. Jedna patologia rodzi drugą patologię. Jej rodzina stworzyła kogoś skrzywdzonego i nieszczęśliwego. Ten ktoś z automatu krzywdzi innych. Z automatu ta patologia została przelana na Ciebie. Masz tego objawy i nie umiesz się wyrwać z tego kółka.
Sybilla napisała coś mądrego -zostaw to za sobą. Sam nie wiem czy zrozumienie mechanizmów pozwoli Ci pogodzić się z faktami, czy nie popłyniesz dalej w tej chęci ratowania. Więc kolejne powtórzenie-terapia! Zabrzmi okrutnie, żyjemy wszyscy w pobliżu patologii. Nasze możliwości są bardzo ograniczone, a reakcje obronne każdego są różne. Naprawianie i reagowanie nie jest dla każdego. Można reagować gdy kopią psa, biją na ulicy, znęcają na własnej rodzinie itd. Ale w granicach możliwości i rozsądku.
3739
<
#31 | Deleted_User dnia 08.06.2016 14:07
Apologises, mój szósty zmysł mówi mi, że ta dziewczyna to moj klon. Nawet sytuacja z matką jest identyczna. Tylko u mnie jeszcze wieksze komplikacje rodzinne Smutek
Ale nigdy nie jest tak, że tylko jedna strona jest winna. Ja miałam problemy ze swoją przeszłością, z niską samooceną, z emocjami. Mój mąż też nie był wolny od zaburzeń. Ale o ile ja poszłam na terapię - fakt, dopiero po zdradzie i rozstaniu - o tyle on, po kilku latach wydawałoby się idealnego, związku, znowu narzeka, wyraża się o swojej nowej żonie bardzo lekceważąco i...znowu zdradza. Znamienne, że i jego rodzice rozwiedli się już w trakcie trwania naszego małżeństwa, po 30 latach związku!
Wiec, tak, to prawda, że patologia rodzi patologię. Ale można też się z niej wyrwać, jeśli bardzo się tego chce. A przede wszystkim, co ciebie, Sufitnagłowie, w szczególności w tym momencie dotyczy, można nauczyć się ją dostrzegać, uodpornić, i przestać samemu się w bagno wpychać:cacy
3739
<
#32 | Deleted_User dnia 08.06.2016 14:49
Nieraz trzeba mocne razy dostać, by się za siebie wziąć. Wtedy dopiero budzi się odwaga i determinacja. Taką szansą bywa zdrada, nałogi, śmierć i wiele innych nieciekawych zdarzeń.
Sama historia jest pełna żalu i trochę życzeniowa (bez obrazy sufitnaglowie) . Daje do myślenia obraz związku z problemami, ale z iluzją szczęścia. Po paru komentarzach wychodzi ślepota w dostrzeganiu sygnałów alarmowych. Powoli otwierają się oczy i następuje przebudzenie. To już coś dobrego.
7375
<
#33 | B40 dnia 08.06.2016 20:53
Wies Sufitnagłowie. Jak Ciebie czytam a właściwie opis partnerki jak bym widział moją zonę.
Wieczne strofowanie w rodzinie, wieczne wygłaszanie idiotyzmów jako mądrości objawione. Pewnie to znasz?
Pytanie czy niedoszła teściowa też taka jest do szwagra??? Pewnie totalna odwrotność - ot chodzące cudo, omnibus, gwiazda biznesu Uśmiech.
Jak dla mnie ułomność Twojej ex wynika przede wszystkim z totalnej patologii w relacji pomiędzy rodzicami a dziećmi w jej domu rodzinnym. A właściwie z ich braku.
Niedoszła teściowa chory babsztyl narzucający innym swoją wizję świata. Skąd ja to znam.
Jenka napisałaś:

Cytat


Ale nigdy nie jest tak, że tylko jedna strona jest winna

zgadza się czasami jest jeszcze trzecia storna która jest powodem kryzysu (błąd drugiej strony polega na tym że nie potrafi lub nie chce - czasami ze względu na partnera, przeciwstawić się "dobremu duszkowi"Z przymrużeniem oka
To akurat znam z autopsji. Pół roku mieszkania z teściową (ze względu na małe dziecko) skończył się kryzysem zakończonym zdradą. Z przymrużeniem oka
Jeżeli do tego doliczymy uwagi na temat partnera córeczki w typie jaki to jest beznadziejny...
Sorry czytałem kiedyś artykuł o matkach kochających za bardzo. I wiem co mówię. Wcześniej moja teściowa miała duży wpływ w kryzys w związku szwagra. Po daniu szansy jednym z warunków jakie postawiłem było - "mamusia może nas odwiedzać, nie nocuje, nie siedzi tygodniami - a najlepiej jak Ty bedziesz odwiedzać ją" podobnie jest u naszego kolegi. Pytanie czy jej rodzina Ciebie akceptowała czyt: mamusia? Była szczęśliwa że jednak jesteś od niej starszy o 10 lat. Mamusia cały czas czekała na księcia z bajki. Ale pocieszę ani TY Suficie ani nikt inny nie był by dla córki dość dobry. I masz rację wyprowadzka to film wg scenariusza "teściowej".
Odnośnie spania córki z ojcem, cóż jednak istotne jest to że może czuć się przy nim bezpiecznie. Przeżyła chyba najgorszą traumę którą można zafundować dziecku. Dla córek ojciec jest jak opoka. Wiem mam dwie córki. Z przymrużeniem oka

Komentarz doklejony:
Normalny ojciec oczywiście
3739
<
#34 | Deleted_User dnia 09.06.2016 01:29
Betrayed40, jej brat to cudo inteligencji. Pan doktor. Matka inzynierka, ojciec inzynier. A moja byla, sama sie nazywala czarna owca rodziny. Bo tak jej to wprali do mozgu.
Syn byl powarzniej traktowany niz corka. Matka ja jakby ponizala tym ze wyrzej stawiala syna. Ignorancja. On mogl robic co chcial, mogl powiedziec co chcial. A corki poglady byly lekcewarzone machniecie reka i ciezkim wydechem.

Matce to przeszkadzalo ze bylem starszy, bo corke stac przeciez na mlodszego. A z tym ksieciem to masz racje, ona na serio powiedziala jej, teraz sie trzymaj bo nie uwierzysz...zeby zrobila kariere w Dubaiu i tam znalazla "kogos". Mozesz sobie to wyobrazic jak ja sie czulem jak to slyszalem? Delikatnie wyskoczylem z siebie. Myslalem ze takie odchyly to tylko w tanich amerykanskich serialach. Co ta baba ma w glowie?

Tak jak pisalem, pamietam szczesliwa dziewczyne. Pokazalem jej ze mozna i trzeba zyc. Zyc za to, co sie zarobilo w pracy. Miala swoje ksiazki, lubiala dvd ogladac, biegala, kino, restauracje, ladne ubrania, fryzjer. Czasami male wycieczki.
I to jest interpretacja wolnosci, podejmowania decyzji jako dorosla kobieta, co lubi a co nie. Do siebie, do nas a nie do matki.
Zgodzilem sie na psa w mieszkaniu. Jej stary pies byl na umarciu. Matka z kapci wyleciala jak sie dowiedziala ze ja sie na to zgodzilem.
Dziewczyna miala czas dla siebie, usmiechnieta. Oddychala. Nikt ja nie gonil, nikt ja nie ponizal.
Tyle razy ja do lez doprowadzilem - ze smiechu. Moze jestem starym i glupim naiwniakiem, romantykiem, ale nigdy nie plakala z mojego powodu.

Ja niechce wiedziec co ta baba cale lata tej dziewczynie narobila. Ja tu czuje masywna manipulacje. Mysle czasami ze caly ten scenariusz nie tylko przeprowadzka, byl przez jej matke zrobiony. To bylo pranie mozgu. Tam chodzi o kase, o dom. Szantaz.
Niewiem czy ona ja do sciany nie przycisla...albo...albo...

To wszystko juz nie jest istotne ale bylo bardzo gorzkie przezycie. Co za doswiadczenie z tego wyciagne? Niewiem. Wiem tylko ze moglem ostrzej zareagowac i po pierwszej nie zrobionej kolacji przez tesciowa, spakowac torby i wiecej tam nie przyjezdzac.
No coz, jezdzilem ze wzgledu na nia. A tego jej wygadywac nie bede, bo zrobilem to chetnie.
3739
<
#35 | Deleted_User dnia 09.06.2016 22:30
Ciekawą drogę do pogodzenia się wybrałeś. Nie jest łatwa i przyjemna, nie jest na skróty. To dobrze o Tobie świadczy, o Twoim uczuciu do dziewczyny (jak brzmi w przypadku czterdziestolatka) . Może boleć jak cholera. I ma to przeżycie swoją wymowną wartość, nie trzymasz w sobie żalów, lęków. Rzadko komuś doradzam rozwlekanie syfu jakie niesie patologia. Nie każdy ma siłę i umiejętności by unieść taki ciężar. Jeśli jednak czujesz potrzebę zakończenia tego rozdziału, zrób to.
Były pewnie i dobre chwile, pielęgnuj je. Wydaje się, że były prawdziwe.
Ile będziesz chciał się wygadać, pytać, wal śmiało. Jeśli będę potrafił odpowiem.
3739
<
#36 | Deleted_User dnia 09.06.2016 23:55
nie powinieneś był jej zostawiać wtedy, gdy była w takim stanie,nie powinno dojść wtedy do rozstania
3739
<
#37 | Deleted_User dnia 10.06.2016 02:50
Apologises, dziekuje, napewno napisze bo ja bym mogl ksiazke pisac.

Amor, ja jej nie zostawilem. Walczylem o nia wrzystkim co moglem. Ja po tym szoku ze ona poszla na bok (ona!!!???) i ze konczy nasz zwiazek, chodzilem na czworaka (wtedy jeszcze nie po piwie!), pot mnie noca zalewal. Ja sie dusielem bolem serca. Ale walczylem. Walczylem nie tylko bo ja kochalem, walczylem bo mi intuicja podpowiadala ze cos tu jest nie tak. Przerzylem rozstania, swoje i od innych. Do dzisiaj. Ale ten numer jest za duzy. Jedna teoria przeczy innej.

Amor, moze dziewczyna zachorowala a moze dostala pranie mozgu. Mnie tu od poczatku smierdzialo tesciowa. Ja zadzwonilem do matki i ojca. Reakcja prawie jak przy absolutnym zero.
Jerzeli corka nagle dlugoletni i szczesliwy zwiazek rozpierdziela w ciagu sekundy, w momencie obojetnie z jakiego powodu. Normalny rodzic, bierze telefon i pyta sie: com ta sie u was dzieje? Co jest z nasza corka?
Oni ani razu niepodniesli sluchawki. Kto sie tak zachowuje? Dzicz? Psychole?
Caly czas sie matka wpi.rdalala (sorry ze bluzgam, ale mi lepiej) w wiekrzosci po kryjomu a tu ja nagle nic nie obchodzi? Sterowala corka az jej bezpieczniki poszly.

Jak ona potrzebowala mojej pomocy to zawsze mogla na mnie liczyc. Ona wiedziala o tym. Czy ona chciala a nie mogla albo odwrotnie, ja sam tego niewiem.
Ale widze ze odeszla. Nie ma jej. A zatrzymac jej nie moglem.
3739
<
#38 | Deleted_User dnia 10.06.2016 19:34
Dostrzegasz znaczną część przyczyn tragedii swojej dziewczyny, znalazłeś winnych. I co z tym zrobisz? Nie odpowiadaj, a zastanów się, bo to niełatwe pytanie. Zwykliśmy dostrzegać patologię w prosty sposób, rządzą schematy "bo zupa była za słona" i "alkoholizm wrogiem społeczeństwa" . A to zaledwie wycinek , jak sam się przekonałeś nawet wykształcenie nie gwarantuje bycia dobrym, przyzwoitym człowiekiem.
Większość ludzi utożsamia też zaburzenia z agresją, przede wszystkim wobec bliskich . Sporo zaburzeń opiera się na agresji wobec samego siebie. Jeśli nie odczułeś aktów przemocy fizycznej, słownej, manipulacji dziewczyny wobec Ciebie, to prawdopodobnym jest jej autoagresja. Jedna z najczęstszych po traumie gwałtu, molestowania, zabieraniu prawa głosu o własnym życiu. Widoczne to cięcie się, bulimia, anoreksja. Niewidocznych mogłeś nie dostrzec, to huśtawka wewnątrz polegająca na niszczeniu własnej wartości, lękach nie do opanowania, zakres tak olbrzymi ,że dla nas nie do wyobrażenia. Emocje tak silne, że ucieczka od Ciebie i lęk przed sobą, poczucie, że ona nie zasługuje na Ciebie są w pełni wytłumaczalne. My z tak silnych emocji być może znamy tylko śmiertelne przerażenie, paraliżujące i pozbawiające woli.
3739
<
#39 | Deleted_User dnia 10.06.2016 23:00
Sufitnaglowie bardzo Ci współczuje, bo znalazłeś się w bardzo trudnej sytuacji. Myślę, że niepotrzebnie przerzucasz odpowiedzialność, za to działo się w niej, na innych. Mam za sobą podobne doświadczenie, co Twoja partnerka. Ja co prawda nigdy nie zdradziłam, ale wiem jak to jest, kiedy człowiek brzydzi się własnym ciałem, szoruje skórę do krwi i nie może tego wszystkiego z siebie zetrzeć. Całkowitym nieporozumieniem jest obarczanie pociotków. Z tego co mówisz na temat jej rodziny,całkiem możliwe, że nie otrzymała właściwej pomocy w odpowiednim czasie, że zdradzili ją, kiedy ich najbardziej potrzebowała. Piszesz, że po powrocie zachowywała się tak, jakbyś to Ty zdradził. Wydaje mi się, że na jej miejscu tak czułabym się gdybyś, zamiast mnie zatrzymać, zawiózł mnie na dworzec. To bardzo trudna sytuacja , ale może ważnym jest abyś zrozumiał, że jej zdrada może nie mieć najmniejszego związku z Tobą. I może nie powinieneś brać tego co się wydarzyło do siebie i zwyczajnie wybaczyć jej, bez obwiniania wszystkich w koło, jako komuś, kto dźwiga własne piekło.

Komentarz doklejony:
Mnie zdradził mąż, nie chce pisać o zbyt intymnych sprawach, ale dla przybliżenia tematu powiem Ci,że zdrada mojego męża spowodowała we mnie, nie wiem jak to nazwać nawet, ale ogromną wewnętrzna pustkę i poczucie obrzydzenia do tej zwierzęcej części natury ludzkiej. Szczególnie odczuwalne w łóżku. Ja wybaczyłam, jestem szczęśliwa z moim mężem, bardzo go kocham, on naprawdę bardzo stara się naprawić wyrządzoną mi zdradą krzywdę. Jednak, jeśli chodzi o zbliżenia, we mnie coś pękło. Nie umiem Ci tego opisać i nawet nie chce, bo aby to zrobić musiałabym w myślach do tych odczuć wracać. A chyba wolę być od nich z daleka. Wybacz jej i wybacz sobie. Nie jesteśmy w stanie nad wszystkim zapanować, a tym bardziej nad tymi rzeczami które przychodzą z zewnątrz. Po prostu to puść, daj temu czas, nie musimy nad wszystkim panować, pewne rzeczy warto sobie odpuścić.

Komentarz doklejony:
Tęsknisz, to się po prostu z nią spotkaj i pogadaj o pogodzi i dobrej muzyce. Oszczędź jej wracania, do zapewne ogromnego poczucia winy i wstydu.
3739
<
#40 | Deleted_User dnia 10.06.2016 23:25
Dziekuje wam za odpowiedzi.
Ja nie probuje przerzucac, ja szukam tylko odpowiedzi. Z dworcem to bylo tak, ze ona chciala jechac autem, setki kilometrow. Nie moglem na to pozwolic w jej stanie.
Wyszedl bym wtedy z domu na chwile to ona na bank by wsiadla do auta. Dlatego tak postapilem, ona tak czy tak tupala nogami.

Drugi problem: ja jej chcialem wybaczyc. Tak jak napisalem, bo ja bardzo kochalem. Bardzo ja szanowalem. W pierwszych momentach niemoglem tej histori uwierzyc.
Ja sie czulem tak jak ja bym byl jakism zlem. Facetem ktory jej zrobil ten bol. I ona to tak jakby pokazywala. Ja niewiedzialem o co chodzi, myslalem ze zwarjoje.

Co do zdrady: nie jeden znajomy twierdzi, ze jej nie bylo. Ja na poczatku tez powiedzialem ze to klamstwo. A jesli byla zdrada to dlaczego? Z jakiego powodu. Ja tez myslalem ze kolega z pracy sie bez zaproszenia pchal. Gwalt?

A teraz to: co mialo do znaczenia zostawienie po przeprowadzce jej neglige i rajtuzy na mojej stronie lozka. Wrzystkie ubrania wziela ze soba. Dlaczego mi to zostawila? Co ja mam z tego interpretowac?

Komentarz doklejony:
Amor, ona mojej matce powiedziala ze ona mi w oczy spojrzec nie umie.
Nie ma zadnych szans na zadne spotkanie. Moja dziewczyna ktora znalem znikla z tej ziemi, "umarla".

Tak, tesknie za nia bardzo. Ale wiem ze to jest zakonczona historia.

A co do natury ludzkiej: na poczatku jak mi te wyobraznie o niej z nim przychodzily to wymiotowalem. Do dzisiaj obrzydza mnie bliskosc cial ludzkich. Bo widze zdrade.

Ona zyje swoim zyciem, widzialem na Whatsappie ze odwiedzila kolezanke w ameryce. Ja jestem nikim dla niej.
I obawiam sie ze nigdy nie bylem. Niewiem czy milosc mozna grac. Moze i tak.
3739
<
#41 | Deleted_User dnia 12.06.2016 08:00

Cytat

Nie ma zadnych szans na zadne spotkanie. Moja dziewczyna ktora znalem znikla z tej ziemi, "umarla".
znikło Twoje wyobrażenie o tej dziewczynie, ono umarło Uśmiech ona nadal żyje i jest

Cytat

Tak, tesknie za nia bardzo. Ale wiem ze to jest zakonczona historia.
jakoś chyba nie bardzo, skoro tu jesteś Uśmiech

Cytat

Ona zyje swoim zyciem
a jakim miałby na tą chwilę żyć? cudzym?

Cytat

widzialem na Whatsappie ze odwiedzila kolezanke w ameryce
i niby o czym miałoby to świadczyć?

Cytat

Ja jestem nikim dla niej.I obawiam sie ze nigdy nie bylem.
co Ci ułatwia takie stawianie sprawy?

Cytat

Niewiem czy milosc mozna grac.
Nie, nie można.
3739
<
#42 | Deleted_User dnia 12.06.2016 10:32
Historia oczywiscie zakonczona z jej strony. Ja poprostu musze z tym zyc, o akceptowaniu nie ma u mnie zadnej mowy. Musze sie z tym pogodzic i zyc dalej.
Jej usmiechnieta buzia i ameryka pokazuja mi ze ona wyszla dobrze z tej histori. Wiem ze takie zdjecia to tylko momenty ale ona sobie zyje kolorowo.
Ja miesiacami na czworaka z okropnym bolem a ona luzik. Ja niemoglem nigdzie wyjsc bo mi wrzystko sie znia kojarzylo. Tyle lat razem to nie jakies przedszkole. I powtarzam, jak by byly jakies klotnie, wieksze nieporozumienia itd. to bym zrozumial.
Bylem zaangazowany w zwiazek calym sercem, do mnie bylo wazne zyc dobrze z ta osoba ktora kocham z szacunkiem. I ona mi tym samym odpowiadala. To co ja mialem podejrzewac? A czy to bylo grane? Niektorzy maja talent do takich gierek.
Moje problemy teraz to brak zaufania do ludzi a z tego wiekszosci do kobiet.
Odsunalem sie prawie od wrzystkich znajomych.
Probowalem wziac taka "pigule", przewaznie koledzy taka doradzaja: poznaj nowa i bzyknij sobie to wyzdrowiejesz...Z tego co wyglada oni nic nie zrozumieli. Ja na temat bzykania to myslami wymiotuje. A prawdziwych ambicji do poznawania kobiet nie mam. Te co poznalem to musialem sie mentalnie wygiac. Uwazam ze to bylo sztuczne i dlatego zostalo wrzystko przy jednej kawie.
Stracilem sens do jakis zwiazkow. Niewyobrazam sobie ponownego zaangazowania do kobiety.
Czuje sie na zewnatrz dobrze. Zajmoje sie soba. Ale w srodku jestem zniszczony.

Takie mysli na pewno nic nie ulatwiaja ale bola. Bo przy jej zachowaniu ja jestem jakism gnojem. Co ja jej zrobilem? Ona ani niema odwagi ani zadnych argumentow. Czuje sie odepchniety, odrzucony jak smiec. To sa przypomnienia ktore zderzaja sie czolowo z tym co sie stalo. Z tego wychodza te mysli.

Moze to chore, ja juz nic niewiem ale jesli zasypialismy cale lata prawie kazda noc przytuleni a tu nagle ona idzie na lewo i konczy zwiazek? Tak jak pisalem jej podejscie do intymnosci bylo pasywne, ale lubiala blisokosc. To jak moj leb moze to wrzystko zrozumiec? Mysle czasami ze moze sie mna brzydzila a tamten, jak byl, to byl adonis. Ale tyle lat by wytrzymala? Takie chore spekulacje mam dzieki niej.

A co jeszcze: do dzisiaj nie slyszalem od niej "przepraszam". Co mi daje ze ona siebie za to co zrobila nie nawidzi?
Jej slowa. Ale co ja mam z tego? Uciekla przed problemami, konsekwencjami jak mala dziewczynka.
Moze to ja wtedy powinnem dostac szanse na decyzje czy jestem gotowy przebaczyc czy nie. Ona podjela za mnie wrzystkie decyzje. To ja musze z hustawka emocjonala teraz zyc i spekulacjami.
3739
<
#43 | Deleted_User dnia 12.06.2016 10:59
To bardzo dobre porównanie - jak mała dziewczynka. W ciele dorosłej kobiety masz małą dziewczynkę, poziom emocjonalny kilkulatka.
Są różne spojrzenia na takich ludzi, na krzywdę jakich doznali i krzywdę jaką wyrządzają innym. Swoje poczucie krzywdy możesz tylko Ty sam przeskoczyć, albo się w nim zatopić. Sam czujesz jak bardzo irracjonalny jest lęk przed bliskością wobec innych ludzi, przed zaufaniem . Nie myślałeś zawalczyć z tym lękiem w inny sposób niż kawy od czasu do czasu? Wolontariat? Praca z ludźmi, z dziećmi? Ze zwierzętami?
3739
<
#44 | Deleted_User dnia 12.06.2016 11:47
Mam juz prawie doroslego syna z wczesniejszego zwiazku. Z nim to czasami pracy az pod sufit.Z przymrużeniem oka
Z ludzmi pracuje dziennie i to mi wystarczy.
Jezeli chodzi o starszych ludzi to mam kontakt z taka osoba z ktora wychodze na spacer, porozmawiam.
Zwierzeta to cos bardzo przyjemnego. Zastanawialem sie wlasnie nad zajeciem w schronisko dla zwierzat. A specjalnie z psami.

Wieczna dziewczynka. Tak. To chyba prawda. Mimo tylu dezyzji w zwiazku i prowadzonych rozmow, mysle ze to chyba ja musialem ja za raczke prowadzic. A bylo to moze z jej strony tylko kiwaniem glowy? Taka sztucznie prowadzona rozmowa z jej strony, a tak naprawde to ona swojej mysli moze wcale nie miala? I znowu stoi wrzystko pod znakiem zapytania. Co lubila a co nie? Z rozwiazywaniem "wiekszych" (w jej oczach) problemow np. szukanie innej pracy, rozmawianie na temat nadgodzin z szefem to byla wielka przeszkoda. Ona sie w takich zeczach gubila.

Dlatego ta przeprowadzka niemogla miec jej podpisu, ona byla bez planu, tak jakby sama nie przygotowana na to. Wydaje mi sie ze jezeli ona zrobila blad to sie sama w tym zagubila.
Nie wiem czy ta dziewczyna wie co chce.
3739
<
#45 | Deleted_User dnia 12.06.2016 11:53
Nie wie czego chce? Dosłownie. Podstawowym kryterium diagnostycznym jest " zaburzony obraz ja" . Objawia się np dostosowywaniem do towarzystwa w jakim się aktualnie znajduje. I to nawet od przekonań, stylu zachowań do wyglądu.
3739
<
#46 | Deleted_User dnia 12.06.2016 12:03
"Objawia się np dostosowywaniem do towarzystwa w jakim się aktualnie znajduje. I to nawet od przekonań, stylu zachowań do wyglądu."

To mi teraz daje ciezko do myslenia..........o cholera.
3739
<
#47 | Deleted_User dnia 12.06.2016 12:47
Wykopałem temat o borderline na forum dla ciebie. Poczytaj.

Komentarz doklejony:
Pilnuj się, abyś się nie zapętlił w tym szukaniu. Do oceny zaburzenia psychiatrzy muszą znaleźć parę odpowiadających kryteriów z większej liczby. Nie wszystkie muszą być spełnione, tylko parę. Psychiatra jest obojętny, osoba bliska robi sobie niespodziankę, chce widzieć więcej niż jest w rzeczywistości.
5808
<
#48 | Nox dnia 12.06.2016 15:30
zastanawianie się dlaczego chory człowiek zachowuje się jak chory ma sens?bo jest chory.
Może ex zdradziła a może nie.Może z Tobą było jej dobrze ale że w kontaktach intymnych nie czuła się dobrze doszła do wniosku że bez faceta może być szczęśliwa/i tak wygląda na fotkach/I to nie ma nic wspólnego z tobą ale z brakiem ciebie.
Może mimo wszystko miała plan na bycie samą,na samodzielne decyzje,na wyjazd do koleżanki na dłużej i nie przewidziała twojego,,wybaczenia",stąd ucieczka.
Czy to nie najwyższy czas zastanowić się dlaczego zdrowy facet po 2 latach od rozstania nadal analizuje zachowanie,przeszłość drugiego człowieka.
Przecież z poprzednim ,,rozstaniem"jakoś sobie poradziłeś.
Dlaczego zdrowy mężczyzna ,, na temat bzykania to myslami wymiotuje.."?

Koledzy źle doradzają i co do bzykania i co do związków.To przyjdzie/lub nie.
Nie chodzi o to by spotykać się z ludźmi celem szukania partnera,by obdarzać zaufaniem każdego człowieka.Ale by ludzi nie unikać,doceniać,poznawać,czerpać od nich pozytywne emocje.
..,, do dzisiaj nie slyszalem od niej "przepraszam". Co mi daje ze ona siebie za to co zrobila nie nawidzi?........Moze to ja wtedy powinnem dostac szanse na decyzje czy jestem gotowy przebaczyc czy nie...."TY,TY,TY,TY
Co ci daje jej ......A dlaczego miałbyś korzystać z jej samopoczucia?Nie masz swojego?
Dlaczego ona miałby dawać tobie szansę na coś czego sama nie chce?
Twoje przebaczenie byłoby jej potrzebne gdyby chciała zostać-a nie chciała.

Moim zdaniem/!/masz problem nie z nią ale ze sobą i potrzebujesz specjalisty który pomoże ci dojść do tego co tkwi w tobie.
Łatwiej Ci babrać się w analizach co lubiła ,dlaczego powiedziała,czego nie zrobiła niż zastanowić się dlaczego tak kiepsko sobie radzisz z odrzuceniem po tak /jednak/długim czasie.Dlaczego masz ciągle w sobie tyle żalu,pretensji i nie potrafisz otworzyć kolejnych drzwi zamykając poprzednie i wieszając na nich ciężką kłódkę zapomnienia
Ty masz problemy,ona pewnie też ma swoje.Ale one nie są ,,wasze"Każde z was pracuje na siebie,nad sobą,walczy o siebie i do siebie może mieć pretensje o zmarnowany czas.
Może kiedyś zapytasz ją w liście,mailu dlaczego nie była z Tobą wystarczająco szczera i że tej szczerości potrzebujesz.
Ale by nie był to list pełen pretensji,zarzutów ,żalów ale podyktowany życzliwością i zakończony Twoim wybaczeniem /którego tak naprawdę sam potrzebujesz/poszukaj pomocy już jutro.Przegadaj to co w Tobie siedzi,te negatywne uczucia,myśli,zgorzknienie.
3739
<
#49 | Deleted_User dnia 12.06.2016 16:29
Nox, zadajesz pytania ktore latwo odpowiem. Dlaczego mentalnie wymiotuje?
Bo mnie to bardzo zabolalo i jestem czlowiekem ktory czuje rozne ludzkie emocje. Nie jestem maszyna ani robotem. Boli mnie zdrada, falszywosc i klamstwo. Do tego jej nagla zimnosc i stracenie tej osoby z ktora bylem szczesliwy. Boli mnie jej nieodpowiedzialnosc i zostawienie mnie w tym syfie (nie tylko mentalnym).
Do tego jej kompletna ignorancja mojej osoby, ktora nigdy jej nie zkrzywdzila.

Nigdy sie nie mowi nigdy ale wlasnie u niej z tym sie nie liczylem. Dobra, przeliczylem sie - mozna sobie tak rationalnie powiedziec.
Sama ta sytuacja jak sie zbieralem do pracy, weszla do mieszkania, stanela w duzym pokoju i powiedziala "Zdradzilam cie". Dwa slowa wystarczyly zeby ro.pierdolic mi serce. Wieczorem jeszcze buziaki przez sms. Wyszla do pracy normalna a przyszla inna kobieta. W momencie dostalem wyobrazni co i jak ona znim wyprawiala. Ja sie o to nie prosilem, kino przyszlo same.

Jak moze prowadzic normalny zwiazek i nagle, bez niczego boom! Co to ma byc? Gdzie tu jest odpowiedzialnosc? A tamten zwiazek byl klebek klotni i roznych nastawien do zycia, nawet nam wspolne dziecko nas nie ratowalo. Bylo tez smutno ale nieszlo dalej. Rozeszlismy sie i dowidzenia. A tu jak bym dostal w pysk znienacka, w nocy, we mgle i sluchawkami na uszach.

Moze i mam problem ale sobie jego niezasadzilem. I uwazam ze ona sie egoistycznie zachowala a nie ja.
5808
<
#50 | Nox dnia 12.06.2016 17:18
no widzisz ja o Tobie,Ty o niej.
Nie jesteś maszyną ani robotem i dlatego nad emocjami można popracować.
Pytałam o potrzebę seksu ogólnie a nie w kontekście konkretnej osoby/tej osoby/
Ty byłeś szczęśliwy,widocznie ona nie.Jej chłód z czegoś wynikał.Boli Cię że odeszła kiedy,,skończyła"związek.
Miała rozmawiać,przytulać ,pocieszać,przepraszać?Dla niej coś się skończyło albo z powodu nowej znajomości albo z powodu tego że to co Ty czułeś nie było tym samym co czuła ona.I może ona w przeciwieństwie do Ciebie nie chciała rozmawiać,analizować,kajać się ,tłumaczyć,Może jest tchórzem,może myślała ze tym skrzywdzi Cię jeszcze bardziej skoro..,,w momencie dostalem wyobrazni co i jak ona znim wyprawiala. Ja sie o to nie prosilem, kino przyszlo same...."
Ten portal jest dowodem na to ze można.. prowadzic normalny zwiazek i nagle, bez niczego boom..."bo widocznie on normalny był tylko dla jednej strony.
Odpowiedzialność???ona jest odpowiedzialna za siebie, ty za siebie.
To nie był układ rodzic-dziecko.
Zaklinanie rzeczywistości ,analizowanie cudzej osobowości,czynów/szczególnie bez możliwości weryfikacji swoich sadów/to samoudręczenie nawet jak winy szukasz u niej.
Z tego co piszesz jej egoizm wynikał bardziej z tego ze odeszła niż że zdradziła.
Gdyby została wbrew sobie zrobiłaby to dla Twojego egoizmu.
3739
<
#51 | Deleted_User dnia 12.06.2016 17:37
Rozumie co piszesz.
Uwazam ze jesli problemy byly (widzac z jej strony) to mogla buzie otworzyc.
Nagly chlod? W ciagu paru godzin?
Ludzie, to jest chore. Ta dziewczyna wcale nie dorosla do jej wieku. Tak jak apologises napisal.

Wszedzie sie czlowiek musi cudzym tlumaczyc a tu najblisza osoba nie umie powiedzic co jest grane?
Po co to granie, po co te oszustwo? Zeby mnie zkrzywdzic?

Jesli kazdy za siebie jest odpowiedzialny to dlaczego ona skrzywdzila mnie za jej "nieszczescie"?
5808
<
#52 | Nox dnia 12.06.2016 17:58
przedstawiasz jednostronny obraz waszego zwiazku.Może ,,rozmowy"nie były łatwe.
Jezeli podejmowanie decyzji jak piszesz sprawiało jej trudność to rozmowy,tłumaczenia łatwiejsze dla niej nie były.Po 2 latach się miotasz więc co dałoby tłumaczenie się ,przeprosiny na świeżo?Uspokoiłyby cię,pozwoliłbyś jej odejść,zrozumiał?Uwierzyłbyś że nie chciała skrzywdzić ciebie ale nie chce już krzywdzić siebie,że to jej samodzielna decyzja nad którą długo myślała oszukując że jest szczęśliwa?przestałbyś obwiniać jej matkę?
Jesteś łatwym towarzyszem dialogu kiedy czujesz się zraniony?
Sufitnaglowie poszukaj grupy wsparcia ,pomocy psychoterapeuty który pozwoli ci zrozumieć siebie.
3739
<
#53 | Deleted_User dnia 12.06.2016 18:25
Ona potrzebuje terapeuty, nie ja. Ja bylem na poczatku u takich. Jeden wlasnie z nich przedstawil mi teorie ze ta kobieta niema swojej osobowosci. Ze ta kobiete co znalem w rzeczywistosci jej nie ma. Mowil ze zylem w matrix. Do mnie wtedy to bylo za abstrakcyjne.

Ja musze z tych torow zjechac na ktorej jest probowanie stawiania mojej psychiki za znakiem zapytania.

A co moge z jej strony przedstawic? Jesli chodzi o zwiazek. Ta dziewczyna mnie tak zaskoczyla ze je teraz niemoge powiedzic co ona na prawde lubiala a co nie. Kim ona jest i kim byla.
To co pisze to tylko wspomnienia.

Z dzisiejszego punktu widzenia nie mogl bym jej a nie slowu uwiezyc. Zadnych szans.
A jej matka swoja droga jest jakas wykrzywiona. Tak jak napisalem, ona to odebrala tak jakby w chinach sie jakistam rower przewrocil.
5808
<
#54 | Nox dnia 12.06.2016 18:32
jeżeli ona jest szczęśliwa/cokolwiek to znaczy/,jeżeli radzi sobie z przeszłością i teraźniejszością to leczenia nie potrzebuje do chwili az coś się zmieni.
Ty trafiłeś do terapeuty ze swoimi problemami,ze swoim bólem i nad tym powinieneś razem z nim pracować a nie nad szukaniem przyczyn zaburzeń ex partnerki,jej brakiem osobowości itd
3739
<
#55 | Deleted_User dnia 12.06.2016 18:47
No i właśnie dlatego terapia jest wskazana właśnie dla ciebie. Ty sobie nie radzisz ze zrozumieniem, z akceptacją faktów, z akceptacją jej zaburzenia. Terapia dla niej? Skąd ona ma wiedzieć i dostrzegać problem? Od zawsze tak żyje i od zawsze dla niej to norma. Chcesz aby wyzdrowiała? Widzisz, nawet po wielu latach najlepszych terapii możliwe jest wytłumienie zaburzenia. Nie znam pełnego ozdrowienie. Sam korzystam od wielu lat z pomocy psychologów, terapeutów i mam do nich wyjątkowe szczęście, a wiem, że w życiu nie pojmę wszystkiego. Akceptacja Ci potrzebna, nie walka z niemożliwym.
3739
<
#56 | Deleted_User dnia 14.06.2016 17:37

Cytat


Jesli kazdy za siebie jest odpowiedzialny to dlaczego ona skrzywdzila mnie za jej "nieszczescie"
Trzeba znaleźć w sobie dużo miłości, aby z ofiary nie zmienić się w kata. Ofiara przemocy nasiąka nią i sama zmienia się w kata dla słabszych. Lepiej byłby dla Ciebie, abyś odnalazł w sobie siłę, zamiast hodował w sobie kata.

Komentarz doklejony:

Cytat

Ona potrzebuje terapeuty, nie ja.
Na odwrót. To Ty potrzebujesz terapeuty.
3739
<
#57 | Deleted_User dnia 13.09.2016 13:29
Minelo troche czasu i jednak zycie sie zmienia. Moze zaciekawi to tych ktorzy w tej chwili w zmiany nie moga uwierzyc.
Po mojej historii przelecialy dwa lata. Sadzilem zawsze ze sie drugiego czlowieka dwa razy w zyciu spotyka. I tak sie stalo. Sadzilem na poczatku po jej wybryku (zdrada i pozniejszym okropnym odejsciu) ze nigdy sie nie odkocham. Ze to ona, ta jedyna. Jak ona mogla to i tak zrobic?

Kochalem ja bardzo. Chcialem przebaczyc.
Pozniej myslalem ze nie uwierze innej kobiecie. Nigdy. Znacie napewno te mysli. Miesiacami wariatkowo w glowie.

Tydzien temu zjezdzalem ruchomymi schodami w pewnym sklepie i nagle pojawila mi sie ona. Moja byla...Niby nic dziwnego, ale przeciez ona mieszka 70km od tego sklepu. No coz, taki przypadek.
Podeszlem spokojnie i powiedzialem "dzien dobry". Zapytalem do tego czy pamieta kim ja jestem. Nie wiem czy mozecie sobie wyobrazic jak wyglada slup betonowy z oczami. Odpowiedziala, ale ani trzesienie ziemi by ja nie przewrocilo.
Zaczela sie rozmowa moimi pytaniami. Na ktore odpowiadala, zdziwilem sie. Zle wygladala, wlosy niezadbane, schudla okropnie. Zrobilo mi sie jej zal.

Przyznala sie ze narobila takiego goowna, ze sama do dzisiaj sie w nim topi. Walczy do dzisiaj ze swoim sumieniem, gryzie ja to okropnie. Nie ma z kim na ten temat porozmawiac, nie ma sie gdzie doradzic i wyrzalic.
(Pomyslalem: Gdzie sa kolezanki? Doradczyni mamusia?)
Zeby ze mna od siebie porozmawiac, na to nie miala odwagi.
Jej zycie to tylko praca na zmiane i pies. Daleki dojazd do pracy. Meczy sie. "Kolezanki"? Sporadycznie sa jak czas pozwoli i tylko do disco i clubu, a nie na jej placz.
"Kolezanki" to nie zycie na co dzien. Doszlo do niej. Siedzi sama na zadupiu.

Istotne bylo ale to, ze nie czulem nic do niej, zadnych uczuc oprocz tego ludzkiego zalu. To nie byla ta kobieta, ktora poznalem, z ktora zylem tyle lat. Teraz to zagubiona kobieta w swojim zalu, nie umiejac do tej pory znalesc wyjscia z tej sytuacji.
Mialem dni w ktorych mieszaly sie uczucia zlosci, rozpaczy, smutko itd. Brakowalo mi jej bardzo i naszego zycia.
Teraz stalem przed nia, skoncentrowany. Bez lamentowania, placzu, ponirzania siebie. Chcialem tylko pewnych odpowiedzi, nawet nie mialem ochoty ja na kawe zaprosic. Czulem i czuje sie normalnie po tej rozmowie.
Myslalem kiedys ze jak ja spotkam to sie zapadne - a tu nic.

Nie bije brawo, bo to jest zalosne jak tak mozna sobie rozpaprac zwiazek i zycie. Ale to ona chciala odejsc, to ona postawila na "all in" a teraz zal i trudne zycie powiazane z wyrzutami sumienia. Nie bede bil brawo, bo ja kiedys bardzo kochalem. Zrozumiec tamtego jej zachowania nie musze i ani juz nie chce.

Niedawno poznalem inna kobiete z ktora sie nawet dobrze rozumie. Nie jest latwo zaufac, ale patrze na tu i teraz.
Nie ukladam sobie filmikow. Biore jak jest. A co bedzie? Zobacze. Warzne ze stoje wreszcie na nogach a nie chodze na czworaka po mieszkaniu.
Moja historijka to napewno jedna z wielu, nawet i nie istotna, ale chcialem sie tym podzielic jak zycie sie moze zmienic. I ze mozna z tego dramatu wyjsc. Sam w to nie wierzylem.
3739
<
#58 | Deleted_User dnia 13.09.2016 14:03
Siedziałbyś długo w swoim smutku i pytaniami. Jej zdrada doskwierałaby jeszcze gdybyś nie chciał się z nią zmierzyć. Ty spojrzałeś temu diabłu w oczy już wcześniej i odpuściłeś mu. Nie na wszystkie pytania będą odpowiedzi. Tak ma być. Idź dalej przed siebie.
3739
<
#59 | Deleted_User dnia 13.09.2016 14:34
Dziewczyna jest po przejściach, ma swoje własne demony, przy których Twoje są pewnie śmiesznie malutkie, a Tobie ciągle się wydaje, że ten cały Twój związek, który mogłeś ofiarować i Ty sam, to pępek świata, którego nie doceniła
Apologises ma rację, zostaw ją w spokoju i idź dalej przed siebie.
3739
<
#60 | Deleted_User dnia 13.09.2016 17:17
Amor, nie rozumie dlaczego piszesz cos o ofiarowaniu i pepkach swiata itd. Napisalem wyraznie ze przez przypadek ja spotkalem. Nie mialem 1,5 roku zadnego kontaktu. Czytalem ksiazki o jej problemach zeby ja "zrozumiec". Oczywiscie ze jej demony to pieklo na ziemi.

Dziekuje za kazdy komentarz, ale pozwol mi tez troche "pobiadolic" - mam prawo do tego. Nie bagatelyzojmy mojego bylego bolu.
Rozmawialem z nia normalnie.
Podalem jej na koncu reke i powiedzialem zeby byla szczesliwa. Zycze jej dobrze.
A co do intymnej sprawy, to ktos ja zranil a nie ja. Do tego powiedziala ze jest szczesliwa ze ja tyle lat wlasnie w tej sprawie rozumialem. A wtedy o takich sprawach ("Demonach"Z przymrużeniem oka nie mialem zielonego pojecia.

Respektuje jej decyzje nie szukalem i nie szukam kontaktu. Przykro dla nas ze tak sie to skonczylo.
7439
<
#61 | hurricane dnia 13.09.2016 19:13
Sufitnaglowie,

Cytat

Myslalem kiedys ze jak ja spotkam to sie zapadne - a tu nic.


Dużo nam dają takie, jak to nazwał Apologises, spojrzenia diabłu w oczy, często się tego boimy, bo wydaję nam się, że wszystko runie, to dźwiganie się, które zajęło tyle czasu pójdzie na marne.
Też to przeszłam, tak jak Ty, też się bałam okropnie, że zburzy wszystko co człowiek samemu po wszystkim skrzętnie budował, a stało się inaczej, mnie to doświadczyło w troszkę smutniejszych okolicznościach, ale strach był, a potem się okazało, że właśnie miałam odwagę spojrzeć diabłu w oczy i wcale nie bolało, wręcz odwrotnie - wyszło mi na dobre Z przymrużeniem oka
Zmierzyłeś się z tym i poradziłeś sobie.
I wiesz już, że można z tego wyjść, chociaż w to nie wierzyłeś, mało kto wierzył, powodzenia Z przymrużeniem oka
3739
<
#62 | Deleted_User dnia 05.11.2017 03:57
Witam ponownie.
Na poczatek dziekuje serdecznie wrzystkim za odpowiedzi. Apol - Tobie specjalnie dotego za prywatne.

Zastanawialem sie czy napisac, czy nie. Wiekszosc histori zagubia sie tu po czasie i niewiadomo jak zdradzonym dalsze zycie sie potoczylo.
Czy to kogos interesuje? Jednego tak a drugiego chyba nie.
Przepraszam ze sie troche rozkrecam a moze nawet filozofuje.

Trafilem na ta strone, niestety za pozno. Probowalem ratowac, bialy rycerzyk w posranych majtach. Slimaczenie sie na kolanach, blagenie o milosc. Spikole do brody. "Bo ja kocham". A ona zimna jak lód. Bez jej przepraszam, bez jej jakiejkolwiek ambicji czolgalem sie przed nia gorzej jak nasz pies.

Pisze dla tych którzy próbuja ratować. Którzy zostali zdradzeni. Wiem ze sa rozne sytuacje. Kazda inna, ale podkresle to co tu przeczytalem i co przezylem: nic i zero nie wierzyc zdradzaczowi. Kazde slowo to bajka. Najgorzej jak wyjdzie to ze caly zwiazek byl klamstwem, zbudowanym na kruchych cegielkach.

Nie umialem zrozumiec dlaczego to i tak mi sie przydazylo jak na poczatku opisalem. Nagle i bez jakis sygnalów. Bez ostrzezeń. Taka to mila i cichutka kobitka byla, kochajaca rodzine i tak dalej. Do tego jej wzruszajaca historyjka.

Paradksalnie bylem i zostalem tym zlym, tak jak ja bym ja zdradzil, uderzyl, czy Bóg wie co.

Do czego daze?

Przeprowacilem sie na to osiedle gdzie wtedy mieszkalem z nia. Spotkalem sasiada od ktorego (teraz byla zona) z moja razem z psami wtedy na spacery chodzily. Wtedy nic dziwnego niby.
Moja 31 lat, jego 47. Odeszly mniejwiecej w tym samym czasie. Odkryly Ameryke.
Szmacily sie juz prawdopodobnie wczesniej, jedna mniej druga wiecej...Massakra.

Teraz najlepsze superpsiapsiólki obok spacerow z psami.
Disco, Kluby, Sex and the city. Berety zryte. Ciekawy jestem czy mamusia dumna z córuni teraz jest jak ja kazdy w okolicy bzyka...i dodatkowo jeszczy rodziny rozpierda..
Moja opinia i wniosek: goowno wyplynie kiedys na gore bo nawet najglodniejsza ryba tego syfu sie nie chyci.

Sasiad i ja jestesmy w nowych zwiazkach. Przychodza momenty kiedy jest rozczarowanie z kim sie zylo i kto to byl/jest. Troche boli.

Szkoda ze nie trafilem na ta strone wczesniej, bo moze bym wyszedl z tego wrzystkiego mniej okaleczony. Psycholgi, psychiatrzy, tablety, alkohol, ksiazki. Obracanie kamyka za kamykiem, szukanie "dlaczego", "co ja zrobilem".

Nie ma na takich patentu, ale radze uciekac i sie za siebie nie ogladac.
Na poczatku jest trudno, bo "kocham". Wiem o tym.
Ale zero tolerancji do takich i wiecej respektu i poszanowania do samego siebie.

Szczeze powiedziec brakuje mi slów na to wrzystko. Zmarnowane lata i nic wiecej.

Pozdrawiam
3739
<
#63 | Deleted_User dnia 05.11.2017 10:06
Szanowny Suficie, powiem ci, że ze wszystkich komentarzy na tym forum najciekawsze są teksty zdradzonych napisane po dłuższym czasie, takie małe podsumowania. Dobrze, że wróciłeś do tego - to też forma terapii dla ciebie, bo wciąż cię jednak boli to, co się wydarzyło.
Z tej całej historii wyciągasz prawidłowe wnioski, i co z tego, że "Polak mądry po szkodzie"? Jesteś już inny, bardziej doświadczony, pozbawiony złudzeń co do związków z kobietami - a więc mądrzejszy i z tego należy się cieszyć.
Nie trafiłeś na swoją połówkę w życiu, jak miliony innych na świecie, bo być może wcale tych cholernych połówek nie ma, tylko kosmiczne zbiegi okoliczności.
Ty i sąsiad trafiliście na "złe kobiety", ale może wcale nie były takie złe, tylko związały się z wami z "braku laku" jak to najczęściej w życiu bywa.
3739
<
#64 | Deleted_User dnia 05.11.2017 14:08
Sufit... Odebrałeś porządną lekcję życia. Wiesz już sporo, przede wszystkim o sobie. Nie żałuj tych lat, bo nie wszystkie były złe, było też chyba kilka miłych chwil. Tak po prostu wyszło... Człowiek nie zawsze trafia na swoją drugą połowę za pierwszym razem.. Czasem jest to drugi albo trzeci raz, a czasem nie trafia nigdy Uśmiech i też musi z tym żyć. :niemoc

Sokrates powiedział:
Tak czy inaczej, żeń się: jeśli znajdziesz dobrą żonę, będziesz szczęśliwy, jeśli złą r11; zostaniesz filozofem.

Zawsze jakieś korzyści można "wysupłać", nawet z najgorszych doświadczeń.

Cieszę się, że nabrałeś dystansu i w końcu zacumowałeś w spokojnym porcie.
Powodzenia w przyszłości Uśmiech
5808
<
#65 | Nox dnia 05.11.2017 18:03
dzięki że znalazłeś czas i dopisałeś cd.Trochę czasu upłynęło ale mam wrażenie że chmury nadal wiszą nad Twą głową.Mam nadzieję że będziesz doceniał to co masz,nauczysz się czerpać z teraźniejszości a przeszłość potraktujesz jak lekcję która jest za Tobą i nie ma co do niej powracać.Powodzenia
3739
<
#66 | Deleted_User dnia 07.11.2017 01:48
A ja Ci powiem z moich rozmyślań i obserwacji po zdradzie jaka mnie dotkneła - trafiliśmy na kobiety, które potrzebowały nas do przełamania swoich leków, barier, do dowartościowania się dzięki nam i naszym kosztem. Jak już to osiągnęły, poczuły się pewnie - stwierdziły że czas sprawdzić się na nowym poziomie, czas skoczyć wyżej w hierarchii społecznej, czas wziąć dla siebie więcej z życia, bo to czego do tej pory potrzebowały już dostały, po czym ich potrzeby się zmieniły i my już nie mogliśmy ich spełnić, one nie chciały żebyśmy to my je spełniali. Najzwyczajniej nas wykorzystały. A myśmy się dali nabrać na:

Cytat

Taka to mila i cichutka kobitka byla, kochajaca rodzine i tak dalej. Do tego jej wzruszajaca historyjka.

Dokładnie tak działają niedowartościowane kobiety - myślisz jakie miłe, ciche myszki, rodzinne, poukładane, lojalne, z kręgosłupem moralnym właśnie przez swoją historię, doświadczenia, a to zimne wyrachowane bluszcze, które biorą czego potrzebują nie dając dużo w zamian poza wrażeniem, ze jesteś potrzebny (i to nam wystarcza, choć naszych potrzeb już nie zauważają). Jesteś potrzebny, a nie kochają Ciebie. A to kolosalna różnica, którą widzimy dopiero po czasie.

Dzięki, że dopisałeś dalszy ciąg swojej historii. Jak napisała moja przedmówczyni - ciągi dalsze są wisienką na torcie historii na tym forum - jaka lepszy obraz losów ludzkich i konsekwencji zdrady.

Trzymaj się i już tego tak nie rozkminiaj.Uśmiech

Komentarz doklejony:
*dają lepszy obraz
3739
<
#67 | Deleted_User dnia 07.11.2017 10:37
Najpierw raczej napisze ze jest mi dobrze. Nie leze jak kiedys pijany i zaplakany na kanapie. Bylem w stanie bez zadnych komplikacji przeprowadzke zrobic i najwazniesze co szczerze powiem: Nic mnie nie boli patrzac na przeszlosc i ta kobiete.
A kiedys myslalem ze tego nie dozyje.

Na poczatku szukalem podobnych historii, bo czulem sie niezrozumiany. Podkreslalem kazdemu ze to nie byl "zwykle" skonczony zwiazek. "Normalny" koniec wygladal tak jak moj wczesnieszy: duzo klotni, nieporozumien, inne poglady na codziennosc. Z tego zwiazku mam doroslego syna.
Ale nawet ze wzgledu na dziecko, powiedzielismy sobie dosc bo nie szlo tak dalej zyc. Z garstka respektu rozstalismy sie. Troche smutnych dni bylo ale bylem w stanie zyc. Wychodzilem z kumplami, jadlem jak normalny czlowiek, nie bylo dziennego lamento i jakichkolwiek zalaman.

Czytam ponownie wasze madre slowa i jestem zdziwiony dlaczego bylem taki zaslepiony?

Rodzamoo, super to opisales. Czasami czulem sie wiecej jak jej ojciec a nie jako partner.
Po dlugim czasie zauwarzylem ze nie zwracalem krytycznie uwagi na pewne slowa i zachowania od niej. Czlowiek w normalnym stanie zaraz by wiedzial o co tu chodzi. A ja gdzie bylem? W rozowych oblokach, nawet po zdradzie zaslepiony.

Potem przewracalem jej kazda wypowiedz. Po co do cholery? Przeciez mialem to czarno na bialym!
Rodzamoo, zacytuje jej slowa i potwierdze Twoj wpis: "Jestes wspanialym czlowiekiem, ale nie jestes w stanie mi teraz to dac co ja potrzebuje".

A ja jak szukanie igly w sianie a moze narcystka, a borderline, a gwalt, a dziecinstwo, a moze tesciowa, moze zle wplywy kolezanek, narkotyki, a moze przejadla sie zwyklym schabowym. Odkrycie psychologicznych ksiazek.
I wtym momencie zaczelo sie dopiero wariatkowo. Chelm, kalesony, miecz i bialy kon. Jedziemy ukochana ratow z jej bolow i mek. Rycerz i lekarz w jednej postaci.

Wynik: tak jak tu czesto bylo pisane, nie uratujesz. Zostaniesz za to oblany zimnym wzrokiem, jako bonus zrownany jednym zdaniem z tym co twoj bialy kon narobil. I do tego takie jej mysli: ty debilu.

Nie da sie wrzystkiego opowiedziec, nie da sie powtorzyc kazdego slowa. Ale czasami zablyszcza do siebie samego te eksluzywne wypowiedzi od bylych ukochanych. A wtedy pytanie: Gdzie byl twoj mozg czlowieku?

Czasami czytam nowe historie i sie dziwie ze moje zachowanie bylo podobne a raczej te same. Szkoda ze nie umiemy wczesniej otworzyc naszych zmyslow. Siedzimy jak te trzy malpy.

Chyba sie powtorzylem...no coz.
3739
<
#68 | Deleted_User dnia 11.11.2017 14:32
Rodzamoo napisał:

Cytat

trafiliśmy na kobiety, które potrzebowały nas do przełamania swoich leków, barier, do dowartościowania się dzięki nam i naszym kosztem. Jak już to osiągnęły, poczuły się pewnie - stwierdziły że czas sprawdzić się na nowym poziomie

I właśnie o to chodzi w większości związków damsko-męskich. Trochę to przypomina także teorie tutejszego Ramireza.
Do tego trzeba dodać, że podobnie jest w przypadku "ułożonych" mężczyzn, którzy po nabraniu doświadczenia ze swoją "połówką" chcą spróbować innych smaków.
Niestety tak życie wygląda i nikt na to nie ma recepty, może czasami trzeba posłuchać swojej mamy, która krytycznie patrzy na wybranka/wybrankę swojego dziecka?
Najtrudniej chyba jest dotrzymać wierności, gdy mąż/żona obraca się w towarzystwie atrakcyjnych potencjalnych partnerów, z którymi przebywa dłużej niż z partnerem (szkoła, praca). Popatrzcie jak często dochodzi do zdrady, gdy partner na dłużej znika z oczu. Co z oczu to jednak z serca.
3739
<
#69 | Deleted_User dnia 11.11.2017 15:28

Cytat

Najtrudniej chyba jest dotrzymać wierności, gdy mąż/żona obraca się w towarzystwie atrakcyjnych potencjalnych partnerów, z którymi przebywa dłużej niż z partnerem (szkoła, praca).


Jak masz tzw. dwie idealne połówki, to wierność nie stanowi żadnego problemu.Nie ma w ogóle tematu niewierności.
Wierność takim związku jest naturalna. Stanowi psychologiczną, biologiczną i duchową oczywistą oczywistość oczywistości.
I tu nie ma żadnej głębszej filozofii.
Wierność w takim rozdaniu jest naturalnym procesem i wyborem. W żaden sposób, w takiej sytuacji, nie wiąże się z poczuciem ograniczenia ani utraty wolności. Nie trzeba w takiej sytuacji żadnych umów, czy nawet ustaleń.
Jak dwójka ludzi kręci się nawzajem, to nikt inny nie ma wtedy do dostępu. Namiętność nie pozwoli na wejście w taki układ osób trzecich.
W tak dopasowanej relacji nikomu nie przychodzi do głowy, by wiązać się intymnie z kimś trzecim, bo nie ma takich potrzeb. Taka dwójka w pełni je sobie zaspokaja.
Jak ktoś Cię kręci tak mocno, że zajmuje wszystkie Twoje myśli, to inni mogą sobie na rzęsach stawać. I obok może sobie istnieć całe stado atrakcyjnych.

Niewierności wynika z tego, że nie potrafimy wybrać odpowiednich partnerów, z naszych złych wyborów, z braku samowiedzy, umiejętności głębszego przyjrzenia się partnerowi i braku dojrzałości.

Jak nie zaspokajasz sobą wszystkich potrzeb partnera/partmerki, to będzie się rozglądał na boki i prędzej, czy później odpłynie.

Tak jak pisze Rodzamoo, skorzysta z okazji, żeby "coś tam mieć", na okres przejściowy.
---------------------
Z tą mamą by się zgadzało:
" Co za ponury absurd... Żeby o życiu decydować za młodu, kiedy jest się kretynem?"
z "Dnia Świra"

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?