Rozwód jak wojna 2 | [0] |
whiteangel | 20. Kwiecień |
grzegorz28 | 20. Kwiecień |
Starbuck | 20. Kwiecień |
oszustka | 20. Kwiecień |
rafex | 20. Kwiecień |
bardzo smutny | 01:37:39 |
makasiala | 03:07:37 |
Julianaempat... | 04:33:34 |
Matsmutny | 05:48:50 |
Przegrana | 07:17:12 |
Cytat
Deficyty... Czy potrafisz na czystej kartce papieru uczciwie wypisać kolejno wszystko, czego Ci w życiu brakuje?!
Ja to widzę tak: młoda dziewczyna nie ma ojca, podświadomie tęskni do tego poczucia bezpieczeństwa i miłości, jakiej spodziewała się otrzymać niegdyś od ojca. Trafia na starszego "dobrze ustawionego" faceta, który wygląda na takiego, który wypełni powstałe w dzieciństwie deficyty. Też byłem dobrze ustawionym facetem, który kiedyś związał się z młodą DDA typu bohater, więc to co opisujesz, nie jest mi obce. Tylko, że ja jestem spokojny - więc nie zapewniałem tej upragnionej przez kobiety huśtawki emocji, więc sobie ich poszukała na zewnątrz, uzupełniła ten deficyt - i tak tutaj trafiłem.
Ty zapewniałaś mu młode ciało kobiety, on pewnego rodzaju stabilizację i... emocje. I to jest ta huśtawka emocjonalna, która tak potrafi uzależniać kobiety. Gdyby facet był stabilnym nudziarzem jak ja, za chwilę z dużym prawdopodobieństwem puściłabyś go kantem. Jednak jego charakter dupka, flirtującego ze wszystkim co ma spódnicę, czyni z niego w Twoich oczach kogoś wartościowego, kogoś, kogo chcą inne kobiety - więc kogoś, o kogo warto zawalczyć i być zazdrosną.
Ten podświadomie wbudowany mechanizm stanowienia konkurencyjności - czyni to spustoszenie w Twojej głowie, że nie umiesz, nie potrafisz się od dupka uwolnić, bo inne też go chcą, więc ma wartość samą w sobie, że inne go chcą.
Jeszcze nigdy nasza podświadomość nie była w stanie nam odpuścić świadomej rezygnacji z czegoś wartościowego. Ale już sama wiesz, że to nie jest ktoś wartościowy, że oboje tak na prawdę męczycie się ze sobą.
On - mając emocjonalną kobietę - sam już pisze, że traktuje Cię jak siostrę. To jest również męskie wyznanie miłości, ale innej. Jako faceci - możemy jednocześnie kochać kilka kobiet, różną miłością - tak jak kobiety potrafią kochać różną miłością swoje dzieci. Trochę czasu jesteście już razem, ale jako kobieta - z jego charakterem mu jak widać nie wystarczysz, a nie zaakceptujesz tego, że on lubi kobiety i zabawę oraz również emocje, jakie ma z takiej zabawy.
Pozostaje więc dokonać tego bolesnego wyboru i odejść od takiego mężczyzny, który Cię rani. Przy czym nie rób jakiejś głupoty, nie bierz tej chemii - jesteś młodą kobietą. Dla mnie jako starszego faceta już jako młoda kobieta masz przeogromną wartość, masz z pewnością tą swoją kobiecą atrakcyjność, którą my mężczyźni tak bardzo pragniemy - więc to nie będzie takie najgorsze rozwiązanie, uwolnić się z przyjaźni z tym, który uświadomił Ci deficyty w jakich żyłaś, tę potrzebę opieki i miłości - a znaleźć nową młodą miłość, opanowując w końcu własne kobiece emocje i pragnienia. Bo wcale nie musisz być wyborem dla starszego faceta! Całe życie przed Tobą, nie marnuj go na dupka!
:cacy
Związek z facetem starszym o 20 lat... Nie przypisujesz mu czasami jakiś nienaturalnych cech? Ludzie czasami dziwnie dobierają się w pary, często z dużą różnicą wieku. Tutaj nie szukała bym przyczyn niepowodzenia, które Cię spotkało. Ot, spotkałaś w życiu nieodpowiedniego faceta i wasz wiek nie ma tu chyba specjalnego znaczenia. Nie myśl sobie, że jak on się zwiąże z kobietą równolatką, to będzie jej wierny. Są na świecie mężczyźni, którzy nigdy nikomu nie będą wierni, bo już tacy są. Często tak jak piszesz, są na zewnątrz czarujący, wykształceni i wykorzystują ten swój czar bez pardonu. W ich życiu przewijają się dziesiątki kobiet w postaci czasem kochanek, a czasem tylko jakiś przelotnych flirtów, jakiś fascynacji, trudnych do zrozumienia zauroczeń. Bez tego nie potrafią żyć, jak ryba nie będzie żyć bez wody. Choć kobiecie będącej w związku z takim, trudno to zrozumieć i ogarnąć, cierpi i często robi ze swoim życiem to co Ty robiłaś, w tym awantury poniżej godności, to on niczego złego nie zauważa, a nawet twierdzi, że sama jesteś sobie winna! Gdybyś nie dowiadywała się za każdym razem o jego "przyjaciółkach" gdybyś nie demaskowała go na każdym kroku, to przecież "sprawy by nie było". To Ty jesteś winna, bo niezrównoważona i porywcza. On jest "odpowiedzialny", cierpliwy i "na poziomie", wiec to znosi cierpliwie. Fakt, że on właśnie jest przyczyną Twoich frustracji jest dla niego nie do pojęcia i nie do przyjęcia.
Na koniec... Dziewczyno weź się za siebie w końcu. Usamodzielnij się i podejmij terapię. Panu naprawdę podziękuj za współpracę i nie żałuj, bo niczego dobrego dla Ciebie tak naprawdę nie zrobił. Skrzywdził Cię w ostatecznym rozrachunku i czas, żebyś to zrozumiała. Za jakiś czas, kiedy będziesz już w nowym związku, z poczuciem bezpieczeństwa,spokojna i wyciszona, przeczytasz ten list, który teraz napisałaś i nie uwierzysz, że to byłaś Ty. Czego z całego serca Ci życzę.
Czy nie możesz przez kilkanaście miesięcy żyć czymś innym? Choćby ułożeniem sobie życia zawodowego.
Gdy będziesz miała już stabilną podstawę, to wtedy się uspokoisz i być moze fajny facet sam zapuka do twoich drzwi.
Na chwilę obecną "wyłącz serce" a włącz mózg. Świat się nie zawali jeżeli jakiś czas będziesz sama.
Pozdrawiam.
Pierwszym posunięciem musi być wizyta u psychiatry. Potrzebujesz diagnozy i terapii. Wiem, że już chodziłaś, szukałaś. Wiem, że nawet dostałaś jakieś prochy. Nie zrobiłaś jednak tego dla siebie. Tym razem idź dla siebie, szukaj dobrej przychodni, szpitala zajmującej się zaburzeniami osobowości. Miejsca, gdzie na wielotygodniowej terapii trochę dojdziesz do siebie, odnajdziesz ludzi podobnych sobie, odpoczniesz fizycznie i psychicznie.
Oczywiście możesz szukać terapii indywidualnej. Tylko, że skuteczność takowej jest o wiele mniejsza niż tej wymienionej wyżej. Bez leczenia problemy będą rosnąć.
Co do samej zdrady i zdrajcy. Trafiłaś na człowieka, który nie potrafi inaczej żyć. On się nie zmieni, nie potrafi kochać, być wiernym. Doskonale wyłuskał Cię spośród innych kobiet, przywiązał do siebie. Wrzucił w bagno poczucia winy. O takich ludziach mówi się psychofag. Od takich ludzi ucieka się bezzwłocznie . Nie negocjuj z nim, nie trzymaj kontaktu, nie słuchaj jego tyrad i tłumaczeń. Do niczego dobrego to nie doprowadzi.
O psychotropach. One też są dla ludzi. Pod kontrolą dobrego, zaufanego lekarza potrafią zdziałać cuda, lekarze nie są bezduszni, by przepisywać je byle komu i bez powodu. Prochy nie zastąpią jednak terapii. To dzięki niej zmienisz swoje życie. Nie bój się psychiatrów i psychologów. Sam nie jestem wariatem, a bywałem w różnych szpitalach, na różnych terapiach i nadal korzystam. Żaden wstyd, po prostu głupi nie zrozumie, a mądry nie zapyta, jeśli boisz się ludzkiej opinii.
Cytat
Brakuje mi tylko świętego spokoju i chwilowo pracy. Pracę miałam całkiem niezłą, znalazłam ją bez studiów to i teraz po studiach znajdę. Trudniej będzie mi odzyskać święty spokój.
Cytat
Ten sam fakt, że inne interesują się nim, a on nimi, bardzo mnie zmęczył. Nie widzę w tej sytuacji nic atrakcyjnego. Chyba, że to jakiś całkiem nieświadomy mechanizm.
Cytat
Dokładnie tak, czuję się uzależniona, jakbym miała ograniczony wpływ na swoje zachowanie. Rozumem chciałam odejść wiele razy, sercem zawsze byłam dalej przy nim.
Sybilla
Cytat
Wiek to tylko jedna z cech wspólnych z moimi rodzicami. Bardziej chodziło mi o to, że on daje mi podobną niepewność i niestabilność jaką dawali mi rodzice.
Może mylnie wywnioskowałam, że to ma jakiś związek z dziecinstwem, ale nie umiem znaleźć logicznej odpowiedzi dlaczego ciągnie mnie do czegoś co jest wbrew mnie, wbrew temu jak chcę żyć.
Co do psychotropów: trudno było mi po nich skupić się na nauce i pracy. Po nich byłam totalnie wyłączona. Nie umiałam nawet cieszyć się rozmową z koleżanką itp. Byłam jak takie zombie, chodziłam ale z wyłączonym umysłem.
Jednak psychotropy spełniały też swoją rolę: wszelkie problemy po nich przestają istnieć, a dolegliwości somatyczne ustępują.
Hakaa
Cytat
Czy nie możesz przez kilkanaście miesięcy żyć czymś innym? Choćby ułożeniem sobie życia zawodowego.
Gdy będziesz miała już stabilną podstawę, to wtedy się uspokoisz i być moze fajny facet sam zapuka do twoich drzwi.
Nigdy nie zależało mi na byciu w związku i nigdy nie rozumiałam czemu dla ludzi to takie ważne. Nie rozumiałam nawet jak można tak uparcie kogoś się trzymać, dopóki nie znalazłam się w obecnym związku.
Także gdyby to było takie proste, że wystarczyłby mi facet do szczęścia, to wymieniłabym obecnego na normalnego i po sprawie.
Miałam okazje bo jakimś dziwnym trafem przyciągam normalnych, ułożonych chłopaków. Nie interesowali mnie oni bo interesował mnie ten mój. To jest różnica między nami. On ciągle szukał czegoś poza naszym związkiem, a mi zależało na nim na tyle, że faceci z zewnątrz nie stanowili pokusy.
Teraz choć boli mnie ta cała sytuacja, to nie zamierzam szukać pocieszenia w ramionach innego. Nie o to mi chodzi aby się do kogoś przyczepić. Interesował mnie tylko jeden i nadal nie wyleczyłam się z tego zainteresowania.
Dopiero jak całkiem się wyswobodzę z obecnej sytuacji, to będzie miało znaczenie kto zapuka do moich drzwi.
apologises
Cytat
Tak naprawdę nigdy nie myślałam, że terapia będzie mi potrzebna. Pomimo wszystko dzieciństwo nie było dla mnie przeszkodą w niczym. Jestem towarzyska, z natury mam wesołe usposobienie i zawsze dobry humor, pracowita więc dobrze szło mi na studiach i łączyłam je z pracą. Nie byłam finansowo zależna od nikogo przez cały ten okres. Byłam szczęśliwa dopóki nie zakochałam się w nim.
Dopiero związek z nim, zazdrość o niego i moje wybuchy, uświadomiły mi, że coś jest nie tak (we mnie).
Przy nim też poraz pierwszy pojawiły się objawy nerwicy somatycznej, wcześniej nie wiedziałam, że ją mam.
Dlatego coraz bardziej myślę o terapii. Pójdę na nią jak się ustabilizuję finansowo, znajdę pracę i wyprowadzę, a wtedy będę mogła spokojnie zająć się terapią.
Cytat
Pogoń za uciekającym króliczkiem może być fascynująca, ale do czasu - aczkolwiek można się od tego uzależnić.
https://www.youtube.com/watch?v=3WGwG...WGwGnUzOyo
:cacy
Widziałem parę wypisów z takich terapii, wiem jak bardzo są męczące psychicznie i fizycznie, więc bez l4 raczej się nie obędzie. Zachęcam Cię do konkretnego działania, prywatnie musiałabyś trafić naprawdę na dobrego terapeutę.
W tym ciągu do dużo starszego mężczyzny , ciągu do wrażeń z takim jest sporo z dda/ddd. Bierzesz życie zbyt mocno emocjami.
jeżeli Twój partner non stop wyrywa inną to sprawa jest jasna - taką ma naturę, lubi co chwilę coś nowego zdobywać. Czy możesz to zmienić Ty lub jakaś inna? No chyba nie. Ten typ tak ma.
Do tego Ty nie dajesz mu się zdobywać, nie dajesz mu tej frajdy jaką jest dla niego zdobywanie kobiet. Swoimi awanturami okazujesz mu nadmiar uwagi. Im bardziej Ty wariujesz, tym bardziej on się Tobą nudzi, a Ty jeszcze bardziej wariujesz - takie błędne koło.
Co w tej sytuacji zrobić? Zwiewać gdzie pieprz rośnie!
Jesteście takimi typami ludzi, że nie jest Wam razem po drodze.
On poszukiwacz przygód/wrażeń co chwilę z inną, a Ty oczekująca wierności - rozmijacie się.
Myślę, że przy Twojej nerwicy, tego rodzaju wrażenia nie są wskazane.
Cytat
Ludzie z trudnych domów często są samodzielni i zaradni. Jednak dzieciństwo odciska swoje piętno na każdym i jak widać u Ciebie to się ujawniło w tym związku.
Wykorzystaj to czego się w tym związku dowiedziałaś o sobie aby ruszyć na terapię.
Według mnie sama sobie nie pomożesz, ale od tego są terapie/grupy wsparcia aby wychodzić z uzależnień, zaburzeń, DDA/DDD itp.
IdÄ…c na takÄ… terpiÄ™ nic nie stracisz, a tylko zyskasz.
Jedyne co mogę doradzić to rzetelna terapia dla Ciebie.
Nic ani nikt nie będzie w stanie zamaskować Twoich braków, deficytów a tym samym uśmierzyć Twojego cierpienia emocjonalnego, dopóki ich nie odkryjesz i nie zrozumiesz finalnie jak sobie pomóc - Tobie potrzebna jest profesjonalna pomoc. Sama rady nie dasz. Ani nie pomoże ci żadne forum.
Odniosę się tylko do fragmentu poniżej:
Cytat
Dobrze ustawiony i wykształcony, a jednak nienormalny... patologicznie mnie kłamał i zdradzał
Ten człowiek miał jakieś życie przed spotkaniem Ciebie, był w związku, może w małżeństwie i pewnie okłamał niejedną kobietę.
Słowo "wybór" nosi w sobie założenie, że to był akt świadomy a tak nie było i wciąż nie jest. Musisz też wiedzieć, że jeśli rozstaniesz się z tym panem, każdy Twój następny "wybór" będzie obarczony tym samym ryzykiem.
Jesteś DDA w "pełnej krasie". Do tego odziedziczony (choćby w szczątkowej formie) po matce genotyp będą sprawiały że zamiast żyć pełnią życia będziesz się odbijać od bandy nie rozumiejąc dlaczego wiedziesz takie a nie inne życie.
Werbeno, najwyższy czas wziąć się za siebie. Wszystko inne jest absolutnie drugorzędne wobec tego co powinnaś dla własnego dobra poukładać w sobie.
Gdybyś podjęła się świadomej pracy nad sobą byłby to właściwy krok w kierunku lepszej przyszłości dla Ciebie, inaczej czeka Cię działanie na utartych schematach a te w konsekwencji przyniosą tylko i wyłącznie rozpacz.
Cytat
Atrakcja trafiłaś w sedno. Kiedy ja odsuwałam się od niego, on na nowo zaczynał się starać. Kiedy jakiś kolega zaprosił mnie na kawę - on zapominał o swoich koleżankach i na nowo mnie zdobywał tak jakby poznał mnie wczoraj.
Tylko, że ja nie jestem w stanie ciagle utrzymywać dystansu, ciągle być dla niego kimś do zdobywania. Związek to bliskość, nie damy rady zatrzymać się na etapie pierwszych zalotów.
Elixo, tak, chcę iść na terapie po to aby drugi raz nie wpakować się w taki sam toksyczny związek.
Jestem zaskoczona, że wszyscy aż tak doradzacie mi terapię. Ja nigdy jej nie potrzebowałam (nie czułam potrzeby), dopiero teraz, w tym związku.
Na pomysł z terapią wpadłam aby wyjść z toksycznego układu, bo nie czuję bym poza nim miała problemy emocjonalne.
Wiem, że może trudno Wam uwierzyć ale poza tym związkiem naprawdę normalnie funkcjonowałam. Nawet rodzina się dziwiła, że po takiej matce jestem taka normalna.
Cytat
Werbeno, nic tak nie obnaża całej prawdy o nas, jak nasze relacje.
W pewnym sensie mogłabyś uznać, że to doświadczenie było Ci potrzebne by sobie uświadomić do czego jesteś zdolna. Bo przyznasz chyba, że nawet wobec jego, ze wszech miar zaburzonych zachowań, Twoje zachowania świadczą o zupełnym braku stabilności emocjonalnej a ta przecież jest podstawą budowania zdrowych relacji.
Nerwica, palpitacje serca oraz inne somatyczne objawy to odpowidź ciała na brak stabilności emocjonalnej...i tutaj jest miejsce na pracę nad sobą.
Nie wyobrażam sobie byś miała jakiekolwiek szanse na normalność, raz - pozostając w relacji z tym mężczyzną, dwa- nie podejmując się własnej terapii.
Zachęcam Cię do podjęcia obu decyzji.