Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Koralina01:42:42
bardzo smutny01:50:00
# poczciwy02:00:52
mela_a02:24:03
mloda_glupia03:25:43

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Dowód na to że zdrady chyba nie warto wybaczaćDrukuj

Zdradzona przez partnera/chłopaka Niestety teraz coraz częściej żałuję że zdecydowałam się wybaczyć. Rzeczywiście było pięknie ale tylko przez rok. Od 2 lat się męczę w tym związku. Mój facet który mnie zdradził, nie chce ze mną zamieszkać, nie myśli o ślubie, mówi ze nie wie czy mnie kocha. W poniedziałek umówiliśmy się żeby ostatecznie podjąć decyzje co robimy z naszym związkiem skoro jesteśmy nieszczęśliwi. Ja jestem nieszczęsliwa gdyż ciągle oczekuje od niego więcej i więcej. Czuje że nadszedł czas żeby iść dalej i rozwijać związek. Wczoraj nie wytrzymałam i złożyłam mu propozycję abyśmy zamieszkali razem. Powiedział że nie jest na to gotowy. Więc zaproponowałam rozstanie. Mimo długiej rozmowy nie udało nam się podjąć decyzji. Stąd ta rozmowa w poniedziałek. Zastanawiam się nad ostatecznym rozstaniem, a rozstaniem na jakiś czas. Może w końcu się dowie czy mnie kocha? Ludzie czy to ma sens? Ile można znieść w imię miłości i ile się szarpać? Im więcej o tym myślę, tym częściej mam wrażenie że nawet jeśli zaryzykował by wspólnym życiem i dał mi w poniedziałek odpowiedź, że będzie lepiej, ze mnie kocha, w końcu sie postara i pójdziemy dalej, tym bardziej myślę że to nie jest rozwiązanie jednak. Skoro nie wie czy kocha, to czemu sam tego nie chce zakończyć? Jest aż takim tchórzem? Pytałam rzecz jasna czy mnie zdradza, powiedział że nie i myślę że faktycznie tak jest, choć nigdy nie wiadomo. Pewnie napiszecie żebym go w końcu kopła w dupę i ułozyła sobie zycie. I pewnie będziecie mieć rację. Dziewczyny nie wybaczajcie zdrady. Prędzej czy później będzie tylko gorzej. A wy zostajecie ze straconym czasem i czekaniem na to co chyba nigdy nie nadejdzie.
3739
<
#1 | Deleted_User dnia 16.07.2015 18:40
Męczysz się te dwa lub trzy lata, masz oczekiwania, czujesz się oszukana tym czekaniem i brakiem zdecydowania. Myślisz, że błędem było wybaczenie? Wielki błąd. Może gdybyś nie dała mu szansy, zadręczałabyś się potem wiele lat. Rzecz nie w tym co zrobiłaś dla niego, a w tym co zrobiłaś dla siebie! Rozstałaś się na początku, zaszalałaś, odreagowałaś, a potem co się stało? Nic! Stanęłaś w miejscu,. Zanim będziesz chciała być kochana przez kogoś, pokochaj siebie. Nie znasz swoich potrzeb, nie umiesz zadbać o nie. Dlatego pozwoliłaś na stan zawieszenia, próbowanie Twoich uczuć w nieskończoność, ciągłe odchodzenie i powroty. Pierwszą miłość najczęściej pamięta się długo i dobrze, zapominając o złych chwilach. Udało Ci się w ten sposób zapamiętać tego chłopaka? Nie sądzę. Zrób coś ze swoim życiem, oczekiwaniami i miłością własną , bo jest wielce prawdopodobne, że ta zbyt długa i nieszczęśliwa miłość będzie zatruwać Twoje następne związki i znajomości.
5808
<
#2 | Nox dnia 16.07.2015 19:32
trzy lata temu nie wiedział czy cię kocha,mówił to przed ,w trakcie i po zdradzie minęło trochę czasu a ty piszesz..,, mówi ze nie wie czy mnie kocha..."A ty ciągniesz go jak krowę za język.Albo się kogoś kocha albo nie,albo planuje się być razem albo nie.Ty mu składasz propozycje a on się opędza jak od muchy...Zastanawiam się nad ostatecznym rozstaniem, a rozstaniem na jakiś czas. Może w końcu się dowie czy mnie kocha? ..."a ile on czasu twoim zdaniem potrzebuje , 9 lat to mało żeby wiedzieć co się czuje?Skoro tego nie wie to znaczy że tego nie ma.Jesteś tak młoda ,czemu chcesz ..,,ciągle czekać na decyzję?Ciągle wisisz w próżni bo tylko jedna odpowiedź cię satysfakcjonuje.Po to rozmowy,ostateczne/nieostateczne jednak/decyzje,Zamknij ten rozdział,podziękuj za dobre chwile,nie zważaj na jego ewentualne łzy,wyrzuty,żale.Zamknij nieodwracalnie,definitywnie.Zacznij żyć swoim życiem a nie taką bylejakością naciąganą jak guma z majtek .Zrozumie co stracił-dobrze, ale to już nie powinna być twoja bajka.Nie baw się w ,,zostańmy przyjaciółmi",będziemy w stałym kontakcie. Daj szansę sobie i.....jemu na uczucie nad którym nie trzeba się zastanawiać na uczucie które płynie z serca....,to czemu sam tego nie chce zakończyć? Jest aż takim tchórzem?..."może tak, być może mu głupio kończyć coś po tylu latach szczególnie że ty ciągle oczekujesz od niego decyzji.Może nie chce się przyznać do porażki choć wie że nie będzie z tobą szczęśliwy.Gdyby cię kochał nie musiałby się nad niczym zastanawiać.
7815
<
#3 | taka_jedna dnia 16.07.2015 20:45
no właśnie tylko tak ciężko jest odejść nawet jeśli jest źle, gdy się kocha. W tym cały trud że ja bardzo go kocham. Tylko to mnie trzyma. Ta nieszczęsna miłość której on najwidoczniej nie potrafi docenić. Tęsknię gdy go nie ma, cierpię gdy się kłócimy.

apologises, dziękuję za odpowiedź jednak nie zgodzę się z Tobą. Kocham siebie i dużo robię dla siebie. Tak naprawdę po zdradzie zaczęłam głównie myśleć o sobie. Realizuję się, spotykam z przyjaciółmi, studiuję i pracuję itd. A moją jedyną potrzebą jest poprostu być szczęśliwą.

ehh normalnie ciężko w tym życiu.
5808
<
#4 | Nox dnia 16.07.2015 21:32
Ok.to może inaczej.Czy mając letnie uczucia do chlopaka,gubiąc się w rutynie tego uczucia,nie czując do niego niechęci ale i przyspieszonego bicia serca,czując że wasz czas się ,,przechodził", zgodziłabyś się na zaciśnięcie ram bo....on cię kocha,dla niego.Wiedząc że odbierasz sobie szansę na szczęście że już nic cię nie zachwyci.nie porwie,że będzie bezpiecznie,znajomo ale to taka rozciągnięta w czasie dziecięca

miłość.Odrzuciłabyś szansę na dojrzał związek z sympati do . chłopaka który cię kocha i to mając dwadzieścia parę lat?
12173
<
#5 | jagodalesna dnia 16.07.2015 22:39
To Twoje ciągłe dopytywanie i sprawdzanie "czy kocha" wynika z tego, że nie czujesz miłości ze strony swojego chłopaka. JEŚLI MIŁOŚĆ JEST To SIĘ PO PROSTU CZUJE. Banalne, ale prawdziwe. Miłość jednej strony nie wystarcza.... niestety. Daj sobie szansę na prawdziwe uczucie. Związek, w którym będziesz czuła się bezpieczna i kochana a słowa będa jedynie miłym dodatkiem a nie koniecznością potwierdzenia uczucia.
3739
<
#6 | Deleted_User dnia 16.07.2015 22:40
Ta miłość do siebie to nie tylko kariera, przyjaciele itp ok. Miłość własna to również poznanie siebie, akceptacja swoich niedociągnięć i lęków (nie walka z nimi), możliwość podejmowania decyzji zgodnie ze swoim sumieniem. Twoje trwanie w zawieszeniu przypomina miłość kobiety w związku 15-30 z pijakiem. Jest i cierpi w wiecznej nadziei, odarta ze złudzeń, ale nie podejmuje konkretnych kroków.
Są związki w których jedno ma lęk przed odrzuceniem, a drugie przed bliskością. Gdy to jedno przełamie barierę zamieniają się na chwilę rolami. Ten który stale odsuwał się, wychodzi z siebie i okazuje lęk przed odrzuceniem. Na chwilę, dopóki wszystko nie wróci do chorej normy. Można tak długie lata, bo zależność tych dwojga ludzi jest toksyczna i rozwojowa. Obydwoje kochają nie siebie, nie partnera, lecz swoje pragnienia i obawy z reguły wyniesione jeszcze z dzieciństwa. Dlatego pokochaj siebie. Nie swoje obawy i lęki wyniesione z przeszłości.
Byłaś z chłopakiem mimo ,iż wielokrotnie jego zachowanie było poza normami. Upijanie się, kopanie latarni, zdrada. Przeszłaś nad tym z bólem do porządku dziennego. Taka relacja jest toksyczna. Z takich relacji wychodzi się dzięki terapii, albo ląduje w kolejnej podobnej. Jeśli masz niezbyt ciekawe wspomnienia z dzieciństwa to przemyśl to. Życzę Ci dojrzałych decyzji.
12333
<
#7 | elixa dnia 16.07.2015 23:48

Cytat

Mój facet który mnie zdradził, nie chce ze mną zamieszkać, nie myśli o ślubie, mówi ze nie wie czy mnie kocha

Nie wiem co jeszcze musiałby zrobić i powiedzieć, by dotarło do Ciebie że walczysz o coś, co faktycznie jest tylko iluzją przez Ciebie stworzoną.

Cytat

Skoro nie wie czy kocha, to czemu sam tego nie chce zakończyć? Jest aż takim tchórzem?

Nie musi być tchórzem, wystarczy że jest praktyczny, zresztą jak większość mężczyzn, wszak bywasz użyteczna, przydatna mu czasami. I na dodatek bez zobowiązań, to wszystko.

Szanuj się dziewczyno! Kto Cię uszanuje, skoro sama tego nie zrobisz.
I apologises ma rację pisząc, że taka relacja jest toksyczna.
Należałoby się zastanowić dlaczego nie widzisz tego co dla wszystkich jest oczywiste.
7815
<
#8 | taka_jedna dnia 17.07.2015 00:28
Jego agresywne zachowanie dawno minęło. Jest spokojnym człowiekiem, prawie wogóle nie pije alkoholu. Jedynie ostatnio strasznie dużo pracuje i wydaje mi się, że w ten sposób ucieka ode mnie. Myślę że to przez to że ciągle robiłam mu wyrzuty.

Dlaczego nie dostrzegam tego co widzą inni? Bo sam nigdy nie powiedział mi że on mnie nie kocha. Nie wyszedł z inicjatywą zakończenia relacji. Dopiero jak to Nox napisał ciągnę go za język i nie chcąc mnie kłamać, wtedy mówi prawdę.

Generalnie ciągle lawiruję pomiędzy myślami czy aby ze mną jest coś nie tak i wymyślam problemy, czy to on ma problem. Dopiero jakiś czas temu zaczęło do mnie docierać że chyba nie tak powinien nasz związek wyglądać. Głównie poprzez porównania do znajomych, że powinniśmy być już zaręczeni, planować wspólne mieszkanie i przyszłość. I tak się zaczęło to moje naciskanie, najpierw na zaręczyny, potem na ślub. Wiem że to prowadzi do nikąd a wręcz pogorszyło naszą relację ale ciągle skrycie na to liczyłam. Czasem jak rozmawialiśmy to wspominał coś o wspólnym domu czy weselu ale mówił o tym jakby w odległej przyszłości. Ostatnio już nie mam złudzeń od kiedy powiedział mi, że narazie o tym nie myśli i "nie śpieszy mu się".

Rzecz w tym, że ja wciąż myślę że on mnie kocha. Nie wiem czy to wmawianie sobie tego w co tak bardzo chce wierzyć, czy jego skryta natura. Nie czuję miłości od niego. Nie zasypuje mnie czułymi słówkami ani pocałunkami. Nie ma objęć ani słów kocham cię. Nie ma tego czego najbardziej chce od związku. Nigdy nie był wylewny, nawet jak było super ale teraz póki sama czegoś nie zainicjuję on raczej nic nie zrobi. Praktycznie wszystkie kłótnie zaczynam ja. On też mówi,że ma dość tego że wiecznie coś mi nie pasuje. Dotychczas dopóki nie zaczęło się konkretnie walić, zawsze dzwonił, pytał co dziś robimy. Ale od jakiegoś czasu już nawet to jakoś zniknęło. Liczy się tylko praca i jego sprawy.

Co do mojego dzieciństwa, myślę że było bardzo udane.

Dziękuję wam za te wszystkie rady, może w końcu przejrzę na oczy i zdecyduję się zawalczyć o swoje szczęście. Wiem, że jest to odpowiedni czas póki jestem młoda i nie mam dzieci. Jeszcze mogę sobie ułożyć zycie i być szczęśliwa tylko jak się odkochać?
4498
<
#9 | rekonstrukcja dnia 17.07.2015 03:31

Cytat

Co do mojego dzieciństwa, myślę że było bardzo udane.
W obecnej rzeczywistości, to już nie wiadomo co lepsze : trudne dzieciństwo, które wiele odbiera , ale przy okazji hartuje i przysposabia do radzenia sobie w życiu, czy ... wymuskany dom rodzinny, który wypuszcza w świat naiwnego młodego człowieka, darzącego zaufaniem każdego , kto potrafi się wpasować ze słowem "kocham" w odpowiednią okazję.
Taka_jedna , szczerze mówiąc nie musiałaś czekać na jakiekolwiek podpowiedzi co robić od naszych portalowych kolegów, bo wszystkie rady dla siebie mogłaś odczytać z własnego postu. Sytuacja jest tak klarowna, że nawet różowe okulary nie są w stanie jej rozmyć.

I teraz tak : to nie w tym rzecz, żebyś rozstała się z tym młodzieńcem i szukała szczęścia z następnym. Za pewien czas znowu tu zagościsz, opisując nam podobną historię. Tyle , że wtedy będziesz już właściwie przekonana o :
a ) swoim życiowym pechu /
b ) swojej nienormalności /
c ) swojej nieatrakcyjności /
d ) swojej ... .

Należysz do grupy osób, które kochają za bardzo. Jest to utrapienie i dla Ciebie i dla obiektu Twoich zainteresowań. Na szczęście można nad tym zapanować i się wyleczyć, oczywiście pod warunkiem , że się zorientuje jak bardzo bezsensowne i zgubne jest zachłystywanie się swoją dziwaczną miłością.
3739
<
#10 | Deleted_User dnia 17.07.2015 07:44
Trudność w zobaczeniu siebie jako tej "kochającej za bardzo" też jest jednym z objawów. :niemoc . I nie trzeba mieć tych objawów wszystkich, aby siedzieć po uszy w problemie. Nie neguję Twoich dobrych wspomnień z domu rodzinnego, poddanie się wpływowi zaburzonego chłopaka w wieku bodajże 15 lat do dzieciństwa jednak chyba należy? Ma poważny problem, schemat w jakim funkcjonuje jest nazbyt oczywisty. Bawi się w związek uciekając jednocześnie w nałogi -alkohol, agresywne zachowania, pracoholizm. W niejednej forumowej historii alkoholik sam " zrywa " z piciem ( stwarza to trudność w nazwaniu go alkoholikiem ,bo przecież już nie pije) i znajduje sobie uzależnienie zastępcze . Twój chłopak znalazł sobie pracę. Niech Ci nie przyjdzie ochota sprawdzić co będzie następne. Bo będzie coś innego. Ważniejszego od Ciebie, co zagłuszy jego lęk przed bliskością i wchłonięciem przez Ciebie. On Cię na swój sposób kocha, to właśnie Cię przyciąga do niego i nie pozwala Ci korzystać ze swojego szczęścia, życia.
4498
<
#11 | rekonstrukcja dnia 17.07.2015 10:03
Wiesz @apologises, moim zdaniem to przeciętny młody chłopak, żaden demon. Jego "wadą" jest to, że ma po prostu przesyt tej nadmiernej miłości w wykonaniu takiej_jednej . Ot, zwyczajnie nie wie, jak się z tego wymiksować, bo walczą w nim resztki uczucia , presja autorki, przyzwyczajenie oraz litość.

Kiedyś była taka kreskówka o Elmirce Duff, która moocno kochała, każde stworzenie, które jej w ręce wpadło ( ach te jej teksty w stylu : " mój kochany kotecek, będę cię kochać i pieścić i przytulać" ). Przyjrzyjcie się , jak Elmirka postępuje z wiewiórką https://www.youtube.com/watch?v=pxvzE...xvzEfI0BFU . Czy można mieć do niej pretensję za próby ucieczki z rączek kochającej Elmirki ? Nawet użycie zębów jest jak najbardziej usprawiedliwione.
5808
<
#12 | Nox dnia 17.07.2015 10:35
Zgadzam się z Rekonstrukcją,3 lata temu u chłopak miał 21 lat był w zwiazku od 6, zdradził z czym sobie nie potrafił poradzić.Teraz pewnie nie tylko dziewczyna chce by poszli krok dalej,rodzina dopytuje kiedy ślub i nikt nie patrzy że on ma dopiero 24 lata a jest w ,,przechodzonym ' związku,znają się jak łyse konie,są przewidywalni, wieje nudą a on się wypalił.Albo powie dosyć i wyjdzie na świnię który ,,zmarnował"dziewczynie 9 lat,zdradził,nie zrekompensował jej tego ślubem.Albo pod wpływem nacisków,wyrzutów sumienia/w swej łaskawości i poświęceniu/ da się zaobrączkować.A ty patrząc mu w oczy podczas składania przysięgi zobaczysz pustkę,strach.No i co z tą miłością?..,, Nie czuję miłości od niego. Nie zasypuje mnie czułymi słówkami ani pocałunkami. Nie ma objęć ani słów kocham cię. Nie ma tego czego najbardziej chce od związku. Nigdy nie był wylewny, nawet jak było super ale teraz póki sama czegoś nie zainicjuję on raczej nic nie zrobi...."i co będzie ci dziewczyno dobrze w takim związku bo..,,Rzecz w tym, że ja wciąż myślę że on mnie kocha. .."
7815
<
#13 | taka_jedna dnia 17.07.2015 10:49
Czyli wnioskuję że nieważne co zrobię to będzie źle? Zostanę, będę nieszczęśliwa, odejdę i będę zamęczać kolejnego wybranka?
Nigdy nie sądziłam że kocham za bardzo. Ale może w tym tkwi problem. Zawsze starałam się dawać jakąś przestrzeń, żeby on miał dla siebie dzień a ja dla siebie. Starałam się żeby było normalnie. Nie oczekuję, że będziemy spędzać razem każdą chwilę.

Rekonstrukcja trzy lata temu też mi dawałaś rady i nie bardzo posłuchałam. Może tym razem powinnam w końcu posłuchać. W poniedziałek mamy się spotkać i porozmawiać. I co mam zrobić jeśli on zmieni zdanie i stwierdzi że chce spróbować, zamieszkać razem i że był głupi? Tego właśnie pragnę, żeby dostrzegł, że nasz związek nie rozwija się i czas to zmienić. Czy jeszcze raz spróbować?
3739
<
#14 | Deleted_User dnia 17.07.2015 10:53
Im więcej spojrzeń, tym lepiej. Ludźmi rządzą dość proste w gruncie rzeczy mechanizmy. Sztuka by dojrzeć na czas , że coś jest nie tak i zamiast żyć złudzeniami zrobić ze sobą porządek. Nie z chłopakami, mężami ,dziećmi czy inną menażerią. Za dużo jest świętych, cierpiących, pogruchotanych, a zbyt mało po prostu szczęśliwych w takim zwykłym prostym życiu. Tak czy inaczej zachęcam dziewczynę na wizytę u psychologa. Niech znajdzie siebie taką jaką jest, a nie taką do jakiej nieustannie dąży. Żyje w kraju pełnym matek-polek. Nie musi być jedną z nich . Ma szansę być spełniona w każdym aspekcie życia. I uciekaj dziewczyno od wariatów, pełno ich wokół nas.
7815
<
#15 | taka_jedna dnia 17.07.2015 10:56
Nox napisałeś:

Cytat

Zgadzam się z Rekonstrukcją,3 lata temu u chłopak miał 21 lat był w zwiazku od 6, zdradził z czym sobie nie potrafił poradzić.Teraz pewnie nie tylko dziewczyna chce by poszli krok dalej,rodzina dopytuje kiedy ślub i nikt nie patrzy że on ma dopiero 24 lata a jest w ,,przechodzonym ' związku,znają się jak łyse konie,są przewidywalni, wieje nudą a on się wypalił.
trafiłeś w sedno.
2862
<
#16 | niezapominajka dnia 17.07.2015 12:18
Czy te kłótnie, które zaczynasz są częste? Czy te pytania o miłość, ślub i inne zobowiązania - są częste? Czy te narzekania są częste?
4498
<
#17 | rekonstrukcja dnia 17.07.2015 13:50
Nasze słowa, to niestety w takim przypadku dają niewielki skutek , jak widać w zacytowanych słowach taka_jaka :

Cytat

W poniedziałek mamy się spotkać i porozmawiać. I co mam zrobić jeśli on zmieni zdanie i stwierdzi że chce spróbować, zamieszkać razem i że był głupi? Tego właśnie pragnę, żeby dostrzegł, że nasz związek nie rozwija się i czas to zmienić. Czy jeszcze raz spróbować?

I co masz zrobić , jeśli zmieni zdanie ? Nawet jeśli on zmieni, to będzie to efekt Twojego jęczenia, a nie autonomiczna decyzja zaangażowanego w związek chłopaka. Pragniesz tego ?

"Tego właśnie pragnę, żeby dostrzegł, że nasz związek nie rozwija się i czas to zmienić." Co to za mania rozwijania ? Jak słyszę ten tekst : " nasz związek nie rozwija się " to od razu wiem, co jest grane : jedno drugiego chce na siłę zakontraktować. Inna rzecz : a Ty uważasz , że Twój chłopak to kompletny tępak, który nie rozumie kilkakrotnie powtórzonych słów ? Przecież już mu powiedziałaś o wspólnym mieszkaniu itd. i on dał odpowiedź. To wychodzi na to, że on rozumie co do niego mówisz, ale Ty nie rozumiesz ( a właściwie NIE CHCESZ ) rozumieć jego słów. Będziesz go teraz na siłę przekonywać, że on nie wie co dla niego dobre, bo Ty wiesz to lepiej. Boże , chroń nas od takich ludzi.

Taka_jedna nie obraź się , ale na miejscu tego chłopaka wiałabym gdzie pieprz rośnie.


Poszukaj jakiejś grupy wsparcia dla osób kochających za bardzo i skup się nad swoim problemem. A chłopakowi daj po prostu spokój, bo Cię w końcu pogryzie z rozpaczy i bezsilności.

Cytat

Czy jeszcze raz spróbować?


A ile tych razy było ?
7815
<
#18 | taka_jedna dnia 17.07.2015 19:21
niezapominajka:
Jak się pokłócimy to bardzo często mu to wypominam, że nie chce spróbować. Wiem że to nie jest dobre ale bardzo bym chciała zamieszkać razem (a możliwości jakieś są). Myślę, że wtedy mielibyśmy szansę przekonać się czy damy sobie radę. Doskonale wiadomo, że wtedy dochodzą obowiązki, zakupy, opłacanie rachunków i inne przyziemne sprawy. Poza tym moglibyśmy w końcu sprawdzić jak żyje się nam wspólnie.

Co do ślubu - nie chcę go narazie brać i on doskonale o tym wie. Zrozumiałam już dawno że to nie jest dobre rozwiązanie, skoro on tego nie chce. Nierozsądne byłoby podejmowanie takiej decyzji w tej sytuacji. Skoro się nie dogadujemy, to ślub byłby największą głupotą. Nie zamierzam go zmuszać do ślubu, a już najgorsza możliwą opcją była by ta opisana przez Nox:

Cytat

Albo pod wpływem nacisków,wyrzutów sumienia/w swej łaskawości i poświęceniu/ da się zaobrączkować.A ty patrząc mu w oczy podczas składania przysięgi zobaczysz pustkę,strach.


Nie pytam go bez przerwy o to czy mnie kocha. Spytałam może ze 3 razy i zawsze było to wtedy gdy się o coś kłóciliśmy, i w złości a może i bezradności proponowałam rozstanie. Bo "skoro nie wiesz to może powinniśmy się rozstać". Jeśli on powiedziałby, że tak rozstańmy się. Ja bym to przyjęła do wiadomości. Tymczasem cholernie trudno mi jest podjąć taką decyzję, gdy ja rozstawać się nie chcę, bo kocham tego człowieka. On natomiast wbija mi nóż w serce mówiąc że on już sam nie wie.

O rozstaniu myślę tylko z jednego względu, Co jeśli on nigdy nie będzie chciał dorosnąć? Co jeśli nigdy nie będzie chciał mieszkania, ślubu, dzieci. Nie chcę obudzić się za 4 lata z ręką w nocniku. W tym tkwi cały problem. I tylko tego się boję. Nie boję się, że mnie zostawi. Jeśli by tak zdecydował, zrozumiem to. Można zaakceptować fakt że nie jest wylewny, taka jego natura. Ale czy można zaakceptować fakt, że on nie wie czy kocha?

Co do kłótni, nie sądzę, żebyśmy często się kłócili. Ale ostatnio jest kiepsko. Głównie przez to, że czuję się w jakiś sposób odrzucona i zaniedbana przez jego ciągły brak czasu. Przez to w jakiś sposób buntuję się, gdyż czuję że coś jest nie tak i stąd to jęczenie. Walczę o swoje szczęście, dlatego gdy coś mi nie odpowiada to o tym mówię, przez długi czas nic na ten temat nie wspominałam, ale ile można udawać że wszystko jest ok?

Rozstaliśmy się tylko raz, wtedy po jego zdradzie. Poza tym oczywiście kłóciliśmy się czasem jak wszyscy, ale nigdy na tyle by ze sobą nie być. Wiele razy podczas jakichś kryzysów, obiecywaliśmy sobie wzajemnie, że postaramy się, żeby żyło nam się lepiej. A jeśli się nie uda to może powinniśmy się rozstać. I mimo, że niekoniecznie wszystko się poprawiło, to nadal jesteśmy razem. Bo ani ja ani on nie potrafimy tego zakończyć.

Nie można powiedzieć, że nasz związek jest ogólnie beznadziejny. Do pewnego momentu, było dobrze. Tak naprawdę, wszystko zaczęło się gdy ja zaczęłam chcieć czegoś więcej a on stwierdził że jemu jest dobrze jak jest. I od tamtej pory jest ciężko.

Nie żądam wszystkiego na już, jak ostatnio rozmawialiśmy, zaproponowałam mu, żebyśmy pomyśleli o wspólnym zamieszkaniu. Powiedziałam, że moglibysmy chociaż rozpocząć jakieś plany. Zaproponowałam ok roku czasu, w którym na spokojnie moglibyśmy to wdrożyć w życie. Myślę że to dużo czasu. Jednak on stwierdził że zdania nie zmieni. Więc zaproponowałam żebysmy się rozstali. Jednak on stwierdził żebysmy porozmawiali o tym za kilka dni. To może dowodzić, że się nad tym zastanawia. Sama już nie wiem co o tym wszystkim myśleć...
3739
<
#19 | Deleted_User dnia 17.07.2015 19:30
Za co go pokochałaś kiedyś, za co kochasz go teraz? Jest takim samym człowiekiem "od zawsze" ?
5808
<
#20 | Nox dnia 17.07.2015 19:32
skoro nie układa się wam teraz to skąd wniosek że będzie lepiej kiedy dojdą obowiązki.. wtedy mielibyśmy szansę przekonać się czy damy sobie radę. Doskonale wiadomo, że wtedy dochodzą obowiązki, zakupy, opłacanie rachunków i inne przyziemne sprawy. Poza tym moglibyśmy w końcu sprawdzić jak żyje się nam wspólnie...'?Teraz jest byle jak i po zamieszkaniu razem nagle coś w nim wybuchnie?Może ale nie liczyłabym na to co ty.
7815
<
#21 | taka_jedna dnia 17.07.2015 19:48
kiedyś go pokochałam naiwną dziecięcą miłością, sama nie wiem za co.
Dzisiaj go kocham za to, że jest zaradny(sam potrafi bardzo wiele zrobić, nawet jeśli nie potrafi to wie jak sobie z tym poradzić), nie ogranicza mnie w żaden sposób (mogę się realizować i nie zabrania mi niczego), jest spokojny ale nie ma oporów żeby wyrazić swoje zdanie. Ciężko ubrać w słowa, za co się kocha człowieka. Na pewno na to uczucie wpływają także różne nasze doświadczenia i wpólne przyzwyczajenia. Kocham go za to, że mogę z nim dzielić te chwile. Tylko, że jak już pisałam ostatnio nie mam na to szansy, bo ciągle jest zajęty.

Zmienił się bardzo, zresztą tak jak i ja. Więc na pewno nie kocham go za to samo, za co kochałam go kiedyś bo szczególnie przez to że dorastalismy podczas naszego związku nasze charaktery się ukształtowały.

Komentarz doklejony:
On stwierdził, że dla niego zamieszkanie razem nie jest rozwiązaniem problemu. Powiedział, że on potrzebuje więcej czasu niż ja, żeby podjąć taką decyzję. A bylejak jest pewnie dlatego, że wie na czym tak bardzo mi zależy, a sam tego nie chce. I pewnie ma dość tego naciskania i przez to ucieka w pracę. Tak mi się wydaje. Chcę być szczęśliwa ale chcę żeby on też był szczęśliwy.
3739
<
#22 | Deleted_User dnia 17.07.2015 19:58
Więc pozostało wam nauczyć się rozmawiać i szanować wzajemnie decyzje i cele? Szybko poszło:tak_trzymaj
7815
<
#23 | taka_jedna dnia 17.07.2015 20:04
Więc apologises co ja mam zrobić z tym swoim życiem? Bo poniedziałek coraz bliżej a ja mam taki mętlik w głowie, że sama nie wiem co mam robić. Smutek
3739
<
#24 | Deleted_User dnia 17.07.2015 20:09
Nie rób mu monologu, zapytaj czego chce od Ciebie i od życia i słuchaj. Jak wpadnie Ci coś mądrego do ucha, to już będziesz wiedziała. Jeśli nie da Ci nadziei na jako taką przyszłość, przyjdzie Ci odchorować. Zostanie wartościowy człowiek i jego przyjaźń.
7815
<
#25 | taka_jedna dnia 17.07.2015 20:10
Dziękuję, tak zrobię.
12173
<
#26 | jagodalesna dnia 18.07.2015 10:24
Jeśli jesteście tyle lat w związku a partner nie jest gotowy na kolejny etap związku, którego Ty nie wiedzieć czemu chwytasz się jak ogólnie wymaganego społecznego standardu to niestety jest to wyraźny komunikat.

Czasami lepiej coś zakończyć niż latami trwać we własnych wyobrażeniach. Trzeba wiedzieć kiedy dokonać eutanazji miłości i odłączyć kabelki...
7815
<
#27 | taka_jedna dnia 18.07.2015 12:07
Wiem..., jestem gotowa na to rozstanie. Mam tylko nadzieję, że znajdę w sobie siłę, żeby to zakończyć w poniedziałek. Gdy będę mu patrzeć w oczy i wiedzieć te wszystkie wspólne chwile. Mam wrażenie, że sprawa jest już przesądzona. Lecz ciągle mam nadzieje, że on zrobi coś, co mnie zatrzyma. Nie chcę być z nim, jeżeli mnie nie kocha. Natomiast świadomość, że mnie kocha tak jak ja jego, jest dla mnie czymś, co mnie przy nim zatrzymuje. Bo skoro kocha to po co to wszystko? nie chcę opuszczać człowieka którego kocham. To trudne. Nie wiem sama co z tego wyjdzie. Myślę, że zrobię tak jak poradziła apologises. Czyli wysłucham czego on pragnie i czego chce ode mnie i jeśli będą to rzeczy, które dla mnie też są ważne, jeśli da mi znać, że zalezy mu na mnie to może spróbujemy to jeszcze jakoś wyprowadzić na równię. W innej sytuacji pozostaje chyba tylko jedno wyjście. Dużo mi dało to forum i wasze porady, chociaż z niektórymi się nie zgadzam. Lecz pozwoliły mi spojrzeć na naszą sytuację także z jego strony. Dziękuję.

Komentarz doklejony:
wczoraj przez przypadek dowiedziałam się, że dziewczyna z którą mnie zdradzał znów zaczęła pracować z nim, jest to praca sezonowa. Jego ciągły brak czasu plus pracoholizm plus ta dziewczyna (a jego praca często obejmuje prace w nocy) dają mi mieszankę której nie jestem chyba w stanie zaakceptować. Nie powiedział mi, że pracują razem. Może nawet nic się nie wydarzyło, ale kiedyś powiedziałam mu że nie zniosę jeśli oni będą razem pracować. Wtedy wyjechała ale jak widać wróciła. Wczoraj przeżyłam szok ale chyba był mi potrzebny. Myślę że to definitywny koniec. Smutek

Komentarz doklejony:
czytałam o kochających za bardzo i nie wiedzę u siebie, praktycznie żadnych objawów. Myślę, że nie w tym rzecz. Poprostu miłość jest ślepa.Smutek
5808
<
#28 | Nox dnia 20.07.2015 11:19
Miałaś z nim dzisiaj porozmawiać,byliście umówieni.Przeżyłaś szok ,ale kończyć coś dobrze jest na spokojnie.Chociażby po to by już nie było domyślania się,po co,na co,za co.Mając takie rewelacje w rękawie w momencie jego mętnego,tłumaczenie mogłaś tego asa wyciągnąć po.... ,przyszłam zakończyć nasz związek ale ,,liczyłam na twoją szczerość".
3739
<
#29 | Deleted_User dnia 20.07.2015 12:38
Masz czystą sytuację. Przeżyj swoją żałobę po tym związku i powolutku zbieraj się do życia. :cacy
7815
<
#30 | taka_jedna dnia 20.07.2015 21:00
Skończyłam to teraz próbuje żyć a łatwo nie jest, prawie nic nie mówił było mu ciężko ale nie protestował, dziękuję wam bez was bym tego nie zrobiła
5808
<
#31 | Nox dnia 20.07.2015 21:56
Było mu ciężko?niby z czym? Załatwiłaś za niego sprawę .
7815
<
#32 | taka_jedna dnia 20.07.2015 23:31
Sama już nie wiem, miał łzy w oczach więc wydawało mi się że jest mu ciężko. Zresztą gdy spytałam co sądzi o rozstaniu to na początku nic nie mówił. Spytałam czego on ode mnie oczekuje to powiedział że ostatnio już chyba niczego. Wtedy już wiedziałam że to koniec. Podobno ta dziewczyna pracuje z nim od około 2 tygodni i jak powiedział: co miał zrobić zwolnić się? To mu powiedziałam że powinien mi o tym powiedzieć. Byłam spokojna choć trochę płakałam. Powiedziałam mu że nie rozstajemy się bo nie chce ze mną zamieszkać albo dlatego że kiedyś mnie z nią zdradzal ale dlatego że on nie wie czy mnie kocha a ja nie zamierzam być z osobą która mnie być może nie kocha, i nie zamierzam go trzymać przy sobie na siłę. Powiedziałam że jest mi bardzo ciężko bo go kocham ale nie ma innego rozwiązania. Życzyłam jemu i sobie wszystkiego dobrego i szczęścia. Powiedziałam że nie powinniśmy się kontaktować przez kilka miesięcy i żeby moje kosmetyki przekazał swojej siostrze a ubrania wyrzucił. spytałam czy wiem o wszystkich jego zdradach i tu się trochę jakby zawiesił ale jak ponownie spytałam to powiedział że tak i nie zdradza mnie. Było mu chyba tak samo przykro jak mnie. Bo zachowywał się inaczej niż zwykle. Ale szczerze sama już nie wiem chcę nauczyć się mieć to gdzieś.
3739
<
#33 | Deleted_User dnia 28.07.2015 15:56
Mnie tez zdradził chłopak po 4 latach .. męczę się w tym związku bo nie potrafię wybaczyć ... jak dalej żyć by o tym nie myśleć .. by zapomnieć ... ?

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?