Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

poczucie własnej wartości po zdradzie /amor/Drukuj

Zdradzona przez męża
11192
<
#1 | rudziutkie75 dnia 15.07.2015 19:36
Witaj Amor! Jestem w podobnej do Ciebie sytuacji. Kolejny dzień też walczę . Też brakuje mi siły by zaczynac kolejny dzień. Piszesz że mąż się stara , jest czuły , oddany . U mnie ten stan niestety się zmienił i podejrzewam że znowu jestem zdradzona mimo że minęło dopiero pół roku gdy do siebie wróciliśmy Po pó rocznej przerwie w Związku. Nie wiem co Ci konkretnie doradzić bo Każdy ma prawo do własnych decyzji . Może w Twoim przypadku warto dac mężowi szansę. Tym bardziej że co dzień Ci udowadnia że Cię kocha. Wiem że trudno się podnieść po takiej traumie. Może warto porozmawiać szczerze I otwarcie z mężem, udać się do psychologa. Po takich przeżyciach być może masz depresję. Ja już to przerabiałam Ale dzięki temu mocno stanęłam na nogach . Dziś myślę o tym by wrócić na terapię . to naprawdę dodaje sił. Musisz walczyc o siebie przede wszystkim. Wiem że łatwo się mówi , Ale uwierz że warto próbować. Jeśli chcesz porozmawiać odezwij się. Mogę Ci podać nawet do siebie kontakt. Może dwie zagubione po przejściach damy sobie wspólnie Siłę by Życie zmieniac na lepsze. Pozdrawiam
3739
<
#2 | Deleted_User dnia 15.07.2015 20:31
Kilka lat z depresją, próby samobójcze, cała gama barw od szarości po czerń. I nadal żyję, oddycham, czerpię radość z drobnych rzeczy. Nie odrzucaj żadnej pomocy, którą próbują Ci dać. Nie bój się iść do psychiatry i psychologa. Nie ma przecież już nikogo kto mógłby bardziej skrzywdzić i nie ma rzeczy, która bardziej dotknie. Tak jak nie ma takiej ciemnej nocy, po której nie nastaje dzień.
12173
<
#3 | jagodalesna dnia 15.07.2015 22:49
Nie tylko czas, który upłynął PO zdradzie jest istotny, ale to na ile szczerze i otwarcie porozmawialiście. Czasami postawa osoby, która zdradziła może być bardzo właściwa, ale nie ma szczerości a możliwość wykonania "sekcji na otwartym sercu" jest niemożliwa. Zastanów się jakie jest źródło Twoich odczuć. Czy to "tylko" fakt zdrady, czy też lęk i niepokój dotyczący teraźniejszości lub też przyszłości. Życie PO przypomina trochę chorobę dwubiegunową i niestety
trzeba nauczyć się z tym żyć.
Jedno jest pewne - trafiłaś na właściwą stronę:-) Jeśli tylko będziesz chciała to uzyskasz tu dużo wsparcia... Powodzenia!
3739
<
#4 | Deleted_User dnia 15.07.2015 23:21
ja od wyciągnięcia całego syfu jestem dopiero czy ąż 2.5msc po... wszystko dzieje się błyskawicznie po stronie mojej żony... szybki wniosek o rozwód... pokazywanie mi jaka to jest zakochana oraz zianie do mnie nienawiścią ( chamstwem na chamstowo zareagowała jak to mówi- wg mnie nigdy nic złego żonie celowo nie zrobiłem). Od tego czasu szczerej rozmowy z Z nie przeprowadziłem... i pewnie nie będzie... dla mnie mieszanie mnie z błotem i wymyślanie wizji naszego jak się okazuje do dooopy małżeństwa to zwykła gra , żyje w swoim świecie iluzji . Też czuje się jak śmieć i staram się każdego dnia nie myśleć o tym czy się pochlastać czy się zapić. Mam dla kogo żyć ( małżonce strasznie przeszkadza że tyle czasu dzieciakom obecnie poświęcam) i nie dam jej tej satysfakcji. Ten jej ironiczny uśmiech gdy mnie za każdym razem widzi i doprowadza mnie do szału lada moment zniknie ... dobro powraca i w to trzeba wierzyć za każdym razem gdy kładę się spać lub wracam do wynajmowanego pustego mieszkania...

Komentarz doklejony:
btw
kochaś mojej Z - już wiem to na 100% bajki jej naopowiadał jaki to biedny i zdradzony przez swoja byłą jest... lecz na fb u jego byłej widać wyraźnie z tego okresu że to ona została zdradzona i nawet dała mu szanse którą znów zmarnował....
nie wiem czy mojej Ż dać cynk o jej bajkopisarzu ??
3739
<
#5 | Deleted_User dnia 15.07.2015 23:42
meilbox, nie za bardzo widzę związek Twojej wypowiedzi z wątkiem Amor :niemoc
3739
<
#6 | Deleted_User dnia 15.07.2015 23:57
wiem ;p ale miałem ochote coś napisac ;p
3739
<
#7 | Deleted_User dnia 16.07.2015 07:34
nawet jak dasz cynk w tej chwili to i tak nie uwierzy meilbox , właśnie w tej chwili ma bardzo poważne pranie mózgu przez gacha który jej to robi i nic nie dociera do niej , jest poprostu wyłączona ze świata realnego
5808
<
#8 | Nox dnia 16.07.2015 12:52
Amor czy ty tu jeszcze jesteś?Nie napisałaś jak toczyło się twoje życie ,,przed"Skupiałaś się na potrzebach męża,rodziny zaniedbując siebie?Spędzasz czas z mężem który,,się stara"ale to właśnie on zrobił ci krzywdę,zawiódł,okłamał,naruszył poczucie rodzinnego bezpieczeństwa.W ścianach które słyszały jego wyznanie.Czy teraz twoje ja to nie jest tylko cząstka w MY i nic więcej.Potrafisz postawić na JA a później my i on?Ciężko pozbierać się przy kimś kto nas rzucił na kolana,przygiął bólem w kim/mimo wsparcia/nie widzimy człowieka z którym mówiliśmy,,TAK" niby z zewnątrz ten sam ale wiemy że w środku jest trochę trocin.Gdybyś mogła wyjechać na 2-4 tyg ,zostawić go samego lub z dziećmi jeżeli macie.Nie przejmować się czy da sobie radę/skoro w innej sytuacji sobie radził/ pobyć ze sobą,nabrać wiatru,odnaleźć siebie.Popatrzeć na morze oddychając pełną piersią,pospacerować,wyłączyć telefon,wyciszyć myśli w słońcu.Być dla siebie.Poszukaj czegoś co da ci kopa w miejscu zamieszkania rower,biegi,zumba,kurs karate,już, teraz.W tobie jest siła tylko potrzebujesz bodźca z zewnątrz i /moim zdaniem/nie jest nim mąż ani dom.Zafiksuj się na coś dla siebie,zmień coś co przełamie /twoją /rutynę.A wtedy umów się z mężem na randkę,ubierz się jak na randkę ,zaskocz go swoim wyglądem,poznaj go takiego jakim jest teraz,wybrakowany,daleki od wcześniejszego wyobrażenia ,już nie tak ważny jak TY i zobacz czy taki ci się podoba .
3739
<
#9 | Deleted_User dnia 31.07.2015 21:27
Czułam chyba 7 zmysłem, że coś jest nie tak. Na rękach mnie nosił. "Złotko", "Skarbusiu"... I bach! Nigdy w życiu nie otwierałam cudzej korespondecji, a dzisiaj coś mnie tknęło. Pisemko urzędowe , objętość znaczna. Misiu nie spłacił zobowiązania. Pierdoła w sumie, bo do spłacenia w każdym momencie. Kwota jednak znaczna ... na wakacje nie pojedziemy. Pytałam w zeszłym roku, czy sprawa załtwiona. "Tak Skarbeczku, oczywiście" Pytałam z 3, czy nawet 4 razy, czy aby na pewno."Serduszko ile razy mam Ci powtarzać, że tak". Niby powtórnie nie zdradził, ale jak zaufać kłamcy? Przecież jesli znów kłamie patrząc mi prosto w oczy w tak błachej sprawie, to co będzie jeśli znów zdradzi? Smutek
3739
<
#10 | Deleted_User dnia 31.07.2015 21:36
Długo bawisz się w te rozterki wewnętrzne? Nie odpowiadaj, na tyle długo, że twój świat kręci się wokół męża i tego co zrobił, czego nie zrobił, co zrobi. Masz jakiś inny świat? Znasz ludzi i korzystasz z ich przyjaźni? Masz jakieś cele, marzenia nie związane z mężem?
3739
<
#11 | Deleted_User dnia 31.07.2015 21:48
Rudziutkie 75 korzystałam i korzystam z terapii. Raz jest lepiej, raz gorzej. Ta drzazga ciągle jednak w serduchu siedzi, chodź już nie powinna.
Jagodaleśna zawsze rozmawialiśmy bardzo szczerze i bardzo otwarcie - tak mi się wydawało.
Nox nasze małżeństwo było szczęśliwe i udane. Do czasu. Klasyka: hormony, kryzys wieku średniego, zapomnienie, przygodny sex.
Najgorsze jest to, że dziś po złapaniu go na kłamstwie czuje, że chce odejść. Walczyliśmy o to małżeństwo, ale chyba jednak we mnie coś pękło bezpowrotnie. Wstyd mi za to, bo niepotrzebnie go zatrzymywałam. Bardzo kocham mojego męża, jest mi najbliższą osobą na świecie, ale chyba życie po zdradzie, życie z ciagle otwartą raną, nie ma najmniejszego sensu Smutek

Komentarz doklejony:
Mam Apologises, mam, ale mam też męża zdrajce, któremu nie potrafie wybaczyć Smutek Wstyd mi za to, ale nie potrafię. Mam problem z wybaczeniem. Pomimo zrozumienia mechanizmów.Mam problem z wybaczeniem. Na codzień jest cudowny, świetny kumpel, fantastyczny przyjaciel. Nie wyobrażam sobie życia bez niego! I nie potrafię... nie potrafię wybaczyć Smutek
3739
<
#12 | Deleted_User dnia 31.07.2015 22:12
Nie każdy nadaje się do wybaczania. Być może lekarstwem będzie czasowa separacja? Pożyj trochę bez niego, bo całą energię tracisz właśnie nie na siebie, a na niego. By być szczęśliwym trzeba kochać siebie. Jak będziesz kochać siebie to możesz i diabła pokochać. A Ty dziewczyno myślisz tylko i wciąż o jego miłości do Ciebie. Doszukujesz się tej miłości we wszystkim co Cię otacza.
11005
<
#13 | WENUS1974 dnia 31.07.2015 22:23
Wybaczamy, bo wierzymy zdradzaczowi, że się zmienił. Czasami tak bywa, ale na ogół, zdradzacza zostawiła ta druga strona i wraca potulnie do małżonka. Bo co ma robić? Bo nie ma innego wyjścia alternatywnego, bo nie umie sobie poradzić itd...Każdy jest inny, inaczej czuje, myśli. Może u was brakuje szczerych długich rozmów, może psychoterapia dla par np. u dobrego sexuologa by się przydała? Kilka takich sesji? By zrozumieć to wszystko, "przegryść", przeboleć no i przegadać. Czasami ludzie nie maja odwagi otworzyć się i powiedzieć partnerowi wszystkiego, a na terapii to zrobią. Może tego brakuje. Może żal za jego grzechy nie jest tak duży i współmierny do winy wg Ciebie? Dlatego sobie nie radzisz. A może po prostu nie ma tej chemii, która była przed? Ja poradziłabym Wam sexuologa. Potrzebujecie ewidentnie pomocy. Bo inaczej to się wszystko rozpadnie, a szkoda by było, skoro już zdecydowałaś się przebaczyć i żyć od nowa.
12054
<
#14 | Andromeda dnia 01.08.2015 15:47
Czy mu wybaczyłaś? Nie. Czy mu ufasz? Nie. Na czym oparty jest tez związek? Na jego kłamstwie. Zawsze jestem za ratowaniem związku ale nie widzę tu podstawy. Coś czuję że szykujesz się do odejścia i dlatego jest ci tak ciężko.
11732
<
#15 | Bajeczna dnia 01.08.2015 20:03
Andromedo, to chyba nie do końca tak, jak myślisz.
Można dać szansę, ufać, wiedzieć, że ta druga strona jest w porządku, ale nie umieć wybaczyć. Bo to jest najtrudniejsze. A Amor ma, oprócz tego, drugi problem- brak poczucia własnej wartości. I chyba trochę pretensji do siebie... o to, że kocha, a nie wybaczyła.
Amor, czy kochanka była tak piękna i mądra, że to stanowi podłoże Twojego problemu? Wydaje mi się, że nie potrafisz docenić siebie samej, a zapewnienia zdrajcy i jego starania nie są w tym przypadku wystarczające. Pytanie jest też takie: jakie miałaś zdanie o sobie, zanim doszło do zdrady?
3739
<
#16 | Deleted_User dnia 01.08.2015 20:38
Są związki, których po zdradzie uratować się nie da... Właśnie dlatego, że zdradzony nie umie/nie chce/nie potrafi żyć z tą świadomością. Masz kobieto problem, bo z jednej strony zapewniasz, ze nie umiesz żyć bez męża, a z drugiej pielęgnujesz w sobie złe emocje i wspomnienia. Wiesz co powiedział kiedyś stary Indianin do swojego wnuka, gdy uczył go trudnej sztuki życia?
Powiedział;
Wewnątrz mnie żyją dwa wilki i toczą ze sobą nieustanna walkę. Jeden reprezentuje strach, złość, zazdrość, smutek, żal, chciwość, arogancję, użalanie się nad sobą, poczucie winy, urazę, poczucie niższości, kłamstwa, fałszywą dumę.
Drugi to radość, zadowolenie, zgoda, pokój, miłość, nadzieja, akceptacja, chęć zrozumienia, hojność, prawda, życzliwość, współczucie i wiara.
Taka sama walka odbywa się wewnątrz każdego człowieka. Chlopiec zastanowił się chwilę i zapytał;
A który w końcu wygra tę walkę?
Stary Indianin odpowiedział;
TEN KTOREGO BĘDĘ KARMIŁ!
Zastanów się przez chwilę, jak będzie wyglądało twoje życie bez męża.... Będziesz z siebie zadowolona? Odbuduje się twoje poczucie wartości jak Fenix z popiołów? A może potrzebujesz czasu dla siebie by to przemyśleć... Tylko dla siebie. Może niekoniecznie nazwałabym to separacją, raczej chwilową ucieczką w samotność... Na zasadzie; Spakuj walizkę i wyjedź gdzieś tylko sama. Pobądź sama ze sobą i swoimi myślami... Może to jakoś ci pomoże?
I jeśli nadal nic się nie zmieni, to pozew o rozwód itd.... Bo szkoda życia na złe, wyniszczające emocje.
Pamiętaj tylko, że masz prawo podjąć każdą decyzję i nie będzie tu żadnej twojej winy. Twój mąż zdradzając cię dał ci to prawo z góry, zaocznie.
Z pozdrowieniami
M.
5808
<
#17 | Nox dnia 01.08.2015 21:07
Amor nie masz się czego wstydzić,gdybyś nie próbowała wstydziłabyś się pewnie że odpuściłaś.Ja ci wcześniej pisałam byś skupiła się na sobie.Zgadzam się z Maraykee odpocznij od niego,poukładaj sobie świat na nowo -pod siebie.Wyjedź lub poproś męża by się wyprowadził na czas nieokreślony.Spróbuj być ze sobą,z przyjaciółmi,rodziną ,przestań myśleć,działaj z korzyścią dla siebie,Zorganizuj sobie czas by na smutki zostało go niewiele.Jedź na wycieczkę,idź do kina,posiedź w parku,wypij bezspiesznie kawę.Terapia jeżeli nadal jest ci potrzebna,praca,i.....przyjemności.Jakiś czas bez telefonów,spotkań/odwiedzin/kontaktu z mężem.To może być dwa miesiące albo sześć tyle ile potrzebujesz.Nie tkwimy w małżeństwie za karę, tak jak napisała Maraykee mąż poluzował więzy,masz swoje prawa w związku z jego zachowaniem.Masz jedno życie i nie musisz go składać na ołtarzu niewierności męża.
6755
<
#18 | Yorik dnia 02.08.2015 05:19
Amor

Cytat

Klasyka: hormony, kryzys wieku średniego, zapomnienie, przygodny sex.

Cytat

Mam problem z wybaczeniem. Na codzień jest cudowny, świetny kumpel, fantastyczny przyjaciel. Nie wyobrażam sobie życia bez niego! I nie potrafię... nie potrafię wybaczyć

Niejedna chciała by mieć tylko taki problem, jak jakiś przygodny seks.
Facet może kochać jedną kobietę, ale nie zawsze odmówi sobie seksu z innymi;
Większość Kobiet nie jest w stanie tego pojąć, patrząc po wypowiedziach; Mierzą świat swoja miarką, tym co czują i nikt ich nie przekona że jest inaczej;
To głównie kobiety głoszą bzdury, że jak kocha to nie zdradzi; W odpowiednich okolicznościach i kobieta i facet zdradzi.
Same angażujac się emocjonalnie, żeby doszło do jakiegoś zbliżenia są przekonane, że mężczyźni też tak musza mieć; że ten ktoś musi coś więcej znaczyć; nie sa w stanie zrozumieć, ze to może być tylko chwila relaksu, nie jakaś bliskość;

Jak większość, rościsz sobie całkowite prawa do drugiej osoby; czy słusznie?
Uważasz, że straciłaś na wartości, czemu ?
Okaż względy jakiemuś facetowi, co by miał na Ciebie chęć, poczucie wartości wzrośnie; znowu poczujesz się wyjątkowa;

Ustal, Co najbardziej Cię boli i tak rozwala?
To, że bzyknął sobie inną, czy ze Cię okłamał ?

Czy przez to, że związał się z Tobą z automatu miałby przestać być samcem, stać się robotem bez swoich słabości ? Ty też je masz.
Jesli oszukiwał, żeby Cię nie ranić lub nie martwić, wiedząc jaka będzie reakcja, możesz się tym nie przejmować;
Jeśli oszukiwał, żeby Cię jakoś wykorzystać, to faktycznie masz problem;

Księżniczki, które uważają się za 7 cud świata, znacznie lepsze od innych kobiet, gdy zrozumią, że wcale nie są lepsze, bo inne mogą facetowi dać to samo lub więcej; bardzo to przeżywają; Ból zranionego, mocno nadentego ego nie do wytrzymania;
Jak smiał ten Twój facet bzyknąć sobie inną, przecież ma taką kobietę, której śladów stóp całować nie godzienZ przymrużeniem oka

Ocena swojej wartości po tym co widać w oczach jednego faceta jest bardzo ryzykowna; wystarczy, że zmieni trochę spojrzenie i zostaje się z niczym; mimo, że jest to wzniosłe, chwytające za serce i bardzo wygodne, ale niemądre.
Poczucie własnej wartości to nie wartość, to tylko poczucie;
Można je zmienić w prosty sposób- zmieniając układ odniesienia; bo ten chyba nie za bardzo się sprawdził;

I co znaczy dla Ciebie kochać ?
zastanów się, czy nie Kochasz za bardzo egoistycznie; dlatego Cię tak boli i nie możesz wybaczyc; kochasz bardziej siebie czy jego ?

Wyjaśnij sprawę tych niezapłaconych zobowiązań i tego konsekwencji, ale nie na zasadzie szukania dziury w całym, bo udowodnisz, że to od Ciebie trzeba uciekać, chociażby w chwile zapomnienia z innymi Z przymrużeniem oka
12173
<
#19 | jagodalesna dnia 02.08.2015 10:09
Amor, "tyle z życia masz ile dasz".
Propozycje Maraykee i Nox są warte zastanowienia. Pogadaj ze sobą gdzieś na osobności, pooddychaj, doceń i pokochaj siebie, przemodeluj swój świat. A na końcu sprawdź czy Twój mąż pasuje do tej nowej osoby. Miałaś odwagę, próbowałaś...Nie potrzebujesz alibi na szczęście!
3739
<
#20 | Deleted_User dnia 02.08.2015 11:22
Andromeda, chyba masz racje ... Smutek
Yorik czywiście, że jestem 7 cudem świata, to nie ulega wątpliwości ;( Jednak bardziej niż to, że bzyknał inną boli mnie chyba fakt, że złamał zasady na których był zbudowany nasz związek.
Bo na czym teraz można cokolwiek konstruować, skoro wszystko w ciągu sekundu stać może się iluzją?
Nic na to nie poradze, że jestem typem oddanej, lojalnej partnerki. Nie moja to wina, że jestem kobietą i to z rodzaju tych czarownic, co to nie żyją jedynie kaweczkami, spa, zakupami i dowartościowywaniem się przez rozkładanie nóg przed kolejnymi partnerami. Wartościuje mnie to, że jestem taka jaka jestem- wierna i zaangażowaną w rodzinę. Czy jest mi przykro, że dla mojego męża to przez moment nic nie znaczyło? Oczywiście, że tak Smutek
Przez cały okres naszego małżeństwa, byłam w różnych sytuacjach i spotykały mnie różne propozycje ze strony mężczyzn. Mogłam śmiało korzystać z "uciech życia". Powinnam sobie teraz z brodę pluć, że tego nie czyniłam.Bo czy warto było trzymać się wartości, w imie ochrony kogoś, kto te wartości w miał w pewnym momencie za nic?
11732
<
#21 | Bajeczna dnia 02.08.2015 12:01
Amor! Skoro wartościuje Cię to, że jesteś, jaka jesteś, to dlaczego czujesz się niedowartościowana? Przecież pozostałaś wierna swoim zasadom.
Nie odpowiedziałaś też na moje pytania dotyczące kochanki i swojej postawy wobec siebie przed zdradą...Smutek
3739
<
#22 | Deleted_User dnia 02.08.2015 12:36
Nie ma ludzi nieomylnych, takich którzy nie popełniają błędów, mniej lub bardziej karygodnych. W pewnym sensie do momentu zdrady żyłaś w przekonaniu jak bardzo Twój mąż jest tym idealnym (zbliżonym do Twojego ideału). Do tego momentu poczucie Twojej wartości było zwierciadłem jego postępowania. To jak bajka o dwóch połówkach jabłka. Ale on jest osobnym człowiekiem, więc uzależnienie swojego szczęścia od jego działań jest skazane na porażkę. Owszem jest wartościowym, dobrym człowiekiem, ale nie nieomylnym. Teraz nie jesteś pewna jego systemu wartości, szczerości. Dlaczego? Yorik napisał coś bardzo ważnego i myślę że dobrze będzie się z jego myślą zmierzyć.
Po zdradzie często chcielibyśmy wrócić do jakiegoś poczucia idylli, a na pewno czuć się w swoim związku lepiej niż przed. I nie ukrywam, że jak też tak mam. Drobne zgryzy dochodzą do rangi wielkich niepowodzeń. Przecież mówi jedno, a zrobił coś innego. I zaczyna się jazda bez trzymanki. Za często nie umiem wyjść z takiego samonakręcania się. Kończy się powrotem do deprechy. Tyle, że moje wybaczenie nie oznacza już powrotu w rozmyślaniach do okresu zdrady i uzależnienia aktualnych uczuć od tamtego czasu. Twoje nadal tak, gdy dokładamy sobie wątpliwości z zachowań na tu i teraz to ładujemy się do zbyt głębokiego i śliskiego dołka, by z niego wyjść.
12173
<
#23 | jagodalesna dnia 02.08.2015 13:05
"Po zdradzie często chcielibyśmy wrócić do jakiegoś poczucia idylli, a na pewno czuć się w swoim związku lepiej niż przed."
Ja też tak mam, ale to ułomna próba rekompensaty i rekonstrukcji swoich wyobrażeń:-)
Interpretacja zachowań partnera to składowa wielu czynników (doświadczenie, bliskość...). Konkretną postawę można raz interpretować jako uciążliwą słabostkę a innym razem niewybaczalny błąd.

Nie jestem księgową:-) ale może po zdradzie ważny jest bilans? Z przymrużeniem oka
5808
<
#24 | Nox dnia 02.08.2015 13:39
..,,Nie odpowiedziałaś też na moje pytania ... swojej postawy wobec siebie przed zdradą..."ja myslę że odpowiedziała.Była porządną kobietą dbajacą o dobro rodziny,tworzyła związek z kimś kto wyznawał podobne wartości i dlatego został jej mężem. Czuła się bezpiecznie ,wierna i zaangażowaną w rodzinę pewna siebie i partnera.Może nie problem jest w tym co często nazywamy tu ,,poczuciem własnej wartości"Może chodzi wyłącznie o wartość związku .Ile jest wart tort robiony z zepsutych jajek mimo że reszta składników jest ok .Tworzymy układ z partnerem oparty na jakiś wartościach/czasem ich braku/,jak budować coś dalej wiedząc że materiał /według nas/ma braki,jak tworzyć wiedząc że dla partnera dawne wartości są do obejścia.Jeżeli szczerość,uczciwość,lojalność,wierność i miłość były podstawą związku to te podstawy runęły.Jeden podejdzie na luzie ot potknął się,popełnił błąd,drugi potrzebuje czasu by zastanowić się czy warto starać się na nowo.Bo teraz bardziej niż wcześniej mamy świadomość że ryzykujemy,angażując się nie mamy pewności wewnętrznej że warto.
3739
<
#25 | Deleted_User dnia 02.08.2015 16:05
Jesteśmy tylko ludżmi, więc popełniamy błędy. Są nawet ludzie, dla których słowa przysięgi; miłość, wierność, uczciwość małżeńska, są do obejścia.. Wyznają zasadę, że można sobie "bzyknąć", otrzepać się potem jak kogut po spółkowaniu i żyć dalej.. Tylko co wtedy z fundamentem każdego zdrowego związku, jakim jest monogamia? Ile razy można sobie tak bzyknąć i wciąż będzie to do zaakceptowania dla drugiej strony? Bo przecież trudno być pogodzonym z faktem, ze nasz partner, czy partnerka przeżywa sobie wszystko, co zarezerwowane dla nas, z kimś innym..
Monogamia leży u podstaw naszych oczekiwań, jakie mamy wobec związku. Jeśli chcemy, by namiętność trwała, w grę musi wchodzić monogamia. Nie da się być otwartym na różne związki i przeżywać jednocześnie niegasnącą miłość do partnera. No chyba, że mówimy o jakiejś patologii....
Są jednak zdrady, które trzeba analizować pod trochę innym kątem... Np. był alkohol, jakiś sprzyjający moment itd...
Nie twierdzę, że to jest usprawiedliwione! Trzeba przejść nad tym do porządku dziennego i finito. Jednak ważna jest postawa "po" strony która zdradziła. U ciebie Amor, mąż żałuje, stara się, znosi cierpliwie twoje "stany" i marzy pewnie w skrytości ducha o powrocie "normalności" w waszym związku. Niewiele piszesz o tym, o czym rozmawiacie... O jego przemyśleniach i wypowiedziach. Ja jednak myślę, że jest już mocno zmęczony i często ma dość tej sytuacji podobnie jak ty... Stąd już prosta droga do przepaści...
Dałaś wam szansę, więc pracuj nad sobą.. I albo ciągnij to do przodu, albo zakończ czym prędzej. Zanim dojdzie do najgorszego i poranicie się tak bardzo, ze nie będzie mowy o ratowaniu czegokolwiek.
Dla mnie i tak jesteś wielka... Dałaś radę zmierzyć się z demonem, z którym niewielu wygrywa. Walczysz i jeszcze nieznany jest finał tej walki.. Masz jednak tez coś bardzo ważnego; miłość swojego męża.... jeszcze...
Na koniec coś ci opowiem;
Mam przyjaciela, żonatego.. chyba od 30 lat... Takiego przyjaciela naprawdę, nie od "tych spraw" Uśmiech
Pogodne, mile, bardzo udane małżeństwo. Kiedyś, wiele lat temu, zaledwie kilka lat po ślubie, wybrał się na wieczór kawalerski do kolegi. Nie znam szczegółów, ale był alkohol, kobiety, jakies panie z agencji itd.. Zawalili, zapili, do domu nie powracali... Żony w ilości chyba trzy, rozpoczęły poszukiwania.. Znalazły ich w jakimś domku letniskowym , śpiących w ramionach rozebranych pań, między walającymi się butelkami po alkoholu. Widok nie pozostawiał wątpliwości, co do tematu... Żona mojego przyjaciela obudziła go, pomogła mu się ubrać, poprosiła aby uregulował należność z panią z którą leżał w łóżku i zabrała go do domu... Dziś jego słowa na temat tamtych zdarzeń; Kiedy otrzeźwiałem w domu, wziąłem prysznic, porozmawiałem z żoną i zdałem sobie sprawę, co zrobiłem, jaką krzywdę jej wyrządziłem, zwariowałem ze strachu że odejdzie.. Ale została! Porozmawialiśmy i zdałem sobie sprawę, że mam bardzo mądrą żonę i do tego bardzo piękną. Nigdy potem jej nie zdradziłem, nie czułem potrzeby... Tamtych dwóch małżeństw dawno już nie ma....Rozpadły się szybko po tym zdarzeniu.
"Moi" są bardzo udanym, kochającym się małżeństwem. Dla mnie zawsze będą przykładem, że prawdziwa miłość się zdarza...
Amor, jeżeli nie masz swojemu mężowi więcej nic do zarzucenia, nie okłamuje cię w innych sprawach, dba o ciebie i stara się... To robi to najwyraźniej dlatego, że zależy mu na tobie i waszej przyszłości. Musisz być dla niego wyjątkową kobietą.. Tylko dla takiej kobiety warto się starać... Może wystarczy już tej kary dla niego i dla ciebie też.. Za każdą zbrodnię kara w końcu dobiega końca. No chyba że w tobie już wszystko umarło i nic już z siebie nie wykrzesasz. Tak jak napisałam wcześniej, nie ma tu twojej winy... Masz prawo do każdej decyzji. Tylko podejmij ją w końcu i zacznij żyć!
M.
11732
<
#26 | Bajeczna dnia 02.08.2015 18:08
A ja uważam, że na moje pytania Amor jednak nie odpowiedziała.... Bo skoro Ona się nie zmieniła, a to samo daje jej poczucie własnej wartości, to dlaczego teraz jest ono bliskie zeru??? Pytam, jakie było przed zdradą??? I czy "jakość" kochanki ( w sensie fizycznym, psychicznym, społecznym) ma tutaj jakieś znaczenie?
Amor, jeśli byłaś porządną kobietą kiedyś i nadal nią jesteś, w czym upatrujesz "spadku formy"? W tym, że on nie docenił tego wszystkiego? Jeśli nie znajdziesz przyczyny, nie wyleczy Cię z tego nikt. Tylko Ty sama jesteś w stanie to zrobić. Inni mogą jedynie pomóc...
12031
<
#27 | Megan1 dnia 02.08.2015 18:45
Co do poczucia własnej wartości to ja widzę to tak, że każdy człowiek powinien zawsze znać swoją wartość, niezależnie od tego co robią ludzie z jego otoczenia.
Dopuszczam, że można w siebie zwiątpić i czuć się fatalnie kiedy zrobimy coś złego, coś spartaczymy.
Ale dlaczego Twoje samopoczucie i samoocenę miałyby kształtować wyczyny innych ludzi?
Ty masz swój pakiet wad, zalet, wartości, jesteś "jakaś" i nie wpływa na to nikt prócz Ciebie. Nie ważne co robi mąż ani jak atrakcyjne kobiety chodzą po tej ziemi - to nie zmienia ani trochę Twojej wartości.
Domyślam się jednak, że zdrada rozpieprza ludziom ego i zadaje ból, którego uleczenie zajmuje trochę czasu.
Trochę mnie dziwi, że jesteś z mężem a wciąż nie przebolałaś zdrady. Kolejność powinna być trochę inna, Ty przeżywasz zdradę, dochodzisz po niej do siebie, podejmujesz trzeźwą decyzję jak dalej chcesz żyć (z mężem czy bez) i dopiero wtedy ewentualnie na jakichś zasadach wracacie do siebie. Jeśli Ty jesteś rok czasu w związku gdzie codziennie zaczynasz dzień od depresji i masz dość życia to coś tu jest bardzo nie tak.
Ja doskonale to rozumiem bo jestem typem osoby, która nie mogłaby kontynuować związku pod zdradzie. Dla mnie to za mocny cios i nie umiałabym być szcześliwa u boku kogoś kto mnie zdradził.
Nie wiem na ile da/dało się (?) odbudować zaufanie między wami i wasz związek, ale Twoje poczucie własnej wartości na pewno da się odbudować.
Być może zajmie Ci to trochę czasu, zanim przetrawisz cały temat, że zostałaś zdradzona, ale pewnego dnia, mam nadzieje, zrozumiesz i poczujesz, że jesteś wyjątkowa, wartościowa bez względu na to czy zostałaś zdradzona przez męża czy nie.

Komentarz doklejony:
Swoją drogą, wiele osób ma coś takiego, że czują się wyjątkowe gdy ktoś je adoruje, podziwia, wiernie kocha i wielbi. A gdy ktoś je zdradza, krzywdzi, opuszcza to poczucie własnej wartości spada. W obu sytuacjach osoba, która raz jest kochana, raz zdradzona, jest przecież tą samą, równie wartościową osobą.
Szkoda, że poczucie własnej wartości może być uzależnione od okoliczności, nie powinno tak być.
Zdarzają się różne sytuacje, raz jesteśmy lojalnie kochani, innym razem ktoś nam robi krzywdę. To tylko sytuacja z zewnątrz, okoliczność, która jest bardzo zmienna i nie ma związku z tym jak wartościowi jesteśmy. Trzeba nauczyć się kochać siebie tak bardzo żeby żadne zewnętrzne okoliczności nie niszczyły naszego postrzegania siebie, choć mogą nas ranić.
3739
<
#28 | Deleted_User dnia 01.09.2016 18:05
Z ja po tych kilku latach pożegnam się się z zetką.
Potrzebuje bowiem już całkowicie odciąć się od tematu zdrady.

Dzięki mojemu psychoterapeucie i Wam zrozumiałam, wybaczyłam i mogę teraz spokojnie odejść. Jeszcze trochę biegania z formalnościami, ale dam radę.
Mogę zacząć swoje nowe życie. Mogę spróbować ułożyć je sobie na nowo.
Dziękuje za wszystko. Trzymajcie się ciepło. Powodzenia Wam wszystkim ! Uśmiech

Komentarz doklejony:
Pozdrawiam serdecznie
Amor
3739
<
#29 | Deleted_User dnia 01.09.2016 18:19
To brzmi tak jak dla mnie- dlatego nie po drodze było z Twoimi komentarzami :formalnosci-rozwód, nowe źycie - odejście od męża choć co innego jest. Ale to tylko moje rozumienie Twojego myślenia . Powodzenia. Rzeczywiście są chwile ze trzeba odejść i zakończyć pewien etap życia jak ten portal.
10937
<
#30 | annahelena dnia 02.09.2016 18:23
Amor czy ja dobrze rozumiem: po dwóch latach od zdrady rozwodzisz się? Jak mąż zareagował? Co cię ostatecznie "popchnęło" do tej decyzji?
3739
<
#31 | Deleted_User dnia 04.09.2016 15:36
Miałam się już nie logować na zetce, bo zabiera mi za dużo czasu, a i też taka prawda, że sugeruje się historiami innych i robię sobie bałagan we własnej głowie. Odpowiem ku przestrodze tym, którzy uparcie pragną, aby spełniło się ich największe marzenie i zdradzający się "nawrócił".

Tak, zdecydowałam, że trzeba zakończyć to coś,co już małżeństwem od czasu zdrady zwyczajnie nie jest. Jakiś czas temu zaczęłam załatwiać wstępne formalności. Zareagował jak ... właściciel. Stwierdził, że jeśli bardzo tego potrzebuje, to "mogę sobie wziąć, co najwyżej separację, za zgodą stron". Na żaden rozwód, nie wydziela absolutnie zgody, a okres czasu który minął od zdrady podchodzi pod wybaczenie. Twierdzi, że nie chce rozstania z tego powodu, że zwyczajnie rzekomo mnie kocha i nie wyobraża sobie życia beze mnie.
Normalnie los ze mnie zakpił Uśmiech ))))))
Na moją refleksję, że gdyby kochał nigdy by nie zdradził, upiera się przy zdaniu że popełnił błąd, ale nigdy nie przestał kochać. Pytanie, gdzie był wtedy kiedy ona mnie raniła, pomija milczeniem i stwierdzeniem ,że "to było i minęło" i on teraz "brzydzi się tym co zrobił i tą szmatą". Separacja w ostateczności, jeśli tego potrzebuję, to tak, rozwód nie. Jeśli "mam potrzebę wyrównania rachunków', to on "jest to w stanie przełknąć".Nie wiem, jak on sobie to wyobraża, ale mniejsza z tym.W domu jest spokojny, napięty, ale wyciszony, tylko w pracy wszystko mu leci. Widzę, że tam odreagowuje, bo ostatnio którąś rzecz z rzędu przez brak koncentracji i nieuwagę zawala.
3739
<
#32 | Deleted_User dnia 04.09.2016 16:20
Amor napisała:

Cytat

"W domu jest spokojny, napięty, ale wyciszony, tylko w pracy wszystko mu leci. Widzę, że tam odreagowuje, bo ostatnio którąś rzecz z rzędu przez brak koncentracji i nieuwagę zawala."

Czyli zaczął już pokutę. Jemu przynajmniej zależy, więc może warto związek utrzymać? Napakuj mu kamieni do jakiegoś plecaka i niech codziennie z tym lata do pracy, żeby także fizycznie poczuł co to znaczy odpokutować swój grzech (jestem ateistą, jakby co).
3739
<
#33 | Deleted_User dnia 05.09.2016 11:07
Utrzymać małżeństwo dalej, żyć później pełnią życia, dać szansę. ... Jedne z głównych myśli po zdradzie zaraz obok "dla dzieci" i "bo ja kocham" . Ciężki kawałek chleba i niesamowicie kapryśny proces.
Zdecydowanie łatwiej urwać sprawę rozwodem od razu. Czy lepiej? Dokonałaś Amor rzeczy dla siebie niemożliwej. Zauważyłaś męża takim jakim jest pomimo własnych marzeń, złudzeń, oczekiwań i jego nacisków. To on rozpoczął proces. Pozbawił elementarnych cech, które mu przypisywałaś. Niech będzie nadal zagubionym człowieczkiem. Takich wokół jest mnóstwo. I może nie skreśla go fakt tego zagubienia, bezrefleksyjności co bardziej fakt kim Ty dla niego jesteś. Bardzo ważne i podstawowe pytanie jakie rzadko sobie zadajemy - kim jestem dla swojego męża, dla swojej żony. Daje wiedzę czy związek to ciągłe wyciąganie za uszy ,udowadnianie swojej wartości, równe szanse dla obojga. Czy tylko jedno musi nieustannie dawać.
Zbyt często słyszymy "przecież wybaczyłaś" . Czy na tym ma kończyć się danie szansy? Pozostaje niedosyt. Stare sprzed punktu zero staje się nieaktualne. Niewystarczające. Czytam często dziwne, dość egoistyczne pytania zdradzających jak mają odkupić swą zdradę. Oczekują recepty na przywrócenie poprzedniego stanu. Chyba bardziej swojego stanu posiadania. To się nie da. Raz zdarta iluzja tych jedynych, nieskazitelnych już się nie wraca. I kogo to boli? Nas? Ja przywykłem do tej myśli, wielu chyba również. To problem zdrajców, zza którego nie umieją nadal zobaczyć zbyt dużo oprócz siebie. Nadal cholerny egoizm.
Nie będzie cudownej recepty na odbudowę bez pozbycia się tego własnego egoizmu zdrajcy. Bo co można odbudować? Złotą klatkę z deklaracji? Ze strachu? Budować można coś wspólnie, gdy oboje ludzi jest świadomych swoich potrzeb i uczuć. Czym jest stwierdzenie, że przełknie nawet "wyrównanie rachunków" ? Nie wie na co się porywa. Nie zna nawet siebie, jak ma coś zbudować? Nie szanuje siebie, jak ma uszanować kogoś innego?
3739
<
#34 | Deleted_User dnia 05.09.2016 19:51
@ Hakaa Jemu zależy na posiadaniu, dam się zredukować do roli przedmiotu, to go skrzywdzę. A ja mu naprawdę wybaczyłam, nie będę się odgryzać. Jednak to wszystko jest jeszcze we mnie subtelne i świeże. Jestem na tyle słaba, że gdybym została, to by mnie korciło, aby tą swoją przewagę wykorzystywać. On jeszcze do wielu rzeczy musi dorosnąć. Intuicyjnie czuję, że gdy odejdę teraz, to "dam mu więcej niż jakakolwiek inna rzeka". Niech pokutuje przed miłością, bo w nią uderzył, nie przede mną.

@Apologises - dokładnie tak Uśmiech
że tak powiem, z ust mi wyjąłeś Uśmiech I dopóki będzie siedział w tym egoizmie, powtórka byłaby kwestią czasu i ewentualnej skali. Zostając naraziłabym go na to. A tak to ma szansę by wzrosnąć.
Ja jestem już w zupełnie innym miejscu. Kocham i wybaczam. Nie chce niewolnika. Jest wolny. Może teraz spokojnie zawalczyć o miłość i godność.
3739
<
#35 | Deleted_User dnia 05.09.2016 20:04
Znasz Amor przyczyny jego egoizmu? Teraz strach przed utratą Ciebie, akceptacji, zaufania (podziwu? ) . A przed zdradą?
3739
<
#36 | Deleted_User dnia 06.09.2016 07:39
Myślę sobie o tym Apologises, że ten egoizm wynika z braku miłości. W pierwszej kolejności z powodu braku miłości do samego siebie, a skoro nie możesz dać innym tego czego w sobie nie masz, to w dalszej kolejności z braku miłości do innych.
3739
<
#37 | Deleted_User dnia 06.09.2016 09:09
To dość uogólnione i szerokie pojęcie ,choć rzeczywiście jako takie ważne tylko dla Ciebie. Dokładnie takiego człowieka lata temu zauważyłaś spośród innych, związałaś się z nim, chciałaś sobie "wychować" . Widzisz jak istotna zmiana zaszła w Tobie?
Powody zachowania, toku myślenia męża zostają nadal do rozwikłania. Od samego początku były po jego stronie. Nie poradził sobie z brakami, strachem, kompleksami przed zdradą. A pewnie miał szansę na uświadomienie sobie ich nie raz. Miał poważną szansę po zdradzie. Ma i teraz. Może ją wykorzysta i doceni kiedyś? Dziwna ta miłość:niemoc
6755
<
#38 | Yorik dnia 06.09.2016 13:02
Amor,

Cytat

Myślę sobie o tym Apologises, że ten egoizm wynika z braku miłości. W pierwszej kolejności z powodu braku miłości do samego siebie, a skoro nie możesz dać innym tego czego w sobie nie masz, to w dalszej kolejności z braku miłości do innych.

To ciekawe Uśmiech
Zwracam uwagę, że mówimy o miłości damsko-męskiej, nie miłości boskiej czy do wszechświata;
Ta zawsze oparta jest na egoizmie; Zawsze oczekujemy jakiegoś zwrotu z inwestycji; inaczej bez problemu kochali byśmy osoby, które nas nie kochają a jakaś tam zdrada zupełnie by nie bolała, nie uderzała w ego, nie było by spadku poczucia własnej wartości, czy bezpieczeństwa; a jaki jest temat tego wątku ? Uśmiech

Jeśli już nie ma tej "miłości" to pytanie czy zawsze jej nie było ?
Ojojoj..; to znaczy, że mamy poważny problem ze sobą !
Z naszą percepcją, postrzeganiem, odbiorem podstawowych sygnałów i ich interpretacją rzeczywistości;
Trzeba się zastanowić czy ta czyjaś "miłość" nie zależy w dużej mierze od odbioru przez nas samych ? Różne rzeczy przecież interpretujemy tak jak nam wygodnie lub jak nam się wydaje nie wnikając; wiele tylko zakładając, mierząc swoją miarką;
Chyba szczególnie kobiety zakładają, że ta druga osoba musi czuć dokładnie to samo, jak nie czuje to znaczy, że nie kocha; To co może czuć facet jest niezrozumiałe i niewłaściwe; po swojemu nie może kochać; bo wtedy nie kocha Uśmiech

Była ta ''miłość" czy nie ? ktoś ją zgubił czy nigdy nie miał a nam się wydawało?
Poza tym cóż to dokładnie jest? Bezwzględne podporządkowanie się i spełnianie naszych oczekiwań? dbanie o nasz stan emocjonalny, o nasze samopoczucie, podniecenie?
Może to jednak nasze oczekiwania się zmieniły ?

Apologises,

Cytat

Dokładnie takiego człowieka lata temu zauważyłaś spośród innych, związałaś się z nim, chciałaś sobie "wychować"

nie koniecznie, ludzie się trochę zmieniają;
Każdy ma w sobie obraz idealnego partnera wytworzony gdzieś w dzieciństwie i wieku dojrzewania; Jeśli cokolwiek pasuje, resztę zapełniamy wyobrażeniami; to co nie pasuje, wierzymy, że jesteśmy tak wspaniali, że przy nas się zmieni;
3739
<
#39 | Deleted_User dnia 06.09.2016 13:03
Myślę sobie, że jest prosta. Myślę, że zaczyna się tam gdzie kończy się egoizm, a jednocześnie nie wchodzi w stęchły altruizm.
Jego walka, z jego "demonami", leży po jego stronie. Ja mogę tylko być.
Ufam temu co się dzieje, bo widzę, że to jest ten moment, który go otwiera.
Myślę sobie, że obie iluzje muszą zostać zdarte.
Nie ja tworzę samego siebie, ja dzieje się samemu sobie.

Komentarz doklejony:

Cytat

Zwracam uwagę, że mówimy o miłości damsko-męskiej, nie miłości boskiej czy do wszechświata;
Ta zawsze oparta jest na egoizmie; Zawsze oczekujemy jakiegoś zwrotu z inwestycji; inaczej bez problemu kochali byśmy osoby, które nas nie kochają a jakaś tam zdrada zupełnie by nie bolała, nie uderzała w ego, nie było by spadku poczucia własnej wartości, czy bezpieczeństwa; a jaki jest temat tego wątku ?

Yorik powiedz mi, co to jest miłość damsko-męska?
3739
<
#40 | Deleted_User dnia 06.09.2016 13:29
Zmieniają się i ludzie i optyka ich widzenia Yoriku. Zmieniają się " chcę widzieć" i "widzę" . Niewiele jest stałych rzeczy.
Czy miłość to egoizm? Zakochanie, zauroczenie pewnie tak.
3739
<
#41 | Deleted_User dnia 06.09.2016 13:29
W tym rzecz, że oczekiwanie zwrotu z jakiejkolwiek inwestycji, nie ma nic, a nic wspólnego z miłością, to zwykła interesowność. A za interesownością stoi przecież egoizm.
6755
<
#42 | Yorik dnia 06.09.2016 14:55
Ależ każda miłość jest interesowna. To tylko kwestia oczekiwań co do wielkości i rodzaju zwrotów; tak ciężko to zauważyć ? Tak za tym stoi egoizm.
Nawet jeśli tylko dajesz, musisz czerpać z tego jakieś pozytywne emocje, satysfakcje, inaczej nie było by żadnej motywacji do działania, nie było by w Tobie żadnej miłości;

Skoro nie oczekiwałaś żadnego zwrotu ze swojego zaangażowania, wejścia w intymność, to na jakiej podstawie wybrałaś sobie faceta ? koloru oczu ?
Teraz masz problem, bo właśnie inwestycja się nie powiodła, zamiast zwrotów są wymierne straty; Co w tym jest niejasnego ? Uśmiech
3739
<
#43 | Deleted_User dnia 06.09.2016 15:35
przecież nie każda miłość jest interesowana Uśmiech,
i nie zawsze egoizm jest motorem działań,
tak naprawdę to człowiek nic nie musi, tylko może

Cytat

Skoro nie oczekiwałaś żadnego zwrotu ze swojego zaangażowania, wejścia w intymność, to na jakiej podstawie wybrałaś sobie faceta ? koloru oczu ?
Teraz masz problem, bo właśnie inwestycja się nie powiodła, zamiast zwrotów są wymierne straty; Co w tym jest niejasnego ? smiley

Pytasz mnie, czy dojrzałam wtedy, żeby kochać?
Nie Uśmiech Nie dojrzałam.
Kierowały mną wtedy te wszystkie egoistyczne pragnienia; chuć,pożądanie, popęd płciowy, zakochanie, zauroczenie i wszelkie inne stojące za tą zwierzęcą częścią człowieka.
Co w tym jest niejasnego ? Uśmiech

Cytat

Nawet jeśli tylko dajesz, musisz czerpać z tego jakieś pozytywne emocje, satysfakcje, inaczej nie było by żadnej motywacji do działania

egoizm nie jest jedyną motywacją działań
motywacją do działań, jest też przecież miłość ( i nie mówię o tej zwierzęcej , tylko o tej która wyklucza egoizm Pokazuje język )

Komentarz doklejony:
przecież nie każda miłość jest interesowna*
6755
<
#44 | Yorik dnia 06.09.2016 16:09
Amor,

Cytat

Yorik powiedz mi, co to jest miłość damsko-męska?

To taka, gdzie dość wyraźnie widać wymierne korzyści i straty i na tej płaszczyźnie jest budowana i rozpatrywana; Oczywiście przez Ciebie nie Szeroki uśmiech

To takie proste:
Miłość to oczywiście wewnętrzny narkotyk.
Na początku odczuwasz euforię, poddajesz się całkowicie nowemu uczuciu.
A następnego dnia chcesz więcej. I choć jeszcze nie wpadłaś w nałóg, to jednak poczułaś już jej smak i wierzysz, że będziesz mogła nad nią panować.
Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależna. Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty.
Gdy nie ma jej w pobliżu r11; czujesz to samo co narkomani, kiedy nie mogą dostać swojej działki.
Doznania potęgujesz klasycznymi bodźcami, dotykiem, pożądaniem, seksem; Czujesz się świetnie, czujesz że kochasz; bardzo kochasz; dostajesz kolejne dawki, więc ktoś też kocha Ciebie;
Z czasem często musisz zwiększyć dawkę, żeby cokolwiek poczuć;
Coraz więcej Cię to kosztuje. aż w końcu Cie nie stać;
Ktoś przestaje być dla Ciebie dilerem, nie masz już swojego narkotyku; zaczynasz być na głodzie; co czujesz, co robisz?
Ile jesteś w stanie dać, żeby znowu było jak dawniej?

Gdy jesteś na głodzie czujesz dokładnie to samo co narkomani, kiedy nie mogą zdobyć narkotyku.
Oni kradną i poniżają się, by za wszelką cenę dostać to, czego tak bardzo im brak, oddadzą za to uczucie wszystko.
A Ty jesteś gotowa na wszystko?
Jeśli tak, to kochasz miłością prawdziwą, ponad wszystko, ale czy bezinteresownie? Ktoś z boku powie, że jesteś zwykłą, najzwyklejszą uzależnioną ćpunką, która musi być ciągle na haju, inaczej nie potrafi funkcjonować Z przymrużeniem oka

Ta miłość o której mówisz to:
Miłość zaczyna się rozwijać dopiero wówczas, gdy kochamy tych, którzy nie mogą się nam na nic przydać. Erich Fromm:
Jeśli czerpiesz wewnętrzne korzyści tylko z samego dawania to możliwe;
Ale już widzę, jak kochasz takiego faceta, który nie może ci się do niczego przydać Uśmiech

Prawdziwa miłość oznacza, że zależy Ci niezłomnie na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym, bez względu na to, czego doświadczasz i przed jak bolesnymi wyborami stajesz.
Czyli całkowite poświęcenie, całkowitym kosztem siebie; bez względu na wszystko; nic nie zmieni tego poświęcenia opartego na wierze, że wystarczy być wytrwałym do tego stopnia aż odnajdujemy w tym przyjemność. Raj dla pasożytów. Ale to nic innego jak choroba psychiczna Szeroki uśmiech

Warto, aby każdy zastanowił się czy się o taką chorobę nie ocieraZ przymrużeniem oka
3739
<
#45 | Deleted_User dnia 06.09.2016 16:14

Cytat

Skoro nie oczekiwałaś żadnego zwrotu ze swojego zaangażowania, wejścia w intymność, to na jakiej podstawie wybrałaś sobie faceta ? koloru oczu ?
Teraz masz problem, bo właśnie inwestycja się nie powiodła, zamiast zwrotów są wymierne straty; Co w tym jest niejasnego ? smiley


nie wiem jak to wytłumaczyć co czuję : za pożądaniem stoi chciwość/ egoizm, za dawaniem z siebie stoi miłość, jeśli w człowieku jest anioł i diabeł, to trywializując,: o braniu decyduje diabeł, a o dawaniu anioł

przy czym porządanie jest tym czym jest;
nie jest niczym złym;
i nie czyni żadnej krzywdy, dopóki w człowieku jest też miłość, a i może być tej miłości przepięknym uzupełnieniem

nie umiem tego inaczej , prościej wytłumaczyć Smutek

Komentarz doklejony:

Cytat

Oczywiście przez Ciebie nie smiley

oczywiście musiałeś mnie ugryźć , żeby sprawdzić, czy mam pupę z tytanu

nie byłbyś samcem, gdybyś tego nie zrobił
3739
<
#46 | Deleted_User dnia 06.09.2016 16:19
Jedna z definicji miłości jest na forum, temat "miłość- czym jest? " .
6755
<
#47 | Yorik dnia 06.09.2016 16:22
Spokojnie, przeczytaj jeszcze raz wszystko bardzo wolno od początku i powiedz co ci się nie zgadza w tej miłości ? Szeroki uśmiech
bo ja nie będę się powtarzał;

Amor,

Cytat

przy czym porządanie jest tym czym jest;
nie jest niczym złym;
i nie czyni żadnej krzywdy, dopóki w człowieku jest też miłość, a i może być tej miłości przepięknym uzupełnieniem

nie umiem tego inaczej , prościej wytłumaczyć smiley

Ameryki nie odkryłaś, kobiety z zasady chcą się bzykać z miłości, która rozgrzesza, usprawiedliwia wszystko; Szeroki uśmiech
wszyscy wiedzą, że bez uczucia to nie wypada Uśmiech
3739
<
#48 | Deleted_User dnia 06.09.2016 16:24
Amor. Miłość polega na tym, że oddajesz się całą/całym swojemu partnerowi/partnerce w nadziei, że nigdy nie wykorzysta tego przeciwko Tobie :niemoc
6755
<
#49 | Yorik dnia 06.09.2016 16:27
A ta nadzieja, to wiadomo czyją jest matką, no nie ? Szeroki uśmiech
3739
<
#50 | Deleted_User dnia 06.09.2016 16:28

Cytat

Prawdziwa miłość oznacza, że zależy Ci niezłomnie na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym, bez względu na to, czego doświadczasz i przed jak bolesnymi wyborami stajesz.
Czyli całkowite poświęcenie, całkowitym kosztem siebie; bez względu na wszystko; nic nie zmieni tego poświęcenia opartego na wierze, że wystarczy być wytrwałym do tego stopnia aż odnajdujemy w tym przyjemność. Raj dla pasożytów. Ale to nic innego jak choroba psychiczna
Wg tej definicji, którą podałeś, nazywasz prawdziwą miłością to, co ja nazywam już altruizmem. A altruizm to ten rodzaj problemu co egoizm, tylko na drugim biegunie.

Całkowite poświęcenie siebie, całkowity kosztem siebie- to jest zwykły altruizm. Przeciwny biegun w stosunku do egoizmu.

Komentarz doklejony:

Cytat

A ta nadzieja, to wiadomo czyją jest matką, no nie ?

większość matek kocha swoje dzieci

Cytat

Amor. Miłość polega na tym, że oddajesz się całą/całym swojemu partnerowi/partnerce w nadziei, że nigdy nie wykorzysta tego przeciwko Tobie smiley

LL a to nie jest tak, że jak oddajesz się całego, to możesz mieć pewność, że w pewnym momencie nic Ci nie zostanie? Do kogo mieć wtedy pretensje? Do tego który bezmyślnie daje, czy do tego co brał, gdy mu dawano?
6755
<
#51 | Yorik dnia 06.09.2016 16:38
Amor,

Cytat

Do kogo mieć wtedy pretensje? Do tego który bezmyślnie daje, czy do tego co brał, gdy mu dawano?

no i widzisz; a jednak coś za coś Szeroki uśmiech
kręcisz się w kółkoZ przymrużeniem oka
3739
<
#52 | Deleted_User dnia 06.09.2016 16:43

Cytat

Ameryki nie odkryłaś, kobiety z zasady chcą się bzykać z miłości, która rozgrzesza, usprawiedliwia wszystko; smiley
wszyscy wiedzą, że bez uczucia to nie wypada smiley

a mężczyźni? z byle kim , byle jak i byle gdzie, a po powrocie wmawiać żonie, że tylko ona jest miłością ich życia?
mi chcesz mówić, jak zdrada boli?

no tak ... odczuwanie przez kobiety do pięt nie dorasta odczuwaniu przez mężczyznę

Komentarz doklejony:

Cytat

no i widzisz; a jednak coś za coś smiley
kręcisz się w kółkosmiley

odniosłam się do wypowiedzi LL, nie przytaknęłam jej, jak próbujesz mi wmówić
5808
<
#53 | Nox dnia 06.09.2016 18:10
Amor jak to się ma do tego co pisałaś w wątku Hakaa?
To już chyba nie chodzi o poczucie wartości.Mimo ze wybaczyłaś na męża patrzysz już w inny sposób.
Pisałaś ze się stara itd ale mimo ze wybaczyłaś patrzysz na niego inaczej,Czy to nie tak że dostrzegasz rzeczy których wcześniej nie widziałaś ,przeszkadza Ci to na co wcześniej nie zwracałaś uwagi,i to właśnie dołuje?

Komentarz doklejony:

Cytat

jeśli prawo karmy istnieje, to zdrada która nas spotyka musiała być wcześniej naszym udziałem. "Coś" do nas wróciło.

coś Ty Amor narozrabiała?
3739
<
#54 | Deleted_User dnia 06.09.2016 19:47
Amor

Cytat

LL a to nie jest tak, że jak oddajesz się całego, to możesz mieć pewność, że w pewnym momencie nic Ci nie zostanie? Do kogo mieć wtedy pretensje? Do tego który bezmyślnie daje, czy do tego co brał, gdy mu dawano?

Wydaje mi się, moim skromnym zdaniem, że już odpowiedziałaś sobie na to pytanie Z przymrużeniem oka I śmiem twierdzić, że zbieżnie jak ja.
3739
<
#55 | Deleted_User dnia 06.09.2016 21:01

Cytat

Amor jak to się ma do tego co pisałaś w wątku Hakaa?
To już chyba nie chodzi o poczucie wartości.Mimo ze wybaczyłaś na męża patrzysz już w inny sposób.
Pisałaś ze się stara itd ale mimo ze wybaczyłaś patrzysz na niego inaczej,Czy to nie tak że dostrzegasz rzeczy których wcześniej nie widziałaś ,przeszkadza Ci to na co wcześniej nie zwracałaś uwagi,i to właśnie dołuje?

Zdrada zmienia wszystko w związku. Widzę więcej. Prysnęła iluzja dotycząca jego i dotycząca mnie samej. Oczywiście, że patrze inaczej na niego, na siebie, na nasz związek. I tym bardziej mu wybaczam Uśmiech
Wątek Haki uświadomił i jedną rzecz, nie chcę być w związku w którym się mijam.
Fajnie, że kupuje mi prezenty, że jest bardzo miły i troskliwy, ale to nie jest rozwiązanie, że zamknie mnie teraz w złotej klatce. A ostatnio sobie uświadomiłam, że on właśnie to robi. Stara, ale idzie w jakąś chorą stronę
Podam Ci przykład: rozmawialiśmy ostatnio przez komunikator, kiedy się malowałam na wyjście do kina,spytał z kim idę, odpowiedziałam. I nagle powstał problem, niby pół żartem, pół serio, ale widziałam, że to było dla niego ważne. Zażyczył sobie, abym nie używała czerwonej szminki, kiedy wychodzę wieczorem bez niego. Czujesz absurd? Normalnie, gdyby z czymś takim wyskoczył przed zdradą, to bym to zlała. Potraktowałabym to na wesoło, obróciła w żart, zostawiła na kamerce czerwonego całusa i obniżyła ostentacyjnie dekolt.Zdrada jednak wszystko zmieniła. Postrzegam takie zachowania teraz całkowicie inaczej.
I jeśli on nic nie robi, z tym co go pchnęło do zdrady, to ja tym bardziej nie będę czekać na powtórkę z rozrywki.
Udawanie z jego strony, że nic się nie zmieniło i zasypywanie mnie prezentami nie jest rozwiązaniem.

Cytat

coś Ty Amor narozrabiała?
Nie wiem Uśmiech ale całkiem możliwe, że skrzywdziłam gdzieś kogoś, mniej lub bardziej świadomie, czy też przez swoją nieuwagę, niewiedzę. Może tego pryszczatego chłopaka, któremu dałam kosza, albo żonę tego podstarzałego mężusia, obok którego przeszłam kręcąc tyłkiem? itp. w myślach czasami świntuszyłam, pornole oglądałam.Wiesz to człowieku czym zawinisz? Z przymrużeniem oka )))) "kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem" Uśmiech

Komentarz doklejony:
napisalam na profilu Haki:

Cytat

No właśnie z kim nie rozmawiam, kto dał szansę po zdradzie i kto walczył po odkryciu zdrady o partnera i uratowanie związku, każdy mówi o tym, że powstała przepaść jest już nie do zasypania. W pierwszym odruchu histerycznie walczymy o uratowanie związku, nie zdając sobie sprawy z tego, że na zawsze pozostaje już ta pustka pomiędzy i jakiś tam dystans. Można normalnie żyć, ale już nigdy nie będzie się odczuwało tej jedności.

Będę się powtarzać, ale po dwóch latach od zdrady czuje, że najmądrzejszym co można zrobić, to zrozumieć, co i dlaczego się zadziało, wybaczyć wszystko, sobie i partnerowi i odejść.

Jeszcze tylko nie wiem, czy po odejściu można w sobie kiedykolwiek tą pustkę zasypać i poczucie samotności zdławić.

Mam wrażenie, że to jest taka sytuacja w której jeśli partner nie znajdzie w sobie ogromu miłości i nie rozbudzi w nas tego ognia ponownie, zostajemy z tym przynajmniej częściowo zamrożonym i nieczującym sercem.

I to są rzeczy, które są w rękach naszego partnera, a nie naszych. My nie jesteśmy sami w stanie tego kawałka swojego serca "odczarować".

i na tą chwilę, nadal tak myślę.
5808
<
#56 | Nox dnia 06.09.2016 21:50
no i to jest konkret .

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?