Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

BartekP00:07:49
zona Potifara00:07:59
jakub8000:16:34
# poczciwy00:19:42
mloda_glupia00:23:03

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Julianaempatyczna
08.03.2024 14:46:35
Cześć, Twoja historia jest już na stronie. Obserwuj męża . Dlaczego te życzenia były inne?

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Zraniona378
08.03.2024 11:31:18
Cześć jestem nowa.Opisalam swoją historię ,ale nie ma jej na stronie jak to działa

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Romans z szefem i ciazaDrukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitajcie Mam 25 lat, 3 lata temu wyszlam za maz za kolege ze studiow. Nie znalismy sie przedtem zbyt dlugo, to byla taka troche szalona decyzja, mialam pstro w glowie i chcialam udowodnic wszystkim ze jestem juz dorosla. Moi rodzice starali sie mnie odwiesc od tego pomyslu, dodatkowo dochodzil fakt, ze moj owczesny narzeczony mial roczna corke. Matka urodzila ja bedac nastolatka i nie chciala miec dzieckiem nic wspolnego. Od urodzenia zajmowal sie wiec nia moj maz z pomoca rodzicow. Musze przyznac- jest bardzo dobrym czlowiekiem, wrazliwym, odpowiedzialnym i jako ojciec sprawdza sie w 100 procentach. Mala zaczela mnie szybko traktowac jak swoja mame i bardzo sie do siebie przywiazalysmy. Poczatkowo wszystko sie ukladalo. Jednak po studiach pojechalam do Norwegii- mieszkalam tam z rodzicami kilka lat zanim wrocilismy do Polski wiec mialam tam wielu przyjaciol, ktorych chcialam odwiedzic. I dzieki niektorym znajomosciom udalo mi sie zalatwic praktyki w jednej z korporacji w Oslo. Poczatkowo mialo to byc tylko kilka miesiecy, chcialam zdobyc nowe doswiadczenie chociaz wiedzialam, ze zwiazek na odleglosc nie jest latwy. Potem zaproponowali mi jednak stale zatrudnienie. Nie chcialam wracac do Polski, ta praca to byla dla mnie duza szansa i o wiele wieksze zarobki niz w kraju. Duzo rozmawialismy z mezem na ten temat ale ostatecznie i tak to ja postawilam na swoim i on postanowil sie poswiecic i razem z dzieckiem przeprowadzic sie do mnie. I wtedy zaczely sie problemy, bo mial ogromne klopoty z nauczeniem sie jezyka, nie mogl znalezc pracy w zawodzie wiec ustalilismy ze ja zarabiam wystarczajaco duzo zeby nas utrzymac, a on mial w tym czasie zajac sie domem i uczyc jezyka. Ale to rodzilo jego frustracje, a mnie tez zaczelo irytowac ze sobie zupelnie nie radzi. Coraz czesciej sie sprzeczalismy, ja coraz wiecej czasu spedzalam w pracy. No wlasnie- wlasciwie moje podejscie do meza zmienilo sie calkowicie odkad poznalam mojego managera. Jest ode mnie tylko 3 lata starszy i pewnie nie bez znaczenia na jego wysokie stanowisko pozostaje fakt, ze jest synem prezesa. Polubilismy sie, czasami spotykalismy sie po pracy zeby po prostu porozmawiac. Od poczatku mi sie spodobal, byl dla mnie takim idealnym mezczyzna- przystojny, inteligentny, dow****ny, ambitny. Swoje powodzenie u kobiet chetnie wykorzystywal stad tez mial opinie bawidamka, ktory raczej nie zamierza sie ustatkowac. Myslalam ze to tylko niegrozne zauroczenie ale z czasem zaczelo sie to przeradzac w cos wiecej. Ciagle o nim myslalam,chociaz moj maz sie staral, podjal nawet prace znacznie ponizej swoich kwalifikacji zeby nie siedziec bezczynnie w domu ale ja i tak ich do siebie podswiadomie porownywalam, denerwowalo mnie ze nie jest tak zaradny, ze moze nigdy nic wiecej nie osiagnie. I w koncu na jednym z firmowych bankietow wypilismy nieco za duzo i stalo sie- wyladowalismy w lozku. Mialam potem ogromnego kaca moralnego, w pracy unikalam go jak sie tylko dalo ale nie wytrwalam dlugo w swoim postanowieniu. Zakochalam sie, chociaz mialam obawy ze jestem tylko kolejna zabawka, ktora sie zaraz znudzi jak innymi ale zapewnial mnie o swoich uczuciach, a ja nie potrafilam sie oprzec. Spotykalismy sie w tajemnicy przed wszystkimi kiedy tylko sie dalo, dostalam awans na jego asystentke dzieki czemu pod pretekstem spraw sluzbowych moglismy spedzac razem wiecej czasu czy czasami gdzies wyjechac. Wiedzialam ze taka sytuacja nie moze trwac wiecznie ale gdyby dowiedzial sie ktos z pracy powstalyby plotki, ze robie kariere przez lozko, mezowi tez balam sie powiedziec. Tylko teraz sprawa sie mocno skomplikowala- okazalo sie ze jestem w ciazy. Moj maz uslyszal jak mowilam o tym mamie i oszalal z radosci przekonany oczywiscie ze dziecko jest jego. Snuje juz wielkie plany, nie moze sie doczekac a ja nie wiem co robic. Jesli mu powiem prawde- zranie go podwojnie. Raz ze go zdradzilam, dwa ze wyczekiwane przez niego dziecko moze nie byc jego. Chodzi mi tez o jego corke- jesli sie rozstaniemy na pewno zabroni mi z nia kontaktu, teoretycznie nie mam do niej zadnych praw ale traktuje mnie jak mame, ktorej nigdy nie miala- dla takiego malego dziecka to bedzie rewolucja i swiat wywrocony do gory nogami...ale z drugiej strony nie chce juz dluzej z nim byc, nic do niego juz nie czuje...Tylko nie moge w 100% pewna czyje to dziecko, cala ta sytuacja mnie strasznie stresuje chociaz wiem, ze to w moim stanie niewskazane. Po prostu sie boje tego co bedzie dalej i nie wiem co robic...
5808
<
#100 | Nox dnia 26.02.2015 17:03
..,, skrzywdziła porządnego człowieka, który od początku był za nią i który rzeczywiście był prawdziwym przyjacielem, skrzywdziła małą dziewczynkę, która kochała ją jak matkę i postawiła na fałszywego przyjaciela..."Wybór był między niekochanym mężem/kłótniami/ a miłością .Lepiej by było żeby męża okłamywała,udawała i tęskniła do kochanka?Ile czasu trwałoby żeby zaczęła nienawidzić męża?Postanowiła dać sobie szansę na miłość,zaryzykowała gniew męża i była z nim szczera/fakt ,szkoda że nie wcześniej/.Jeżeli z kochankiem nie wyjdzie nic się nie stanie jeżeli przez jakiś czas skupi się wyłącznie na dziecku.
11986
<
#101 | mononabis dnia 26.02.2015 17:34
1234554321, masz rację, ale i ja myślę tak samo, jak Ty, jednak chyba dość nieprecyzyjnie się wyraziłam i teraz, gdy jeszcze raz przeczytałam to, co napisałam, to przyznaję Ci rację- mozna było mnie tak zrozumieć, że ja byłabym za tym, żeby ta dziewczyna żyła z facetem, którego nie kocha itd. żeby była po prostu wyrachowana. Ja absolutnie nie miałam czegoś takiego na myśli. Ja też podziwiam ja za szczerość. Mnie chodziło o to, że ta dziewczyna wdała się w jakiś romans z kobieciarzem będąc czyjąś zona i mając tak poważne zobowiązania wobec malego dziecka, które wcześniej też zostało porzucone przez biologiczną matkę. Na tym polega jej kur...stwo i właśnie w tym sensie ona skrzywdziła swoją byłą już rodzinę.
A poza tym, ja uważam, że ona najbardziej skrzywdziła samą siebie, chociaż dzisiaj ta dziewczyna może nie postrzegać tej sprawy w taki sposób. Decyzja o wdaniu się w biurowy romans z bogatym lowelasem czknie się tej dziewczynie.
To próżnosć, pycha i głupota zaprowadziła tę dziewczynę na manowce, a przy okazji skrzywdziła prawdziwie oddanych jej przyjaciół. Warto było przekreślić takie wartości w imię miłości do bawidamka? Może ta dziewczyna jest i wykształcona i nie wiadomo, jak elokwentna i inteligentna, ale życiowo jest głupia, jak but z lewej nogi.
11694
<
#102 | Madeleine dnia 26.02.2015 23:50
Tak, odeszlam od meza bo od dawna go nie kocham w dodatku dziecko nie jest jego wiec nic nas juz nie laczy, poza małą ktora NIE jest moja biologiczna corka o czym chyba niektorzy z Was zapomnieli. Moze dla niektorych to przejaw glupoty i bledna decyzja, ja uwazam ją za jedyna sluszna w tej sytuacji i podjelabym ja ponownie nawet znajac konsekwencje bo nie wyobrazam sobie, zeby dalej z nim byc. Nie rozumiem tez na jakiej podstawie uznajecie go wszyscy niemalze za meski ideal, rzeczywiscie zajal sie dzieckiem, stanal na wysokosci zadania ale czy dla jej dobra nie moglby sie poswiecic i zostac w Norwegii? Nie musial fundowac jej takiej zmiany, odcinac ode mnie, znowu zabierac do innego kraju. Zostawilam mu nasze mieszkanie, zaproponowalam nawet ze bede placic polowe oplat, mogl dla dobra i poczucia bezpieczenstwa dziecka zostac i jakos sie ogarnac. Na pewno byloby im lepiej niz w Polsce, zwlaszcza ze watpie aby jakos sie tam urzadzil, oczywiscie postaram sie wysylac pieniadze dla małej, moze zaloze jej konto z ktorego bedzie mogla skorzystac kiedy dorosnie bo watpie zeby moj maz byl w stanie ja zabezpieczyc finansowo i zapewnic najlepsze warunki, raczej nigdy sobie w tych sprawach nie radzil. Przyko mi to mowic, ale mezczyzna powinien jednak potrafic zarobic na rodzine i swoje dziecko...
I oczywiscie ze tesknie za małą i martwie sie o nia, zajmowalam sie nia ponad 3 lata wiec to chyba oczywiste ze nie jest mi obojetna...ale mam zwiazane rece, nie mam zadnych podstaw prawnych aby wystapic o opieke nad nia i na pewno ta rozlaka jest najwieksza cena jaka obie ponosimy w zwiazku z cala ta sprawa...wiem, ze juz raz zostala porzucona przez biologiczna matke, z tym ze ja jej nie chcialam porzucac ale jakie mialam inne wyjscie z tej sytuacji? Bo zostanie na sile z mezem raczej i tak by na dluzsza mete nie wypalilo...moze latwo jest sie wypowiadac w teorii i oceniac a trudniej podac jakies inne lepsze rozwiazanie.
3739
<
#103 | Deleted_User dnia 27.02.2015 00:13

Cytat

Nie rozumiem tez na jakiej podstawie uznajecie go wszyscy niemalze za meski ideal, rzeczywiscie zajal sie dzieckiem, stanal na wysokosci zadania ale czy dla jej dobra nie moglby sie poswiecic i zostac w Norwegii?


Ten egoizm prędzej czy później na Tobie się zemści.
Ludzi nie da się ustawiać jak pionki, traktować jak marionetki wedle własnego uznania i widzimisię.

Cytat

mogl dla dobra i poczucia bezpieczenstwa dziecka zostac i jakos sie ogarnac.


Życzę Ci żebyś nigdy nie musiała się ogarniać po czymś takim co zafundowałaś mężowi.

Cytat


Moze dla niektorych to przejaw glupoty i bledna decyzja, ja uwazam ją za jedyna sluszna w tej sytuacji i podjelabym ja ponownie nawet znajac konsekwencje bo nie wyobrazam sobie, zeby dalej z nim byc.


Z nikim na siłę nie mozna byc , trzeba było się rozstać , a nie fundować traumę zdrady mężowi , zdrady której konsekwencje poniesie również jego córka.

Z wysokiego konia, na którym wydaje się że teraz siedzisz, możesz spaść naprawdę nisko.
3739
<
#104 | Deleted_User dnia 27.02.2015 07:58
Podjęłaś własne decyzje co do wyjazdu do wyjazdu do Norwegii, kariery i wreszcie romansu. To były tylko Twoje marzenia. Mąż nie dość, że dostosował się do nich to jeszcze otrzymał piękny " prezent". Teraz nie pasują Ci jego postanowienia. Zrobił to co uznał za najlepsze , co kasa ma wspólnego z ich szczęściem? Jego wybór jest konsekwencją Twojego więc dlaczego jesteś zaskoczona i rozżalona? Może nie jest ideałem , ale żyje wg wartości o niebo lepszych niż Twoje. Przemyśl dokąd Twoje Cię zaprowadziły.
3739
<
#105 | Deleted_User dnia 27.02.2015 10:55
Lisbet i apologises odpowiedzieli ci wystarczająco dobrze, ja już nie muszę, bo i tak do ciebie nic nie dotrze.Tak niestety zachowują się ludzie rozpieszczeni do granic możliwości przez rodziców i otoczenie.Tacy, którzy nie mają pojęcia o prawdziwym życiu i prawach które nim żądzą.Ok, zrobiłaś jak chciałaś. Nie ma sensu już bawić się w dalsze dyskusje.tylko nie rób z siebie ofiary.

Komentarz doklejony:
Ale faktycznie, gratuluję odwagi.Niejeden by się zastanowił, czy opisać na forum dla zdradzanych o takiej historii, chocby to byli ludzie, których nigdy w życiu nie spotkasz.Ja ignoruję już ten temat, bo szkoda mi zdrowia, prędzej szlagier mnie trafi niż do ciebie dotrze jakaś oczywista prawda.
5808
<
#106 | Nox dnia 27.02.2015 18:45
..,,mogl dla dobra i poczucia bezpieczenstwa dziecka zostac i jakos sie ogarnac..."prawdopodobnie właśnie dla dobra dziecka ogarnął się i wrócił do kraju gdzie może liczyć fizycznie na pomoc swoich rodziców.Wiedział że potrzebuje pomocy przy córce ,zapewnienia jej opieki pod jego nieobecność.
4189
<
#107 | Zenla dnia 28.02.2015 00:52
@ Madeleine

Ci co zdradzają chyba nigdy nie znajdą tutaj pomocy, ale wiesz - ty przynajmniej jakoś stanęłaś na wysokości zadania i wzięłaś to na siebie, to się tutaj rzadko zdarza. Fakt zrobiłaś źle bo nie się nie zdradza! Wcześniej trzeba było skończyć poprzedni związek zamiast fundować wszystkim traumę. Ale przynajmniej potrafiłaś się przyznać, dla mnie dzięki temu i tak jest o wiele lepsza od reszty. Wyciągnij wnioski z tego wszystkiego, bez względu na to jakie by one dla ciebie nie były, inaczej ten błąd będzie bez sensu.
6959
<
#108 | zgryzolowaty dnia 28.02.2015 01:27
no pani szlachetność i troska po prostu zabija... ;-) tiaaaa. dla jej dobra, znaczy sie JEGO córki czy pani zachciewajki ?? mógł sie ogarnąć...ogarnął sie i podjął męska decyzję... wrócił... poniekąd go rozumiem... chciał byc z dala od pani i tego cyrku życiowego jaki pani zafundowała jemu i jego córce... jakos nie bardzo potrafie uwierzyć w pani...hmmm "troskę" o jego córkę... przychodzi mi namyś cos w rodzju koła ratunkowego... czy podswiadomie nie zamierzała pani zostawić sobie odskoczni gdyby romans czy nawet małżeństwo z bawidamkiem nie wyszło ? i jeszcze jedno nie uznaje go za ideał mężczyzny tylko postawiłem się w jego sytuacji... postąpiłbym identycznie... czy naprawde pani myśli, że kasa wszystko załatwi ??? a pieniązki skąd ? pewnikiem od obecnego męża...a jak mąż wymieni pania na inny model ? dla niego to nie będzie specjalny problem...a dla pani ? stawiam dolary przeciw orzechom, że do końca roku pozna pani może nawet dwie hmmm...szwagierki, przyjaciółki... jak zwał tak zwał... ale będzie miała pani okazję ogarnąć się sama...
11986
<
#109 | mononabis dnia 28.02.2015 08:49
Zgryzolowaty, właśnie o to chodzi. Dziewczyna dokonała takiego wyboru, że tylko pójść i się pochlastać. Tu już nie chodzi o jej męża, bo faktycznie, skoro ona go nie kochała i miała za nieudacznika (może on nawet i jest nieudacznikiem- jesli jej wierzyć, to jest nim), to lepiej że dała wolnosć temu facetowi. On albo spadnie jeszcze bardziej na dno, albo się odbije i jeszcze pokaże, że nie jest taki beznadziejny.
Daję jednak spokój temu mężowi, bo w sprawie z nim jest pozamiatane.
Mnie chodzi bardziej o wybór tej dziewczyny odnośnie partnera na dalsze życie.
Po pierwsze kobieta ta nawet nie jest pewna czy ojcem dziecka jest bogaty lowelas, czy nieudaczny mąż. To raczej zapowiada poważne kłopoty, chyba że autorce wątku fartnie się i okaże się, że ojcem jest Norweg czy tam Szwed (już nie pamiętam, a nie chce mi się szukać tej wiadomości w jej wpisach).
Po drugie ona weszła w rodzinę, w której matka krzywo na nią patrzy i robi wszystko, by wykurzyć dziewczynę z zycia synalka. Jedynie ojciec patrzy przychylniejszym okiem na związek syna, przynajmniej póki co. Nie wiadomo jaka pozycję zajmuje w domu matka czy jej głos jej ważny, czy ona rządzi w domu, czy też jest raczej podnóżkiem pana męża- tak czy siak jątrzenie tej kobiety też zacznie przynosić konkretne efekty. Jesli synalek liczy się z matką, to czarno widzę przyszłość Madeleine w tej rodzinie.
A największym hitem i zarazem największą tragedią tej dziewczyny jest fakt, iż związała się ona z rozwydrzonym przez pieniądze, przez życie i przez kobiety psem na baby. Masz rację zgryzolowaty- ona jeszcze w tym roku "pozna" niejedną szwagierkę, przyjaciółkę i wtedy na własnej skórze odczuje, jak to jest, gdy człowiek musi ogarnąć się po sukin...stwie. Na rękach bedzie trzymała maleńkie dziecko i jednocześnie będzie musiała umieć ogarnąć się w trybie pilnym, by nie oszaleć od nadmiaru wrażeń.
Za złe wybory człowiek zawsze płaci i to bardzo wysoka cenę.
Autorko wątku, raczej idź w tym kierunku, by ustawić się w życiu na tyle dobrze, żebyś sama o sobie mogła stanowić i nie musiała liczyć na niczyja łaskę.
Pierwszego meża wybrałaś źle- odbił się Twój zły wybór i to zaledwie dwa lata po slubie albo i wcześniej.
Drugiego partnera wybrałaś jeszcze gorzej, bo poleciałaś na to, że w przeciwieństwie do Twojego meża, ten drugi objawił Ci się, jako zaradny i ambitny oraz obrotny człowiek. Niestety zlekceważyłaś najgorszą jego wadę, skłonność do bujania się w innymi kobietami i to oczywiście, także Ci się czknie. To tylko kwestia czasu. Będziesz miała ogromne problemy z tym panem.
Dlatego ja radzę Tobie, byś nauczyła się liczyć tylko na siebie i powoli zaczęła przyzwyczajać się do myśli, że w pewnym momencie życia będziesz matką samotnie wychowującą dziecko albo zostaniesz w wielkim domu u jasnie państwa, jako źle widziany i pomiatany parias.
Będzie Ci bardzo ciężko, gdy któregoś dnia uświadomisz sobie na jak wadliwego konia postawiłaś, bo z natury jesteś bardzo egoistyczną osobą i określenie Ciebie mianem wrażliwej osoby byłoby wielkim nieporozumieniem. Ciężko więc zniesiesz fakt odrzucenia Ciebie, bo nie będziesz potrafiła zrozumieć dlaczego ktoś Ciebie nie chce.
Tak czy siak mnie nie jest Ciebie szkoda, bo najwyraźniej Tobie potrzebny jest odpowiedni łomot od zycia, byś zrozumiała pewne rzeczy. Na razie czujesz się panią swojego życia i wydaje się Tobie, że w każdej sytuacji rozdajesz karty. Szybko przekonasz się, jak bardzo się mylisz. Ale potem może wyrośnie z Ciebie mądra kobieta? Albo wyrośniesz na wyrachowaną babę, która do celu idzie po trupach. Tacy ludzie też przecież żyją na świecie.
Powodzenia.
11532
<
#110 | Andarh71 dnia 28.02.2015 13:49
Mono, nic dodać nic ująć.
Z drugiej strony może i dobrze jest, że dziewczyna ma w sobie egoizm i inne cechy egocentryzmu, bo odnajdzie się w tamtym świecie pełnym jedynaków i zamożności, i nie da sobie w kaszę dmuchać.
Natomiast jeżeli chodzi o nowo wybranego partnera, to niestety ( i chyba już wcześniej o tym pisałam) też przewiduję samotne macierzyństwo w przyszłości.
Może nawet i teraz on jest zachwycony tym, że bawi się w rodzinę ale to facet wokół którego kręciły się zawsze kobiety i nikt inny, jak tylko one zniszczyły jego postrzeganie dotyczące relacji damsko-męskich.
P prostu nie wierzę, że facet otoczony wiecznie wianuszkiem kobiet i chętnie czerpiący przyjemności z takiej okazji, nagle zacznie być przykładnym mężem i ojcem. On już jest nauczony, że mu się należy...
Na całe szczęście dzieje się to wszystko w Norwegii, gdzie stosunek ojca do rodzicielstwa jest inny niż w Polsce, gdzie państwo skutecznie nie pozwoli mu zapomnieć o jego obowiązkach względem dziecka a i Madeleine raczej kumata jest. Nie jest zakompleksionym gąsiątkiem, a jej charakter raczej ułatwia jej życie w Norwegii i jestem pewna,że sobie świetnie tam poradzi niezależnie od tego ile wiader pomyj na wylejemy.
11986
<
#111 | mononabis dnia 28.02.2015 15:27
Może ona i da sobie radę, gdy przyjdzie co do czego, ale teraz jest bezbronna. Zakochała się bowiem i jest w ciąży. Postawiła na złego konia i chociaż swojego męża ona uważa za nieudacznika, to przecież faktem jest, że ona też jest życiowym nieudacznikiem. Pierwszy mąż- zły wybór. Kandydat na drugiego męża- tragedia a nie partner do życia na co dzień. Mocno się jeszcze "nawędruje" ta dziewczyna po świecie, zanim dotrze do niej, na czym polegają jej błędy. O ile ona w ogóle będzie potrzebowała innej strawy. Ja śmiem w to wątpić.
Czy ona sobie poradzi w tym wielkim świecie? Ciężko powiedzieć, ale faktem jest, że egoizm bardzo jej pomoże. Byle tylko nie była głupio cwana, to może spadnie na cztery łapy.
A wiecie co jest w tej historii najsmutniejsze?Moim zdaniem, oczywiście. Otóż, ja uważam, że najsmutniejsze jest to, że aby taki pasibrzuch mógł się napaść do syta, nażreć i wypełnić swój kałdun bez dna, a więc zaspokoić głód, to wiele osób naokoło mocno się jeszcze przez pasibrzucha nacierpi. Żeru jej nie zabraknie, bo niektórzy ludzie rodzą się po to, by być żarciem dla takich sępów. To jest właśnie bardzo smutne.
5808
<
#112 | Nox dnia 28.02.2015 15:31
a dlaczego kawaler który ma ,,wzięcie"nie ma z tego korzystać ?ile teściowych wspaniałych,cudownych przytula do serca zięcia,synową?Nie przesadzajmy ,autorka jest /jak na razie/samowystarczalna jeżeli chodzi o wszystko co można zdobyć za pieniądze.Potrzebuje jedynie partnera.Nie sądzę że jeżeli obecny okaże się nieodpowiedni to będzie z nim tkwić dla zasady i....za karę.Za pierwszym razem zdecydował spontan/mąż mający pod opieką dziecko też szybko podjął decyzję/za drugim postawiła na uczucia. .Ma dziewczyna problem z obiektywną oceną partnerów ale ludzie ryzykują i idą za głosem serca chociaż ten głos mówi zupełnie co innego niż postronni.To że ten związek nie wyjdzie nie oznacza że będzie samotną matką ,życie przed nią.Ładnie by tu wyglądał wpis że zanim mąż się dowiedział ona zrozumiała swój błąd , zerwała z kochankiem i żyli długo i szczęśliwie.Ale niestety to nie bajka.Ona męża nie kocha,późno ale jednak uporządkowała swoje życie i ja życzę by kolejne decyzje podejmowała rozważnie.Powodzenia.
11732
<
#113 | Bajeczna dnia 02.03.2015 22:04
Czytam niby ze zrozumieniem, ale- nie rozumiem. Wyszłaś za mąż 3 lata temu i po tych 3 latach już nie kochasz męża? No to jesteś stała w uczuciach, nie ma co... Nie jest ważne, czy był kolegą ze studiów czy przyjacielem z piaskownicy: wyszłaś za niego za mąż. I mam jakieś dziwne wrażenie, że wtedy, gdy pojawiły się problemy (brak zdolności językowych męża, słaba praca) oraz zainteresowany Tobą nadziany babiarz, zaczęłaś zauważać "wady" męża i szukać usprawiedliwienia. Ciąża ostatecznie "podjęła decyzję" za Ciebie. Gdyby nie ten niezwykły fakt, nie wiadomo, czy miałabyś odwagę zakończyć swoje małżeństwo.
Ciekawe, na jak długo wystarczy Twojego miłosnego zapału dla obecnego pana? 3 latka szybko zlecą... A zmory z przeszłości często nie dają spać po nocach, kochana. Ale teraz to Ty jesteś tą "słabszą" w związku, tą bardziej uzależnioną i pewnie- mniej zaradną... Więc ja bym się na Twoim miejscu już zaczęła bać. Bo może po pewnym czasie zacznie go denerwować Twój akcent, siedzenie z dzieckiem w domu lub inne wydumane "problemy". Preteksty, by przestać kochać...
8724
<
#114 | rado dnia 03.03.2015 00:31
1234554321, autorka przede wszystkim miała odwagę powiedzieć mężowi i to uważam za wielki pozytyw.
Mononabis może jesteś w błędzie, może do Madeleine dotarły nasze kąśliwe czasem chamskie uwagi. Trafiła na to forum bo czuła ,że coś robi nie tak i utwierdzilismy ja w tym. Też mam wątpliwości czy z obecnym facetem będzie jej dobrze (lubi zabawiać mężatki) ale obym się mylił.
Wszystkiego dobrego Madeleine.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?