Rozwód jak wojna 2 | [0] |
Rozwód jak wojna | [0] |
szalona20122012 | 19. Kwiecień |
parasol | 19. Kwiecień |
@hurricane | 19. Kwiecień |
naniby1 | 19. Kwiecień |
DzieciakSalut | 19. Kwiecień |
Julianaempat... | 03:14:23 |
bardzo smutny | 03:38:35 |
Pogubiony | 03:58:51 |
justynaaa | 04:25:43 |
Crusoe | 04:44:23 |
nie kochani, wiecie dobrze że to długo boli.... , boli, meczy, śni się po nocach...to moje drugie małżeństwo, powiecie pewnie no nieźle pierwsza też go kantem puściła więc niezły gagatek...
pierwszy związek woli wyjaśnienia to był nasz młodzieńczy błąd, wpadka, ślub bo co ludzie powiedzą, potem brak pieniedzy/pracy, brak mieszkania...cóż...stało się...
moja obecna jeszcze żona wiedziała jak wtedy cierpiałem, wiedziała jak walczyłem o dziecko, jak ciągałem sie po sądach i... miała powiedziane że jeśli cos takiego mi zrobi to nie bedę miał litości i szacunku...i nie mam...
tak , myślcie o mnie jak o gościu co łamie serduszka biednych kobiet, które czekają na księcia z bajki, a ja jak złodziej je tu bałamucę kradnac marzenia... że czaruję je i namawiam je do zła okrótnego i Bóg wie co jeszcze... bolshit...
w życiu nie pójdę do łóżka z mężadką...nie zrobie innemu facetowi tego co zrobiła mi moja żona...z miejsca pogonię taką szmatę...
żałośni jesteście, tak się tu zaabsorbowaliście tymi zdradami ze nikt z Was nie pomyslał ze może warto popatrzeć na swoje życie z innej perspektywy, zrobic to o czym się marzyło, spełnić choc jedno swoje marzenie, na nowo nabrac powierza w płuca... i jak kto lubi... , moze to być skończenie szkoły na którą wcześniej nie było czasu, nauka jezyka obcego, profesjonalny kurs tańca, skok na spadochronie, wycieczka dookoła świata, słowem to co komu w duszy gra...I NIE MUSI TO IŚĆ W PARZE Z ZANIEDBYWANIEM DZIECKA! DZIECKO JEST NAJWAŻNIEJSZE! bo tak naprawdę to ono bedzie cierpieć najbardziej...
A dlaczego partner zdradza? Zastanowił sie ktoś z Was? Wina zawsze leży po środku, jesli dwoje ludzi ma to czego potrzebuje w związku to nie szuka tego gdzies na boku, a jeśli szuka to czemu szuka ?...
ja przez 14 lat byłem przykładnym meżem, wiernym jak pies, nie zdradziłem żony ani razu, pracowałem w firmie, pracowałem w domu, dbałem jak umiałem o rodzinę pomny doswiadczeń z 1 związku, zbudowałem dom, uniezależniłem się finansowo zanim założyłem drugą rodzinę, moja żona miała wszystko, może prócz mnie na codzień, bo chyba mnie zgubił mój pracocholizm...to była moja wina... , ale robiłem to dla rodziny, dla nich, tak sobie wmawiałem... dla niej, dla dziecka, żeby niczego nigdy im nie zabrakło...
Tak więc pozdrawiam wszystkich pieniaczy, i tych przykładnych (...) i cóż ja sobie poradziłem z traumą, odreagowałem, może w sposób kontrowersyjny lecz cholernie skuteczny... w moim przypadku o ratowaniu związku nie było mowy, lecz jeśli ktos o tym myśli to raczej nie polecam "zabijania klina klinem" bo czułem wyrzuty sumienia nawet po jej zdradzie...znikły gdy zobaczyłem jej gniew i żal, i to nieokreslone coś w jej oczach gdy się dowiedziała...
a, i aktualnie u mnie teraz rozwód, i towarzyszące temu sprawy...
Komentarz doklejony:
Edit:
Cytat
Za trzaskanie ich matki po py sku? Za chorą atmosferę w domu w której to tatuś podbudowuje swoje ego romansikami?
Uderzyłem żonę tylko raz, bardzo tego żałuję, nigdy bym nie pomyślał ze mogę się do takiego czynu posunąć, i to był moment zwrotny w moim życiu...
Nigdy!! moje dziecko się nie dowie przynajmniej ode mnie o romansie swojej matki, a tym bardziej o moich "przygodach"... mam nadzieję ze koleżanka małżonka podobnie podejdzie odpowiedzialnie do tematu i nie posłuży się uczuciami naszego dziecka żeby walczyć ze mną...
Jednak wokół nas żyją też popaprańcy i niestety mozna naciąć się na takich w różnych miejscach. Gdy spotkasz takiego oszusta, zepsutego do szpiku kości zaburzenca, to od samego początku nie masz z kimś takim żadnych szans. A jeśli na swoje nieszczęście zaangażujesz się uczuciowo, zaufasz, bo pojęcia zielonego nawet nie masz, z kim tak naprawdę się zadajesz, to czasem zmarnujesz na takiego śmiecia całe lata i jak w końcu stracisz wszelką nadzieję, i pojmiesz, że z tej mąki naprawdę chleba nie będzie, to będziesz wyczołgiwał się z syfu bardzo długo, ledwie dysząc z wysiłku, by na koniec wyjść, jako wrak człowieka. Ja Ciebie zapewniam, że w takich przypadkach nie ma mowy o dzieleniu winy na þół.
Nie uogólniaj więc, bo Twój przypadek jest zupełnie inny, a jakaś zdradzana przez haremowego kobieta albo zdradzany przez pospolitą ku...r..wę mężczyzna(bo i takie też łażą przecież po świecie) może pomyśleć sobie, że ponosi jakąś winę za zdradę tej swojej niby bliskiej osoby.
Dobrze, że nie zadajesz się z puszczjącymi się mężatkami i dobrze, że ogarnąłeś się na tyle, by zrobić porządek ze swoim zyciem. Skoro twierdzisz, że poznawanym babom nie mieszasz w głowie, że nie bałamucisz ich, to ok. Nie musisz więc martwić się o nie- każdy bowiem jest kowalem swojego losu i skoro jasno stawiasz sprawę, a te kobiety nie maja problemu z tym, żeby chodzić z Tobą do łóżka, to oczywiście używaj ich, ile wlezie. Ja z tym problemu nie mam i nawet Cię popieram.
Ja brzydzę się tylko ludzi, którzy celowo i z premedytacją wpuszczają innych w maliny, a niestety gdy wcześniej przeczytałam Twój post, to odniosłam wrażenie, że Ty właśnie w taki sposób się dowartościowujesz. Chyba stąd właśnie całe to zamieszanie. Tak więc bez urazy.
Wszystkiego dobrego.
Cytat
Za kryzys w związku mogą odpowiadać obie strony, natomiast odpowiedzialność i winę za zdradę ponosi tylko ta strona która się jej dopuściła.
Cytat
Ona poprzez dziecko gra Tobą, nie daj się. Powodzenia życzę.
Komentarz doklejony:
Tak jak Ci mówiłem dziecko tworzy dwa światy, jeden z matką drugi z ojcem.
Konflikt lojalnościowy i manipulacja. Zgłoś to w sądzie.
Do niektórych zachowań się przyzwyczaisz, niestety tak to wygląda.
Daj córce, ciepło, bezpieczeństwo, okazuj miłość, bardzo ważne jest Twoje pełne zaangażowanie w zabawach i nauce. Bądź jak tata, przewodnikiem,
przyjacielem. Raduj się z każdego nawet małego jej sukcesu. Pomóż jej poznać świat Paweł będzie dobrze bo ma Ciebie. :tak_trzymaj
Każda chwila z moimi córciami jest najcudowniejsza na świecie.
Napisałeś, że masz problem z córką. Nie przejmuj się tym aż tak bardzo, bo są to chwilowe przykrości- no etap przejściowy po prostu. Ty bądź sobą, troszcz się o dziecko, uśmiechaj sie do niej, rozmawiaj z córką spokojnie i łagodnie, czytaj jej bajki, wychodx z dzieckiem między ludzi, zabieraj je w atrakcyjne miejsca i z całej siły pokazuj pozytywną stronę życia. Niech Twoje dziecko czuje się bezpieczne, gdy jest z tatą, spokojne i ufne. Mina wszystkie złe chwile. Czas wszystko zweryfikuje i wyrówna to, co dzisiaj jest krzywe. Masz mnóstwo czasu na to, by wypracować sobie wspaniały kontakt z dzieckiem- nie panikuj więc teraz.
Twoja żona poszła w tango ze starym lowelasem- może ma z nim teraz jakies problemy? Nie wiadomo, jak jest.
Nie zwracaj uwagi na złośliwości tej kobiety, bo i tak niczego jej nie przetłumaczysz, niczego z nia nie ustalisz w kwestii dziecka, a tylko niepotrzebnie będziesz się denerwował. spokojnie- rób po prostu swoje, a za jakiś czas będziesz zbierał soczyste i smaczne owoce swoich starań i dojrzałej postawy- Twoje dziecko będzie do Ciebie ciągnęło i Wasze relacje będą rozwijały się jak najlepiej- bądź tylko cierpliwy i konsekwentny w swoim działaniu. Wtedy na pewno wygrasz. Całe życie przed Tobą.
Z głupcem się nie dyskutuje.
Babę sobie odpuść i nie bierz sobie do serca jej jazgotu. Stoickim spokojem najlepiej zbijesz z tropu tę rozjuszoną kobietę.
Niestety jeszcze to przechodzę, tylko moja cierpliwość się skończyła.
Od podpisania planu wychowawczego, cały czas go nie respektuje.
Starsza córka została i mieszka ze mną.
"Kontakt" to dla mnie puste, prawnicze słowo. Ja je kocham i chcę pokazać życie i świat moim sercem i moimi oczami.
Uczyć, wychowywać, miały dla siebie poczucie własnej wartości, lista jest duża.
Moje dziewczyny zawsze były moim życiem i kocham je bezgranicznie,
zawsze tak będzie
Cytat
nikt inny tylko Ty własnie sobie taką partnerkę wybrałeś
na szczęscie chyba nie jest tak najgorzej, skoro ona potrafiła tworzyc tez normalny związek :
Cytat
Paweł nie nakręcaj się, bo wszystko stracisz. Gadki, gadkami, a sądy w polsce sądami.
Im bardziej zaostrzysz konflikt, tym więcej stracisz.
Radź się tych mężczyzn, którym udało się uzyskać prawo do dzieci, bo tylko oni wiedzą jak to zrobić.
Radź się w tak poważnej sprawie tych, którzy podobną sprawę wygrali w praktyce.
Unikaj jak ognia rad tych osób, którzy przegrali walkę o normalność i dobro swoich dzieci.
Idąc ich drogą, dojdziesz w to samo miejsce w którym oni są.
Powodzenia
Komentarz doklejony:
Myśl i nie nakręcaj się jak kufniasz.
Spróbuj może, kiedy jesteś sam i przychodzą te trudniejsze chwile, przekuć ten czas w pozytywny. Spędź go np. na robieniu czegoś dla dzieciaka. Napisz bajkę, wiersz, piosenkę, zrób pudełko (takie jedyne i wyjątkowe, bo zrobione przez tatę na skarby małej księżniczki), poszukaj w okolicy fajnych miejsc, gdzie mógłbyś spędzić czas z nimi inaczej i pokazać coś ciekawego/inspirujacego, nie wiem co tam jeszcze można wykombinować, ale Ty znając swoje dzieci na pewno znajdziesz mnóstwo fajnych koncepcji. Zapisuj pomysły/projekty i realizuj. I jeszcze na tej całej sprawie zyskasz.
Jeśli macie teraz dla siebie mniej czasu, to wyciśnij z niego jak najwięcej. Cały smak i magię.
Nie czekaj na przyszłość, walcz o dzisiaj. Szkoda czasu na rozpamiętywanie tych negatywnych zdarzeń. Wystarczy, że one i tak "od samości" wracają co chwilkę do naszych głów.
Zazdroszczę Ci, że masz dzieciaki w tej sytuacji.
Powodzenia
Komentarz doklejony:
;-))) rekonstrukcja to jest super:
1) Nie wynosiłeś śmieci, albo wynosiłeś za często.
2) Nie uśmiechałeś się, albo śmiałeś za dużo.
3) Nie pisałeś wierszy, albo byłeś lekkoduchem poetą.
4) Nie kochałeś się, albo byłeś erotomanem.
5) Byłeś skąpcem, albo trwoniłeś pieniądze.
Ale zaraz zaraz, przecież ja:
1) wynosiłem tylko połowę śmieci;
2) uśmiechałem się półgębkiem;
3) pisałem niedokończone wiersze;
4) kochałem się nie do końca;
5) z portfela wyciągałem nie więcej niż połowę kasy.
To chyba znaczy że jestem IDEALNY
Ale to chyba też ŹLE bo nie ma się do czego doczepić
Komentarz doklejony:
Pora troszkę odświeżyć temat. Po miesiącach od złożenia papierów przez moją larwę, dnia 12 czerwca spotykamy się po raz pierwszy na sali sądowej. Nie myślałem, że to tyle czasu potrwa. Jej pozew, moje wywiadywanie się i bajzel w sądzie, przez co sam złożyłem, potem okazało się, że ona jednak złożyła i niby zawieruszył się. Nasz młyn sprawiedliwości miele bardzo wolno widać, ale mam nadzieję,że sprawiedliwie. Chce mi ograniczyć prawo do współdecydowania o najważniejszych sprawach córeczki i obedrzeć mnie z pieniędzy. Standard. Nastawiamy się na wojnę. Za dużo ucierpiałem, żeby jej to płazem uszło. Dzieci powoli doceniają tą "dobroć" od mamusi. Co się ze mną dzieje? Hmmm, buduje się z dnia na dzień, ŻYJĘ!!!! Nareszcie żyje, ciesze się, potrafię skupić uwagę na wszystkim. Zaczynamy od nowa... od zera... Sprawa rozwodowa będzie 3 dni przed moimi 35 urodzinami... Prezent od losu? Wydaje mi się, że jednak tak. Moja siła i motywacja to moja córeczka najukochańsza i TY Dziękuje.. Do końca życia Ci tego nie zapomnę, bo dzięki Tobie spojrzałem inaczej na życie.... Lepiej... Powoli i do przodu... Pozdrawiam was kochani forumowicze i przepraszam, że mało się udzielam, ale staram się nie zadręczać już i nie czytać tak często forumowych dramatów. Pamiętajcie, że czas jest najlepszym lekarstwem na wszystko i potrzeba czasu, żeby dojrzeć i przejrzeć na oczy. Jeśli będę mógł pomóc komukolwiek, to walić jak w dym
usunięto dubel - DrHouse
Ja tez zaczynam jakoś w miare normalnie funkcjonować, ale.....jestem po pierwszej rozprawie która dotyczyła tylko zabezpieczenia na alimenty...i tutaj podejście sądu bardzo mnie zniechęciło, sąd zaakceptował wszystkie wydatki (zawyżone) jak wskazał qurewna i w ostateczności ja w całośći pokrywam koszty utrzymania dzieci a moja żona tak naprawdę została zwolniona z obowiązku utrzymywania dzieci, ma jedynie pokrywać dodatkowe koszty (np. ja syn będzie chciał iść do kina) ale w miarę jej możliwości finansowych. Po mimo że miezkamy razem i miałem udokumentowane wszystkie wydatki na dzieci jakie ponosze od kilku m-cy w ogóle to nie zostało wzięte pod uwagę, więc teraz nadal mieszkamy z dziecimi ale obecnie mam być dla nich tylko bankomatem. To ona jest teraz jedynym gwarantem, że dzieciom niczego nie zabraknie nie mam żadnego wpływu na co wydaje te pieniądze. Oczywiście złozyłem zażalenie na to orzeczenie do sądu apelacyjnego, co oczywiście potrwa kolejne 2 m-ce To wszystko pisze po to, aby dać Ci do zrozumienia, że jeszcze długa i wyboista droga, widzę że nasz wymiar sprawiedliwośći tarktuje ojców przedmiotowo (wcześniej to znałem tylko z filmów)....teraz się zastanawiam czy nie spróbować się z nią dogadać, bo w sądzie nie zawsze znajdziesz sprawiedliwość. Też mam złożony wniosek z orzeczeniem o jej winie - myślałe tak jak Ty, że nie odpuszczę jej tego co zrobiła ale treraz mam coraz więcej wątpliwośći i myślę żeby zmienić powództwo i szybciej to wszystko zakończyć, pozbyć się jej z domu i zacząć budować swoje życie na nowo.
Nie wiem czy masz prawnika i jak Ci doradza, ale kiedy państwo zaczyna ingerować w rodzinę to nie wróży niczego dobrego, stracą na tym dzieci...bo w tym przypadku wizyta w RODK jest pewna.
Paweł....
wytrwałości, siły i pogody ducha....
Facet w sądzie startuje już na początek z gorszej pozycji. Ale nie ma co się bać ludzi z Orzełkiem na łańcuszku Oni tak faktycznie boją się nas, bo pomyłka może wiązać się z utratą ścieżki kariery sędziego.
Kamil fajnie że to widzisz co dzieje się w sądach, Ojciec chcący brać czynny udział w życiu swojego dziecka jest tak samo traktowany jak ojciec porzucający swoje dzieci. Proponuję działać nawet biernie w jakiejś organizacji ojcowskiej, aby zmienić prawo. Jest nas mnóstwo, dopiero łączymy się powoli. Kamil po rozwodzie masz z automatu ograniczone prawa rodzicielskie ( chyba że jest umowa wychowawcza).
Paweł będzie dobrze, masz czas żeby ochłonąć, dojść do siebie i zawalczyć o córkę i siebie. Powodzenia.
Komentarz doklejony:
Jest dużo przypadków że po porzuceniu dzieci przez matkę ( nawet po 5-7 latach)sąd bardzo szybko "zwrócił" dzieci matką. Choć ojcowie w tym czasie dbali o nie.
Cytat
Cytat
Własnie dlatego analizuje możliwość dogadania się - jej bardzo zależy na rozowdzie bez orzekania, więc mam możliwość "ugrania" na tym jak najwięcej dla siebie. Tym bardziej, że ona nie chce się wyprowadzić zanim nie dostaniemy rozwodu, a ja nie mam ochoty już znosić jej towarzystwa....każda sprawa jest inna i każdy ma inne przesłanki.
Ja juz na samym początku mam dość poddawania się oceny sędziny, ktora pewnie ma gotowe orzeczenia i zmienia tylko nazwiska. W moim okręgu w wydziale rodzinnym 100% to sędziny...więc nie licze na sprawiedliwe traktowanie. Przypomina mi się tekst (chyba z jakiegoś filmu) "sądy sądami a sprawiedliwość musi być po naszej stronie".....
Oczywiście nie zakładam, że Paweł na stracie jest przegrany, ale będzie to ciężka przeprawa - to pewne.
Komentarz doklejony:
Mija 7 miesiąc od godziny 0. Powinno być już "dobrze"... Jest..? Nie radzę sobie z emocjami... z nerwami... Wydawało mi się, że wyleczyłem się z tego syfu... Chyba jednak nie do końca i bez pomocy fachowca nie obejdzie się. Widze to coraz wyraźniej. Moją motywacją jest najukochańsza córeczka, za którą tęsknie do bólu. Nie potrafię pogodzić się z rozłąką z dzieckiem. Powrotu tam nie ma, bez dwóch zdań, ale czasem człowiek ma myśli po co ta walka? Czy w cholere nie zakończyć tego jak najszybciej. Powiedzcie kochani, jak wy po takim okresie postrzegaliście swoją sytuacje? Nie jest lekko, a najgorsze przede mną, bo druga strona jest bezczelna do granic...
Pogadanek i wskazówek Ci nie dam, bo już pewnie wiesz wszystko.
Mogę powiedzieć tylko "trzymaj łeb w górze chłopie"
Wiedz, że nic nie dzieje się z przypadku. Po coś cierpisz, może po lepsze życie?
Rozumiem Cię bardzo dobrze, i pewnie jak byśmy sobie usiedli to 2-3 dni moglibyśmy rozmawiać o tym wszystkim.
Trzymam kciuki!.
Czego Wam i sobie życzę!
ok, gdy życie ci zbrzydnie i stanie piekłem wsadz głowę w kibel i przyp***ol deklem...
a może napisałbyś człowieku co się stało, co nie wyszło... co się dzieje ?
Niestety facetów często traktują z innej beczki ale tym to sobie nie zaprzątaj głowy.
Cytat
Pawel80, niestety tak, i musisz być na to przygotowany...ja nie byłem i to mnie zaskoczyło. Od samego początku na rozprawie (jestem po pierwszym terminie) byłem dyskrywminowany jako ojciec....sędzina zwracała się do mnie jako "pozwany" a do mojej qurewny jako "matka", chyba oczywiste jest, że powinno być "ojciec-matka" albo "powodka-pozwany". Uwierz mi nikogo a zwłaszcza urzędasów i śędzin nie interesuje że kochamy swoje dzieci a one nas...oni robią wszystko dla dobra dzieci - czytaj matki
Walka będzie długa i trudna, ale nie piszę tego po to aby Cię zniechęcić tylko aby dodatć jeszcze więcej sił i mobilizacji bo ja też się nie poddaję i będę walczył do końca.
Po mimo że masz adwokata zapoznaj się z KRiO i KC.
Mam nadzieje, że trafisz na "normalą" sędzinę.
Cytat
to dobrze, że są przeciwne bieguny w tym temacie, choć ogólnie wiadomo, że kobieta/matka ma zawsze o kilka % większą przewagę już na starcie w sądzie tylko dla tego, że jest matką, i jeżeli występuje konflikt dot. dzieci między rozwodzącymi sie rodzicami to wiekszości przypadków opieka jest zostawiana tylko matce "dla dobra dziecka" a ojciec który stara sie o swoje prawa z góry jest traktowany jak pieniacz i awnturnik. Ale to nie miejsce na takie tematy, chciałem tylko uwrażliwić Pawła80, żyeby był przygotowany na takie traktowanie, napisałem też że mam nadzieję, że trafi na normalną - uczciwą sędzinę, więc w jego przypadku może być zupełnie inaczej.
Cytat
Nie chodzi mi tutaj tylko o dyskryminację słowną, ale ogólnie o panujące tendencje w sądach rodzinnych, wyrok w mojej sprawie oczywiście był dla mnie i moich dzieci krzywdzący...bo został wydany tylko dla dobra matki.
Cytat
Same wyrzuty są już podczas zdrady, po niej to powinna być skrucha i przeprosiny etc ? Paweł o tym nie pisze więc trudno coś powiedzieć, czy jego żona coś zrobiła w tym kierunku. Wenus jak ta naprawa wygląda na czekaniu aż Paweł przyjdzie i co poprosi, będzie błagać ? Czasem taki powrót to może być horrorem dla rodziny. To nie było pójście "w tany" tylko wyrzucenie z życia męża i ojca dzieci i zastąpienie go starym doopczelnikiem.
Kamill masz prawo bezpośrednio zapytać sądu dlaczego jesteś tak traktowany. I poprosić o zaprotokołowanie tego pytania.
Ostatnio zmienili art 58 i art 107 KRO i przywrócono pełnię władzy rodzicielskiej. Zostało jeszcze do zmiany opieka naprzemienna oraz wpisanie do KK utrudniania kontaktów dzieci z rodzicem jako przestępstwa, zmiany idą w tym kierunku. Kamill warto też dołączyć do jakiegoś stowarzyszenia ojcowskiego, możesz uzyskać dodatkową pomoc i wsparcie psychiczne.
Rozważ też może obecność osoby lub osób "zaufania publicznego" przy takich osobach sąd hamuje
Komentarz doklejony:
Cytat
Po rozwodzie oczywiście.
Cytat
O rzesz... a ja właśnie astmy dostałem... ordery i medale przejdą mi koło nosa..:rozpacz
Dlaczego wielu stara się walczyć o rodziny? Bo chcą dobra dzieci, normalnego dzieciństwa i wtedy jedynym rozwiązaniem jest powieszenie swojej dumy na wieszak. Nie strach przed samotnością ale strach przed zniszczeniem dzieciństwa dzieciom. Nazywam to zapłaceniem wysokiej ceny. I tu również znam wiele osób z naszego forum które zrobiły to przede wszystkim ze względu na dobro dzieci.
Piotrze zgadza się. O siebie dodam podczas zdrady nie ma żadnych wyrzutów (to późniejsze tłumaczenie, usprawiedliwianie). Podczas zdrady jest fly i bohema. Nie ma żalu nie ma wyrzutów. jest upokarzanie drugiej strony usprawiedliwiając swoją podłość. Zdrada nie ma w sobie nic twórczego, nic wzniosłego. Okrucieństwo w najczystszej postaci uderzające w najbliższych. W małżonka (najmniej bolesne) i w dzieci (niczemu nie winne w większości nieświadome). Te egoizm w czystej postaci. Tak odbieram zdradę. Zaznaczam dla tych którzy nie wiedzą że jestem tym który dał szansę. I tym któremu można powiedzieć się udało. Ale szansy nie dawałem JEJ, szansy nie dawałem małżeństwu (które żona skreśliła) szansę dałem dzieciom. Szansę na normalność, szczęśliwe dzieciństwo. Po prostu szansę.
Piszesz Wenus że:
Cytat
Czy uważacie, że powinno się dać szansę małżonkowi. Skoro minęło tyle czasu, skoro małżonek który skrzywdził - (tu w tym przypadku żona zdradziła) ma jakieś wyrzuty i chce cos naprawić tylko czeka na decyzje tej drugiej strony. Czy to ma sens? Czy może się udać? Czy po tak długim czasie można odbudować namiętność? Przecież bez tego nie ma nic...Czy jest to możliwe po takim bólu i upokorzeniu z tej drugiej strony. Czy warto zaryzykować? Proszę powiedzcie...
Powiem w skrócie namiętność taka jaka była na pewno nie od razu. Czas zweryfikuje. Czy warto sama musisz sobie odpowiedzieć. Dla mnie najważniejsze było szczęście dzieci jaki pisałem. Z czasem zaczynamy dostrzegać że jednak może jesteśmy dla nich coś warci. Tylko musimy mieć świadomość że niestety ONI już nigdy nie wrócą na swój piedestał. I nie każdemu z nich to się podoba. Byli NO 1 teraz są partnerem czasami drugim planem.
Z doświadczenia powiem że to jest największy problem. Zdrajca w swoim odbiorze uważa iż nie jest już ważny a najzwyczajniej w świecie relacje w związku wróciły do normalności. Gdy idziemy w drogą stroną mszcząc się za własne krzywdy droga nijaka. Szanse na powodzenie naprawy niewielki.
Podsumowując może się udać, podsumowując nie popadać w skrajności po trzecie podsumowując zarówno zdrajca jak i my musimy zrozumieć ludzie są tylko ludźmi z wadami, z bagażem doświadczeń. Ktoś powie nijaki związek gdy nie mam kogoś na piedestale. Ale moi drodzy gdybym nie został ze swoją żoną i tak nie umieścił bym nikogo na piedestale. Nie ze względu na jej "wyjątkowość" ale na przyjętą naukę od życia. I zgadza się on ją kocha ale to za mało na odbudowę. Na odbudowę potrzebne jest PRZEDEWSZYSTKIM przyjęcie przez zdrajcę na siebie odpowiedzialności z wszystkimi konsekwencjami. Tych którym się udało łączy jeden mianownik. Pełna skrucha zdrajcy. Nie targi bo było między nami źle, nie licytacja kto nie wyniósł śmieci ale uderzenie się przez zdrajce w piersi i stwierdzenie: "MEA CULPA" . Czytaj postawa zdrajcy. Na czymś takim można budować od nowa. Budowanie na zasadzie partnerstw w mojej opini skazane jest na porażkę (czytaj - powtórkę z rozrywki).
Dajemy szansę a nie wchodzimy w układy. Czy tygrys układa się z łanią?
Ja bardziej rozumiem, że coś Ciebie z Pawłem zbliżyło. No i sprawa rzeczywiście się komplikuje. Ma prawo boleć. :cacy
które bez względu na podjęte decyzję powinno dawać wsparcie.U Pawła nie chodzi tylko o zdradę ale o to jak go żona traktowała przez kilka miesięcy.Jeżeli on jako człowiek/mężczyzna/ojciec potrafi takiej kobiecie uwierzyć to ma prawo sparzyć się kolejny raz .To jego serce,jego uczucia,jego godność na tym ucierpi.Gdyby wszedł w nowy związek nie otrzepawszy się po poprzednim brudzie to nie stworzyłby nic dobrego.Może potrzebuje więcej czasu,wyzwisk,awantur,poniżania/przy dzieciach/ .Może potrzebuje dać sobie szansę tłumacząc to dobrem dzieci?Ja nie jestem zwolennikiem klina w relacjach międzyludzkich.Lepiej jeżeli faceta wspiera facet. Nowe zwiazki oparte na starych emocjach to nie są dobre fundamenty a przy zranionych sercach łatwo się zaangażować ,
Komentarz doklejony:
"Człowiek jest kowalem własnego szczęścia. Pewno dlatego tak często znajdujemy się między młotem a kowadłem".