Rozwód jak wojna 2 | [0] |
whiteangel | 20. Kwiecień |
grzegorz28 | 20. Kwiecień |
Starbuck | 20. Kwiecień |
oszustka | 20. Kwiecień |
rafex | 20. Kwiecień |
Mari1999 | 02:16:21 |
bardzo smutny | 05:43:42 |
makasiala | 07:13:40 |
Julianaempat... | 08:39:37 |
Matsmutny | 09:54:53 |
Cytat
Znam to, klawe uczucie... Ja akurat miałam okazję uczestniczyć w wymianie takich rewelacji "na żywo" podczas ich czatu.
Luźne uwagi możesz wymieniać w zakładce Garaż na forum.
Co do samego romansu to wiesz tylko tyle, że od miesiaca się spotykają i gżdżą. To oznacza mniej więcej tyle, ze musiało się zacząć duuuuużo wcześniej. Przypomnij sobie ile razy "zrywałeś" się z roboty lub dziecko było odstawiane na jakiś czas do (nie wiem) teściów, psiapsiółki lub podobnie. Przecież mogłeś powiedzieć, ze nie dasz rady się urwać i co wtedy? Twoja robota jest tak samo ważna jak jej. Możesz z pracy wchodzić w "chmurę" i sprawdzać kiedy masz odmówić? To im niesamowicie skomplikuje sytuację Przekładanie terminów itp. Możesz też zapytać swojej szećciolatki, co konkretnie robiła dokładnie wtedy gdy Ty nie mogłeś. Złożysz sobie całość i będziesz wiedział co robić.
Podobno w chwili śmierci przelatuje człowiekowi całe życie przed oczami. Ja w ground zero poczułam się , jakby tysiące przypadkowych puzzelków zaczęło się błyskawicznie dopasowywać i układać w koszmarny obraz z podpisem KONIEC.
MyLife_MyWay, z Twojego krótkiego opisu sytuacji można wywnioskować, że romans żony miał konsumpcyjny charakter. Dwie godzinki rżnięcia i uczestnicy grzecznie rozchodzą się do domków.
Ciekawi mnie , jak Ty wykorzystałeś owe dwie godziny i jak powitałeś żonę po jej powrocie .
To już się zdarzyło ponad pół roku temu. Co było wtedy do zrobienia to zrobiłem
rekonstrukcja
"Ground Zero" - podoba mi się Zapamiętam.
Konsumpcyjny.. też. Tak to tłumaczyła. On, jako ktoś bezpieczny, bo też ma rodzinę, bo się w nim nie zakocha etc...
Żona. Jej dyrektor. Klasyka.
Jako bonusik miał być awans i podwyżka bo w tym czasie przynosiła takie niusy do domu z pracy
2h wykorzystałem m.in na pakowanie
Najgorsza w tym wszystkim była świadomość chwili i bezradność
może to Twoje przejęzyczenie, a może nie
może się czepiam, ale
Cytat
???
To Ty zajmujesz się swoim dzieckiem na prośbę żony?
Ja sobie tego nie mogę jakoś wyobrazić. Zajmuję się swoim dzieckiem (7 lat) bo je kocham i chcę z nim przebywać, bawić się, itp. Zajmowałem się nim od chwili jak go przywiozłem ze szpitala i będę zajmował dopóki będzie mnie potrzebował. Tak było z dzieckiem poprzednim, które już mnie nie potrzebuje na codzień
...
Jestem już doświadczonym przez życie człowiekiem, wychowałem 2 dzieci i jak jak słyszę coś podobnego (że żona prosi mnie żebym pobył z dzieckiem) to coś się we mnie buntuje. Buntuję się generalnie przeciwko schematom, że to żona zajmuje się domem, sprząta, gotuje, pierze i do tego zajmuje się dzieckiem a męża czasami prosi, żeby odkurzył, ugotował albo zajął się dzieckiem. jakby to kuchnia nie było jego mieszkanie, nie jego żołądek i nie jego dziecko.
To tyle, przepraszam jeśli Cię uraziłem, bo może się tylko przejęzyczyłeś, ale musiałem to napisać.
...
Co do zachowania żony to ... standardzik. Ja też backupowałem co jakiś czas telefon żony zdradzaczki, czytałem GG i uwierzcie mi, nierzadko żałowałem tego. Bo to co tam przeczytałem przerastało moje najśmielsze oczekiwania. Potem musiałem to "trawić" w bessenne noce.
A technicznie. Co to za chmura? Czy działa tylko z Windows Phone?
Nie uraziłeś. Źle odczytałeś/ja źle sformułowałem. Mam najwspanialszą córkę na świecie (co powie o swoim dziecku każdy normalny rodzic i nikt mnie nigdy nie musiał zmuszać żebym poświęcił jej uwagę. Dziecko nie ma z tym w zasadzie nic wspólnego.
Setno polegało na tym, że z pełną świadomością "wykorzystała" mnie do tego aby się z nim spotkać. Na zasadzie - zmień dziś swój rozkład dnia bo mnie wyskoczyła zabawa w hotelu z moim kochankiem. Nie wiem czy dobrze oddałem swój tok rozumowania
Masz rację, czasami niewiedza to błogosławieństwo. To zresztą osobny i dłuższy temat. Lepiej nic nie wiedzieć oprócz samego faktu, że stało się, czy lepiej wiedzieć wszystko z detalami, żeby móc to przetrawić, wyciągnąć kiedyś, jak się uspokoisz, wnioski - zwłaszcza w sytuacji gdy chcesz powalczyć o związek.
Ilu osobom wystarczył sam fakt? To jak dłubanie językiem w bolącym zębie. Wiesz, że nie powinieneś.. a mało kto tego nie robi
Chmura działa tylko na windzie. Tyle, że microsoft wycofał tą zakładkę (połaczenia, smsy) jakieś dwa tygodnie po tym jak się dowiedziałem o romansie. Też niezła ironia
http://www.windowsphone.com/pl-pl/how-to/wp8/basics/what-is-the-cloud
MyLife_MyWay jak widzę scenariusz był taki sam jak u mnie.
Jeszcze tylko mogę dodać że czekałem przed blokiem na "damę"
ze obawy żeby jej się nic nie stało przy powrocie ze spotkania z "koleżankami"
I dodam jeszcze, że im bardziej żona Ci ufa tym łatwiej jej zdradzać. Moja się do tego przyznała, że wiedząc jaki ze mnie dobry i opiekuńczy ojciec (że wszystko ogarniam - zostawałem tygodniami sam z niemowlakiem) mogła wyjechać gdzieś z kochankiem nie martwiąc się zupełnie o dziecko i dom. Gdybym był fajtłapą co nie potrafi herbaty zagotować - to by bała się ze mną zostawiać małe dziecko na dłużej.
To taki paradoks dobrych ojców - "domowych kurów".
To ostatnimy czasy częsty przypadek. Kobiety rodzą facetom dzieci, faceci zaczynają się tymi dziećmi zajmować (a przy okazji też domem) a kobiety bardzo często zaczynają wtedy bardziej o siebie dbać. na początek to jest chcęć wrócenia do przedciążowej sylwetki, wagi, itp. Jeśli do tego są już w wieku tuż przed 40-ką to szansa, że będa chciały przeżyć jeszcze raz te motylki, tę głupotę, tę fascynację są bardzo duże (mąż już tak nie komplementuje, nie wielbi, nie kupuje kwiatów, bo zajmuje się dzieckiem i domem).
Koło się zamyka.
Cytat
Pakowanie jej, siebie , czy pakowanie na siłowni ?
Cytat
No i ? Została dyrektorem i teraz sama rozdaje awanse podwładnym za pracę po godzinach ?
Czyli dobrze wyczułam, że żona miała układ do seksu pozamałżeńskiego. Zero sentymentów , samo rżnięcie ( coś dla ciała ) + awansik ( coś dla duszy ) . Twarde podejście do rzeczywistości ma ta kobieta. Przynajmniej nie grozi , że się zakocha i pensjonarskich głupot dla fagasa narobi. Zawsze są jakieś jasne strony .
<<<<< Być może informując żonę prezesa doprowadzisz, ze on wybierając żonę zwolni twoją pod byle pretekstem lub "zdegraduje", a ty zwalniasz ją z małżeństwa z jej wyłącznej winy.
Miał być awans i podwyżka, same korzyści, świat u stóp, świetlana przyszłosć, a zapracowała (wiadomo czym) na same kłopoty.
Czyżby jej umiejętności nie były takie jak jej sie wydawało czy nie zdąrzyłą się wykazać ?
Potem złoszczę się sama na siebie za to, ze to wszystko było ułudą, złudzeniem, oszustwem po prostu! Że dawałam i dawałam te szanse bez końca, aż do końca..
Tylko niewiele to zmienia, poczucie zawodu i przegranej mam jak stÄ…d na Alaske!
Nie staje się otwarta na nowe życie, wprost przeciwnie. Zamknęłam się w sobie jak ślimak. Jednak z jednego mam zadowolenie; Nikt mnie już nie oszukuje, nikt nie kłamie mi w oczy, nie "wciska" głupich bajeczek. I ręce jakby powoli przestają mi drżeć...
Każdego dnia tysiące pytań w głowie nie dlaczego tego nie dowiem się nigdy ale czy było warto. Przez prawie 2 lata każdego dnia udowadnia że było, drobny problem dla nas PO to za mało.
Ciężko uwierzyć komuś kto zaklinał się na głowy dzieci i wszystkie świętości. Nachodzą pytania ile jesteśmy warci dla kogoś kto pokazał że nic nie znaczymy. Tysiące pytań bez odpowiedzi.
Barbelll po prostu potrzeba czasu. Kilka miesięcy to naprawdę krótko. Nie żałuję że dałem szansę ale czasami myślę że gdybym jej nie dał mniej by bolało. Rok, dwa i po ptakach. Tak patrzysz w twarz swojemu opawcy i słuchasz "kocham Cię" tylko że znaczenie ma to takie jak "jutro bedzie padać".
mogę napisać to samo co i Ty, dokładnie to samo
4 lata po zdradzie, 1,5 roku po powrocie
coś tam się buduje, ale "kocham" przez gardło nie przechodzi
kwiatów się nie kupuje, nie wielbi, nie afirmuje
na pytanie czy jest dobrze, odpowiem TAK - jest dobrze
ale czy to wystarczy? nie wiem
będę wiedział może za kilka lat
parę dni temu wypaliła, że powinniśmy wziąć znowu ślub (bo pogadywałem coś o wyjeździe do pracy za granicą)
???
nic nie powiedziałem, ale przypomniało mi się
jak zdradzała, jak mi wmawiała, że nie jest moją właśnością, że to tylko kawałek papieru
musiałem mieć dziwny wyraz twarzy - zrozumiała
kiedy zdradzała i kłamała też przysięgała na zdrowie i życie swoich dzieci
nie ma siły na kobietę/żonę, która się zakocha i zaczyna zdradzać
nic się nie liczy, małżeństwo, dzieci, rodzina
tzreba ją zostawić, albo zająć się sobą i przeczekać
ja przeczekałem i jest dobrze
zapomniałem o tym co było, ale jak mi wypala ze ślubem ponownym - to mi się przypomina
jak zapewnia/przysięga - też się przypomina
jak mówi czasami "kocham" - również
ja sam niczego jej nie wypominam i nie przypominam
Cytat
Widzę, że to zaczyna być powoli standardem w związkach, które lepiej/gorzej, ale przeszły przez piekło zdrady
Mnie trochę chyba inaczej niż Ciebie, domator, zwyczajnie to śmieszy, a na tak postawioną propozycję odpowiedziałam "a po co?" No bo tak w rzeczy samej...po co i na co to komu potrzebne? Mnie na pewno nie
Jakiś czas temu usłyszałam lepszy tekst Zróbmy sobie trzecie dziecko...
"Nie z tą kobietą" usłyszał...Tutaj po babsku najpierw odpowiedziałam, a potem pomyślałam
Nie przypomina mi się zdrada w sensie, który burzyłby mój spokój, a teksty jw wzbudzają we mnie jedynie uśmiech i czasem jakąś chęć wtrącenia ironii, co zresztą mi się zdarza
sorry, za off topic
Wyprowadziłam się ale mam jeszcze klucze...
Dalej... Po paru godzinach zdjęcie ze swojej pracy, co zrobil w ramach wyglupu...
Po co ten człowiek stara sie skontaktować... Nie odzywam się, wiec o co chodzi? Czego on jeszcze chce... Czemu udaje, ze wszystko jest ok?
Zmień nr jeśli możesz. Zablokuj jego nr jeśli możesz. W sumie zapomnij o nim.
Ja obrączki też nie noszę. Chyba chciałabym ją jeszcze kiedyś założyć ale dopiero jak poczuję, że ona coś znaczy.
Mój mąż też przechodzi to dużo lepiej niż ja ale tak już chyba jest, że zdradzający często całą sprawę po prostu bagatelizują. Kiedyś było, teraz nie ma, żyjmy dalej.
Nie mogę znieść, kiedy po naszej poważnej rozmowie on wstaje i robi sobie kanapeczkę jak gdyby nigdy nic i zastanawia się na głos czy zje z wędliną czy z serem. A ja wiem, że nie dam rady nic zjeść jeszcze przez długi czas.