Rozwód jak wojna 2 | [0] |
szalona20122012 | 19. Kwiecień |
parasol | 19. Kwiecień |
@hurricane | 19. Kwiecień |
naniby1 | 19. Kwiecień |
DzieciakSalut | 19. Kwiecień |
bardzo smutny | 00:23:14 |
makasiala | 01:53:12 |
Julianaempat... | 03:19:09 |
Matsmutny | 04:34:25 |
Przegrana | 06:02:47 |
Czytaj i pisz, recepty wprost raczej nie oczekuj, sam musisz decydować co dalej, zresztą i tak wybierzesz zgodnie, albo z rozumem, albo z emocjami a może w zgodzie z jednym i drugim.
Kolejna sprawa, to pewność. Ona musi udowodnić Tobie że tamto jest już definitywnie skończone, że nie nastąpi nawrót itd.
Poczytaj trochę historii na tym forum a zorientujesz się czego unikać, a do czego dążyć. Przed Tobą trudna droga, ale znajdziesz tutaj ludzi którzy podpowiedzą i zrozumieją.
Wiesz mniej więcej z kim i jaki charakter miał ten związek?
Czego się dowiedziałeś, co się działo i ile czasu od tego minęło ?
Wydaje mi się, że Twój problem to głównie to, że wiesz, że nic nie wiesz, bo zorientowałeś się, że masz niezła kłamczuszkę.
Ty nawet nie wiesz pewnie, czy to trwa nadal czy nie.
Więc walczysz niewiadomo z czym.
Cytat
Ustaliłeś co było pierwsze ? Jaka sekwencja ?
Ty zacząłeś miec kłopoty i potem sobie kogoś znalazła i wmawiała Ci neudacznictwo, czy już kogoś miała, a Tobie się posypało ?
Jak podle się czujesz... to sobie niestety większość z nas wyobraża...
Ale na szczęście da się to przeżyć, chociaż wielu z nas chyba chwilami się wydawało, że życie zupełnie straciło sens...
Może być dobrze... niezależnie od tego, jakie decyzje o przyszłości związku podejmiesz...
Ale musisz być też przygotowany, że niezależnie od podjętych decyzji... będzie ciężko...
Niemniej na pewno dasz radę, tak jak i my!!!
Pisałam komuś ostatnio, że w pierwszej chwili na forum bardzo szukałam historii dających nadzieję...
Na razie wygląda, że zostałeś z żoną, więc zasugeruję Ci trzy wątki, które pokazują, jak może być w takiej sytuacji...
Na pewno masz jednak prawo odejść... jeśli zadecydujecie, że nie ma szansy, żeby to wszystko poukładać.
To Twój wybór, doktorze!
I możesz sobie dać na podjęcie ostatecznej decyzji duuuużo czasu...
Nie wymagaj od siebie, żeby błyskawicznie zakończyć t en kryzys... bo chyba po prostu tak się nie da...
Oboje macie przed sobą trudny okres...
Oto linki:
http://www.zdradzeni.info/news.php?readmore=3354
http://www.zdradzeni.info/news.php?readmore=3278&rowstart=0
http://www.zdradzeni.info/news.php?readmore=4256
Zerknij też może na dyskusję dotyczącą dawania szansy:
http://www.zdradzeni.info/forum/viewthread.php?forum_id=32&thread_id=2292&rowstart=0
i na opis etapów po zdradzie...
http://www.zdradzeni.info/forum/viewthread.php?forum_id=51&thread_id=350
Trzymam mocno kciuki!!!
Cytat
Wypadało by przeprosić i podziękować, że nie chcieli, zebyś był ślepy i coś z tym zrobił, bo to chyba musiało być niesmaczne;
Myślę, ze nie zrobiłeś nic. poprostu się wydało i już.
na prywatną wizytę nie było mnie stać.
od kiedy się zaczeło ? odpowiedz : nie pamiętam...
twierdzi że chciała się poczuć doceniona, ze chciała się wyrwać z tego naszego małżeństwa, uciec...
może widać moja wina że nie przytulałem jej, zamknąłem się w sobie ona jak twierdzi czekała zawsze na mnie kiedy przyjdę i ją przytulę....
cytat:
chiałam ci powiedzieć ale się bałam..a TO zakończyłem ok 5 mies temu... to był ****ek obiecywał mi złote góry, że pomoze, (?nie wyjaśniła mi jak miał jej pomóc...) jak kazał mi od ciebie i dziecka odejść to mu odmówiłam powiedział że jestem głupia...i się skończył romans... wybrałam Was...bardzo Cię/Was kocham i mi na Tobie/Was zależy...
może powinienem coś zrobić a tego nie zrobiłem, nie wiem, ale wiem jedno: że ta zdrada to było jak strzelanie z armaty do muchy...
Kocham ją i nie nawidzę jednocześnie...nienormalny chyba jestem...
i jeszcze syn...
nie wiem jak to ugryżć, sprawdzać ją na każdym kroku? uwieżyć i mieć nadzieję ze już się nie powtórzy? bo tu wydało się przypadkiem, nie przyznała się odrazu, były 3 wersje z dopiskiem: powiedziałam ci tak ostatnio bo to chciałeś usłyszeć ale było inaczej....
jezu nie wiem, neichcę marnować życia, i cierpieć ponownie jak teraz...nie wiem co myśleć, co zrobić , a te posty innych mnie przytłaczają...
wybaczyłem z marszu po kilku dniach mając poczucie winy że to ja nie zadbałem o nią nie dałem jej czułości...teraz nie wiem...emocje opadły...jest inaczej, " 2 etap"
najchętnie rzucił bym wszystko w cholere i wyjechał gdzieś daleko w ciche i spokojne miejsce...
nie wiem... czy romans z inną kobieta dał by mi jakies ukojenie...jest jakiś sposób żeby mniej..."bolało" ?
ona czeka teraz na mnie w łóżku, chce się przytulić a ja się boję teraz już również nocy...miewam dziwne sny zeby nie powiedzieć koszmary...
mam tyle pytań które mnie nurtują, a wstyd mi je zadać choć wiem że jestem tutaj anonimowo...
Wybór należy do Ciebie.
Ja już dalej bym nie mógł, straciłbym szacunek do samego siebie, a tego nie chcę. Chcę poczuć, że jeszcze mogę być dla kogoś ważny, że mogę być dla kogoś coś wart. Zmarnowałem 8 lat życia, a właściwie 14, nie 18 od narzeczeństwa. Plusy są tylko takie, że są dzieciaki i ich nigdy nie przestanę kochać.
Przemyśl dobrze swoją decyzję, nikt za Ciebie tego nie zrobi.
Musisz wiedzieć czego chcesz.
A jeśli zostaniesz będzie bolało i raczej nigdy nie przestanie.
Pamięć ludzka to nie twardy dysk, gdzie możemy kasować co chcemy.
Ja z perspektywy tych 8 lat myślę, że nie było warto.
Nie dlatego, że coś spieprzyłem,
Dlatego, że charakteru qrewny nie zmienisz.
Cytat
Fajna bajeczka
cytat TakiZly:
a o tym zdaje się kiedyś zapomnieliśmy , prawda jest taka że parę ładnych lat właściwie mijaliśmy i żyliśmy jakby obok siebie niby coś robiliśmy niby się staraliśmy ale rozbijało się to wszystko o mur zerowej komunikacji . Mi udało się nie przekroczyć tej cienkiej lini ona nie miała tyle siły czy determinacji lub po prostu miała wszystko w d... ,ale żeby nie było że usprawiedliwiam czy biorę na siebie odpowiedzialność za zdradę ,stwierdzam tylko że w jakimś stopniu przyczyniłem się do tego że się zaczęło sypać w małżeństwie .
może chcę w to wieżyć?? nie wiem...
Wiem co czujesz i bardzo mi Ciebie żal.
Wiedz jedno, one kłamały i kłamią, łącznie z tą twoją. Wymyślanie słodkich bajeczek, że wybrała ciebie to jest cios poniżej pasa i myślę, że ty to łyknąłeś jak pelikan!. Bo tego potrzebowałeś.
Bez względu na wszystko co Ci powie i zrobi, Ty masz wierzyć tylko w to co potwierdzisz faktami !!!! ROZUMIESZ?!!!!
Na litość boską, obudź się!!
To jest właśnie ten etap wiary we wszystko, byle zostać i ratować.
A może zapytaj ją jak dawała pewnie setki razy czy wtedy myślała o tobie i o dziecku?????
Etap 1
Za wszelką cenę ratowanie!
Sorry ale jesteś teraz w szoku i nie dasz sobie wmówić że runie twój domek z kart. Uwierzysz we wszystko co twoja "żonka" Ci zaaplikuje.
Myślisz, że ona nie wie że ty nie masz nic na nią? mylisz się wie!!
Popełniałeś i nadal popełniasz błędy!.
Moja rada
Potrzebujesz konkretnych dowodów na jej łóżkowe ekscesy!
Radzę Ci pozbieraj je. Jak w ogóle się jeszcze da.
Wiara w coś czego nie ma (bo waszego małżeństwa już nie ma) to utopia!.
Trzeba to rozpieprzyć i potem zacząć ewentualnie budować coś od zera.
I przestań nam tutaj wmawiać swoją winę! Ty absolutnie niczego nie jesteś winny!. Rozumiesz.
Wiem wiem powiesz, że nie znam Ciebie i jej, ale uwierz mi na słowo że wszystkie scenariusze są do siebie podobne!
I nie łykaj tych kłamstw od niej jak nie masz ich na 100% potwierdzonych!.
Komentarz doklejony:
I jeszcze jedno.
Znasz tego kutaf...na?
Ma rodzinę, dzieci?
Warto by było poznać prawdę o niej i nim. Wiele by Ci to powiedziało. Ona go chroni jak może. Może to jest jej słaby punkt.
Komentarz doklejony:
Może powiedz na coś co Ty wiesz na 100% a nie powtarzaj jej kłamstwa.
Doskonale Cię rozumiem ,trzeba przez to wszystko przejść i przeżyć żeby rozumieć taką huśtawkę emocji ,ja zostałam z tym sama wstydzę się rozmawiać o tym a wszyscy znajomi i rodzina delikatnie mówiąc zostawiła mnie z problemem twierdząc jak mogę zostać z takim h.... Nikt nie rozumie że bardzo go kocham . Jest mi naprawdę bardzo ciężko. Mówią ,że czas goi rany ,ale czy takie ? NAJCHETNIEJ UCIEKŁABYM NA KONIEC ŚWIATA. Borykam się ze wszystkim już prawie dwa lata jedynie co to zaczęłam sypiać bez koszmarów.Ja też chętnie bym z kimś porozmawiała może takie wspólne wspieranie osób co czuja to samo a wszyscy ich krytykują za ich decyzje .Dzisiaj pierwszy raz miałam odwage cokolwiek napisać po takim czasie
mądzre piszesz , tak zrobię.
tyle ze cały czas to wraca, daj buzi a ja myślę co ona brała do buzi, reszcie chyba raczej nie dam rady...ale wybaczyłem, dałem szansę/słowo więc muszę być konsekwentny...
a no i dzisiaj odwiedzięłm łosia , dom ma wystawiony na sprzedaż, firma nie istnieje, zresztą była na jego żonę, skopał budowę niełuk jeden, opinie w środowiskuma takie że ... budę dla psa budować ale nic poza tym...żona od niego odeszła i co ciekawe firma na nią była, pewnie ją wpie.... w kłopoty jak skopał kontrakt... szuja i tyle, aż bym normalnie "wyrwał chwasta"... eh..
jak moja żona którą uważałem za inteligentną mogła być tak..głupia, bezdennie głupia??
wybaczcie wszystkie Panie czytające, ale nigdy chyba nie zrozumiem jak działa tok rozumowania kobiety patrząc na ten okaz siedzący w moim domu stwierdzam, że strefa 51 to pikuś...
:kapitulacja
dobra nie ma co roztrząsać...decyzja podjęta, kobyłka u płota..
pytania teraz jedynie : co dalej... szpiegować czy "olać" ?
heh, i tak nie upilnuję, znalazłem sobie pracę w terenie, duże zarobki, i delegacja 2 tyg... mam nadzieję ze wypali..
mam również nadzieję ze to nie przyczyni się do rozpadu naszego związku, zresztą wali mnie to.. , może i było by lepiej...szybciej bym się pozbierał, bo jak czytam posty że po 8 latach kolega miał tu poprawkę zdrady to.... :szoook ..
jakieś rady? na co zwrócić uwagę? a i moja żonka widzę wchodziła na to forum i je czytała...może jej na zdrowie wyjdzie.
stwierdziła ze jak bedę się kierował Waszymi opiniami to nie ma szans na naprawienie "naszego" związku, że jest przegrana...
mam już dosyć patrzenia jak ciągle ryczy, beczy szlocha i smarka, denerwuje mnie to, klamka zapadła, zobaczymy...
zuzka1999 szacunek jak z tąd do Nowego Jorku, powodzenia i szcześcia , mam nadzieję ze i mi się uda, ze podjołem słuszną decyzję, zobaczymy....
Cytat
...bo prawda bardzo kole w oczy Przerabiałam
Co dalej? Obserwować, analizować, ale nie dać się zwariować - jeśli ona sama nic nie zrozumiała, wcześniej czy później zobaczysz skutki.
Cytat
Między wybaczeniem a daniem szansy widzę różnicę
Cytat
Niczego nie musisz. Dałeś szansę, ale to wcale nie musi oznaczać, że dasz radę z nią żyć. Postanawiając, że próbujemy od nowa, najczęściej nie zdajemy sobie sprawy, jaki ogrom pracy nas czeka i ile tak naprawdę zależy od zdradzacza (nie, nie mówię tu o pokazowych szlochach i "tylko ciebie kocham". Tym samym nie można od siebie za wszelką cenę wymagać konsekwentnego trzymania się danego słowa. Tutaj idzie o Twoje życie, nie o zakład. Wcale nie musisz heroicznie walczyć o małżeństwo, jeśli wyraźnie nie dajesz rady...
Zwyczajnie...nie wymagaj od siebie za dużo :cacy
Cytat
nie wiem czy dam radę, postaram się, widzisz mam taki charakter że jeżeli się na coś decyduję to staram się doprowdzić sprawę do końca..
choć przyznaję ze akurat ta decyzja była chyba najtrudniejszą w moim zyciu, i jeszcze teraz nie jestem przekonany czy ...
Cytat
no właśnie...
Tyle ze wg mnie nie można tak szybko
Za szybko podjąłes decyzję , za bardzo chcesz aby czas się cofnął
najpierw uspokojenie myśli emocji , a potem decyzje co dalej
Na wszelki wypadek zabezpieczenie dowodów ....
I czas na ochłonięcie to podstawa
Masz mnóstwo czasu na ostateczną decyzję
żeczywiscie miałeś rację Fenix, niestety... :
Cytat
Tyle ze wg mnie nie można tak szybko
no przykro, nie popełniajcie tego błędu jaki ja popełniłem ...
jak się okazało trzeba niestety sponiewierać żeby zeczeło myślerć stworzenie...
niestety chyba nie uda się, czas zacząć życie na nowo... , zniszczyć demony przeszłości, zatrzeć ślady,....
zacząć oddychać pełną piersią ....
Jest (?) tu osoba która mi bardzo pomogła , pewnie nie zdaje sobie nawet z tego sprawy jak mi pomogła, te długie rozmowy przez telefon przez ostatnie dni były dla mnie jak cały szpital najlepszych lekarzy, psychologów, uzdrowicieli, etc...
Załuje tylko że nigdy nie bedę mógł jej podziękować osobiście...
Dziękuję....
I rada dla innych : nie wieżcie łzom... , ja mojej kochanej żonie wreczył bym za tę rolę Oskara....