Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

zona Potifara00:23:21
Crusoe00:28:41
# poczciwy01:07:57
bardzo smutny01:09:36
A-dam01:41:50

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Zdradził i wrócił - potrzebuję poradyDrukuj

Zdradzona przez męża
5808
<
#1 | Nox dnia 06.05.2014 17:12
podjęłaś walkę ale stoicie z mężem po przeciwnych stronach.Gdzie mąż się wyprowadził?dlaczego tak szybko zmienił zdanie?czy to była ta sama kobieta od 10msc?jest wolna?A może okazało się że mąż chciał z nią być ale ona nie chciała zrezygnować z rodziny.Jest różnica czy wrócił bo zrozumiał(chyba nie w tym przypadku)czy dlatego że nikt go nie chciał.To twój mąż powinien walczyć o zaufanie,związek-sama nie zrobisz nic tym bardziej że duchem jest z kochanką.Boisz się że będzie chciał odejść a tak na dobrą sprawę wcale nie wrócił.Lepiej żeby mieszkał osobno i tęsknił za rodziną niż mieszkając z rodziną tęsknił za kochanką.
4498
<
#2 | rekonstrukcja dnia 06.05.2014 17:30
Zraniona , ten facet jest niedojrzały emocjonalnie, ale Ty się uparłaś, żeby z nim budować po zdradzie coś , co jemu zwisa i powiewa. Nie da się , to trud dla dwojga i nawet wtedy szanse nie są imponujące ze względu na szereg czynników, których z racji tego, że sprawa jest dość świeża , nie miałaś możliwości jeszcze poznać.

No i sytuacja wygląda tak : Ty wzięłaś na barki wszystko to, co łaskawy Twój pan scedował na Ciebie, a on co ? Egoista , który miast lizać Twoje rany , zachodzić w głowę jak naprawić , ulepszyć , zasłużyć na szansę u Ciebie , zabawia się w romantycznego kochanka i przeżywa cierpienia młodego Wertera.

Ta zdrada powinna być dla niego wstrząsem i dopiero wtedy można by zastanowić się, czy chcesz mu dać szansę , czy nie i jak to zrobić, żeby zminimalizować ryzyko, że za jakiś czas pan mąż znowu polubi obecność kolejnej damy, a Tobie zostanie wbijanie swoich zębów w ścianę . Ty dałaś z automatu, więc jedynie na prowizorkę możesz liczyć. A skoro zamierzasz nadal skakać koło męża i usuwać mu spod nóg kłody, głaskać po głowie i pupę miodem smarować, a sama po kątach łykać łzy, to nie trzeba być wróżką ,żeby wiedzieć , jaki finał będzie miała ta historia.

To on ma się bać , że stracił Ciebie, ........a nie odwrotnie. Wstrząs mu jest zatem potrzebny , a nie to miękkie lądowanie w puchu, które mu stworzyłaś.
11122
<
#3 | Asiaa dnia 06.05.2014 19:08
Walczc to powinien on bo chcialo mu sie skakac obok jakiejs panienki..
Stwierdzil ze miedzy wami juz nic nie ma a raptem w kilka dni odmienilo mu sie'. Jakos ciezko uwiezyc w taka zmiane myslenia.
Na takie zmiany potrzeba dluzszego czasu a nie pare dni.. a potem znowu ze o niej mysli to niech sie zastanowi w koncu czy teskni za nia czy chce byc z rodzina.
Same te slowa ze mysli.o niej dawno bym go skreslila i nie chciala ogladac.
Jestes dla niego za dobra pokaz ze nie jest ci tak naprawde taki potrzebny moze wtedy zrozumie co traci....
5808
<
#4 | Nox dnia 06.05.2014 19:39
.... Tłumaczył, że potrzebuje czegoś nowego, że między nami nic już nie ma....-nowe go nie chciało a między wami wszystko odrosło?Zraniona nie bierz wszystkiego na siebie,na dłuższą metę nie warto.Spróbuj poszperać w telefonie,jego poczcie ,podłuż mu dyktafon do auta,teczki.Zaangażuj go jak najbardziej w opiekę nad dzieckiem i zorientuj się dlaczego z jego planów nic nie wyszło może wtedy zrozumiesz ze ,jestem świadoma tego, że przyjmując go z powrotem podjęłam walkę.."oznacza tylko że przyjmując go z powrotem zgodziłaś się pozamiatać wszystko pod wycieraczkę.Jak będziesz robić porządki wszystko pozamiatane nadal tam będzie.
11147
<
#5 | Zraniona2014 dnia 06.05.2014 20:25
Tak, to ta sama kobieta. Twierdzi, ze romansował z nią z przerwami, bo próbował z tym skończyć, ale nie wyszło Uśmiech Wyprowadził sie do niej, jest sama, rozstała sie z chłopakiem i po kilku dniach stwierdził, ze zrozumiał co stracił i ze nie może byc egoista i myślec tylko o osobie. Moim zdaniem nadal cos do niej czuje. Wracając obiecywał, ze bedzie jak dawniej, ale nic w tym kierunku nie robi. Jednego dnia mam wrażenie, ze bedzie dobrze, drugiego on przybiera inna twarz i znowu jest niedostępny. Zaczynam zdawać sobie sprawę, ze on nigdy juz nie bedzie taki jak kiedyś. Macie racje, jestem za dobra i wzięłam wszystko na swoje barki, ale jak próbuje rozmawiać o nas, nie o niej, o tym co zrobić by było dobrze, on twierdzi, ze potrzebuje czasu na przemyślenia, szkoda tylko, ze nie stać go na szczerość i rozmowę ze mną. Telefonów nie mogę przeglądać ze względu na hasła Uśmiech. Pozwoliłam mu wrócić, bo miałam nadzieje oraz ze względu na dziecko, ktoremuswiat sie załamał. Teraz widzę, ze głupio zrobiłam, ale z drugiej strony miałam pozwolić by ona z nim była jak prosił o szanse ? Oni razem pracują wiec sprawa jest dodatkowo skomplikowana. Skorki za chaos myślowy, ale sama nie wiem co robić, skoro pozwoliłam mu na powrót. Wściekła jestem sama na siebie, ze z kobiety pewnej siebie i kiedyś szczęśliwej, stałam sie, no wlasnie sama nie wiem jaka Smutek

Komentarz doklejony:
P.S. Tekst z młodym Werterem bardzo mnie rozbawił UśmiechUśmiechUśmiech
3739
<
#6 | Deleted_User dnia 06.05.2014 20:57
kopnij go w doope! z tego nic nie będzie, jeśli on po takim czyms ma ciągle wątpliwości to nic z tego nie będzie! gdyby mu na was zależało to zrobił by ostre cięcie!wiem co pisze.........próbował ale nie wyszło- żałośni są, może ona mu sama wchodziła na ......?
moim zdaniem zszedł do podziemi, przekalkulował albo mu z nią nie wyszło....zrozum jeżeli on tak się zachowuje to nie ma szans- to on musi chcieć odbudowywać waszą rodzinę a nie ty!na cholere mu hasła skoro juz to skończył? tak się zachowuje zdradzacz który postanowił się lepiej pilnować! kiedys i ja byłam pewna siebie a teraz jestem wrakiem człowieka! a mąż ma już kolejna kochankę i podobnie sie zachowywał kiedy odkryłam zdradę! a dziecku będzie lepiej jak mama będzie szczęśliwa! wykończy cię to zobaczysz! wykop go na zbity ryj!
10937
<
#7 | annahelena dnia 06.05.2014 21:41
Zraniona zrobiłaś podstawowy błąd przyjmując go do siebie ponownie. To taki sygnał od ciebie, że niezależnie od wszystkiego co on zrobi jesteś na tyle słaba, że wybaczysz mu wszystko. Dlatego się nie stara. Dlatego widzisz jego zbolałą twarz. Nie musi walczyć, bo oddałaś mu swoje pole bitwy.
I to nie ty masz się bardziej starać odbudować związek, ale on.
Co go od tej kochanki tak wygoniło? Nie chciała mu prać ani gotować? Czy jednak kochanka bardziej smakowała jak była zakazana? A teraz jak się romans ujawnił, to okazało się, że jest tylko kobietą?
Jesteś w stanie żyć pod jednym dachem, z facetem zakochanym w innej kobiecie, wiedząc, że jest w tym domu nie dla ciebie, ale dla dziecka czy dla czystych gaci?
11147
<
#8 | Zraniona2014 dnia 06.05.2014 22:22
Ruda, masz racje, wchodziła mu na ...., wiem, bo na etapie flirtu, powiedział mi, ze słyszał od niej to co chciał usłyszeć i obiecał, ze to koniec. Jak widać prawda okazała sie inna. Hasła założył, jak mu powiedziałam, ze znalazłam raport smsow, oczywiście treść wykasowali. Wiele bym dała, aby poznać ich treść Uśmiech. On twierdzi, ze urwał z nią kontakt, ale ja to słyszałam juz kilka razy Smutek To, ze sobie z tym poradzi tez słyszałam. Teraz wiem, ze nie powinnam go przyjmować, ale tak jak pisałam miałam nadzieje, ze bedzie dobrze. Mówił mi, ze jak do niej poszedł to zrozumiał co stracił i dlatego chce wrócić. Nie mam wątpliwości, ze w głównej mierze zrobił to dla dziecka, ale myślałam, ze po kilkunastu latach małżeństwa jednak cos czuje. Dodam, ze dobrego małżeństwa. Przynajmniej tak mi sie wydawało. Z tego co wiem to ona kazała mu sie okreslicz czego tak naprawdę chce. No to poszedł, zeby wrócić. Wiem, ze do niego pisała, ale nie wiem co. On twierdzi, ze zostaje z nami, ale jak długo wytrzymam ? Nawet teraz jak na niego patrzę, to zastanawiam sie czy warto ? Z dnia na dzień mam coraz więcej pytań, ale nie mam ich komu zadać.

3739
<
#9 | Deleted_User dnia 06.05.2014 22:43
Zraniona2014, przestań głaskać męża i dokładnie przeczytaj, co wszyscy wyżej napisali, w szczególności fragment o wstrząsie i szansie, o których pisze rekonstrukcja .
To, co teraz robisz, przyniesie, nawet, jeśli nie teraz, efekt odwrotny od zamierzonego.
Skup się na sobie, zainwestuj w siebie, rzuć hasłem, że nie wiesz, co będzie i potrzebujesz czasu...Wiesz, czym jest w ogóle szansa, którą możesz (nie musisz) dać? Szansa to ewentualność, warunkowa nawet nie obietnica, że być może/kto wie/zobaczymy etc., jeśli/pod warunkiem...Rozumiesz?
9937
<
#10 | Ramirez dnia 06.05.2014 23:27

Cytat

Ja mu wybaczam zdradę, ale nie wiem jak sama mam się odnaleźć w tym wszystkim. Może ktoś ma jakiś pomysł ?


Zraniona2014 - powiem krótko - dla mnie jesteś niesamowitą siłaczką. Trzeba mieć w sobie tytaniczną siłę, by ten stres wytrzymać, i zachować jeszcze rozsądek. Tutaj ludzie powiedzą Ci - kopnij go w zadek, bo w ten sposób udowodnisz swoją wartość. Guzik prawda! To, jak to wzięłaś na klatę, budzi podziw. Bowiem ludzie są różni - różnią się charakterami, poczuciem wpojonych zasad. Poznają się, zako****ą, mają ze sobą dzieci, żyją razem tworząc rodzinę. Ty dziewczyno, potrafiłaś w swoim mężu dostrzec drugiego człowieka z jego problemami, i dałaś radę zachować się jak przyjaciel - pozwoliłaś mu wrócić - prawdziwe małżeństwo na dobre i na złe.

On, musi sobie w głowie teraz poukładać, czego chce od życia, może już to zrobił. Czasami jest tak, że mamy tą stabilną sytuację, rodzinę - a lata lecą, i nagle... heroina, hasz, lsd- spotykamy tę samicę że aż ślina na jej widok leci, i aż skręca w środku - aż tak się podoba. A jeszcze bardziej skręca - gdy ona zaczyna się uśmiechać, wabić, dawać nadzieję. Z jednej strony mamy rodzinną stabilizację i żonę - przyjaciela, która jest, którą się kocha, jest też dziecko - a z drugiej... pojawia się chemia i biologia - ślinotok. Tylko... że to nie jest wyjątkowa sytuacja - i to jest najważniejsze do zapamiętania - to się może zdarzyć zawsze, ale po to mamy rozum, by się rozumnie zachowywać jak mąż i głowa rodu, a nie iść za instynktem jak pies za cieczką.

Mając kogoś bliskiego, będąc z kimś, podejmujemy się pewnego zobowiązania, m.in. do utrzymania razem rodziny. Życie to nie jest eksperyment na ludziach, gdzie w pewnym momencie można sobie egoistycznie powiedzieć - mam prawo być szczęśliwym, i nie licząc się z żoną i dzieckiem - iść do hienki, bo tam jest spełnienie marzenia - wysiąść jak z taksówki życia. Twój chłop znalazł się w takiej sytuacji - skusiła go.

Czy nie ma już w okolicy pięknych kobiet? Jest całkiem sporo - ale nikt na widok jednej z drugą, nie porzuca rodziny w pogoni za wyimaginowanym szczęściem. Jemu się wydawało, że z Tobą ma dom i rodzinę, a tam będzie miał z super samicą i... będzie szczęśliwy - a tu kupa. Ta przyjemność skusi tylko egoistę. Egoista więc spakował torbę, poszedł do hienki - ale tam fajnie tak do końca nie było - hienki mają z reguły wymagania... i co wtedy? Wtedy wraca rozsądek - i facet jak umie liczyć, zaczyna kalkulować tworząc listę rachunku zysków i strat. Wraca z podkulonym ogonem... i dobrze jak sobie w durnym mózgu zapisze, "nigdy więcej hien"!

Z Tobą ma rodzinę, kochającą wierną żonę, dziecko - a tam ma hienkę, jej wymagania, jej kredyty, jej kłopoty, i często cały ten syf w jaki się czasem zdarza wdepnąć, idąc w hienią pułapkę.

W pewnym momencie Twojemu facetowi wrócił instynkt samozachowawczy, więc wrócił. To mogłaby być dla mądrego lekcja życia - nie chadzać po bagnach, bo one wciągają i się można utopić, wbić w jakiś syf po szyję.

Sama musisz siebie zapytać, czy dasz sobie z tym radę, że jemu się chciało iść do wabiącej samicy, że uległ popędowi męskiemu, że okazał się słaby charakterem i imperatyw genetyczny wziął nad nim górę by się jeszcze rozmnażać.

Zaciskając zęby - możesz jeszcze o niego zawalczyć, bo przez nadmiar seksu, jemu aż tak nie będzie na innym seksie zależało - tylko nie daj sobie teraz zrobić czasem dziecka.
Jeśli sam określi to jako życiowy błąd - i teraz będzie chciał to naprawiać, niech walczy o Ciebie i Twoje względy. Po co Ci facet, który jest z Tobą z łaski, bo go hienka wystraszyła? Postaw więc warunki - telefon odhasłowany - komputer również, poczta też - powiedz mu, że dla własnego komfortu chcesz tam zaglądać losowo - i jak szanuje Twój ból i rozczarowanie nim, to powinien się na dowód swoich deklaracji o chęci budowaniu rodziny na to pozwolić. A jeśli krzyknie z protestem, że ma prawo do prywatności... i takie tam bzdety - to kop na drogę.
Jeżeli to dla niego miało być lekcją - to można dać mu szansę.
Jeżeli masz być dla niego tylko przechowalnią na czas uporządkowania spraw hienki - zbieraj dowody, nagrania, i nie zastanawiaj się. Jesteś siłaczka - dasz radę!
10983
<
#11 | Maja32 dnia 06.05.2014 23:49
Nie zgadzam sie z porada Ramireza Ja dałam druga szanse Tez walczyłam o odhaslowanie telefonu, miałam nawet hasło do Facebooka ale to i tak nie przeszkodziło mojemu ex w odnowieniu romansu Tez chodził smutny, zamyślony, zamknięty w sobie A potem usłyszałam, ze odnowił romans, bo 'on sie starał a ja to torpedowalam!!!!' Szeroki uśmiech teraz nue mam z nim kontaktu od kilku miesięcy On kompletnie nie interesuje sie dzieckiem, nie płaci alimentow Liczy sie tylko panienka A sam mi powiedział, ze gdybym od razu zagrała ostrzej, to może wtedy by sie opamiętał...
3739
<
#12 | Deleted_User dnia 07.05.2014 00:03
Ramirez napisał
Zaciskając zęby - możesz jeszcze o niego zawalczyć, bo przez nadmiar seksu, jemu aż tak nie będzie na innym seksie zależało
To on zamiast naprawiać, walczyć- ma być obsługiwany seksualnie przez żonę?:szoook

Czy dasz sobie z tym radę, że jemu się chciało iść do wabiącej samicy, że uległ popędowi męskiemu, że okazał się słaby charakterem i imperatyw genetyczny wziął nad nim górę by się jeszcze rozmnażać.
Ramirez serio? tak to tłumaczysz? Przecież ten facet ma mózg- a nie jest zwierzęciem który zwietrzył samicę i ją zaliczył- to było zaplanowane, perfidne działanie. I dodatkowo zadręcza teraz żonę jakby mało ja skrzywdził
2120
<
#13 | binka dnia 07.05.2014 00:05
Zraniona myślę że psycholog dobrze radzi. Zajmij się sobą a on niech się ogarnie. Gdy znowu będzie chciał odejść nic na to nie poradzisz, daj zielone światło.Nie pozwól jednak na kolejne powroty,stawiaj granice bądź konsekwentna. On musi coś zrozumieć.
11147
<
#14 | Zraniona2014 dnia 07.05.2014 00:20
Ramirez, masz racje. Ja pomimo wszystko uznałam, ze sie zagubił, dał sie ponieść chwili, o ile chwila mozna nazwać kilka miesięcy ukrywania romansu. Zawsze byl moim najlepszym przyjacielem, mam nadzieje ze nadal nim bedzie. Sama sie czasami zastanawiam skąd mam sile. Cieżko mi badzo, ale staram sie jakoś trzymać. Muszę normalnie funkcjonować, pracować, jeść, spać, zajmować sie dzieckiem i domem. Postanowiłam. Go przyjąć to jeszcze poczekam. Piszesz, ze może juz przemyślał, to dlaczego nic nie powiedział, nie porozmawiał ze mną, nie zapewnił, ze zrobi wszystko, ze bedzie dobrze ? Znam go pół zycia i sama nie wiem czy czeka na odpowiedni moment, czy mu głupio czy nadal mnie oszukuje Smutek odnośnie telefonu to co mi da jego odhaslowanie ? Napisze smsa i go usunie. Przyjęłam taktykę, zeby czuł ze mu wierze i mam nadzieje, ze to doceni. Żyje w tym koszmarze juz chwile wiec wytrwać jeszcze trochę, zeby pózniej nie mieć do siebie pretensji, ze odpuściłam. Odnośnie dziecka to wiem, ze bardzo je kocha i nie jest w stanie wytrzymać bez niego i patrzeć na ból i cierpienie. Najbardziej martwi mnie to, ze on może juz mnie nie kochać, ze kocha ja. Z drugiej strony co to za kobieta, która wiąże sie z facetem, który ma rodzine ? Na co liczyła ? Wiem, ze on tez nie jest bez winy. Czy jestem silaczka ? Nie wiem, psycholog powiedziała mi, ze mam w sobie dużo tolerancji wiec może cos w tym jest Uśmiech

Komentarz doklejony:
Lisbet, dam radę sobie z tym, ale pod warunkiem, ze w końcu zacznie ze mną rozmawiać, powie co czuje i udowodni, ze to była pomyłka. Jak tego nie zrobi to wiadomo jak to sie skończy. Binka, podświadomie wiem, ze psycholog ma racje, ale cieżko mi nie myślec o tym, udawać, ignorować i grać. To nie jest proste. Chciałabym, żebyśmy wszyscy zasnęła i obudzili sie w innej, lepszej rzeczywistości.
9937
<
#15 | Ramirez dnia 07.05.2014 00:28

Cytat

Ramirez napisał
Zaciskając zęby - możesz jeszcze o niego zawalczyć, bo przez nadmiar seksu, jemu aż tak nie będzie na innym seksie zależało
To on zamiast naprawiać, walczyć- ma być obsługiwany seksualnie przez żonę?


Facet wrócił. Teraz może się zastanawia - czy nie zrobił drugiej głupoty, bo widzi pretensje, fochy, płacze... cały ten cyrk, którego głupcy nie pojmą, bo oni tego bólu nigdy nie czuli i nie potrafią się wobec niego zachować. Rozsądna żona teraz rządzi i stawia warunki - ale samca trzyma krótko, by mu się seksu nie chciało. Głupia - walnie focha i da mu seksualne wyposzczenie, co może skutkować poszukiwaniem personelu zastępczego. Jak facet zobaczy, że w domu ma piekło - to szybko uzna, że u hienki jest nieco lepiej i trzeba wiać z domu. Rozsądna żona walcząca o męża z hieną - na sceny rozgrywające się w domu, będzie umiała patrzeć z pozycji trzeciej osoby - świadka, i nauczyć się obserwować pokój z narożnika pod sufitem - a wszystko po to, by nie przeholować w swoich pretensjach. Odrobina aktorstwa by się wtedy przydała...

Komentarz doklejony:

Cytat

Piszesz, ze może juz przemyślał, to dlaczego nic nie powiedział, nie porozmawiał ze mną, nie zapewnił, ze zrobi wszystko, ze bedzie dobrze ? Znam go pół zycia i sama nie wiem czy czeka na odpowiedni moment, czy mu głupio czy nadal mnie oszukuje


My faceci jesteśmy jak maszyna prosta. Wyobraź sobie, że zrobiliśmy straszną głupotę, że jest nam wstyd, że zapadlibyśmy się pod ziemię. Żaden facet sam z własnej woli i zupełnie nieprzymuszony, nie wspomni słówkiem o sytuacji, na wspomnienie której najchętniej zapadłby się pod ziemię. Nikt też nie chce być katorżnikiem w rodzinie i każdego dnia dokonywać samobiczowania. My faceci - mamy to w swojej naturze, że o pewnych kwestiach mówimy raz - i uznajemy że wystarczy. Np. mówimy "kocham Cię!". Kobieta by chciała słyszeć to każdego dnia, i uważa za naturalne. My faceci, wypowiadając to raz - uznajemy za wypowiedziane, i mamy niejako "odhaczone".
Owszem, uczymy się strategii przetrwania w rodzinie, bo wiemy, że komplementy i powtarzanie ich przynoszą nam nasze samcze korzyści.
Ale nie ma takiej siły, byśmy o swoich klęskach mówili więcej jak raz. Raz powiedzieliśmy, raz wyjaśniliśmy - więc uznajemy, że do bolesnego dla obu stron tematu już nie wolno wracać. Próżne więc Twoje oczekiwania, że on sam zacznie coś wyjaśniać, zapewniać - że jesteś najważniejsza dla niego - skoro to już raz zrobił. Raz że powiedział to już raz - raz, że wrócił do rodziny. To męskie jednoznaczne sygnały.

Chcesz z nim rozmawiać? To rozmawiaj, ale bądź sprytna - podrzuć książkę o tematyce, przeczytaj, opowiedz ją - zaproponuj - niech przeczyta - niech się wypowie o książce, czy bohaterze/bohaterce z niej. Rozmawiajcie o czymś innym. Jak będzie chciał sam coś od siebie dodać czy nawiązać do własnej sytuacji - ok. Jak nie - nie zmuszaj. Wtedy - możesz oceniać jak myśli.
I pamiętaj - raz powiedział - dla nas facetów, to już wystarcza w temacie. Nikt sam z własnej woli do przykrych spraw nie lubi powracać.
11147
<
#16 | Zraniona2014 dnia 07.05.2014 11:41
Ramirez, ja po nieudanych próbach rozmowy przyjęłam taką właśnie taktykę, o której piszesz. Nie wracam do tematu, nie wypominam, nie płaczę, zachowuję się swobodnie. Z dnia na dzień jest mi coraz łatwiej być aktorką i wiem, że moja postawa jest słuszna w danym, momencie, bo rozmowy, prośby o nie nic nie dają. Odnośnie braku chęci rozmowy, bo jest mu wstyd, bo już wyjaśnił raz, to ok, przyjmuję to do wiadomości. Wcześniej myślałam, że trzeba o tym rozmawiać, o tym co się stało, dlaczego tak się stało itp. Teraz myślę, że to może potoczy się własnym, naturalnym torem, że przyjdzie dzień jak oboje będziemy gotowi na rozmowę. Nie wiem tylko jak pozbyć się z głowy negatywnych myśli, że jednak przemyśli, powie, że nie kocha i pójdzie. Wiem, że nie będę miała na to wpływu i wiem, że nie pozwolę mu już wrócić.

Komentarz doklejony:
Chciałam jeszcze wszystkim powiedzieć, że dzięki Waszym komentarzom jest mi od wczoraj zdecydowanie lepiej na duchu i ciele. Wydaje mi się, że rozmowa z Wami lepiej na mnie działa niż z psychologiem, dziękuję Uśmiech
10575
<
#17 | EwaAnna dnia 07.05.2014 12:25
Witaj!

"Nie wiem tylko jak pozbyć się z głowy negatywnych myśli, że jednak przemyśli, powie, że nie kocha i pójdzie"

To pójdzie......jeśli teraz podjęłaś taką decyzję że tworzycie dalej rodzinę to trwaj...nie miałaś wpływu wcześniej na jego zdradę i nie będziesz miała później. O jedno Cię proszę nie zapominaj o sobie jako KOBIECIE........żoną i matką już jesteś.

pozdrawiam
2120
<
#18 | binka dnia 07.05.2014 12:42

Cytat

Nie wiem tylko jak pozbyć się z głowy negatywnych myśli, że jednak przemyśli, powie, że nie kocha i pójdzie. Wiem, że nie będę miała na to wpływu i wiem, że nie pozwolę mu już wrócić.


Zraniona Ty to wiesz,niech i on się dowie. Najnormalniej i najspokojniej powiedz mu to, że wszystko do czasu. Żeby zapisał to sobie grubą czcionką, powrotów nie będzie więcej . Nie bój się tego czarnego scenariusza który także masz pod uwagą. Chyba lepiej gdy się na coś zdecyduje niż ma lawirować i stać w rozkroku.To ma być jego decyzja,aby Ci nigdy nie zarzucił ,że sama tego chciałaś. To jest super argument na przyszłość, zawsze możesz wtedy powiedzieć - Ja Cię nie prosiłam i na kolanach nie klękałam,mogłeś układać życie ze swoją bogdanką,miałeś wybór,tak?
7063
<
#19 | ed65 dnia 07.05.2014 14:13
Dzień dobry
Miłego dnia wszystkim życzę.

Witaj Zraniona.
To Twoje życie i to Twoje decyzje,

No cóż, ja zawsze twierdzę, że skoro pies rwie się do suki- zdejmij mu kaganiec, odepnij smycz i puść go wolno.
Tylko niech potem nie leży na wycieraczce pod drzwiami i skomli pod Twoimi drzwiami, aby go wpuścić.
Sam wybrał, niech tam go przygarną i karmią.

Pamiętaj,
O miłość się nie błaga!
Nie prosi się o nią ani żebra.

Czy Ty uważasz go za idiotę, kogoś pozbawionego mózgu?
Skoro on się nie może określić, pomóż mu w tym!
Każ się jemu spakować i wyjazd z domu.
Nie daj czasami się wpuścić w maliny i dać zrzucić za to co się stało na Ciebie.
On już to robi.
Jak się źle dzieje w związku, to się o tym rozmawia, a nie szuka pocieszycielki.
Jaki kuźwa błąd, pogubienie się ?
Pobłądzić, pogubić to się można w lesie lub w kompletnie nieznanym mieście.
Tutaj mowy o tym nie ma!
To był jego w pełni świadomy wybór i decyzja.
I za to wszystko wyłącznie on powinien ponieść konsekwencje!

Jest wina, musi być kara.
I to dla niego bardzo dotkliwie odczuwalna.
Taka, żeby na samą myśl o zdradzie zbierało się mu na wymioty
Ale póki co temu chlopczykowi, bo trudno nazwać go mężczyzną upiekło się.
Ba!
Nie poniósł żadnych konsekwencji.
Nie tylko krótkie spodenki są całe, ale i na doopie nie ma bolesnych śladów.
No i w dodatku procy nie zabrano.
Jak tu się chłopczyk ma nie cieszyć, skoro zabawa w piaskownicy trwa w najlepsze nadal!

Zapamiętaj sobie raz na zawsze.
Nie ma wybaczania z automatu.
Aby cokolwiek wybaczyć, najpierw on musi Tobie udowodnić, że na otrzymanie szansy zasługuje.
Tak jak Ty postępujemy to prosta droga do Twojej klęski!
Ty chcesz walczyć.?
Pytam się o kogo i o co?
Jeśli myślisz, że to ten sam facet, za którego wyszłaś za mąż, to się grubo mylisz!
To już jest zupełnie ktoś inny!
Kochasz nie jego lecz wyidealizowany obraz kogoś, kto już nie istnieje. To ktoś podobny do niego ale zdolny do zadania Tobie ciosu w plecy.
Jeśli o małżeństwo, to również błąd.
Małżeństwo już nie istnieje.
A walka o coś czego nie ma, jest pozbawiona sensu, prawda?
Bo jaki sens ma walka o to co nie istnieje?
A to co mamy realnie przecież walczyć nie trzeba

Można dać szansę ale to budowa wszystkiego od podstaw.
A przy jego podstawie, nawet nie ma co próbować!
Ty będziesz walczyć, a on będzie chodził dumny niczym paw ze swojego ogona!
Oto dwie samice postawiły sobie za punkt honoru, aby go przy sobie zatrzymać!
Ta walka o tego idiotę tak wyniszczy Ciebie psychicznie, że będziesz się długo po tym podnosić!

Przecież jeśli tak jest, jak opisujesz to on nie musi kompletnie nic robić.
Jak nie dostanie kopa na drogę, nie wywołasz pod jego doopą potężnego pożaru, to będzie dalej żyć tak jak do tej pory.
Chcesz wygrać?
Musisz zafundować mu trzęsienie ziemi o sile co najmniej 9
Niech mu się ten bezpieczny grunt, po którym dzięki Tobie stąpa zacznie mu uciekać spod stóp.
Nie zostaw mu żadnego pola manewru.
Każdy jego wybór to droga wyłącznie w jednym kierunku.
Bez możliwości zawrócenia!

Zraniona,
To nie Ty masz walczyć.
To on skoro dostał szansę, ma Tobie udowodnić, że na nią zasługuje.
MA O CIEBIE WALCZYĆ I NA KAŻDYM KROKU UDOWADNIAĆ TOBIE, ŻE NA TWOJE UCZUCIE ZASŁUGUJE.

A jak to wygląda z mojego punktu widzenia.
Oto Jaśnie wielmożny Pan małżonek raczył łaskawie wrócić do małżonki.
Ta nad nim skacze, obchodzi się jak z jajkiem, aby mu tylko jaka krzywda się nie stała, bo jeszcze gotów strzelić focha, zawinąć tylek i wrócić do kochanki.
Przeczeka i znów pani małżonka go będzie błagać o powrót.
Ty ganiasz po psychologach , masz kompletnie zdemolowane poczucie swojej wartości, a Jaśnie hrabia siedzi sobie wygodnie, w rozkroku
I czeka na rozwój wydarzeń.

Nie wiesz co zrobić?
Wypłać mu potężnego kopa w to co ma między nogami.
Gdy poczuje ten ból, to może wtedy organ odpowiedzialny za myślenie wróci na swoje wlasciwe miejsce, bo póki co to jego centrum myślenia znajduje się w kroczu.

Zraniona,
Ty naprawdę już nic nie musisz. Jedynie możesz. I to nie on dyktuje warunki lecz Ty.
O nic go nie prościej ani nie błagaj. Kompletnie nie wierz w to co teraz mówi i w połowę tego co robi.
Skup się wyłącznie na sobie, nigdy pierwsza nie zaczynaj rozmowy, nie rozmawiaj z nim o swoich uczuciach.
Wobec niego kompletna obojętność!

Nie rób naprawdę nic aby go zatrzymać!

Jeśli masz dowody, to je powiel i dobrze zabezpiecz.
Stara maksyma mówi : chcesz żyć w pokoju, szykuj się na wojnę,
Ale Ty już na niej jesteś.
Jesteś na wojnie rozpętanej przez niego przeciwko Tobie, rodzinie.
Zraniona
Nie obowiązują Ciebie żadne zasady, reguły, konwencję czy też jakieś moralne hamulce.

Wszystko na niego ma być kompletnym zaskoczeniem.
Stań się dla niego kompletnie przezroczysta.
On nie może się nawet domyślać co planujesz, co zamierzasz zrobić i jaka będzie ostateczna Twoja decyzja.
Ma od Ciebie wiać chłodem niczym na Biegunie Północnym!

Często lepsze jest jedno krótkie, zdecydowane cięcie niż cierpienia bez końca.

Pozdrawiam
11147
<
#20 | Zraniona2014 dnia 07.05.2014 14:44
Witaj,

Cytat

Nie daj czasami się wpuścić w maliny i dać zrzucić za to co się stało na Ciebie.
On już to robi.

Może to robi, ale odchodząc powiedział, że to on jest winnym draniem i nie ma tutaj mojej winy. To wcale nie znaczy, że czuje się lepiej, ale też nie czuje się winna temu co się stało. Masz rację pisząc, że o kłopotach się rozmawia, tylko my takich moim zdaniem nie mieliśmy. Pobiegł jak pies do suki, bo go skusiła, bo mówiła czułe słówka i spała z nim na każde zawołanie. Masz rację, że nie jest już tym samym człowiekiem, ale ja w swojej głupocie mam cały czas nadzieję, że dotrze do niego co zrobił i będzie błagał o wybaczenie. Jest jeszcze dziecko, które widziałam jak cierpi po jego odejściu, wrócił, powiedział, że żałuje, a ja uwierzyłam. Wiem, ze nie można tworzyć związku dla dziecka. Mam kompletny mętlik w głowie. Zaczynam żałować, że go przyjęłam, ale nie przewidziałam konsekwencji tego czynu.

Cytat

Zraniona,
Ty naprawdę już nic nie musisz. Jedynie możesz. I to nie on dyktuje warunki lecz Ty.
O nic go nie prościej ani nie błagaj. Kompletnie nie wierz w to co teraz mówi i w połowę tego co robi.
Skup się wyłącznie na sobie, nigdy pierwsza nie zaczynaj rozmowy, nie rozmawiaj z nim o swoich uczuciach.
Wobec niego kompletna obojętność!

Właśnie tak robię i mam zamiar wytrwać w swoim postanowieniu, ale nie wiem jak długo wytrzymam. Czemu to takie trudne, dlaczego nie potrafię się ogarnąć, jestem wściekła i chce mi się wyć ze złości. Odnośnie dowodów ciągłej zdrady to ich nie mam. On twierdzi, ze nie kontaktuje się z nią prywatnie. Czy mu wierzę ? Nie wiem, po pracy wraca do domu, jak gdzieś wychodzi to na krótko i mówi gdzie jest i o której będzie, ale nadal nic się nie dzieje miedzy nami, więc nadzieja zaczyna umierać.
10859
<
#21 | olaff dnia 07.05.2014 15:42
Przykro mi Zraniona ale moim zdaniem nic z tego nie będzie. Wydaje mi się, że on doskonale wie czego chce: chce być z kochanką i jednocześnie chce, żeby dziecko było szczęśliwe i uważało go za cudownego ojca. Te dwie rzeczy są sprzeczne i musiał się na coś zdecydować ale oczywiście szczęśliwy nie jest. Po prosu puki co strach przed negatywną reakcją dziecka na jego odejście jest większy niż chęć bycia z kochanką i dlatego jest w domu. Uważam, że gdybyście nie mieli dziecka już dawno by odszedł.

Aby powrót zdradzającego miał sens musi się odbyć na zasadzie 100% bezwarunkowej kapitulacji. On musi błagać o wybaczenie, dać Ci możliwość rozliczenie go z każdego wykonanego telefonu i napisanego smsa, z każdej wydanej złotówki i każdej minuty poza Twoim polem widzenia. A tu mamy sytuację jakbyś Ty go skrzywdziła - przyszedł i powiedział, że potrzebuje czasu. Teraz siedzi i myśli, nie jak bardzo Cię skrzywdził, tylko czemu nie jest w tej chwili z kochanką.

Poza tym Twoje wybaczenie przyszło mu tak lekko, że pewnie nie będzie widział żadnych przeciwskazań, żeby, nawet jak teraz się ułoży, w przyszłości znowu spróbować podziałać na boku.

Swoją drogą też nie wiem czy dla dziecka jest lepsze przeżyć rozstanie rodziców, ale potem widzieć, że są szczęśliwi osobno, niż mieć obraz rodziców, którzy są razem ale żyją jak współlokatorzy, męcząc się nawzajem swoją obecnością.
4498
<
#22 | rekonstrukcja dnia 07.05.2014 17:45
Czy gdyby owa sytuacja dotyczyła zdradzonego męża , takiej samej rady udzieliłbyś jemu Ramirez ?

Facet w tym omawianym przez nas wypadku robi łaskę , że jest . To jaki to ma sens ?

Inna sprawa : nie demonizuj tej kochanki, to kobieta jedna z wielu. Nie sądzę też, żeby była miss świata. Babka z tej samej pracy, tzw. dziewczyna z sąsiedztwa. Szybciej to on :żonaty i znudzony facet ją zbajerował , niż to ona jego.



A tak poza tym. Sytuacja jest klasyczna w najdrobniejszych szczegółach, książkowa i modelowa. A co za tym idzie : PRZEWIDYWALNA. Jedyne zaskoczenie może być wtedy, kiedy Ty Zdradzona zawalczysz o siebie. To są szanse na pozytywne zakończenie tej historii. Póki co, niestety na to się nie zapowiada. Słyszysz i widzisz , to co chcesz słyszeć i widzieć. A to początek końca.
11147
<
#23 | Zraniona2014 dnia 07.05.2014 17:56
OK, to powiedz mi, daj wskazówki, jak o siebie zawalczyć ?
7063
<
#24 | ed65 dnia 07.05.2014 18:06
Zraniona
Zanim zgotujesz mu piekło na ziemi Z przymrużeniem oka, musisz się uzbroić w argument siły.
Czyli jak najwięcej dowodów jego łajdactwa, wszystko dobrze zabezpieczone przed dostępem osoby "postronnej" Szeroki uśmiech
Jak powiadają mądrzy ludzie:
Skoro nie pomaga siła argumentów(a to już masz za sobą), to trzeba użyć argumentu siły Szeroki uśmiech
Gdy już do tego dojdzie- robisz to raz, zdecydowanie i z pełną konsekwencją!
Nie wolno się Tobie z tej decyzji wycofać.
Trzeba doprowadzić cały proces do końca.
Z pełnymi dla niego skutkami wynikającymi z orzeczenia o jego winie!
Bezwzględnie i bez okazania litości.
Absolutnie nie wchodzi w grę wyrok bez orzekania o winie!
Tutaj nie chodzi już nawet o zemstę, ale o to, aby dziecku tatuś nie wmówił, że to mamusia chciała

Zraniona
Żyje się wyłącznie dla siebie, a nie dla kogoś.
Nigdy nie wolno czynić priorytetu z osoby, która pokazała, że jesteś dla niej wyłącznie opcją.

Mądra miłość nie pozwala na wszystko tym, których kochamy.
I wymaga od nas stanowczości i konsekwencji
Tylko nie każdy ma siłę i determinację aby to wyegzekwować.
Tobie tego nie może teraz zabraknąć.
Nie wolno nazywać miłością uczucie, które wybaczy każde łajdactwo ze strony osoby, którą kochamy.
Bo to nie jest miłość.
To uzależnienie!

Nie zasłaniaj się dzieckiem i jego dobrem.
Bo dobro dziecka to wzajemnie kochający i szanujący się rodzice.
To tworzy dom i wzorzec jaki zabierze ze sobą w dorosłe życie.
Czy będąc ze zdrajcą, który ani Ciebie nie kocha, ani nie szanuje taki wzorzec otrzyma?
Nikt nie jest niczyim niewolnikiem.
Ani Ty jego, ani on Twoim.
Bo nikt nikogo nie ma na własność.
Również nie da się kochać za dwojga!

On to nie małe dziecko!
Jest dorosły i musi wiedzieć, że dorosłość polega na wzięciu na siebie winy i poniesieniu konsekwencji swoich czynów.
Dorosłość bowiem nie polega na chowaniu głowy w piasek, gdy się nawywijało.
A nuż się uda nie ponieść kary.
Skoro on idzie na przeczekanie, zrób mu szybki kurs z dorosłości.
Pora zdjąć krótkie spodenki, schować procę, ubrać spodnie i niestety dla niego ponieść bolesne konsekwencje tego,co zrobił.

Taki jasny i czytelny przekaz ma pójść do niego.
Miłego popołudnia życzę

Komentarz doklejony:
Jak zawalczyć o siebie?
To jest prostsze niż się Tobie wydaje!
Po pierwsze r11; pokochać siebie taką jaka jesteś.
Ze wszystkimi swoimi wadami(każdy je przecież ma) i zaletami( a tutaj już nie każdy Z przymrużeniem oka- patrz na swojego idiotę ).
Trzeba mocno uwierzyć w siebie, w swoją wartość.
Jesteś jedyną, niepowtarzalną i wyjątkową osobą, która jest dumna z siebie,
I nie musi poniżać się i żebrać o miłość jakiegoś idioty, który nie potrafił Tego docenić!

Robisz wszystko to co lubiłaś/ lubisz robić, nie oglądając się na niego.
Miałaś jakąś pasję, hobby, plany których nie mogłaś zrealizować, bo pojawił się jm- zacznij je realizować.
Chciałaś gdzieś wyjechać ale ze względu na tego ****opląta nie mogłaś- wyjedź!
Lubisz sport, aktywny wypoczynek- rób to!
Kompletnie nie oglądaj się na to, co on o tym myśli.
Fryzjer, kosmetyczka, nowe styl ubierania się.
Kompletna zmiana wizerunku Uśmiech
Do tego uśmiechaj się, ciesz się życiem, spotykaj się z przyjaciółmi, psiapsiółkami.
Masz ochotę się pobawić, idź się bawić, wyszalej się.
Jego o zdanie w żadnym z powyższych tematów nie musisz się pytać Uśmiech
Jak wychodzisz, każde jego pytanie o to gdzie zbywasz tajemniczym uśmiechem i r30;..
kompletnie je zlewasz, pozostawiając go z rozdziawioną ze zdziwienia gębą Uśmiech
Aż się zdziwisz, jakie piorunujące efekty dla Ciebie to przyniesie!

Tylko trzeba w siebie wierzyć!
Wiem, wiem.
Teraz o to trudno, ale naprawdę wszystko jest wyłącznie w naszych rękach i naszej głowie.
Śmiało trzeba iść do przodu, nie oglądając się do tyłu.
Nie masz przecież wpływu na to co się stało. Bez sensu jest więc wracanie do tego.
Za to masz ogromny wpływ na to co jeszcze jest przed Tobą.
Tylko ludzie słabi, nie wierzący w siebie boją się nowego.
Głowa do góry.
Życie jest zbyt krótkie i zbyt piękne, aby go zmarnować na walkę o kogoś, kto kompletnie na Ciebie nie zasługuje.
Jak powiadają, tego kwiatu jest pół światu Pokazuje język
Przecież to nie bezludna wyspa i nie jedyny facet na tej planecie, prawda?
5808
<
#25 | Nox dnia 07.05.2014 18:55
.. ja w swojej głupocie mam cały czas nadzieję, że dotrze do niego co zrobił i będzie błagał o wybaczenie. Jest jeszcze dziecko, które widziałam jak cierpi po jego odejściu..."nic nie dotrze i nie musi o nic błagać bo wybaczenie dostał na dzień dobry.Dziecku mogłaś powiedzieć że tato w związku z praca wyprowadził się na jakiś czas ale będzie się z nim spotykał.Co powiesz jak mąż znowu zniknie z mieszkania?Nie lepiej było zaczekać na stabilną sytuację by dziecku nie mieszać w głowie?...,,Nie wracam do tematu, nie wypominam, nie płaczę, zachowuję się swobodnie. Z dnia na dzień jest mi coraz łatwiej być aktorką i wiem, że moja postawa jest słuszna w danym, momencie, bo rozmowy, prośby o nie nic nie dają..."nie zgodzę się z Ramirezem/również w spr zaskarbienia sobie łask nadmiarem seksu/.Masz prawo wiedzieć co wybaczasz,masz prawo pytać i żądać odpowiedzi.Nie masz grać spokojnej ,grzecznej itd on ma wiedzieć że cię zranił.Ed ma -czytaj uważnie.Może odstaw dziecko do rodziców,spakuj męża i powiedz że albo rozmawiacie jak dorośli o tym co się dzieje albo zabiera zabawki na inne podwórko.Wstrząśnij nim bo popłyniecie.
3739
<
#26 | Deleted_User dnia 07.05.2014 18:55
nie zapominaj o tym , że dzieci też widzą co się dzieje , nie ważne ile mają lat , dziecko to żaden argument .Prawda wyjdzie na jaw , mój jeszcze mąż też zabezpieczył kodem te. , wyjełam karte zablokowałam pin zrobiłam zdjęcia sms i mam dowody do sądu , moja pani adwokat ostatnio udowodniła zdrade bez dowodów . Zawsze możesz na świadka powołać kochanke

Komentarz doklejony:
Też ukrywał fakt spotykania się z kochanką (jej podpowiedz) , ale któreś nocy mój jeszcze mąż o 24 godz. wyszedł na klatke schodową żeby zadzwonić do kochanki .Bądz sprytniejsza od niego .
7063
<
#27 | ed65 dnia 07.05.2014 21:32
Zraniona,
On jest cały czas myślami, ciałem z nią a nie z Tobą
To co do Ciebie mówi, to są wyłącznie nic nie znaczące dla niego słowa.

Pytasz się czemu to takie trudne?
Ano dlatego, że miłości tak łatwo zabić się nie da.
Ona tak łatwo nie odchodzi.
A może to nie jest już miłość, tylko jak napisałem, uzależnienie od niego?

Jesteś jeszcze cały czas w szoku po tym, co się stało.
Miłość i emocje to mieszanka wybuchowa ale i pozbawiająca zdolności logicznego myślenia.
Gdy uda się Tobie wyłączyć uczucie, wróci i rozsądek, i chłodna ocena sytuacji.

Naprawdę nie obwiniaj się, nie daj sobie wmówić winy!
Przecież Ty nic złego nie zrobiłaś.

Zraniona
Masz prawo wałkować temat zdrady, jej przyczyn tak długo aż usłyszysz w miarę wiarygodne jej uzasadnienie. Lub uznasz temat z awyjaśniony
Nie daj się zbywać odpowiedziami typu : Nie wiem.
Masz prawo do jego kontrolowania.
Masz prawo do tego, aby mu dyktować warunki na których zgadzasz się na jego powrót.
Pewnie, że dla niego będzie super, gdy mu nie będziesz przynudzać.
Pełen lajcik, komfortowy powrót łajdaka na łono rodziny.
W domku obiadek, wyprane, posprzątane, wyprasowane i jeszcze seks!
A w życiu mu na taki komfort psychiczny nie wolno pozwolić!
Skoro nie ma zamiaru rozmawiać, to znaczy że ma na Ciebie wywalone.
Jesteś mu całkowicie obojętną.
Miej swoją dumę, miej honor.
Nie dawaj się jemu upokarzać!
Powtórzę po raz drugi.
To on ma walczyć o Ciebie, o prawo do otrzymania szansy.
I to on ma brać główny ciężar budowy związku na nowo ale na Twoich warunkach.
Nigdy odwrotnie!!!!!!!!
Jak mu nie pasi- otwórz mu szeroko drzwi, spakuj mu walizki i kopen w doopę.
Niech wraca do tej swojej dziuni
Poczytaj sobie Pioszkę, jak jej mąż z pokorą znosi jej huśtawki nastrojów i jazdy jakie mu urządza!
Jak walczy o nią!
Tylko że tam jemu na niej zależy.

To co napisał Ramirez to chyba jakiś żart
Seks z nim?
Chcesz aby Ciebie znowu upokorzył, jak się okaże, że dalej posuwa tę dziunię?
Ciekaw jestem, jak się wtedy poczujesz!
On na to musi sobie całą swoją postawą zasłużyć, udowodnić czynami jak bardzo mu na Tobie zależy plus dostarczyć wyniki pełnego pakietu badań na HIV, HAV, HBV, HCV, HDV, HEV, HGV itp. podobne świństwa, które mógł załapać.
To nie jest coś co mu się z urzędu należy, bo jeszcze jest Twoim mężem!
Na PW wysłałem Tobie metodę, która pozwoli stanąć Tobie na nogi.
Egoistyczną, nakierowaną wyłącznie na Ciebie. Jest trudna, ale zabójczo skuteczna Uśmiech
I wymaga żelaznej konsekwencji w jej stosowaniu.
Pod żadnym pozorem on się nie może o niej dowiedzieć.
Jest wyłącznie Twoją własnością.
Pozdrawiam
4498
<
#28 | rekonstrukcja dnia 07.05.2014 22:02
Oooooo Szok . Widzę , że Ed wziął Cię w obroty. No, to już nie masz innego wyjścia, tylko przyswoić sobie jego wskazówki , jak stawać się pozytywną egoistką. To jest metoda nie tylko na to, co teraz, ale to styl życia , dzięki któremu i Tobie będzie dobrze i ludziom*, których los z Tobą zetknie. I gwarantuję, że to nie żaden truizm, ani czarowanie rzeczywistości. To po prostu sposób na bycie szczęśliwym w każdej sytuacji. A tak poza tym, miłość nie polega na tym, co Ty i mąż uprawiacie . Póki co, to jakiś zaklęty krąg cierpiętniczy i wielka mijanka.



*mam na myśli ludzi, a nie jakieś pokraki życiowe, tudzież toksyków
10983
<
#29 | Maja32 dnia 08.05.2014 02:08
Zgadzam sie w 100% z edem!!!
De ja tez poproszę o metodę na pw Z przymrużeniem oka u mnie sprawy z ex niby juz zakończone, ale dalej odbija mnie jego podejście do dziecka Smutek i to ze praktycznie ono dla niego nie istnieje Smutek
9937
<
#30 | Ramirez dnia 08.05.2014 03:12

Cytat

Jedyne zaskoczenie może być wtedy, kiedy Ty Zdradzona zawalczysz o siebie. To są szanse na pozytywne zakończenie tej historii.


Nie ma nic bardziej durnego, jak namawiać kogoś do walki. Wasze rady są proste - zabić to małżeństwo, rozwód z orzeczeniem o winie, alimenty... i pozamiatane.

Namawiacie do walki o siebie - ale to nic innego jak doprowadzenie do eskalacji zbrojeń. Owszem - trzeba siebie szanować, ale... życie to też strategia przetrwania - również małżeństwa. Jeśli facet to łajza - to faktycznie, nie ma o kogo walczyć. Ale...
Czasami trzeba spojrzeć na wszystko jak na grę w szachy. Jest Zraniona, jest Hiena, jest mąż. On może i uległ uniesieniu, ale się zreflektował. On - może faktycznie ma smaka na hienę, bo... ona ma coś w sobie, co on pragnie.
Ale on ma już żonę i ma już dziecko - na których też mu jeszcze zależy - i dlatego wrócił - i to jest tu najważniejsze dla oceny sytuacji.

Na miejscu Zranionej większość tutaj wybrałaby najłatwiejszą drogę - drogę rozstania i... czasami samotności. Wbrew pozorom na "rynku wtórnym" wcale nie jest tak łatwo o nowego partnera.

Jeżeli mąż zranionej się pogubił, się waha, a jej na nim zależy - to skrajną nieodpowiedzialnością jest namawiać ją teraz do eskalacji konfliktu, postawienia wszystkiego na ostrzu noża - by musiał będąc jeszcze pełen wątpliwości dokonać szybkiego wyboru. A jak wybierze źle i pójdzie do hieny?
Powiecie... dobrze się stało, pół światu tego kwiatu itd... a Zraniona z dzieckiem pozbędą się chwasta z domu, zawalczyła o siebie...

Nawet jeżeli się on zastanawia i ma wątpliwości, czy wybierając rodzinę, czy wybiera dobrze - to w takim momencie wywoływanie wojny jest wpychaniem go w ramiona kochanki, gdzie czeka seks, przytulenie, głaskanie po głowie, i tym podobne słodkości.
Po co komu wojna w takiej sytuacji? Dla leczenia własnego zranionego ego, ambicji? Dla podniesienia własnego samopoczucia, wartości? Czy może faktycznie, do doprowadzenia do stanu paniki, by już się w danym momencie szybko określił, że chce zostać z rodziną? A czy myślicie, że jak taką dość agresywną polityką, eskalacją konfliktu - zmusicie go spanikowanego, do zdeklarowania się - to czy za rok jego pragnienia i wątpliwości nie powrócą? Panika ma go przekonać? Przecież on już wrócił do Zranionej - dokonał wyboru.

Więc może lepiej, by jednak sobie przemyślał - gdzie mu będzie w życiu lepiej... niż dokonywał wyboru przyparty do muru.

Metoda zaoferowana przez Ed'a jest doskonała tylko w pewnych szczególnych sytuacjach, kiedy mąż jest już bardziej u hieny niż z żoną - i dobrze jest go przekonać, co traci. Tu mamy stan, kiedy mąż wrócił do rodziny. Teraz powinien się przekonać, że w domu ma lepiej niż u hieny - a nie organizować mu pokaz jesieni średniowiecza, biczowanie, fochy, włosienicę i spanie na wycieraczce.

Komentarz doklejony:

Cytat

Czy gdyby owa sytuacja dotyczyła zdradzonego męża , takiej samej rady udzieliłbyś jemu?


Prosta gra wyobraźni - podkręcimy kontrasty: żona puściła się z kochankiem, ale przemyślała to i wróciła do rodziny. Niezłe ciacho i mężowi na niej jednak zależy, kocha ją i gotów zdradę wybaczyć, choć lekko nie będzie.

Wasze rady: mężu zawalcz o siebie, tu masz listę czynności, jak ją zmusić do tańczenia na sznurku i jak jej zagrasz. Jak to wytrzyma, i nie ucieknie do kochanka - to zawalczyłeś o siebie, jesteś ziom, swój chłop - pokazałeś durnej babie, że się szanujesz. Na początek, walnij ją w szczenę, by wiedziała gdzie jej miejsce, każ spać na wycieraczce, każ szczekać - i niech walczy o ciebie... Za jakiś czas - pogłaskaj ją po głowie na znak swojej łaskawości... Przez ten czas niech pokaże, jak bardzo jej na tobie zależy, niech się stara...
Dałybyście radę to znieść, co radzicie? :szoook
3739
<
#31 | Deleted_User dnia 08.05.2014 09:29
kup dyktafon i podłóż mu gdzieś, wtedy sprawdzisz czy kłąmie czy mówi prawdę
4498
<
#32 | rekonstrukcja dnia 08.05.2014 10:21
Ramirez, duże masz zaufanie do tego co mówi osoba zdradzająca. I tym się różnimy , bo ja wolę jednak polegać na analizie i wiedzy zaczerpniętej z setek historii , które poznałam. Mam też wrażenie, że ulegasz też swoistej presji , którą i czuje i wywiera na nas delikatnie Zraniona. Ale nie ze mną te numery , Bruner Z przymrużeniem oka. Ja wiem, że autorki pobożnym życzeniem jest się obudzić z ulgą, że ta zdrada to był tylko jakiś koszmar senny , łącznie z tym że w tym śnie jej się przyśnił ten portal i nasze niewygodne wypowiedzi.

Ale raczej zbiorowego snu nie śnimy. Choć niewątpliwie mamy do czynienia z jednym panem w odmiennym stanie świadomości : mężem zranionej. Pan ów wrócił do domu jako zombie , z nim nie ma kontaktu , co wyniszczać będzie falami Zdradzoną , co przecież już się dzieje. Mijanka. Tak ,jak już wcześniej pisałam , powyższa historia to klasyka do tego stopnia, że gdybym miała w celach dydaktycznych napisać opowiadanie , jak wygląda zdrada akurat tego gatunku ,to brzmiałoby dokładnie tak samo .

Ja rozumiem Twój tok myślenia i radę z niego płynącą, ale uwierz mi że ta droga via Matka Teresa , mimo że po najmniejszej linii oporu i prosta , zaprowadzi tę dziewczynę donikąd, choć być może pierwszy przystanek będzie nastrajał do radości, bo chwilowo ( powtarzam :chwilowo ) da rozwiązanie w postaci pozostania tego osobnika w domu. Tzn. powłoki cielesnej, bo to co w człowieku najważniejsze , lewituje nad kochanką i jego zranioną miłością do niej i siebie samego.


Pytasz , czy ktoś z nas, gdybyśmy byli zdradzaczem przechodzącym proponowaną tu próbę ognia, wytrzymał . Myślę, że tak. Bo poczucie winy (którego ten pan nie ma ni krztyny ), zagrożenie stratą ( której absolutnie świadom nie jest ,bo i skąd skoro wybaczone z automatu jest wszystko co teraz i zawsze na wieki wieków ) , oraz parę innych NIEZBĘDNYCH rzeczy , stanowią swoisty koktajl energetyczny , który wspiera zdradzacza w walce o rodzinę, którą chce odzyskać. A w przypadku męża autorki nie ma nic z tych składników, a co najważniejsze u niego nie ma nawet : CHCĘ !

Także głaskanie i schodzenie z drogi , samotna walka z demonem zdrady , umilanie życia seksem ( który jemu absolutnie nie w głowie , jeżeli chodzi o prawowitą małżonkę ) i cała ta linia , którą proponujesz jest w mojej opinii nie tylko krzywdząca wtórnie autorkę, ale i bezsensownie prowizoryczna . Nie wspominając już o tym, że nieetyczna i urągająca ludzkiej godności .

Komentarz doklejony:
Bym zapomniała :

Cytat

Jak to wytrzyma, i nie ucieknie do kochanka - to zawalczyłeś o siebie, jesteś ziom, swój chłop - pokazałeś durnej babie, że się szanujesz. Na początek, walnij ją w szczenę, by wiedziała gdzie jej miejsce, każ spać na wycieraczce, każ szczekać - i niech walczy o ciebie... Za jakiś czas - pogłaskaj ją po głowie na znak swojej łaskawości... Przez ten czas niech pokaże, jak bardzo jej na tobie zależy, niech się stara...


Takich działań ani nie pochwalam, ani nie propaguję , choćby z tego względu , że to kolejna droga donikąd. A na poszczególnych przystankach traci się coś najcenniejszego : godność i człowieczeństwo , czego żaden mężczyzna ani kobieta warci nie są.
2120
<
#33 | binka dnia 08.05.2014 10:49

Cytat

Dałybyście radę to znieść, co radzicie? smiley

Gdybym widziała ,że się męczy z tego powodu odeszłabym jak zbity pies.
9937
<
#34 | Ramirez dnia 08.05.2014 11:54

Cytat

Pan ów wrócił do domu jako zombie, z nim nie ma kontaktu, co wyniszczać będzie falami Zdradzoną, co przecież już się dzieje. Mijanka. Tak ,jak już wcześniej pisałam, powyższa historia to klasyka do tego stopnia, że gdybym miała w celach dydaktycznych napisać opowiadanie, jak wygląda zdrada akurat tego gatunku, to brzmiałoby dokładnie tak samo.

Ja rozumiem Twój tok myślenia i radę z niego płynącą, ale uwierz mi, że ta droga via Matka Teresa, mimo że po najmniejszej linii oporu i prosta, zaprowadzi tę dziewczynę donikąd


Rekonstrukcja, doskonale ujęłaś źródło problemu, ale droga pokoju nie jest drogą najmniejszej linii oporu i prosta - to ona wymaga heroicznej siły i zaciskania zębów, by mu nawet fizycznej krzywdy nie zrobić i oczu nie wydrapać.

Jeżeli jest jak piszesz, że on lewituje myślami wokół kochanki - a mijanka nie jest efektem domowej rutyny i powrotu na stare szyny codzienności, że przedtem było inaczej... to może masz rację - jakiś wstrząs powinien go z tego stanu zombie wybudzić.

Ale moim zdaniem, lepszym wybudzeniem byłoby mu bęcki spuścić - nic tak dobrze nie wybudza ze stanu zombie, jak solidne lanie i stan zagrożenia urwaniem klejnotów... Szeroki uśmiech Misterna kobieca gra: "domyśl się o co mi chodzi", może zostać zupełnie opacznie odczytana.

Dlatego, Zraniona ma już naświetlone całe pole walki - teraz musi ocenić sytuację i wybrać metodę działania dla siebie. Nic nie robić - będzie źle, ale zadziałać po duracku - nic lepiej.
7063
<
#35 | ed65 dnia 08.05.2014 12:54
Dzień dobry
Miłego dnia 4all

Witaj Ramirez
Kwestii wyjaśnienia. To nie ja jestem autorem tej metody lecz spec od kryzysów w małżeństwie.

Może jeszcze zaproponujesz codzienne całowanie stóp zdrajcy i bicie przed nim pokłonów, bo jaśnie wielmożny pan mąż raczył wrócić z łajdaczenia się do domu. Szeroki uśmiech
Nie tędy droga!

Walka o siebie to żaden wyścig zbrojeń, ani jego eskalacja!
To naturalny proces, jakim trzeba kierować, aby jak najszybciej podnieść się z podłogi, odzyskać na powrót wiarę w siebie, w swoją wartość.
Idąc metodą włażenia zdrajcy w tylek, głaskania biedaczka po główce, bo teraz on taki biedny, zagubiony to prosta droga do kolejnego upokorzenia,
Tylko po tym drugim ciosie można się już nie podnieść!
A że to może nastąpić, trzeba traktować nie jako teorię, tylko jako realne zagrożenie.
Szczególnie, że odpuszczenie grzechu odbyło się w sposób wręcz przez niego wymarzony!
Żadnych konsekwencji, żadnej pokuty, żadnej kary.

Druga sprawa,
On wrócił, ale nie do Zranionej!
Przecież to widać jak na dłoni!
Tak jak pisze Rekonstrukcja, on ciągle jest z kochanką.
Kompletnie się nie przejmuje tym, jak czuje się ta biedna dziewczyna, której przecież ślubował miłość, wierność i uczciwość!
Najważniejsze jest dla niego to, że on tak bardzo teraz cierpi.
A w czterech literach trzeba mieć jego cierpienie i dylematy!
On sam, na własne życzenie w to się wpakował.

Tia, głaskać, pocieszać, zapewnić spokój i pełen komfort psychiczny, samemu będąc niemal w piekle.
Noż kuźwa.
To jakieś poplatanie z pomieszaniem!
Kogo trzeba chronić?
Kata czy jego ofiarę?
Idąc Twoim tokiem rozumowania, to on jest obiektem szczególnej troski.
I skoro wrócił, to ma mu być lekko, miło i przyjemnie.
Luzik, on ma wy**** na wszystko.
To Zraniona ma skakać koło niego aby tylko się czasem nie stresował.

Może dopisz jeszcze, że to Zraniona naraiła mu kochankę i wrzuciła tego biedaczka jej do łóżka.
Idę o zakład, że to on robił podchody, aby zdobyć tą firmową gwiazdę.
Musiał naprawdę włożyć w to sporo wysiłku, że się aż zakochał. Reszta jest tylko tego konsekwencją.

Żeby nie być golosłownym.
Pomagałem swego czasu paru osobom, w tym i dziewczynom w podobnej sytuacji do Zranionej.
Jedna skupiła się na sobie, konsekwentnie postępowała tą metodą, nie walczyła o niego, pokazała lajzie, że jest zdecydowana na zakończenie małżeństwa,

Druga nie posłuchała , walczyła jak lwica o ****opląta, cała w skowronkach, gotowa niemal na rękach go nosić z wdzięczności, że wrócił.
Zgadnij, która z nich wygrała, a która jeszcze długo podnosiła się po drugim ciosie?
I której ****oplat blagał o danie jemu szansy? Szeroki uśmiech

Pozdrawiam
8908
<
#36 | kaktus dnia 08.05.2014 12:57
Zraniona2014

Postaram się dodać Ci trochę otuchy.

Twoja historia = moja historia. Taki klasyk. Jestem rok Po.

Rok temu mój mąż zakochał się w koleżance z pracy. Przez dwa tygodnie odsunął się ode mnie. Wrócił pewnego dnia po nocy poza domem(oficjalnie po imprezie służbowej spał u kolegi z pracy a był u niej) i powiedział do mnie na powitanie: nasze małżeństwo to fikcja, nas już nie ma, nie kocham Cię. Nie powiedział, że się zakochał w kimś innym, że ma romans.

Świat mi się zawalił. Upodlałam się, prosiłam, błagałam, nie zostawiaj nas. Domagałam się, aby przeanalizować wspólnie nasze problemy, żeby zawalczyć o małżeństwo. W końcu kilka tygodni wcześniej mówił, że jest szczęśliwy mając taką żonę. I tak nagle...Nie, nie wierzyłam, że przestał mnie kochać.

Po kolejnych dwóch tygodniach przyznał się do romansu. Powiedział, że się zakochał. A ja głupia zamiast zareagować ostro i go wywalić pokazując, że nie dam sobie wchodzić na głowę, pocieszałam go;tłumaczyłam, że to pewnie tylko zauroczenie, że damy razem radę, że będę go wspierać i mu wybaczę, jeśli romans się zakończył.

Twierdził, że romans zakończył, że wybrał mnie i dzieci. Za radą portalowych koleżanek i kolegów podrzucałam mu dyktafon do plecaka jak jechał do pracy. On na co dzień nosił mnie na rękach, organizował romantyczne kolacja przy świecach, wieczory przy kominku.

Jednocześnie dzwonił do kochanki jak tylko wychodził z domu. Wyznawał jej miłość, martwił się, że jest przez niego nieszczęśliwa. O sobie mówił: "tak powinienem być szczęśliwy. Mam dzieci, psa, dom i żonę, która mnie kocha a której ja nie kocham. Gdyby nie działalność gospodarcza i kredyty, już bym się rozwiódł".

Ja się nie poddawałam. Nadal uważałam, że to tylko zauroczenie, że on ją idealizuje. W końcu nie mieszkali razem nigdy, nie poznał jej zachowań na co dzień. Dla niego była ideałem; widział ją przez różowe okularki. Postanowiłam uknuć jakiś plan aby zdekredytować ją w oczach mojego małżonka. W końcu każdy ma jakieś wady, trzeba je tylko znaleźć i obnażyć. Byłam przygotowana na najgorsze. Plan został przygotowany. Bomba gotowa do odpalenia - pozew rozwodowy napisany, "przemowy" na tą chwilę nauczyłam się na pamięć.

Wysłałam sama do siebie płytkę z nagraniem ich randki w samochodzie. Nadawca nieznany - nagranie pochodziło z wnętrza samochodu. Kto mógł nagrać? Ja lub ona. Wiedziałam, że mnie raczej wykluczy - zawsze uważał, że jestem głupia w sprawach elektroniki, informatyki. Uważał, że ja nawet płytki nie potrafię nagrać. A ona taka inteligentna, tak dużo umie...

Czekałam na odpowiedni moment by działać... Którejś niedzieli o szóstej rano pojechał po bułki dla dzieci do marketu. Dzwonię do niego-oczywiście zajęte - raz drugi, trzeci. Wraca do domu. Pytam: z kim o szóstej rano w niedzielę rozmawiałeś? Mętne tłumaczenia. Pokaż komórkę - oczywiście połączenia poza tym ode mnie wyczyszczone. Zrobiłam mega awanturę, spakowałam jego manatki, rzuciłam mu w twarz płytkę z nagraniem (z tekstem - "ktoś mi ją przysłał, może ona ma nadzieję, że jak to przesłucham to cię wywalę" No to wywalam. Taki jej tekst kiedyś słyszałam na podsłuchu) i dałam tydzień na likwidacje rybek, psa i wyprowadzkę.

Tydzień intensywnego podsłuchiwania ich. Oj działo się. Oskarżył szanowną panią o próbę wymuszenia na nim decyzji: czy zdecyduje się na rozwód czy nie. Strasznie się pokłócili. Były wyzwiska, szantaż i wiele nieprzyjemnych rzeczy. Panu mężowi zaczęły się otwierać oczy...Romans zakończył.

Kilka miesięcy później już się nienawidzili - nic nie pozostało z tej ich wielkiej miłości.


Przez tydzień chodził za mną jak cień. Poprosił o szansę...wiele rozmów, wałkowania tematu...

Zdradzon 2014, nie wybacza się na miękko, tak z marszu, nie zamiata się pod dywan. Temat trzeba przepracować. On musi się starać udowodnić Tobie, że naprawdę Cię kocha. Musi odpowiadać na każde Twoje pytanie - taki pokaz dobrej woli z jego strony - nawet po raz enty a przede wszystkim musisz mieć pewność, że tamtej kobiety już nie kocha i wszystko między nimi jest skończone.

Twój małżonek wrócił do domu po kilku zaledwie dniach, nie stara się. Może on nadal coś do niej czuje? Bo przez te kilka dni raczej się do niej nie zniechęcił. Może wrócił ze względu na dziecko albo się po prostu przestraszył czekających go zmian? A żona głaszcze po głowie...Może powinnaś go wyrzucić na pewien czas - Ty tym razem. Pokazać, że nie jesteś kobietą, której można wejść na głowę, że jego obecne zachowanie jest dla Ciebie niewystarczające i nie dajesz rady. Niech on straci pewność siebie i poczucie kontroli nad sytuacją. Bo to on teraz rozdaje karty. Zmień się. Zacznij wychodzić z domu (i nie ważne, że nie masz na to siły i ochoty Z przymrużeniem oka zmuś się, dobrze Ci to zrobi) - polecam sport. A pan mąż przestanie być takim pewnym siebie i zacznie się z Tobą liczyć.

No chyba że on ją rzeczywiście kocha - a to też zweryfikuje życie, gdybyś go wyrzuciła.


Trzymaj się, możesz pisać na PW
11147
<
#37 | Zraniona2014 dnia 08.05.2014 16:28
Witajcie, dziękuję Wam za wszystkie komentarze. Wiem, że każdy z Was ma swoje racje. Z jednej strony mamy sytuację, w której mój jeszcze mąż dostaje potężnego kopa w doopę i może wtedy zrozumie czy chce być z nią czy ze mną (nie z nami ze względu na dziecko, ale ze mną), a z drugiej strony mogę stać obok i czekać, aż Jaśnie Wielmożny Pan ogłosi swoją decyzję. Ramirez ma rację, mam nakreślone metody postępowania i teraz muszę podjąć decyzję, który kierunek obrać. Nadal mam mętlik w głowie, czy ciepię ? Oczywiście, że tak, ale chcę, żebyście wiedzieli, że nie siedzę non stop i nie płaczę. W nocy śpię, chodzę do pracy, fryzjera, kosmetyczki, czytam książki, robię zakupy, zajmuję się dzieckiem, a od przyszłego tygodnia postanowiłam wrócić do biegania Uśmiech Jutro mam zamiar wyjść i spotkać się ze znajomymi (on zostanie z dzieckiem) i porozmawiać o rzeczach przyziemnych, trywialnych, które choć na chwilę pozwolą mi zapomnieć. Pozdrawiam Was mocno Uśmiech.
3739
<
#38 | Deleted_User dnia 10.05.2014 19:53
Ramirez

Celem nie jest uszlachetnianie się na drodze donikąd wybrukowanej cierpieniem.Chyba ,że ktoś lubi honorowo się upodlić.

Zraniona

Nie wiem czy są i jak tak to ile na forum historii w których permisywizm był dobrą taktyką.Ja takiej historii nie znam.

Masz tak naprawdę tylko dwie opcje.Albo decyzję podejmiesz Ty albo on.Jeżeli chcesz ocalić Wasz związek powinnaś złożyć wniosek o rozwód.To samo powinnaś zrobić gdy chcesz ten związek zakończyć.

Gdy nie zareagujesz w ten sposób on wybierze.Będzie to proces długi i bardziej dla Ciebie bolesny.Nigdy też nie poznasz motywów wyboru.

Sedno problemu zawiera ten post :

olaff dnia maj 07 2014 14:42:01

Cytat

Przykro mi Zraniona ale moim zdaniem nic z tego nie będzie. Wydaje mi się, że on doskonale wie czego chce: chce być z kochanką i jednocześnie chce, żeby dziecko było szczęśliwe i uważało go za cudownego ojca. Te dwie rzeczy są sprzeczne i musiał się na coś zdecydować ale oczywiście szczęśliwy nie jest. Po prosu puki co strach przed negatywną reakcją dziecka na jego odejście jest większy niż chęć bycia z kochanką i dlatego jest w domu. Uważam, że gdybyście nie mieli dziecka już dawno by odszedł.


Daj mu odejść.Inaczej go nie odzyskasz.Zakładając ,że kiedyś będzie dla Ciebie kimś więcej niż tylko ojcem Waszego dziecka.
11147
<
#39 | Zraniona2014 dnia 13.05.2014 00:48
Witam, czas na ciąg dalszy historii. Otóż jak mój małżonek wyprowadził sie z domu na kilka dni to był tak mało ostrożny, ze wyjmował pieniądze i robił zakupy wokół domu hieny. A, ze dzielnica jest mi znana, to jadąc po dziecko, jechałam wzdłuż ulic mając nadzieje, ze nie znajdę tam jego samochodu. Dzisiaj znalazłam. Zadzwoniłam z pytaniem, gdzie jest, a on mi na to ze jedzie na trening. Powiedziałam, ze ma mowić prawdę, a on na to, ze jest u kolegi. A ja mu na to, ze ma k....wa zejść na dół. I co sie okazało, ze był u niej, bo chciał porozmawiać, tzn. Ona chciała. Super, dla mnie nie ma czasy, ale dla niej jak najbardziej, ****ek jeden. I co sie okazało, ze ona mu mówi, z go kocha, on sam nie wie co robić. Kazalam mu sie określić do jutra, jaka jest decyzja, jak sie ni określi to go sama spakuje. Mieliście racje, on chce byc z nią. Słabe to strasznie, dzisiaj juz nawet nie płacze. Świnia i tyle.
2120
<
#40 | binka dnia 14.05.2014 08:23
Nie płacze bo kamień spadł mu z serca. Wreszcie ktoś za niego podjął decyzję. Powodów wymyśli tysiące uwierz. Teraz już się nie cofaj i nie wierz w żadne krętactwa.
9850
<
#41 | lagos dnia 14.05.2014 09:02
Zraniona
Nie ma w tym nic dziwnego, ze teskni za kochanka. Ma tak najpewniej zdecydowana wiekszosc zdradzaczy, ktorzy wciskaja kit swoim partnerom, a marza o czyms innym. On Ciebie kojarzy z proza zycia, ona kojarzy mu sie z namietnym seksem i emocjami. Wykop go z domu, olej totalnie, zloz pozew o rozwod, jak poczuje ze traci Ciebie i rodzine, zateskni za Toba. I przede wszystkim skoncz z tym okreslaniem siebie, on skopal, on powinien blagac o mozliwosc bycia z Toba, jak ma watpliwosci, niech wypie...

Komentarz doklejony:
Chodzilo o okreslanie sie przez niego...
7063
<
#42 | ed65 dnia 14.05.2014 12:23
Zraniona,
mam nadzieję, że kończysz temu chłopczyka zabawę w chowanego.
Postepujesz konsekwentnie, bezlitośnie - tak, jak postanowiłaś.
Co to znaczy, że do jutra?
Jego czas się skończył już dużo wcześniej!
On go już nie ma!
Dokonał wyboru, Ty sobie niczego nie możesz zarzucić.
Pora na wystawienie przez Ciebie wysokiej faktury za Twoje cierpienia.

Tak jak pisałem, jego wybór jest drogą tylko w jednym kierunku,
Bez możliwości zwrócenia.
Dla niego nie ma już żadnych szans na powrót!
Klamka zapadła.

Skup się wyłącznie na sobie, niczego sobie nie zarzucaj.
Podniesiesz się z tego!
Wszystko jest bowiem wyłącznie w naszych rękach i głowach.
Tak długo się cierpi jak długo żyje nadzieja.
Mamy dwa wyjścia.
Pozwolimy jej samej umrzeć, wydłużając nasze cierpienie.
Albo sami ją zabijemy, dając sobie szansę na nowe lepsze życie.
Bo zawsze lepsze jest choć równie bolesne zdecydowane cięcie niż życie złudzenia i cierpienie bez końca.

Zawsze to będę powtarzał :jeżeli sami nie zamkniemy drzwi dla miłości to ona sama nas znajdzie Uśmiech
A nowe życie jest tak samo piękne, a nawet piękniejsze.
Bo nowa miłość jest równie fascynująca, piekna ale jednak zupełnie inna.

Pozdrawiam
10937
<
#43 | annahelena dnia 14.05.2014 21:56
Zraniona daj już spokój z tym określaniem męża, z którą chce być. To nie gra w koszykówkę, a on nie wybiera zawodników do zabawy.
Dajesz sobą pomiatać to i mąż sobie pozwala na to co z tobą robi.
Kłamie cię w żywe oczy a ty mu się dajesz okłamywać. Aż tak mało siebie szanujesz?
Zrób to co radzi lagos. Wtedy będziesz wiedzieć ile znaczysz dla niego.
3739
<
#44 | Deleted_User dnia 14.05.2014 23:44
Zraniona naprawdę nie inwestuj swojego czasu i energii dla kogoś kto w puszce mózgowej zamiast tego co inne naczelne ma tylko nitkę do podtrzymywania uszu .
9565
<
#45 | zagubiona67 dnia 15.05.2014 15:25
Powiedz mi jak to zrobic żeby wybaczyc i zapomnieć? Mój mąż nie odszedł, nie chciał tez rozwodu, wiec trwamy....Niedawno przyznał sie że owszem coś i było ale to zakończona sprawa, jednak....ona z nim pracuje.I to mi nie daje spac... powiedz jak to zrobiłas, że nie myslisz o tym, że on od ciebie idzie prosto do niej....bo przeciez widuje ja codziennie ja nie moge sobie z tym poradzić miał te sama taktyke gdy zaczął romans nagle nasze małżeństwo odżyło - czułości, rozmowy, prezenty i przestałam byc czujna ponad rok za to płacę - prochy i bezsenne noce, awantury o byle co i coraz częściej myślę o rozwodzie....dizeci mam juz dorosłe, w tym roku 25 lecie slubu...jesli jesteś pewna że twój mąż ciągle mysli o innej - niech spada na pewno sobie poradzisz

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?