Zdrada - portal zdradzonych - News: Jak straciłem poczucie humoru...

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Jak straciłem poczucie humoru...Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitam wszystkich. Nie wiem, być może nie miejsce dla mnie, ale spróbuję coś napisać, bo cholernie ciężko mi żyć... Od kilku miesięcy przeglądam posty na forum, czasami czytam zdrady. Być może jestem za mało wnikliwy ale mam wrażenie, że znaczna część piszących tu osób jest niezwykle czysta moralnie, z wielką łatwością ocenia innych i udziela nadzwyczaj prostych porad. Oczywiście, istnieją duże podobieństwa, ale każda historia ma bardzo indywidualny charakter i porady typu "kopnij go w ****" lub "wynajmij prawnika" nie są zawsze tym czego człowiek szukający pomocy potrzebuje. Dla mnie świat nie jest czarno-biały. Ten przydługi wstęp piszę dlatego, bo nie chciałbym pod swoim tematem czytać ocen mojego postępowania, które niczego nie wnoszą. Nie piszę tu po to, żeby dać możliwość wyżycia się frustratom, którzy nie rzadko sami mają coś na sumieniu. Choć i tak to pewnie nastąpi... Mimo to proszę, żeby swoje mądrości zachowali dla siebie lub założyli oddzielne wątki - ja sam jestem dla siebie dosyć surowym sędzią. Ale do rzeczy... Zdradziłem żonę - tak, jestem bydlakiem i ****kiem niewartym niczyjego zaufania. Nie byliśmy cudownym małżeństwem - oboje nie dbaliśmy o nasz związek i nie potrafiliśmy się komunikować. Większość ciągłych wzajemnych pretensji była wykrzykiwana. Chyba nawet ja byłem w tym lepszy - jestem zręcznym i niebezpiecznym oprawcą. Po kilkunastu latach małżeństwa doszliśmy do tego, że Ona wykrzykiwała mi (czasami przy nastoletnim dziecku), że jestem przyczyną Jej nieszczęść życiowych, do niczego się nie nadaję (może być w tym jakieś ziarno prawdy), NIENAWIDZI mnie i prosi mnie, żebym choć raz okazał się prawdziwym mężczyzną i ją zostawił, to ma jeszcze szansę na ułożenie sobie życia - nie ważne samotnie czy z kimś innym. Podkreślam, ze nie był to incydent lecz regularna gra. W dodatku różniliśmy się znacznie temperamentem seksualnym ; Ona przed aktem wymagała szczególnych warunków i przygotowań, które to należały oczywiście do mnie. Dzięki takiej strategii seks uprawialiśmy rzadziej niż większa część nie nadto schorowanych emerytów. Zaznaczam, że za całość sytuacji nie obwiniam tylko Jej ; ja miałem w tym swój znaczący udział. Po jednej z awantur, kiedy znów ja i mój syn dowiedzieliśmy się kim naprawdę jestem, zmieniłem taktykę i zamiast jak zwykle rzucić się do gardła i wygrać partię ; zamknąłem się w sobie. Przez miesiące coraz bardziej izolowaliśmy się od siebie; ja w swoim wewnętrznym świecie w poszukiwaniu rprawdziwej męskości;, która pozwoli mi wypełnić Jej oczekiwania i dać Ją opuścić, Ona zaskoczona moją nieznaną postawą odjechała w coraz silniejszy system represyjny. Nie jest łatwo być jednak PRAWDZIWYM MĘŻCZYZNĄ ; nie opuściłem Jej ; zamiast tego ,przez przypadek/nie przypadek spotkałem na swej drodze Człowieka. Nie będę opisywał historii miłości, bo pewnie inne fora są od tego i trącić będzie banałem, proszę tylko po raz kolejny żeby mnie nie atakować - nie zgłupiałem na starość. Spotkało mnie coś wyjątkowego czego nie każdy w życiu doświadcza. Zobaczyłem tylko szansę na normalne życie r11; pełne zrozumienia i bez niepotrzebnych krzyków. Tak tak ; i tak się nie mogło udać, bo nie zbierała przecież wcześniej moich brudnych skarpetekr30; Jednak jako typowy przedstawiciel swojej płci (a wszyscy my tacy sami przecież) jestem zwykłym tchórzem i nie potrafiłem odejść od Żony i Syna. Janas ogromna siła mnie przy nich trzymała, druga siła mnie ciągnęła na zewnątrz. W związku z tym, nie będąc w pełnym tego słowa znaczeniu z Żoną (wciąż żyliśmy obok bez żadnej komunikacji), nie mogłem być też z Nią, ponieważ Ona (i tu Was pewnie wszystkich zaskoczę a może i rozczaruję) nie była zwykłą szmatą i q.wą polującą na żonatych facetów żeby sobie pobzykać rozbijając przy okazji udane małżeństwa, i nie godziła się na związek z kimś żonatym. To najbardziej dojrzała i poukładana osoba jaką osobiście znałem. Proszę bez domysłów i dopowiedzeń; zainteresowanym mogę więcej o Niej opowiedzieć co rozwieje ich wątpliwości. Jednak żeby nie było zbyt prosto, życie zafundowało nam wiele nieoczekiwanych zwrotów akcji. Nie będę tego opisywał (chyba że znajdą się chętni), najistotniejsze jednak jest to, że moja Żona, która się dowiedziała co u mnie słychać totalnie się odmieniła i zaczęła o mnie walczyć jak lwica co doprowadziło do zupełnej mojej dezorientacji (wcześniej pewnikiem była Jej nienawiść i chęć odejścia). Niestety wrodzona usterka - brak jaj - nie pozwoliła mi podjąć decyzji i po okropnych i długich (ok. roku) mękach jakie zafundowałem obu kobietom(szczególnie żonę zmasakrowałem , jest cieniem człowieka) i sobie zostałem sam i nie widzę już dla siebie żadnych dobrych opcji. Jama. Ani kolejna kobieta, ani powrót do żadnej ze znanych nie jest możliwa. Zmiana orientacji seksualnej też z pewnością odpada. I być może po raz kolejny część z Was rozczaruję; nie było jak zwykle, że związek z Kochanką się rozpadł, bo szare życie jest trudniejsze niż trzymanie się za ręce i pokątne spotkania. Do związku nie doszło, ponieważ nie dałem mu szansy, mimo że miałem do tego warunki; zacząłem mieszkać oddzielnie i żona zaczęła się powoli godzić z sytuacją. Jak to wytłumaczyć, że wszystko zniszczyłem? Sam nie wiem; Nie rozumieją też moi przyjaciele. Nie jestem już w stanie być szczęśliwy. Czy można jeszcze odzyskać poczucie humoru???
6755
<
#1 | Yorik dnia 29.07.2013 20:15
Przeniesione z Forum:

Loner; Dodane dnia 29-07-2013 18:16

Czy można jeszcze odzyskać poczucie humoru???
oprawca
Sorry pomyliłeś słowa,zamiast humoru powinno być HONORU.
JesteÅ› facetem bez jaj,czyli bez honoru.

DDorotka123 odane dnia 29-07-2013 18:38
Brak mi słów.
Czy choć przez chwile zastanowiłes sie jaką krzywde robisz żonie?
Sam napisałeś że ją"zmaltretowałeś" i trwało to rok!!!
Ty najzwyczajniej znecałeś sie nad nią, być może nieświadomie ale jednak.
Moim zdaniem masz wyrzuty sumienia (mam nadzieje) i tyle.
Chyba jedyne co pozostało to przeprosić i starać sie naprawic krzywdy.

rekonstrukcja Dodane dnia 29-07-2013 19:06

Mam duże obiekcje, czy ta historia jest prawdziwa, bo wygląda raczej na zlepek różnych zdań podpatrzonych na forum.

Ale powiedzmy, że jest autentyczna ....

Oszukujesz sam siebie tak gładko, że może nawet nie wiesz w których momentach. Z boku to widać po sprzecznościach. Przykład ? A choćby ta kochanka : niby taka porządna, że w związku z Tobą nie była ( choć to raczej kwestia tego, jak definiujesz związek) , ale o dziwo była z Tobą ponad rok . Kolejny przykład : żona , która wręcz z nienawiścią znęca się nad Tobą latami , nagle olśnienia dostaje i walczy jak zakochana lwica z wrodzoną łagodnością baranka, a potem ginie w oczach jak wzgardzona romantyczna kochanka.

Jesteś teraz sam , no i dobrze przynajmniej nie masz okazji , żeby nadal krzywdzić. Zdaje się , że ta kochanka mało ponętna stała się w momencie, kiedy mogłeś konsumować oficjalnie. A swoja drogą , gdzie się podziewały jej słynne zasady przez tak długi czas, kiedy jakieś tam próby usidlenia Ciebie z jej strony były. Zdaje się, że żonaty ( przynajmniej oficjalnie ) nadal jesteś.
Tak się zastanawiam, kogo właściwie Ci jest szkoda ? Wygląda na to, że siebie samego, choć próbujesz oczarować nas swoim rzekomym współczuciem dla żony i kochanki.


Rozumiem , że chciałbyś żebyśmy nauczyli Cię, jak się z tego wszystkiego śmiać ? Widzisz problem w tym, że my się śmiejemy tylko wtedy, kiedy jest z czego.

1234554321
Dodane dnia 29-07-2013 19:14
szkoda że nie posłuchałeś żony kiedy cię o to prosiła,skoro nie potrafiliście naprawić komunikacji między wami.Tym bardziej że syn był nastolatkiem i nie było potrzeby od niego odchodzić Jest źle kiedy się krzyczy ale chyba jest gorzej kiedy się milczy-niczego się nie buduje,..... nie mogłem być też z Nią, ponieważ Ona (i tu Was pewnie wszystkich zaskoczę a może i rozczaruję) nie była zwykłą szmatą i q.wą polującą na żonatych facetów żeby sobie pobzykać rozbijając przy okazji udane małżeństwa, i nie godziła się na związek z kimś żonatym....-mnie nie zaskoczyłeś bardzo często ta/ten trzeci nie chcą się dzielić.A ci co nie chcą rozbijać związku nie wchodzą w intymne spotkania z zajętymi ludźmi.... Jak to wytłumaczyć, że wszystko zniszczyłem? Sam nie wiem"-może syndrom psa ogrodnika lub tego co dwie sroki za ogon trzymał.Na poczucie humoru niektórym pomaga Kabareton ,najważniejsze są dobre stosunki z synem,żona sobie poradzi ty też bez jej wrzasków pewnie odnalazłeś upragniony spokój.
5448
<
#2 | Andzia76 dnia 29.07.2013 21:52
opisałeś swoją historię i?
czego od nas oczekujesz?
3739
<
#3 | Deleted_User dnia 30.07.2013 09:41
Czytając twoją historię nasuwa mi się tylko jeden wniosek ...niezdecydowany płytki facet który byłby najbardziej szczęśliwy gdyby ktoś za niego podejmowała decyzję ...zawsze potem można na ta osobę zwalić że to ona dokonała złego wyboru a ty masz czyste ręce. Zwalasz wszystko na żonę ubierając zdania pod płaszczykiem rzekomego współczucia ...bo tak jest najprościej .
Oczywiście podkreślasz pięknie jaki ty zły ..niedobry ..jesteś ..byłeś ... i na co czekasz aż każdy poklepie Cię po głowie i powie wspaniale że o tym wiesz .... Za własne życie odpowiadamy sami czasami składa się ono ze złych wyborów lub trafiamy na osoby które nas na różne sposoby skrzywdziły ale to do nas należy następny krok co z tym swoim życiem zrobimy . Gładkie pełne skruchy słowa są nic nie warte ...o tym jakim naprawdę jesteś człowiekiem decydują czyny .
7063
<
#4 | ed65 dnia 30.07.2013 10:04
Troll - psychopata?:szoook
9835
<
#5 | aniol dnia 30.07.2013 10:42
To co przeszla twoja zona to byl bardzo wielki bol ale z czasem sobie z tym poradzila i ci przebaczyla...kobiety sa twade moze nie wszystkie ale czy ty jej juz nie kochasz a co z dziecmi?
4089
<
#6 | kobieta123 dnia 30.07.2013 12:20
A ja popłynę pod prąd - a co mi tam Uśmiech
Związek z żoną - był martwy - trzeba było albo spróbować nauczyć się komunikacji albo poszukać pomocy z zewnątrz. To by było uczciwe rozwiązanie.
Związku z kochanką - jak rozumiem nie było - bo ona nie chciała się wiązać z żonatym facetem - choć jednak odszedłeś emocjonalnie od żony.
Żona popełniła grzech pychy - przestała się starać - pewnie wiedziała, ze nie masz jaj ( to da się wyczuć i zauważyć w pożyciu intymnym Szeroki uśmiech)
Teraz - walczy - tylko pytanie czy to jest miłość, ambicja, lęk przed samotnością ????
A TY - hmmm - zachowaj się jak MĘŻCZYZNA.
Zakończ lub napraw relacje z żoną (choć ja uważam, że najlepiej naprawiać niż niszczyć).
Za każdą decyzję trzeba kiedyś zapłacić.
Włącz myślenie - to nie BOLI i zrób coś zamiast kląskać o braku poczucia HUMORU.
Tylko wytyczenie kierunku, w jakim zmierzasz ze swoim życiem - da CI jako- taki spokój.

PACE AND LOVE
3739
<
#7 | Deleted_User dnia 30.07.2013 15:46
Wprawdzie wyznaję inne zasady, ale w Twoim przypadku zgadzam się z kobieta123, bo chyba tylko ona jedna zrozumiała po co zalogowałeś się na tym forum.
Twój nick "OPRAWCA" ma odnosić się do Twego odczucia do siebie, czy odczucia żony do Ciebie? Myśle, że chyba Twego. Teraz płacisz za swoje decyzje. Nie będę roztrzasał wątku moralnego. Sam musisz z tym powalczyć. Ale może podejmij wreszcie męską decyzję. Taką która przyniesie spokój Tobie i Twojej rodzinie.
Powodzenia
6959
<
#8 | zgryzolowaty dnia 30.07.2013 16:57
:-) no widzisz pan, nie uzgodniłeś pan swoich ruchów z mamusią i masz babo placek... komiksy z Myszką Mickey sa bardziej wiarygodne od tego co jest tutaj napisane
9631
<
#9 | Natalka dnia 30.07.2013 17:02
Zajrzałam i zwymiotowałam odchodzę.

Coś tu nie pasuje. Już wiem ! Natalka zamieniła się wpisami ze zgryzolowatym :-) Yorik ]
7063
<
#10 | ed65 dnia 30.07.2013 18:46
Moze autor to bajkopisarz- psychopata ?

Komentarz doklejony:
Ta historia jest tak nieprawdopodobna ze raczej wyglÄ…da na prowokacjÄ™ .....
3739
<
#11 | Deleted_User dnia 30.07.2013 18:59
Ani kolejna kobieta, ani powrót do żadnej ze znanych nie jest możliwa. i very good- ta opcja jest najwłaściwsza- nie ranisz nikogo, żyjesz sobie , oddychasz, chodzisz, czasem myślisz i niech tak zostanie
9832
<
#12 | oprawca dnia 30.07.2013 19:36
kobieta123, jasminum i anioł dziękuję za odpowiedzi i próbę zrozumienia. Do reszty nie chcę się odnosić.. Nie będę walczył, bo trole i tak nie wyginą, choć potrafią zniechęcić o pisania. Pozazdrościć tylko zdecydowania, jasnych zasad moralnych i umiejętności zdalnego badania głębokości faceta. Nie trafiłem tu dlatego, że mam bujną fantazję ani tez dlatego, że mama mi kazała. Nawet nie dlatego że zdradziłem Żonę. W każdy razie nazwa forum jest mi bliska i nie odwiedzam go od dłuższego czasu przypadkowo. A czego oczekuję? Kontaktu z osobami, które przeżyły coś podobnego albo są na tyle otwarte, żeby spróbować zrozumieć i zechcieć poznać moją historię. Chcę kontaktu z kimś, kto nie koniecznie wszystko czyta wprost (np. wątek jajeczny) i jest uważny. Być może mi się to tu nie uda, ale chcę coś ze sobą zrobić, zbieram siły i poszukuję rozwiązań. Jestem w procesie. To boli. Może to miejsce nie dla mnie, okaże się. Używki ulgi nie dają. jasminum co do nicka - może nie ma co do niego przykładać takiej wagi? Czy anioł z forum to prywatnie od razu nieziemska istota? (sorry anioł, być może tak jest) i Noszę w sobie i oprawcę i anioła i chyba nie jestem wyjątkiem. Z synem jestem w bardzo, bardzo dobrym kontakcie - mamy wszystko przegadane. Nie znaczy to, że jest super - oczywiście, jest ciężko, ale przynajmniej on wie co się dzieje i był na to długo przygotowywany. jasminum - tak płacę za swoje decyzje i nie unikam odpowiezialności. nie wszytko w życiu można dokładnie zaplanować i przewidzieć przyszłe wydarzenia, szczególnie kiedy coś spotyka nas po raz pierwszy. Teraz już jestem mądrzejszy o oświadczenia. kobieta123 - niestety myślenie mi się nie wyłącza. Chciałbym tylko przestawić je na inny tor. Oczywiście nie wszystko przez te wspólne lata było złe - przeżyliśmy wiele pięknych chwil i zbudowaliśmy wspónie dużo dobrych rzeczy. Próbowaliśmy nauczyć się komunikacji, ja przed laty proponowałem nawet szukanie pomocy zewnętrznej. W swojej historii opisałem jedynie niewielki fragment schyłkowego etapu związku.
3739
<
#13 | Deleted_User dnia 30.07.2013 20:44
A tam kobieto,nie tylko Ty pod prąd.Szeroki uśmiech

Oprawca---bez względu na to,jakimi motywami się kierowałeś pisząc swoją historię,chcę tylko zauwazyć,że nie wszyscy tutaj widza tylko czarne i białe.Kobieta napisała wszystko,co mogłabym napisać od siebie.Jestem zdania,że tkwienie w martwym związku jest bezsensowne.Szkoda życia.Trzeba przyjąć w pewnym momencie kurs albo w prawo,albo w lewo.

Teraz sobie wszystko składaj.I tyle.Skoro jestes facetem przypomnę Ci tylko,że do myślenia masz mózg i do tego go użyj.
Pomyśl,raczej nie nad tym ,co się wydarzyło,tylko czego chcesz i jak będziesz żył,żeby więcej sobie takich problemów nie fundować.

To tyle.
A tak naprawdę,wszyscy tu,na tym forum,mamy niby jasne zasady,zarzekamy się czego to byśmy nie zrobili itd.I to jest błąd.
Dopóki Człowiek nie znajdzie się w określonej sytuacji,nie wie jak się zachowa.
Trzymaj siÄ™ facet:cacy
9832
<
#14 | oprawca dnia 30.07.2013 21:02
Dzięki MOA Uśmiech O zachowaniu w konkretnej sytuacji myślimy tak samo. Ja wcześniej podjąłem decyzję o zakończeniu związku, ale właśnie wtedy okazało się, że zostałem zatrzymany wpół drogi a wszystko czego byłem pewien wcześniej poddane zostało w wątpliwość. No i utkwiłem w tej pozycji. Wiem już czego więcej w życiu nie powinienem zrobić. Wiem, że tkwienie w miejscu jest bez sensu i szkodliwe, ale JAK ruszyć z miejsca?
3739
<
#15 | Deleted_User dnia 30.07.2013 21:14
Na ruszanie z miejsca każdy ma swój sposób.W szukaniu tego sposobu zdarza się Nam popełniać wiele błędów.Nikt Ci sposobu nie poda na tacy i może okrutne,to co napiszę,ale poszukać musisz go SAM,bo TYLKO TY wiesz,czego chcesz od życia ,a żyć chyba trzeba tak,żeby pozostawić po sobie najlepsze wspomnienia....
6755
<
#16 | Yorik dnia 31.07.2013 01:32
MOA,

Cytat

A tak naprawdę,wszyscy tu,na tym forum,mamy niby jasne zasady,zarzekamy się czego to byśmy nie zrobili itd.I to jest błąd.


To jest poprostu strasznie głupie.
Ale to jest właśnie skutek urazu.

A życie lubi uczyć pokory,...Z przymrużeniem oka
3759
<
#17 | Gordian dnia 31.07.2013 13:11
A mnie się bardzo podoba tekst: "Być może jestem za mało wnikliwy ale mam wrażenie, że znaczna część piszących tu osób jest niezwykle czysta moralnie".

Trochę złośliwe spostrzeżenie, ale bardzo mądre.

Nie chcę się rozpisywać, jednak chciałbym podzielić się z Tobą swoimi spostrzeżeniami...

Napisałeś: "Nie jest łatwo być jednak PRAWDZIWYM MĘŻCZYZNĄ" i trochę później: "Niestety wrodzona usterka - brak jaj - nie pozwoliła mi podjąć decyzji", "Jednak jako typowy przedstawiciel swojej płci (a wszyscy my tacy sami przecież) jestem zwykłym tchórzem i nie potrafiłem odejść od Żony i Syna."

Powiedziałbym; nie tchórz, nie leń, nie głupek, ale socjopata: "szczególnie żonę zmasakrowałem , jest cieniem człowieka)"

Napisałeś : "Nie jestem już w stanie być szczęśliwy."

I dobrze. Być może pozwoli ci to wreszcie zrozumieć, że nie o twoje szczęście tu chodzi.
4089
<
#18 | kobieta123 dnia 31.07.2013 14:20
Gordian

Przepraszam bardzo za pytanie - może w tym miejscu nie całkiem poprawnie politycznie.
A o czyje szczęście chodzi ?????

PACE AND LOVE

Komentarz doklejony:
miło być poprawne :rozpacz:rozpacz

No i proszę o definicję szczęścia - już tak całkiem na marginesie:topic

PACE AND LOVE
3759
<
#19 | Gordian dnia 31.07.2013 15:15
Kobieta123

Co sprawi, że będziesz szczęśliwa?

I taka jest definicja Twojego szczęścia. Problem w tym, by nie unieszczęśliwiać innych tak "przy okazji".

Pytasz o czyje szczęście chodzi...
Czasem chodzi o szczęście naszych bliskich, nawet, jeśli już nie są tak bliscy jak dawniej...
9767
<
#20 | milord dnia 31.07.2013 17:27
Przy takich tekstach najpierw czytam początek wątku, później wszystkie komentarze > a na końcu dokańczam lekturę.
Oczekiwania Wam siadły Oprawco. Doszło do momentu, ze żadne za żadne skarby by nie ustąpiło w sprawie decyzji, które z Was idzie do sklepu. Silniejszy to wytrzyma > Ty okazałeś się tym słabszym. Ale powinieneś być też mądrzejszym. Zdrada nigdy rozwiazaniem nie jest. Motorykę masz w najlepszym porządku. Może pogadaj z żoną. Jak facet z kobietą > a nie jak rywal z rywalką. Zawaliłeś i tu przyznaję Ci rację. W dodatku trwało to ok. roku. zbyt długo by udało Ci się wybaczenie uzyskać w czasie jednej rozprawy (rozmowy). Ukradłeś każdej z nich po roku. Pora je oddać.
O ile jeszcze którakolwiek z nich Cię chce.
3739
<
#21 | Deleted_User dnia 31.07.2013 17:32
JasneSzeroki uśmiech wszakże mamy we krwi cierpienie za miliony. Najważniejszym szczęściem na świecie jest MOJE szczęścieSzeroki uśmiechu94;każdy ma do niego prawo
Na pewno nie jest się szczesliwym w martwym związku. O nie ma co się imoralniac wzajemnie. To historia i punkt widzenia oprawcy a nie jjegp żony.
3759
<
#22 | Gordian dnia 31.07.2013 19:26
MOA, nikt nie wymaga, byś Ty, lub Oprawca, lub ktokolwiek inny cierpiał za miliony. Wystarczy tylko, żeby w tej pogoni za SWOIM szczęściem nie krzywdzić innych ludzi... O tym chyba Oprawca zapomniał, bo jest zbyt pochłonięty szukaniem dla siebie "dobrej opcji". Przeczytaj: "(szczególnie żonę zmasakrowałem , jest cieniem człowieka) i sobie zostałem sam i nie widzę już dla siebie żadnych dobrych opcji (...) Ani kolejna kobieta, ani powrót do żadnej ze znanych nie jest możliwa."
Dobre opcje? Do tego właśnie sprowadza się historia i punkt widzenia Oprawcy.

Mimo to proszę, żeby swoje mądrości zachowali dla siebie lub założyli oddzielne wątki - ja sam jestem dla siebie dosyć surowym sędzią.

Surowy sędzia, który skrzywdził wiele osób i nie zastanawia się, jak naprawić wyrządzone krzywdy, ale szuka dla siebie "dobrej opcji"... Jakoś mnie to nie przekonuje!...

"Nie jestem już w stanie być szczęśliwy. Czy można jeszcze odzyskać poczucie humoru???"

Jeśli nie zauważyłeś; nie bardzo jest się z czego śmiać.
3739
<
#23 | Deleted_User dnia 31.07.2013 19:39
Ja rozumiem, że mamy służyć radą i pomocą ale nie potrafię zrozumieć jak oprawcy można współczuć bardziej niż ofierze. Ja wierzę , że jest mu ciężko ale przeczołgał dwie osoby, upodlając je. Nie chcę nagonki czy potępienia dla niego ale nie mam wyrozumiałości i współczucia dla tego pana.
Gdyby żałował tego co zrobił starałby się naprawić, uzdrowić siebie ale on chce powrotu HUMORU.
9832
<
#24 | oprawca dnia 31.07.2013 21:15

Cytat

Yorik,
Yorik dnia lipiec 31 2013 00:32:58
MOA,
A tak naprawdę,wszyscy tu,na tym forum,mamy niby jasne zasady,zarzekamy się czego to byśmy nie zrobili itd.I to jest błąd.


To jest poprostu strasznie głupie.
Ale to jest właśnie skutek urazu.

A życie lubi uczyć pokory,...smiley

Zgadzam się - życie uczy pokory, ale wydaje mi się, że ludzie po silnych urazach (przynajmniej Ci, którzy wyciągają wnioski) mają większą wrażliwość na drugiego człowieka, która powinna hamować pochopne oceny. Ja pokory również zostałem nauczony. Ze wszystkich pewników w moim życiu nic nie zostało - po pierwsze byłem PEWIEN, że nigdy nie będę zdradzał swojej partnerki. Nie dlatego, że mam takie silne zasady . Dlatego, że znałem dobrze przykłady swoich znajomych zdradzaczy i widziałem jak potwornie męczące i wstrętne jest życie w kłamstwie. Brzydziłem się tym i NIGDY nie chciałem żeby mnie to spotkało. Po drugie i jeszcze ważniejsze - byłem pewien, że jeśli żona mnie zdradzi, to dowiem się o tym pierwszy (no, drugi Z przymrużeniem oka). I nie dlatego, że o wszystkim sobie mówiliśmy i miałem nieograniczone zaufanie. Dlatego, że moja kobieta była zawsze bardzo zdecydowana, miała jasno sprecyzowane zasady i oczekiwania, waliła prosto z mostu i nie potrafiła kłamać. Byłem pewien, że jeśli oda się innemu mężczyźnie, to będzie to jej świadoma i przemyślana decyzja i będzie to oznaczało natychmiastowy koniec naszego związku. Po trzecie byłem PEWIEN, że jeśli jednak ja jakimś cudem zdradzę i wyjdzie to na jaw, to nie będzie dla mnie litości i żona nie zechce nawet na mnie spojrzeć. Te moje silne przekonania wynikały z wieloletniego pożycia i dobrej znajomości naszych charakterów. Wszystkie one okazały się nieprawdziwe! Tak to życie weryfikuje poglądy i tak jak słusznie napisała MOA - dopóki Człowiek nie znajdzie się w określonej sytuacji,nie wie jak się zachowa.

Komentarz doklejony:

Cytat

MOA dnia lipiec 31 2013 16:32:57
Jasnesmiley wszakże mamy we krwi cierpienie za miliony. Najważniejszym szczęściem na świecie jest MOJE szczęściesmileyu94;każdy ma do niego prawo
Na pewno nie jest się szczesliwym w martwym związku. O nie ma co się imoralniac wzajemnie. To historia i punkt widzenia oprawcy a nie jjegp żony.

MOA, zgadzam się w zupełności. Tylko sam będąc szczęsliwy mogę dać komuś odrobinę szczęścia, podzielić się choć małą jego częścią. Również ze względu na innych moje szczęście jest takie ważne. No a nieszczęście też "nosi się za butami"...
No i dzięki, że zwróciłaś uwagę na to, że jest to mój wątek a nie żony o czym zapomina np lisbet. Lisbet (inni chyba też) uważa , że nie chcę uzdrowić siebie a zależy mi na humorze.Chyba traktujecie wzystko co napisałem zbyt dosłownie. Tłumaczę - pisząc temat i miałem na myśli, że w moim życiu stało się coś potwornego, coś co nie pozwala mi normalnie oddychać, spać. Zadając pytanie " Czy można jeszcze odzyskać poczucie humoru? " chciałem zapytać o sposób na powrót do żywych - jak oddychać, pracować, spotykać ludzi, również dużo się śmiać (zawsze to uwielbiałem). Nie bezmyślnie rechotać jak chyba widzą to niektórzy.

Komentarz doklejony:
Gordian,

Cytat

dnia lipiec 31 2013 12:11:33
A mnie się bardzo podoba tekst: "Być może jestem za mało wnikliwy ale mam wrażenie, że znaczna część piszących tu osób jest niezwykle czysta moralnie".

Trochę złośliwe spostrzeżenie, ale bardzo mądre.

Nie chcę się rozpisywać, jednak chciałbym podzielić się z Tobą swoimi spostrzeżeniami...

Napisałeś: "Nie jest łatwo być jednak PRAWDZIWYM MĘŻCZYZNĄ" i trochę później: "Niestety wrodzona usterka - brak jaj - nie pozwoliła mi podjąć decyzji", "Jednak jako typowy przedstawiciel swojej płci (a wszyscy my tacy sami przecież) jestem zwykłym tchórzem i nie potrafiłem odejść od Żony i Syna."

Powiedziałbym; nie tchórz, nie leń, nie głupek, ale socjopata: "szczególnie żonę zmasakrowałem , jest cieniem człowieka)"

Napisałeś : "Nie jestem już w stanie być szczęśliwy."

I dobrze. Być może pozwoli ci to wreszcie zrozumieć, że nie o twoje szczęście tu chodzi.


Cieszę się dostrzegasz na forum to co ja. Dzięki za spostrzeżenia, być może jestem socjopatą(da się to jakoś leczyć?). Niektóre autoironiczne stwierdzenia mogą sugerować, że myślę tylko o sobie i swoim szczęściu - tak nie jest, choć jak napisałem wyżej - moje szczęście jest tu najważniejsze.
3739
<
#25 | Deleted_User dnia 31.07.2013 21:52
bezmyślnie rechotać - daruj sobie.

ludzie po silnych urazach (przynajmniej Ci, którzy wyciągają wnioski) mają większą wrażliwość na drugiego człowieka, która powinna hamować pochopne oceny- doskonale potrafię zrozumieć cierpienie Twojej żony, Ty w roli ofiary do mnie nie przemawiasz.
Hamować pochopne oceny-- WTF?
jest to mój wątek a nie żony o czym zapomina np lisbet. - a żona w tej historii to kto?, przypadkowa osoba- twoje decyzje wpłynęły przede wszystkim na nią.
moje szczęście jest tu najważniejsze.- po trupach do celu

Komentarz doklejony:
jestem zręcznym i niebezpiecznym oprawcą. :szoook
3739
<
#26 | Deleted_User dnia 31.07.2013 22:21
Gdybyś tak na prawde żałował tego co zrobiłeś to nie zastanawiałbyś sie jak by tu humorek sobie poprawić ale jak naprawić krzywde którą wyrządziłeś.
Nie dotarło do Ciebie jeszcze że na krzywdzie innych nie zbudujesz własnego szcześcia.

"ludzie po silnych urazach (przynajmniej Ci, którzy wyciągają wnioski) mają większą wrażliwość na drugiego człowieka"
Co Ty opowiadasz, to Ciebie nie dotyczy. Twoją żone tak. Ty byłeś tylko urazem.
3739
<
#27 | Deleted_User dnia 31.07.2013 22:37
Bezsprzecznie jest to opis sytuacji widziany przez oprawcę.Pewnie ,gdyby pisała jego żona ,widziałaby inaczej przynajmniej szczegóły.

Czyli,jeżeli dobrze rozumiem ideę tego forum,staramy się pomóc rozwiązać problem piszącego,bez względu na to,z której strony barykady się znajduje.

Rozdrabniając się nadal,moim zdaniem,mówienie komukolwiek,żeby postawił się w sytuacji żony lub męża-nic nie da.
Ludzie piszą tutaj nie po to,żeby wczuwać w sytuację drugiej strony.

Nie ma najmniejszego sensu analizowac zdanie po zdanie historii oprawcy,ponieważ,jest ona napisana z duża dawką sarkazmu i autoironii--piszący sam się obsypał epitetami,jednocześnie stawiając pytanie.

Na to pytanie powinniśmy próbować pomóc mu znalezć odpowiedz.

Dla mnie to opis związku,który od dawna juz nie istniał,związku dwójki Ludzi,nie umiejących podjąć żadnych decyzji,dwójki Ludzi ,walczących ze sobą na każdym kroku,każdego dnia.
Dwójki Ludzi,którzy od dawna nie potrafili się porozumieć.

Pytanie,które nasuwa się czytając tę historię-
---Czy próbować nadal tkwić w chorym układzie,czy może spróbowac odzyskać radośc życia i iść dalej.

Zaznaczam,że to moja interpretacja pytania,które zadał oprawca.

Iść dalej.

Gordian---zapewniam,że MOJE szczęście nie bardzo rózni się od Twojego.Zyć tak,żeby niczego nie żałować,jednocześnie co rano móc sobie w oczy w lustrze spoglądać.

Nie mam najmniejszego zamiaru ani ochoty usprawiedliwiać zdrady.Nie zmieniłam zdania ,że najpierw się kończy jeden związek potem zaczyna drugi.Jednak MOJA ZDRADA,mój czas i to wszystko ,co przeżyłam pozwala stwierdzić,że nigdy nie będę potępiać,pluć jadem,obrzucać epitetami Człowieka,jeżeli nie do konca rozumiem sytuację i motywy ,którymi się kieruje,podejmując decyzje.

ReasumujÄ…c:

MOŻE zaczniemy rzucać kamieniami w oprawcęSzeroki uśmiech(Sorry facet)---ale tylko Ci,którzy są PEWNI,że nigdy nie trafi ich piorun,nie zdradzą.Jak kiedyś im sie to jednak przytrafi ,oprawca będzie miał prawo do dwa razy większego kamienia.

Rozumiecie???
Czy nadal twierdzicie,że życie to ideały???Marzenia???

Czymkolwiek jest ŻYCIE,to NIGDY nie MÓWI się w nim NIGDY.Szeroki uśmiech

Tego mnie nauczył mój osobisty niewierny,który był szczęśliwy jak mnie oszukiwał i biegł do swojej ukochanej,czyli lafiryndySzeroki uśmiechSzeroki uśmiech
Jak więc widać,każdy ma pojęcie swojego szczęśćia i jak jest szczęśliwy,zakochany,ma motyle niewiele go obchodzi cały świat wokół---ma różowe okulary....
3739
<
#28 | Deleted_User dnia 31.07.2013 22:55
[i]MOŻE zaczniemy rzucać kamieniami w oprawcęsmiley(Sorry facet)---ale tylko Ci,którzy są PEWNI,że nigdy nie trafi ich piorun,nie zdradzą.Jak kiedyś im sie to jednak przytrafi ,oprawca będzie miał prawo do dwa razy większego kamienia.
Czymkolwiek jest ŻYCIE,to NIGDY nie MÓWI się w nim NIGDY.
[/i]

To są twierdzenia które zamykają jakąkolwiek dyskusję. To są zdania podobnego typu, że o gustach się nie dyskutuje.Z całym szacunkiem nie zamierzam rozczulać się nad tym panem .
A może żona powinna nastawić drugi policzek.?
Ja pomagam temu panu twierdząc , że to co robi zalatuje psychopatią, a stwierdzenie że jest się niebezpiecznym oprawcą dobitnie świadczy, że jest coś nie tak.
Może z góry rozgrzeszmy wszystkich , bo życie nie wiadomo co przyniesie, każdy może zdradzić, każdy może zabić

Mnie chodzi tylko o jedno, żeby w tym wszystkim nie zapominać kto naprawdę zasługuje na współczucie- ofiara czy oprawca.

I z całym szacunkiem nie będę się wypowiadać już w tym wątku, ponieważ post tego pana i jego styl wypowiedzi zbyt przypomina mi pana O WIELU NICKACH
9832
<
#29 | oprawca dnia 01.08.2013 00:10
Lisbet, nie wiedziałem, ze jest to forum dla ofiar i im współczujących. Myślałem, ze to miejsce dla ludzi, którzy szukaja sił by iść dalej. nie zamierzam stawiać się w roli ofiary i nie z takiej pozycji chciałem pisać, a rozczulać to sie można nad dziećmi.. Tak bardzo mi pomagasz że już załuję, że Cię wiecej nie będzie w tym wątku. Żegnam.
3603
<
#30 | Basia2010 dnia 01.08.2013 00:48
A ja wiem, że nie tylko, nie wiemy nic o osobach które kochamy, ale i o sobie.
O sobie wiemy tylko tu i teraz. Z mojego doświadczenia wynika, że postać kochanej osoby tworzymy sobie w mózgu. Więc nic nie można poradzić, że kochamy nie konkretną osobę, a wytwór naszej wyobraźni.
Oprawco, mój mąż też cierpiał pragnąc mieć i żonę i kochankę (czyli mieć stabilizację w domu i doświadczać zakochania). No, taki laif w niemuzułmańskim świecie.
On sobie z tym nie poradził. Ja już nie chciałam z nim być, on ponoć nie chciał z tamtą, a tamta ciągle twierdziła, że chce tylko warunki są niesprzyjające. Więc umarł. Takie znalazł rozwiązanie swojego problemu.
Ty znajdź inne. Wg mnie to siebie najpierw trzeba polubić, a później naprawiać. Mądrzę się choć i ja jestem na początku drogi. Nie jestem wyrocznią, ale wierzę w to, że warto.
To jest mój, mam nadzieję, ostatni wpis na tym forum. Jak wiecie, już nie ma mnie kto zdradzać.
Oprawco, wszyscy popełniają błędy i mają do tego prawo i wszyscy mają prawo do wyciągnięcia wniosków. Wszyscy mają prawo do tego, aby żyć, tak, aby dać żyć innym.
9832
<
#31 | oprawca dnia 01.08.2013 01:28
Basia2010,
dziękuję bardzo za mądre słowa. Szukam innego rozwiązania, choć śmierć wydawała się być blisko. Jestem w procesie. Życzę powodzenia.
3739
<
#32 | Deleted_User dnia 01.08.2013 11:43
(nie przebrnąłem uważnie przez wszystkie komentarze, więc mogę się powielić lub napisać nie na temat)

Co można zrobić by z tego wyjść?
Liczbę rozwiązań masz ograniczoną (to nawet lepiej). Do żony nie wrócisz. Do kochanki też. Zostaje życie samotnie a później ewentualnie z kimś nowym.
Problemem nie jest przecież zdrada lecz stan po niej.
Co byś radził komuś, kto np jechał samochodem, spowodował wypadek i teraz ma uraz do jazdy?
- przezwyciężenie strachu i ponownie za kółko (ale tu trzeba uważać, bo można skrzywdzić nową osobę - lepiej najpierw chyba jakaś terapia)
- zastąpienie auta autobusami (czyli przewartościowanie potrzeb. Znam wiele osób samotnych, np staruszków, co żyją szczęśliwie. Jesteś w połowie drogi, bo już wiesz, że jest źle i wiesz co zrobiłeś)
- nie ruszanie się nigdzie (najgłupsze co może być, bo pogłębia stan obecny)

P.S. Wiele osób doczepi się zdrajcy za słowa "poczucie humoru", ale gdyby takie słowa napisała np "żona oprawcy" to każdy by rozumiał, że to przenośnia.
4498
<
#33 | rekonstrukcja dnia 01.08.2013 11:58
Tobie Oprawco pewnie chodzi nie o "poczucie humoru" tylko "radość życia" . Niestety użycie sformułoawania :"poczucie humoru", w kontekście wypadków , które opisałeś postawiło Cię w złym świetle.

Myślę, że dobrze byłoby gdybyś pełniej opisał , to co się działo z zachowaniem większej staranności w chronologii, faktach i doborze słownictwa, a dyskusja potoczy się w nieco innym kierunku.

Nie chodzi przecież o to, żebyśmy tu warczeli na siebie, ale starali się sobie nawzajem pomagać. A najlepszym wstępem do pomocy jest zobaczenie problemu z różnych płaszczyzn i punktów widzenia, bo tak rodzi się ZROZUMIENIE.
2120
<
#34 | binka dnia 01.08.2013 13:15
Powiem Ci Oprawco ,że będzie ciężko. Czytając twoje wpisy,wnioskuję ,że żona pod każdym prawie względem nie pasuje do Twojej osoby.Zakodowałeś to sobie głęboko i znalazłeś zamiennik, który był jej przeciwieństwem. W rankingu ,która lepsza oczywiście zwycięża ta druga. Zostałeś z tą gorszą,chociaż mogłeś inaczej. Nieważne czym to sobie tłumaczysz, zrezygnowałeś. za każdym razem gdy w małżeństwie będzie źle,będziesz żałował, będziesz myślał,może tęsknił. Wyobraziłeś sobie piękne życie z tą drugą, nie zasmakowałeś tego szarego życia z nią, więc nie możesz powiedzieć-dobrze zrobiłem ,że zostałem. Nie masz motywacji aby naprawiać dotychczasowe relacje z żoną. No nieciekawie.
4498
<
#35 | rekonstrukcja dnia 01.08.2013 13:48
Oprawco, niezależnie od powodów , które Tobą kierowały cała sytuacja kojarzy mi się z pewnym wierszykiem. Przemyśl to i naprawdę przestań zakładać, że ja czy inni chcemy Ci dokopać Krzywi się. Czas najwyższy, żeby dystans do siebie budować nie tylko na autoironii.

Osiołkowi w żłoby dano
Aleksander Fredro

Osiołkowi w żłoby dano,
W jeden owies, w drugi siano.
Uchem strzyże, głową kręci
I to pachnie, i to nęci.
Od którego teraz zacznie,
Aby sobie podjeść smacznie?
Trudny wybór, trudna zgoda
Chwyci siano, owsa szkoda,
Chwyci owies, żal mu siana.
I tak stoi aż do rana,
A od rana do wieczora;
Aż nareszcie przyszła pora,
Że oślina pośród jadła
Z głodu padła.
6881
<
#36 | Fenix dnia 01.08.2013 23:20
Czytam i ...
Kurcze gość zalatwił obie kobiety
zła żona cudowna kochanka ..
Brak emocji w zwiÄ…zku , brak komunikacji po prostu odchodzimy albo naprawiamy , NIE wdajemy siÄ™ w romans
facet pieknie zmanipulowal tu opiniÄ™
Biedny żuczek nawrzucał sobie , pokarał się odejściem od kochanki Szeroki uśmiech
Ale słów krytyki nie przyjmuje
Przeciez on sam juz się zlinczował , teraz tylko głaszczcie go wybrani bo biedny jest
Znam ten rodzaj manipulacji , to siÄ™ nazywa na "oczy kota ze Shreka"
Piękna minka (czyt samo ubiczowanie) a za plecami osiągnięcie celu
Żona wrak człowieka , syn z pięknym wzorcem na życie (durne baby możan okręcić , rozkochac porzucic )
Ta historia nie na moje nerwy
A jak chłopie nie masz jaj , to se doczep i podejmij decyzje
Bo oprócz twojego ego , jest jeszcze żona i syn którzy cierpia
Kochanka sam się prosiła więc żałować lafiryndy nie będę
Więc kup jaja i uwolnij rodzinę od swoich nieszczęsliwych chwil
Możliwe że twoja żona będzie w końcu szczęśliwa
3739
<
#37 | Deleted_User dnia 01.08.2013 23:31
Fenix,to napisałaś Ty,czy ktoś Ci się włamał na konto???:szoook
6881
<
#38 | Fenix dnia 01.08.2013 23:37
No ja
9832
<
#39 | oprawca dnia 02.08.2013 01:58
Fenix,
chętnie zakupię jaja u Ciebie, bo czuję że masz na zbyciu. Wypisujesz rzeczy, których nie było w historii. Nie napisałem, że zła żona. Oceniałem sytuacje a nie osoby. Związek zły (ja temu współwinny) a nie żona. Skąd ten tekst o wzorcu dla syna z durnymi babami??? Zawsze unikałem durnych bab i żadnej nie rozkochałem. Po co ten tekst z lafiryndą? I jaki to cel osiągnąłem za plecami? Nie interesuje mnie taka krytyka, która niesie jedynie poczucie winy, bo co ona daje w kontekście przyszłości? Jak słusznie zauwazył/a LSR - Problemem nie jest przecież zdrada lecz stan po niej. Nie zmienimy tego co juz było i nawet najsroższe Wasze oceny nic nie pomogą (no chyba, że Wam w czymś to pomaga). Dla mnie wartość maj te słowa, które związane są z możliwą teraźniejszością i przyszłością (dzięki LSR, rekonstrukcja i binka). Win jestem świadom, ich rozgrzebywanie i piętnowanie nie jest mi potrzebne a jestem tu w pierwszej kolejności dla siebie.
rekonstrukcja ma rację, że raczej opis historii jest za słaby by można było ją dobrze zrozumieć i może stąd te zszargane nerwy Fenix. Nie chcę się przepychać, ale wydaje mi się, ze część osób patrzy przez pryzmat własnych traumatycznych przeżyć i tylko na tej podstawie ocenia i rozładowuje własne frustracje.
Dziękuję tym, którzy spróbowali zrozumieć. Powodzenia życzę wszystkim. Wątku już raczej rozwijać nie będę.
9740
<
#40 | Desolation dnia 02.08.2013 17:20
Mam tylko jedno pytanie do oprawcy czy byłby skłonny bronić zdradzającej żony.
Czytasz zdradzony przez żonę, czy bronisz tylko zdradzających mężów.
Jeśli obu to OK
Masz tylko lekko skrzywiony system wartości, mój powód zdrady był o wiele poważniejszy od twego.
9832
<
#41 | oprawca dnia 02.08.2013 18:10
Desolation
ja nikogo nie bronię a czytam posty różnych ludzi. Twoją historię przeczytałem przed chwilą i jak dla mnie to mąż zdradził Ciebie a nie Ty jego. To co zrobiłaś w rewanżu ciężko mi sklasyfikować... No fakt mój system wartości skrzywiony jest lekko...Dla sąsiada i Ciebie chyba nie była to super przygoda. Każdy ma swoje motywacje, czasami przedziwne jak w Twoim przypadku. Co do pytania -pewnie gdyby to było w trakcie, to raczej nie dałbym rady - złość i poczucie krzywdy pewnie wzięłoby górę. Gdyby to było po, to już całkiem inna historia...
8155
<
#42 | Kik dnia 06.08.2013 10:55
Malo w Tobie pokory oprawco.
Nie przyjmujesz krytyki. ( Moze to był jeden z powodów zachowanie Twoje j zony> Szczęsliwa kobieta nie krzyczy)
A nawet, z tej niekonstruktywnej krytyki mozna wyciagnac wnioski np. to ze frustracja płynaca z tych postów to jeden z elementów i skutków zdrady.. więc i troszkę wyrozumialości dla innych by sie zdało.
Ty szukasz tylko rozwiązania by wysc z trudnej dla sibie sytuacji, dalej chcesz "brać"(dajcie mi receptę, wnioski mi nie potrzebne) dletego smiem twierdzić że:

Cytat

Wiem już czego więcej w życiu nie powinienem zrobić.

Prawdopodobnie nigdy wiecej nie zdradzisz ale tylko dlatego że przyniosło to Tobie kłopoty. Z Twoim podejsciem do problemu mysle że jeszcze niejednokrotnie kogos zranisz, tylko na innym podlozu, bo jak wspomniałam wyzej Ty nie wyciagasz/szukasz wniosków tylko ratunku dla siebie.
Kolejnym dowodem ratunku tylko siebie to to że stworzyłes sobie jakas bajkę wkól swojej histori,i a moze podswiadomosc Ci tak dyktuje by wyjść z tego syfu w co jestem w stanie uwierzyć, tylko że Ty nie przyjmujesz prawdy. Bo to nieprawda ze było az tak xle by zdradzić a ta druga to taka cudowna - oburzyłes się gdy ktos uzył odpowiedniego słowa. Dlaczego? bo byla miła dla Ciebie? bo mówiła komplementy, bo rozumiała jaki jestes uciemiezony w malzenstwie?.
Romansowała czy tez sypiala z Toba przez rok. Oczywiscie że przyczyniła się do pogłebienie złech juz relacji z zoną. Dlaczego nie chciala być z żonatym? proste, bo chciała bys zostawił żonę i dziecko. Gdyby była taka pozadna i z klasą to by Cie poprostu olała w 1minucie.
Wieszja cenię ludzi ktorzy potrafią diamertalnie zmienic swoje zycie, nawet gdy byli kiedys niegrzeczni. Tylko pod warunkiem że są to czyny, Ty jakoś nie wzbudzasz ani zaufania ani pozytywnych odczuć tym bardziej że jak sam piszesz, wiedziałaę i widziałeś naocznie czym jest zdrada. Chciałes być szczęsliwy tylko zapomniałes o szczęsciu innych.

Cytat

po pierwsze byłem PEWIEN, że nigdy nie będę zdradzał swojej partnerki....... dopóki Człowiek nie znajdzie się w określonej sytuacji,nie wie jak się zachowa.

to mnie rpozbawiło najbardziej.Szeroki uśmiechSzeroki uśmiech
Czy Tobie sie wydaję że zabrała się tu banda nieudaczników zyciowych, garbatych i kulawych?
Nie jeden i niejednokrotnie był w sytuacji w której wystarczył krok by.. a jednak (ot, takie to proste) nie wdał się w glupie flirty, romanse (dopisac co się chce)
Oczywiscie ze popełniamy błedy. oczywiscie że czasem okazuje się że nasze poglady legną w gruzach. Jednak co do zdrady.. nawet mało inteligentny o tym wie że jak kogoś kopniesz to go zaboli i będzie siniak.
Ty naprawdÄ™ wierzysz w to co piszesz?

A tak wogóle, to chyba najwyzszy czas pomyslec o zone i dziecku bo jakoś nie zauwazyłam byś szukał rozwiazania jak im teraz pomóc. Czyzby im juz nic nie dolegało?
3739
<
#43 | Deleted_User dnia 07.08.2013 15:11
@KiK - nic dodać nic ująć-)

Ale zapewne zaraz zobaczymy kolejna próbę usprawiedliwienia ubraną w ładne słówka :rozpacz
3739
<
#44 | Deleted_User dnia 07.08.2013 15:52
To kobieciarz i tyle- trzymam kciuki za to, żeby ta jego żona dalej miała dosć siły na to, by do niego nie wracać. Niech zostanie z kochanką, bo tego rodzaju faceci nie zasługują na wartościowe kobiety, tylko na na takie, które które bez zahamowań włażą w cudze małżeństwa. Stary wyjadacz bez honoru i porządnej kobiety mu się zachciało- wynocha do kochanicy!

Komentarz doklejony:
Tu chodzi o zwykłe gonienie króliczka- dopóki był pewny, że żona wszystko mu wybaczy, to podskakiwał, jak pchła na grzebieniu, brał jakieś baby bez żadnej moralności i godności i używał życia, zona się nie liczyła, ustawił ją w kącie, bo tak mu było wygodnie. Dopiero jak żona pokazała, że faktycznie jest w stanie zyć bez niego, dopiero wtedy odezwał się w nim instynkt właściciela i nagle zona stała się dla niego kimś upragnionym- szklaną górą po prostu. Potem, gdy żona ewentualnie wróci( oby nigdy do tego nie doszło dla dobra tej kobiety), wtedy znowu będzie żył według starych zasad- tacy rodzą się chyba tylko po to, by marnować innym życie. Powiedziałam wyraźnie- marsz do kochanicy, na porządną kobietę nie zasługujesz.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?