Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

# poczciwy00:30:34
BabaYaga00:37:44
bardzo smutny00:58:53
Roszpunka198802:37:05
zona Potifara09:56:54

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

dlaczego my kobiety zdradzamy...Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansPrzez przypadek odkryłam na tym portalu wpis mojego męża. Zdradziłam go według jego opisu 6 miesięcy po ślubie. Nie do końca. Choć czasem mam wrażenie, że on wie lepiej co dokładnie zaszło, w jakich okoloicznościach i dlaczego. Choć tak na prawdę wie niewiele i to jest najgorsze, że jakkolwiek nie próbowałabym mu to "wytłumaczyć", on stworzył sobie w swojej głowie własną wersję tych wydarzeń i tak mocno w nią wierzy, że nic do niego nie dociera. Postanowiłam podzielić się moją stroną tego wydarzenia. To był jeden moment w którym przekroczyłam granicę. A najgorsze w przekraczaniu granic jest to, że nie wiesz do końca kiedy to robisz. Czy w momencie kiedy przyjmujesz od obcego faceta komplementy? Czy gdy zbliżysz się do niego bardziej? Czy kiedy pójdziesz z nim do łóżka?
Jesteśmy ze sobą od 13 lat, od 3 lat jesteśmy po ślubie. Od 2 lat jesteśmy po zdradzie. Nadal razem, ale czasem mam wrażenie że całkiem osobno. Wzruszył mnie wpis mojego męża, że byłam dla niego najważniejsza i zrobiłam mu takie świństwo. Myślę że część osób, które zostawiają tutaj swoje wpisy, dzieli się z innymi swoją prawdą, robiąc z siebie niewinne ofiary, szukając odpowiedzi dlaczego mnie to spotkało.... Czasem jednak prawda jest zupełnie inna i gdyby każdy sam przed sobą przyznał się również do swoich błędów, to cała sytuacja wyglądałaby inaczej. Otóż mój mąż zapomniał wspomnieć, że on jako pierwszy mnie zdradził. Było to jeszcze za czasów kiedy byliśmy "tylko" parą, ale uwieżcie mi że dla dziewczyny która miała pierwszego faceta i bya nim totalnie zauroczona przez 4 lata, taka wiadomość zwala z nóg. Zrobił to kiedy pierwszy raz fizycznie rozstaliśmy się na wakacje, z powodu jego wyjazdu za granicę do pracy. Pierwsza poważna próba związku. Pisałam do niego listy. Tęskniłam jak szalona! Długo się nie zastanawiał. Według niego, jego zdrada to inna bajka, bo nie byliśmy po ślubie, bo byliśmy razem krótko (4 lata!) i całe mnóstwo innych argumentów. Mimo wielkiego bólu, tak bardzo go kochałam, że nie potrafiłam mu nie wybaczyć. Kolejna sprawa, że dowiedziałam się o tym po jakimś dłuższym czasie od kolegi, który pod moją presją opowiedział mi tą piękną historię. Tak na prawdę intuicja coś mi cały czas podpowiadała. Po tamtych wakacjach wrócił zupełnie odmieniony, stał się pewniejszy siebie, a mnie zaczął traktować bardziej przedmiotowo. Ale że nie byłam wtedy zbyt pewną siebie osobą, znosiłam wszystko. Dopiero kiedy się dowiedziałam o jego zdradzie, jego stosunek do mnie poprawił się, mimo że czasem odnosiłam wrażenie że obwinia mnie za to że wiem o jego występku. Ale uwierzcie mi - zdradę da się wybaczyć. Mnie się udało. A mój motyw zdrady jego nie miał związku z tym co zaszło kiedyś. Chciałam tylko przytoczyć t o zdarzenie, aby powiedzieć wam, że nie każdy "biedny, zdradzony miś" jest taki niewinny na jakiego się podaje!
Dlaczego zdradziłam ja? Czy przestałam kochać? Ależ nie! Kocham go i oddałabym za niego życie! Mieliśmy fajny układ i niby wszystko idealnie...ale jednak. Czegoś musiało brakować, bo podświadomie pragnęłam żeby ktoś mnie zauważył i się we mnie zakochał. A jak wiadomo, otrzymujesz to o co prosisz. Kobiety mają na prawdę niewielkie wymagania. Lubią być po prostu uwielbiane i traktowane przez swoich facetów jak kobiety. Mi tego brakowało, komunikacja między nami była słaba. Mimo tylu lat razem, ne potrafiłam rządać od niego żeby mnie podziwiał. A nawet jesli to robił, to nigdy nie okazywał. Wiecznie zajęty pracą. Był i jest bardzo dobrym człowiekiem, jednak przez trudne dzieciństwo zawsze miał problem z okazywaniem uczuć. Przez to ja też zamknęłam się bardziej w sobie. Może i mój błąd, ale moi rodzice też nigdy nie powiedzieli mi "kocham cię" i też było mi ciężko przełamać się w stosunku do niego. Myślę że zdrady biorą się z braku komunikacji i kompleksów ludzi, z ich niedowartościowania i braku pewności siebie. Kiedy zdradzasz, zwykle dostajesz automatycznie od tej drugiej osoby masę komplementów, czujesz że w tym momecie "żyjesz", rozpiera cię to nowa energia, która być może w twoim regularnym związku wygasła. Nikt raczej nie zdradza kogoś. Chyba że z zemsty. Motywem jest zwykle czysto egoistyczna chęć zrobienia czegoś dla siebie i ta trzecia osoba nie ma z tym nic wspólnego. W takich momentach euforii nie myśli się o tym że się kogoś rani. Bo czy usmiechając się i mówiąc czułe słowa do tego drugiego, w tym konkretnym momencie robisz coś złego? Przecież nie! Refleksje i przemyślenia przychodzą później. Zdrady biorą się z kompleksów, a te między innymi ze złego wychowania przez rodziców, którzy dawali ci za mało miłości i wsparcia, nie budowali twojej wartości. Kiedy kobieta byłaby pewna siebie, to nie zareagowałaby na komplementy obcego faceta. Uśmiechnęłaby się, podziękowała i tyle. Ale kiedy ktoś wręcz pragnie je słyszeć, bo nie ma tego na codzień, jest bardzo podatny na więcej, czyli romans. Wszyscy zdradzeni mężowie, to nie wasza wina! To coś poza wami, więc bez sensu się katować i dręczyć. Wasze żony na prawdę mogą was kochać, tylko miały moment kiedy uległy. Ciężko to zatrzymać, kiedy jest ci tak dobrze. Mi moja zdraa pozwoliła docenić to co mam. Gdyby się nie dowiedział, bylibyśmy szczęśliwi. A tak, ja ciągle, od dwóch lat walczę żeby budować nasz związek, o on na zmianę jest kochany i robi mi straszne wyrzuty. Na terapię nie chciał iść. Do tego w "lepszym momencie" zapłodnił mnie. Dziecko lada dzień pojawi się na świecie, a on dalej robi mi jazdy, na każdym kroku podkreśla że nie jest pewien czy to jego dziecko... Smutne to i chyba ja muszę podjąć ostateczną decyzję. Nie mogę już żyć na takiej huśtawce. Wierzyłam że sie nam uda. Ale teraz wiem że tak może być już do końca, i jedynym słusznym wyjściem jest rozstanie. Z dziecka bardzo się cieszę, bo go pragnęłam od kiedy pamiętam. Szkoda że jego tatuś się nie cieszy. Usłyszałam nawet że wolałby żeby nie było jego. Jeśli po zdradzie zdecydujesz się z kimś zostać, to na boga, nie rób takich rezczy. Nikt nikogo na siłę nie trzyma. Boisz się opinii rodziny, znajomych? Walić to! Każdy pogada, zaakceptuje i zapomni. Nikt za ciebie życia nie przeżyje! Albo z kimś zostajesz, starsz się wybaczyć (jedyne wyjście) i układasz nowy związek na innyc hzasadach, z pełną komunikacją, albo odchodzisz i nie katujesz tej drugiej osoby.
9740
<
#1 | Desolation dnia 15.07.2013 18:39
Mądre słowa, w moim przypadku musiałam to zrobić.
A za pytam z ciekawości jaką twój mąż miał ksywę.
Jestem tu nowa i choćbym chciała to nie wiem, postów jest tak wiele.
Nie rozumiem jednego czemu ty tak łatwo mu wybaczyłaś a on ma takie dylematy?
Przypomina on mojego. tyle że jego zdrada byłą bardzo okrutna bo polegała na wydaniu mojej osobistej tragedii i publicznym obśmianiu jej.
Wiec zdradziłam go fizycznie z żonatym sąsiadem, na szczęście jakoś się ułożyło bo trwało to tylko 7 dni i dałam mu do zrozumienia że traktowałam go jak odreagowanie.
Wtedy on uderzył mnie więc ja poleciałam do jego żony i powiedziałam że to on chciał to był mój największy błąd.
Ale po pierwszej wizycie przyznałam się jego żonie jak było, po drugiej opowiedziałam szczegóły żona mi wybaczyła i jeszcze chciała pomóc.
Dotąd nie wiem jak mogę im pomóc choć chcę całym sercem.
Gdy powiedziałam mężowi on nie wybaczył mi zdrady podobnie jak ty obsmarował mnie jakim byłam to draniem a teraz chce synka.
A malutką córeczkę chce zostawić mi bo przecież to przekracza jego możliwości i jeszcze dziewczynka.
Nie chcę by ten wykolejeniec wychował chłopca na padalca jak on sam.
Zrobię wszystko by odzyskać dziecko ale chyba i tak przegram.Smutek
3739
<
#2 | Deleted_User dnia 16.07.2013 00:21
Coś mi ta twoja wypowiedz nie pasuje, albo naprawde jestes zakompleksiona. Tak jak napisała Desolation łatwo wybaczyłaś, jego zdradę jeżeli faktycznie była.
Przeczytaj pierwsza wypowiedz z tego posta:
http://www.zdradzeni.info/forum/viewt...rowstart=0

Komentarz doklejony:
Desolation to co zrobiłaś nie świadczy o tym że jesteś dojrzała, nie masz dziewczyno do siebie godności ?
8724
<
#3 | rado dnia 16.07.2013 00:26
Szanowna Meggi30
Oczywiście nie będę tłumaczył Twojego męża za to co zrobił przed ślubem ale pamiętasz to?:
,,...uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński i przyrzekam, że uczynię wszystko aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe...przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności...''
Może pomimo braku komunikacji należałoby jednak zakomunikować ,,zapracowanemu'' że rozwodzimy się bo ,,nie jesteś dla mnie miły'' a nie szukać komplementów pod trzepakiem?
5107
<
#4 | Lw-i dnia 16.07.2013 00:30
meggi30, według mnie warunkiem wyjściowym do wybaczenia zdrady jest to aby zdradzacz żałował tego co zrobił.
U jednych tak jest. Inni mają to w nosie. Wtedy nie ma jak wybaczyć.

Nie wiem jak jest u innych ale u mnie żona znieczuliła się na moje komplementy i ich w ogóle nie odbierała pozytywnie. Te same słowa powiedziane przez obcą osobę działały...
Jak mówisz komplement i brak reakcji albo reakcja jest wręcz negatywna to przestajesz mówić...
I tak to idzie - błędne koło. A wszystko przez to że przynajmniej dla części ludzi nowe i nieznane jest zawsze lepsze i ciekawsze od starego.
3739
<
#5 | Deleted_User dnia 16.07.2013 00:42
Nie wiem jak jest u innych ale u mnie...ałały...
Lw-i
To samo było u mnie, moje komplementy, radośc oglądania jej i podziwiania była odbierana na zimno.
Dokadnie tak samo Lw-i
3739
<
#6 | Deleted_User dnia 16.07.2013 02:10
Nie każdy jak meggi30,potrafi dorobić tak piękną ideologię do zwykłego łajdactwa.
Wbrew temu co pisze,jej nie interesuje podziw czy inna adoracja przez domowego rogacza a tylko inna długość.Zresztą,sama wyznaje że zdradziła żeby zaspokoić swoja chuć.
"Szkoda że jego tatuś się nie cieszy"
A z czego ma się cieszyć,czyżby z tego że jak pisał średniowieczny poeta ma ...... w domu?
6529
<
#7 | wolfie dnia 16.07.2013 11:42
loner, czytasz ty w ogóle co ludzie piszą, czy tylko określasz po której stronie barykady stoją i miotasz w nich swoje osobiste żale?

Zastanów się trochę co ktoś chce przekazać i odnieś się do tego, a nie personalnie do piszącego. Jeśli nie potrafisz, to wcale się nie odzywaj.
6755
<
#8 | Yorik dnia 16.07.2013 12:39
Loner wciąż toczy wojnę, bo rana wciąż otwarta. Zamiast nie rozmieniać się na drobne i wygrać ją najpierw z sobą i u siebie, to widać jak się szarpie.
Ludzkie słabości są mu obce, bo sam chwilowo myśli, że ich nie maZ przymrużeniem oka To naturalne, ale to też nie powód, aby swoją okresową słabością i cierpieniem ciągle obciążać innych.
9755
<
#9 | meggi30 dnia 16.07.2013 13:24
...widzę żywą reakcję na mój wpis! Cieszę się i dziękuję za wszystkie komentarze. Ile osób, tyle opinii. Najbardziej podoba mi się ten o pięknej ideologii ... Akurat w moim wpisie nie starałam się stworzyć żadnej ideologii, bo nie mam o tym pojęcia. Wyraziłam tylko swoje zdanie. Chyba lepiej się jakoś usprawiedliwić choćby przed samym sobą, wybaczyć sobie swoje błędy, niż do końca życia żyć poczuciem winy,które nijak się ma do rozwoju swojej osobowości i stawania się bardziej dojrzałym i odpowiedzialnym człowiekiem. Walenie głową w mur może ci przysporzyć jedynie wielkiego siniaka na czole. Cokolwiek by ktoś nie pisał, uważam że każdy popełniony w życiu błąd, większy lub mniejszy - uczy. Wczoraj przeczytałam zdanie trochę na opak popełniania błędów,którym chciałam się tu podzielić: NIE MA BŁĘDÓW, SĄ TYLKO LEKCJE - wzrastanie jest procesem pełnym prób i błędów, eksperymentowania. "Nieudane" eksperymenty są tak samo częścią procesu, jak eksperymenty które ostatecznie dają "efekt". loner, podejrzewam że zostałeś mocno przez kogoś skrzywdzony, ale zamiast rzucać chamskie i proste komentarze do innych, skup się na rozwoju własnej osobowości. Bo Twoja niechęć do ludzi, oznacza tylko jedno - musisz strasznie siebie nie lubić.
Ja, mimo błędów które popełniam każdego dnia, kocham siebie. Nie ma ludzi bezbłędnych. Nawet Ci którzy tak bardzo krytykują zachowanie innych, sami przecież też popełniają błędy. Bo tak zostaliśmy stworzeni! Dzięki temu, jeśli potrafimy wyciągać odpowiednie wnioski, wzrastamy. W końcu doszłam do takiego momentu w życiu, kiedy nie boję się tego powiedzieć.
rado, wiem że przysięgałam wierność,ale widocznie wtedy nie byłam wystarczająco dojrzała, aby sens tych słów był dla mnie wyrocznią. Teraz zdecydowanie inaczej wzięłabym odpowiedzialność za to co mu przysięgałam. Wiem że zrobiłam źle!!! Jestem tego świadoma. Jest tylko jeden mały problem - nie da się cofnąć czasu. Teraz bogatsza o tą wiedzę z pewnością najpierw poszłabym do niego, a nie "pod trzepak" Uśmiech piotr73 - TAK - byłam bardzo zakompleksiona! nie wiem co ci nie pasuje w moim opisie? myślisz że wymyśliłam sobie historię ze zdradą mojego męża... nie miałabym w tym żadnego celu. Zbyt łatwo wybaczyła... może i tak, ale miłość we mnie do niego była silniejsza niż uraza. Jeśli kogoś kochasz na prawdę, jesteś w stanie mu wiele wybaczyć. Nawet największe świństwa. A moje zdanie o tym że szkoda że nie cieszy się z dziecka, miało wydźwięk raczej taki,że on - odpowiedzialniejszy niż ja, po tym jak postanowił (chyba) świadomie mieć ze mną dziecko, teraz zmienia zdanie. Czyli jego decyzja nie była do końca przemyślana, może też popełnił błąd? wolfie - dziękiZ przymrużeniem oka twoja odpowiedź trafia w sedno!

Komentarz doklejony:
Yorki, jestem na prawdę dumna,że jest tak wielu mądrych ludzi na świecie Uśmiech
9740
<
#10 | Desolation dnia 16.07.2013 19:58
@Piotr73
Nie znam ciebie ale nie rozumiesz sytuacji.
On mnie prawie zabił, znów wróciła mi depresja, teraz wyszłam z tego dzięki kochaniutkiej przyjaciółce którą już zacałowałam na śmierćUśmiech
Do nie dawna nie wyobrażałam sobie rozwodu ponieważ bo wiem że ta cała moja tragedia wynikła z rozwodu i nie chciałam by dzieci przechodziły przez to samo co ja i nie daj boże by doszło do kolejnej tragedii.
Dla waszej informacji bo wielu mi wiele zarzucało to mój pierwszy związek i zarazem pierwszy chłopak poza przyjaciółmi z którymi w przeszłości owszem wymieniłam kilka buziaków ale z koleżankami i przyjaciółkami także to był okres eksperymentów ale bardzo słodkich i szybkiego zapomnienia o przeszłości.
Gdy problem waliłam do niego na fejsie i dawał mi odpowiedź, gdy zrobiłam głupotę karcił mnie, taks samo jak przyjaciółka.
Piotrze żonę tego faceta też bym obcałowała ale nie zrobię tego ze względu na jej mężaUśmiech
Taka kobieta to skarb ona wszystko potrafi zrozumieć, świetnie się z nim dogaduje, wszystko jej wylałam.
Spodziewałam się wydrapanych oczów, z początku płakała ale teraz wszystko jest OK.
Jeśli będą potrzebowali wsparcia finansowego to im je dam, jestem teraz ich dłużnikiem.
Wiem Piotrze że popełniłam głupotę, gdybym wcześniej miała jakiegoś chłopaka to pewnie zrobiła bym to z kimś nie zamężnym.

Komentarz doklejony:
@loner nie wiem czy łajdactwo na kobiety.net takie historie zawsze znajdowały zrozumienie.
Od kiedy rzuciłam samosia.pl regularnie pisuję na tym portalu ale jako ze to jest duży portal nie opisałam tama swojej historii tylko fragmenty gdy ktoś wypytywał na upartego.
Tam znalazłam wielkie wsparcie psychiczne.
Nie oceniała bym jednak autorki jako typowej zdrajczyni zrobiła vice versa i nie jest to godne polecenia ani potępienia.
Bo nie dla każdego ślub to świętość szczególnie jeśli bierze się cywilny i nie jest się osobą wierzącą.
Dla mnie było by obojętne czy skrzywdził by mnie przed ślubem czy po problemem są niczemu winne dzieci a nie przysięga małżeńska.
Można tez żyć w konkubinacie ból jednak zawsze będzie ten sam nigdy większy mniejszy.
3739
<
#11 | Deleted_User dnia 16.07.2013 20:44
@loner nie wiem czy łajdactwo na kobiety.net takie historie zawsze znajdowały zrozumienie.
Sorry,jak to zdanie będzie po polsku?Nie rozumiem,naprawdę.Np co wg Ciebie znaczy"łajdactwo na kobiety"?
Albo:"Nie oceniała bym jednak autorki jako typowej zdrajczyni".No to oświeć mnie proszę,czym rożni się typowa zdrajczyni od nietypowej?
Piszesz następnie:"Bo nie dla każdego ślub to świętość",oczywiście łajdak ma w głębokim poważaniu przysięgę złożoną najbliższej osobie i dalej:"szczególnie jeśli bierze się cywilny".Uczciwemu człowiekowi jest bez różnicy gdzie składa przysięgę.
8724
<
#12 | rado dnia 17.07.2013 00:37
Meggi30 sposób, w jaki się bronisz trochę mi nie pasuje do typu osoby zakompleksionej chyba, że w poprzedniej fazie byłaś gąsienicą a teraz stałaś się pięknym motylemZ przymrużeniem oka. Ja mam wyrobioną opinię co do matki mojego syna-jest istotą prymitywną ponieważ jak zwierzę nie panowała nad popędem. Ciebie oceniał nie będę gdyż nie mam do tego prawa jednak decydując się na bycie z kimś (w wolnym związku lub małżeństwie) niesie za sobą pewien najważniejszy obowiązek i jeżeli nie możemy się ,,powstrzymać'' mając przecież ,,to'' w domu to przyrównałbym to do działania drapieżnika, który uśmierca swoją ofiarę choć żołądek ma pełny.
Oczywiście popełniłaś qrewski błąd i nie zazdroszczę Twojemu mężowi ale i Tobie tym bardziej, że maluch w drodze. Niestety przez nasze często popaprane dorosłe życie muszą cierpieć dzieci. Smutek
Ameryki nie odkryję twierdząc, że są dwa wyjścia. PowodzeniaZ przymrużeniem oka
6529
<
#13 | wolfie dnia 17.07.2013 09:44
Rado wczytaj się jeszcze raz w ten tekst, Meggi30 wcale się nie broni, jedynie tłumaczy pewne mechanizmy i ma w tym dużo racji.

Mało tego, zaryzykował bym twierdzenie, że tak naprawdę jej wpis adresowany jest do konkretnej osoby, jako ostatnia deska ratunku i próba dialogu. A to że my go czytamy i dyskutujemy, dzieje się niejako przy okazji, ale nie jest głównym motywem jego tutaj umieszczenia.
3739
<
#14 | Deleted_User dnia 17.07.2013 10:02
wolfie - jak najbardziej broni się.
maggi30 -jak długo robiłaś rogi mężowi ?
6529
<
#15 | wolfie dnia 17.07.2013 10:19
Piotr73, pozwolisz że się z Tobą nie zgodzę i pozostanę przy swojej oceni? Z przymrużeniem oka
3739
<
#16 | Deleted_User dnia 17.07.2013 10:33
Każdy ma prawo mieć swoje zdanie, Ty wolfie też Szeroki uśmiech
9767
<
#17 | milord dnia 17.07.2013 11:05
Maggi się nie broni > ona się tłumaczy. Czy faktycznie doszło do tego, ze komplementy od obcego (było nie było) faceta stały się ważniejsze do tego stopnia? A może jego urok osobisty przeważył? Myślę, że te komplementy wyparły z myśli Maggi jej męża. Do tego stopnia by postawić na szali 14 lat? 14 bo to już dwa lata po. Ubrała w piękne słowa fakt, że ten facet jej spowszedniał. Tłumaczy to brakiem komunikacji i pewnie ma trochę racji > ale to jeszcze nie jest powód. A ratowanie, którego się podjęła to pokłosie tego co zrobiła. Jak to ratowanie wygląda "na żywo" nie wiemy > ale jedno jest pewne. On może i kiedyś wybaczy. Ale nie zapomni. I wcale nie dziwi mnie fakt, że Maggi stara się wpoić mężowi poczucie winy.
6529
<
#18 | wolfie dnia 17.07.2013 11:57
Milord, a gdzie wyczytałeś że ona wpaja mu poczucie winy?

Bo ja tam widzę coś zupełnie przeciwnego. Połowa tego tekstu to właśnie coś odwrotnego zakończone słowami "Wszyscy zdradzeni mężowie, to nie wasza wina!"
Jedyne o co ma do niego żal, bo nawet nie pretensje, to o to, że zachowuje się teraz jak rozkapryszona dziewczynka, zamiast wziąć się w garść. Podjął pewne decyzje i nie potrafi konsekwentnie działać. Nikt go nie zmuszał do tego aby z nią zostać, ale skoro podjął taką decyzję, to niech się jej trzyma.
9767
<
#19 | milord dnia 17.07.2013 13:02
Słuchaj Wolfie. Pomału bo chyba zaczynasz ze stępa przechodzić w galop. A czymże jest jej wpis? Jest czymś innym niż tłumaczeniem siebie i opisem zachowania męża, który opisał to inaczej? Tak. Nikt go nie zmuszał aby z nią został. Ten tekst jest do niego i tu się zgadzam. My jesteśmy kimś w rodzaju świadków sprzeczki na ulicy. Świadkami tego jak jakiś nastolatek rzuca pustą butelkę na trawnik przed naszym domem. Jak mu zwrócisz uwagę to będzie się tłumaczył? Z przymrużeniem oka
Nie twierdzę, ze Maggi się nie uda. Chwyta się sposobu by tu założyć konto i karmi się nadzieją, ze mąż to przeczyta , zobaczy winę w sobie, i rozłoży jej winę w proporcjach 70% dla niego i 30% dla niej. Prawdopodobnie więcej by zyskała gdyby mu wcześniej zagroziła rozwodem. Teraz na jej barkach spoczywa ratowanie. O ile to wogóle jeszcze możliwe po dwóch latach starań i mizernych efektach.
6755
<
#20 | Yorik dnia 17.07.2013 13:16
Wolfi, masz bardzo dobre spostrzeżenia.
Właśnie dlatego nie zabierałem głosu. Meggi30 nie bardzo jest co powiedzieć. Zresztą sama świetnie rozumie sytuację, jest bezsilna i w tej bezsilności się tutaj znalazła. To bardzo cenna i smutna historia. Wiele pokazuje. Uczy pokory wobec życia.

Oczywiście, że tamta zdrada wcale nie była inna, papier wcale nie gwarantuje i nie reguluje uczuć.

Meggi30, nie poddawaj się. Faktycznie 2 lata huśtawki to trochę długo, ale to nie jego wina. Powiem sloganem, im ktoś bardziej kocha, tym wiekszy szok, bardziej i dłużej boli. Sama poradziłaś sobie ze zdradą, więc powinnaś męża rozumieć. Dla męszczyzny dodatkowo wiąże się to z jego zranionym męskim ego, a większośc ma bardzo silne.
Zastanów się czy nie dajesz wciąż jakichś powodów do tego, aby mieć co do Ciebie i Twojej szczerości wątpliwości.

Jeśli zrobiłaś już wszystko co mogłaś, faktycznie kolej na niego.
To co go by mogło prywrócić do życia, to bezpieczeństwo przy Tobie i jakieś inne silne emocje, tak żeby nastąpiło przekierowanie. Pomyśl o tym. Efekt może być rózny, ale to dla waszego dobra, bo faktycznie do końca życia nie warto się męczyć.

Faktycznie już czas żeby mąż zrobił wóz albo przewóz. Jeśli ty się wciąż starasz i pilnujesz, niestety problem jest teraz po jego stronie. Czy on to wie ? Nigdy nie wiemy, czy ktoś sobie z samym sobą poradzi. Trauma dla niego była tak duża i nieprawdopodobna, że wciąż złe emocje wracają. Wciąż Ci nie ufa, stąd wątpliwości co do dziecka.

Nie mów, ze to on Cię zapłodnił, a teraz się wypina, bo równie dobrze można powiedzieć, że znałaś doskonale sytuację i dałaś się zapłodnić. Teraz on może to widzieć jako przymus bycia z Tobą. Tak więc decyzja z dzieckiem była za wczesna.

Zastanów się czy nie warto, abyś podała linka do opisu ze strony męża. Złożenie tego w całość może pozwolić na odnalezienie wspólnej drogi. Ciekawe czy jest jeszcze tutaj ?
6529
<
#21 | wolfie dnia 17.07.2013 14:39
Milord, trudno odnieść mi się do faktu czy jej mąż opisał to inaczej czy nie, bo nie wiem kto to i być może nie czytałem jego wpisu, faktem jest jednak że pewne aspekty pominął.

Po drugie ja jej wpisu nie odczytuje jako tłumaczenie siebie, tudzież oskarżanie jego, ja tam widzę próbę poukładania w jakąś logiczną całość mechanizmów zdrady, w sposób dość neutralny i całkiem logiczny. Nie ma tam nic odkrywczego, ale też nie ma jakiegoś wybielania siebie, za to widzę całkiem sporą dozę szczerości.

Z jednym się mogę zgodzić, nie widzę tam żalu czy też skruchy. Jednak minęły już dwa lata i z tego co pisze ciężkie lata.
9767
<
#22 | milord dnia 17.07.2013 16:10
Twoja żona Wolfie przypadkiem nie tłumaczyła się podobnie?
Zdradza się szczerze. Jak mówi kochankowi, ze go kocha > to należy przyjąć, ze tak jest. Później można żałować > fakt. Ale w tym konkretnym momencie coś takiego jak burza mózgu > nie istnieje. To jest ta granica, o której napisała Meggi. Dopuściła do momentu, gdy przestała siebie kontrolować. Później było później. Mąż się dowiedział, trzeba było dorobić ideologię i jakoś rozłożyć w rozsądnych proporcjach winę. Cały czas powtarzam. Zdrada nigdy nie jest sposobem na rozwiązywanie problemów. Jest sposobem na ich pogłębianie. A jeśli ktoś uważa, ze w taki sposób sięgnie dna i to pozwoli mu się od tego dna odbić > to może się tak zdażyć, że nim sięgnie dna > zabraknie mu powietrza.
>>>>za to widzę całkiem sporą dozę szczerości<<<<
Prawie dałem się nabrać. Jestem od zarabiania itd. > ale od figli. Nie. Od figli są inni a ja mam się zwyczajnie nie odzywać. Przełknąć i odfajkować.
6529
<
#23 | wolfie dnia 17.07.2013 16:26
A gdzie ona napisała że zdrada była sposobem na rozwiązanie problemu?
Wręcz pisze że właśnie robiła to z pobudek czysto egoistycznych, aby osiągnąć to, czego jej brakowało, dostała co chciała, to są jej słowa. Wyłączyła myślenie i dała się ponieść chwili.

I tak poza tematem, przestań używać >, bo musiałem przeczytać Twój wpis kilka razy aby pojąć sens, a i tak nie jestem pewien, czy na pewno dobrze Z przymrużeniem oka
9755
<
#24 | meggi30 dnia 17.07.2013 16:38
Desolation,
dzięki za komentarz! Ja chyba zmykam z tego portalu, bo tak na prawdę rozpamiętywanie cały czas w kółko tej sytuacji nic nie zmienia. Życie biegnie do przodu,zobaczymy co los przyniesie. Widzę że mamy trochę wspólnego, bo dla mnie mój mąż to też pierwszy facet (teraz już nie jedyny). Nigdy wcześniej nie miałam nikogo i kiedy byłam jeszcze nastolatką, zamiast poznawać życie i różnych facetów,kiedy był na to czas, ja byłam wpatrzona w mojego kochanego. Nie mówię że to złe i nie popieram przesadnego skakania "z kwiatka na kwiatek", ale człowiek jest tylko człowiekiem i choćby z ludzkiej ciekawości zawsze zastanawiasz się jak to jest z kimś innym. Ja nawet tego nie ukrywałam przed moim mężem,że jestem ciekawa po prostu seksu z innym facetem, mimo iż on jest dla mnie najważniejszy. Zawsze sobie żartowaliśmy po jego zdradzie, że teraz ja mam jeden ruch bez konsekwencji, po tym co on zrobił. Wiem że on może nie brał tego poważnie,ja zresztą też, bo absolutnie nie planowałam tej zdrady. Może trzeba było prosto z mostu powiedzieć: słuchaj, chcę zaspokoić swoją ciekawość, nie gniewaj się. A fakt że zrobiłam to za jego plecami nie był w porządku i uczciwy, nawet z racji tego że tak długo jesteśmy razem. Ale się stało! Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Nigdy nie chciałam go zranić. I właściwie to tylko z tego powodu jest mi teraz przykro. Bo mimo iż on też mnie zdradził to wciąż fajny z niego facet Uśmiech
Desolation,trzymam mocno kciuki i powodzonka! Twoje serducho wie najlepiej co masz zrobić, więc go słuchaj, a opinie typków w stylu loner (samotnik jakiś?) śmieszą mnie tylko. Ale niech się chłopak przynajmniej na portalu wykrzyczy, bo i tak pewnie ciężko mu żyć samemu z sobą. Współczuję mu.
3739
<
#25 | Deleted_User dnia 17.07.2013 17:02
meggi30
Yorki, jestem na prawdę dumna,że jest tak wielu mądrych ludzi na świecie
Zaiste wielka jest mądrość Yorki w tej sprawie.
Twoja duma z niego jest jak najbardziej uzasadniona.Rzadko można spotkać taki duet jak Ty z Yorkiem który tak żarliwie usprawiedliwia zdradę i na dodatek zgodnie zrzuca cześć winy na ofiarę.Och sorry.Nie duet a tercet.Przecież nie mogę ująć zasług wolfie w tej sprawie.
Ps Yorik,znajdziesz inne argumenty oprócz pustosłowia lub bana?Fajne
9755
<
#26 | meggi30 dnia 17.07.2013 17:09
Czytam te wszystkie komentarze i jedynie chyba wolfie rozumie,po co opisałam moją sytuację. Dzięki za komentarze. Ja tak na prawdę nie szukam tutaj rozwiązania mojej sytuacji, tylko opisałam w jakiej jestem i cokolwiek by mi ktoś nie doradzał, to tak na prawdę wszystkie "złote rady" mam gdzieś,bo to jest moje życie i tylko ja wiem jak mogę rozwiązać moją sytuację. Także bez sensu dyskutować kto był bardziej winny w moim związku. Ja mam swoje zdanie,mój mąż swoje. Chyba moim głównym przekazem wpisu była informacja,że opisane tutaj zdrady nie zawsze do końca przedstawiają prawdę. Taki wniosek wyciągnęłam po przeczytaniu wpisu mojego męża. A jeśli coś nie jest do końca szczerze opisane, trudno jest liczyć na obiektywną opinię innych. Zresztą chyba sensem tego portalu jest wyrzucenie z siebie żalu,jeśli zwyczajnie w realnym świecie nie ma się z kim pogadać. Bo osoba która zadecydowałaby o swoim losie na podstawie kilku komentarzy całkiem anonimowych i nie znających tak na prawdę sytuacji osób, chyba musiałaby być jakaś szalona! Jestem egoistką i dobrze mi z tym Z przymrużeniem oka Linku do wpisu męża chyba nie wrzucę, bo wcale bym nie chciała żeby czytał to co wypisuję,bo on o tym wszystkim wie, bo przecież rozmawiamy. W końcu rozmawiamy o naszych uczuciach, analizujemy nasz wiązek, ale on ma kilka swoich racji (wynikających jak to ktoś trafnie określił z męskiego ego podejrzewam) których się trzyma, i przez to nie możemy przejść dalej i pchnąć tego bałaganu do przodu. To mnie martwi. Spodobało mi się też zdanie z przepoczwarzeniem Uśmiech Rzeczywiście, w każdym wpisie podkreślałam że miałam kompleksy. Teraz jestem motylem Uśmiech w dodatku egoistycznym! Czy gdybyście mieli do wyboru własne szczęście albo bycie osobą z którą jesteście w związku,to co byście wybrali? Albo odwrotnie, czy chcielibyście aby ktoś był z wami kosztem własnego szczęścia? Ja nie. Dlatego wciąż zastanawiam się dlaczego on jest ze mną skoro tak często nie jest szczęśliwy? Ja na prawdę nie trzymam go na siłę, po prostu wolałabym żeby był szczęśliwym człowiekiem. Ze mną lub beze mnie. A ja przecież go nie wygonię z mojego życia,,, wciąż mi na nim zależy i cały czas zakładam że u niego to etap przejściowy i w końcu minie, może potrzebuje więcej czasu...jeszcze więcej. No i trochę sprostuję swoje zdanie, że tata nie cieszy się z dziecka. W sumie to nie wiem. Powiedział to w swoim "gorszym" momencie. Może w głębi duszy się cieszy... zobaczymy jak się pojawi dzidziuś. Może to będzie nasz punkt kulminacyjny? Absolutnie nie traktuję pojawienie się dziecka jako sposób na rozwiązanie problemu, bo chciałabym żeby dostało ono wszystko co najpiękniejsze i nie pozwolę aby nasze głupie problemy miały na nie destrukcyjny wpływ. Pewnie nie ochronię je przed wszystkim,ale przynajmniej będę próbowała. wolfie - jeszcze raz dzięki za zrozumienie Z przymrużeniem oka

Komentarz doklejony:
Miłego popołudnia na portalu zdrada.info loner Uśmiech

Komentarz doklejony:
ups zdradzeni.info Z przymrużeniem oka
6529
<
#27 | wolfie dnia 17.07.2013 17:17
loner, a gdzie twoje argumenty, bo jak na razie to jedyne co potrafisz, to odnosić się ad personam.

Mało tego, nic nie pojmujesz, tudzież nic do ciebie nie dociera, z tego co się tutaj pisze.

Meggi30, powodzenia, mam nadzieję że w końcu Wam się poukłada, może musisz nim potrząsnąć, aby go wyrwać z tego stanu, bo jest o co walczyć i dla kogo przedewszystkim.
9755
<
#28 | meggi30 dnia 17.07.2013 17:32
http://www.youtube.com/watch?v=yMYcrAtVeao

a to tak na marginesie, jeśli ktoś ma czas i ochotę - polecam!!! Kolejny mądry człowiek którego cenię. ... loner ! Wiem że ci się to nie spodobało.
I zamiast siedzieć przed kompem, na czerwonym portalu,lepiej chodźmy na zewnątrz i odetchnijmy świeżym powietrzem, co ja właśnie idę uczynić Uśmiech
6755
<
#29 | Yorik dnia 17.07.2013 17:42
Loner,

Cytat

Ps Yorik,znajdziesz inne argumenty oprócz pustosłowia lub bana?

Nie, nie będę Ci psuł światopoglądu. Współczuję Ci, ale wiem, że jakoś to przeżyjesz Fajne
5107
<
#30 | Lw-i dnia 17.07.2013 19:02
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i z definicji nie jest obiektywny... Twój również nie jest obiektywny.

Co do Twojego męża to poczytaj: http://www.zdradzeni.info/forum/viewthread.php?forum_id=51&thread_id=350

Jeśli chodzi o dziecko... to stawiam niestety 90% na to, że spowoduje ono całkowity rozpad waszego związku. Dziecko ogniskuje problemy...
To co MOGŁO BY pomóc to terapia małżeńska. Dlaczego? Bo tam jest szansa na to, że zbliżą się wasze punkty widzenia. Dlaczego nie próbować samemu? Bo próbujecie już 2 lata i nic z tego nie wychodzi.

Dlaczego mąż nie odchodzi? Widocznie jeszcze kocha? Albo ma poczucie obowiązku? Albo poczucie winy? Albo mieszankę tych uczuć.

PS.
Nie próbowałaś jeszcze jak jest z żółtym, czarnym, kobietą itd. TEŻ będziesz ciekawa...
9772
<
#31 | pawka17-20 dnia 17.07.2013 20:18
Jestem w podobnej sytuacji. Razem jesteśmy 8,5 roku, po ślubie 5 lata. Mamy 4 letniego synka. Po porodzie coś się zepsuło miedzy nami. Bardzo się zmieniłam w wyglądzie. Jak to po ciąży bywa przytyłam trochę. Ale mniejsza o to. On podczas narzeczeństwa miał 2, że tak powiem intymne spotkani z dwiema byłymi ukochanymi. Do 100% zdrady nie doszło, ale było o krok. Wiem śmiesznie brzmi. Najbardziej bolało to ze to jego byłe. Które miały go i nie potrafiły zatrzymać. Jedna na samym początku go olała, wiec zainteresował się mną. Przebolałam jego zachowanie. Ale jak pisałam po porodzie coś się zmieniło. On zrobił się obojętny. Całował mnie podczas seksu, który raz na ok 2 tygodni był. Jak gdzieś wychodziliśmy nie było widać, że jesteśmy razem. On szedł swoja droga ja zostawałam sama. Nigdy po mieście nie chodziliśmy za rękę. Jedyny sposób żeby się do niego przytulic to była noc, gdy on spał. Ponieważ w dzień gdy chciała się przytulic zawsze miał wymówki. Tak bardzo potrzebowałam czułości i podbudowania wiary w siebie, że zdradziłam go. Czułam się przez chwilę, ze żyję, że komuś się znów podobam. Ale trwało to chwile. Było to jeden raz. Potem znów szara samotność. Mąż nie wiedział o tym. Było jak zwykle. Miałam wrażenie ze to we mnie jest wina całego zachowania męża, postanowiłam mu pozwolić spróbować czegoś nowego. Bardziej to było takie sprawdzenie czy pójdzie. Ale bardzo się przeliczyłam. Znalazł sobie bardzo szybko kogoś. Przyznał się co z nią robił, bo chciałam tego. Nie wytrzymałam bardzo bolało. Gdy zaczął przyjaźnić się z nią, nagle uświadomił sobie, że ma żonę i ja kocha. Bardzo się zmienił. Stał się czuły i kochany. Wyszła mała nie przyjemna sytuacja, że się dowiedział o zdradzie. Bardzo mnie zaskoczyło i zabolało jego obojętne podejście do tego. Mówi że on to w środku przechodzi. bardzo dużo pisze z przyjaciółką i ukrywa co pisze. Ciągle usuwa wiadomości. Pracuje z nią. Koledzy w pracy gadają, że coś miedzy nimi jest. Biega z nią. wszędzie. To moja mała historia. Podoba mi się ostatnie zdanie "Albo z kimś zostajesz, starsz się wybaczyć (jedyne wyjście) i układasz nowy związek na innyc hzasadach, z pełną komunikacją, albo odchodzisz i nie katujesz tej drugiej osoby." On nie zwraca się do mnie brzydko, wręcz przeciwnie za bardzo miło. Jak nigdy dotąd. Nie potrafię znieść myśli, że ona tez jest w jego życiu na tym samym miejscu co ja. Przyznał się, że chyba kocha nas obi i nie potrafi wybrać. A ja nie chce się dzielić, Ale boję się, że jak ona zniknie on znów będzie nie czuły.

pawka17-20 proponuję, żebyś opisała swoją historię i założyła osobny wątek . rekonstrukcja
3739
<
#32 | Deleted_User dnia 17.07.2013 23:12
meggi ,

Może istotnym budulcem jego obrazu Twojej zdrady jest jego zdrada.
Projekcja jego zachowań i stanów z tamtego okresu jest pryzmatem , przez który ocenia Twoją niewierność.To jeden z podstawowych błędów poznawczych-rzutowanie własnych wartości i zachowań na inne osoby.
Trwałość przekonań i wniosków jest proporcjonalna do ilości wysiłku, który trzeba włożyć w ich nabranie.Na im bardziej niepełnych informacjach on budował obraz Twojej zdrady tym bardziej ten obraz jest stabilny - dużo pracy kosztowało go uzupełnienie luk.A skoro zapełnił te luki sam to jest to dla niego obraz wiarygodny-bo sam go wytworzył- zwłaszcza ,że do zapełniania luk wykorzystywał projekcję swojej zdrady sprzed lat.To dlatego tak ciężko się mu z tym obrazem rozstać lub go zmienić-żeby to zrobić musi się przyznać do błędu.
7375
<
#33 | B40 dnia 18.07.2013 19:17
Meggie, czytam Twoją historię i ... standard bo nie prawił komplementów itp. Ja prawiłem l-wi też i wielu innych. Nie o to chodziło. Ładnie ubrałaś swoją historię w jakiś romantyzm. Kiedyś gdy moja żona w rozmowie uzyła słowa "romans" powiedziałem : romans - był przed XXw (małżeństwa aranżowane były przez rodziny itp) Później małżenstwo stało się dobrowolnym wyborem dwojga ludzi i nie jest to już romans ale zwykłe koo....stwo to raz.
Zmykasz z portalu bo co, bo nikt nie łyknął tych słodkich wywodów? Odpowiem za Ciebie nikt w to nie wierzy bo u każdego z forumowiczów wyglądało bardzo podobnie. Co do zdrady męża przecież mogłaś nie wychodzić za niego, nie rozumiem?
A to co piszesz o komplementach obcego faceta no proszę bo co bo wysyłał takie super SMS czy maile. Sory wielu z tu obecnych było super małżonkami ale niestety nasze komplementy wiarołomni mieli w doopie, po prostu uważali to za standard. Jak myślisz ile razy Twój mąż miał okazję zdradzić Ciebie??? Myślę że nie raz jak każy to kwestia: wychowania, kręgosłupa moralnego i miłości którą obdarowujemy naszych wiarołomnych.
A najlepsze co przeczytałem "zapłodnił mnie" powiem ci moją opinie dałaś się zapłodnić bo uważałaś że to uratuje wasze małżeństwo. Nie masz pojęcia co czuje Twój mąż (fakt byłaś zdradzona i w 100% było to podłe ale miałaś możliwość nie kontynuowania tego, teraz macie mieć dziecko a on nie wie czy chce być z Tobą - przykre ale prawdziwe - chciałby odejść ale za bardzo Cię kocha) - 2 lata mowisz??
To widzę ze nie jest u mnie źle ja jestem równo rok a widzę jak było by to wczoraj. Mimo wszystko powodzenia ale nie wymagaj oby ktoś wierzył w twojej wyjaśnienia i koloryzowanie zwykłaego świństwa. Zdrada jest podła zarówno Twoja jak i Twojego męża i niestety zostawia w nas piętno na całe życie
6529
<
#34 | wolfie dnia 19.07.2013 09:55
betrayed40 wiesz, ten medal ma drugą stronę, skoro jej mąż się tak męczy to po co z nią jest?
Piszesz za bardzo kocha, to czemu tego nie okazywał i nie okazuje?
Nie twierdzę że to usprawiedliwia zdradę, ale chcemy tego czy nie, zdrada rzadko bierze się znikąd.

Co do czasu, ja rozumiem że można czuć się zbrukanym dotkniętym, upokorzonym i co tam jeszcze komuś przychodzi do głowy, ale są pewne granice użalania się nad sobą i rozdrapywania ran i albo dajemy sobie z tym radę i wychodzimy z tego o własnych siłach, albo idziemy do specjalisty. On nie chce iść do specjalisty, woli użalać się nad sobą, jednocześnie nie mając sił aby kopnąć ja w zad i zacząć życie od nowa.

Sytuacja nie jest prosta, ale jeśli nie zaczną się oboje starać, to ona będzie musiała włożyć portki i podjąć męską decyzję i tego w dużej mierze dotyczy jej wpis.
3739
<
#35 | Deleted_User dnia 19.07.2013 13:40
Nie oszukujmy się, zdrada zazwyczaj ma głębokie podłoże, zaś idealizowanie zdradzonego przy jednoczesnym "upotwornieniu" zdradzającego to groteskowe postrzeganie rzeczywistości i choć zapewne zdarzają się skrajnie nieludzkie historie to śmiem twierdzić, że jest ich zaledwie promil w dziejach ludzkości. Zdrada jest podła ale i podłym może być też życie przed zdradą, bo czy szczęśliwa w związku kobieta zdradzi? Egoistycznie szuka szczęścia dla samej siebie i to nie jest tak, że ona zdaje sobie sprawę z tego jaką krzywdę bliskiej osobie wyrządzi. Zdradzająca/cy myśli, że uszczęśliwi siebie, zaś bliski nic na tym nie straci, nic złego nie odczuje, bowiem NIGDY się o tym nie dowie. Przyczyna rodzi skutek i w mojej ocenie - zdrada jest skutkiem rozpadu związku, nie przyczyną, tyle że ból zdradzie towarzyszący zaciera rzeczywiste przyczyny, i od tej chwili to zdradę postrzegamy jako jedyną przyczynę rozpadu. Dla zdradzonych jest to bezapelacyjnie i w 100% główna przyczyna rozpadu ale dla zdradzających ta przyczyna (zdrada) jest następstwem rzeczywistych powodów zdrady.
Nie chcę abyście odebrali moje słowa jako obronę zdradzających jednak od kilku lat staram się zrozumieć zdradę i wybaczyć, to i rażą mnie podziały na czarny i biały. Życie to nie film kategorii "B" w którym jaskrawo widać różnicę pomiędzy dobrym i złym charakterem jakiejś historii i w życiu po zdradzie często dwoje ludzi wciąż się kocha. Zrozumiałym zatem jest, że pomimo ciosu w plecy winno się wysłuchać oboje bohaterów, dając szansę obojgu, bo przecież oboje w jakiejś mierze ponoszą winę za rozpad. I jedna historia opisana przez dwojga może różnić się diametralnie, bo jest to subiektywna ocena i postrzeganie każdego z osobna. Wiążąc się ze sobą nie mamy gwarancji, że dobrze wybraliśmy i choć zdrada daje nam odpowiedź o błędzie to jednak błędy każdy popełnia, jedni większe, drudzy mniejsze no i różnica ilości błędów bywa spora ale NIKT nie jest czarny albo biały, bo tak to tylko w bajkach...
6529
<
#36 | wolfie dnia 19.07.2013 14:12
Afobam, oczywiście, wina za to co się dzieje w związku leży prawie zawsze po obu stronach, ale za sama zdradę odpowiedzialność ponosi tylko zdradzający, to jego decyzja i jeśli tak mu źle było w związku, że posunął się zdrady, mógł wcześniej ratować związek, albo się rozwieść.
3739
<
#37 | Deleted_User dnia 19.07.2013 15:24
Tylko, że to zdaje się działa na takiej zasadzie: mnie zdrada pomoże, a on się nie dowie i jemu nie zaszkodzi...i może po tej "odskoczni" wszystko się ułoży. Bez założenia, że się wyda i tym bardziej bez założenia, że to będzie koniec.
W pewnych sytuacjach wymyka się to spod kontroli i wtedy w miarę napływu uczuć myśl aby poprzednie kończyć już zaświta i ludzie się rozchodzą (nawet nie wiedząc o zdradzie) lub też z obawy, może niepewności tkwią w chorym układzie wyrządzając jeszcze większą i świadomie już krzywdę zakładając że może się to wydać. Przy czym pierwotnie takiego założenia nie było, a wręcz pewność jego wykluczenia.
6529
<
#38 | wolfie dnia 19.07.2013 15:46
Tylko że zdradzający nie myślą w ogóle. Tutaj Meggi30 dobrze podsumowała, zdrada to robienie dobrze sobie, aktualny partner w danym momencie nie liczy się wcale.
3739
<
#39 | Deleted_User dnia 19.07.2013 17:11
Tak - "nie liczy się wcale", a dokładniej to nie jest w ogóle brany pod uwagę, jakby zostawiony w innym świecie z którego zdradzająca cichaczem się wymknęła. I te dwa światy z założenia - NIGDY nie miały nałożyć się na siebie, to i jako nieporozumienie postrzegam uwagi typu, że wiedziała jaką krzywdę wyrządza. Otóż zdawało jej się, że żadną i co najwyżej sobie, zmuszając siebie do milczenia. Jednak tylko jej tak się zdawało, w głębokim egoiźmie, w beznadziejnej próbie odbicia sobie od życia krzywd, samotności czy też jak się tam przed zdradą czuła. Myślę, że wiele zdrad nie wypływa, gdyż zdradzające po fakcie idą po rozum do głowy starając się otoczyć zdradzonego tak głęboką troską aby nawet przez chwilę nie pomyślał, że coś takiego jest możliwym. Istotnym jest również zachowanie zdradzającej w chwili pozyskania przez zdradzonego najmniejszej wątpliwości i podejrzeń, bo wtedy jedynie całą prawdą może ocalić choć złudzenia (obojga) na bycie razem. Egoizm można ukazywać na różne sposoby ale czy zdrada jest jego najgorszą formą i czy zdradzający okrzyknięty musi być najgorszym? Dziwią mnie epitety niektórych pod adresem kogoś kogo rzekomo kochają lub kochali, gdyż o ile w emocjach wyzwać można od najgorszych to wciąż jest to ta sama osoba, ta ukochana i jak można się obnosić z takim jej traktowaniem? Mnie zdradziła i mam prawo odczuwać, że dla mnie jest k...wą ale przecież dla innych wciąż jest kobietą i chciałbym aby kogoś kogo kocham jako kobietę postrzegano. To samo tyczy się tych "lovelasów", mnie kochaś nic nie zrobił i niczego nie zabrał, najbliższa mi osoba, sama, bez przymusu, oddała to co jedynie dla mnie winna była zostawić. Jego rozgrzeszam, bo nic mi do tego jak on żyje i jest mi obcym ale "mojej" nie rozgrzeszę bo jej życie jest i moim życiem...
Dziś ktoś jest idealny, a jutro najgorszym? Ja w bajki wkładam, że jest tylko czarne i białe...
6755
<
#40 | Yorik dnia 19.07.2013 17:41
Afobam,

Cytat

Jego rozgrzeszam, bo nic mi do tego jak on żyje i jest mi obcym ale "mojej" nie rozgrzeszę bo jej życie jest i moim życiem...

I tu jest twój problem. Jej życie nie jest twoim życiem.
Dobrze, że wróciłeś Afobam.
9740
<
#41 | Desolation dnia 19.07.2013 21:05
@loner
Maż maggi wcześniej zdradził, jak ktoś nie jest wierzący jak ja to ma w nosie przysięgę na Boga.
Każda zdrada jest taka sama czy przed ślubem czy po

Komentarz doklejony:
@betrayed40
Może to ty jesteś jej mężem.
Ona dobrze wie co on czuje bo sama była zdradzona z resztą mówiła mu że ma teraz jeden ruch on sobie robił żarty ale to jego wina że nei wziął tego na poważnie.
Ona ma obowiązek jej wybaczyć tak jak ona mu wybaczyła.

Komentarz doklejony:
@wolfie zdrajcą był także jej mąż.
3739
<
#42 | Deleted_User dnia 19.07.2013 21:59
@Afobam

Tak na szybko , to co nasunęło mi się po przeczytaniu Twojego posta.

Cytat


Tak - "nie liczy się wcale", a dokładniej to nie jest w ogóle brany pod uwagę, jakby zostawiony w innym świecie z którego zdradzająca cichaczem się wymknęła. I te dwa światy z założenia - NIGDY nie miały nałożyć się na siebie, to i jako nieporozumienie postrzegam uwagi typu, że wiedziała jaką krzywdę wyrządza.



Cytat

Myślę, że wiele zdrad nie wypływa, gdyż zdradzające po fakcie idą po rozum do głowy starając się otoczyć zdradzonego tak głęboką troską aby nawet przez chwilę nie pomyślał, że coś takiego jest możliwym


Skoro jej zdaniem nie wyrządzała żadnej krzywdy o czym ma świadczyć pierwszy fragment to dlaczego gdy już do zdrady dochodzi zdradzające -zachowuję Twoją konwencję i piszę o kobietach , choć nie jestem przekonany czy ten mechanizm ,jeżeli rzeczywiście zachodzi rozróżnia taki podział-starają się zadośćuczynić cokolwiek , skoro nie za bardzo mają co.

Dla mnie to typowa zasłona dymna -przed znajomymi,rodziną ,dziećmi w końcu oszukiwanie ego.

Teza, jakoby zdrada to li tylko jedno z oblicz egoizmu uważam tyle za odważną co postawioną na wyrost.Ale w takim wypadku nie rozumiem Twojego problemu.Skoro uważasz zdradę za objaw egoizmu to nie powinna tak niszczyć psychiki zdradzonego - a Ty klęknąłeś .
Kochaś ,jeżeli był świadom sytuacji jest współwinny.Nie da się w ogólności całkowicie zdjąć odium winnego z kochanka.Natomiast z praktycznego punktu widzenia istotne dla zdradzonego jest postępowanie partnerki.
Czy zdradzony ma prawo do używania epitetów w stosunku do partnerki? To kwestia nie tyle semantyczna co kultury osobistej.
Wpływ na to w jaki sposób postrzegają Twą partnerkę osoby trzecie masz znikomy.Twój stosunek do niej ma znaczenie tylko dla osób , dla których jesteś jedynym i w dodatku wiarygodnym źródłem informacji.Cała reszta wyrobi sobie opinię korzystając z różnych źródeł, więc nie masz siły sprawczej aby ją w dowolny sposób kształtować.
To jak postrzegasz innych ,zależy od wielu czynników.W niektórych wypadkach latami możesz mieć błędny osąd.Musisz brać pod uwagę ,że ludzie się zmieniają wraz z upływem czasu.Że grają różne role w zależności od grupy społecznej w jakiej aktualnie się znajdują.Że skrajne , albo tylko silne emocje pozwalają dojść do głosu tym stronom osobowości ,których istnienia wcześniej nikt nawet u tych osób nie podejrzewał.W końcu zmiana Twojej osobowości pozwala dostrzegać rzeczywistość w tym innych ludzi z zupełnie różnych perspektyw wraz z upływem czasu.
Tu jest część Twojego problemu.Nie jesteś w stanie zmienić modelu rzeczywistości -pomimo ewidentnego niedopasowania faktów.
3739
<
#43 | Deleted_User dnia 20.07.2013 01:44

Cytat

I te dwa światy z założenia - NIGDY nie miały nałożyć się na siebie

Nakładają się w sumieniu zdradzającego i stąd wniosek, że po fakcie starają się nadrobić i też tuszować występek, cały czas zakładając, że prawda nie wypłynie.

Cytat

...starają się zadośćuczynić cokolwiek , skoro nie za bardzo mają co.

ależ mają:

Cytat

zdradzające po fakcie idą po rozum do głowy...

To fakt dokonania zdrady otwiera oczy na to co się zrobiło i często uzmysławia, że nie tędy droga w:
"próbie odbicia sobie od życia krzywd, samotności czy też jak się tam przed zdradą czuła"

Generalizowałem czy raczej odniosłem swoje spostrzeżenia do jednego, szczególnego rodzaju zdrady - egoistycznego zrobienia sobie dobrze, z opamiętaniem po fakcie. A w mojej ocenie każda zdrada w ten właśnie sposób się rodzi i "zrobienie sobie dobrze" nie znaczy jedynie fizycznej ulgi/rozkoszy ale też psychiczną w chwilach poczucia samotności czy jakiejś krzywdy. Nadal podtrzymuję tezę jakoby zdrada wynikała z egoizmu, a nie chęci zakończenia związku w którym się trwa, choć często przeradza się ona w takie stadium. Egoizm, a ja klęknąłem, no dziwne ale może zależy to od wrażliwości i np jeśli ktoś z egoistycznych pobudek posiadania zabije kogoś to wypada też trzymać fason nie roniąc łzy? Brak troski o innych i egoistyczne zapatrzenie w własne potrzeby pcha do czynu i to ten czyn rani, choć to egoizm jest podłożem czynu.

Celowo pominąłem kwestię kultury osobistej w wyrażaniu się przy pomocy epitetów, a to dlatego że nic ona nie wnosi w kontekst mojej wypowiedzi oraz dlatego, że często ból wykracza poza przyjęte zachowania i kulturę. A wpływ na to jak otoczenie postrzega moją partnerkę mam na tyle duży na ile okazuje jej szacunek i właśnie kulturalne traktowanie. Jeśli ktoś dla mnie jest ****kiem czy zdzirą to jest takim dla mnie, a nie dla innych gdyż to u mnie wypracował sobie taką ocenę, a dla innych może być i skarbem. I jak sam napisałeś - ludzie się zmieniają, opinie też choć wolniej i tym wolniej im opiniowana osoba jest dalej.

Na koniec pewne porównanie w stylu mało wyszukanym jednak mnie rozbawił, gdy przeczytałem o tym na forum:
- na ulicy, przy obcych pierdzisz na głos czy starasz się to zrobić tak cicho aby nikt nie usłyszał?
Szeroki uśmiech

Komentarz doklejony:

Cytat

Nie da się w ogólności całkowicie zdjąć odium winnego z kochanka

Otóż da się i to z kilku względów, skąd bowiem wiesz kim lub jaką przedstawiła się zdradzająca?
Prawdopodobnie twierdziła że o ile tkwi w związku to związek w rozpadzie, jest fikcją, zdradzana, zaniedbywana, a może nawet katowana, a sakrament? Nie możesz wymagać od innych aby weryfikowali uzyskane informacje, nie możesz nawet wymagać aby szanowali przysięgę małżeńską, a jeśli już to jedynie od żony.
Nie możesz też wymagać aby z nieufnością przyjmowali informacje na temat rozpadu jej związku. Nie możesz zabraniać innym - komuś pomóc, a też wielce prawdopodobne że zdradzająca przedstawiła się jako szukająca wybawienia, pomocy. To nie kochaś zniszczył Twoje małżeństwo, a niewierna żona, on jest przypadkowy. Nie pan X to pan Y albo pan Z i zależy to jedynie od wyboru zdrajczyni, bo może być i połowa miasta...

Komentarz doklejony:

Cytat

I tu jest twój problem. Jej życie nie jest twoim życiem.

Pewnie znowu mało precyzyjnie się wyraziłem, gdyż nie chodziło mi o to że jej życie należy do mnie lecz o to, że jej życie jest i moim życiem, żyjemy wszak razem i cokolwiek w jej życiu się wydarzy, wydarzy się też w moim.
3739
<
#44 | Deleted_User dnia 20.07.2013 11:54

Cytat

"Nie da się w ogólności całkowicie zdjąć odium winnego z kochanka"

Otóż da się i to z kilku względów, skąd bowiem wiesz kim lub jaką przedstawiła się zdradzająca?


W ogólności = generalnie
Więc kochanek jest winnym tylko i wyłącznie wtedy ,gdy był świadom sytuacji , w pozostałych wypadkach nie.
Ujmując rzecz inaczej.Nie da się bez rozpatrzenia indywidualnego przypadku rozstrzygnąć o stopniu winy kochanka.
Albo dowodząc przez sprowadzenie do absurdu.Zakładając ,że żona informuje potencjalnego jeszcze kochanka o swoim statusie i 100 %
odmawia jak Ty to nazwałeś "pomocy" to do zdrady nie dojdzie.
Nie będzie miała z kim zdradzić.Więc postawa potencjalnego kochanka nie jest obojętna , więc skoro tak jest czynnikiem mającym wpływ na zdradę ,dokładniej na to czy do niej w ogóle dojdzie.
Lub zastępując w społeczeństwie wszystkie związki między dwoma partnerami jednym związkiem i wszystkich singli jednym singlem.Odmowa współudziału w zdradzie przez singla automatycznie zdradę czyni niemożliwą.

Nie napisałeś wprost.Więc dopytam.Czy uważasz ,że każda bez wyjątku zdrada wynika z egoizmu ?
3739
<
#45 | Deleted_User dnia 20.07.2013 19:03
Nie wiem skoobi czy każda zdrada wynika z egoizmu jednak nie potrafię wyobrazić sobie takiej która poza innymi pszesłankami pozbawiona jest egoizmu.

Jeśli kochanek był dobrze zorientowany w temacie to jakąś tam winę moralną pewnie można jemu przypisać, jednak i tu nie wyobrażam sobie takiej sytuacji gdyż samo inicjowanie czy zgoda zdradzającej na spotkanie daje jasny obraz rozpadu jej związku i kochanek zazwyczaj występuje w roli wybawiciela emocjonalnego zdruzgotanej zdrajczyni. W działaniu czy postawie kochanka nie doszukałem się złych zamiarów ani tym bardziej rozbicia czy próby rozbicia małżeństwa, jako że stan rozpadu małżeństwa kochanek już zastał czego świadectwem jest postawa zdradzającej, gdyż to ona będąc jeszcze w związku i usiłując nawiązać nowy daje tym samym dowód rozpadu poprzedniego.

Przeczytałem wiele postów z próbą obarczenia winą tej/tego trzeciego i wyłania mi się z nich obraz traktowania małżonki jak osoby wręcz ubezwłasnowolnionej, intelektualnie niezdolnej do życia z przypisanym prawem własności zdradzonemu tak jak np kubek do kawy, niestety...
7375
<
#46 | B40 dnia 21.07.2013 03:00
Desolation pominęłaś drobną istotną kwestię, ona MIAŁA wybór nie musiała za niego wychodzić. On został władowany w goowno po ślubie po przysięgach itp. Kwestia wiary nie ma tu znaczenia sam mam tylko cywilny i .. dwójkę dzieci dwie cudowne istoty które nie były niczemu winne.
I nie nie jestem jej mężemSzeroki uśmiech Chociaż pewne podobieństwa są. Sorry koleżanko ale nikt mi nie powie ze to normalne i jest jakieś sensowne tłumaczenie. Gwoli ścisłości dałem zonie szansę ale I-szy warunek nie rozpatrujemy tego co się stało w kategoriach błędów, mojego zapracowania itp. Nie to był wybór jej tylko i wyłącznie. Podjęła go za mnie i za córki.
Wiesz co jest w tym najlepsze robi się świnsto drugiej osobie i niektórzy są oburzeni że ktoś może czuć się zgnojony??.
Dwa megi pisze że ciężko jest się zatrzymać gdy jest tak dobrze zapytam dlaczego?? Bo w 99% nie ma problemów rodzinnych bo: rozwiązuje je nasz nic nie warty małżonek, zajmuje się domem rodziną kąpie dzieci gdy ktoś inny urzęduje z kochasiem, kochanką. Nie mówię jako zgorzkniały rogacz ale na podstawie własnego doświadczenia. I sorry nie przemawiają do mnie ani Twoje ani megi argumenty po prostu znudziła was monotonność i dałyście się oczarować słodkiemu pierdz...eniu jakiegoś nieudacznika. Mam paru fajnych kumpli (również po przejściach) i powiem tak; każdy z nich w nowych związkach powiedział jasno nie będą wysyłać 300 sms w miesiącu bo wolą zrobić 3 rzeczy aby pokazać jak druga osoba jest dla nich ważna. Zwróćcie uwagę zarówno "rywale jak i rywalki" to królowie SMS, FB itd (złotouści można by powiedzieć) w realu niestety w większości miernoty).
I sorry ale Twoje argumenty do mnie nie przemawiają "koleżanka po fachu" bez urazy.
Scoobi osobiście uważam że często kochanek ponosi dużą odpowiedzialność za sytuację. Zdrada OK decyzja tylko i wyłącznie zdradzających. Ale powiedzcie ilu z was władowało by się w związek z mężatką czy żonatym facetem - ja NIE.
Broń Boże nie tłumaczę mojej zony ale u mnie wyglądało to m/w tak: jak pani zerwała kontakty były próby kontaktu (tylko i wyłącznie ze strony kmiotka poprzez przyjaciółkę, siostrę na koniec kontrahenta). Jak myślicie kochanek/ kochanka pomimo tego co słyszy o beznadziejności małżonka o alkoholizmie, znęcaniu nad rodziną nie pomyśli jak to to ONA/ON zostawia dzieci pod opieką takiego potwora. Sorry nie wierzę wiedzą że jesteśmy inni ale mają to w doopie.
Afobam widzisz ja się doszukałem chociażby u siebie jak byś nazwał teksty w stylu:" nie mam po co żyć masz męża i dzieci i nigdy od nich nie odejdziesz", "zostaw go nie zasługuje na ciebie", jeżeli nie jest to próba rozbicia małżeństw to pewnie słodkie pier...enie. Nie gloryfikuje broń Boże małżonki to był jej wybór ale niestety często sami nie posunęli by się tak daleko gdyby nie "wsparcie". Moja pani często wspominała o tym że ma teraz znajomych którzy "ją wspierają".
Pomijam fakt "pomocy w stylu widzę że sobie nie radzisz z problemami i skończyło się wizytą u psychiatry i ... mozarinem (mój przypadek) miał podobno pomóc. Wiec nie można generalizować częśto jest to tylko chuć znużenie itp. Często ktoś robi to celowo aby poczuć "motylki" a bywa również tak że spotyka na swojej drodze kogoś kogo powinien unikać. Jak było u mnie nie wiem i w sumie mam już to gdzieś.
3739
<
#47 | Deleted_User dnia 21.07.2013 13:50
betrayed

Ale ja nigdzie nie napisałem ,że kochanek/kochanka są bez winy.
Nie da się tu generalizować.Każdy przypadek należy oceniać indywidualnie.
3739
<
#48 | Deleted_User dnia 21.07.2013 14:20

Cytat

"zostaw go nie zasługuje na ciebie"

Nie jest to takie jednoznaczne jak na pierwszy rzut oka się wydaje i mogło to paść w odpowiedzi na jej użalania i historie wyssane z palca aby wzbudzić u kochasia współczucie. Sam zdolny byłbym tak kogoś pocieszyć gdybym usłyszał jak to zwyrodnialec czy sadysta tego kogoś katuje. Widzisz przecież jak bujną potrafi być wyobraźnia zdradzających, a ja miałem okazję dotrzeć do zapisów rozmów z kochasiem i wiem jakie tam brednie były wypisywane.

Może jestem dziwny ale u mnie mechanizm odczuć był taki, że najmniejszej winy kochasiowi nie przypisywałem i dopiero jak nie chciał mi pomóc w odkryciu prawdy mogłem jemu zarzucić winę za brak pomocy, bowiem zdawało mi się wtedy że powinien.
Zdawałem sobie sprawę, że gdyby jego nie było to byłby inny...

Komentarz doklejony:

Cytat

Zwróćcie uwagę zarówno "rywale jak i rywalki" to królowie SMS, FB itd (złotouści można by powiedzieć) w realu niestety w większości miernoty).

Dyskusyjna kwestia i nie bardzo wiem czym mierzyć, a zapewne po utracie małżonki wielu zdradzonych przekonało się co należy mierzyć i co stało się przyczyną utraty. Z moich obserwacji (nie generalizuje) wynika zupełnie co innego, mianowicie to, że kobieta odchodząc najczęściej godzi się na obniżenie statusu materialnego, świadomie, dostrzegając inne, ważniejsze dla niej wartości. Nie z powietrza wzięło się powiedzenie, że pieniądze szczęścia nie dają...
8724
<
#49 | rado dnia 23.07.2013 00:28
Afobam,

Cytat

jako że stan rozpadu małżeństwa kochanek już zastał czego świadectwem jest postawa zdradzającej, gdyż to ona będąc jeszcze w związku i usiłując nawiązać nowy daje tym samym dowód rozpadu poprzedniego.

Dobrze ujęte i dotyczy prawie wszystkich zdrad.
3739
<
#50 | Deleted_User dnia 23.07.2013 00:50
kobieta odchodząc najczęściej godz...wartości.
Przepraszam Afobam ale rozśmieszyłes mnie, to jest do czasu. Uśmiech
Moja żona też obniżyła status materialny ale cały czas pogrywa jak wyskubac odemnie forsę, bo kochaś zabardzo nie ma i boi się zaczepić go o taki temat bo to ryzyko dla niej. Tylko jak tu męża debila ograc żeby dał, w moim wypadku gra naszym dzieckiem.
3739
<
#51 | Deleted_User dnia 23.07.2013 01:36

Cytat

Przepraszam Afobam ale rozśmieszyłes mnie, to jest do czasu.

Owszem czas odgrywa tu istotne znaczenie, bowiem wcześniej czy też później każdy zrozumie, że pieniądze szczęscia nie dadzą Uśmiech
3739
<
#52 | Deleted_User dnia 28.07.2013 02:06

Cytat

Ciężko to zatrzymać, kiedy jest ci tak dobrze


Meggi30 - rozwalają mnie takie teksty. Trzeba dodawać do nich jeszcze jeden człon i powinno wyglądać mniej więcej tak: Ciężko to zatrzymać, kiedy jest Ci tak dobrze a Twój mąż, cierpi nie śpi i bierze prochy. (abstra****ąc od Waszej historii)
I to pewnie dlatego zdrady męskie i żeńskie (generalnie) są inne. Przyłapany na zdradzie mężczyzna, kiedy będzie mu zależało na związku natychmiast jest gotów przerwać zdradzanie, natomiast kobieta - NIE. Bo nie jest pewna, bo potrzebuje czasu, bo ciężko to zatrzymać kiedy jest tak dobrze, bo struna szarpnięta musi wybrzmieć. Każda zdrada jest świństwem, zarówno mężczyzny jak i kobiety, ale jeśli następstwem zdrady jest rozwód to śmiem twierdzić, że była to zdrada kobiety. Bo zdrada kobiety trwa dłużej, nawet jeśli nie spotyka się z kochankiem chemia od razu nie mija. 2-3 lata walki a nie każdy facet to przetrzyma. I żeby nie było nie chcę tym samym usprawiedliwiać zdrad męskich. Są równie podłe i dostarczają cierpień ich partnerkom. Budujmy swoją wartość to nie będziemy musieli zdradzać.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?