Zdrada - portal zdradzonych - News: Zdradziłem fizycznie po zdradzie emocjonalnej

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Zdradziłem fizycznie po zdradzie emocjonalnejDrukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitam, Chciałbym się podzielić tym co zrobiłem w życiu. Fakt, że mam potrzebę podzielić się tym tutaj wynika z osamotnienia z sytuacji i potrzeby otrzymania obiektywnej opinii ( także a może głównie tych krytycznych) oraz ewentualnej porady. Od 8 lat jestem ( tzn. byłem) w związku z dziewczyną poznaną na portalu randkowym. Jak każda taka znajomość nasz związek zrodził się i wzrastał poczatkowo ( a kiedy się poznaliśmy ona miała 22 a ja 21 lat) w oparciu o zgodnośc pasji i marzeń. Ona była moją pierwszą kobietą - jeśli rozumiecie co mam na myśli. Od poczatku wspólnie wynajmowaliśmy mieszkanie. Na początku z innymi lokatorami, później w miarę rozwoju sytuacji materialnej - samodzielnie. To co opisuje z pozoru może wyglądać na typowy rozwój w kierunku małżeństwa. Na początku jednak moja partnerka mocno deklarowała mi, że możemy żyć jak małżeństwo, ale nie potrzebujemy formalnego potwierdzenia naszego stanu. Wręcz zdecydowanie była temu przeciwna - małżeństwu jako instytucji. Z czasem ( pomimo mojego początkowo odmiennego nastawienia - zaakceptowałem tę postawę do tego stopnia, iż przyjąłem ją jako swoją). Żyliśmy więc na "kocią łapę" z pełną akceptacją rodzin obydwu stron. Być może taka postawa wynikała z faktu, że moja połówka wychowała się w rodzinie gdzie ojciec nie nosił spodni będąc zaprzeczeniem męskości a jej mama brała cały ciężar na siebie. Ja natomiast wychowany zostałem przez Mamę, która ojciec wielokrotnie zdradził. Taka więc koncepcja życia była dla nas jakimś rozwiązaniem "traum". Jak już mówiłem przez lata nasz związek rozwinął się do tego stopnia, że każde z nas realizowało się życiowo - ona skończyła studia, podjęła pracę i z czasem jej zarobki przebiły znacznie moje... w 100 % przebiły. Ja tymczasem studiów nie skończyłem lecz skupiłem się na karierze, która zaczęła pochłaniac mnie w znacznym stopniu. Z czasem przestałem lubić swoją pracę a mimo to angażowała mnie do tego stopnia ( z konieczności - nie z wyboru) że większość wieczorów zmuszony byłem spędzać w pracy. Taka sytuacja w połączeniu z dysproporcją w zarobkach zaczęla z czasem uwierać mojej partnerce i zaczęła to delikatnie wyrażać. Nigdy nie planowaliśmy dziecka - Ona dopuszczała taką możliwość w baaardzo dalekiej przyszłości, więc i ta kwestia została odroczona na kiedyś. Pomimo tego, że początkowo byliśmy sobie bardzo bliscy ... z czasem Ona zaczęła się ode mnie oddalać. Jako osoba, która nigdy nie lubiła towarzystwa, alkoholu i tzw imprezowania zaczęła się otwierać na atrakcje. Stało się to jakby poza mną. Każdą natomiast propozycję wspólnego spędzania czasu wg mojego pomysłu albo odrzucała ( wspólne wycieczki rowerowe, kino czy wychodzenie na imprezy do znajomych - nigdy nie lubiła większości moich znajomych więc też się od nich odseparowałem) albo z trudem akceptowała. Natomiast jej propozycje zawsze przyjmowałem z radością. Z czasem okazało się, że dzielą nas bzdury - np muzyka - każde z nas zczęło słuchać własnej na słuchawkach.... too bzdura, ale coś pokazuje...chyba. Po kilku latach gdy przeprowadziliśmy do kolejnego mieszkania. Najlepszego z dotychczasowych, bardzo atrakcyjnej kawalerki na poddaszu, blisko centrum. Ja w tym czasie postanowiłem zrezygnować z aktualnej pracy gdzie podcięto mi skrzydła ( i jak to bywa w korporacjach) i poddano ostremu mobbingowi. Uciekłem więc w długoterminowe L4 aby mieć czas na poszukiwania nowej pracy, zrealizowanie paru pomysłów na rozkręcenie czegoś własnego..i odpoczynek ( ocena moralna tego jest dla mnie oczywista ale staram się być w tym wyznaniu szczery). W tym momencie nastąpiło tąpnięcie. Po kilku niby normalnych tygodniach, gdy ja dostałem propozycję realizacji pewnego działania w delegacji ( tygodniowej oraz nocnego dorabiania na internecie) Ona zaczęła się ode mnie oddalać. Na początku były to pretensje o nie wiadomo co... np. fakt, że chodze późnej spać, lub wracam czasem po jej zaśnięciu o 21ej). Zmieniłem to postępowanie. Niestety bliskośc prysła, propozycje wspólnego teatru, filmu były odrzucane i usłyszałem zarzut, że dwa lata spędziła niemal każdy wieczór sama... i ona nie wie co dalej. Paradoks polegał na tym, że teraz ja miałem czas...a ona się oddalała. doszło nawet do tego, że zaraz po pracy wolała iśc do koleżanki, kuzynki niż spędzać go ze mną. Przestaliśmy uprawiać seks - co bardzo mnie bolało. W końcu w święta oświadczyła mi, że ona nie wie co dalej z nami! Osłupiałem. Tak przykrych świąt spędzonych w samotności nie miałem od dawna. Ona spędziła je ze swoją rodziną, Ja ze swoją. Bez kontaktu. Po powrocie była jak oparzona - dałem jej prezent, który przyjęła zupełnie na chłodno. Powiedziała mi, też, że nie miała głowy do czegokolwiek dla mnie i uzupełni to w następnych dniach... było mi przykro nie dlatego, że nic nie dostałem lecz, że stajemy się sobie obcy. W styczniu oświadczyła mi, że ona nie wie czy możemy być dalej w związku bo ona chyba oczekuje czegoś innego. Nie faceta na L4, z marzeniami i planami. Ona jest "za stara na marzenia i plany"...chce konkretów. Musi wszytko przemyśleć - może jakaś separacja. Osłupiałem i przyznam, że dostałem mocnego doła z tego powodu. Straciłem motywację do czegokolwiek. A nadal mieszkaliśmy razem. Poczułem się wzgardzony. Przestałem więc z nią sypiać ( tzn kładłem się o wiele później niż ona) Zaczeliśmy żyć obok siebie. Niby dalej gotowałem obiady, sprzataliśmy mieszkanie, ale ona po powrocie z pracy spędzała sama czas przed komputerem. Trzymała mnie w ten sposób w zawieszeniu - czekałem na jej przemyślenia. To trwało już kilka miesięcy. W końcu otrzymałem od niej maila napisanego w pracy, że oczekuje inicjatywy z mojej strony bo ona nie chce tak dalej. Ma już dosyć tego, że ja nie mam studiów - to dla niej powód do wstydu. Fakt, że zarabiam mniej też zaczął jej bardzo uwierać bo chciałaby kupić mieszkanie a ja nie wyłożę tyle ile ona. Poza tym stwierdziła, że teraz się zmieniła i jest towarzyska, lubi imprezować... i nie mogę mieć pretensji. Ona woli chyba być sama niż być z kimś takim jak ja... zkimś kto nie generuje zmian. Wewnętrznie miałem pretensje - nie potrafiłem się w tym odnaleźć, dostosowałem siebie pod jej charakter i tryb życia i nieznacznie tylko do tej pory realizowałem swoje pasje czy potrzeby. Odpisałem jej, że skoro nie chce rozmawiać - piszmy. Jeśli nie wie czego chcę to może jej pomysł na separację jest dobry. Jeśli chcę to mogę się wyprowadzić. Ni chciałbym aby to się zakończyło...chciałbym mieć w niej przynajmniej przyjaciółkę. Stwierdziła, że nie chce abym się wyprowadzał. Abym jej napisał co ona zrobiła źle. Ona przemyśli i mi odpowie. Uczyniłem jak prosiła i czekałem w zawieszeniu. Długo. Z samotności popełniłem najgłupszy błąd. Zarejestrowałem się na portalu randkowym. Chciałem z kimś pogadać. Zapomnieć na chwilę o samotności... Spotkałem się z kimś niby na rozmowę, ale ta rozmowa przerodziła się w coś namiętnego...i zapomniałem się. Zdradziłem ją. Wprawdzie nie uprawiałem seksu z tą dziewczyną, ale fakt, spędzenia nocy w jej mieszkaniu, namiętnych pocałunków i rozmowy przez całą noc nie jest sprawą "niewinną". Po tym fakcie otrzeźwiałem i wiedząc, że zrobiłem źle nie wracałem do takiego postępowania. Nie przyznałem się jednak - nie chciałem jej bardziej zranić świadomością zdrady. Postanowiłem, że się roztsaniemy, ale w toku naturalnym. Niestety moja zdrada wyszła wcześniej. Dziś. Powiedziała mi, że nawet nie będzie płakać - płakała już całe dwa lata będąc sama wieczorami. To koniec. Zatem rzeczywiście koniec - szukam właśnie mieszkania aby się jak najszybciej wyprowadzić. proszę o opinię jak bardzo to "spieprzyłem" z punktu widzenia kobiet
4498
<
#1 | rekonstrukcja dnia 12.03.2013 10:13

Cytat

Odpisałem jej, że skoro nie chce rozmawiać - piszmy.
Nooo, to się popisałeś.

Al, miał być dialog, tak? A był?

Cytat

Stwierdziła, że nie chce abym się wyprowadzał. Abym jej napisał co ona zrobiła źle. Ona przemyśli i mi odpowie.
Uczyniłem jak prosiła i czekałem w zawieszeniu. Długo.
Dwa pytania:
1.Napisałeś jej tę listę wykroczeń?
2.Co to znaczy "długo" ?
3108
<
#2 | B52 dnia 12.03.2013 10:31
Jeśli chcesz wiedzieć co zrobiłeś źle z mojego punktu widzenia to powiedz.A było tego trochę.Tylko feminazistki nas zjedzą.
Gość: rekonstrukcja
<
#3 | Gość: rekonstrukcja dnia 12.03.2013 10:51
Poza jadem, masz coÅ› do wniesienia w ten wÄ…tek, Mr. Provocateur?
5554
<
#4 | Potato dnia 12.03.2013 10:58
Teraz to pewnie ja zostanę zjedzona przez resztę użytkowników.
W Twoim przypadku stało się to co dzieję się najczęściej. Czyli z powodu nieumiejętności poradzenia sobie z własnym związkiem wpakowałeś się w w zdradę. Z potrzeby docenienia, podniesienia własnego ego. Z egoistycznych pobudek. Jednak jest to jak najbardziej instynktownym postępowaniem - każdy człowiek potrzebuje poczuć się kimś wartościowym bez względu na to jaki jest jego status społeczny.
Obydwoje nawaliliście i nic nie tłumaczy tego, że zdradziłeś. Nic nie tłumaczy Twojej desperackiej próby dowartościowania samego siebie.
Ale patrząc na jej zachowanie i nagłą zmianę stosunku do Ciebie nasuwa się pytanie czy ktoś trzeci nie brał w tym udziału? Co się stało, że nagle zaczęła się wstydzić tego, że nie ukończyłeś studiów? Przecież to tylko papier nieodzwierciedlający kompetencji czy wartości? A zarobki? Czy naprawdę są aż tak ważne? Nie chcę wpędzać w jakąś paranoje czy wyjść na obrońcę zdradzacza, ale wydaje mi się, że w takich przypadkach zamieszany jest ktoś trzeci - koleżanka albo kolega z pracy, który jest po studiach, zarabia więcej i jest taki interesujący...

Między wami stało się to co się stało. Jedyne co możesz to wyciągnąć z tego konsekwencje na przyszłość. I moim zdaniem nie ma czego ratować. Bo skoro dawała Ci do zrozumienia, że żyjesz w jej cieniu to po tym będzie gorzej.
3739
<
#5 | Deleted_User dnia 12.03.2013 11:00
Czy Ty czasem nie za bardzo się uzależniłeś od swojej dziewczyny ? Praktycznie całe życie jej podporządkowałeś rezygnując z marzeń. Wszystko poświęciłeś dla jej dobra nie patrząc na swoje. Praktycznie zamieniłeś się w jej ojca,który jak sam się wyraziłeś w rodzinie " nie nosił spodni ".Ona nie ma do Ciebie szacunku a Ty zatraciłeś gdzieś sam siebie. To,że żyjesz w wolnym związku nie upoważnia do braku lojalności. Właściwie to oboje daliście plamę. Ona ograniczając Cię a Ty uciekając od problemów w zdradę. Wszystko zależy teraz od waszej dobrej woli ale bardzo możliwe,że została przelana czara goryczy i nic już nie da się zrobić.

Komentarz doklejony:
Poprawię się.Może nie tyle byłeś ograniczany przez nią,co dałeś sobą manipulować.
3739
<
#6 | Deleted_User dnia 12.03.2013 11:27
al,
twoja zdrada, a raczej jej odkrycie przyśpieszyło tylko to, co i tak było nieuniknione.
Związek od dawna był w stanie agonalnym, coż było ratować i w jakim celu, pytam się?
Związek wasz umarł śmiercią naturalną. Odeszła fascynacja, pożądanie, przyjaźń, szacunek, nie ma żadnej komunikacji.
Co zostało zatem....chyba tylko przyzwyczajenie i strach przed nowym. Znacznie więcej was dzieli niż łączy.
Stanęliście na rozstajach dróg i każde powinno od tej chwili już podążać swoją drogą. Należy oczywiście pamiętać o dobrych chwilach razem spędzonych ale jednocześnie skupiać się na realizacji siebie lecz już osobno.
Wszelkie próby ratowania związku będą wg mnie tylko czymś podobnym do reanimacji trupa.
Czas na pożegnanie.....
9044
<
#7 | al dnia 12.03.2013 12:35
Rekonstrukcja: tak napisałem. Czekałem 3 miesiące.
B52 - z ciekawości mówię...ale mam nieodparte wrażenie, że bedzie to dotyczyło mojej "niesamczej" postawy wcześniej... czy jak kto woli "braku jaj". Tak - nawet wtedy byłem tego świadomy.
Potato - dzięki, utwierdzasz mnie w przekonaniu, że nie powinienem ratować na siłę związku lecz ewentualnie starać się zachować przyjaźń jeśli to możliwe. To jednak mogę chyba tylko uczynić poprzez mocne wyrażenie przeprosin - chciałem jej zafundować uczucia takiego bólu...chociaż nie wiem czy go odczuwa. Może poniżenia... chyba mnie to uwiera bardziej, że to zrobiłem.
A co do trzeciej osoby... to zabrzmi absurdalnie ...jest ktoś taki od bardzo dawna...i sam pozwoliłem mu wejść w ten układ. Uwaga! to były - mojej byłej ( tzn wcześniejszej dziewczyny). Brzmi absurdalnie, ale kiedy chodziłem do liceum przeżyłem tam wielką miłość, rozpadła się a drugim w kolejce był ów osobnik, kolega. Zawsze był naszym gościem i jest do dziś. Zaprzyjaźnili się i gadają sobie na gmailu. Co najlepsze kompletnie się sobie nie podobając - tego jestem pewien jak w banku. Ona nie jest w jego typie. On w jej - lekkoduch ( a wszak to miała byc moja wada).
Forever - tak - masz rację, ale widzę, że chyba było mi wygodnie. Taka psycha. Jakkolwiek może lepiej, że to się zmieni - nie wiem.
Margaret - tez tak czujÄ™.

tak naprawdę jednak najbardziej interesuje mnie to jak uleczyć zadaną jej ranę. Co zrobić aby bolało czy dotykało ją mniej?

Komentarz doklejony:
Potato - tzn NIE chciałem jej fundować tego uczucia

Komentarz doklejony:
Rekonstrukcja - odnośnie tej rozmowy. Chodziło o to, ze wiele wieczorów potrafiliśmy przemilczeć w mieszkaniu - każde zajęte sobą. A łatwiej nam było pisac na maila gdy ona była w pracy. To odnosiło się do komunikacji.
7914
<
#8 | rogacz76 dnia 12.03.2013 13:00
Hm.No i masz kolego odpowiedź na dręczące Cię zapewne pytanie.
Ten kolega to prawdopodobnie inhibitor zmiany zachowania tej kobiety.Czy łączy ich coś więcej?
Hm.Dobre pytanie.:niemoc
9044
<
#9 | al dnia 12.03.2013 13:13
Nie. Znam go jak własną kieszeń. Sa absolutnie nieatrakcyjni fizycznie dla siebie, ich relację można porównać do dwóch koleżanek ( bo on odsłania przed nią siebie - inne kobiety traktuje jak zbiorniki na... wiadomo, nie angażuje się, a z moją dziewczyną rozmawia jak z równą sobie, zwierza sie jej etc. On nie traktuje go serio jako potencjalnego faceta. Chociażby z uwagi na tak niepoważne podejście do życia - wiesz facet mieszka z rodzicami, unika pracy etc). Ba! Nawet jego dziewczyny wiedzą o jego "starszej siostrze" w tej postaci - często chca ja poznać.
Pomimo to może mieć wpływ na nią negatywny bo "doradza" jej gdy ona go o coś pyta.
Gdy czytam co piszę - uswiadamiam sobie surrealizm mojego życia Szeroki uśmiech

Komentarz doklejony:
A dodam, że moja przygoda wyszła tylko dlatego, że on poderwał jej uczestniczkę ( cóż poradzę, że mamy podobne gusta)
7914
<
#10 | rogacz76 dnia 12.03.2013 13:34
Sorry al ale może mógłbyś trochę jaśniej opisywać.Co?.
A tak wracajÄ…c do sedna.
Czy nie zastanawia cię to że,On traktuje Twoją kobietę inaczej niż wszystkie?.
Czy aby napewno jest dla niego jak"starsza siostra".
No i Jej zachowanie do niego.
Czy dla niej On jest napewno "młodszym bratem"?.
Moim zdaniem to coś więcej niż więzy "rodzinne"bo ich zachowanie na to nie wskazuje.
Wg tego co napisałeś Oni przynajmniej mentalnie są bardzo blisko.Rozmawiają,wspierają się,powierzają swoje sekrety itd.
Na co Ci to wyglÄ…da al?
Czyżby wierzysz w platoniczną przyjaźń między Nimi?

Komentarz doklejony:
Co do Twojej wyprowadzki.
Czyja to jest decyzja?.Jej czy Twoja?
3739
<
#11 | Deleted_User dnia 12.03.2013 13:41
al,
Wspomniałam wcześniej, jest już pozamiatane......ale,
uderza jednak twoja wielka wiara w koleżeństwo i przekonanie, że ktoś dla kogoś jest nieatrakcyjny. To co odbierasz jest absolutnie subiektywne.
Mimo, że on jest lekkoduchem, jak go określasz, ma jednak przewagę nad tobą ogromną....oni się przyjaźnią i komunikują. Nawet jeśli facet jest taki czy śmaki, to musisz zdawać sobie sprawę, że kobiety generalnie są lingwozależne. Facet, który z nią rozmawia, poświęca jej czas, dzieli się z nią swoimi przemyśleniami, słucha jej przemyśleń i do nich się odnosi....staje się lub już jest kimś dla niej ważnym. Fakt, że on inne traktuje jak "zbiorniki" a ją jakoś "inaczej" może dużo znaczyć, znacznie więcej niż ty sobie wyobrażasz.
Pytanie: dlaczego ona poświęca czas na rozmowę z nim, zamiast komunikować się z tobą, jej partnerem? Co on ma jej do zaoferowania czego ty nie masz lub nie chcesz zaoferować jej?
7914
<
#12 | rogacz76 dnia 12.03.2013 13:55
Pytanie: dlaczego ona poświęca
czas na rozmowÄ™ z nim, zamiast
komunikować się z tobą, jej
partnerem? Co on ma jej do
zaoferowania czego ty nie masz lub
nie chcesz zaoferować jej?
Margaret
Odpowiedź na to pytanie będzie odpowiedzią na ten cały wątek.
6755
<
#13 | Yorik dnia 12.03.2013 15:05
Al, nie puścił byś ją na studia, dysonansu by nie było, to by wymyśliła coś innego...
Ciężko jest żyć w innych światach, ale to nie jest przyczyna..
Swoją drogą , może zrób coś ze swoim życiem, bo może trochę racji ma, pewnie ma. Idź na polonistykę będziesz lingwo-uzależniał.

A to, że z tym koleżką posmakowałeś tej samej dziewczyny i się wydało, to może dar od losu ? Skróciło to Twoje i jej męki.
9044
<
#14 | al dnia 13.03.2013 04:37
Rogacz: Pomysł na wyprowadzkę jest mój, jest konsekwencją wcześniejszego pomysłu dotyczącego separacji. W tej sytuacji wydaje mi się to naturalne.
A co do tej ICH relacji. Znam jego "gust". Ona kompletnie nie jest w jego typie. Zgodzę się jednak z twierdzeniami Pań odnośnie faktu, ze poświęcanie uwagi, umiejętnośc słuchania jaką wykazuje i to porozumienie jest świetnym podłożem do zrodzenia się "czegoś". Twierdzę jednak, że takiej zdrady w sensie fizycznym nigdy nie było. On nie jest tym zainteresowany.
Margaret: Dlaczego ona poświęcała czas na rozmowę z nim? Odpowiedź jest prosta. Ja w dotychczasowej pracy miałem odcięte wyjście internetowe na zewnątrz ( wiesz jedynie Intranet). Tymczasem ona miała dostęp do gmaila i jak to czasem bywana etacie w biurze czas zabija się rozmową. Mogła to czynić z nim. Z takich przyczyn się ta relacja zaczęła.

Yorik "puścił na studia"...gdy się poznaliśmy oboje studiowaliśmy, Niestety w momencie kiedy się spotkaliśmy w życiu doskonale wiedzieliśmy, że popełniliśmy błąd w wyborze kierunków, które do tego stopnia nas zniechęciły, że zawaliliśmy rok. Ona wróciła na studia. Ja nie. Dwa światy o jakich piszesz mogą się jedynie odnosić to kwestii przelewu na konto od pracodawcy.
A co do tego, że trochę racji ma... zapomniałem dodać, że ostatni okres ( czyli to l4) to mój czas powrotu na studia. Postanowiłem sobie w tym czasie zrealizować wszystkie zaległości. Tym bardziej byłem zaskoczony takim jej gadaniem o tych kwestiach.
3739
<
#15 | Deleted_User dnia 13.03.2013 07:47

Cytat

Znam jego "gust". Ona kompletnie nie jest w jego typie.(...) Twierdzę jednak, że takiej zdrady w sensie fizycznym nigdy nie było. On nie jest tym zainteresowany.
Margaret: Dlaczego ona poświęcała czas na rozmowę z nim? Odpowiedź jest prosta. Ja w dotychczasowej pracy miałem odcięte wyjście internetowe na zewnątrz ( wiesz jedynie Intranet). Tymczasem ona miała dostęp do gmaila (...)


al, z całym szacunkiem...sporo musisz się jeszcze o szeroko pojętym życiu nauczyć. Jakaś doza naiwności jest może i fajna, ale jej nadmiar, stwarza problemy i bywa źródłem mega rozczarowań. Najszybciej i najprościej będzie chyba poświęcić trochę czasu na lekturę forum.
Gość: milord
<
#16 | Gość: milord dnia 13.03.2013 11:03
A pomyślałeś Al o konsekwencjach tego co zrobiłeś wtedy gdy to robiłeś? Dałeś kobiecie całe stado argumentów by ci się odgryzła w dowolny sposób. Może też cię zdradzić i nic nie będziesz miał w tej kwestii do gadania. Dałeś jej prawo do flirtowania na całej linii z kim tylko chce. A swoją drogą to są bzdurne argumenty, ze niby on nie jest w jej typie i na tej podstawie jej ufasz. Jemu też. Guzik prawda. Od kiedy to aparycja odgrywa w zdradzie jakąkolwiek rolę? Hę? No i po co twoja dziewczyna ma się z tobą komunikować skoro do komunikacji ma już partnera? A wykształcenie? Kolejna bzdura. To już się zaczęło Al. Rzadko się zakładam > ale jak znikniesz jej z pola widzenia > już po waszym związku.
3108
<
#17 | B52 dnia 13.03.2013 11:49
Moim zdaniem Waszego zwiazku wcale nie ma.Nie ma rozmów, wspólnych planów, bliskości, ****u- no dosłownie nic.I Ty i ona chcecie skończyć tylko nie wiedzieliscie jak do tego się zabrać.W końcu zrobiłeś co zrobiłeś, dałeś jej pretekst i zakończyliscie.I stało sie dobrze bo po co niby mielibyście to ciagnąć???
3739
<
#18 | Deleted_User dnia 13.03.2013 13:08

Cytat

Margaret: Dlaczego ona poświęcała czas na rozmowę z nim? Odpowiedź jest prosta. Ja w dotychczasowej pracy miałem odcięte wyjście internetowe na zewnątrz ( wiesz jedynie Intranet).

Al,
a to w obecnych czasach rozmowa via internet jest bardziej preferowana, cenniejsza niż ta, face to face we wlasnym domu, łóżku, przy stole etc? Przecież mieszkając razem mieliście wciąż okazje do rozmów.
Co to w ogóle za argument Al?
Zdajesz sobie sprawę z niedorzeczności takiej argumentacji?
6755
<
#19 | Yorik dnia 13.03.2013 14:18
Zgadzam się w całości z Milordem.
Dałeś jej prezent, tym co zrobiłeś, całkiem mocne usprawiedliwienie.
Dzięki temu ona jest cacy, a Ty jesteś be i spokojnie może zrealizować to co chciała. Pozbawiłeś ją wyrzytów sumienia.

Związek Ci się rozwalił, bo Ci odcieli wyjście internetowe na zewnątrz ?
No ludzie Szeroki uśmiech
Rozumiem, że to już XXI wiek, nowa rzeczywistość, ale co Ty mówisz ?
To wy jakieś robokopy elektroniczne jesteście z tą swoją lubą ?

Sms-em zapraszasz do łóżka, a do dłuższych tekstów jak to ma wyglądać lub wyznania uczyć potrzebny jest wam internet ? Szeroki uśmiech
Gość: milord
<
#20 | Gość: milord dnia 14.03.2013 00:50
Yorik. Nigdy nie zdarzyło Ci się wysłać żonie niedwuznacznego mms-a lub sms-a do pracy lub w przypadku gdy siedzicie metr od siebie?Z przymrużeniem oka Komórki można wykorzystać też w innym celu niż "kup chleb" Z przymrużeniem oka Szczególnie w małżeństwie lub związku. Inaczej złudne zainteresowanie przez wielbiciela lub wielbicielkę wzrasta. I to właśnie ma Al. Niespecjalną przyszłość widzę przed nimi. Jeszcze się nie pobrali a już się posypało. Może za kilka lat jak rozczarują się innymi związkami... Z przymrużeniem oka
9044
<
#21 | al dnia 15.03.2013 00:23
Dziękuję za wypowiedzi. Chciaż przyznam, że oczekiwałem czegoś innego. W większości skupiacie się na uświadamianiu mi rzeczy o jakich wiem.
Czego nie wiem?
Sam siÄ™ zacytujÄ™:
"tak naprawdę jednak najbardziej interesuje mnie to jak uleczyć zadaną jej ranę. Co zrobić aby bolało czy dotykało ją mniej?"
Czy mogę JEJ to jakoś ułatwić?
Na argumenty polegające na tym ,że uławtiłem jej sprawę się nie zgadzam.
W końcu z całego serca dobrze jej życzę. Związek i zdrady bolą. A zadajemy je ludziom - cierpienie; którzy nie zasługują na ból od nas. To słabośc tych zdradzających.
Wiem również, że zniszczyłem jej ego mocniej niż ona moje ( niezależnie od tego czy ona mnie zdradzała czy nie - to nie sąd. Nie mam zamiaru udowadniać tutaj winy. Tam gdzie ja szukałem podbudowania swojego jak ktoś słusznie zauważył - bo to chyba jest oprócz potrzeb fizycznych, potrzeb emocjonalnych - coś u podstaw; tam też jej zadałem cios)
Pytam wiec kobiet: co mogę zrobić, jak postąpić. Jak Wy to sobie wyobrażacie?
Jak to było u Was? A jak być powinno?
Np wysyłanie kwiatów? Nie po to aby próbować ratować lecz pokazać komuś, że jest wart więcej niż ja to okazałem?
A może to zły pomysł bo tylko rozwlekę przeżywanie bólu.
To kwestia z jakÄ… siÄ™ zwracam do Was.
O pomoc w tej kwestii proszÄ™...
3739
<
#22 | Deleted_User dnia 15.03.2013 00:57
al
Nie udzielę żadnej rady bo nie jestem kobieta.
Śmieszą mnie goście którzy u kobiet szukają rady jak sprzątnąć własny szit.
-"zniszczyłem Jej ego mocniej niż swoje"-
Masz jakieś boolsy,czy tylko miejsce w spodniach?Człowieku ogarnij się.I jeszcze.Wszędzie piszesz o dziewczynie z małej litery.I wszystko jasne jak Ją szanujesz.Szeroki uśmiech
Gość: milord
<
#23 | Gość: milord dnia 15.03.2013 12:13
Słuchaj Al... Ja Ci odpowiem choć dziewczyną nie jestem. Noooo. Może w sporym pierwiastku je rozumiem. Otóż.
>>>>>tak naprawdę jednak najbardziej interesuje mnie to jak uleczyć zadaną jej ranę<<<<<
I tu nie ma bata. Ona decyduje czy jesteś odpowiednim lekarzem. Zero wpływu. Jeśli nie dasz rady > zmieni lekarza.
>>>>>Co zrobić aby bolało czy dotykało ją mniej?"<<<<
Patrz powyższy cytat i odpowiedź. Mała dopowiedź. Ona Ci nie ufa. Na piękne foldery reklamowe już się nabrała raz, i zastanawia się czy taka firma jak Ty znów jej nie wykiwa.
A wiesz co znaczy zawieść się na firmie ubezpieczeniowej, która dopisuje sobie drobnym druczkiem różne gwiazdki? > Czyli > koniec z gwiazdkami.
>>>>>Czy mogę JEJ to jakoś ułatwić?<<<<<
Tak. Ale Ty chyba nawet w tej chwili nie wiesz czego ona od Ciebie oczekuje bo padła komunikacja na całej linii. Ale to tylko częśc. Siedzicie w jednym pokoju nie odzywając się do siebie. Jest takie powiedzenie: "jeśli potrafisz przesiedzieć z drugą osobą w jednym pokoju bez słowa cały dzień i żadnemu z Was to nie przeszkadza > mozecie zostać najlepszymi przyjaciółmi" cd. "jeśli którejkolwiek z osób zaczyna to ciążyć"... Sam sobie dopowiedz. Dobra. Dopowiem bo chyba jeszcze nie łapiesz. A jakby Twoja Partnerka, żona, dziewczyna była niemową lub by się nią stała? Są przecież takie związki. Rzucisz lub zdradzisz bo nie możesz pogadać?
Gdy zaczyna Ci ciążyć obecność bliskiej osoby > trzeba się poważnie zastanowić co dalej.
No to masz odpowiedzi na swoje pytaniaZ przymrużeniem oka
3739
<
#24 | Deleted_User dnia 15.03.2013 12:38

Cytat

Powiedziała mi, że nawet nie będzie płakać - płakała już całe dwa lata będąc sama wieczorami. To koniec.


Wygląda na pogodzoną rozwojem wypadków.
Ta twoja zdrada była jak pieczątka na akcie zgonu waszego związku....a ona, cóż od dawna miała świadomość, że uczestniczy w agoni.
Jedyne co można, to podziękować za wspólnie spędzony czasUśmiech
Kwiaty zawsze mile widziany, why not!
9044
<
#25 | al dnia 15.03.2013 13:09
Milord, Margaret. Dziękuję za empatyczne podejście.
Jasne, że pewny rzeczy nie łapię i nie ogarniam.
Gdybym "łapał" czy ogarniał pewnie nie szukałbym tutaj wygadania się.

Ciekawe, że nie znalazła się kobieta jaka by mi tu dowaliła - a tego się spodziewałem.

Milord - zaczeliśmy rozmawiać. Większość się zacznie śmiaći ten element oczywiście negatywnie odbierać.
Ale gdy ona jest w pracy - wysyłamy sobie maile. Wbrew pozorom taka rozmowa jest pozbawiona złych emocji. Czasem interpretacja czyjegoś głosu, tonu odbiera możliwość dialogu. To jest wtedy rozmowa z większym poświeceniem uwagi. Nie ma tam słów rzucanych na wiatr w ramach obrony jako odruchu.
Krytykantom czatowania i wysyłania maili zwracam uwagę na fakt, iż jest nieco współczesna forma epistolografii. Którą każde z nas uprawiało na początku związku. Z tym, że teraz kaligrafowanie piórem na papierze czerpanym jest czasochłonne i momentami prowadziłoby do większego demontażu emocjonalnego ( przypomnienie sobie czynności podejmowanych na samym początku może boleć).
Kto nie pisał, kto nie otrzymywał listów pisanych na ozdobnym papierze. Kto nie doceniał tej formy skupienia się na drugiej osobie - ten nigdy nie zrozumie.
Maile i czat to oczywiście prymitywny ersatz, ale jest formą wymiany myśli czasem potrzebną - bo właśnie pozbawiona emocji.

Z ideą milorda łatwiej mi się pogodzić i takim postawieniem sprawy - dziękuję za empatię.

A co do "boolsów". Trzeba być uczicwym i stwierdzić, że gdybym miał "boolsy" to nie zdradziłbym. Zdradzić łatwiej. A zakończyć związek bez zadawania takiego ciosu to trudniejsze.

A jeśli chodzi o pisanie z małej litery..rzeczywiście - nie zauważyłem. Freud się być może kłania i możesz mieć rację. Ten stosunek musiał we mnie siedzieć skoro tak pisałem. Nie uchylam sie od odpowiedzialności - coś w tym musi być. Wszak zdrada jest elementem takiego stosunku - jakby na to nie patrzeć i się nie bronić. Przyznam jednak, że to mnie zaskoczyło.

Margaret - o to własnie pytałem. Dziękuję za sugestię - myślałem o kwiatach tak umotywowanych. Czyli nie odbierasz tego jako negatywnego dokładania bólu ( jak to czasem faceci mają w zwyczaju - nekać swoje byłe dziewczyny, nie dając im chwili na oddech od siebie)?
7914
<
#26 | rogacz76 dnia 15.03.2013 13:15
Hm.Właśnie zauważyłem jedno w tym całym wątku i komentarzach.
Wiekszość komentujących skupiła się na zdrdzie ala pomijając trochę b.ważny szczegół z historii tych dwojga.
Mianowicie chodzi o zachowanie partnerki ala od prawie początku ich związku.Ona praktycznie ciągle była na Nie.
Czy to coś nikomu nie daje do myślenia?.
Mam takie wrażenie że,ta cała zdrada ala przesłoniła wszystkim postawę Jego partnerki w trakcie trwania tego związku.
Oczywiście nieusprawiedliwia to Jego zdrady ale czy Ona sama nie jest też temu winna po części traktująą tak a nie inaczej Ala?.

Komentarz doklejony:
Cyt.1
Na poczÄ…tku
jednak moja partnerka mocno
deklarowała mi, że możemy żyć jak
małżeństwo, ale nie potrzebujemy
formalnego potwierdzenia naszego
stanu. Wręcz zdecydowanie była
temu przeciwna - małżeństwu jako
instytucji.
Cyt.2
Nigdy nie planowaliśmy dziecka -
Ona dopuszczała taką możliwość w
baaardzo dalekiej przyszłości, więc i
ta kwestia została odroczona na
kiedyÅ›
Cyt.3
Pomimo tego, że początkowo
byliśmy sobie bardzo bliscy ... z
czasem Ona zaczęła się ode mnie
oddalać. Jako osoba, która nigdy
nie lubiła towarzystwa, alkoholu i
tzw imprezowania zaczęła się
otwierać na atrakcje. Stało się to
jakby poza mną. Każdą natomiast
propozycję wspólnego spędzania
czasu wg mojego pomysłu albo
odrzucała ( wspólne wycieczki
rowerowe, kino czy wychodzenie na
imprezy do znajomych - nigdy nie
lubiła większości moich znajomych
więc też się od nich
odseparowałem) albo z trudem
akceptowała. Natomiast jej
propozycje zawsze przyjmowałem z
radością.
Cyt.4
Niestety bliskośc prysła, propozycje
wspólnego teatru, filmu były
odrzucane i usłyszałem zarzut, że
dwa lata spędziła niemal każdy
wieczór sama... i ona nie wie co
dalej. Paradoks polegał na tym, że
teraz ja miałem czas...a ona się
oddalała.
doszło nawet do tego, że zaraz po
pracy wolała iśc do koleżanki,
kuzynki niż spędzać go ze mną.
Powyższe cytaty chyba dają wiele do myślenia.Nieprawdaż?

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?