Zdrada - portal zdradzonych - News: Pomóżcie proszę

Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj siÄ™

Nie możesz się zalogować?
PoproÅ› o nowe hasÅ‚o

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Zraniona378
08.03.2024 12:35:50
Bo cały wpis się nie zmieścił

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proÅ› o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to CiÄ™ zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.RozmawiajÄ…c nie koncentruj siÄ™ na sobie.
33.Nie poddawaj siÄ™.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Pomóżcie proszęDrukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitam Jestem z żoną 7,5 roku w małżenstwie 4,5.Ożeniłem się z miłosci albo przynajmniej tak mi się wydaje.W sumie jak się zastanowić zawsze w tym związku miałem pod górę.Zona nie umiała rozmawiac. Bardzo długo pracowałem nad tym zebysmy mogli rozmawiac o uczuciach.2 razy mówiła mi ze mnie chyba nie kocha.Ale ogólnie dogadywalismy się bo robiła duze postępy.Po 3 latach pobralismy się.Wtedy zaczęło się psuc.za 10 miesięcy urodziła nam się pierwsza córka po 2 latach druga.Wiedziałem że ma cięzko bo chciała wrócic szybko do pracy a katowała się tym ze bedzie wtedy zła matką.Wspierałem ją z całych sił.Zawsze robiłem zakupy tylko ja gotowałem w domu,wziąłem na siebie całe obowiązki związane z domem (łacznie ze znalezieniem go i załetwieniem papierkowej roboty jego kupna)w miarę sił które mi zostały pomagałem przy dzieciach.Mimo to zawsze było wszystko zle.Wieczne pretensje a o to ze np.stukam w talerz ,Ze chcę cos zarobic ponadprogramowo,ze chrapie,ze nie zajmuję się w ogóle dziecmi ,ze jestem tragicznym ojcem,itd.zamieniła moje zycie w piekło ale ze mam ogromną cierpliwosc wszystko znosiłem.Duzo z nią rozmawiałem ze zle się z tym czuję ,ze nie tak wyobrażałem sobie małżenstwo.Kazałem jej odpocząc ,wyjsc gdzies nawet wyjechac na parę dni bo byłem facetem który nie bał się dzieci i nie miałem problemu z przewijaniem ,karmieniem,kąpaniem itp.Nie chciałe bo dzieci ja potrzebują.Próbowałem wszystkiego,pytałem co mam zrobic?Ze na wiecej nie mam siłydoszło nawet do tego ze pytałem czy chce rozwodu?(nie chciała)wtedy mnie przepraszała i mówiła ze jest głupia i się zmieni.Kochalismy się raz na 2 miesiące typu szybciej bo jestem zmęczona.(mowię tu o czasie kiedy juz moglismy sie kochac po porodzie) Wtedy pojawiła się Ona.Wypełniła po brzegi pustkę jaka we mnie powstała.Bardzo się bronilismy przed tym co nas zaczynało łączyc.Juz na samym początku powiedziałem ze nie ma to sensu bo lepiej to skonczyc teraz a nie wtedy kiedy bedziemy umierac z miłosci. Potoki łez.Nie udało się,to co nas łączyło było silniejsze od nas.Ona pozniej tez probowała ale równiez się nie udało.zaczelismy spedzac ze sobą duzo czasu,gotowanie wspolnych posilkow ,zostawanie u niej na noc ,bardzo długie rozmowy o niczym.Czułem się bardzo kochany tak fizycznie jak i emocjonalnie bo **** z nią był naprawde piękny.trwało to rok kiedy żona przeczytała smsa od niej.Było mi już wszystko jedno.Byłem przekonany że spakuje mi walizki (nawet się cieszyłem bo byłem na skraju załamania nerwowego).Ku mojemu zaskoczeniu zona powiedziała ze mi wszystko wybacza byle bym został w domu i porzucił osobę którą bardzo pokochałem(jak nikogo w zyciu)....mimo to ze powiedziałem ze jej juz nie kocham i ją zdradziłem-żony Bardzo kocham dzieci(najbardziej na swieci) więc postanowiłem dla ich dobra zostac w domu i zakonczyc romans .kosztem strasznego cierpienia.Zona z dnia na dzien stałe sie inna osoba typu idealna zona.Niestety ja nie potrafie zapomniec o ukochanej,gniję od srodka.trwa to juz 3 miesiące.Nie wiem jak mam sobie wytłumaczyc.Przez jakis czas pomagały jakies tabletki na nerwice.Przestały działac. probuję zapomniec o wielkiej miłosci zycia,drugiej polówce którą znalazłem za pozno. Czy uwazacie ze to kiedys minie,ten okropny ból w piersiach? Czy wierzycie w wielką zmianę zony z dnia na dzien?i na zawsze? Czy ktos po rozwodzie (chodzi o facetów) ma dobre kontakty z dziećmi)? Kiedy ludzie się rozwodzą?Co trzeba przeżyć zeby na to się zdecydowac? Co jest najwazniesze w zyciu? Isc za głosem serca ? Boję się ze nie wytrzymam w małzenstwie. Ze kiedys zona wróci do stanu wyjsciowego a dla mnie bedzie za pózno zebym wrócił do niezony. Proszę pomóżcie . czekam na komentarz. Z góry dziękuje
3739
<
#1 | Deleted_User dnia 22.02.2013 18:23
Na pewno nie dokonuj wyboru uwzględniając tylko dzieci, z czasem możesz zrobić im krzywdę chybiona decyzją.
Trudno uwierzyć od razu, że to co piszesz jest w istocie zupełnie prawdziwe, zresztą pewnie się domyślasz, ze wiele osób będzie miało wątpliwości z relacji wspólnych lat z żoną. Te pytania, które kłębią się i stanowią o niepewności w Twoim postępowaniu są z kolei dosyć logiczne MPoV jest w tym momencie bliższy rozwiązaniu, w którym przyjmuje, iż żona zmieniła się tylko na chwilę, charakter człowieka nie zmienia się o tak. Facetów, którzy są dobrzy i starają się najwięcej niestety kobiety nie szanują, Twoja żona postąpiła książkowo. Nie wykluczam, że może być tak, iż po transformacji wróci do siebie a Ty zostaniesz z ręką w nocniku.
Mądrego wyboru życzę.
3739
<
#2 | Deleted_User dnia 22.02.2013 20:59
facetad,
hmm, już zaczęłam cię żałować i myśleć o twojej żonie, cóż to za babskoZ przymrużeniem oka
Rozumiem, że czasem można się rozminąć, że mężczyzna i kobieta mieli całkiem inne oczekiwania względem małżeństwa....ale, nie rozumiem, jak przez 1 cały rok można żyć podwójnym życiem. Skoro dopiero wspomniany sms uświadomił twojej żonie, że wiedziesz drugie życie, znaczy to nie mniej, nie więcej tylko że wspaniale udawałeś przez cały 1 rok. Czyli grałeś męża swojej żony i prowadziłeś równoległe życie emocjonalno- erotyczne z inną kobietą. Poprawdzie to widzę tu brak szacunku w stosunku do każdej z tych kobiet. Co do kochanki, z opisu wygląda na to, że jest wolna, musiałeś ją zapewne przekonywać jakie podłe życie wiedziesz przy boku żony. Jakoś ją musiałeś przekonać by zechciała tak wejść w ciemno w związek z żonatym mężczyzną, który na dodatek jest ojcem małych dzieci.
To czego teraz doświadczasz to ból wynikajacy z bycia w pułapce, którą sam sobie skrupulatnie przygotowałeś.
CierpiÄ… zapewne obie kobiety.
Rozlicz się z sobą samym. Niczego nie należy robić wbrew sobie, to nie przynosi nic dobrego.
Zadaj sobie pytanie i uczciwie odpowiedz...czego mianowicie chcesz. Wiedz, że ta namiętność która łączy cię z kochanką może także minąć bezpowrotnie jak namiętność łącząca cię z żoną. Czy to co lączyło cię z kochanką jest wg ciebie czymś trwalszym niż tylko pożądaniem? Wiele pytań sobie musisz zadać....potem zdecydować.
Może byłoby lepiej gdybyś zechciał być jednak szczery wobec żony.
Gość: sale
<
#3 | Gość: sale dnia 22.02.2013 22:50
facetad
Ciekawe w którym miejscu swojego życia zgubiłeś jaja.Dla mnie zachowujesz się jak ****ek a tampaxem a nie facet.Te wszystkie jęki jakie wydajesz np.,,"kiedy minie ten okropny ból w piersiach","lub iść za głosem serca".
Pomyślał by że jesteś taki romantyk który nawet jak puka to płacze.
Jesteś gościem który najważniejsze życiowe sprawy załatwia dosłownie i w przenośni z doopy strony.Mężczyzna rozwiódł by się z żoną a potem szukał takiej co inaczej niż żona pachnie o 4-tej nad ranem.Ty natomiast opisujesz znane nam historie o słodkim smaku łajdactwa.Obiadki,sratki,**** rzekomo piękniejszy niż z żoną.Co okazało się kłamstwem bo żona ostatnio pokazuje co potrafi to ty nie potrafiłeś wykorzystać Jej walorów.Człowieku ogarnij się zanim dopłyniesz na dno.
8255
<
#4 | Ekhangel dnia 22.02.2013 23:41
Nie bądź żałosnym zwierzaczkiem, sale. Ty wizję prawdziwego mężczyzny wyrabiałeś sobie przez lata chyba w filmach z Sylwestrem Stallone. W życiu "fałszywego" mężczyzny są ważniejsze rzeczy, niż osobista satysfakcja - jak choćby przyszłość dzieci i jedność rodziny.
Gość: sale
<
#5 | Gość: sale dnia 22.02.2013 23:56
Ekhangel
1."Nie bądź żałosnym zwierzaczkiem sale"
No coments.
2. "- jak choćby przyszłość dzieci i jedność rodziny"
Jeżeli drogą do tych szczytnych celów jest roczna zdrada dzieci
i rodziny oraz zwalanie odpowiedzialności za swoje łajdactwo na
żonę to "gratuluję" takich metod.Fajne
2495
<
#6 | Tulia dnia 23.02.2013 11:16
facet, jestes jak ta malpka przyslowiowa, ktora trzyma sie kurczowo jednej galezi, pusci dopiero gdy zlapie druga. trzeba bylo rozstac sie z podla zona zanim uwiklales sie w romans. a Ty czekales az sie wyda. zadowolony nawet byles, bo juz tak Cie to podwojne zycie zmeczylo, to udawanie, miales nadzieje, ze zona podejmie decyzje za Ciebie - wywali Cie na zbity pysk. nie udalo sie. dalej jeczysz i szaty rozdzierasz, ale nie robisz z tym nic. moge sie zalozyc, ze Twoim najwiekszym marzeniem jest, by to Twoja zona sobie kogos znalazla, zeby rozwod byl z jej winy i zebys nadal mogl drzec szaty nad swym nieszczesnym losem i pocieszac sie w ramionach kochanki, rozmawiajac o niczym (bo wszak nie o wartosciach).
mleko sie rozlalo. choc tak kochasz dzieci, krzywde juz im wyrzadziles. a teraz zyjesz z kobieta, ktorej nie kochasz, ktora jest matka Twoich dzieci i marzysz o innej. myslisz, ze mozna bardziej skrzywdzic? wypaczyc spojrzenie na milosc, wiernosc, lojalnosc w zwiazku?
sadze, ze idac tropem mysli sale'a powinienes poszukac zagubionych jaj i uporzadkowac swoje zycie. do milosci nikogo sie nie zmusi, ale zycie z facetem, ktory marzy o innej to pieklo, na ktore nawet Twoja podla i nieczula (czemus tego nie zauwazyl pare lat przed slubem?) zona sobie nie zasluzyla.
2862
<
#7 | niezapominajka dnia 23.02.2013 12:37
facetad - po co żyć z kimś kogo się nie kocha? Rok oszukiwania wystarczy. Bez uczucia ani Ty ani Ona nie będziecie szczęśliwi i prędzej czy później rozejdziecie się.
6959
<
#8 | zgryzolowaty dnia 23.02.2013 13:31
pod pewnym względem jestem w stanie pana zrozumieć... na mojej drodze życia los stawiał kobiety których stosunek emocjonalny do jej skromnej osoby można porównać ze stosunkiem do użyteczności żelazka...zazwyczaj w odstawce a ciepłem obdarza wtedy kiedy dama go potrzebuje... znam to aż za dobrze, człowiek stara się, zabiega...a w zamian dostaje zdawkowe okruchy życia, czasem osobisty piesek czy kotek u takiej damy ma lepiej jak osobisty mąż czy partner życiowy. To nie jest życie, to jest wegetacja...czy ktoś z was próbował znaleźć ciepło w domu królowej śniegu ?
Z drugiej strony, powinieneś panie kolego powiedzieć dosyć... wystąpić o rozwód i zostawić ją...może wtedy by coś do jej łebka dotarło... Tulia, znowu zwracam uwagę, że wy kobiety jesteście doskonałymi aktorkami... w niektórych rolach oskar to mało... przez jakiś czas byłem blisko (czy naprawdę blisko ?) z jedną panią... własciwie nie co ona chciała ode mnie, rozwiedzona... nie będe opisywał jej pajacowania i zwodzenia.. dowiedziałem się kto jest jejbyłym mężem i poprosiłem o rozmowę... w skrócie, to samo pajacowanie...wcale sie nie dziwię, facet nie chciał księżniczki z dwiema lewymi ręcami ;-) i po kilku latach po prostu dał spokój i odszedł od niej... ja też... teraz wydzwania do mojej mamy ale ja w życiu nie będę z nią... bo słów i deklaracji to ho,ho, ho... co do życia razem...
w każdym razie, królowe śniegu trzeba trzymać na dystans... ale one mają talent aktorski...potem w domu masz górę lodową która robi wszystko i ciężko pracuje nad tym, żebyś czuł się sam mając obok kobietę o której myślisz ciepło a nawet gorąco, problem w tym, że robi wszystko aby to ciepło, ten żar domowego ogniska wygasić... jak ? zwykłą obojętnością... to wystarczy... tedy nie dziwota, że facet zwraca się ku pierwszemu obiektowi który obdarzy go tym czy powinna obdarzać małżonka
3739
<
#9 | Deleted_User dnia 23.02.2013 13:45
Dobre podsumowanie kolego zgryzolowaty, czasem za bardzo przyglądamy się problemem przez pryzmat samej zdrady, owszem nie należy o niej zapominać w przypadku autora wątku, bo przez rok perfidnie oszukiwał. Jednak przez ileś tam lat związku może nie to, że zagubił męskość, wydaje mi się, że może miał nadzieję. Nadzieję, że okruchy życia będą spadać częściej, facet potrafi być schizofrenikiem i jednocześnie w jednym ciele skryć macho i misia. Wydobywać ich w odpowiedniej chwili i wykorzystać to rola kobiety koleżanko tulia Uśmiech
2495
<
#10 | Tulia dnia 23.02.2013 16:18
facet znal kobiete przed slubem 3 lata. co do aktorstwa, to wlasnie autor watku sie nim popisywal przez rok, bedac praktycznie w dwoch zwiazkach. demonizujecie, Panowie, kobiety. tyle razy padl argument, ze to kobiety lubia niegrzecznych chlopcow i pakuja sie z nimi w nieudane zwiazki (czytaj - poniekad same sa sobie winne). dlaczego taka sama miara nie mierzycie facetow? chlopak wiedzial, jaka jest jego dziewczyna, ze ma problemy z okazywaniem uczuc, a jednak sie z nia ozenil, ma z nia dzieci. nieudany zwiazek. oczywiscie, ze nie ma sensu w nim tkwic, natomiast tlumaczenia sa rownie infantylne jak zdradzajacych kobiet, ktore mowia, ze ich faceci tez mieli deficyty, o ktorych wiedzialy wczesniej.
moge tylko tyle powiedziec, ze nowa milosc faceta zawsze bedzie juz wiedziala, jak zareaguje jej facet, kiedy uzna, ze ten zwiazek tez juz nie spelnia jego oczekiwan - zdradzi, poszuka innej. sprawdzona metoda. znow odnajdzie kolejna milosc swojego zycia, druga, trzecia i czwarta polowke i serce bedzie mu krwawic.
najlatwiej sie rozgrzeszac mowiac, ze kobiety to samo zlo. zacznijcie, panowie, od Ewy najlepiej Z przymrużeniem oka
Gość: Martin
<
#11 | Gość: Martin dnia 23.02.2013 16:28
Bo to zła kobieta była...
7413
<
#12 | hmm dnia 23.02.2013 16:37
A czy to nie jest po prostu wygodne podejście. Pokochałem żonę było fajnie do puki nie pojawily się dzieci i obowiązki a teraz pojawiła się ONA z ktorą nie łącze tych obowiązkow więc jest cudownie i bajkowo ale wygodnie mi z żoną bo przy niej jestem pewny tego co jest "bezpieczeństwo"- rodzina, więc pobujam się tyle ile się da, bo mam bezpieczeństwo i ucieczkę od codzienności....to mi tak wygląda, a teraz chcesz zaryzykować ale ten nowy związek też ukaże w końcu swoje drugie oblicze - odpowiedzialność, obowiązki, rutyna, kłótnie, wady itp. I przed tym nie uciekniesz w żadnym stałym związku, ewentualnie możesz zmieniać partnerki co np., 2 lata do wypalenia zakochania.
4138
<
#13 | 4138 dnia 23.02.2013 17:38
Ja mysle,ze od poczatku wszystko bylo nie tak.Na sile sie niczego nie robi.
Teraz-jesli nie czules sie szczesliwy z zona -najrosadniej byloby sie z nia rozwiesc lata wstecz, a nie ciagnac farse w nieskoncznosc.Zawsze cos odbywa sie jakims kosztem.
Nie kochasz zony wiec jej zmiana nie ma tu nic do rzeczy.
Zdradziles-obierz ta zdrade z powodow i zobaczysz siebie tak jak teraz widzi Cie wiekszosc osob na tym portalu-koles , ktory zdradzil bo zona byla be, dorobil piekna romantyczna bajke o milosci a jak przyszlo do decyzji to zwinal ogon i potulnie wrocil do zony, ale cierpi bo kocha inna.....
Teraz pomys-
1-odchodzisz od zony, rozwod itp zeby byc ze swoja 'miloscia' ale masz ograniczony kontakt z dziecmi
2-zostajesz z dziecmi( bo nie dla zony, ktora i tak ma doopie, boi sie ze po prostu zostanie sama z obowiazkami) i usychasz z tesknoty, wynikiem czego bedzie kolejna zdrada bo znow cos peknie i znow potoki lez itp
-takie oto opcje postawiles sam przed soba.

Uwazam ze jest jeszcze inna
Napraw swoja definicje milosci, a potem zastanow sie jeszcze raz kto jest miloscia Twojego zycia.
Nie zapominaj,ze cudowna kochanka tez moze sie 'popsuc' pod ciezarem dnia codziennego, rutyny, chrapania i stukania w naczynia, skarpet, majtek,dzieci......
Gość: gosiazet
<
#14 | Gość: gosiazet dnia 23.02.2013 20:29
Niestety z tego co piszesz wylania się obraz Ciebie jako cierpiętnika/masochisty-cierpisz, czy to z zona, która SAM wybrales (od czego sa rozwody?),czy to z kochanka ukrywajac się przed zona, następnie- odchodząc od kochanki w imie dobra dzieci ( ten argument możesz sobie darować, nie zyjemy w 19wieku, dzieci będą szczęśliwsze majac szczęśliwych rodzicow).Ponadto sadze, ze Twoim problemem jest brak decyzyjności, niebranie odpowiedzialności za decyzje -w tej kwestii zdajesz się na innych. Proponowałabym wizyte u jakiegoś terapeuty, prawdopodobnie Twój obraz własnej osoby nie ma wiele wspólnego z realnym. Zycze odwagi w decyzjach i poznawaniu siebie.
Gość: milord
<
#15 | Gość: milord dnia 25.02.2013 10:57
Ponad dwa lata czekałem na taki wpis. Powinien być sklonowany i przeniesiony do artykułów by nie zaginął w powodzi tematów. Dlaczego? Bo bardzo jasno obrazuje kilka faktów, co do niektórych > niektórzy mają obiekcje. Choćby ten pierwszy gdzie za związek odpowiedzialne są dwie osoby a za zdradę tylko jedna i myśl, ze jeśli ogłuszyło się już kogoś urokiem osobistym > to tak już zostanie. Choćby ten, ze jeśli ktoś sobie uroi, iż po rocznym romansie w którym nie było zgrzytów można odzyskać dawne życie > to mżonka. I jeszcze ten, że jeśli zdradzaczowi romans się przerwie > bardziej ma pretensje do siebie i współmałżonka > niz do kochanka/ki. Co dalej? Ano to, że przeważnie najsilniejszym bodźcem do trwania jednak w małżeństwie są dzieci. Ale niech sobie współmałżonek/ka wybije z głowy, że zdradzacz/ka zapomni kiedykolwiek o tamtym/ej. I długo by wymieniać...
Pewnie, że istnieją wyjątki od reguł. Zawsze jakieś istnieją. Pewnie, że zaraz za to co napisałem dostanie mi sięZ przymrużeniem oka Dobrym przykładem było jak to się wszystko zaczyna > w temacie Browarka. Jak jego żona uzmysłowiła sobie dopiero wtedy, że tamten "mateusz" jest ważniejszy >>> dopiero wtedy gdy Browarek jednoznacznie zwrócił jej na to uwagę. Do tego momentu przecież nic złego się według niej nie działo:wykrzyknik I to chyba tyle.... Uważam, że jest to jeden z najlepszych i jeden z najszczerszych wpisów zdradzaczy. Ten fakt trzeba docenić. Można oceniać jego zachowanie i kondycję jego małżeństwa oraz romansu > ale szczerość tego stopnia raczej przyda się wszystkim > niż zaszkodzi.
Gość: muffka
<
#16 | Gość: muffka dnia 25.02.2013 13:09
Noo. Facet był szczery?
Z opisanej historii wynika, że małżonka miała dobrze jak w niebie, we wszystkim wyręczana, zawsze zrozumiana, sama taka jednak oporna w okazywaniu uczuć i w seksie obojętna. Nic tylko ptasiego mleka jej brakowało.
A może było jednak trochę inaczej? Za to, że w związku dzieje sie źle, NIGDY nie odpowiada jedna strona. Czegoś jej w tym wszystkim jednak zabrakło, coś było nie tak. Była zimna, nie dopieszczała, dlaczego? Sam odpowiedz sobie SZCZERZE na to pytanie. Może nigdy nie było między Wami miłości, może po prostu pobierając sie popełniliście błąd i stąd to wszystko.

Ja się tak obruszyłam, bo będąc zdradzoną żoną też usłyszałam, że nie dopieszczałam. A wiesz dlaczego? Bo sama od tak dawna nie byłam pieszczona, czułam obojetność. Nie ma dymu bez ognia.

Jesli tak bardzo ci to wszystko w żonie przeszkadzało, trzeba było się rozwieść, potem szukać miłości (choć ona faktycznie może znaleźć nas pierwsza). Jałowe życie u boku innego człowieka w imię dobra dzieci, trwanie z niekochaną zoną po zdradzie - to porażka. Nie wytrzymasz tego udawania ani ty ani ona, a dzieci będą to wszystko widziały i czuły. Jesli kochasz te drugą kobietę, to odejdź od żony, skróć to do minimum. Chociaż, kto powiedział, że ta następna będzie lepsza? Zdrada smakuje, póki jest zdradą, w codzienności nabiera innych kształtów, ale to wiemy wszyscy.

Nie zwalaj przynajmniej winy za wszystko na żonę, odpowiedz sobie na pytanie czy ty w czymś (prócz zdrady naturalnie) nie zawiniłeś, bąź uczciwy wobec siebie . Zdrajcy rzadko potrafia to zrobić.Smutek
Gość: AGA
<
#17 | Gość: AGA dnia 26.02.2013 19:59
Witam uważam że tak naprawdę to jest tylko zauroczenie uwierz mi że żona nigdy nie zastąpi kochanki myślę że to żona wie najlepiej czego ci trzeba po prostu musicie szczerze rozmawiać to wydaje mi się jest najlepszym rozwiązaniem a dzieciom nikt nie zastąpi biologicznego ojca uwierz mi ona bardziej cierpi jako ta zdradzona i jeszcze to cholerne zaufanie jak ona ma ci zaufać może właśnie ona potrzebowała dobrego słowa przytulenia zrozumienia z momentem kiedy ty poznałeś tę drugą na pewno oddaliliście się od siebie jeszcze bardziej ja uważam że powinniście skleić to małżeństwo choć będzie to bardzo długa droga a z tą kobietą musisz sobie dać spokój z dnia na dzień bo uwierz to jest jak nałóg życzę ci powodzenia i wytrwałości
6367
<
#18 | Dragonov dnia 27.02.2013 08:05
Oczekujesz od nas że wskażemy Ci jakąs drogę z której w łatwy sposób będziesz mógł skorzystać by wreszcie być szczęśliwy. Niestety nie ma jakiejś uniwersalnej metody na szczęście i często jesteśmy w sytuacji z której chcemy uciec, często też na własne życzenie niestety Z przymrużeniem oka

Myślę że jak już wspomniano niepotrzebnie władowałeś się w aż tak głęboką pułapkę zamiast kategorycznie zakończyć swoje małżeństwo skoro byłeś w nim aż tak nieszczęśliwy. Zdrada a tym bardziej długotrwały romans niczego nie rozwiązuje a dostarcza tylko dodatkowych problemów. Pomijając żonę która w Twoich oczach była już dawno stracona, pomyśl o tej drugiej kobiecie której pewnie rola "tej drugiej" nie do końca odpowiadała.

Prawda jest taka że musisz zdecydować, i tu powinieneś myśleć dużo bardziej egoistycznie bo jeśli zostaniesz z żoną tylko dla dzieci to prędzej czy później baaardzo będziesz tego żałował. Jest niewielka szansa że się dogadacie i razem będziecie szczęśliwi, ale sam musisz ocenić czy jest ona realnaZ przymrużeniem oka Jakby nie patrzeć zdrada to jedna z najgorszych pułapek jakie możemy sobie zafundować teraz dopiero ponosisz jej konsekwencjeSmutek

Powodzenia Pamiętaj że to Twoje życie powinieneś postępować szczerze w stosunku do siebie.
Gość: lagos
<
#19 | Gość: lagos dnia 27.02.2013 11:50
facetad
Przedstawiłeś jaki biedny byłeś ze swoją żoną, to oczywiście Twoja subiektywna ocena, pamiętaj jednak ze zachowanie zony przynajmniej na początku było manifestacją niespełnionych potrzeb, Ty jak większość facetów tego niedostrzegłeś i przeszło w stan permanentny. Problem między facetami a kobietami od zawsze jest ten sam, one nie moga jasno powiedzieć o co im chodzi, a my nie jesteśmy na tyle kumaci żeby rozszyfrować ich skomplikowany przekaz. Jej nie spełnione potrzeby, oziębłość, Twoje niespełnione potrzeby, odsunięcie się no i... zdrada. Równie dobrze ona też mogła to zrobić i wydaje mi sie że jest bardzo prawdopodobne. Sam zdziwiłeś sie jej postawą, po Twoich słowach zamiast Cie wywalić, prosiła żebyś został i do tego zamieniła sie w idealną żonę, tak może być w amoku przez tydzień, dwa, ale nie trzy miesiące. Chyba, ze jest o krok przed Tobą, być moze przekonała sie na własnej skórze, że romans do niczego nie prowadzi, a teraz widząc co Ty przechodzisz dotarło do niej jakie wartości w zyciu są najceniejsze, jak bardzo oboje to spieprzyliście i zamiast wsciekać sie na Ciebie walczy, żebyś Ty też to dostrzegł, i moze o to co was kiedyś łączyło. Więc moze zamiast rozdzierać piersi za kochanką, pogadaj z żoną, moze wasza historia jest ciekawsza niz Ci sie wydaje, może skupiony na sobie nie dostrzegłes wielu rzeczy. Czasmi odkrywanie zony na nowo, moze być większa przygodą, niż infantylne mizianie z kochanką.
3739
<
#20 | Deleted_User dnia 27.02.2013 12:25
Naprawdę lagos nie zauważasz, ze trochę zmierzasz ku naiwności, pomyślałeś przypadkiem, że to cudowne przemienienie jaśnie małżonki w zderzeniu z poprzednią postawą nie jest naturalne. Może to moja podejrzliwość, ale uważam, że królowa śniegu miała za sobą chwile niechlubnych przeżyć. Jej zachowanie mogło wynikać z romansu, dlatego teraz tak łatwo przyszło jej powiedzieć zostań i naprawmy wszystko dokonując tego w aurze metamorfozy własnej. Tak w życiu nie bywa. Czy wszystko dzieje się bez przyczyny, pewnie się zdarza, czy w tym wypadku tak jest, tego wykluczyć nie można, to tylko moja hipoteza, samo cudowne przemienienie i docenienie swojego osobistego męża owszem, ale bez bólu za zdradę, trąci podejrzeniem.
Gość: lagos
<
#21 | Gość: lagos dnia 27.02.2013 14:04
tezeusz
Chyba niedokładnie przeczytałeś mój post, ja właśnie o tym napisałem ze jest prawdobodobne ze go zdradziła i dlatego jest krok przed nim, dlatego jej postawa, na tle romansu męza i swojej wczesniejszej prawdopdobnej zdrady widzi cały bezsens szukania szczęścia na boku, dlatego walczy.
8908
<
#22 | kaktus dnia 27.02.2013 15:00
Moja historia jest bardzo podobna - to ja jestem tą zdradzoną żoną. Na początku naszej znajomości chyba nie kochałam go - przynajmniej nie tak jak to opisywały książki żadnych motyli w brzuchu - . Podobał mi się, tęskniłam za nim. Denerwowałam się, gdy zajmował się sprawami innych, gdy coś go ode mnie odciągało. Może więc była to miłość? A czy miłość to nie jest dbanie o siebie codziennie? A więc pranie, prasowanie, wychowywanie wspólnych dzieci? Czy miłość to nie jest pilnowanie aby mąż chodził do fryzjera, golił się, ubierał się trochę bardziej elegancko do pracy? On sądził, że gderam i się czepiam. Czy miłość to nie jest właśnie troska o dobro drugiego człowieka? Martwienie się, że długo pracuje(a więc niszczy sobie zdrowie). Miłość to codzienne życie a nie tylko słowo kocham cię.
Piszesz, że żona była oschła. Czy zastanawiałeś się kiedyś co ona czuje? Czy pytałeś ją? Czy rzeczywiście chciałeś, żeby ci się wyżaliła? A może sądziłeś, że jeśli zarabiasz, gotujesz, zajmujesz się dziećmi to powinna być najszczęśliwszą kobietą pod słońcem? A jakie ona miała potrzeby, kiedy było jej źle i z jakiego powodu, czy wiesz? Powiem ci jak było u mnie. Historia bardzo podobna - tzn ty jesteś z opisu bardzo podobny do mojego męża - zarabia, zajmuje się dziećmi, gotuje. Czyli ja nic nie robię, tak? Ja piorę, sprzątam, prasuję(choć tego nienawidzę), odrabiam lekcje i ćwiczę logopedę z synem i oczywiście pracuję zawodowo. Nigdy za to co robię nie usłyszałam dziękuję (mąż po każdej wspaniałej rzeczy, której dokona oczekuje pochwały, jeśli nie chwalę, to znaczy, że nie doceniam). Rezygnowałam z awansów, żeby wracać do domu o przyzwoitej porze i zajmować się domem - dzięki temu mój mąż mógł zostawać w pracy dłużej co przeniosło się na większe zarobki (ja zostałam z nędzną wypłatą co nie raz było mi wypomniane). Raz podjęłam ciekawe zadanie w pracy. Prze 9 mcy wyjeżdżałam a przy dziecku (syn miał kilka miesięcy) pomagała mężowi rodzina. To była nasza wspólna decyzja, mój mąż bardzo mnie do tego pomysłu przekonywał(miałam opory - małe dziecko). Zgodziłam się. I co? Pretensje, że za mało jestem w domu, że jestem wyrodną matką, że nie zawsze odbieram od niego telefon(więc pewnie coś ukrywam - na pewno mam romans). Ciągłe awantury. A mi było tak strasznie ciężko, tęskniłam za dzieckiem, za nim. Nie mogłam mu tego powiedzieć. A dlaczego? Bo słyszałam: skoro tak tęsknisz to kombinuj, aby ci dawano regiony bliżej domu - tylko, że ja na to nie miałam wpływu. Więc nie mówiłam, że tęsknię, że jest mi źle. Również nie wracałam w dobrym humorze bo mówił - o wiedzę,że dobrze się tam bawisz. I tak źle i tak nie dobrze. Postarałam się żeby już nie wyjeżdżać, być na co dzień w domu i mu pomagać - wtedy było również źle bo zmniejszyło mi się wynagrodzenie. A praca była bardzo stresująca - musiałam robić rzeczy o których nie miałam pojęcia. I nie miałam się komu wyżalić. Zaczęłam zamykać się w sobie. Kolejnym ciosem dla mnie było poronienie. Świat mi się zawalił - to dziecko było zaplanowane a w 8 tyg je straciliśmy. Mój mąż nie rozumiał mojej rozpaczy. Denerwował się, gdy przy nim płakałam i próbowałam o tym rozmawiać. Więc zaczęłam się z tym ukrywać - płakałam przy wieczorne kąpieli. Trudno mieć ochotę na seks po takim płaczu w samotności. Więc pretensje miał. W tym samym roku zmarła moja teściowa. Co robił mój mąż? Jeździł do siostry i ojca ich pocieszać - uważał, że z niczym sobie nie poradzą - a radzili sobie świetnie. Mój mąż po prostu lubi ich wyręczać i usuwać kłody z pod ich nóg. Ja go wtedy bardzo potrzebowałam a on się zajmował swoją rodziną(miał do mnie pretensje, że np nie jeżdżę z nim myć co tydzień pomnika na cmentarz - jakbyśmy byli jedynymi, do których obowiązków to należy). Ja cierpiałam po stracie dziecka a on mówił to to żadne cierpienie w porównaniu z tym, co przeżywa jego rodzina. Musieliśmy do nich ciągle jeździć i ich wspierać. Nasze sprawy i problemy nie były ważne. Coraz bardziej się od siebie oddalaliśmy. Ponadto za moimi plecami i wbrew mojej woli sponsorował swoją dorosłą siostrę (płacił np mandaty, które dostawał jeżdżąc samochodem po alkoholu). Wypierał się patrząc mi w oczy. A później tak samo patrząc w oczy mówił kocham cię. Ja się zaczęłam blokować. Nie potrafiłam odpowiedzieć kocham bo dla mnie to słowo, które znaczy również uczciwość wobec tej drugiej osoby. Ja nie otrzymywałam od niego ciepła, wsparcia, zrozumienia, nie mogłam mu się wyżalić, nie byłam chwalona. I tak samo zaczęłam się zachowywać. Ja jednak nie próbowałam realizować moich potrzeb gdzie indziej - a tak zrobił mój mąż. I to boli. Ja cały czas sygnalizowałam i mówiłam co powinniśmy zmienić - nie znalazłam zrozumienia naszych problemów. Mój mąż nie próbował rozmawiać - swoje potrzeby zaczął realizować poza naszym małżeństwem.
8929
<
#23 | facetad dnia 12.03.2013 04:07
Na wstępie chciałbym podziękować wszystkim za swoje wypowiedzi chociaż przeczytałem je wszystkie dopiero dzisiaj.Wybaczcie ale miałem inne sprawy na głowie.Wszyscy macie poniekąd rację.Opowiem Wam co się wydarzyło po umieszczeniu mojej historii.
Ból był tak okropny i intensywny że wszystkie moje wątpliwości przestały istniec. Byłem na skraju przepaści.dużo myślałem i doszedłem do podobnych wniosków jak większośc z Was.Ze nie potrafię żyć bez miłości w związku,że dzieci nie będą szczęsliwe jak ich rodzice nie będą szczęsliwi(a przynajmniej jedno z nich bo moja żona stała się przeszczęsliwa)czy można zmienic się z dnia na dzien ,a najważniejsze że nie możnarobić cos wbrew sobie.
Postanowiłem wrócic do ukochanej...ale co się dowiedziałem...że to co ja przezywam teraz ona przechodziła 4 miesiące temu.Nie spała przestała jeśc do tego stopnia ze mdlała z wycięczenia krwotoki z nosa,miała mysli samobójcze.Ja na tabletkach antydepresyjnych widziałem rózowe słonie.Mówiąc jaj ze wiem co przechodzi nie miałem pojęcia co mówię.Dowiedziałem się dopiero jak mnie to dopadło...
Ale w chwili kiedy do niej przyszedłem zaczęła wracac do równowagi i jedyne co usłyszałem to to że nie jast mi juz w stanie zaufac,że nie ma już pewnosci ze mi się znowu nie odwidzi...a ona już tego drugi raz nie przeżyje...nie pomogły tłumaczenia ze w głębi serca zawsze ją kochałem.wróciłem do punktu wyjscia.Uszanowałem jednak jej decyzję bo dosyć się już przeze mnie wycierpiała.Za wczesnie podjąłem decyzję o złamaniu jej serca a za pózno decyzję o ratowaniu swojej miłosci do niej...Nic juz mi nie pozostając próbowłem dac szansę poraz kolejny mojemu małżenstwu.Słabo mi to wychodziło bo jak tu ratowac małżęnstwo jak musiałem uspokoic swoje rozerwane serce.Zona to widziała.Na początku mówiłem jej ze to jakas nerwica i się z tym uporam.Do tego doszły kąsliwe pytania apropos mojej zdrady(pewnie zawsze tak bedzie).Szalę goryczy przelał sms który przeczytała moja zona do zranionej nieżony w którym zapytałem jak się czuje.Wiem że nie powinienem tego pisac ale nie dałem rady bo przecież ją kocham i nie jest mi obojętny jej stan.Była straszna kłótnia po której powiedziałem wszystko zonie.Ze nawet jakbym chciał to nie mam powrotu do osoby którą tak pokochałem i wolę zyc pod mostem niż z nią (żoną).Na drugi dzien ochłonąłem (zona chciała się spotkac i nadal ze mną byc)i na spokojnie wyjasniłem że muszę sie na jakis czas wyprowadzic i pozwolic zeby nasze rany się zablizniły.Dowiedziec się czy w tym "lesie który się spalił zostało jakies małe ziarenko z którego odrosnie las,czy w ogóle jestem jeszcze w stanie je znaleźć"mam nadzieję ze wiecie o co mi chodzi.Wyprowadziłem się..na razie do kolegi ale muszę znależc jakies mieszkanie/pokój.To jest własnie dzien terazniejszy...trwa...
nie ma juz okropnego bólu...pozostał tylko wielki smutek...tak jak mówiliscie próbuję odnalezc siebie,zacząc myslec o sobie a nie tak jak przez całe zycie o innych.nie wiem co przyniesie jutro.Ale powiem ze pierwszy raz od dłuższego czasu poczułem się lepiej.Podswiadomie jest jakas iskierka ze będę jeszcze kiedyś z ukochaną ale to juz skonczone. Zostały 3 bardzo zranione osobySmutek Szukam ziarenka...
Tak ku przestrodze innym...
-W wyborze partnera życiowego/ślubu nigdy nie ulegajcie społeczenstwu i tego co sie powszechnie mysli i mówi,obaw ze zostaniecie samotni,ze juz czas sie ożenic /wyjsc za mąz.Nie zapełniajcie za wszelką cene pustki którą macie jak jestescie sami.
- Tak jak ktoś już napisał...przed podjęciem tej -moim zdaniem najważniejszej decyzji w życiu czyli małzenstwie-W TYM JEDNYM MOMENCIE POZWÓLCIE SOBIE NA BYCIE EGOISTĄ I MYSLCIE
TYLKO O SOBIE!!!
-Pamiętajcie że twierdzenie że przeciwienstwa się przyciągają to ogromne kłamstwo.Szukajcie partnerów jak najbardziej podobnych do siebie bo przeciwienswtwa i tak sie znajdą
-Jeżeli to mozliwe i możecie o Tym decydować nigdy od razu po slubie nie miejcie dzieci,zawsze zdążycie.Mimo ze nie wyobrazam sobie życia bez moich dziewczynek,dzieci to duzo obowiązków.Mnie one nie przeraziły ale moją zonę tak bo mimo ze jest swietną matką nie urodziła się do tego.Dzieci nic nie cementują wręcz przeciwnie to wielka próba związku.
-Jeżeli kochaliscie zawsze róbcie wszystko zeby naprawic małzenstwo.W moim przypadku nic nie pomogło,zadne sposoby...na ironię dopiero moja zdrada przemówiła zonie do rozumu(sama to powiedziała)Szkoda że dla mnie juz było za pózno
-A jak juz nic nie pomaga to najpierw się rozwodzcie a pózniej kochajcie inną osobę(jezeli to mozliwe bo jak ktos juz napisał w moim przypadku było to silniejsze ode mnie i od mojej poznanej ukochanej)
-Wydaje mi się jednak ,po tym co przezyłem ze trzeba kierowac się sercem nie rozumem.

Zaznaczam że to tylko moje przemyslenia i wiele osób pewnie się ze mna nie zgodzi.Pewnie dużo chaosu w tym co napisałem ale jak ktos jest ciekawy niech czyta.Jeszcze raz dziekuję za wypowiedzi i chętnie poczytam jeszcze jakies komentarze
-

Komentarz doklejony:
Nie wykluczone że się rozwiodę i zostanę sam
2495
<
#24 | Tulia dnia 12.03.2013 08:28
facetad, kasliwe uwagi na temat Twojej zdrady wypowiadane przez Twoja zone - faktycznie, podlosc jakich malo. jak ona w ogole smiala sie wcinac w cos tak uswieconego jak Twoja milosc z kochanka. wstydu nie ma.
napisales, ze nigdy nie robiles niczego dla siebie, zawsze dla innych. pozwol, ze zapytam, coz takiego dobrego wyniknelo z Twojego robienia dla innych na boku? kogo uszczesliwiles swoim nieegoizmem? to, co teraz robisz, to juz kompletna miazga. biegasz od kochanki do zony i od zony do kochanki w poszukiwaniu magicznego ziarenka. Twoja empatia jest na poziomie - "zrozumiem jak i mnie tak samo zaboli". dlatego depresje kochanki juz zrozumiales. szkoda, ze nie mozesz pojac jeszcze cierpienia zdradzonej zony/meza. mam nadzieje, ze i to doswiadczenie Cie kiedys "ubogaci". i zapewne wtedy znow, po raz kolejny sie przebudzisz. zaczniesz biegac jak kot z pecherzem, zeby odbudowywac zwiazek i nareszcie po raz kolejny znow "zrozumiesz". oby Twoja zona, podobnie jak zrobila to kochanka, byla juz daleka od mysli budowania z Toba czegokolwiek (tzn sadzenia tych Twoich trefnych ziarenek).
co do Twojego zlamanego serca, to pojatrzylabym jeszcze troche na Twoim miejscu, weszac nowego adoratora w otoczeniu czulej, wrazliwej, uczuciowej kochanki. zycie nie znosi prozni. tam juz ktos zajal pewnie Twoje miejsce, oby i miejsce przy jeszcze Twojej zonie nie swiecilo dlugo pustkami.
co do Twoich oryginalnych sentencji, jedna uwaga:
"wydaje mi sie jednak, po tym co przezylem ze trzeba kierowac sie sercem nie rozumem" - przy wyborze zdrady, radzilabym kierowac sie rozumem. rozwijajac - nierozum nie swiadczy o wrazliwosci, a jedynie o ograniczeniu widzenia do kilku przyjemnych chwil w niedalekiej przyszlosci. no o glupotcie i egoizmie - tak najprosciej mowiac.
nie moge odniesc sie do reszty Twoich celnych rad, bo zwyczajnie mnie szlag trafia. wszystko od d.upy strony zaczales, a teraz melancholijnie kiwasz sie nad zgliszczami swojej rodziny i wyglaszasz banaly, od ktorych ma sie ochote zwrocic swezo zjedzone sniadanie. ogarnij sie czlowieku i zobacz, co zrobiles innym. altruista, kurna.

Twoj doklejony komentarz to jakas zacheta do podejmowania trudu wspolnego szukania ziarenek? bo nie bardzo rozumiem przeslanie - zostane sam.
dobrze, zostan sam. ciekawe jak dlugo wytrzymasz w tym zajmujacym towarzystwie. wtedy z nudow to moze nawet zaczniesz myslec nad soba.
moja bardzo negatywna ocena Twojego zachowania nie wyplywa z tego, co zrobiles. ludzie sie zdradzaja, krzywdza. niektorzy ida po rozum do glowy, inni zostaja sk..nami na zawsze. ja nie moge po prostu czytac spokojnie, kiedy rozczulasz sie nad soba i swoim zlamanym sercem, siejac wokol zniszczenie i zamet. nie wiem, jakim jestes czlowiekiem, ale to, co robisz jest okrutne i podle. powinienes zdawac sobie z tego sprawe i przestac szukac usprawiedliwien dla siebie. podejmij ten trud, bo choc juz kochanie innej osoby, mimo ze byles w zwiazku, przeroslo Twoje mozliwosci, to jednak refleksja nad soba moze Ci przyniesc wymierne korzysci. tylko, na boga, przestan dawac rady innym, poki sam nie zrozumiesz, jaki z Ciebie dran.
Gość: rekonstrukcja
<
#25 | Gość: rekonstrukcja dnia 12.03.2013 09:49

Cytat

Nie wykluczone że się rozwiodę i zostanę sam


Oby. Bo mdli jak się czyta te cierpienia niemłodego Wertera. Siejesz ból i zniszczenie, no ale to przecież nic w porównaniu z Twoimi rozterkami sercowymi. Cóż, mnie poza egocentryzmem powalasz także klasyczną histerią w znakomitym męskim wydaniu.
Tak się rozpływasz nad cierpieniem...niektórych ono uszlachetnia, Ciebie niestety ogłupia. Clown w cyrku również ma na twarzy wymalowany smutek , a widzowie wiedzą, że to tylko taka zmyłka. Szkoda, że na Twoją fasadę jeszcze nie jeden człowiek się nabierze. Proszę , wyświadcz światu tę przysługę i już się nie rozmnażaj. Przynajmniej nie dobędzie skrzywdzonych przez Ciebie dzieci. Bo kobiet z całą pewnością tak.
3739
<
#26 | Deleted_User dnia 12.03.2013 10:02
Dodam do tego,że współczuję w tym momencie tym którzy zostali zdradzeni i próbują coś naprawić i zawalczyć o związek. Czytając te wynurzenia zwyczajnie opadają im skrzydła. Jak mają uwierzyć w swoje intencje, jeśli wyobrażają sobie,że takie jest rozumowanie zdradzającego/ej ?
Może faktycznie potrzebne jest Ci czasowe odseparowanie i gruntowne przemyślenie swojego postępowania ,może nawet lepiej gdybyś został sam ?
Źle trafiłeś ,niewiele osób tutaj Cię usprawiedliwi. Jednak masz plus za odwagę opisania swojej historii.
Polecam forum dla kochanek/ów. Tam dostaniesz pełne wsparcie.
7914
<
#27 | rogacz76 dnia 12.03.2013 12:00
Polecam forum dla kochanek/ów.
Tam dostaniesz pełne wsparcie.
Forever
A jest takie forum?.
Jeśli tak i masz link do tego forum to podeśli mi na priv.
Chętnie poczytam sobie o "rozterkach"które trapią zdradzaczy.
Byłoby to niezłe doświadczenie dla mnie bo jak dotąd nie mogę zrozumieć tak do końca ich postępowania.
3739
<
#28 | Deleted_User dnia 12.03.2013 12:44

Cytat

Za wczesnie podjąłem decyzję o złamaniu jej serca a za pózno decyzję o ratowaniu swojej miłosci do niej...Nic juz mi nie pozostając próbowłem dac szansę poraz kolejny mojemu małżenstwu.Słabo mi to wychodziło bo jak tu ratowac małżęnstwo jak musiałem uspokoic swoje rozerwane serce


No wręcz nieprawdopodobne! Szczególnie to pogrubionym drukiem napisane.
Wpuszcza się takiego zdrdzieckiego gałgana znowu do swojego życia, daje się gałganowi szansę bycia częścią rodziny, którą zdradził a gałgan, jak to on, ma wszystko w doopiu, jedyne co go interesuje to on sam i jego "przeżycia" rodem z harlequina.
Kochanki nie ma co żałować, niech mdleje na przemian z krwotokami z nosa. Skoro ona nie miała żadnych skurpułów wobec dwójki malutkich dzieci, które ojciec zostawił, znaczy że jest wyjątkowo głupia i zupełnie nieprzewidująca ,taki delikwent jak ty w ogóle nie potrafi być lojalny wobec NIKOGO.
Twój list powinien być czytany przez każdą osobę, która szuka motywacji do dania zdrajcy drugiej lub kolejnej szansy na ratowanie małżeństwa....jako ostrzeżenie. Takie to właśnie pragmatyczne powody, jak twoje, zwykle kierują tymi co to chcą niby z miłości do rodziny i poczucia obowiązku wrócić na łono rodziny. Żenua.
3739
<
#29 | Deleted_User dnia 12.03.2013 13:03
Margaret
Umiesz rozpalać emocje.Wobec Ciebie nie mogę przejść obojętnie.Albo podniesiesz ciśnienie postem w którym każda litera działa jak wiadoma płachta,albo takim jak ten wyżej,zamieniasz mnie w swojego bezgranicznego fana.UśmiechUśmiechUśmiech
Gość: ręce_opadają
<
#30 | Gość: ręce_opadają dnia 12.03.2013 13:09
:topic
Forever dnia marzec 12 2013 09:02:15
Może faktycznie potrzebne jest Ci czasowe odseparowanie i gruntowne przemyślenie swojego postępowania ,może nawet lepiej gdybyś został sam ?
najlepiej takie bez klamek i najlepiej na dłuuuuugo
3739
<
#31 | Deleted_User dnia 12.03.2013 13:12
sale, nie miej mi tego za złe proszę, podnoszę ciśnienie zupełnie nieświadomie.....przecież wiem, że to niezdrowe, zwłaszcza w pewnym wiekuZ przymrużeniem oka. Niestety poprawy obiecać nie mogę....ale miło, że fanem także bywasz.
3739
<
#32 | Deleted_User dnia 12.03.2013 13:55
Margaret
podnoszę ciśnienie zupełnie nieświadomie
Tym się absolutnie nie przejmuj.Kobiecy genotyp tak ma.Wszystkie "przykrości"robicie nam nieświadomie.Pozdrawiam
Koniec pogaduch..... Uśmiech

7912
<
#33 | Linijka dnia 12.03.2013 14:16
Po przeczytaniu tych rozterek, doszłam do wniosku, że powinnam swojemu gadowi wysłać kwiaty, albo sznurek Z przymrużeniem oka
Jak on musi cierpieć biedak
3739
<
#34 | Deleted_User dnia 12.03.2013 15:10
Rogacz
Znam adres jednej hardkorowej stronki na pewnym forum,próbowałam wysłać na Twoje PV ale coś się nie daje. Może to i lepiej, bo nikomu raczej nie polecam tam wchodzić. Można wpaść w niezły dołek.

Komentarz doklejony:
Wypowiadały się tam kochanki oczywiście, ale dyskusja była gorąca bo i druga strona dawała popalić. Stare forum.
6755
<
#35 | Yorik dnia 12.03.2013 15:38
Wielka miłość życia, iść za głosem serca i wiele innych stwierdzeń...Przecież ten facet myśli jak baba Szeroki uśmiech
Trafił na zołzę, więc trudno się dziwić, że odpłynął, miał tego dość.....tylko jedno ale, ciekawe co ma do powiedzenia ta zołza ?
Czy to jej charakterek, miała kogoś, czy facetad żyje w swoim świecie ?
7914
<
#36 | rogacz76 dnia 12.03.2013 15:53
Forever
Pewnie mam skrzynkę pełną.Zaraz coś z tym zrobię.Wiec może jednak?.
6860
<
#37 | kozman dnia 12.03.2013 16:58
mysle ze trzeba zadac pytanie ..czy kochanka ma meza i dzieci ?

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?