Użytkowników Online |
Gości Online: 37
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanch Uzytkowników: 13,649
Najnowszy Użytkownik: yellow
|
|
 |
Reklamy... |
 |
 |
Druga szansa |
 |
Kilka dni temu dowiedziałam się, że chłopak, z którym mieszkam, który mówił, że mnie kocha i chce spędzić ze mną resztę życia, mnie zdradził, kiedy którejś nocy nie wrócił do mieszkania.
Tego feralnego dnia, popołudniu, trochę się pokłóciliśmy. Nie mówiąc nic ubrałam się wyszłam na spotkanie z jego siostrami a moimi przyjaciółkami. Chwilę później on uczynił to samo i spotkał się z kolegami.
Po powrocie do pustego mieszkania wybrałam w telefonie jego numer. Pijanym głosem obiecywał, że zaraz wróci, mówił, że mu przykro z powodu kłótni. Minęła godzina, dwie, trzy, nadal go nie było. Nie odbierał telefonu.
Zalana zimnym potem obudziłam się o 4 rano. Jego strona łóżka była pusta. Trzy godziny później idąc na przystanek tramwajowy zobaczyłam jak idzie naprzeciw mnie, lekko się zataczając.
Jego przestraszony i pełen bólu wzrok powiedział wszystko. Rozpłakałam się i wtuliłam w jego ramiona. Po powrocie z pracy usiadłam na brzegu łóżka, na którym on spał i mu się przyglądałam. Otworzył oczy, spojrzał na mnie. Powiedziałam, że czuję, iż mnie zdradził. Odwrócił się i zasnął.
Nie drążyłam tego tematu, ponieważ bałam się usłyszeć prawdę, którą znałam. Przez około miesiąc od tego zdarzenia był jakby nieobecny, dochodziło do częstych kłótni, za które ja się winiłam.
Kilka dni temu, kiedy leżeliśmy na łóżku w narkotycznej euforii poczułam jego przeszywający wzrok. Przestraszyłam się i prosiłam żeby tak na mnie nie patrzył. Mówił, że chce mi coś powiedzieć, ale boi się, że go zostawię. Po moich zapewnieniach, że tego nie uczynię usłyszałam dwa, cholernie raniące, słowa: "zdradziłem cię". Czułam jakby ktoś wbijał mi grube szpile w ciało, jakbym spadała z wieżowca, nie mogłam oddychać ani wydusić z siebie żadnego słowa. Jak już odzyskałam mowę zaczęłam zadawać szczegółowe pytania, on drżącym głosem odpowiadał zgodnie z prawdą.
Był pijany, koledzy go namówili żeby pojechał z nimi, dziewczyna weszła mu do łóżka, pomimo tego, że wiedziała o mnie, ocknął się w trakcie i jak zobaczył, co robi opadł z sił.
Błagał o wybaczenie, przepraszał, płakał, przeklinał tamtą i siebie.
Wybaczyłam, bo widziałam jak cierpi. Nie zrobił tego z premedytacją. Może i wcześnie, ale czy jest jakiś określony czas, po którym można wybaczyć? Po upływie którego mniej boli? Wiedziałam o tym od miesiąca, ale nie miałam potwierdzenia.
Ciągle wraca to do mnie echem. Cała bolesna rozmowa. Widzę przed oczami jego z inną dziewczyną i mnie to strasznie boli.
Zaczynamy od początku. Może i jestem naiwna, ale go kocham i wierzę w niego. W nas.
|
|
 |
Komentarze |
 |
dnia marzec 10 2013 19:29:01
Widze,ze to juz wszystko za toba.ze to dosc stara sprawa.Ciekwa jestem jak potoczylo sie to wszystko dalej.Ja mecze sie,zrzera mmie to jak rak.Wrocilam probowalam z nim i tym zyc.Niestety odeszlam.Odeszlam z trgo powodu i jego braku skruchy,poniewierania mnie i kolejnych romansach tzn smsach z innymi kobietami.Ot ta ki typ lowelasa mi sie trafil.Zastanawia mnie jedno.Dlaczego tacy lajdacy nie trzymaja siepodobnej grupy kobiet tylko mieszaja sie ze soba.Tzn ludzie ktorzy nagminnie zdradzaja i zmieniaja partnerow jak rekawiczki z tymi ktorzy sa typowymi monogamistami.Serce mi peka,obrazy wracaja i zastanawiam sie czemu mnie to spotkalo i jak z tego wyjsc.czas nic nie zmienia ani grama ulgi.zycie ze mnie uchodzi
|
dnia marzec 15 2013 16:59:13
Wiem co czujesz... też jestem na podobnym etapie... próbuje walczyć o mój związek... ale boje się że to już nigdy nie będzie to samo... może to nienormalne ale próbuje wybaczyć zdradę swojemu partnerowi a w głowie asekuracyjnie wyobrażam sobie życie bez niego...
kocham swojego M. dlatego próbuje... nie chce kiedyś zastanawiać się czy dobrze zrobiłam uciekając... ale boje się ze zostając narażam się na kolejne cierpienia... przepraszam... nie pomogłam za bardzo... na razie ze M wymyślił przeprowadzkę i rozpoczęcie wszystkiego od nowa... kolejny etap wspólnego życia... ciesze się na tą zmianę... w zasadzie tylko ona daje mi nadzieje... a w razie jeśli nam się nie uda... nie będę musiała patrzeć na ściany w których zostałam zdradzona i brutalnie oszukana... życzę powodzenia... każdy z nas zasługuje na szczęście... wierze w to że jakoś się to wszystko poukłada... z nimi... lub z innymi...
|
dnia marzec 15 2013 18:45:12
Druga szansa.
Potem trzecia...czwarta...piąta...itd
Jaki jest limit dawania szans po zdradzie?.
|
|
 |
Dodaj komentarz |
 |
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
 |
Oceny |
 |
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.
Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.
Brak ocen.
|
 |
Podobne zdrady |
 |
|
Logowanie |
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|