Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Ostatnio, za namową mojej dorastającej latorośli, łykam dzienniki podróży Beaty Pawlikowskiej...
Życie staje się trudne, kiedy człowiek zgadza się na kłamstwa. Kiedy nosi w sobie nieświadome przekonanie o braku własnej wartości i o tym, że nie zasługuje tylko na to, co jest dobre, prawdziwe i godne szacunku. Przyjmuje do swojego życia wątpliwej wartości zachowania i osoby, w obawie przed tym, że jeżeli się nie zgodzi, zostanie porzucony. A jeśli zostanie porzucony, to będzie nieszczęśliwy i samotny.
Ale razem ze zgodą na zło wprowadza do swojego życia iluzję i kłamstwo, które prędzej czy później zamąci mu serce i da poczucie wiecznego zwątpienia. To trudne, bo żeby być wiernym samemu sobie, trzeba najpierw sobie ufać, szanować siebie i lubić.
...z "Blondynka w Brazylii"
Człowiek przecież zawsze jest tylko tu i teraz. Nie ma go już w przeszłości, z której wyszedł. Nie zdążył jeszcze wejść w przyszłość, która dopiero nastąpi. Jeżeli będzie próbował dźwigać ze sobą wszystko, co dotychczas się zdarzyło albo kontrolować to, czego jeszcze nie ma, straci mnóstwo sił i mnóstwo czasu. I pewnie nie posunie się ani krok do przodu.
Więc jeśli jesteś teraz w swoim życiowym Machu Picchu, to nie odwracaj się wstecz. I nie wypatruj zanadto do przodu.
Zobacz co masz. I zaplanuj coś przyjemnego, co będziesz mieć za chwilę. A dalej wszystko samo się potoczy.
"Inne dzieci na dworze bawiły się, robiąc w śniegu anioły. A ja patrzyłem
z okna w kuchni, i gdy dzieci wołano na obiad, wychodziłem i kładłem się
na jednym z odciśniętych aniołów. Wpatrywałem sie w ciemne styczniowe niebo
i byłem na ten widok kompletnie nieprzygotowany. Im bardziej koncentrowałem
wzrok, tym więcej gwiazd się wyłaniało, aż wydawało się, że niebo ożywa
w eksplozji białych iskier, tak blisko były gwiazdy, a raczej miałem wrażenie,
że gdyby mnie ktoś podsadził, mógłbym ich dotknąć wyciagniętą ręką.
Leżałem w ramionach anioła, dopóki chłód śniegu nie przeniknął mojej kurtki i czapki".
- Linda Olsson "Sonata dla Miram"
Wczoraj w celach czysto rozrywkowych i trochę edukacyjnych, aby iść za ideą, że człowiek uczy się całe życie, ale nie tylko życia, ale również edukuje się poprzez literaturę "fachową" znalazłam sobie książkę (dziedzina na czasie) Katarzyny Miller - "Kup kochance męża kwiaty" i zobaczymy czego się z tego nauczę jak przeczytam
Gdyby weekend okazał się gorszy niż zwykle i czas znowu napędzał mnie na przysłowiowe "chodzenie po ścianach" z powodów ogólnie wiadomych pokusiłam sie o zakup drugiej książki "Nie bój się pójść własną drogą" Sztuka nonkomformizmu Chris Guillebeau...
Jak ktoś czytał proszę o recenzje
Pozdrawiam
Czytalem i polecam.
Autor opisuje swoje doswiadczenia z pobytu w Afryce Zachodniej,gdzie wraz z zona,przebywal i pelnil funkcje wolontariusza organizacji medycznej.
Lektura dla wszystkich,ktorzy mysla o zmianach dotychczasowego zycia.
Napisana klarownym jezykiem.Terminy nie pojete dla laika,sa na biezaco wyjasniane.
O zdradzie, dzieciństwie, rodzicielstwie, kobietach, mężczyznach, przyjaźni, marzeniach, oczekiwaniach, niespełnieniu, porażkach, sukcesach, pokorze i pogodzeniu...
Książka uświadamiająca, piętnująca stereotypy, odzierająca ze złudzeń, otwierająca oczy...
Książka, którą czyta się jednym tchem, bardziej jak lekką opowiastkę niż psychologiczną rozprawę...
Wiele cennych spostrzeżeń, że zacytuję tylko jedno:
Aby kogoś kochać, trzeba kochać siebie
Kup kochance męża kwiaty
04-07-2011
Psycholożka, filozofka, psychoterapeutka, specjalistka od związków. Uważa, że kobiety ze zdradą nie za bardzo sobie radzą. Dlatego postanowiła, że kolejna jej książka będzie o tym. Właśnie kończy ją pisać, wyda wkrótce pod budzącym emocje tytułem: Kup kochance męża kwiaty. Z Katarzyną Miller rozmawia Beata Biały.
Lubi Pani włożyć kij w mrowisko?
Ależ mrówki są dobre dla zdrowia. Rosyjscy szpiedzy tarzali się w mrowiskach, żeby się odmłodzić o dziesięć lat, bo kwas mrówkowy ma właściwości odmładzające.
Ale z tymi kwiatami to Pani przesadziła! Nie dość, że ta okropna baba zabrała nam męża, to jeszcze mamy kupić jej kwiaty?
Tytuł jest rzeczywiście trochę prowokacyjny. Podobnie jak w przypadku mojej pierwszej książki Chcę być kochana tak jak chcę. Wszystkie chłopy się oburzały, że te baby już zupełnie zbezczelniały. A ten tytuł im się oczywiście podoba. Ale odpowiadając na pani pytanie. Jakie rzabrałar1;? Kto mi może zabrać męża? Przecież to wolny człowiek, który może pójść tam, gdzie chce. Mąż nie jest naszą własnością. To facet, który chce z nami być tak długo jak chce. Podobnie my. A poza tym te okropne baby to my. Te, z którymi panowie mają sprawy. Obecność kochanki sygnalizuje, że w naszym związku źle się dzieje.
No wie pani, źle się dzieje, ale zwykle jest tak, że ona poświęca mu życie, a potem on idzie do innej.
Przyszła do mnie kiedyś pani po trzydziestu latach pożycia z mężem i mówi: Oddałam mu całe życie, a on odszedł. Na to ja, w sposób pewnie dość bolesny: Jak mu pani oddała, to niech się pani nie dziwi, że poszedł. I to jest oczywiście straszne, to bardzo boli. Ale kobiety często robią taki rodzaj nieświadomego interesu r11; wchodzą w małżeństwo z wyobrażeniami z XIX wieku, które odziedziczyły po babciach i mamach, a potem strasznie się dziwią: Jak to? Przecież byłam taką dobrą żoną. Odpowiadam: Dlatego to małżeństwo trwało trzydzieści lat. Bo była pani taką wygodną żoną, że długo musiał się szanowny pan zastanawiać, czy mu się opłaca to zostawić. Nie chcę oczywiście powiedzieć, że każdy mężczyzna ma przekazany w genach nakaz, że żonę trzeba porzucić. Natomiast bardzo ciekawe jest, jakich żon się nie zostawia?
Skoncentrowanych na sobie, nie na nim? Mówi się o takich kobietach zołzy.
Rzeczywiście tak są te kobiety określane w fajnej książce Dlaczego mężczyźni kochają zołzy? Można je oczywiście inaczej określić, ładniej. Z całą pewnością są to kobiety zadowolone z siebie i swego życia.
No tak, a większość z nas zwykle koncentruje się na swoim mężczyźnie, choć on chyba wcale tak naprawdę tego nie oczekuje.
On wręcz tego nie chce. Tymczasem kobiety bardzo często robią niesłuszne założenie: Jeżeli będę nastawiona na niego, dom, dzieci, będę dbała i dmuchała w domowe ognisko, to on będzie szczęśliwy i nigdy mnie zdradzi i nie zostawi. Ale ta przewidywalność i nuda nie podoba się mężczyznom. Niektóre kobiety uważają, że tzw. ułożenie sobie życia (nie znoszę tego określenia!) polega na tym, że mam mężczyznę i dom. I że wszystko jest raz i na zawsze ustalone r11; ja będę o ten dom dbała, on będzie do tego domu wracał. Bo oczywiście on ma prawo pracować, wyjeżdżać w delegację, kleić w garażu modele statków. A ja mam prawo prać, sprzątać i gotować. Na szczęście ten model jest już coraz rzadziej obowiązujący. Młode dziewczyny dbają o swój rozwój, nie chcą siedzieć tylko w kuchnir30;
Ale też są zdradzane. Bo chyba nie ma przepisu na to, żeby nas nie zdradził, nie zostawił?
Ja mam na to taki przepis: po pierwsze nie zastanawiać się nad tym, czy będę zdradzona, a po drugie wiedzieć, że mogę być zdradzona.
Ja jednak wolałabym nie być zdradzona. Co zrobić, żeby nie być?
Ale dlaczego nie być?
Bo zdrada boli?
Ale ile zna pani szczęśliwych małżeństw? Większość ludzi jest raczej nie za dobrze dobrana, raczej się dużo kłóci, raczej niespecjalnie dużo czasu spędzają w łóżku po tych dwóch pierwszych, cudownych latach od poznania się. Każde z nich ma własne podejście do życia i w dodatku niespecjalnie są z tego życia zadowoleni. I największą tajemnicą, która odpowiada na pytanie: Po co zdradza?r1; jest: Żeby było ciekawiej. Ale też chcę powiedzieć kobietom, że one nie są wcale zdradzane przeciwko sobie. Bo przecież żaden facet nie zakłada, że zrobi to swojej żonie. On to robi sobie. Jego przygoda czy romans raczej rzadko przecież kończy się odejściem.
Ale czasem on odchodzir30;
Głównie dlatego, że kobiety się zapieniają, nie są w stanie tego przeżyć. A dlaczego? Bo tak źle o sobie myślą i są tak niewiarygodnie urażone w swojej kobiecości, seksualności, godności ludzkiej, a przede wszystkim w swojej iluzji i swoim wyobrażeniu o tym mężczyźnie i o tym związku, że nie potrafią zaakceptować, że to się stało. A przecież ludzie przez lata bili się o rozwody. I dziecinne jest obrażać się na rozwody, na to, że ludzie coraz dłużej żyją, że jedna miłość na całe życie nie dla wszystkich jest wystarczająca. Proszę spojrzeć jak wygląda dziś nasza rzeczywistość. Zajmujemy się głównie zarabianiem pieniędzy, posiadaniem dóbr, wyglądaniem i robieniem operacji plastycznych. Zamiast byciem osobą szczęśliwą. Bo nam się wydaje (i tak nam wmawiają ), że jak będziemy pięknie wyglądały i miały dostatnie życie, to szczęście samo do nas przyjdzie. Ale nie przychodzi. I ponieważ nie jesteśmy szczęśliwe, to temu, kto z nami jest, też nie jest aż tak cudnie. I zdradza.
Chce pani powiedzieć, że zdrada jest dobra?
Nie, mówię tylko, że zdrada w naszym świecie jest dość zwyczajna. Ludzie są po prostu tacy, jacy są. I to, że się zdradzają, to nie jest nic nadzwyczajnego. Rozmawiamy o zdradzie głównie z pozycji osoby zdradzonej. Ale jest też ta druga strona r11; której jest w związku źle i poszukuje przytulenia, pogłaskania, zachwytu. Ona nie szuka zdrady, szuka tylko innego rodzaju relacji.
Ta zdradzona kobieta też pewnie potrzebuje pogłaskania, przytuleniar30; Ale lojalność, przysięga w kościele, wektor moralny czy cokolwiek innego jej nie pozwalają na zdradę. I tego nie robi.
Nie wiem, dlaczego tego nie robi, tylko tkwi w nieszczęśliwym małżeństwie. Poza tym tak naprawdę szczęśliwe pary nie muszą się w ogóle zdradzać. Jeśli partnerzy są na siebie otwarci, ciekawi, fascynujący, lubią coś robić razem, to tam nie ma miejsca na nikogo innego. Ktoś inny pojawia się wtedy, kiedy związek przestaje być związkiem. Gdy staje się firmą, sojuszem do załatwiania wiktu i opierunku oraz zawożenia dzieci do szkoły. Bardzo często zdarza się, że zaczynamy czegoś szukać, bo nam się jeszcze czegoś od życia chce.
Czyli dopiero zdrada może obudzić z takiego letargu?
Mam niewiarygodnie często przykłady tej sytuacji. Mnóstwo par ocknęło się właśnie dlatego, że pojawiła się zdrada i dotarło do nich, że oni siebie już dawno zostawili. Uznali, że nie muszą nic więcej robić, oprócz tego, że się kiedyś w sobie zakochali, pobrali i przez pierwsze dwa lata ciupciali bez opamiętania. A potem im przeszło i zaczęli zajmować się już tylko sprawami domu, zarabianiem pieniędzy, organizacją czasu dzieci. Oddalili się emocjonalnie.. I nagle któreś z nich zaczęło szukać szczęścia gdzie indziej.
Nie mogło jakoś ostrzec?
Najdoroślej by było, gdy zauważymy, że czegoś nam w tym związku brakuje, powiedzieć: rSłuchaj, proszę cię, bądźmy ze sobą bliżej, bo się od siebie oddaliliśmy, zróbmy parę miłych rzeczy, bo boję się, że gdzieś pofrunęr1;. Ale kto tak mówi? Przecież to niemoralne.
Lepiej po cichu z kimś się spotykać, niż powiedzieć otwarcie: Słuchaj, chce mi się przeżywać różne ciekawe rzeczy, które między nami zdechły. Obudźmy je.
I można obudzić?
Zwykle można. Chyba, że ludzie bardzo się już nie lubią, nie szanują, pogardzają sobą. Wtedy jest mało prawdopodobne, żeby ta zdrada poprawiła ich relacje. Ale jeśli są w nich duże rezerwy, to poczują, jak ich boli, jak obchodzi. Kobiety często mają żal, że nie powiedział. Przecież to nie jest dwulatek, który wszystko melduje mamusi. On po prostu chce mieć coś na boku przyjemnego, żeby się nie rozwodzić ze swoją żoną. Ale ona tego nie rozumie i mówi: On mnie zdradził. Nie, on sobie zafundował balsamik, czasami mało ważny. I jak mówi jej, że był mało ważny, to kobieta nie wierzy.
A romans?
Długoletni romans to już inna sprawa r11; podwójności życia. I właściwie trzeba się nad tym poważnie zastanowić. Co w tym drugim związku jest, czego nie ma w naszym. Bo nie o to chodzi, ze ona jest młodsza.
No właśnie, czasem jest starsza, wcale nie ładniejsza i nie mądrzejsza.
Ale może inaczej z nim rozmawia, może on widzi podziw w jej oczach, którego dawno już nie widział w twoich. Może inaczej słucha, chce się z nim śmiać albo ma podobne do niego poczucie wolności. Kobiety zwykle w takich sytuacjach skarżą się: rOna go omamiłar1;. No dobrze, ale czym? Poza tym może to omamienie jest mu do czegoś potrzebne. My też lubimy być mamione, i to bardzo. I często ten omamiony mąż wraca do swojej żony, którą tak naprawdę kocha, ceni, lubi ten swój dom, swoje przyzwyczajenia i swoją drogę życiową, z której trochę zboczył.
Można wybaczyć?
No pewnie, dlaczego nie? A co to, nie zna pani większych grzechów w życiu? Powiedziałabym kobietom: Daj wam Boże, żeby to było najgorsze, co on wam zrobił. Dla kobiety, która się sobie podoba i siebie ceni, nie jest to koniec świata. Ale jeżeli ona poczuje się kompletnie sponiewierana i skrzywdzona i nie będzie umiała znaleźć zrozumienia dla niego, to mu nie wybaczy.
No dobrze, wybaczę zdradę. Ale romans? To poważna sprawa. Zakochał się pewnie, oszukiwałr30;
Bo wdarła się nuda i rozczarowanie. Ale poczucie oddania, obowiązku, przywiązanie zostały i wrócił. Wszystko można wybaczyć. Oczywiście nie natychmiast. Najpierw trzeba sobie pozwolić na prawdziwe uczucie, czyli złość, ból, wściekłość, niechęć. Nie tłumić, nie udawać, że nie dotknęło, bo wtedy się nie odbuduje związku.
A poczucie krzywdy?
Z poczuciem krzywdy radzą sobie osoby, które się do tego poczucia krzywdy nie przywiązały, nie żyją nią (np. dzięki terapii). Ale ktoś, kto lubi żyć w poczuciu krzywdy, w każdej sytuacji, w jakiej się w życiu znajdzie wynosi przekonanie: rJestem skrzywdzonar1;. Z takimi skrzywdzonymi kobietami koszmarnie się żyje. Bywa, że sobie z tą zdradą nie poradzą, chyba, że facet uwielbia być nad miarę opiekuńczy. Ale jaki obraz rodziny mają dzieci? Moja mama wiecznie niezadowolona, mój tata wiecznie biegający wokół niej r11; tyle widzą.
Wniosek na przyszłość r11; zdradził, bo coś w tym związku przeoczyłyśmy, coś nam uleciało, nie za bardzo skupiłyśmy się na nim, czegoś nie dopatrzyłyśmy?
Nie jesteśmy od dopatrzania, jesteśmy od tego, żeby być razem. Nie może spoczywać tylko na nas obowiązek dopatrywania wszystkiego. Jesteśmy od tego, żebyśmy patrzyły, czy nam jest dobrze. Jak mi jest dobrze, to mnie żaden chłop nie zostawi. Bo wtedy jemu też jest nieźle.
Jak to robić, żeby nie wyjść na egoistkę?
A dlaczego nie wyjść na egoistkę wreszcie? Mylimy egoizm z egocentryzmem. Bo wszędzie trują, począwszy od mamusi, poprzez nauczycielkę aż do proboszcza, że egoizm jest zły. Tymczasem zdrowy egoizm jest najlepszą postawą życiową, jaką można mieć. Człowiek, który kocha siebie, lubi i szanuje, kocha innych. Wszyscy mówią: rNie bądź egoistkąr1;. I potem jesteś służącą dla innych, a sama nie masz życia.
Ale od egoistki też może odejść do takiej, co to się nim zaopiekuje.
Od egoistki, która potrafi się zachwycić? Od fajnej egoistki na pewno się nie ucieka.
Jak zapomnieć zdradę?
Na pewno nie da się zapomnieć od razu. Trzeba przeżyć ten ból, rozczarowanie, rozgoryczenie, może upokorzenie.
Ale jak to przeżyć?
Oto jest pytanie!: Jak przeżywać? Prawdziwie. Nie udawać, że nic się nie stało. Ani przed sobą, ani przed nikim. Nie ma co robić dobrej miny do złej gry, bo tak naprawdę nikt na tym dobrze nie wychodzi, oprócz tzw. chorej ambicji. Kiedyś można i warto zapomnieć. Kiedy? Jedna przeżywa to pół roku, inna latami nie może się rodkleićr1;. Są kobiety, które lubią pielęgnować złe wspomnienia. Karmią się nimi przez całe życie. Ale zwykle bywa tak, że nienawidzą swoich mężów, a potem chodzą na grób i wylewają łzy, mówiąc: Mój drogi nieboszczyk, mąż. Każdy ból kiedyś mija. I po co go nosić do końca życia?
Mówi się: Jak zdradził raz, znowu to zrobi.
Nie warto żyć stereotypami, nabijać sobie głowę banalnymi prawdami, które raz się sprawdzą, ale innym razem nie. A jedną z takich banalnych prawd jest ta, o której pani mówi. Nie ma reguły. Oczywiście są seksoholicy, którzy wciąż poszukują nowych kochanek. Ale u innych ta reguła raczej nie działa.
Można wiarołomnemu zaufać?
Szczęśliwa egoistka ufa sobie. A dawnej kochance kupuje kwiaty. Zasłużyła.
Polecamy książki Katarzyny Miller:
Paulo Coelho
"Nad brzegiem rzeki Piedry usiadłam i płakałam..."
Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie niesie nam los.
Bowiem każdego dnia wraz z dobrodziejstwami słońca Bóg obdarza nas chwilą, która jest w stanie zmienić to wszystko, co jest przyczyną naszych nieszczęść. I każdego dnia udajemy, że nie dostrzegamy tej chwili, że ona wcale nie istnieje. Wmawiamy sobie z uporem, że dzień dzisiejszy podobny jest do wczorajszego i do tego, co ma dopiero nadejść. Ale człowiek uważny na dzień, w którym żyje, bez trudu odkrywa magiczną chwilę. Może być ona ukryta w tej porannej porze, kiedy przekręcamy klucz w zamku, w przestrzeni ciszy, która zapada po wieczerzy, w tysiącach i jednej rzeczy, które wydaja się nam takie same. Ten moment istnieje naprawdę, to chwila, w której spływa na nas cała siła gwiazd i pozwala nam czynić cuda. Tylko niekiedy szczęście bywa darem, najczęściej trzeba o nie walczyć. Magiczna chwila dnia pomaga nam dokonywać zmian, sprawia, iż ruszamy na poszukiwanie naszych marzeń. I choć przyjdzie nam cierpieć, choć pojawią się trudności, to wszystko jest jednak ulotne i nie pozostawi po sobie śladu, a z czasem będziemy mogli spojrzeć wstecz z dumą i wiarą w nas samych.
Małe zbrodnie małżeńskie to przewrotna, zabawna i pełna zaskakujących zwrotów akcji opowieść o związku dwojga kochających się niegdyś ludzi. Co zostało między nimi po 15 latach małżeństwa? Schmittowi udała się nie lada sztuka: napisał dramat, który czyta się jak najbardziej wciągającą powieść.
Książka z takich do przeczytania jednym tchem, również z racji objętości...
Nell Jarreau jako młoda dziewczyna była świadkiem morderstwa. Ofiarą był jej chłopak - Johnny, do którego podszedł włóczęga, proszący o pieniądze. Gdy ich nie dostał, zaatakował Johnny'ego i zranił śmiertelnie nożem, a następnie uciekł z miejsca przestępstwa. Szczęśliwie policja szybko ujęła zabójcę, zaś dzięki zeznaniom naocznego świadka jakim była Nell, Alvin Du(P)ree trafił za kratki z wyrokiem dożywocia.
Śmierć Johnny'ego była jednak dla Nell początkiem nowego życia - dziewczyna związała się bowiem z detektywem prowadzącym to śledztwo i została jego żoną. Przez 20 lat oboje wiedli spokojne, szczęśliwe życie, które kończy się z chwilą, gdy w sprawie zabójstwa Johnny'ego pojawiają się nowe dowody. Na ich podstawie Alvin ****ree zostaje zwolniony z więzienia i oczyszczony z wszelkich zarzutów.
Dla Nell ta wiadomość okazuje się być początkiem koszmaru. Chociaż do tej pory kobieta była przekonana, że oskarżyła zabójcę swojego chłopaka, nowe dowody każą jej zastanowić się raz jeszcze, czy na pewno widziała to, co opisywała potem w zeznaniach. Wątpliwości, że oskarżyła niewinnego człowieka pogłębiają się, gdy Nell odkrywa, że jej mąż Clay próbuje ukryć przed nią pewne fakty z przeszłości i za wszelką cenę chce jej utrudnić dotarcie do prawdy. Również zachowanie ich córki wydaje się Nell nieco dziwne i sugeruje, że dziewczyna wie coś, czego wiedzieć nie powinna. Prowadząc swoje prywatne śledztwo mimo sprzeciwu rodziny, Nell powoli rozwiązuje zagadkę zabójstwa sprzed lat i odkrywa przerażającą prawdę...
Jawier Marias cykl ''Twoja twarz jutro''
Aktualnie ukazały się 2 z 3 tomów(trzeci w przygotowaniu/tłumaczeniu)
Autor tworzy fikcyjną grupę która z ramienia tajemniczej agencji (być może rządowej) ocenia ludzi poprzez rozmowy i obserwacje.Ich zadaniem jest ocenić zdolności i możliwości osób ocenianych.
Przewrotnie autor stworzył wątek szpiegowski/sensacyjny tylko po to aby móc przekazać swoje rozważania dotyczące człowieka jak i kondycji ludzkości. Świetna analiza tego co nazywamy moralnością człowieka.
Jak dla mnie,Marias stworzył arcydzieło.
Naprawdę od dawna nie czytałem nic tak dobrego...
Jeśli zbyt długo patrzysz w czeluść, czeluść zaczyna patrzeć na ciebie
Wybucha II wojna. Siedemnastoletnia Tatiana błyskawicznie staje się dorosła. Podczas blokady Leningradu jest podporą dla całej rodziny. Wielką miłością do Aleksandra, młodego oficera, nie ma kiedy się nacieszyć. Gdy chłopak, skrywający politycznie niebezpieczną tajemnicę, nagle znika, Tatiana jest w ciąży i udaje się w głąb Rosji, by odnaleźć ukochanego. Wspaniała historia uczucia, które pozwoliło przetrwać wojenny koszmar.
" Myślisz że cierpisz... tak naprawdę walczysz o szczęście..."
Richard i Diane są w sobie szaleńczo zakochani i wkrótce zamierzają się pobrać. Chociaż...może nie tak szaleńczo, jak się wydaje. A z tym ślubem to też nic pewnego... Tak naprawdę, to myślą o rozstaniu. Czego oni właściwie chcą?
Błyskotliwy dramat Schmitta, pełen ciągłego napięcia między dwojgiem bohaterów, to laboratoryjna analiza mechanizmów manipulacji. Wśród intryg i podchodów, aluzji i podtekstów Schmitt kolejny raz pokazuje, że najsilniejszych uczuć nie można od siebie odróżnić i wszyscy nosimy maski.
Bo miłość to nieustająca gra.
Uwielbiam fantastykę.
Polecam szczególnie osobom nieprzekonanym do gatunku:
Seria Honor Harrington Davida Webera
"Nocny Patrol" i dalsze książki z tej serii Sergieja Łukianienki
"Jeźdźcy smoków" i dalsze książki z tej serii Anne McCaffrey
Saga Vorkosiganów (Cykl barrayarski) Lois McMaster Bujold
Cykl Cat Joan D.Vinge
Czyta się jednym tchem, nie można się oderwać
Post doklejony:
A przypomniała mi się jeszcze Pieśń Lodu i Ognia George'a Martina
a tak przy okazji, szukam dwoch ksiazek, wersja wylacznie papierowa zbuki (e-booki) znalazlam. moze ktos ma. Z Ziemi na Ksiezyc, Juliusza Verne i Isaaka Asimova, Ja - robot.
gdyby ktos posiadal i byl sklonny pozyczyc czy sprzedac, bede zachwycona.
Post doklejony:
jesli ktos sprawniejszy ode mnie w wyszukiwaniu w internecie, to tez bede wdzieczna za pomoc. niestety wszystkie podpowiedzi sprawdzilam i aktualnie ksiazki sa niedostepne :/
;Moim zdaniem lepiej udawać głupszą.Po pierwsze,jeśli można udawać głupszą,niż się nią jest,to znaczy,że nie jest się tak całkiem głupią.Po drugie,kobiety inteligentne robią wrażenie przemądrzałych."
TEZEUSZ, pozyczysz mi? ja - robot znalazlam po konsultacjach telefonicznych u kolegi, ktory ponoc lubi starocie (ciekawe co na te teorie jego zona ;> ale Verne nie do znalezienia, wiec jesli naprawde mozesz, to dozgonna wdziecznosc
Rok 1957. Interesy rodzinnej księgarni Sempere i Synowie idą tak marnie jak nigdy dotąd. Daniel Sempere, bohater Cienia wiatru, wiedzie stateczny żywot jako mąż pięknej Bei i ojciec małego Juliana. Następny w kolejce do porzucenia stanu kawalerskiego jest przyjaciel Daniela, Fermín Romero de Torres, osobnik tyleż barwny, co zagadkowy: jego dawne losy wciąż pozostają owiane mgłą tajemnicy. Ni stąd, ni zowąd przeszłość Fermina puka do drzwi księgarni pod postacią pewnego odrażającego starucha. Daniel od dawna podejrzewał, że skoro przyjaciel nie chce mu opowiedzieć swej historii, to musi mieć ważny powód. Ale gdy Fermín wreszcie zdecyduje się wyjawić mroczne fakty, Daniel dowie się rzeczy, o których Barcelona wolałaby zapomnieć.
Jednak niepogrzebane upiory przeszłości nie dadzą się tak łatwo wymazać z pamięci. Daniel coraz lepiej rozumie, że będzie musiał się z nimi zmierzyć. I choć zakończenie powieści wydaje się ze wszech miar pomyślne, to Ruiz Zafón mówi nam wprost, że prawdziwa Historia jeszcze się nie skończyła. Dopiero się zaczęła.
Meszuge, czyli szalony, zwariowany, obłąkany jest w tej powieści zarówno świat, jak i ludzie, którym przyszło w nim żyć. Szalony jest los, wystawiający bohaterów na zbyt trudne próby, którym nie potrafią i - być może - nie są w stanie sprostać, szalone i nieodgadnione są namiętności, które nimi powodują, szalone są ich nadzieje i złudzenia.
Przypomniała mi się ta książka. Mocno przerysowana rzeczywistość, rozchwiani emocjonalnie bohaterowie. Pachnie nawiązaniami do życia Singera, pachnie trudnymi wyborami i namiętnością. Jak dla mnie, jedna z jego bardziej wciągających książek. Ześwirowana jak jego życie.
To nie kochanka, ale sypiam z nią,
Choć śmieją ze mnie się i drwią.
Ryby nie brały , więc jednym tchem przeczytałam...
To moja druga książka tego autora i jak zwykle...wiele pięknych opisów, marzycielskich i realistycznych niemal jednocześnie, intryga, trochę fabuły rodem z kryminałów, które lubię, aluzje literackie do książek Edgara Allana Poe, Charlesa Dickensa, a nawet do "Rękopisu znalezionego w Saragossie" Potockiego, sceneria, nastój...
Polecam, czyta się, mimo opasłości, szybko...