Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Nie chcę bawić się w matkowanie, ale chciałabym go delikatnie zmotywować do refleksji, ale przede wszystkim do rozmowy.
Nie baw się w jego terapeutę, jesteś interesowną stroną działającą we własnym interesie; wymuszone nie będzie jego, czyli to właśnie będzie matkowanie. Nie jest dzieckiem;
Możesz zadać mu pytanie czy bez dobrej komunikacji jakikolwiek związek ma szansę istnieć realnie czy tylko w zakłamanych wyobrażeniach każdego z was ?
Jeśli jakimś cudem zobaczy, że ma z tym problem, to co zamierza z tym zrobić?
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
"Jesteś interesowną stroną działającą we własnym interesie" to na tym polega udany związek? Czy to Twoim zdaniem dotyczy tylko ludzi zdradzonych? Czy to jest przepis, żeby uniknąć powtórki z rozrywki?
nie wiem czy dobrze to odbieram, ale dla mnie to brzmi nie bądź ciepłą kluchą tylko wyrachowaną suką. Czyli jeśli obnaży się swoje słabości, nie będzie patrzyło "na swoje" tylko "na nasze" to źle?
Masz Yorik bardzo celne spostrzeżenia, walisz prosto, bez ogródek, doceniam to i dziękuję. To skłania do ciągłego myślenia i analizy. Z drugiej jednak strony, przychodzi zwykły szary dzień, problemy z dziećmi, w pracy, i różne inne banalne aspekty, które składają się na nasze codzienne życie. My z mężem jesteśmy na terapii, jesteśmy w trakcie rozgrzebywania naszej życiowej kupy i chociaż boli to widzę, że warto. Ale ile ludzi żyje w takich relacjach, bez zbędnego zagłębiania się, bez prawidłowej komunikacji, bez analiz, pracy nad sobą czy związkiem, po prostu są ze sobą, kochają się, może nawet żyją w zakłamanych wyobrażeniach o sobie, ale czują się w tym na swój sposób szczęśliwi??? czy to zawsze oznacza, że prędzej czy później nastąpi wielkie bum w postaci romansu??
jest taka śmieszna lekturka "Mężczyźni są z Marsa, Kobiety z Wenus", sięgnij do niej, tam powinnaś znaleźć odpowiedz, dlaczego warto mężczyźnie dać pomilczeć;
Cytat
Dla mnie najgorsze, może nie najgorsze, ale najtrudniejsze jest to, że jeszcze wiele pracy przede mną, żeby po pierwsze samej to wszystko ogarnąć i jeszcze wspomóc męża.
po tym zdaniu można odnieść wrażenie, że masz problem z trzymaniem sterów;
nie rób sobie tego;
o ile w relacji po zdradzie, gdzie mężczyzna przejmie stery, to pomimo, że nie ma równowagi, kobieta może się w takim związku odnaleźć, bo czuje się w jakiś tam sposób zaopiekowana;
o tyle w relacji, gdzie kobieta je przejmuje, to facet nie ma szans na odzyskanie przysłowiowych jaj; wesprzeć, to nie jest to samo, co robić coś za kogoś i kimś kierować jak powinno być zrobione;
on zawalił, to on powinien chcieć teraz wszystko ogarnąć;naprawić to co zepsuł; nie możesz tego zrobić za niego; jak zaczniesz robić za niego, to sobie zrobisz krzywdę; bo dalej będzie na boki latał szukać i potwierdzać, czy jeszcze przysłowiowe jaja posiada;
jest taka śmieszna lekturka "Mężczyźni są z Marsa, Kobiety z Wenus", sięgnij do niej, tam powinnaś znaleźć odpowiedz, dlaczego warto mężczyźnie dać pomilczeć; miałam kiedyś ta książkę i komuś pożyczyłam i już nie wróciła. Rzeczywiście tam było coś o tej jaskini A tak na serio, to czy zdrada u faceta to szukanie jaj? Tego głupiego potwierdzenia, że jest męski, bez głębszego podtekstu? Przecież może jest zupełną świnią, bezwzględną, której się znudziło, i szuka gdzie lepiej i łatwiej. Może potrzebował upaść na samo dno, żeby w końcu docenić to, co stoi przed nim, ale chyba nie miał pojęcia, ile pracy jeszcze trzeba włożyć, żeby było dobrze.
Jeśli chodzi o ogarnięcie, mam na myśli głównie siebie, swoje emocje, on tego za mnie nie zrobi. Ale z tymi sterami trafiłaś w sedno, ja chyba nadal nie czuję się zaopiekowana. Nie chcę tego przekreślac. Nie chcę żeby to zabrzmiało życzeniowo, ale wierzę, że mój mąż nie jest emocjonalnie "pustym dzbanem", któremu do szczęścia potrzebne jest tylko dobry seks i żeby mu baba nie gderała za uszami. Wiem, że on też w środku przeżywa i czuje, ale tyko czasem to odsłania i mam nadzieję że ta terapia nauczy go, żeby w końcu zacząć O tym mówić.
"Jesteś interesowną stroną działającą we własnym interesie" to na tym polega udany związek? Czy to Twoim zdaniem dotyczy tylko ludzi zdradzonych? Czy to jest przepis, żeby uniknąć powtórki z rozrywki?
nie wiem czy dobrze to odbieram, ale dla mnie to brzmi nie bądź ciepłą kluchą tylko wyrachowaną suką. Czyli jeśli obnaży się swoje słabości, nie będzie patrzyło "na swoje" tylko "na nasze" to źle?
Trochę źle zrozumiałaś. Tym razem nie chodziło o ciepłą kluchę i zadbanie o swój interes, choć to też jest aktualne. Tak samo, przecież nie powtórka z rozrywki Cię tak przeraża, tylko tego konsekwencje.
Chodziło o to, że odruchowo chcesz kogoś podporządkować swoim oczekiwaniom, zagonić do swojej zagrody, narzucać swoje wymagania, wyobrażenia, przekonania i kontrolować, bo masz w tym swój interes i on to tak odbierze. Możliwe, że dostosuje się na jakiś czas, ale to nie będzie jego, nie jego przemyślenia, odczucia i emocje. Jeśli sam do pewnych wniosków nie dojdzie, to nie zrozumie czego on chce, nie Ty. Czemu chcesz żyć za kogoś i go dostosowywać do swoich wyobrażeń? Taki układ to układ oparty na korzyściach i opłacalności a nie na darach. Poza tym, jeśli Tobie bardziej zależy i to widać, to on rozdaje karty, zgadza się na coś z wielką łaską za co powinnaś być wdzięczna.
Kwestia Moje- Twoje- Nasze. Jesteś pewna co jest czyje?. Na tym wszyscy się rozwalają. Do tego Naszego nie powinno być wkładane to co ktoś sam jest w stanie i chce włożyć? Czy masz dać i już, bo ja ci coś daje, często nawet to o co nie prosiłeś i nie potrzebujesz? U mnie kiedyś był taki układ, że wszystkie problemy były Moje w sensie Nasze, za wyjątkiem tych moich
Cytat
Ale ile ludzi żyje w takich relacjach, bez zbędnego zagłębiania się, bez prawidłowej komunikacji, bez analiz, pracy nad sobą czy związkiem, po prostu są ze sobą, kochają się, może nawet żyją w zakłamanych wyobrażeniach o sobie, ale czują się w tym na swój sposób szczęśliwi??? czy to zawsze oznacza, że prędzej czy później nastąpi wielkie bum w postaci romansu??
Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. Ludzie żyją bez wiedzy o sobie i świecie w różnych popapranych relacjach i sobie je chwalą, często celowo czegoś nie widzą, bo nie chcą mierzyć się z problemem . Wszystko zależy od potrzeb i oczekiwań.
A tak przy okazji - czy uświadamianie kogoś wychowanego na stereotypach i wyobrażeniach, na siłę i zabieranie szczęścia jest moralne? Czy wypuszczenie do lasu zwierzaka urodzonego i wychowanego w niewoli to pomoc, litość czy barbarzyństwo?
amor,
Cytat
nie możesz tego zrobić za niego; jak zaczniesz robić za niego, to sobie zrobisz krzywdę; bo dalej będzie na boki latał szukać i potwierdzać, czy jeszcze przysłowiowe jaja posiada;
Jest różnica, gdy coś jest pod Ciebie czy dla Ciebie z własnej nieprzymuszonej woli, czy coś jest otrzymane bez proszenia i wysiłku na tacy czy samodzielnie zdobyte w pocie czoła. Tak czy nie ?
Post doklejony:
Cytat
do szczęścia potrzebne jest tylko dobry seks i żeby mu baba nie gderała za uszami.
nieosiągalne; normalnie aż się rozmarzyłem, mimo, że o dobrej zupie i d....ie w odpowiednich porach zapomniałaś
A tak na serio, to czy zdrada u faceta to szukanie jaj? Tego głupiego potwierdzenia, że jest męski, bez głębszego podtekstu? Przecież może jest zupełną świnią, bezwzględną, której się znudziło, i szuka gdzie lepiej i łatwiej. Może potrzebował upaść na samo dno, żeby w końcu docenić to, co stoi przed nim, ale chyba nie miał pojęcia, ile pracy jeszcze trzeba włożyć, żeby było dobrze.
czym innym jest przyczyna zdrady, a czym innym dominowanie w związku;
przyczyn zdrady możesz mieć wiele i tylko on wie co jest przyczyną tego, że zdradził i to jego zadanie namierzyć to i postarać się zmienić jeśli mu zależy;
Cytat
Jeśli chodzi o ogarnięcie, mam na myśli głównie siebie, swoje emocje, on tego za mnie nie zrobi. Ale z tymi sterami trafiłaś w sedno, ja chyba nadal nie czuję się zaopiekowana. Nie chcę tego przekreślac. Nie chcę żeby to zabrzmiało życzeniowo, ale wierzę, że mój mąż nie jest emocjonalnie "pustym dzbanem", któremu do szczęścia potrzebne jest tylko dobry seks i żeby mu baba nie gderała za uszami. Wiem, że on też w środku przeżywa i czuje, ale tyko czasem to odsłania i mam nadzieję że ta terapia nauczy go, żeby w końcu zacząć O tym mówić.
ogarnięcie siebie jak najbardziej tak;
ale zdecydowane granice co do tego, kto za co jest odpowiedzialny;
jesteś odpowiedzialna za jakieś rzeczy, które przyczyniły się do rozpadu więzi, to faktycznie Twoją rolą jest praca nad tym; ale on jest odpowiedzialny za to co jest po jego stronie, co na ten kryzys wpłynęło i co do niego należy; i tutaj nie powinnaś robić pewnych rzeczy za niego; bo to wyedy jest zwykłe nadrabianie, a nie rozwiązanie problemu;
to samo ze zdradą; za zdradę jest odpowiedzialna ta osoba, która się tej zdrady dopuściła; bo to był jej wybór; jej decyzja; i w jej granicach leży praca nad problemem;
Cytat
Ale z tymi sterami trafiłaś w sedno, ja chyba nadal nie czuję się zaopiekowana.
i tego nie wymusisz swoim zwiększonym staraniem; bo to tak jakbyś chciała, aby słabszy zaopiekował się silniejszym; stąd to porównanie do "odzyskanych jaj";
na zasadzie, daj mu szansę; mężczyźnie o wiele bardziej niż kobiecie jest potrzebne poczucie, że jest dzielny, silny, walczy i wygrywa; daj mu szansę być mężczyzną;
mężczyźnie o wiele bardziej niż kobiecie jest potrzebne poczucie, że jest dzielny, silny, walczy i wygrywa; daj mu szansę być mężczyzną że niby kobiety to takie kruche i nieporadne istoty? Tak wiem, że takie być powinny, nawet taką mimoze mój mąż sobie na chwile znalazł, niestety przez wiele lat sama o wszystko musiałam zadbać, pomyśleć, pamiętać i teraz nie jest tak łatwo oddać ster
"dobrej zupie i d....ie w odpowiednich porach zapomniałaś smiley" wcale nie zapomniałam, nawet chciałam dodać lodzika na deser, ale bałam się że będzie, aż za nadto
Post doklejony:
A tak na serio, jestem załamana. Wychodzi na to, że z tych wydarzeń odebrałam lekcję ja. Wreszcie zaczęłam brać udział w tym co mnie dotyczy, mieć realny wpływ, na to co się dzieje i małymi kroczkami, ale konsekwentnie realizować to, co sobie założyłam. A on??? Fakt, od razu odciął się od kochanki, coś tam sobie podobno przemyślał, jest pewny, że popełnił błąd, największy w swoim życiu i już wie, że tak nie zrobi. Poszedł na terapię. Zaczął wreszcie być ojcem dla dzieci i pomagać w domu tak, jak powinien był od początku. Już nie prowadzę monologu na temat naszych spraw i spraw dzieci, tylko porozmawia. To tyle. Dla niego aż tyle, dla mnie tylko. Zero refleksji. Zero prób podjęcia trudniejszego tematu. Zero czasu tylko dla nas. Niedawno ktoś na forum, chyba Poczciwy, napisał, że nie chce żeby było miło, albo byle jak, ma być zajebiście, albo wcale... i chyba niestety właśnie sobie uświadomiłam, że mam tak samo.
Albo ja za dużo oczekuję w tak krótkim czasie. Albo zamiast skupić się na swojej przemianie oczekuję tego od niego, a to zacznie dopiero działać, kiedy on zauważy, że ja jestem inna. Chyba mam za dużo wolnego czasu :niemoc
że niby kobiety to takie kruche i nieporadne istoty? Tak wiem, że takie być powinny, nawet taką mimoze mój mąż sobie na chwile znalazł, niestety przez wiele lat sama o wszystko musiałam zadbać, pomyśleć, pamiętać i teraz nie jest tak łatwo oddać ster
no i dlatego czuł się pewnie w swoim żywiole; bo on był tym silniejszym; mógł się przy niej realizować;
mój wybrał z kolei wulkany emocjonalne, ale słabe psychicznie, skrywające pod papuzią prezencją i pseudowyzwoleniem setki kompleksów i tak samo to działało :niemoc
czasem relacja rozbija się o kwestie dopasowania; dlatego tak ważnym jest pytanie, czego Ty chcesz dla siebie; i zastanowienie się nad tym, jak możesz to uzyskać;
Cytat
Dla niego aż tyle, dla mnie tylko.
nie wiem czy to Cię pocieszy, ale gro z nas z tych, którzy zostali w związkach po zdradzie, ma ten sam problem;
bo odbudować spokojne bardzo dobre relacje, to żaden problem;
ale odbudować uczucia, to już całkiem inna bajka;
Cytat
Zero refleksji. Zero prób podjęcia trudniejszego tematu. Zero czasu tylko dla nas.
w moim odczuciu wstyd i poczucie winy, to są bardzo trudne uczucia do ogarnięcia; do tego dochodzi u wielu z nich wchodzenie w rolę ofiary, czy samobiczowanie się, którymi pasą swoje ego; a im więcej napompowanego ego, tym mniej zdolności do miłości;
to są procesy, które wymagają czasu, nie są łatwe do przejścia; możesz spróbować, bo nic nie ryzykujesz, ale nastawianie się na jednoznaczny sukces, w moim odczuciu jest nieporozumieniem, bo nie od Ciebie wszystko zależy;
ogromnym sukcesem jest już samo zapanowanie nad emocjami; spokojne życie; bycie szczęśliwym pomimo; ale nie wszystko zależy od Ciebie;
Cytat
Albo zamiast skupić się na swojej przemianie oczekuję tego od niego, a to zacznie dopiero działać, kiedy on zauważy, że ja jestem inna.
nie do końca; to, że on zacznie działaś i będziecie mieć dużo lepszą sytuację niż przed zdradą i będziecie się dużo lepiej dogadywać i funkcjonować, wcale nie jest jednoznaczne z tym, że osoba która się odkochała zakocha się ponownie;
dlatego w sumie, moim zdaniem, bardzo ważnym jest, aby nie niszczyć, tych łączących jeszcze parę, nitek bliskości; ale wcale nie jest powiedziane, że one wytrzymają próbę czasu, ani nie jest powiedziane, że nie da się na nich odbudować uczuć; obie wersje są możliwe;
Post doklejony:
chociaż mnie osobiście cały czas nurtuje Sokratesowe, że po zdradzie należy "zrozumieć, wybaczyć i odejść", bo mniemam , że miał to dużo głębiej przemyślane niż większość z nas zanalizować w ogóle by potrafiła; i sama jestem ciekawa, jakie argumenty i zasadności przemawiają w tym jego stwierdzeniu za odejściem;
przy czym mowa o sytuacji hipotetycznej nie obciążonej zobowiązaniami, przy dzieciach i innych poważnych zobowiązaniach, bycie takim lekkoduchem trąci totalną głupotą i beztroską
mniemam , że miał to dużo głębiej przemyślane niż większość z nas zanalizować poważnie tak myslisz??
mój wybrał z kolei wulkany emocjonalne, ale słabe psychicznie, skrywające pod papuzią prezencją i pseudowyzwoleniem setki kompleksów i tak samo to działało czyli wychodzi na to, że zdrajca szuka przeciwieństwa tego, co ma w domu, bo ja właśnie jestem typowym wulkanem emocjonalnym, może nie mam papuziej prezencji, ale to wyzwolenie gdzieś cały czas się za mną czai, a kompleksy rzecz jasna również
Sokratesowe, że po zdradzie należy "zrozumieć, wybaczyć i odejść", bo mniemam , że miał to dużo głębiej przemyślane niż większość z nas zanalizować w ogóle by potrafiła; i sama jestem ciekawa, jakie argumenty i zasadności przemawiają w tym jego stwierdzeniu za odejściem;
:cacy
Cytat
bo odbudować spokojne bardzo dobre relacje, to żaden problem;
ale odbudować uczucia, to już całkiem inna bajka;
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
chociaż mnie osobiście cały czas nurtuje Sokratesowe, że po zdradzie należy "zrozumieć, wybaczyć i odejść", bo mniemam , że miał to dużo głębiej przemyślane niż większość z nas zanalizować w ogóle by potrafiła; i sama jestem ciekawa, jakie argumenty i zasadności przemawiają w tym jego stwierdzeniu za odejściem;
Aż mnie to zaintrygowało
Zrozumieć,czy usprawiedliwić? żeby zrozumieć trza dotknąć,poczuć wychodzi na to że nie zrozumiałam a usprawiedliwiłam, bo jak można zrozumieć coś czego się nie zna
Wybaczyć: żeby wybaczyć trzeba zrozumieć,bo przecież każdy popełnia błędy i powrót do punktu wyjścia wybaczyć dla samego siebie,swojego komfortu,ale mózg to nie komputer pamięci nie wyczyści...zaakceptowanie sytuacji,pogodzenie się z krzywdą którą doznaliśmy,to nie jest wybaczenie to ucieczka przed samym sobą,własnymi uczuciami,emocjami zamykanie ich w puszcze,co i tak ciśnienie puszkę rozsadzi,to teraz mnie zastanowiło,czy być impulsywnym to na pewno wada
Pozwolić odejść "tylko ten kto kocha naprawdę pozwoli odejść" tylko kto komu bo co zrobić jak ktoś się trzyma czepiony, jak rzep psiego ogona? umieraj z bólu ale bądź konsekwentna. "Zostańmy przyjaciółmi" "To może tylko seks?"
Jak boli ząb to idzie się go wyrwać,to jaki problem odciąć się od kogoś kto ciągle rani i sprawia ból?
Chyba mam do pogadania z byłym mężem,coś tu przegapiłam
Gorzej jak to "puszka Pandory" w której ukryty jest żal,ból, cierpienie,niekończący się smutek i cała masa innych problemów i nieszczęść...fachowiec lepiej niech tam nie zagląda nie proszony,ale jak zapiecze ciężko o dobrego fachowca...
Aż mnie to zaintrygowało
Zrozumieć,czy usprawiedliwić? żeby zrozumieć trza dotknąć,poczuć wychodzi na to że nie zrozumiałam a usprawiedliwiłam, bo jak można zrozumieć coś czego się nie zna
Zwyczajnie. Zrozumieć jak działają mechanizmy. Jaki wpływ ma cały szereg różnorodnych czynników zewnętrznych (na gro z których nie mamy wpływu, np. uwarunkowania genetyczne karma dźwigana po przodkach) i jak dalecy jesteśmy w tym kontekście od korzystania z wolnej woli.
I skłaniałabym się ku twierdzeniu, że wolna wola zaczyna się dopiero tam, gdzie masz świadomość, i wiesz jakimi elementami dysponujesz. Kiedy dociera do Ciebie sławetne Jungowskie, że dopóki nie uczynisz nieświadomego r11; świadomym, będzie ono kierowało twoim życiem, a ty będziesz nazywał to przeznaczeniem. I wtedy Ty decydujesz, a nie zewnętrzne decydują za Ciebie.
Dostrzec choć minimalnie geniusz, jaki stoi za złożonością świata, bo to rodzi pokorę. A wówczas siłą rzeczy oddalasz się od jednoznacznego zero jedynkowego osądzania niewiernych, czy kogokolwiek, bo zdajesz sobie sprawę z tego, że nie jesteś władny, bo nie jesteś w stanie w pełni objąć siebie, a co dopiero drugiego człowieka.
Jak dochodzi do Ciebie, jak nieświadomie ludzie żyją i działają, jak mocno tkwią w atawistycznej rzeczywistości, to siłą rzeczy z automatu budzi się współczucie. Dla samego siebie i innych.
I właśnie jest znacząca różnica między zrozumieniem co się zadziało, a usprawiedliwianiem.
Jak nie rozumiesz (współczucie nie rodzi się z Ciebie, tylko jest sprawdzoną rolą, wykorzystaną w sytuacjach, w których wiemy, że może zadziałać, stając się tym samym jednym z kolejnych schematów), to usprawiedliwiasz by przyjąć.
Cytat
Wybaczyć: żeby wybaczyć trzeba zrozumieć,bo przecież każdy popełnia błędy i powrót do punktu wyjścia
W moim odczuciu. Po zrozumieniu nie masz powrotu do punku wyjścia, po usprawiedliwieniu wynikającym z tkwienia w schematach tak.
Cytat
wybaczyć dla samego siebie,swojego komfortu,ale mózg to nie komputer pamięci nie wyczyści...
i czyścić nie powinien, bo nie po to zbierasz doświadczenia w życiu, aby z nich nie korzystać i powtarzać lekcje ciągle od nowa; tylko by wzrastać;
Cytat
zaakceptowanie sytuacji, pogodzenie się z krzywdą którą doznaliśmy, to nie jest wybaczenie to ucieczka przed samym sobą,własnymi uczuciami,emocjami zamykanie ich w puszcze,co i tak ciśnienie puszkę rozsadzi,to teraz mnie zastanowiło,czy być impulsywnym to na pewno wada
impulsywność, to tak uroda; i wadą może być i zaletą, jak każda cecha;
nie ma zrozumienia siebie, a przez to drugiego człowieka, bez rozszyfrowania emocji i wyjścia ponad; głupotą jest tłamszenie emocji i oszukiwanie samego siebie; emocje przecież, tak jak ego, wskazują Ci co się dzieje w Tobie; powalają na głębszy wgląd w siebie; to nie wrogowie, to wskazówki;
pojawia się trudna sytuacja; to powstają cztery zasadnicze pytania; co to mówi o sytuacji?; co to mówi o mnie?; co to mówi o innych?; co to mówi o moich decyzjach?;
wybaczenie z definicji, to właśnie zaakceptowanie; zrezygnowanie z pielęgnowania urazy; zrezygnowanie z zemsty; pogodzenie się z tym miejscem w którym jesteśmy w życiu; zaakceptowanie faktu, że nie będzie rekompensaty za doznane krzywdy;
wybaczenie nie jest przecież tożsame ze zrozumieniem, czy usprawiedliwianiem, z udawaniem, że nic się nie stało, ze zbagatelizowaniem krzywdy, ze zrezygnowaniem przed obroną przed ponownymi krzywdami, czy zaufaniem krzywdzącemu, albo zaprzyjaźnianiem się z nim, czy byciem ponownie blisko takiej osoby, a tym samym zrobieniem jej daru na który nie zasługuje;
Cytat
Pozwolić odejść "tylko ten kto kocha naprawdę pozwoli odejść" tylko kto komu bo co zrobić jak ktoś się trzyma czepiony, jak rzep psiego ogona? umieraj z bólu ale bądź konsekwentna. "Zostańmy przyjaciółmi" "To może tylko seks?"
Jak boli ząb to idzie się go wyrwać,to jaki problem odciąć się od kogoś kto ciągle rani i sprawia ból?
jaki problem? zwykłe pożądanie, szeroko rozumiane;
to ono budzi w nas przecież cierpienia;
dopiero przy rozwodzie i rozstaniu widzimy, jak można się mocno w drugim człowieku zakorzenić ; jak potężną siecią zależności (i tych formalnych i tych najsubtelniejszych) jest związek i rodzina; tak sobie myślę, że jakby z tą świadomością ludzie sobie ślubowali, to może wówczas, te śluby miałby jakąś wartość, poza formalną;
na dobrą sprawę, my ludzie większą uwagę zwracamy na odpowiedni dobór partnerów, jak mnożymy zwierzęta, niż jak parujemy się sami
Amor, Amor Zwyczajnie. Zrozumieć jak działają mechanizmy. Jaki wpływ ma cały szereg różnorodnych czynników zewnętrznych (na gro z których nie mamy wpływu, np. uwarunkowania genetyczne karma dźwigana po przodkach) i jak dalecy jesteśmy w tym kontekście od korzystania z wolnej woli.
I skłaniałabym się ku twierdzeniu, że wolna wola zaczyna się dopiero tam, gdzie masz świadomość, i wiesz jakimi elementami dysponujesz
wszystko to pięknie brzmi, jak się czyta na ekranie, ale moim zdaniem przełożenia na życie w tym brak. Albo moje zasoby mózgowe są na tyle ograniczone, albo jeszcze hormony działają i uwiązanie do mej dzieciny w domu, trochę obniżają jakość percepcji, ale nie sądzę, że ktokolwiek grzebał w swoich uwarunkowaniach genetycznych. Wiem, że na terapii małżeńskiej sięga się do rodziny pochodzenia, żeby ewentualnie dokopać się do jakiś zaszłości, które wywarły lub wywierają nadal wpływ na nasze dotychczasowe życie, ale żeby aż do teorii Junga?? Chyba za wysokie loty jak dla mnie :niemoc
Rozalia to nie była odpowiedz dla Ciebie , ale w przełożeniu na życie, w jednym zdaniu: pewne rzeczy należy sobie i innym odpuścić, bo nie na wszystko mamy wpływ
ważne byś wiedziała czego chcesz dla siebie i o to walczyła
Zahira, Gorzej jak to "puszka Pandory" w której ukryty jest żal,ból, cierpienie,niekończący się smutek i cała masa innych problemów i nieszczęść...fachowiec lepiej niech tam nie zagląda nie proszony,ale jak zapiecze ciężko o dobrego fachowca
Ja bym się tym nie martwila, czy to jeden dobry fachowiec na tym świecie?? Jak zapiecze, to jeden ranę oczyści, drugi podmucha, a jeszcze trzeci przyklei plasterek
my ludzie większą uwagę zwracamy na odpowiedni dobór partnerów, jak mnożymy zwierzęta, niż jak parujemy się sami
To dlatego, że zgubiliście kompletnie istotę rzeczy.
Z emocjonalnych instynktów i odczuwania fizycznej przyjemności (procesów godowych), które miały tylko usprawnić rozmnażanie i opiekę nad potomstwem zrobiliście cel sam w sobie, najwyższą wartość, dla której warto żyć, a to czemu w swej istocie rzeczywiście służy dzieje się na ogół przy okazji :niemoc
Parujecie się (by się parzyć) instynktownie nie dla jakości potomstwa tylko dla przyjemności czy ekscytacji w sferze fizycznej, psychicznej a nawet duchowej, czasami dla stabilizacji społeczno-kulturowej, reszta to kwestia mało świadomego przypadku.
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia