Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
zastanów się czego chcesz? Walczysz czy się rozstajesz z mężem? W jednym i drugim przypadku na początek spakowanie Pana Męża i walizki za drzwi za kilka dni. Przez te kilka dni sprawdzasz czy nadal się kontaktuje z kochanką(dyktafon wrzuć do czegoś z czym jeździ do pracy, np rozpruj torbę z laptopem). Będziesz wiedziała na czym stoisz i ewentualnie będziesz miała dowody do rozwodu gdyby Twój mąż okazał się niereformowalny.
Nie proś o rozmowę, nie mów, że możesz dać szansę, nie próbuj go zrozumieć - to nie skutkuje. Jemu potrzebny jest kubeł zimnej wody. Dlatego pakuj jego walizki, rób dziką awanturę(choćby udawaną ) i poinformuj go, że np w niedzielę ma się wyprowadzić. Do tego czasu dyktafonik i podsłu****esz co mówi swojej qurewnie. A konsultacje odbyć się będą, wierz mi.
Mój mąż mi powiedział, że gdybym go wyrzuciła w momencie gdy romans się dopiero szykował to by do niczego nie doszło. Nie było by żadnego romansu trwającego trzy miesiące...romansu, którego trudno później było przerwać
Przeczytaj sobie posty Eda65 w skrócie, na temat i z humorem wskazówki co powinnaś zrobić
Dziekuje za wasze odpowiedzi. Samo to, ze ktos mnie przeczytal i doradzil jakas dziwna ulge mi sprawilo...
Wiem, ze mozecie miec racje z ta terapia szokowa, ale chyba nie w przypadku mojego meza. Wydaje mi sie, ze tylko bym mu ulatwila decyzje odejscia, taki on juz jest, czeka, az inni podejma decyzje za niego!
Tak tez bylo jak mnie zdradzal. Nagle stal sie dla mnie niemily, prowokowal do klotni, przeczytalam gdzies, ze tak sie niektorzy zdradzajacy usprawiedliwiaja: taka z niej wiedzma, to nic dziwnego, ze ja zdradzam. I tak by bylo, gdybym go ´´spakowala´´. No tak, znow wiedzma, nic dziwnego, ze o nia nie walczylem.
Nie dam mu tej satysfakcji. Nie bedzie miec tak latwo. Zaczynam miec przeblyski, male, ale zawsze, jakiegos juz bardziej jasnego myslenia i teraz kombinuje, jak zrobic, zeby to jemu bylo ciezko.
tyle czasu czekalam na magiczne ´´kochanie, przebacz mi, bede walczyl o nasz zwiazek, bo nie moge bez ciebie zyc´´. I sie naczytalam jak to trzeba druga szanse dac. Zastanawiam sie, czy w moim przypadku nie bedzie najlepiej po prostu zagrac, uwiesc znowu i z hukiem rzucic, jak tylko stane na nogi (niestety jestem od niego dosc zalezna, musze najpierw zrobic pewne kroki ku mojej wolnosci). To wlasnie drugi powod, dla ktorego tak latwo nie moge go spakowac.
taki mam plan, jak mam chwile przeblyskow.
i zla jestem, wsciekla jestem, ze tak sie dalam zrobic, durna idiotka.I pomyslec, ze dla niego zostawilam rodzine, przyjaciol, wszystko, zeby tylko z nim byc, 3000 km od domu....
najgorsze, ze pewnie juz nikomu nie zaufam...wy zaufaliscie?
Moa po prostu Cię uwielbiam!komentarz postawił mnie na nogi,Jak tylko opisałam swoją sytuacje,to większośc głosów było za tym,żeby zdradzającego mężusia kapnąc w d... i po sprawie.A co jeśli kocha się tak bardzo,że łączy nas tak wiele-20 lat w małżeństwie.On pierwszy i jedyny męzczyzna w moim łóżku.I jak go tak po prostu wyrzucić ze swojego serca?Walcze,chociaż tez jest mi przykro,że On nie leży u mych stóp z gozdzikiem w zębach.Dla czego faceci nie potrafią kajać się przed nami,nie wyrazaja uczuć,?Mój mąz wiem ,ze cięzką pracą wynagradza mi mój ból,ale to nie wszystko-prawda?Tez czekam na słowa,gesty.Jestem dwa miesiae "po zdradzie".jak się ułoży -nie wiem,ale czy będe szczęśliwsza bez Niego?
No cóż renea72miło powitac Cie w gronie moich wielbicieli
Jak się kogoś kocha tak bardzo,że bez niego brakuje tchu,że bez niego człowiek się dusi,nie może oddychać,jak się kogoś kocha tak bardzo,że bez niego nie ma siły się wstać z łózka,nie czuje się głodu ani pragnienia,jak się kogoś kocha tak bardzo,że każdy dzień bez niego jest pusty---to trzeba walczyć.
Trzeba walczyć o każdy oddech,o każdy dzień,o każdą chwilę...
O wszystko....
Nie wiem dlaczego zdradzający nie potrafią się kajać,żaden ze mnie psycholog,potrafię tylko przyjąć do wiadomości,że dla nich to tez nie łatwa sytuacja.Wiedzą,że narozrabiali i pewnie jak najszybciej chcieliby przejśc nad wszystkim do porządku dziennego.
Problemem jest jednak to,że zdradzony nie jest Jezusem ,żeby od razu wybaczać,ani nie ma Alzheimera,żeby od razu zapomnieć....
Znowu więc w traumie po zdradzie przewinie się słowo CZAS.
Łatwo jest odejść,łatwo jest wyrzucić kogoś za drzwi,ale cholernie trudno spróbować żyć raz jeszcze,na nowo pokochać,mając inny obraz człowieka.
Cięzko jest patrzeć na miłośc i zastanawiać się nad jego wyborem,zrozumieć dlaczego ta miłość mogła zadać cios w plecy.Jeszcze ciężej jest przy braku zaufania,niedomówieniach,żalu,rozgoryczeniu walczyć o tę miłość,bez gwarancji,że ta walka się powiedzię,że nie polegniemy ,że Nasz świat nie rozsypie się raz jeszcze.
Zdrada to cios,bez wątpienia mocno nadwyrężający poczucie wartości zdradzonego.Z tym prawie zerowym poczuciem własnej wartości,z całym mnóstwem wątpliwości-albo pomimo tego--znajduje się jeszcze odrobinkę siły ,żeby walczyć o miłość....
Warto walczyć.Z druga kobietą,z przeciwnościami losu,z odległością,ze wszystkim.Warto.
Bo jak się kogoś kocha,to prędzej czy pózniej wybacza się,nie zapomina,ale wybacza.
Tak,jestem stuknięta marzycielką,idealistką,może dla co niektórych kretynką,ale jestem przy tym szczęściarą wierzącą w miłość.W odpowiedzialność.W szacunek.W honor .W dumę.
Ale przede wszystkim w siebie.
Jeżeli chociaż po części ktoś myśli jak ja,to pewnie się zgodzi,że nikt Nam w życiu nie daje nic ot tak sobie,sami musimy wiedzieć,czego chcemy,sami musimy po to sięgać.
Nawet jak jest zle,jak jest ciężko,jak nas wszystko przygniata,jeżeli nam na czymś zależy---trzeba walczyć.
Wyrzuć z domu,wylać kubeł pomyj,nawet zemścić się,wykrzyczeć ból całemu światu ----zawsze się zdąży.
Trzymam renea za Ciebie kciuki,powodzenia Dziewczyno
należę do osób, które próbują ratować swój związek
jak chcesz ratować to niestety terapia szokowa (to niedawno przyznał mój mąż ). Mój mąż po tym jak romans wyszedł na jaw bił się w piersi, że tu już zakończone. Ja byłam gotowa wybaczyć, zmienić w sobie to, przez co doszło do tego (jego zdaniem). Po kilku dniach stwierdził, że nie jest pewien, czy kocha ją czy mnie. Gdy rodzina zaczęła się domyślać to znów zmiana frontu; że jednak nie potrafi żyć beze mnie. Ja się starałam i wyglądało na to, że on też się zaczyna starać. Robił takie rzeczy, że oczy otwierałam ze zdumienia: kolacje przy świecach, winko przy kominku itd. Nigdy wcześniej tak nie postępował.
Jednocześnie romans trwał w najlepsze. Nie potrafił tego przerwać. Strasznie idealizował kochankę, była dla niego boginią bez skazy; moim przeciwieństwem. Co zrobiłam? Uknułam plan. Doprowadziłam do takiej sytuacji, gdy klapki mu spadły z oczu. Bo niestety Twoje starania będą na nic, jeśli on idealizuje kochankę. On zobaczył jaką osobą jest kochanka. I w tym momencie walizki za drzwi. Zobaczył, że jestem na tyle silna, że mogę go zostawić; może stracić rodzinę. I co będzie miał? Kochankę, której się przestraszył...i która okazała się strasznie wadliwa w ekstremalnej sytuacji
Walcze,chociaż tez jest mi przykro,że On nie leży u mych stóp z gozdzikiem w zębach.Dla czego faceci nie potrafią kajać się przed nami...
... bo nie muszą, nie musi Twój mąż, ponieważ...
Cytat
..jeśli kocha się tak bardzo,że łączy nas tak wiele-20 lat w małżeństwie.On pierwszy i jedyny męzczyzna w moim łóżku.I jak go tak po prostu wyrzucić ze swojego serca?Walcze,chociaż tez jest mi przykro...
Jak widzisz wszystkie odpowiedzi sa w Tobie. Twój maż widzi jak bardzo Ci zalezy na nim, pomimo tego co zrobił, nie ma wiec powodu zeby sie kajał, najmniejszego. Bądź idelistka, walcz o swoją miłość...fajnie to brzmi, ale jest totalnie do doopy. Mrzonki o wielkiej miłosci, która przetrwa wszystko powinny Ci wyparowac w momencie, kiedy dowiedziałaś sie o zdradzie, jesli pokazesz,ze zasługujesz na szacunek, że potrafisz funkcjonować bez niego masz szanse go odzyskać. W przeciwnym razie bedziesz tylko elementem tła, bo prawdziwe życie toczy sie gdzie indziej.
....Jak się kogoś kocha tak bardzo,że bez niego brakuje tchu,że bez niego człowiek się dusi,nie może oddychać,jak się kogoś kocha tak bardzo,że bez niego nie ma siły się wstać z łózka,nie czuje się głodu ani pragnienia,jak się kogoś kocha tak bardzo,że każdy dzień bez niego jest pusty---to trzeba się zacząć leczyć z uzależnienia.To wielka odpowiedzialność być w związku,,Bogiem" i niektórych ta bezgraniczna miłość może przytłoczyć .Dobrze być partnerem w związku a nie pyłkiem na marynarce....Zdrada to cios,bez wątpienia mocno nadwyrężający poczucie wartości zdradzonego.."-jeżeli uczucie do partnera wygląda j/w to już nie ma co nadwyrężać.
No wlasnie...zeby chociaz ten gozdzik byl...a tu nic. I to zmienianie zdania.
Cokolwiek powie to ja sie doszukuje znaczenia jakiegos glebszego. Mysle, ze jutro postawie sprawe na nozu, trudno. Nie moge tak dalej zyc na tej...ziemi niczyjej...
wiecie, ja bym pewnie walczyla, tylko musze widziec, ze jest chec po drugiej stronie
a z tym knuciem, zeby zobaczyl jaka kochanka jest, to za bardzo nie wiem jak to zrobic, bo ja nie mam do niej kontaktu, choc, cholera,moglam miec...nie wiem, czy on ja idealizuje, pewnie tak...latwo jest idealizowac kobiete bez zobowiazan, a demonizowac wlasna zone, ktora dochodzila po porodzie dlugo do siebie...
zawiodl mnie w tak waznym momencie....jak widzicie, mam wzloty i upadki, od nienawisci do milosci, od checia wygnania go natychmiast do pragnienia, by zostal za wszelka cene...
Moa powiedz mi,dla czego większość rad jest takich,abym nagle udawała kogoś kim nigdy nie byłam,Mam być twarda,pokazać mu ze mi nie zależy,że w ten sposób zyskam jego szacunek.Wydaje mi się ,że tym bardziej powinien docenić moje dobre kochane serce,że w dalszym ciągu okazuje mu miłość.Dużo rozmawiamy ,wie,że cierpie,że boli,że jestem dla niego za dobra,ale go kocham-i to nie jest zadne uzależnienie.Mam nadzieje,że kierując się sercem dobrze robię.Chodzę rówież do psychologa-więc chyba to nie jest chora miłość,Po prostu chce ułożyć na nowo życie z moim mężem-mimo wszystko.Pozdrawiam Ciebie serdecznie
1234554321
byc może masz rację,być może część Ludzi na świecie kocha za bardzo,za dużo z siebie daje,ale istnieje też taka opcja,że są w tym dawaniu szczęśliwi.Potem obrywają,niestety.
Wielu z Nas ,co prawda nie znam nowych userów tak jak starych(przepraszam),właśnie tak mówiło,tak się czuło.Tak ,nie moglismy złapać oddechu,tak tygodniami zasypialiśmy z koszulą w ramionach,tak-wylewaliśmy łzy
na poduszkę,nawet przez sen.Ale czy to było złe???
Watpię
Każdy swoje emocje po zdradzie przeżywa inaczej.
Niczego nie żałuję,ani jednej nocy,ani jednego dnia.Paradoksalnie ze swojej zdrady wyszłam silniejsza.Mam nauczkę na całe życie i nadzieję,że będę z tej nauczki umiała korzystać w przyszłości.
Co do poczucia własnej wartości:
Kiedyś ,na grillu,w sporym gronie starych portalowiczów,rozmawialiśmy o poczuciu własnej wartości.
Nadmienię tylko,że gdyby ktos na nas spojrzał z boku,to powiedziałby-laski,kobiety sukcesu.
Wszystkim Nam zdrada ,przynajmniej na jakiś czas,to poczucie uwaliła,jak jeszcze do tego dołoży się choćby cechy zewnętrzne Damy(kochanki),to nie było nam łatwo.
Nie zostałysmy wymienione na młodsze ,ładniejsze,bardziej wykształcone modele,wręćz przeciwnie----na gorzej wyglądające,mniej wykształcone itd.
Zadawałyśmy sobie pytanie-dlaczego?
I nawet kilkoro ludzi,przerabiający zdradę nie potrafiło znależc odpowiedzi.
Nie jest błedem wyć,po stracie człowieka,którego się kocha,nie jest wstydem zastanawiać się nad sobą,nawet nie jest wstydem robić jakieś głupoty.
To normalny etap.
Błędem byłoby ,gdyby ktoś z tamtego grona,stanął w martwym punkcie.
Rernea
Nie mam pojęcia ,dlaczego jest większość takich rad.Ja jestem typem człowieka,który bardziej w sprawach osobistych kieruje się sercem niż rozumem.
Mogę Ci powiedzieć,że ja,walcząc ponad trzy lata temu o swoją Rodzinę,miałam jeszcze na tyle zachowane resztki szarych komórek,że zdążyłam posprawdzać ,zebrać,część dowodów,które potem mi się przydały.
Robiłąm to po za plecami,na wszelki wypadek,sama(na portal trafiłam już po rozsypce mojej Rodziny).
Rozumiem Cię renea doskonale.Cięzko nagle z ciepłej kobiety stać się kimś innym.Kiedyś,bardzo dawno ,gdzieś na forum ,napisałam,że najgorszą rzeczą ,jaką musiałam zrobić ,to były działania przeciwko człowiekowi,którego nadal kochałam.
Nie uważam,żeby to było uzależnienie,powiem więcej,można zakochać się raz jeszcze,pewnie potem drugi i może trzeci--po prostu można,a co najważniejsze bez porównań do eksa.
Rozmowy,psycholog-to dobry ruch,chyba nic więcej nie można zrobić.
Nie mam pojęcia,czy kierując się sercem dobrze robisz,może po prostu staraj się patrzeć rozsądnie,nic więcej.
I mam nadzieję,że uda Ci się ułożyć życie z mężem--gdyby jednak się nie udało,to nigdy nie będziesz miała do siebie żalu,że nie próbowałaś.
Układanie takiego życia raz jeszcze,jest na pewno trudniejsze niż bardzo popularne stanowisko na tym portalu---wywal za drzwi.Znam osobiście takich,którym się udało---szacunek wielki,znam tez takich,którzy polegli--szacunek za próby,znam tez takich,którzy zastosowali metodę radykalnego cięcia i wystawili walizki za drzwi.
Dzisiaj,po trzech latach,to Ci ostatni,czasem pytają siebie,jakby wyglądało ich życie,gdyby podjęli próbę.
Ja nie mam takich pytań.Wyczerpałam możliwości,niewierny sam się wyprowadził.
Będę trzymała za Ciebie kciuki renea,powodzenia
Emilita
Ja bym zamieniła gozdzika na różę -między pośladki ,potem gitara i serenady pod balkonem.
Tylko czy o to w tym chodzi????
Bo tak zupełnie na serio,nie wiem,może dziś nie pamiętam,co znaczy staranie drugiej strony.
Układanie takiego życia raz jeszcze,jest na pewno trudniejsze niż bardzo popularne stanowisko na tym portalu---wywal za drzwi.Znam osobiście takich,którym się udało---szacunek wielki,znam tez takich,którzy polegli--szacunek za próby,znam tez takich,którzy zastosowali metodę radykalnego cięcia i wystawili walizki za drzwi.
Dzisiaj,po trzech latach,to Ci ostatni,czasem pytają siebie,jakby wyglądało ich życie,gdyby podjęli próbę.
Jest jeszcze jedna opcja, dać sobie czas, odseparowując sie od zdradzacza, pokazując mu, spróbuje zyć bez ciebie, choć zależy mi na tobie, dam sobie rade bez ciebie, moze za jakiś czas damy sobie szanse, a moze nasze drogi sie rozejdą. U mnie to zadziałało, zyłem rok swoim zyciem, zrozumiałem ze cały czas tworzymy rodzine, jej postawa po roku też była zupełnie inna niz na początku, z bujania w obłokach łupneła mocno o ziemie, co radykalnie zmieniło jej podejscie. Od roku jestesmy razem i jest na prawde ok, ale wiem, ze gdyby nie ten rok osobno, nie bylibysmy razem wstanie nic sklecic ani ona nie była na to gotowa, ani ja. Nic nie da walka jesli druga strona jest w innym swiecie, oderwana od rzeczywistości, z drugiej strony zdradzony musi tez na spokojnie sie zastanowić, czy na prawde kocha i jest w stanie wybaczyć, czy to po prostu strach przed zburzeniem domku z kart.
Tutaj chylę głowę przed MOA i Lagos- Ot mądrego to i miło posłuchać jak mawiał Pawlak, w tym przypadku poczytać . Lagos to samo potwierdziło się w moim przypadku. Przez rok czasu żyliśmy w swoich światach. Emocje minęły, zobaczyliśmy OBYDWOJE (specjalnie duże litery) ,że to nie tak jak nam się wydawało, że jednak potrzebujemy siebie nawzajem, że czasami można spaść z deszczu pod rynnę. Teraz jest inaczej,lepiej (odpukać w niemalowane drewno).
..,, Przez rok czasu żyliśmy w swoich światach.."ale często zdradzony nie ma swojego świata i przez długi okres czasu /nawet lat/nie potrafi go stworzyć.Tylko czeka na gest z drugiej strony.Myślę że te rady typu ,,wywal"w większości nie oznaczają ,,na zawsze"ale ,,aż zmądrzeje ,zrozumie".Renea pisze że mąż powinien docenić jej dobre serce a wcześniej to serce było niedobre?...,,Mam być twarda,pokazać mu ze mi nie zależy,że w ten sposób zyskam jego szacunek" ....czy nie chodzi o to żeby pokazać że jesteś zaradna i tym zyskać szacunek a nie że ci nie zależy?
Kiedyś,bardzo dawno ,gdzieś na forum ,napisałam,że najgorszą rzeczą ,jaką musiałam zrobić ,to były działania przeciwko człowiekowi,którego nadal kochałam.
Znam to uczicie. Okropne. rany jak ja się podle czułam szpiegujac, ale tez widzialam że muszę, po to by ratować i siebie i jego. Gdybym musiala drugi raz to zrobic tez bym się nie zawachala. Nie mam jakichs tajemnic, nie mam problemu że M zaglada do mojego telefonu a ja do jego ale to zupełnie co innego.
Cytat
Układanie takiego życia raz jeszcze,jest na pewno trudniejsze niż bardzo popularne stanowisko na tym portalu---wywal za drzwi
Moje granice tolerancji w zwiazku są dosc wąskie i wiem że gdyby mój M, przekroczył je w pewnym punkcie, nie było by najmniejszych szans ciąg dalszy. Poprostu nie potrafiłabym życ z nim i poukladać sobie życia z pewnymi faktami. Wtedy na pewno dla nas obojga bylo by lepiej gdyby kazde poszlo w swoją stronę.
Rozumiem jednak osoby które chcą walczyć i naprawiać. Nie widzę w tym nic złego ani tez nagannego. (po za wyjatkami z recydywistami)
Dla mnie wywal- go/ją z domu to nie "pozbądź sie gada na zawsze" a jeden z etapów ratowania/otrzesin, który zreszta np u mnie się sprawdził.
Watro może bardziej rozwijac mysli pisząc do kogos, bo może rzeczywiście zostac to nieopatrznie zrozumiane i a nóz się ktoś tym pokieruje..
Moim zdaniem, zycie obok siebie nie zawsze jest do zrealizowania, poprostu nie wszyscy mają do tego waruki. W niewielkim mieszkaniu moze tylko powodowac narastanie emocji.
Jest też druga strona medalu. Wywalić z domu - to sobie moze pojśc bo żona go wyrzuciła. Ale może tez tak być ze " bicie piany" polubowna próba zalatwienia sprawy , hmm nie wiem jak to ujać.. taka troche bierność, przeczekanie ( nie mam na mysli seperacji domowej) moze spowodować że zdradzacz się oswaja z sytuacją, kłótniami, godzinami rozmow.. i tak odchodzi bo zostaje na etapie niezrozumienia co tak naprawdę uczynił i do czego doprowadził.
dlatego wygdaje mi się że sponiewieranie, ostre ciecie nie jest złe. Trzeba tylko dać sprytnie sygnał " wszytko w twoich rekach"
Jezeli widzi się szanse, możliwosci trzeba wykorzystać, wszystkie. Choćby po to by nie żałować. Sama tak robiłam a jak mi juz brakowało pomyslów to szukałam nowych i tak tu trafilam.
Teraz mam wlasnie taki poczucie spoju w sobie, ze zrobilam co mogłam... ze jeżeli teraz wywinał by mi jakis numer bez jednej kropli łzy powiedzialabym dowidzenia. Gdyby powiedział że się wyprowadza (tak bez powodu) pusciłabym bo znaczyło by to że jadnak pedzimy w dwóch róznych kierunkach. Zrobiłam wiele ,(choć nie ukrywam że gdybym wczesniej tu trafiła zrobiłabym więcej a i efekt tez był by lepszy). Teraz juz nie mam zamiaru nikogo niańczyć ani uczyć jak trzeba zyć.
No właśnie Kik czegoś nas jednak zdrada nauczyła . Zaraz na początku , na innym portalu często słyszałam musisz wiedzieć czego naprawdę chcesz ,musisz być pewna, musisz wiedzieć co z tym zrobisz, lepiej przeczekać niż pozwolić na przesuwanie kolejnych granic, wierzyć w historie nie do uwierzenia czyli okłamywać samego siebie. To okazało się prawdą.
Czytam wasze komentarze przez lzy, i wydaja mi sie madre, ale w tej fazie sa dla mnei jak z innej bajki. Jestem tak wsciekla, zla i rozzalona, ze nie potrafie dzialas i myslec logicznie, boje sie, ze zrobie glupote jakas. Znow pozno wyszedl z pracy, co ja mam myslec sobie, i to tak zawsze bedzie...?chyba pekne...
o matko, co ja mam zrobic. i tak daleko od rodziny...w obcym kraju, normalnie rozpadlam sie...
Emilita jedno z pytań , które wyżej postawiłam- wiesz czego chcesz?Uspokój się, nie rób nic czego później będziesz żałować, emocje są złym doradcą. Jesteś na etapie tworzenia filmów z kochanką w tle . Chyba musisz zmobilizować się na spokojną rzeczową rozmowę.
oj ile rzeczowych rozmow juz bylo...ja wiem czego chce, chce odbudowac nasz zwiazek, ale on coraz bardziej mi daje do zrozumienia, ze chce odejsc, nawet juz napomnknal, ze mieszkanie sobie blisko mnie znajdzie (zeby byc blisko dziecka). Nie ma z nim rozmowy, on twierdzi, ze latami byl nieszczesliwy (a jestesmy ze soba 7 lat...) Dla mnie to dramat i bardzo ciezko mi nie blagac go, zeby zostal przy mnie, zachowac resztki godnosci :-(
w zyciu sie nie spodziewalam, ze tak sie to skonczy