Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Magda,półtora roku rozppaczy
Półtora roku poczucia krzywdy i nowych,powalających wiadomości
Półtora roku rozumienia,ze facet mnie wykorzysywał
Półtora roku przyjmowania do wiadomosci,ze zyłam z psychopatą
Półtora roku powalania na kolania i biernego przyjmowania ciosów
Półtora roku miłości,bezwarunkowej
Rok bółu i tęsknoty
Rok poczucia niesprawiedliwości
Rok ,aby zrozumieć,że moje zycie zależy tylko ode mnie
Rok na umiejetnośc docenienia tego,co mam
Pół roku na rozpacz
Pół roku na żal
Pół roku łzy i bół,rozrywający serce,ale ból,który czułam kazdym kawałkiem ciała
Pól roku,na zrozumienie,ze nie jestem głupia
Pól roku,na przyjęcie do wiadomości,że nie jestem brzydka
Pół roku na powrót usmiechu
Trzy miesiące------wycięte z zyciorysu
Trzy miesiące,których wolałabym nie pamietac
Trzy miesiące rozpaczy i biernego patrzenia na świat
Trzy miesiące nienawiści kochanki
Trzy miesiące obwiniania jej
ale tylko prawie dwa lata...
Tyle potrzebowałam.
Dzisiaj;
-żyję
-wiem,że kocham mądrze Dzieci
-pracuję
-radzę sobie ze wszystkim
-umiem korzystać z pomocy innych
-mam nowych przyjaciół
-uśmiecham sie do obcych na ulicy
-znowu słucham muzyki
-bez strachu odbieram telefon
-nie boje sie wychodzić za bramę domu
-jeżdżę autem
-od dawna nie mam w domu nic oprócz zwykłych tabletek na przeziębienie
-moge z nim nawet wypic kawę
-cieszę się,ze wstaję z łózka
-zasypiam bez wiekszych problemów
-wiem,że jak jeszcze raz dostane kopniaka to oddam bez namysłu
-i chociaz czegos jeszcze mi brakuje,jestem szczęśliwa
Kazdy z NAs tutaj,przezył ogromna stratę,kazy potrzebuje swojego czasu na żałobę,nikt nie zna złotego środka na ukojenie bółu,tu nie pomoże żadna farmakologia,z bólem po stracie,musimy sobie poradzic sami,na początku,ważne jest,zeby nauczyć się z nim zyć.Potem on mija.
Byłam na dnie,w sytuacji,z której nie było wyjścia,wiele razy słyszałam,ze tak jak ja-kochaja tylko nieliczni,to była miłośc mojego zycia,miłość,dla której zrobiłabym wszystko...
Dzisiaj,po TYLKO dwóch latach,dopuszczam do siebie mysl,ze można pokochac raz jeszcze,inaczej,kogoś innego ,ale mozna...I chociaz trudno Wam w to uwierzyć,bo jeszcze Wasze uczucia targaja sercem,to---można.
Ból mija,zostaja wspomnienia,które chcemy,zeby zostały,te złe istnieją,lae tylko w pamięci,nie w sercu.
W sercu jest czas na kogos innego...
Tylko ile czasu potrzebuje kazdy z Nas ,nikt nie wie...
Jednak im szybciej ,wróci nam chęc do codziennego życia,tym szybciej to codzienne zycie będzie cieszyć..
Bacello, ja wiem, że za szybko chciałabym mieć to za sobą, ale czy to dziwne, że czasem mam dość... że czasem nie daję siły... że prawie nic się nie zmienia... i co daje mi poczucie, że też słyszę, że tak jak kochałam ja mało kto kocha...
płacę za to tak wysoką cenę, że nie wiem na ile starczy sił...
A ja nie chcę wiele, chcę żeby to się skończyło, chcę zapomnieć o nim, przestać go kochać, tak jak on przestał kochać mnie... nie chcę nikogo krzywdzić, nie chcę na czyimś nieszczęściu budować swojego nowego życia, chcę tylko żeby przyszła obojętność, zapomnienie... żebym mogła w końcu odetchnąć... ciągle czuję się jakbym nie potrafiła złapać oddechu świeżego powietrza, bo wszystko wokoło ma zapach wspomnień z nim związanych...
Niby tak mało chcę, ale jednak wiem, że za dużo...
Ciągle ta czarna rozpacz, ciągle poczucie krzywdy...
Wiadomości czy złe? jeśli te o tym jak on żyje są takimi to tak, dostaję takie ciągle...
Jeszcze nie rozumiem, że on mnie wykorzystywał....
Na kolana nic mnie nie powala, bo jeszcze się z nim nie podniosłam od czterech miesięcy, a ciosy przyjmuję ciągle, tyle, że nie mogą mnie już powalić bardziej... a siły na oddawanie nie mam, bo jednak coś stoi na przeszkodzie... pewnie ta miłość,bezwarunkowa, która teraz jest tylko przeszkodą, a nie darem...
Ból niezmienny, tyle że już się z nim oswoiłam, nie zmalał, jest tylko znajomy, ale ciągle jest...
Tęsknota jest z dnia na dzień większa.... Ona doskwiera najbardziej... Bo tęsknię z dnia na dzień za coraz bardziej, nawet za błahymi rzeczami...
Poczucie niesprawiedliwości również bez zmian...
Ciągle nie rozumiem że wszystko zależy ode mnie, że mam życie przed sobą, że jestem Panem swojego losu, nie doceniam tego co mam... nie wierzę w lepsze jutro, może jeszcze nie na to czas...
Łez już mniej, może oczy się już wystarczająco napłakały... ale nie znikły na zawsze, czasem płaczę w najmniej spodziewanych momentach...
Czasem w nocy gdy ból rozrywa serce towarzyszą temu łzy... a czasem w środku dnia jak gdyby nigdy nic pojawia się rozpacz i wszystko się wali....i wszystko boli...nawet fizycznie...
Ciągle marne poczucie własnej wartości, zastanawianie się nad własną inteligencją, potencjałem, wyglądem, wartością, własną jakością, normalnością... .
Ciągle wiele dni do wycięcia z życiorysu, ciągle wiele chwil o których wolałabym zapomnieć, wiele momentów, w których byłam na dnie i których po prostu mi wstyd... wiele działań, które poniżyły mnie i pozbawiły godności... wiele myśli, które spychają na dno i po których strach jest tylko silniejszy...
Jej nienawidzę nadal, tego akurat nie mam zamiaru zmieniać, nie odbiorę jej odpowiedzialności i jej winy... i nie będę jej dobrze życzyć...
Życie raczej bierne, chwilami bardziej wegetacja niż życie...
Bez pomysłu na siebie, na przyszłość, bez marzeń swoich własnych, bo wszystkie były wspólne, bez planów własnych, bo zawsze planowaliśmy wszystko razem...
Życie? Wegetacja? nie wiem, raz jedno, raz to drugie....
teraz zastanawiam się za jaki czas będę mogła napisać o tym wszystkim że to przeszłość tak jak Ty Bacello...
Na razie jakoś żyję..
Pracuję, więcej niż zawsze, więcej niż kiedykolwiek...
Nie daję sobie rady ze wszystkim, uczę się radzić sobie z większością...
Nie wiem czy mądrze potrafię korzystać z pomocy innych, na pewno nie potrafię prosić o pomoc... ale tego się też uczę...
Jeżdżę samochodem, bo muszę i lubię...
Nadal jednak boję się ludzi i świata, nie miewam już strachu przed wyjściem z domu, ale czasem wolę nie wysuwać nosa poza swoje cztery ściany, bo są najbezpieczniejsze....
Bez tabletek mało śpię... Boję się zasypiać bo on śni mi się co noc, a ja nie lubię już tych snów... zaburzają poczucie rzeczywistości...
Czuję niemoc. Chciałabym to wszystko zmienić, ale nie czuję, ze mogę...
Czasem chce tylko wstać, zrobić co muszę i iść spać, żeby dzień mieć za sobą...
A czasem mam straszne poczucie zmarnowanych dni, dni które przelatują mi między palcami,a ja nic nie mogę zrobić, bo nie wiem czego chcę, nie wiem jak to wszystko zmienić...
Czekam na słońce...
Na promyczek mały...
Na nadzieję na lepsze jutro, na jego powrót już nie mam nadziei....
To jedno też się nie zmienia - on nie wróci....
Magda sama nie wiem co Ci napisać. Prawie się poryczałam, jak czytałam to co napisałaś. Wydaje mi, że to normalne, że czasem masz dość, że czasem brak sił. Może to co teraz przechodzisz jest i będzie najtrudniejszą rzeczą jaka Ci się przydarzyła, ale pokonasz to. Wiem, wiem ja też bym chciała obudzić się rano i nie czuć tego ciężaru w piersiach. Ale i na to przyjdzie czas. Czas taki banał, taki zużyty frazes a jednak jest jedyną receptą. Ciężko żyć bez kogoś z kim wiązało się plany na przyszłość. Ja tez jeszcze nie wiem co zrobić ze swoim życiem. Płacisz bardzo wysoką cenę za swoją bezwarunkową miłość. pamiętaj, że kto wysoko lata tez z wysoka spada. Było Ci dane przeżyć piękne 14 lat, teraz ktoś Ci to odebrał to normalne, że masz poczucie krzywdy, straty. Przecież się nie spodziewałaś, że najpodlejszą "niespodziankę" sprawi Ci nie kto inny jak własny mąż. Dlatego to tak boli, dlatego jeszcze nie wiesz jak to wszystko ogarnąć. Długa droga przed Tobą, przede mną też ale wierze, że jest ona do pokonania. Niedługo wiosna i doczekasz się promyczka słońca.
Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne.
Ja tez czekam na ten czas ze bedzie mi obojenty.
Juz raz przerabialam zdrade z kims innym 3 lata zajely aby komus zaufac, uwierzyc.
NIestety dostalam takiego kopa ze nie warto bylo, znowu na dnie znowu wstaje i jakos to idzie.
Czekam na dzien kiedy bedzie mi on obojetny jak niedzielny obiad...
Magda właśnie przeczytałam Twój post i się poryczałam
To straszne,że osoby które tak bardzo kochamy/kochałyśmy tak strasznie nas zraniły. Wiem jak bardzo jest Ci ciężko, rozumiem Cię doskonale.
Też bym chciała żeby on stał mi się obojętny,teraz go nienawidzę za to co zrobił mnie i córeczce, ale serce nadal boli i rozrywa w środku, bo jeszcze tęskni...Dzisiaj spędziliśmy razem cały dzień, ja on i nasza córka-miała urodzinki i postanowiliśmy zorganizować jej fajny dzień. Było naprawdę fantastycznie, tak jak powinno być codziennie w prawdziwej rodzinie. Widziałam radość w oczach mojego dziecka. Wszyscy byliśmy szczęśliwi. Byliśmy. Córcia już smacznie śpi a ja siedzę i ryczę, znowu jestem w totalnej rozsypce a już myślałam że jest lepiej....czuję się okropnie ;'(
Bacello jest szmat czasu przed Wami - stąd niedowierzenie, że tak może być. Może, ale i nie koniecznie. Każda/Każdy z nas kochał wyjątkowo- bo kochał nie krzywdząc i teraz musi upłynąć wiele czasu, by przestało boleć. Ile? - indywiualna sprawa.
" Myślisz że cierpisz... tak naprawdę walczysz o szczęście..."
Magda i pozostałe dziewczyny, u mnie mija prawie 4 m-c od godziny zero, raz było lepiej, raz gorzej, ale myślałam, że najgorsze załamania już za mną. Ale w ten weekend dzieje się ze mną coś okropnego. Ciągle chce mi się płakać, czuję się samotna do szpiku kości, tęsknię jak nigdy. Z tego wszystkiego dzisiaj nad ranem miałam koszmar z nim w roli głównej. Śniło mi się, że spotkałam się z nim. On radosny, uśmiechnięty, tylko zniesmaczony tym, że mnie widzi i musi ze mną rozmawiać. Ja płaczę i zadaję pytania- dlaczego? On na to z szyderczym uśmieszkiem, że nie wie, dlaczego w ogóle ze mną był, bo byłam beznadziejna, ona jest lepsza itd. Wcześniej śniły mi się zupełnie inne sny z nim, najlepsze chwile... Ten koszmar rozłożył mnie na łopatki. Znowu nie mam sił.
OJ DZIEWCZYNY!
WIEM , ŻE JEST BARDZO CIĘŻKO I TRZEBA TO PRZEŻYĆ!!!
KAŻDA MA SWOJĄ HISTORIĘ , NIBY SPOTKAŁO NAS TO SAMO- ZDRADA, ALE KAŻDA Z NAS NA SWÓJ WŁASNY SPOSÓB MUSI SIĘ Z TYM UPORAĆ.WSPARCIE JEST BARDZO WAŻNE, ALE WSPARCIE POZYTYWNE I MĄDRE . MNIE OSOBIŚCIE BARDZO POMAGA CZYTANIE RÓŻNYCH KSIĄŻEK , ARTYKUŁÓW, BLOGÓW, ALE TAKICH NAPRAWDĘ NA POZIOMIE, KTÓRE OTWIERAJĄ I POKAZUJĄ NOWĄ DROGĘ, KTÓRE SKUPIAJĄ SIĘ NA POZYTYWNYCH ASPEKTACH NASZEJ TRUDNEJ SYTUACJI. TAK, TAK SĄ TEŻ POZYTYWNE STRONY, NIE TYLKO CIEMNE. WKLEJĘ KILKA LINKÓW I PODAM KILKA TYTUŁÓW KSIĄŻK, KTÓRE OSOBIŚCIE MNIE BAAAARDZO POMAGAJĄ I MNIE WSPIERAJĄ. WAŻNE SĄ TEŻ OSOBY, Z KTÓRYMI SPĘDZAMY CZAS, JEŻELI KTOŚ CIĘ DOŁUJE, ŻELE WPŁYWA NA TWOJE SAMOPOCZUCIE, MUSISZ TĄ OSOBĘ WYELIMINOWAĆ. JESTEŚ TERAZ W BARDZO WAŻNYM MOMENCIE SWOJEGO ŻYCIA. TO JAK PORADZISZ SOBIE I JAK SZYBKO ZALEŻY OD NAS SAMYCH I TO JAK TO ZROBIMY. WIERZCIE MI , MÓWIĘ O TYM Z DOŚWIADCZENIA, TEŻ JESTEM NA NOWEJ DRODZE, TEŻ SIĘ POTYKAM I UPADAM, MAM DOŁY, MOŻE JUŻ SĄ TO RACZEJ DOŁKI, ALE DOPADAJĄ MNIE TAK NAGLE , NIEOCZEKIWANIE. DZIEWCZYNY, W NASZYM STANIE TO NORMALNE I TRZEBA TO PRZEŻYĆ I PRZEŻYJEMY!!!
BARDZO POMAGA MI ŚWIADOMOŚĆ TEGO,ZE JUŻ NIGDY NIE MOGŁABYM BYĆ Z TYM CZŁOWIEKIEM , UŚWIADOMIENIE SOBIE TEGO FAKTU POMOGŁO MI Z PLĄTAJĄCA SIĘ JESZCZE JAKIŚ CZAS TEMU JAKĄŚ NADZIEJĄ. DOTARŁO DO MNIE , ŻE PERSPEKTYWA ŻYCIA Z KIMŚ TAKIM BYŁABY NIE DO ZNIESIENIA, BARDZIEJ ZAMĘCZYŁABYM SIĘ CIĄGŁYM LĘKIEM , DOMYSŁAMI, BRAKIEM ZAUFANIA I SZACUNKU. NIE POZWOLĘ SOBIE NA TO. ODEJŚCIE BOLI, ALE TAKI BÓL JEST ZNACZNIE ŁATWIEJ ZNIEŚĆ , NIŻ KOLEJNĄ ZDRADĘ, TEN BÓL NIE TRWA WIECZNIE. MYŚLĘ , ŻE WARTO SIĘ GŁĘBIEJ ZASTANOWIĆ NAD TAKĄ SYTUACJĄ, A JAK WRÓCI TO CO DALEJ? CZY JESTEM GOTOWA NA CIĘŻKA WALKĘ I JESZCE WIĘKSZY STRACH I NIEPEWNOŚĆ? CZY NIE LEPIEJ PRZETRWAĆ TO WSZYSTKO DLA SIEBIE, ZATROSZCZYĆ SIĘ O SIEBIE , WZMOCNIĆ SIĘ. TYLKO DZIĘKI TEMU BĘDZIEMY SILNIEJSZE , PEWNIEJSZE SIEBIE , I SZCZĘŚLIWSZE. NIEKTÓRE Z NAS MAJA DZIECI I TO DLA NICH MUSIMY BYĆ SILNE I ZACHOWAĆ WŁASNĄ GODNOŚĆ. ŻEBY MÓC NP. POROZUMIEĆ SIĘ Z ICH TATĄ KULTURALNIE, BEZ EMOCJI( ONE SĄ NAJGORSZE)I Z POCZUCIEM WŁASNEJ WIELKIEJ WARTOŚCI.
Proszę o wyłączenie caps locka na przyszłość JakichWiele
Magda,gdybym mogła i umiała poradzić cos,co przyspieszy Twoją żałobę,zrobiłabym to.Nie ma lekarstwa,musisz sama sobie poradzić.Mogę tylko powiedzieć,że przyjdzie dzien,kiedy zapomnisz o tęsknocie,kiedy poduszka rano będzie sucha,kiedy podniesiesz sie dla siebie samej i najnormalniej pobiegniesz.Zobaczysz słonce,wróci chęc do życia,zaczniesz się uśmiechac...
Przestanie bolec.
Wiem to na 100%,ale nie wiem kiedy.Ja potrzebowałam prawie dwóch lat,dzisiaj mówię,aż dwóch lat.Ale były mi potrzebne.
Bardzo trzymam za Was kciuki Dziewczyny,zobaczycie,jak mnie sie udało CHCIEĆ znowu żyć,WAm też się uda.Tylko cierpliwości,musi upłynąć czas...
Bacello chciałabym mieć już Twoją mądrość albo przynajmniej tą pewność, że to kiedyś minie. Na razie staram się w to z całego serca i z całej duszy wierzyć.
Dziś mam dziwny dzień. Boję się. Boję się, że zawsze będę sama, że nikt mnie nie pokocha, że nie będę miała ani dzieci ani pełnej rodziny. Boję się, że ja nikogo nie będę chciała bo żaden nie będzie nim. Paranoja jakaś. Boję się, że ten czas, który potrzebny mi jest na żałobę zabierze mi szansę na ułożenie sobie życia z kimś innym. Chociaż sama nie wiem, czy chciałabym kogoś innego. Chcę mieć dzieci i rodzinę, do cholery nawet chcę mieć ten przeklęty kredyt hipoteczny.
Wszyscy dookoła mnie układają sobie życie, ciągle tylko słyszę, że ten się zaręczył, tym za pół roku rodzi się dziecko itp itd. Tylko ja jedna zaczynam od początku
Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne.
Natalia,gdybys rok temu mówiła mi,że przestane kochać-powiedziałbym,że to niemożliwe,dzisiaj-dopuszczam do siebie taka myśl.Kochałam tak bardzo swojego męża,że jego romans,przypłaciłam nie tylko wszystkimi etapami zdrady,ale niestety zdrowiem.Nie ma co ukrywać,ja byłam na dnie,z miłości,wyłąm,w poduszkę,potem krzyczałam na głos,popełniłam wiele błędów.Wysłuchiwałam dobrych rad,a i tak robiłam po swojemu,każda decyzję,która musiałam podjąc dla dobra dzieci i swojego,odchorowywałam,bo była przeciwko mężowi.
Kochałam całą sobą.Tak już kochac nie będę nigdy.Alę będę inaczej.To wiem na pewno.
Czas leczy rany,skleja duszę,blizny zostaja,ale mozna żyć,trzeba tylko chcieć.
Masz coś czego ja nie mam.Decydujesz za siebie,ja podejmując decyzję,muszę pamiętać,że mam cudownego dziesięciolatka.JA mam coś,czego nie masz Ty-mam swoją Rodzinę,moja Rodzina to Ja,dziesięciolatek i dwudziestolatka.
Rodzinę będziesz miała jak zechcesz,życie sobie poukładasz.Pamiętaj jednak,żeby układać je dla siebie,nie pod kogoś innego.
Nikt nie da Nam gwarancji,że nowy związek,będzie łatwy,piekny,przyjemny,pozbawiony trosk i problemów.Jednak mozemy wyciągnąc wnioski ze starego.
jesteś bardzo mądrą młodą Kobietą,widać to w Twoich postach,troszkę brakuje Ci wiary w siebie,ale jej nabierzesz.Świat jest TWój,możesz wszystko.Bierz,co daje Ci los,jak czegoś nie chce dać,wydzieraj na siłe.Inaczej nie da się życ w dzisiejszym świecie.
Możesz wszystko Natalia,zacznij tylko chcieć,no i najważniejsze;przestan kochać niewiernego...
Jestem juz w połowie swojego życia,zaczynam je właśnie od nowa.Bez względu,co się jeszcze wydarzy,wiem ,że dam sobie radę.
Nigdy więcej nie pozwolę nikomu sterować moimi uczuciami,nie dam się okłamywać i za każdego kopniaka oddam podwójnie.
Nieważne ile mamy lat,ważne,że zaczynamy raz jeszcze...
jak mantrę będę Wam powtarzać,mnie się udaje,nie we wsztsrkim jak planowałam,ale udaje się,Wam też się uda...
I najważniejsze;
Żeby próbować związać się z kimś innym,trzeba przestać kochać,bo mozna komus zrobic ogromna krzywdę,trzeba byc pewnym,ze poukładałyśmy sobie w naszych sercach i głowach wszystko,każdy element układanki pasuje,nie ma drgnienia serca na widok niewiernego.
Natalia,można pokochać kogos innego,mozna nawet dziękować Bogu,że ten ktoś inny,nie jest Twoim niewiernym...
Właśnie tego się boję. Nie wpakuję się w nowy związek dopóki nie przestanę kochać niewiernego, a przynajmniej nie zepchnę tego uczucia w najdalszy zakątek serca. Nie chcę kogoś zamiast, i nie chcę kogokolwiek zranić. Zresztą nie wyobrażam sobie żebym mogła być z kimś innym. Oczekuję, że ta chęć przyjdzie z czasem. Ale czas ucieka i mam wrażenie, że coś mi się z rąk wymyka.
Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne.
Jesteś mądrą Kobietą,wiesz co zrobic,nie ma jednak recepty jak,nikt nie wynalażł leku na nieodwzajemnioną miłość,dzisiaj sobie nie wyobrażasz,jutro może będziesz chciała.Czas ucieka,racja,ale nie tak znowu szybko jak nam sie wydaje.30,40,50 lat.To tylko wiek,to tylko wygląd,to tylko więcej zmarszczek,moze posiwiałe włosy,ważne jest serducho.A mam nadzieję,ze jak ono zaczyna kochac,to zawsze ma naście lat...
Daj sobie jeszcze czas Natalia,potrzebujesz go i nie zamykaj sie przed ludzmi.Moja córka mi powiedziała,ze świat jest pełen mężczyzn i szkoda mnie,bo skupiam sie na jednym.Miała rację.Zrób to samo,zobacz świat wokół Ciebie...
Spotkałam ich razem szli sobie za rączkę jakby nic się nie stało uśmiechnięci, zakochani przedstawiłam się a on z nią uciekł!!! jak tchórz!!! ja nie wiem jak to wytrzymać, boli tak bardzo boli po prostu wziął ją za rękę i z nią poszedł, nie mam już siły
Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne.
Natalia:cacymasz siłę,dla siebie.Uciekł jak tchórz,zwykły tchórz.Tak to sobie tłumacz.A ból?Minie...Kiedys minie,tylko te pierwsze miesiące są najgorsze.Potem juz będzie tylko lepiej...
Ja bałam sie bólu ,smutku tego co mnie czeka po rozstaniu. Ale jak pomyśle ze facet mógł byc takim świnia ,ze mnie ranił i bawił sie mna to znika ten smutek i pojawia sie wściekłosc,ze tak mu sie dałam omamic. A w moim wypadku wole złość niz smutek. Oczywiscie zostaje żal ze to wszystko co planowaliśmy przepadło,ale wkurzenie na tego frajera jest wieksze. Mi to daje siłe...
Chciałabym być na niego wściekła, chciałabym móc go nienawidzić, ale jedyne co czuje to ból, smutek, żal, strata w lepszych momentach pustkę i tęsknotę. Nic mnie nie cieszy,nic mnie nie obchodzi, nic mnie nie interesuje. Wstaje rano bo muszę i czekam aż znów przyjdzie wieczór żebym mogła po prostu zasnąć. Dobrze, że przynajmniej rzadko mi się śni. Śnią mi się za to inne koszmary jak np: larwy (robaki), sąd ostateczny, czy pogrzeb mojej mamy
Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne.
wszystkie te uczucia, które Wam towarzyszą, które chciałybyście odczuwać, które odczuwacie, wszystkie są zasadne, wszystkie jeśli jeszcze nie nadeszły to pewnie nadejdą za jakiś czas...
wszystko to przechodzimy, przeszłyśmy lub będziemy przechodzić...
najważniejsze by dojść do najlepszego dla nas - do obojętności...
to pozwoli nam ruszyć naprzód i zostawić w tyle wszystko co złe...
Dziewczyny kochane, ja też ciągle czekam...
pozdrawiam Was...
Ja juz przezyłam ten ból , pustke, niechec wstawania z łóżka, kładzenia sie spać. Ale któregos dnia poczułam ze nie warto sie tak katować ,bo koleś zostawil czy zdradził. Tym razem to ja byłam góra i to ja powiedziałam NIE! Nie wiem czy mnie zdradził i pewnie sie nigdy nie dowiem ,ale bawił sie mna i przejzałam na oczy i go kopnełam w cztery litery.
Mam swoje marzenia których nie realizowałam ,bo świata poza kolesiem nie widziałam, wolałam kazda wolna chwile spedzic z nim. A teraz kiedy mam tyle wolnego czasu znalazło sie tyle rzeczy do zrobienia na które wczesniej nie było czasu. Najwazniejsze to nie upasc a jezeli juz to szybko sie podnieść.
Czytam Wasze wypowiedzi i wiem ze jesteście twarde i dacie rade isc dalej i życ lepiej i co najwazniejsze w szczesciu,ale swoje wycierpieć musicie. Niestety . POZDRAWIAM
jestem z nim juz 8 lat 2 dzieci pierwsza zdrada byla 3 lata temu dalam rade tylko dla dzieci pare dni temu odkrylam ze znowu cos kreci ona znuw sie odezwala i kozysta z uslug w internecie ciagle klamie nie wiem co mam robic