Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Doczytałem, Ty się boisz, że sama źle możesz wybrać ewentualnego partnera. No i oczywiście to dość realna groźba.
Wybrałaś męża dla bezpieczeństwa. Na rozum, niemal jak małżeństwo aranżowane. Dlaczego? Z jakichś obaw? Z kalkulacji?
PS. Dość długo już tkwisz w zawieszeniu, spróbuję najpierw zburzyć podstawy Twoich przekonań, sposobu myślenia. Dopiero potem budować za i przeciw. Póki co problem ogranicza się do aktu seksualnego. A taki można bez kłopotu leczyć u seksuologa. Mało tego ,dodatek głupiego wibratora przy okazji "akcji" z mężem też w znacznej części rozwiązuje problem. Myślę, że nie o sam sex tu idzie, trzeba pokopać i znaleźć przyczyny.
Z szacunku do męża, jeśli taki występuje, powinnaś go zostawić i dać mu szansę na ułożenie sobie życia z kimś kto będzie go kochał.
Chcesz, żeby sobie kogoś znalazł aby nie ponosić odpowiedzialności, że to Ty jego zostawiłaś?
To puść go wolno, jeśli go nie kochasz, weź to na siebie, daj mu szansę, a nie ze strachu przed samotnością, przed złym wyborem, tkwisz w czymś co tak Cię męczy.
Pewnie łatwiej by było spotkać kogoś kto da Ci miłość w prawdziwym tego słowa znaczeniu, wtedy nie miałabyś problemu z odejściem, tak?
Kobiety zazwyczaj odchodzą jak mają gdzie, do kogo, bo trudno jest odejść z niczym.
"...No matter how many deaths that I die, I will never forget..."
No własnie nie ma różnicy,jedno i drugie zamknęło się w złotych klatkach,po co wyłazić tam jest dobrze,bo strach jest silniejszy,bo tak jest wygodnie.
Cytat
Mąż nigdy na piedestale nie był. Ja wiedziałam, że to nie to co powinno być. Całe życie wkładano mi do głowy, że ma być dobry, mądry, nie pić, nie bić, ma mnie kochać bardziej niż ja jego, nie zdradzać i tak wybrałam. Dokładnie wybrałam świetnego ojca, partnera, ale nie mężczyznę dla siebie.
W wątku pszczoły "Co powiedzieć jego żonie" na stronie 16 Ramirez: świetnie to wyjaśnił polecam przeczytać
Oczywiście, że się boję. Jak widać mój wybór "kochanka" był kompletnie nietrafiony. Na dzień dzisiejszy raczej mnie przerażają ludzie, boje się tego, co w nich siedzi. Podchodzę z rezerwą do wszystkich, na zasadzie "co z Tobą nie tak?".
Dlaczego tak wybrałam? Bo był. Zawsze, ciągle. Wpatrzony jak w obrazek. Tak było bezpieczniej. Nie groził mi przy nim ból emocjonalny.
Z kalkulacji - na pewno nie.
Jak rozstałam się z mężem na kilka miesięcy spotykałam się z kimś. Okazał się uzależniony. Nie widziałam tego przez dłuższy czas, a kiedy zobaczyłam - odeszłam w popłochu. Zauroczenie minęło mi jak ręką odjął. Byłam przerażona, że powielę schemat rodzinny. Przed tym na pewno uciekam i szukam przeciwieństwa.
Uprzedzając pytanie - wszystkie moje wcześniejsze związki były normalne oprócz tych dwóch zaburzeńców.
3 lata tkwię w zawieszeniu. Jestem już strasznie tym zmęczona.
Akt seksualny. Niby można leczyć u seksuologa, ale on tak naprawdę tego nie chce. 1,5 roku temu mieliśmy po raz pierwszy w życiu poważną rozmowę na ten temat, ja byłam strona inicjującą. Tak i nawet kupiłam wibrator i wiesz co? Ileż można... Mi się już nawet nie chce.
hurricane
Dlaczego uważasz, że męża nie szanuję? Myślisz, że go okłamuję co do swoich uczuć? On wie. To jest jego wybór.
Kocha mnie mimo wszystko i pomimo wszystko i wie, że ja nie jestem szczęśliwa, a mimo to on jest i to on nie chce z tego zrezygnować. Siłą go nie trzymam.
Tylko dla dziecka też ze mną nie jest, bo ciągle mi to powtarza.
Domyślam się, że ciężko to sobie wyobrazić, że to ON nie wyobraża sobie życia z kimś innym.
Odpowiedzialność za to, że go zostawiłam - tak będę się czuła winna temu, że zniszczę mu życie i odbiorę mu to wszystko na czym oparł swój świat. Będę się czuła winna, że dziecko nie będzie miało pełnej rodziny. Czy to jest dziwne?
Wrzuciłaś / - eś mnie w schemat. Nigdy nie napisałam, że byłoby łatwiej odejść, gdyby się ktoś inny pojawił. Pomimo spotykania się z kimś innym 2 lata temu myślisz, że było mi łatwo?
Coś Ci wkleję. Moje słowa sprzed 2 lat, kiedy byłam na "haju":
"Jest mi dzisiaj bardzo źle. Ciągle w uszach dźwięczy mi gadka z przedwczoraj z mężem. Zapytał się mnie dlaczego z nim jestem, a ja odpowiedziałam, że dlatego że jestem jego żoną. Tak bardzo czekał, aż mu powiem, że go kocham a ja nie potrafiłam nawet skłamać. Gdybyś zobaczył smutek w jego oczach... to rozczarowanie moją osobą... to pragnienie usłyszenia, że zawsze był, jest i będzie dla mnie kimś takim, jak ja dla niego jestem...
(...)
Jestem najgorszą osobą na świecie, powinni mnie zamknąć w psychiatryku albo zabić... Tyle bólu z jego strony było w tej rozmowie, tyle rozczarowania, tyle cierpienia... Jest niby między nami ok, ale wiem ile to go wszystko kosztuje...."
Taka zakochana byłam i jak myślisz jak bardzo mi łatwo było odejść?
Odejść z niczym? Co masz na myśli? Że co odejdę goła i wesoła i nie mam dokąd i za co ja żyć będę? Jeśli tak to tu się bardzo mylisz.
Pit, robsonek
Czytałam ten temat tak pobieżnie. O ile można stwierdzić, że podobnie mamy o tyle taka jest różnica, że Robsonek jest w trakcie romansu. Ja już dawno po. Dla niego jest nadzieja, że kiedy opadnie kurz zrozumie, że kocha żonę.
Zahira
Przeczytałam ten post. Dobry schemat, ale ja nie wchodzę w jego ramy. Oceniasz z góry, wpychasz mnie w jakieś ramy. Nie wiem, może tak jest Wam wygodniej...
Emocje? Bardzo daleko mi do jakichkolwiek emocji oprócz zmęczenia.
Akt seksualny. Niby można leczyć u seksuologa, ale on tak naprawdę tego nie chce. 1,5 roku temu mieliśmy po raz pierwszy w życiu poważną rozmowę na ten temat,
nie uważasz że jego problemy mogą się brać z tego:
Cytat
Dlaczego uważasz, że męża nie szanuję? Myślisz, że go okłamuję co do swoich uczuć? On wie. To jest jego wybór.
,
co mu da wizyta u seksuologa skoro on
Cytat
Kocha mnie mimo wszystko i pomimo wszystko i wie, że ja nie jestem szczęśliwa
Cytat
tak będę się czuła winna temu, że zniszczę mu życie i odbiorę mu to wszystko na czym oparł swój świat
.
oparł swój świat?jak zył zanim pojawiłaś się w jego zyciu?
Cytat
Będę się czuła winna, że dziecko nie będzie miało pełnej rodziny.
dziecko będzie miało pełną rodzinę,mamę i tatę którzy je kochają.
Widziałaś cierpienie w oczach męża
Cytat
Gdybyś zobaczył smutek w jego oczach... to rozczarowanie moją osobą... to pragnienie usłyszenia, że zawsze był, jest i będzie dla mnie kimś takim, jak ja dla niego jestem...
minęło dwa lata,wiesz że ten smutek nadal tam jest.Bo on cięgle ma nadzieję,i będzie ją miał tak długo jak będziesz obok.
Emocje? Bardzo daleko mi do jakichkolwiek emocji oprócz zmęczenia.
Własnie widać... przeczytaj jeszcze raz a nawet kilka razy ze zrozumieniem.
Nie oceniam książek po okładce
Normalnie muszę zapytać tego wibratora używasz przy mężu? on na to patrzy?
Jeśli już piszesz to proszę napisz coś od siebie, co mi pomoże, a nie jakieś banały...
Nie, nie używam sobie sama i mąż na to patrzy. To mąż go chce używać, aby mnie zaspokoić. Jeszcze jakieś szczegóły chcesz znać?
Nox
Akurat nie uważam, że te problemy akurat biorą się z tego. Od zawsze było z tym kiepsko. Od zawsze 2 minuty i koniec.
I to nie tak, że on nie chce się ze mną kochać - wprost przeciwnie. Tylko fizycznie jest jak jest.
Jak żył zanim oparł swój świat? W sumie nie wiem. Odkąd mnie poznał na pewno na mnie.
Cytat
Nox napisał/a:
minęło dwa lata,wiesz że ten smutek nadal tam jest.Bo on cięgle ma nadzieję,i będzie ją miał tak długo jak będziesz obok.
Cytat
ON nie wyobraża sobie życia z kimś innym.
nie próbuje bo jesteś Ty.
Mocny tekst. Nigdy nie spoglądałam na to z tej strony...
Wróciłem do Twojej historii Suways z netkobiet. Na pewno oprę się na sydromie dda/ddd. I na pewno ruszę Twój styl pisania, opisywania uczuć, samej siebie. A piszesz nadal jak mała dziewczynka zaczytana w " Anii z Zielonego Wzgórza" . Nie dorosłaś, wciąż znaczną część Ciebie to więcej marzenia niż realne wybory.
Po ojcu alkoholiku, kryminaliście i matce zmuszonej do "życiowego podejścia" masz bankowo dda. Najbliższej pasuje mi dziecko we mgle.
Opis
Cytat
rozwój
Dziecko rniewidzialner1; (zwane także dzieckiem we mgle lub dzieckiem zagubionym) zachowuje się tak, jakby go nie było. Często ma poczucie, że lepiej by było gdyby go w ogóle nie było. Godzinami potrafi zajmować się sobą. Nie sprawia kło¬potów wychowawczych, zwykle niczego nie chce. W kontak¬tach społecznych jest wycofane, czasem uznawane za nieśmia¬łe. Robi wszystko, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Czasem udaje mu się to na tyle dobrze, że wychowuje się w swoistej izolacji społecznej, pomimo ludzi wokół. Takiemu dziecku bra¬kuje podstawowych umiejętności interpersonalnych: nawią¬zywania kontaktu, wyrażania swoich potrzeb czy współpracy z innymi. W szkole wyraźnie odbiega od swoich rówieśników poziomem umiejętności społecznych.
Uwewnętrznione przekazy:
- jestem niewidzialne
- nie liczę się
- mogę polegać tylko na sobie
- jestem nic nie wart
- moje Ja nie istnieje
- ja nie istnieję
- w nic się nie angażuję
- nikt mnie nigdy nie zobaczy, nie usłyszy
- żeby nie przestać istnieć, muszę się rozchorować, wtedy mama i tata pospieszą mi na pomoc
- wszystkiego się boję, świat jest taki ogromny
- mogę sprawować kontrolę tylko nad sobą; nikt się do mnie nie dobierze, jeśli mu na to nie pozwolę
Czuje się:
- niedobrze, pokrzywdzone, zagniewane, samotne, do niczego
Na zewnątrz:
- nieśmiałe
- samotnik
- samodzielne
- z nadwagą / niedowagą
- niezależne
- nie udziela się, trzyma na uboczu
- zamknięte w sobie
- unika sytuacji stresowych
- szuka pociechy w obcowaniu z samym sobą
- nie zwraca uwagi na siebie
- tworzy świat fantazji, gdzie wszystko jest doskonałe i bezpieczne
- ma ulubione zwierzęta / rzeczy, które bardzo ceni
- posłuszne
- zjednuje sobie przychylność
- stosuje bierny opór
- zorganizowane
- tajemnicze
- cierpi na choroby związane ze stresem
- wcześnie podejmuje aktywność seksualną
- wczesne myśli samobójcze
- brak umiejętności nawiązywania bliskich związków
- największe ryzyko uznania za schizofrenika
Nie wszystkie cechy muszą pasować, opisy różnych fachowców w dziedzinie dda mogą się też nieznacznie różnić. Potrzeba przeżywania mocniejszych doznań, potrzeba bycia zaopiekowaną, i to stale są z dda. Rozczarowanie mężem, wahania w okresie narzeczeństwa też. Wybór tego właśnie męża, mimo wewnętrznego sprzeciwu także nie jest przypadkiem. Wpadnięcie w romans z zaburzeńcem także potwierdza tezę. Mało tego, niechęć do psychologów też! Byłaś przez ostatnie trzy lata w końcu na jakiejś terapii?
Na zewnątrz poukładana, wewnątrz nastolatka.
Niektóre Twoje wypowiedzi potrafią wyprowadzić z toku myślenia. W opisie jest porównanie do schizofrenii, ale zdarzają się dwubiegunówka typu drugiego- da się z tym żyć, bądź asperger. Wizyta u psychiatry, wdrożenie leków to konieczność. I bez diagnozy , konkretnego leczenia będzie Ci nadal bardzo ciężko.
Mąż to zagadka i ciekawostka. Facet uzależnia swoje szczęście od Twojego bycia przy nim. Trochę jak szantaż emocjonalny. Mimo dobrego domu rodzinnego jakiś feler w nim siedzi. Jesteś ostatnią osobą zdolną go uleczyć. Przykład seksuologa dobitnie świadczy o nim. A sam seks u was to chyba ostatnia deska ratunku wg Twoich kategorii. Facet stanie się wydolny seksualnie i zaczniesz go kochać?
Pomóc to ty możesz sobie tylko sama,a męża puść wolno niech ma szansę na znalezienie kobiety która będzie go szanować,doceniać i akceptować takim jakim jest a ty sobie znajdziesz faceta z okazałym przyrodzeniem i wszyscy będą zadowoleni,ja już DZIĘKUJĘ...bo to jak grochem o ścianę
PS. O to z tym wibratorem mi chodziło. Stałe używanie jako dodatek brzmi fatalnie i mówi o drugoplanowej roli męża. Oczywiście w jego własnych oczach. Dla kobiety męczące życie.
apologises napisał/a:
Niektóre Twoje wypowiedzi potrafią wyprowadzić z toku myślenia. W opisie jest porównanie do schizofrenii, ale zdarzają się dwubiegunówka typu drugiego- da się z tym żyć, bądź asperger. Wizyta u psychiatry, wdrożenie leków to konieczność. I bez diagnozy , konkretnego leczenia będzie Ci nadal bardzo ciężko.
Co ja takiego napisałam, że proponujesz aż tak drastyczne posunięcia?
Poza tym.
Marzenia czy realne wybory. Gdzie widzisz te różnicę u mnie?
Dziecko niewidzialne? Ehmm raczej nie Tzw w domu może, wolałam mamie zniknąć z oczu, ale poza nim raczej byłam taka "gwiazdą".
Nadaliście rangę pozyciu małżeńskiemu sami.
Chciałam pomocy, a czuje sie kompletnie niezrozumiała...
Nie chodzi mi, by Cię przerazić, specjalnie podałem przykład "Anii z Zielonego Wzgórza" . To marzenie i jednocześnie cel, styl życia. To zdolna, poukładana dziewczyna i nieco wariatki, to ktoś robiący wiele, by być w centrum uwagi. Czyjejś, konkretnych ludzi, nie całego świata.
Przykłady zaburzeń i chorób straszne? Dwubiegunówkę typ drugi znam z bliskiej rodziny, nigdy bym nie uwierzył. Niby zwyczajne problemy- dość podobne w przebiegu do Twoich, dziewczyna w podobnym wieku do Twojego i na zewnątrz zupełnie normalna. Ale bez diagnozy i leków niczego by nie zrobiła. Dlaczego masz awersję do psychologów i psychiatrów? Rozważania na forach będą prawdopodobnie budować Twoje nieco harleqinowe pojęcie siebie w związku i świecie. Podobnie z typowym dla dda "nie jestem wariatem" . Człowiek żyjący latami w specyficzny sposób nie będzie wiedział co jest nie tak, dla takiego to norma. Dla mnie też była norma, niestety.
Chciałam pomocy, a czuje sie kompletnie niezrozumiała...
Jesteś jak mała dziewczynka,jak sie krzyknie to ucieka,chowa sie po chwili wróci i żali, lub buntuje,jestem za tym co napisał apol: a zwłaszcza o pójściu na terapię...
nie pierwszy rok się szarpiesz,bronisz się przed terapią rękami i nogami.
Próbowałaś sama rozgryźć temat,nie wychodzi
To/jeżeli dobrze zrozumiałam/że trafiłaś kiedyś na nieodpowiedniego psychologa nie oznacza że sytuacja się powtórzy.Nie zawsze za pierwszym razem trafi swój na swego,czasem trzeba pogrymasić
Starasz się być odpowiedzialna za szczęście swojego męża i w związku z tym nie możesz zająć się szukaniem swojego.Bo to nie to samo szczęście i nie prowadzi do niego ta sama droga,Każde musi szukać indywidualnie,
A pomyślałaś, że może moja odpowiedź była taka krótka, bo nie miałam czasu, aby napisać coś więcej? I pewnie nie uwierzysz, że tak akurat było. Twoja mocna stroną jest ocenianie. Nie chce od Ciebie oceny. Nie lubię Cię, bo nic konkretnego nie wnosisz do mojego tematu. Aplauzu szukaj gdzie indziej.
Cytat
Zahira napisał/a:
Pomóc to ty możesz sobie tylko sama,a męża puść wolno niech ma szansę na znalezienie kobiety która będzie go szanować,doceniać i akceptować takim jakim jest a ty sobie znajdziesz faceta z okazałym przyrodzeniem i wszyscy będą zadowoleni,ja już DZIĘKUJĘ...bo to jak grochem o ścianę
No ręce mi opadły. Serio? Masz jakieś kompleksy na punkcie seksu, że tylko o tym? Nie nadawaj rangi czemuś o czym wspomniałam w temacie. Pytałaś - odpowiedziałam zgodnie z prawdą a teraz dochodzisz do wniosku, że mi chodzi o wielkie przyrodzenie. Szok po prostu. Co za baba.
Apologises
To, że pisząc iż:
- nie kocham męża, a chciałabym mężczyznę, z którym jestem kochać
- chciałabym aby mój mąż mi się podobał
- chciałabym mieć normalny seks w domu
uważacie za coś nienormalnego. Czy to jest nienormalne, że chciałabym, aby tak było? Czy to znaczy, że jestem zaburzona?
Bo albo ja zwariowałam, albo świat zwariował. Z każdego innego powodu można by mi było wystawić diagnozę, ale z takiego?
Ja nie przeczę, że mam DDA.
Dziecko rniewidzialner1; (zwane także dzieckiem we mgle lub dzieckiem zagubionym) zachowuje się tak, jakby go nie było. - NIE
Często ma poczucie, że lepiej by było gdyby go w ogóle nie było. - TAK BO CZUJE SIE WINNA TEMU JAK WYGLADA NASZE MAŁŻEŃSTWO
Godzinami potrafi zajmować się sobą. TAK, ALE NIE MAM CZASU NA TO
Nie sprawia kło¬potów wychowawczych, zwykle niczego nie chce. SPRAWIALAM I CHCIALAM WSZYSTKIEGO, TERAZ MOZE TAK
W kontak¬tach społecznych jest wycofane, czasem uznawane za nieśmia¬łe. NIE NIESMIAŁA, ALE OD CZASU ROMANSU CZĘSTO WYCOFANA
Robi wszystko, żeby nie zwracać na siebie uwagi. NIE
Czasem udaje mu się to na tyle dobrze, że wychowuje się w swoistej izolacji społecznej, pomimo ludzi wokół. JA SIE WYCOFUJE ABY NIKT MNIE NIE ZRANIŁ
Takiemu dziecku bra¬kuje podstawowych umiejętności interpersonalnych: nawią¬zywania kontaktu, wyrażania swoich potrzeb czy współpracy z innymi. ABSOLUTNIE NIE
W szkole wyraźnie odbiega od swoich rówieśników poziomem umiejętności społecznych. NIE
Uwewnętrznione przekazy:
- jestem niewidzialne - NIE
- nie liczę się - NIE
- mogę polegać tylko na sobie - TERAZ TAK MYŚLĘ, ŻE SAMA JESTEM KOWALEM WLASNEGO LOSU I ODE MNIE WSZYSTKO ZALEZY BO NIKT MI NIC NIE DA
- jestem nic nie wart - NIE
- moje Ja nie istnieje - NIE
- ja nie istnieję - NIE
- w nic się nie angażuję - TO ZALEŻY
- nikt mnie nigdy nie zobaczy, nie usłyszy - NIE
- żeby nie przestać istnieć, muszę się rozchorować, wtedy mama i tata pospieszą mi na pomoc - NIE
- wszystkiego się boję, świat jest taki ogromny - NIE
- mogę sprawować kontrolę tylko nad sobą; nikt się do mnie nie dobierze, jeśli mu na to nie pozwolę - TAK
Czuje się:
- niedobrze, pokrzywdzone, zagniewane, samotne, do niczego - TAK CZUJE SIE POKZYWDZONA I SAMOTNA, ALE NIE DO NICZEGO
Na zewnątrz:
- nieśmiałe - NIE
- samotnik - NIE
- samodzielne - TAK
- z nadwagą / niedowagą - NIE
- niezależne - TAK
- nie udziela się, trzyma na uboczu - NIE
- zamknięte w sobie - NIE
- unika sytuacji stresowych - NIE
- szuka pociechy w obcowaniu z samym sobą - CZASAMI
- nie zwraca uwagi na siebie - NIE
- tworzy świat fantazji, gdzie wszystko jest doskonałe i bezpieczne - JUŻ NIE, TAKA BYŁAM JAKO DZIECKO
- ma ulubione zwierzęta / rzeczy, które bardzo ceni - NIE
- posłuszne - NIE
- zjednuje sobie przychylność - NIE WIEM, NIE CZUJE ABY KTOŚ BYŁ MI W CODZIENNYM ZYCIU NIEPRZYCHYLNY
- stosuje bierny opór - NIE WIEM CO POD TYM ROZUMIEĆ
- zorganizowane - TAK
- tajemnicze - NA PIERWSZY RZUT OKA NIE, ALE ABY WEJŚĆ GŁĘBIEJ WE MNIE TO NIE MA MOWY
- cierpi na choroby związane ze stresem - NIE
- wcześnie podejmuje aktywność seksualną - NIE
- wczesne myśli samobójcze - NIE
- brak umiejętności nawiązywania bliskich związków - NIE SĄDZĘ, Z MĘŻEM NIE UMIEM, PRZYJACIÓŁ MAM OD DZIECKA I Z WIELOMA LUDŹMI JESTEM BLISKO, BLIŻEJ NIŻ Z NIM
- największe ryzyko uznania za schizofrenika - MOŻE PO BABCI
Nie mam potrzeb przeżywania mocniejszych doznań. Umiem sobie zorganizować czas.
Bycia zaopiekowaną - tak miałam, teraz już nie oczekuję tego od innych. Inni zawodzą.
Wpadnięcie w romans z zaburzeńcem także potwierdza tezę.- Jaką tezę? Był normalny. Opinia bezpodstawna, bo nikt nie zna szczegółów.
Mało tego, niechęć do psychologów też! Byłaś przez ostatnie trzy lata w końcu na jakiejś terapii? Nie. Byłam raz wtedy u psychologa i kiedy ja rozsypałam się na kawałki po mojej wyidealizowanej miłości to potraktowała mnie jak niewdzięczną s... bo nie umiem docenić męża.
Tylko co jest docenieniem? Lubie go, jestem szczera, normalna, oprócz tego że go nie kocham nie można mi nic zarzucić. Nie poszłam do łózka z innym pomimo romansu z szacunku do niego. Co jeszcze? Docenie go jak go pokocham, chociaz tego nie czuję? Docenię jak mi się zacznie podobać, chociaż nigdy nie był w moim typie? czy docenię jak mi nie będzie przeszkadzalo, że seks wyglada jak wygląda?
Czy to, że wprost pisze co mi przeszkadza robi ze mnie aż takiego potwora?
A sam seks u was to chyba ostatnia deska ratunku wg Twoich kategorii. Facet stanie się wydolny seksualnie i zaczniesz go kochać?
Nie zacznę. A czy ostatnia deska ratunku? Jeśli nie czujesz się z kimś blisko a pomimo tego jesteś to może chcesz chociaż coś na pocieszenie? Namiastkę czegokolwiek a nie ciągle czuć tylko pustkę. Nie mam pojęcia.
Cytat
apologises napisał/a:
Nie chodzi mi, by Cię przerazić, specjalnie podałem przykład "Anii z Zielonego Wzgórza" . To marzenie i jednocześnie cel, styl życia. To zdolna, poukładana dziewczyna i nieco wariatki, to ktoś robiący wiele, by być w centrum uwagi. Czyjejś, konkretnych ludzi, nie całego świata.
Przykłady zaburzeń i chorób straszne? Dwubiegunówkę typ drugi znam z bliskiej rodziny, nigdy bym nie uwierzył. Niby zwyczajne problemy- dość podobne w przebiegu do Twoich, dziewczyna w podobnym wieku do Twojego i na zewnątrz zupełnie normalna. Ale bez diagnozy i leków niczego by nie zrobiła. Dlaczego masz awersję do psychologów i psychiatrów? Rozważania na forach będą prawdopodobnie budować Twoje nieco harleqinowe pojęcie siebie w związku i świecie. Podobnie z typowym dla dda "nie jestem wariatem" . Człowiek żyjący latami w specyficzny sposób nie będzie wiedział co jest nie tak, dla takiego to norma. Dla mnie też była norma, niestety.
Ok zdolna, pukładana, czasem wariatka.
Co do chorób - nie wiem. Nie sądzę, aby o to chodziło. Szukałam tego w sobie.
Harleqinowe podejście? Nie sądzę. Wiem, że coś ze mną nie tak. Nie wierzę już w miłość, Boga, czy karmę.
Awersje mam bo zostałam tak potraktowana. Niezrozumiana.
Może faktycznie nie wiem co jest normą, a co nie.
Cytat
Nox napisał/a:
nie pierwszy rok się szarpiesz,bronisz się przed terapią rękami i nogami.
Próbowałaś sama rozgryźć temat,nie wychodzi
To/jeżeli dobrze zrozumiałam/że trafiłaś kiedyś na nieodpowiedniego psychologa nie oznacza że sytuacja się powtórzy.Nie zawsze za pierwszym razem trafi swój na swego,czasem trzeba pogrymasić
Starasz się być odpowiedzialna za szczęście swojego męża i w związku z tym nie możesz zająć się szukaniem swojego.Bo to nie to samo szczęście i nie prowadzi do niego ta sama droga,Każde musi szukać indywidualnie,
Szczęście. Szukam go o 2 lat. Ja po prostu wtedy umarłam.
każdy może być szczęśliwy swoim szczęściem,chyba za dużą rangę przyznajesz sobie.
Post doklejony:
skoro szczęście ma się w sobie to Twój mąż też je znajdzie w sobie.... nie w tobie,potrzebuje tylko trochę czasu,,ze sobą"by to zrozumieć i jasnego przekazu od Ciebie który mu ten czas da.
Dzieckiem które kochacie zajmiecie się razem,dając mu szczęśliwych rodziców i nauczycie je być szczęśliwym.